Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Zaufaj marzeniom - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
25 lutego 2025
40,99
4099 pkt
punktów Virtualo

Zaufaj marzeniom - ebook

Ile głów, tyle marzeń, a ilu ludzi… tyle niesamowitych historii

„Zaufaj marzeniom” – oto dewiza, która od pokoleń towarzyszy polsko-amerykańskiej rodzinie Nowaków. Wspierając się wzajemnie w realizowaniu swoich planów, kontynuują tradycję i prowadzą w podwrocławskiej wsi Różanów szkółkę jeździecką.

Opiekunką oraz duchową przewodniczką tego miejsca jest Jessica, która każdego dnia stara się inspirować swoje dzieci i wnuki do życia w zgodzie ze sobą. Jednak nawet jej siła zostaje wystawiona na próbę, gdy rodziną wstrząsa tragedia.

W jednej chwili giną syn i synowa Jessiki, co pozostawia pustkę, którą trudno wypełnić. Każdy z członków rodziny na swój sposób będzie musiał oswoić się z tą stratą.

Jaki wpływ będą miały na to wspólne pasje i… delfiny? I czy Nowakom uda się nie stracić wiary we własne marzenia w obliczu tak bolesnych wydarzeń?

Podświadomość zrobi wszystko, aby Twoje marzenia się spełniły, jednak nie możesz zasiać w swojej głowie ani jednej negatywnej myśli związanej z ich realizacją, bo wtedy wszystko przepadnie. Musisz wszystkie myśli nastawić pozytywnie. I powinnaś wyobrażać sobie przed snem, że już jesteś trenerką delfinów, a nawet że masz wybranego faworyta, który wita się z Tobą każdego ranka i żegna każdego wieczoru. Trzeba tylko z całych sił zaufać marzeniom, a na pewno kiedyś się spełnią.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-554-2
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Maria podeszła do komody, wyjęła spod pozytywki kopertę z serduszkiem narysowanym przez syna, otworzyła ją i zaczęła czytać nowy list:

Kochana Mamusiu!

Może wydam Ci się śmiesznym, ale śniło mi się, że znów byłem małym chłopcem i obserwowałem pokaz delfinów. Jeden z nich podpłynął do mnie bardzo blisko i szepnął: „Mogę spełnić twoje marzenie, chcesz?”. Delfin był bardzo łagodny, zdawało mi się nawet, że uśmiechnął się do mnie i puścił do mnie oczko, ale po chwili odpłynął i wtedy się obudziłem… Pomyślałem, że chociaż zwiedziliśmy kilka pięknych krajów, to jednak nigdy nie byliśmy w delfinarium. Chyba pozostanie to moim niespełnionym marzeniem. Kocham Cię, Krzyś.

Po przeczytaniu listu Maria zamyśliła się przez chwilę. Faktycznie, nigdy tam nie byli, ale przecież zbliżają się wakacje, więc marzenie syna może się ziścić. Usiadła przy toaletce i zaczęła czesać falowane włosy. Była piękną blondynką o szaroniebieskich oczach i nienagannym charakterze. Uwielbiali ją wszyscy jej uczniowie. Uśmiechem i dobrym słowem zjednywała nie tylko młodych ludzi, ale także ich rodziców. Uważała, że szczęście znajduje się w sercu człowieka i jeśli z niego emanuje na zewnątrz, przyciąga ludzi jak magnes. Tymczasem zaczęła wspominać dzieciństwo swojego syna. Gdy Krzyś miał zaledwie pięć lat, nauczyła go czytania, pisania i liczenia. Najbardziej fascynowały go książki geograficzne (podobnie jak ją), przyrodnicze i historyczne, które zaczął pochłaniać błyskawicznie, dlatego szybko stał się najlepszym uczniem w szkole. Kiedy ukończył pierwszą klasę podstawówki, sprawił jej miłą niespodziankę. Napisał do niej list, który ukrył pod małym pudełkiem z pozytywką. Pamiętała do dziś jego treść:

Kochana Mamo!

Jestem z siebie dumny, bo zdałem do drugiej klasy. Marzę o tym, aby mieć duży globus, taki sam, jaki widziałem w Twojej pracowni geograficznej. Każdego dnia robiłbym sobie wycieczki po świecie, a globus by mi w tym pomagał. Kocham Cię! Twój Krzyś – już nie pierwszoklasista.

Mąż Marii z ogromnym sentymentem patrzył na ich pisemną korespondencję, wszak dzięki niej jego syn fantastycznie radził sobie z poprawną pisownią, zarówno pod względem ortograficznym, jak i stylistycznym. To właśnie żona, nauczycielka, uświadomiła mu zalety pisania listów…

Gdy Krzyś chodził do szkoły podstawowej, pisywali do siebie dwa razy w tygodniu, a kiedy poszedł do liceum, ustalili, że będą pisać krótkie listy w weekendy (coś w rodzaju dzisiejszych e-maili, tylko w wersji papierowej), ponieważ nauka, opracowywanie lektur, pasja jeździecka i czytelnicza zajmowały mu mnóstwo czasu.

Pewnego majowego dnia, po ogłoszeniu wyników egzaminów maturalnych, Krzysztof wpadł do domu, krzycząc z euforią:

– Dostałem piątki z trzech przedmiotów: polskiego, angielskiego i historii! Hurra!

– Gratuluję, synku, z całego serca! Wiedziałam, że dla ciebie zdanie matury będzie jak bułka z masłem – oznajmiła Maria, zachwycona dobrymi wiadomościami.

– Dziękuję! Czy tato jest w szkółce jeździeckiej z wujkiem Johnem?

– Oczywiście, jeździ z Alicją i Dawidem…

– Popatrz, mają po piętnaście lat, a jeżdżą już całkiem nieźle!

Wuj Krzysia, John (wspaniały instruktor jazdy konnej), dopiero po śmierci swojej młodej żony przyleciał do Polski. Namówiła go do tego rodzina, do której kilka lat wcześniej powrócił ze Stanów jego ojciec, Antoni, ze swoją żoną, Amerykanką Jessicą, i z jego bratem bliźniakiem, Nickiem, który miał w życiu więcej szczęścia niż on. Po zamieszkaniu w Różanowie Nick zakochał się z wzajemnością w Marii, wspaniałej i ślicznej nauczycielce z Wrocławia, a po kilku miesiącach na świecie pojawił się Krzyś. Dzięki temu chłopczykowi w ich rodzinie zapanowało szczęście!

Długo trwało, zanim Jessica przekonała się do zamieszkania w Polsce, wszak starych drzew się nie przesadza, a rodowita Amerykanka, nauczycielka języka angielskiego, miała wielkie obawy, czy da radę zaaklimatyzować się w warunkach polskiej rzeczywistości. Antoni z dziada pradziada był Polakiem, więc jego jedynym marzeniem był powrót do ojczystego kraju. Kiedy skończył osiemnaście lat, poleciał do USA z przyjaciółmi swoich rodziców, aby odwiedzić ich rodzinę. Przed wylotem z Polski żartował, że będą to wakacje jego życia!

A ponieważ polskie przysłowie z drugiej połowy XVII wieku mówi: „Dobry żart tynfa wart” (tynfem nazywano pierwsze polskie złotówki bite w latach 1663–1666), żart Antoniego podziałał jak samospełniające się proroctwo. Dlaczego? Bo faktycznie były to wakacje jego życia, na których od pierwszego wejrzenia zakochał się do szaleństwa w Jessice, która była w tym samym wieku co on. Gorąca i piękna osiemnastolatka odwzajemniła jego uczucie, więc jako jedyna, ukochana córka swoich rodziców zręcznie i błyskawicznie okręciła ich wokół małego palca i po miesiącu byli już z Antonim szczęśliwym małżeństwem. Przyjaciele rodziców Antoniego po wakacjach wrócili do Polski, jednak on – zakochany do szaleństwa młody mąż – został z żoną w Stanach. Wkrótce urodziło im się dwóch synów bliźniaków. Mieszkając w Ameryce przez osiemnaście lat, Antoni uczył Jessicę i synów języka polskiego, angielskim zaś zajęła się jego żona.

Gdy ich synowie osiągnęli pełnoletność, zmarł ojciec, a rok po nim mama Jessiki. W następnym roku zmarł ojciec Antoniego, więc musieli szybko podjąć decyzję o zamieszkaniu w Polsce, aby rodzinna hodowla koni nie dostała się w obce ręce. W imię miłości do męża Jessica zaryzykowała życie na polskiej wsi o nazwie Różanów, położonej osiem kilometrów od Wrocławia.

Pewnej soboty, kiedy oboje z mężem wybrali się na imprezę, podczas której mag bawił publiczność swoimi wróżbami, Antoni zanosił się od śmiechu, gdy Jessica podeszła do wróżbity, słuchając jak zaczarowana jego przepowiedni.

– Dlaczego śmiejesz się ze mnie? Ja się z ciebie nie śmieję, że ty sobie nie chciałeś powróżyć. Nie jesteś tolerancyjny, my dear! – zbeształa męża.

– Kochanie, śmieję się, bo jest mi wesoło, a nie z ciebie! Uwielbiam, gdy cieszysz się tak, jakbyś była małą, naiwną dziewczynką.

– Czy nie widziałeś, jak wielu ludzi podeszło do maga w tym samym celu co ja?

– Owszem, mnóstwo ludzi to zrobiło, tylko pytanie: dlaczego? Skąd taki człowiek może wiedzieć, co komu pisane?

– No tak, to nie na twoją głowę, my husband. A czy wiesz, że przepowiedział mi szczęście w życiu?

– Kochamy się z wzajemnością, więc szczęście masz gwarantowane! Po co ci te wróżby, Jessico?

– Musisz zrozumieć, że poczułam niepohamowaną potrzebę tej przepowiedni…

– A nie mówił czasami o tym, że zdarzy się jakieś nieszczęście?

– Kraczesz, kraczesz i jeszcze coś wykraczesz. Jeśli będziesz się ze mną kłócił, to wskoczę do samolota, odlecę do Stanów i zaznam szczęścia z naszym synem Johnem.

– No już, nie złość się na mnie, nie złość, nie wskakuj do żadnego „samolota”, a będziesz szczęśliwa, skoro ci tak powiedział. Jednak będziesz szczęśliwa tutaj, ze mną i z rodziną Nicka w Różanowie! – W tym momencie Antoni przyciągnął Jessicę do siebie, pocałował w policzek i oznajmił: – Jesteś moją najukochańszą żoną i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wiesz doskonale, na ile lat opuściłem dla ciebie moją Polskę, a przecież nigdy tego nie żałowałem i drugi raz postąpiłbym tak samo!

Po tych słowach Jessica uśmiechnęła się do niego serdecznie, a już całkowicie udobruchała się w chwili, gdy mąż poprosił ją do ich ulubionego walca.

Paulo Coelho pięknie powiedział: „Taniec to jedna z najdoskonalszych form komunikacji o nieskończonej inteligencji”.

***

W Polsce Jessica zaaklimatyzowała się szybko, odnajdując szczęście w rodzinie, w której największą radością i powodem do dumy był dla niej wnuk Krzyś. Kiedy ujrzała go we wrocławskim szpitalu po raz pierwszy, krzyknęła:

– Mam wnuka, I’m happy today!

Od tej pory ten mały, uroczy i bardzo inteligentny chłopiec stał się jej oczkiem w głowie i nawet mąż Antoni od roku 1977, w którym urodził się Krzyś, zszedł na dalszy plan. Z drugiej strony Antoni zawsze tracił głowę dla koni i na to nie miała wpływu. I tak jak jej mąż kiedyś w USA nauczył ją języka polskiego, tak ona nauczyła w Polsce wnuka języka angielskiego.

W tamtym czasie Jessica nie mogła jedynie przeboleć tego, że drugi syn, John, od razu nie przyleciał z nimi do Polski, gdyż był wtedy zakochany w Jane, która za nic w świecie nie wyobrażała sobie rozstania z ukochaną Ameryką i dużą sceną. Jej pasją był taniec. Jessica uwielbiała tę młodą, śliczną tancerkę, więc pobłogosławiła ją i syna przed odlotem do Polski, a po dwóch latach (w tym samym roku, w którym urodził się wnuk Krzyś) z radością poleciała do Stanów na ślub Johna i Jane. Byli przecudną parą. Byli tacy szczęśliwi! Nikt wtedy nie pomyślałby nawet, że życie Jane pryśnie jak mydlana bańka i po czterech latach małżeństwa John zostanie wdowcem. Niestety nie mieli dziecka, więc młodziutki wdowiec poczuł się kompletnie załamany. Jego świat całkowicie legł w gruzach. Od tej pory John nauczył się pokory. Zrozumiał, że pieniądze i młodość to nie wszystko! Jakże łatwo utracił swój najdroższy skarb, który krył się w oczach i sercu ukochanej istoty.

Minął pierwszy, drugi, trzeci rok od śmierci Jane, jednak John nie mógł pokonać depresji pomimo wizyt u psychoanalityka i systematycznych sesji terapeutycznych. Nie potrafił się pogodzić ze śmiercią swojej młodziutkiej żony, która była dla niego całym światem!

Po wielu konwersacjach z Jessicą Antoni wsiadł do samolotu i poleciał namówić syna, by ten sprzedał dom i zamieszkał z rodziną w Polsce. Intuicja podpowiadała ojcu, że dzięki koniom, na których syn wspaniale jeździł od dzieciństwa, może poczuć jeszcze namiastkę szczęścia na polskiej ziemi. John jednak musiałby sprzedać nie tylko dom, ale także rozstać się ze swoim najlepszym przyjacielem, którego miał w USA, a to wcale nie było takie proste. John zżył się z nim jak z bratem. Kiedy ktoś bliski umiera lub gdy traci się najbliższego przyjaciela, ból i smutek potęgują się tak bardzo, że wcale nie jest łatwo pozbierać się na nowo. Po miesięcznym pobycie ojca w Ameryce i błaganiach, aby zgodził się na wyjazd do Polski, John pewnego dnia padł w ramiona taty i rozpłakał się jak małe dziecko:

– Już mi wszystko jedno, w jakim kraju będę dalej żył. Bez Jane moje życie i tak jest tylko zwykłą wegetacją.

– Synu, mieszkając w Polsce, będziesz przynajmniej ze swoją rodziną, która bardzo cię kocha, i możesz kontynuować życiową pasję – tłumaczył ojciec.

John postanowił skorzystać z propozycji ojca, więc przylecieli razem do Wrocławia, gdzie na lotnisku czekała na nich Jessica. Nick nalegał, żeby nie jechała swoim autem, ponieważ sam chciał przywieźć brata, ale mama uparła się, mówiąc: „Każdy lubi prowadzić swoje auto!”. Sprawnie odpaliła porsche cayenne i tyle ją widziano.

Witając się z mamą na wrocławskim lotnisku, John usłyszał na powitanie:

– Kocham cię, synku, a szczęściem dla matki jest mieć dziecko przy sobie. Everything will be ok!

Od tamtej chwili minęło wiele lat. John przy wsparciu rodziców został instruktorem w szkółce jeździeckiej swojego ojca i szybko wyszedł z depresji. A Krzysia, syna swojego brata Nicka, pokochał jak własne dziecko. Słowa Jessiki, słowa kochającej matki, potwierdziły się całkowicie: wszystko zaczęło się dobrze układać. J.K. Rowling mówiła: „Rodzina to kamizelka ratunkowa na wzburzonym morzu życia”. Miała stuprocentową rację.

***

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij