- W empik go
Zbiór wierszy. Lata 2012 — 2016 - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Zbiór wierszy. Lata 2012 — 2016 - ebook
Jest to zbiór wierszy, jakie powstały w latach 2012 — 2016 włącznie. Wierszy o różnym stylu, trochę chaotyczne, z przewagą liryków.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-498-3 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na spacer
Na spacer wyjść nie chcesz
Nad rzekę przy piwie
Szumu wody słuchając
Na kamieniach posiedzieć
A może po lesie połazić
Świeżą zielenią brzóz pooddychać
Powałęsać się trochę
Po cichu nic nie mówiąc
Tylko słuchać jak liście się rozwijają
Z dala od ludzi by nikt nie
Przeszkadzał i ciszy nie mącił
Wieczorny chłód gdy nas otoczy
Zmęczonym do domu wrócić
Serca szczęśliwe będą tę ciszę
Długo jeszcze nucić
26.04.2012r.Rozmowa przy kompie
(dla K.N.)
Jakiś nastoletni grubas za oknem
Z dziewczyną chudą łazi
Mnie zimno jest żadne marzenie nie przyłazi
Wspomnienie znów jakieś jest
I tylko Ty gdzieś tam przy kompie
Piszesz ze mną i wiem że istnieje że jestem
Oczy pieką puste bez łez
Powiedz człowieku powiedz czego chcesz
Miałem Cię nie czarować tak sobie przyrzekałem
Ale naszło mnie i o wszystkim zapomniałem
Świat taki jakiś ciężki i nie do zniesienia
Tak jak by nie chciał mnie i mówił do widzenia
Miałem być konkret gaduła słodki przemiły i uroczy lecz
Lecz coś mnie dręczy jak bym w inny wymiar skoczył
I tylko Ty mnie mocno trzymaj
Bym nie wpadł w suchy dół
I mimo wszystko się nie zamoczył
Tylko wspomnień ciężkie westchnienie
Na nie już wpływu nie mam
A dalej w życiu czy coś zmienię czy warto czy trzeba?
Smutek ogarnia gdzie ta muzyka
Lampka wina gdzie kawiarnia?
Ściany wokół tylko i okno za oknem widno
Mnie przed oczami ciemno piszesz mi że jestem kochany
Tak jak by rozwalić chciał te moje ściany
Mówi pisze i słów mu brak i tylko uśmiech jego słyszę
Choć tak daleko kamery brak
Oj Ty mam przestać? Ale jak? Ale jak…
Normalnie mówisz? Normalnie tak mam przestać
A mnie sił na to brak sam nie wiem czemu
I sam nie wiem jak
Oj ale wariat Ci się trafił, oj tak tak
27.06.2012r.Rybim obiektywem
Rybim obiektywem patrzę, okiem pełnym łez
Na pusty ekran ciebie wypatrując.
Każda minuta jak pocisk rozrywa me serce
By przez następną chwilę powracać do życia
Nie ma śladu twej obecności
Najmniejszego śladu pozostawionego tak od niechcenia.
I telefon głuchy, żadnego sygnału.
Czy za mało wysyłałem do Ciebie,
To wszystko mało? Mój Boże.
Mój Boże właśnie w tej chwili uświadomiłem sobie.
Przecież ty żyjesz swoim życiem
I chcesz mieć spokój po całym dniu, nim zaśniesz
Tylko łzy nie chcą przestać, nie chcą. One nie rozumieją.
A myśl uporczywa ta myśl — niech skonam
Niech zniknę i ślad wszelki ze mną
Bym wymazał się z pamięci każdego
Miłej nocy mi życzysz, miła przydałaby się.
Ale pewnie będzie pełna myśli,
Myśli, które nie pozostaną obojętne dla serca
Czas tylko dłużył będzie się i potęgował ból
Z każdą minutą każdym tyknięciem zegara
Praca fizyczna nie pomoże,
Nie odgoni tego krwiożerczego
Pragnącego mięsa, szarpiącego szakala.
Miłej nocy? Dziękuję, przydałaby się noc miła.
Lecz jak wyłączyć myśli,
One spokoju nie dają kołacząc się w ciąż
Markotny tak jakoś jestem, jakoś tak.
Mam małego doła i chciałbym by on skonał,
Ten dół nie ja. A może ja? Sam już nie wiem.
Przestraszyłem się tego
I że Ty będziesz w smutku.
Proszę daj mi przeżywać radość
I smutek, rozpacz i szczęście.
Niech słony deszcz pada i spływa po policzkach obficie,
Jesteś radością moją, moim życiem.
Przerażam Cię? Tak piszesz, a ja proszę.
Proszę nie przestrasz się tego i nie zniknij mi.
Jestem wariat, ale nie szkodliwy
Jeśli się kocha kogoś tak naprawdę, tak bardzo…
To nie chce się robić tej osobie krzywdy
I smucić ją, dlatego nie posunę się do żadnych rzeczy
Które by sprawiły tobie przykrość
Tylko na kolację bym zaprosił, na kolację romantyczną.
I tak na chwile, maleńką chwilę palcami się po dotykać,
Potrzymać za rękę i patrzeć sobie w oczy
Pieścić twarz i lekko rozchylone usta wzrokiem
I trwać tak chwilę a może i kilka.
Tak zasłuchani w sobie
Muzyka ta ciągle niech gra, niech gra.
Siedzę rozmyślając o przeżytych chwilach
O tym co uleciało bezpowrotnie pozostawiając pustkę
Tęsknotę i nadzieję że jednak jeszcze może uda się
Uda się to wszystko naprawić
Już nie w takiej formie jak było
Ale za to bogatszej, o doświadczenie pełniejszej
Może trzeba myśleć pozytywnie radzą inni.
Jak myśleć gdy niebieska mgła przed oczyma
W szarą się zmienia niczym chmury jesienne
Chmury przysłaniające błękit nieba swoją szarością
Nabrzmiewają by stać się czarnymi i spaść ulewą
Tworząc jednostajną czarą poświatę uwypuklając
Gołe konary drzew miotane wichrem
I broczyć szarość swą jak rana krwią zbroczona
Gdzie jest jej kres? Zmierzch kontury rozmywa
Tylko pamięć, pamięć jest wciąż taka żywa
09.07.2012r.Taniec z muchą
I wpadła mucha zwabiona muzyką
By zaprosić wariata do tańca
Lecz wariat na taniec z nią nie ma ochoty
Jednym ruchem ją wykańcza
I trzewia jej na dłoni mu pozostały
By pamiętał wariat że jego los
Też jest tak nietrwały
I tańczy głupek z muchy flakami
Kilka już godzin w tańcu szalony
Nie zdając sobie sprawy
Że żywot jego kończy
I śmierć go w tańcu szalonym
Uściskiem zimnym przytula
Skonał głupek z tańcem
— nie skończonym
19.08.2012r.Przedwiośnie
Pod balkonem na wiosennej trawie
Fiołki fioletowego koloru się porozlatywały
A te białe kroku dorównać im próbowały
Zatrzymały się na chwilkę by w błękit
Nieba spojrzeć i mnie zauroczyć
Do fiołków stokrotki się uśmiechają
Z zażenowaniem zaróżowione od spodu
Kosy źdźbła na gniazdko zbierają w świerku znikając
Paź królowej cicho przemyka nad szmaragdu trawnikiem
A bączek niesforny bez zahamowania zapyla kwiaty
— proszę pana
21.04.2013r.W pamięci
Jechałem tylko dla ciebie
Pooddychać twoją obecnością
Twoje słowa na sobie poczuć
Zanurzyć się w ciepło twych oczu
Przepełnionych miłością
Otoczyć cię swoim uczuciem
By myśli twe uspokoić
Obraz twój na długo
Niech w pamięci mi się ostoi
Jak dzień pełen oczu twych błękitu
I ciepła nie tylko słonecznego
Byś doznał tak cennego ukojenia spokoju
Osiągnięcia szczęścia tak potrzebnego
Tego pragnę dla ciebie. Dla kogoś
— kochanego
11.05.2013r.Kamyk
Noszę w kieszeni kamyk
Z nad morza falą oszlifowany
Czarny na szczęście
Pocieram go w dłoni palcami
Lecz upadł na chodnik
Kiedyś po spotkaniu
Zarysował mi telefonu ekran
Rys kilka pozostawił
Kamień na szczęście
Okaleczony i krwawi
W swej bezsilności
Bezkrwawo rani
A ty mnie się pytasz
Co mam na myśli
Twoje picie? Odległość?
Czy coś innego
A ja mam taki kamyk
I nie myślę nic takiego
25.05.2013r.Pogoda
Pogoda — nie mówić
Lepiej do czego
Ale pogody ducha
Życzę i uśmiechu
Oraz cieplutkiego
Serducha skłonnego
Bez pośpiechu
Do czegoś przyjemnego
Że aż tańczyć by się chciało
Nie chodzić
Na niewidzialnych skrzydłach
Się unosić tak parę
Centymetrów nad ziemią
Się przemieszczając
Tej wiosny pogodzie
Zimnej i jesiennej grać na nosie
Radością swą wszystkich
Wokół obdarzając
28.05.2013r.Zwykły człowiek
Ot taki zwykły człowiek jestem
Co czasem spisze to
Co w głowie mu się kołacze
Czasem nawet się zamyśli
A czasem popłacze
Zwykły człowiek
Który słowami zamiesza
Sam się zasmuci
Innych słowem pociesza
Co bez skrzydeł potrafi fruwać
Który bez skrzydeł
Ale nie zawsze musi
Się udać fruwanie i spada
W dół rozwalając
Swe serce o kamień
Nie przystosowany
Niezaradny pokręcony ufny
Zamyślony smutny
Nie raz zdradzony
Który potrafi radość czerpać
Z radości innych
Ze szczęścia i miłości młodych
Tak jeszcze nieświadomych
Tego i tak w swych czynach niewinnych
Zwykły człowiek bez zbytniej przesady
09.06.2013r.Przywieź mi
Przywieź mi wschód słońca
Z nad morza na swojej twarzy
I zachód też przywieź
W złotym odcieniu skóry
Jak pełne pragnień usta twe delikatne
Kamyk mi przywieź o morza dotyku
Przywieź mi zapach fal na sobie
Bym mógł je po twym ciele gonić
A smak ich chcę nieustannie
Powoli ustami z ciebie sączyć
Kojący szum fali proszę przywieź
Jak o ukochanej osobie wspomnienie
W oczach swych toń morza przywieź
I spraw bym cały w niej się zanurzył
Z nad morza przywieź mi proszę
By dzień jesienny nam się nie dłużył
10.08.2013r.Smutno
A ja te grochy ustami będę zbierać
Byś je nie czuła na policzkach
I nie musiała tego palcami ocierać
Przytulę delikatnie twą głowę do siebie
I będę gładził włosy
Byś nie płakała niepotrzebnie
By serce me twym smutkiem wypełnione
Nie zapłakało smutno
Chcę poczuć na sobie twe dłonie
I nie ważne czego się chce
Jakie marzenia jakie jutro
Najważniejsze że jest się
Nawet jak trochę smutno
14.08.2013r.Co przemija
Kwiatek ten zielony
co dostałem między
kartki książki włożyłem
by zachować zapachy w nim
kwiatów innych najładniejsze
niech mi wszystko przypominają
Co przypominać mają?
Sam już nie wiem
może lato to spóźnione?
może ciebie?
coś ucieka coś przemija
przesiąkają jakieś krople
jakieś życie by rozpłynąć
by wsiąknąć wyparować
jak łza gorąca gdzieś na twarzy
która spływa która parzy
zapomnieniem
Już po żniwach już skoszone
utracone to co miało wzrastać
umierania nadszedł czas
jesień idzie jesień w nas
co kolorem jeszcze mami
słońca ciepłem wabi
by szarugą wszystko zmyć
i porannym mrozem zwarzyć
01.09.2013r.Najprościej
Ponoć „Mimozami jesień się zaczyna”
malutki kasztan swym rudym uśmiechem
przymila się by go z sobą wziąć
dla mnie to nie jesień
zima raczej już się zaczyna
Dziś lulka przy drodze spotkałem
od początku roku był w mojej myśli
a dziś ot tak sobie spokojnie
w swej oliwkowej barwie rozkwita
nieśmiałym uśmiechem delikatnie wita
Kusi by w sercu mym zagościć
świat mi zaczarować tak jak on
to potrafi, zwyczajnie najprościej
by z nim w sobie na zawsze
przeżyć chwil kilka i zasnąć
Obiecałeś mi sznurek kupić
gdy wieszać się będę miał zamiar
pchnąć mnie z mostu jak będę chciał
w zimnym nurcie rzeki utonąć
Obiecałeś że nie będziesz się opiekował
na starość i gdy chory będę
dlatego niech lulek w mym
sercu i bieluń zagości
tak będzie najprościej
Tak będzie… najlepiej
01.09.2013r.Masz rację
Gwiazd zbyt wiele i nie tylko na niebie
Nocną, bezchmurną porą.
Nigdy do gwiazd nie miałem zaufania.
Zwyczajni ludzie są szczerzy i dają bardzo dużo od siebie.
Życzę normalnego kogoś do wszystkiego,
A przede wszystkim do bycia i długich pogaduch i…
Ciszy razem przebywanej,
Do myśli w lot łapanej,
Nie koniecznie tej o miłości,
Ale tej zwykłej tej najprościej przekazanej
Ciężko tu o kogoś w miarę normalnego,
Wrażliwego a zarazem zwyczajnego zwariowanego…
Ech, pozostaje być samemu
Oj ciężko tu o kogoś… Zwyczajnie zwariowanego,
Ale bywają diamenty i na tym padole,
Które chcą być dla samego bycia razem
I siąść chcą przy stole,
By ten dzień zwyczajny garściami jeść
Dobrze, że poukładane wszystkie tamte sprawy,
Tak by to, co najmilsze pozostało,
W pamięć w zamyśleniu,
W jakiejś chwili w przypomnieniu,
Jakiś zapach, czy pogoda, wspomnienie napłynie
I wypełni po najodleglejsze zakamarki
By rozweselić i jednocześnie zasmucić.
Może nie… A może tak, czasem nie wyczuwam sytuacji,
Zbyt dużo myśli
Tak to jest, że ma się czasami mętlik
I tysiące myśli, którym nie ogarniamy…
Staramy się myśleć do przodu
Ale jednak ciężko nie porównywać
Nie da się przejść do codzienności,
Przecież ta codzienność razem była wypełniana,
Że jej nie odczuwało się.
Była inna, zwyczajna wspaniała
Mimo lat wszystko tak świeże,
Tak dzisiejsze dałoby się powiedzieć,
Jeszcze słyszy się głos,
Słowa, które ciągle same przychodzą
I zapach w nozdrzach czuć
Szczery i nic więcej nie trzeba…
Szczerość nie w cenie,
Każdy jak ćma do ułudy czegoś lgnie
A szczerość go przeraża, a raczej przerasta.
Na spacer wyjść nie chcesz
Nad rzekę przy piwie
Szumu wody słuchając
Na kamieniach posiedzieć
A może po lesie połazić
Świeżą zielenią brzóz pooddychać
Powałęsać się trochę
Po cichu nic nie mówiąc
Tylko słuchać jak liście się rozwijają
Z dala od ludzi by nikt nie
Przeszkadzał i ciszy nie mącił
Wieczorny chłód gdy nas otoczy
Zmęczonym do domu wrócić
Serca szczęśliwe będą tę ciszę
Długo jeszcze nucić
26.04.2012r.Rozmowa przy kompie
(dla K.N.)
Jakiś nastoletni grubas za oknem
Z dziewczyną chudą łazi
Mnie zimno jest żadne marzenie nie przyłazi
Wspomnienie znów jakieś jest
I tylko Ty gdzieś tam przy kompie
Piszesz ze mną i wiem że istnieje że jestem
Oczy pieką puste bez łez
Powiedz człowieku powiedz czego chcesz
Miałem Cię nie czarować tak sobie przyrzekałem
Ale naszło mnie i o wszystkim zapomniałem
Świat taki jakiś ciężki i nie do zniesienia
Tak jak by nie chciał mnie i mówił do widzenia
Miałem być konkret gaduła słodki przemiły i uroczy lecz
Lecz coś mnie dręczy jak bym w inny wymiar skoczył
I tylko Ty mnie mocno trzymaj
Bym nie wpadł w suchy dół
I mimo wszystko się nie zamoczył
Tylko wspomnień ciężkie westchnienie
Na nie już wpływu nie mam
A dalej w życiu czy coś zmienię czy warto czy trzeba?
Smutek ogarnia gdzie ta muzyka
Lampka wina gdzie kawiarnia?
Ściany wokół tylko i okno za oknem widno
Mnie przed oczami ciemno piszesz mi że jestem kochany
Tak jak by rozwalić chciał te moje ściany
Mówi pisze i słów mu brak i tylko uśmiech jego słyszę
Choć tak daleko kamery brak
Oj Ty mam przestać? Ale jak? Ale jak…
Normalnie mówisz? Normalnie tak mam przestać
A mnie sił na to brak sam nie wiem czemu
I sam nie wiem jak
Oj ale wariat Ci się trafił, oj tak tak
27.06.2012r.Rybim obiektywem
Rybim obiektywem patrzę, okiem pełnym łez
Na pusty ekran ciebie wypatrując.
Każda minuta jak pocisk rozrywa me serce
By przez następną chwilę powracać do życia
Nie ma śladu twej obecności
Najmniejszego śladu pozostawionego tak od niechcenia.
I telefon głuchy, żadnego sygnału.
Czy za mało wysyłałem do Ciebie,
To wszystko mało? Mój Boże.
Mój Boże właśnie w tej chwili uświadomiłem sobie.
Przecież ty żyjesz swoim życiem
I chcesz mieć spokój po całym dniu, nim zaśniesz
Tylko łzy nie chcą przestać, nie chcą. One nie rozumieją.
A myśl uporczywa ta myśl — niech skonam
Niech zniknę i ślad wszelki ze mną
Bym wymazał się z pamięci każdego
Miłej nocy mi życzysz, miła przydałaby się.
Ale pewnie będzie pełna myśli,
Myśli, które nie pozostaną obojętne dla serca
Czas tylko dłużył będzie się i potęgował ból
Z każdą minutą każdym tyknięciem zegara
Praca fizyczna nie pomoże,
Nie odgoni tego krwiożerczego
Pragnącego mięsa, szarpiącego szakala.
Miłej nocy? Dziękuję, przydałaby się noc miła.
Lecz jak wyłączyć myśli,
One spokoju nie dają kołacząc się w ciąż
Markotny tak jakoś jestem, jakoś tak.
Mam małego doła i chciałbym by on skonał,
Ten dół nie ja. A może ja? Sam już nie wiem.
Przestraszyłem się tego
I że Ty będziesz w smutku.
Proszę daj mi przeżywać radość
I smutek, rozpacz i szczęście.
Niech słony deszcz pada i spływa po policzkach obficie,
Jesteś radością moją, moim życiem.
Przerażam Cię? Tak piszesz, a ja proszę.
Proszę nie przestrasz się tego i nie zniknij mi.
Jestem wariat, ale nie szkodliwy
Jeśli się kocha kogoś tak naprawdę, tak bardzo…
To nie chce się robić tej osobie krzywdy
I smucić ją, dlatego nie posunę się do żadnych rzeczy
Które by sprawiły tobie przykrość
Tylko na kolację bym zaprosił, na kolację romantyczną.
I tak na chwile, maleńką chwilę palcami się po dotykać,
Potrzymać za rękę i patrzeć sobie w oczy
Pieścić twarz i lekko rozchylone usta wzrokiem
I trwać tak chwilę a może i kilka.
Tak zasłuchani w sobie
Muzyka ta ciągle niech gra, niech gra.
Siedzę rozmyślając o przeżytych chwilach
O tym co uleciało bezpowrotnie pozostawiając pustkę
Tęsknotę i nadzieję że jednak jeszcze może uda się
Uda się to wszystko naprawić
Już nie w takiej formie jak było
Ale za to bogatszej, o doświadczenie pełniejszej
Może trzeba myśleć pozytywnie radzą inni.
Jak myśleć gdy niebieska mgła przed oczyma
W szarą się zmienia niczym chmury jesienne
Chmury przysłaniające błękit nieba swoją szarością
Nabrzmiewają by stać się czarnymi i spaść ulewą
Tworząc jednostajną czarą poświatę uwypuklając
Gołe konary drzew miotane wichrem
I broczyć szarość swą jak rana krwią zbroczona
Gdzie jest jej kres? Zmierzch kontury rozmywa
Tylko pamięć, pamięć jest wciąż taka żywa
09.07.2012r.Taniec z muchą
I wpadła mucha zwabiona muzyką
By zaprosić wariata do tańca
Lecz wariat na taniec z nią nie ma ochoty
Jednym ruchem ją wykańcza
I trzewia jej na dłoni mu pozostały
By pamiętał wariat że jego los
Też jest tak nietrwały
I tańczy głupek z muchy flakami
Kilka już godzin w tańcu szalony
Nie zdając sobie sprawy
Że żywot jego kończy
I śmierć go w tańcu szalonym
Uściskiem zimnym przytula
Skonał głupek z tańcem
— nie skończonym
19.08.2012r.Przedwiośnie
Pod balkonem na wiosennej trawie
Fiołki fioletowego koloru się porozlatywały
A te białe kroku dorównać im próbowały
Zatrzymały się na chwilkę by w błękit
Nieba spojrzeć i mnie zauroczyć
Do fiołków stokrotki się uśmiechają
Z zażenowaniem zaróżowione od spodu
Kosy źdźbła na gniazdko zbierają w świerku znikając
Paź królowej cicho przemyka nad szmaragdu trawnikiem
A bączek niesforny bez zahamowania zapyla kwiaty
— proszę pana
21.04.2013r.W pamięci
Jechałem tylko dla ciebie
Pooddychać twoją obecnością
Twoje słowa na sobie poczuć
Zanurzyć się w ciepło twych oczu
Przepełnionych miłością
Otoczyć cię swoim uczuciem
By myśli twe uspokoić
Obraz twój na długo
Niech w pamięci mi się ostoi
Jak dzień pełen oczu twych błękitu
I ciepła nie tylko słonecznego
Byś doznał tak cennego ukojenia spokoju
Osiągnięcia szczęścia tak potrzebnego
Tego pragnę dla ciebie. Dla kogoś
— kochanego
11.05.2013r.Kamyk
Noszę w kieszeni kamyk
Z nad morza falą oszlifowany
Czarny na szczęście
Pocieram go w dłoni palcami
Lecz upadł na chodnik
Kiedyś po spotkaniu
Zarysował mi telefonu ekran
Rys kilka pozostawił
Kamień na szczęście
Okaleczony i krwawi
W swej bezsilności
Bezkrwawo rani
A ty mnie się pytasz
Co mam na myśli
Twoje picie? Odległość?
Czy coś innego
A ja mam taki kamyk
I nie myślę nic takiego
25.05.2013r.Pogoda
Pogoda — nie mówić
Lepiej do czego
Ale pogody ducha
Życzę i uśmiechu
Oraz cieplutkiego
Serducha skłonnego
Bez pośpiechu
Do czegoś przyjemnego
Że aż tańczyć by się chciało
Nie chodzić
Na niewidzialnych skrzydłach
Się unosić tak parę
Centymetrów nad ziemią
Się przemieszczając
Tej wiosny pogodzie
Zimnej i jesiennej grać na nosie
Radością swą wszystkich
Wokół obdarzając
28.05.2013r.Zwykły człowiek
Ot taki zwykły człowiek jestem
Co czasem spisze to
Co w głowie mu się kołacze
Czasem nawet się zamyśli
A czasem popłacze
Zwykły człowiek
Który słowami zamiesza
Sam się zasmuci
Innych słowem pociesza
Co bez skrzydeł potrafi fruwać
Który bez skrzydeł
Ale nie zawsze musi
Się udać fruwanie i spada
W dół rozwalając
Swe serce o kamień
Nie przystosowany
Niezaradny pokręcony ufny
Zamyślony smutny
Nie raz zdradzony
Który potrafi radość czerpać
Z radości innych
Ze szczęścia i miłości młodych
Tak jeszcze nieświadomych
Tego i tak w swych czynach niewinnych
Zwykły człowiek bez zbytniej przesady
09.06.2013r.Przywieź mi
Przywieź mi wschód słońca
Z nad morza na swojej twarzy
I zachód też przywieź
W złotym odcieniu skóry
Jak pełne pragnień usta twe delikatne
Kamyk mi przywieź o morza dotyku
Przywieź mi zapach fal na sobie
Bym mógł je po twym ciele gonić
A smak ich chcę nieustannie
Powoli ustami z ciebie sączyć
Kojący szum fali proszę przywieź
Jak o ukochanej osobie wspomnienie
W oczach swych toń morza przywieź
I spraw bym cały w niej się zanurzył
Z nad morza przywieź mi proszę
By dzień jesienny nam się nie dłużył
10.08.2013r.Smutno
A ja te grochy ustami będę zbierać
Byś je nie czuła na policzkach
I nie musiała tego palcami ocierać
Przytulę delikatnie twą głowę do siebie
I będę gładził włosy
Byś nie płakała niepotrzebnie
By serce me twym smutkiem wypełnione
Nie zapłakało smutno
Chcę poczuć na sobie twe dłonie
I nie ważne czego się chce
Jakie marzenia jakie jutro
Najważniejsze że jest się
Nawet jak trochę smutno
14.08.2013r.Co przemija
Kwiatek ten zielony
co dostałem między
kartki książki włożyłem
by zachować zapachy w nim
kwiatów innych najładniejsze
niech mi wszystko przypominają
Co przypominać mają?
Sam już nie wiem
może lato to spóźnione?
może ciebie?
coś ucieka coś przemija
przesiąkają jakieś krople
jakieś życie by rozpłynąć
by wsiąknąć wyparować
jak łza gorąca gdzieś na twarzy
która spływa która parzy
zapomnieniem
Już po żniwach już skoszone
utracone to co miało wzrastać
umierania nadszedł czas
jesień idzie jesień w nas
co kolorem jeszcze mami
słońca ciepłem wabi
by szarugą wszystko zmyć
i porannym mrozem zwarzyć
01.09.2013r.Najprościej
Ponoć „Mimozami jesień się zaczyna”
malutki kasztan swym rudym uśmiechem
przymila się by go z sobą wziąć
dla mnie to nie jesień
zima raczej już się zaczyna
Dziś lulka przy drodze spotkałem
od początku roku był w mojej myśli
a dziś ot tak sobie spokojnie
w swej oliwkowej barwie rozkwita
nieśmiałym uśmiechem delikatnie wita
Kusi by w sercu mym zagościć
świat mi zaczarować tak jak on
to potrafi, zwyczajnie najprościej
by z nim w sobie na zawsze
przeżyć chwil kilka i zasnąć
Obiecałeś mi sznurek kupić
gdy wieszać się będę miał zamiar
pchnąć mnie z mostu jak będę chciał
w zimnym nurcie rzeki utonąć
Obiecałeś że nie będziesz się opiekował
na starość i gdy chory będę
dlatego niech lulek w mym
sercu i bieluń zagości
tak będzie najprościej
Tak będzie… najlepiej
01.09.2013r.Masz rację
Gwiazd zbyt wiele i nie tylko na niebie
Nocną, bezchmurną porą.
Nigdy do gwiazd nie miałem zaufania.
Zwyczajni ludzie są szczerzy i dają bardzo dużo od siebie.
Życzę normalnego kogoś do wszystkiego,
A przede wszystkim do bycia i długich pogaduch i…
Ciszy razem przebywanej,
Do myśli w lot łapanej,
Nie koniecznie tej o miłości,
Ale tej zwykłej tej najprościej przekazanej
Ciężko tu o kogoś w miarę normalnego,
Wrażliwego a zarazem zwyczajnego zwariowanego…
Ech, pozostaje być samemu
Oj ciężko tu o kogoś… Zwyczajnie zwariowanego,
Ale bywają diamenty i na tym padole,
Które chcą być dla samego bycia razem
I siąść chcą przy stole,
By ten dzień zwyczajny garściami jeść
Dobrze, że poukładane wszystkie tamte sprawy,
Tak by to, co najmilsze pozostało,
W pamięć w zamyśleniu,
W jakiejś chwili w przypomnieniu,
Jakiś zapach, czy pogoda, wspomnienie napłynie
I wypełni po najodleglejsze zakamarki
By rozweselić i jednocześnie zasmucić.
Może nie… A może tak, czasem nie wyczuwam sytuacji,
Zbyt dużo myśli
Tak to jest, że ma się czasami mętlik
I tysiące myśli, którym nie ogarniamy…
Staramy się myśleć do przodu
Ale jednak ciężko nie porównywać
Nie da się przejść do codzienności,
Przecież ta codzienność razem była wypełniana,
Że jej nie odczuwało się.
Była inna, zwyczajna wspaniała
Mimo lat wszystko tak świeże,
Tak dzisiejsze dałoby się powiedzieć,
Jeszcze słyszy się głos,
Słowa, które ciągle same przychodzą
I zapach w nozdrzach czuć
Szczery i nic więcej nie trzeba…
Szczerość nie w cenie,
Każdy jak ćma do ułudy czegoś lgnie
A szczerość go przeraża, a raczej przerasta.
więcej..