- W empik go
Zbrodnia sławnego lekarza - ebook
Zbrodnia sławnego lekarza - ebook
Powieść kryminalna Jacka Corta, tajemniczego pisarza pierwszej połowy XX wieku.
Najmożniejsi ludzie ówczesnego świata bardzo często wydawali bale - pełne blichtru i przepychu, miały być chwilowym pomnikiem ich potęgi. Zapraszano tylko najbogatszych i najważniejszych ludzi, a jednak notorycznie okradano gospodarza z kosztowności. Nick Carter i jego przyjaciele na prośbę milionera biorą udział w ostatnim balu, żeby móc złapać rabusia.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi. W niniejszej publikacji zachowano oryginalną pisownię.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-264-4409-4 |
Rozmiar pliku: | 208 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tajemnicza kradzież.
Jasne światło biło z okien pałacu, wybudowanego w nowoczesnym stylu, a znajdującego się przy wytwornej ulicy „Madison-Avenue“. Karol Ramsay, znany król bawełniany i wszechwładca na giełdzie nowojorskiej, wydawał ostatni wieczór w sezonie i we wspaniałych apartamentach swoich przyjmował tę wyższą sferę towarzyską, złożoną z owych „Czterystu“, z których nawet najbiedniejsi jeszcze z litością spoglądają z góry na przeciętnego miljonera, nie rozumiejąc wcale, że tacy nędzarze mogą istnieć na świecie.
Tylko niewielu z zaproszonych gości, kroczących przez korytarz, podobny do lasku palmowego, ażeby dojść do pierwszego piętra, gdzie odbywał się bal właściwy, zwracało uwagę na młodego eleganta, stojącego spokojnie i obojętnie przy drzwiach wejściowych o szybach lustrzanych. Tem mniej przypuszczali oni, że tym elegantem jest Patsy Murphy, nadzwyczaj zdolny pomocnik sławnego detektywa amerykańskiego Nicka Cartera.
Na górnem piętrze, gdzie małżonkowie Ramsay przyjmowali gości swoich, znajdował się sam Nick Carter, ubrany, jak wszyscy goście w strój balowy. Kuzyn jego Chick natomiast przechadzał się po wszystkich salonach, zajrzał do sali balowej, nie pominął także salonu stołowego, w którym ustawiono bufet z zimnemi przekąskami, składającemi się z wszelkich przysmaków, jaki nastręczał sezon bieżący. Wielki detektyw drwił sobie później z pomocnika swojego, że Chick z przedziwną lubością przez cały wieczór skręcał do owego bufetu.
Rzecz naturalna, że nie brakowało także pięknej kuzynki detektywa, Idy, która zamięszała się w wianek równie młodych i przystojnych panien i ktora wyglądała, jak świeży, zaledwie rozwinięty pączek wonny.
Nick Carter wraz z pomocnikami swoimi przyszedł tutaj na wyraźne żądanie gospodarza domu, należącego do osobistych przyjaciół detektywa. Podczas poprzednich uroczystości w domu Ramsayów, wykryto kradzieże i nie można było dojść, kto ich dokonał. Wszystko świadczyło, źe kradzieże te popełnić mógł tylko jeden z zaproszonych gości. W każdym razie chodziło tu o klejnoty, które chociaż były tak małe, że je unieść można było w kieszeni, to jednak przedstawiały poważny bardzo kapitał. Wprawdzie gdzieindziej dokonywano również tego rodzaju kradzieży, ale w domu Ramsayów było to tem dziwniejsze, ponieważ osoby zaproszone należały do najwybitniejszych przedstawicieli świata nowoyorskiego. Pan Ramsay nie lubił się poniżać, tak zaś był zrażony temi kradzieżami, że chciał już zupełnie zamknąć swoje salony, i ulegając tylko prośbom rodziny swojej, zdecydował się wyprawić raz jeszcze wieczór tańcujący. Jako warunek postanowił jednak wtedy, że na ten bal zaprosi również przyjaciela swego, Nicka Cartera, wraz z najlepszymi jego pomocnikami.
Tem się tłomaczy, że sławny detektyw i jego wierna drużyna znaleźli się w pałacu miljardera.
Zbliżała się już północ, gdy Chick spostrzegł, że mistrz jego zajęty jest rozmową z Patsym. Chick podszedł szybko do Cartera i rzekł z oburzeniem:
— Dyabli nadali! Tam na górze w pokoju niebieskim opłakuje pewna dama zgubienie broszki z brylantami.
— Czy wiesz o tem coś bliższego?—zapytał się detektyw.
— Tańczono właśnie kontredansa, w którym owa pani brała udział. Jak twierdzi, jeszcze przy rozpoczęciu tańca broszkę ową miała na sobie. Po ukończeniu piątej figury zniknął nagle ten klejnot.
— Przy szóstej figurze tyle jest zamięszania— wtrącił Patsy—że broszka mogła sama się odpiąć i upaść na ziemię.
— To nie możliwe!—przerwał Chick.—Ta broszka przymocowaną była t. zw. szpilką bezpieczeństwa i musiała być gwałtownie wyrwaną z kołnierza koronkowego. Ten kołnierz, który prawdopodobnie był jeszcze kosztowniejszy od broszy, został gwałtownie rozdarty, czy też nawet rozcięty.
— O której damie mówisz? — dowiadywał się detektyw, marszcząc czoło.
Chick wymienił nazwisko osoby, należącej do elity nowoyorskiego świata handlowego. To nazwisko nosiła żona pewnego magnata, handlującego naftą, a mającego opinję jednego z najbogatszych ludzi na świecie całym.
W tej samej chwili nadbiegł pan Ramsay, i najwidoczniej wzburzony ogromnie, ujął detektywa po przyjacielsku pod ramię, wołając:
— I cóż pan na to powie, panie Carter? Pani Rockefeller zgubiła broszę wartości 20,000 dolarów.
— Czy narobiła skutkiem tego hałasu?
— Co też pan sobie myśli! Wspomniała tylko w zaufaniu do mnie, i zdaje się, że daleko więcej zmartwiło ją rozdarcie kołnierzyka koronkowego, niż zguba takiej bagatelki.
— Niechaj pan poprosi panią Rockefeller, ażeby się zachowała nadzwyczaj spokojnie. Powiedz pan jej, że ja i pomocnicy moi czuwamy nad wszystkiem, i że najprawdopodobniej będę musiał pomówić z nią słów kilka.
Nick Carter odszukał natychmiast w tłumie gości ldę i polecił jej, ażeby bezzwłocznie porozumiała się z osobą okradzioną i ażeby przedewszystkiem dowiedziała się, jakie osoby stały w tym samym rzędzie podczas szóstej figury kontredansa.
Sam gospodarz domu oświadczył gotowość przedstawienia pięknej Idy okradzionej miljonerce. Ramsay podał z elegancyą ramię pomocnicy Cartera i poprowadził ją na górne piętro. Po kilku minutach powrócił Ramsay do detektywa i poprosił go o przejście do pokoju bocznego, gdzie już oczekiwała Ida.
Nick Carter z gospodarzem domu weszli do tego pokoju i zastali Idę na rozmowie z wytwornie wyglądającą, starszą damą, Ramsay przedstawił Cartera.
Była to właśnie pani Rockefeller, ona też opowiedziała wszystkie szczegóły i okoliczności wśród których odbyła się kradzież tajemnicza. Nick Carter bardzo drobiazgowo oglądał kołnierz koronkowy, ro zerwany ręką wandala.
— To nie jest przedarte—oświadczył detektyw w końcu—tu zachodzi rozcięcie nożem, widać to zaś po tem, że wraz z broszką zniknął również kawałek koronki. Musiał tu być w użyciu niezmiernie mały scyzoryczek, który wygodnie ukryć można w dłoni, nawet podczas tańca, stało się to zaś podczas zwykłego zamięszania przy galopadowej figurze kontredansa.
— Jest to nadzwyczaj prawdopodobne—wtrąciła Ida.—Figurę tego tańca stanowiło koło, złożone z pięciu mężczyzn i tyluż dam. Wodzirej zakomenderował: wyciągnięcie rąk w górę, przez co utworzył się rodzaj szpaleru i mężczyźni tańczyli pośrodku, jak gdyby pod dachem altany. Potem znów panowie tak samo podnieśli ręce do góry, a taniec rozpoczęły panie. Wszystkie osoby, które brały udział w kontredansie, znane są z nazwiska, wszystkie też jeszcze znajdują się w tym domu i należą do najlepszych rodzin naszego miasta.
Nick słuchał nadzwyczaj uważnie, a kiedy Ida skończyła, rzekł po namyśle:
— To bardzo ważny szczegół.—W takim razie nie mogła pani, mając obie ręce podniesione w górę i zajęta tańcem, zwracać najmniejszej uwagi na broszke, podczas znów gdy jeden z tancerzy mógł łatwo przesunąć się obok pani i odciąć część denkatnego kołnierza. Nie ulega przeto dla mnie żadnej wątpliwości, że kradzież popełniono właśnie podczas trwania owej szóstej figury. Gdzie tańczono tego kontredansa?
— W kilku salach równocześnie — odparła dama.—Nasza jednak para tańczyła właśnie w tym pokoju.
— W takim razie posiadam już nawet narzędzie, za pomocą, którego dokonano kradzieży— oświadczył Nick Carter, którego wzrok sokoli dostrzegł ukryty w puszystym dywanie nadzwy cza misterny scyzoryk w oprawie szyldkretowej. To mówiąc, podniósł wązki nożyk, którego ostrze było nadzwyczaj delikatne.
— W takim razie raczy się pan nie trudzić więcej—rzekła dama z rezygnacyą. — Jeżeli tu chodzi o osobę z naszego towarzystwa, to lepiej zamilczeć o tem wszystkiem.
— To będzie trudno — wtrącił teraz gospodarz domu.—Obowiązkiem naszym jest wykryć takie brudy w naszym domu. Rozgłosu publicznego nie zrobimy stanowczo—uspokajał damę.—Wymogłem bowiem na panu Carterze, że czynność jego skończy się z chwilą, gdy wykryje winnego, o ściganiu zaś sądowem niema nawet mowy. Mój przyjaciel Nick Carter umie milczeć, o tem jestem przekonany
Słowa te przekonały najzupełniej damę, która też teraz dawała chętnie wszelkie potrzebne objaśnienia. Zaledwie jednak domówiła ostatnich słów, gdy do pokoju weszła osoba nadzwyczajnej urody, mogąca mieć lat najwyżej 20 i wywołując szmer osobą swoją zwróciła się wprost do pana Ramsaya:
— Ojcze! Prawie uwierzyć nie mogę w to, co sobie opowiadają po salach. Trzeba koniecznie ażebyś natychmiast uspokoił wszystkich, gdyż inaczej będzie to obelgą dla domu naszego.
— O czem ty mówisz, dziecko moje kochane?— zawołał gospodarz domu zdumiony.
— Mówią ogólnie, że pomiędzy gośćmi zaproszonymi znajdują się także detektywi! To byłoby hańbą dla wszystkich!—zawołała młoda panna w najwyższem oburzeniu.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.