- W empik go
Zbrodnia Stalina w Katyniu i jej następstwa od roku 1940 do dziś - ebook
Zbrodnia Stalina w Katyniu i jej następstwa od roku 1940 do dziś - ebook
Peterowi Johnssonowi udało się, w oparciu o dokumenty dostępne od kilkudziesięciu lat, w fascynujący sposób opisać historię zbrodni w Katyniu. Książka jest, jak podawały pierwsze szwedzkie recenzje, nie tylko relacją wydarzeń, jest opowieścią o tym, jak można używać historii lub jej nadużywać. Czytelnik śledzi przebieg wypadków od początku, od wybuchy II wojny światowej, aż do rozpraw sądowych w Strasburgu. Autor opisuje przebieg rozpraw w Trybunale w Norymberdze, jak również dobrze udokumentowane badania z połowy lat 50. przeprowadzone przez amerykański Kongres.
Peter Johnsson jest w Szwecji jednym z najbardziej znanych znawców Polski i Europy Wschodniej. W latach 1980–2015 pracował jako korespondent dla skandynawskich mediów: 30 lat dla gazety „Göteborgs-Posten”, 15 lat dla kanałów szwedzkojęzycznych fińskiego Yle – publicznego nadawcy radiowo-telewizyjnego. Od roku 1984 mieszka na stałe w Warszawie. Wydał kilka książek o Polsce i Ukrainie, m.in. obszerną Historię Polski, jak również pierwszą w języku szwedzkim Historię Ukrainy. Ostatnia książka to Polen! Quo Vadis? O Polsce w dzisiejszej Europie. Peter Johnsson współpracuje również m.in. z Forum for Living History w Sztokholmie i ze Szwedzkim Instytutem ds. Międzynarodowych.
Prezentowana obecnie polskim czytelnikom książka Zbrodnia Stalina w Katyniu została w roku 2010 wyróżniona przez szwedzkie gazety „Svenska Dagbladet” i „Aftonbladet” jako jedna z trzech najlepszych książek roku w dziedzinie literatury faktu. Za swoją działalność i zaangażowanie na rzecz Polski Peter Johnsson otrzymał w tym samym roku Nagrodę Polonii Szwedzkiej przyznawaną przez redakcję „Nowej Gazety Polskiej”.
Peter Johnsson pisze prawdę po cichu. Pisze w zwięzłym i rzeczowym stylu, właściwym, kiedy wielkie oskarżycielskie słowa straciłyby swój sens. Jego książka jest mocną porcją prozy faktu. - „Sydsvenska Dagbladet”
Peter Johnsson napisał wyśmienitą książkę, opartą na źródłach krytycznych, która z konsekwentną ostrością odsłania jeden z najbardziej kontrowersyjnych mitów epoki zimnej wojny i odkrywa prawdę o tej ohydnej zbrodni. - „Svenska Dagbladet”
Peter Johnsson, zagraniczny korespondent gazety „Göteborgs-Posten”, autor książki Historia Polski, pisze o Katyniu prosto – od początku do końca. Wszystkie makabryczne detale są skondensowaną lekcją o tym, jak robi się historię, jak się jej nadużywa. - „Helsingbors Dagblad”
Lektura książki sprawia, że włos się jeży na głowie, rodzi się uczucie głębokiej tragedii. Książka stawia wiele pytań o praktykę polityki, jej moralność – pytań aktualnych również dzisiaj. - „Norrländska Socialdemokraten”
Peter Johnsson napisał znakomitą książkę o zbrodni Stalina w Katyniu. Przedstawia niezaprzeczalne dowody, że rozkaz wykonania zbrodni wydał sam Stalin. - „Upsala Nya Tidning”
Książka zawiera zdjęcia archiwalne oraz ilustracje Aliny Maliszewskiej.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-943728-5-9 |
Rozmiar pliku: | 9,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
17 września 1939 roku, po napaści Sowietów na Polskę – bez uprzedniego wypowiedzenia wojny, a następnie po rozpoczęciu wraz z nazistowskimi Niemcami okupacji kraju i zajęciu przez armię sowiecką jego znacznej części na wschodzie – do niewoli trafiło ponad 100 tysięcy polskich żołnierzy. Wśród nich znajdowali się oficerowie rezerwy, którzy później zostali brutalnie zamordowani. Zbrodnia Stalina na polskich oficerach była cynicznym złamaniem wszystkich międzynarodowych umów o traktowaniu jeńców wojennych. Stalin i przywódcy Związku Radzieckiego nawet nie uznali aresztowanych oficerów jako jeńców wojennych w rozumieniu prawa międzynarodowego.
Zbrodnia ta była zbrodnią wojenną. Jednak po wojnie nie została dokładnie przebadana przez trybunał w Norymberdze. Przeciwnie – pytanie o sprawcę odpowiedzialnego za przestępstwo zamieciono pod dywan i pozostawiono bez odpowiedzi. W wyrokach wydanych w sądach po wojnie nie wspomina się ani słowem o tej zbrodni.
Już w roku 1945 nie brakowało dokumentów ani badań, które wskazywały na odpowiedzialność Stalina za Katyń. W 1952 roku amerykański Kongres przeprowadził wnikliwe i obszerne badania. W rezultacie zgromadzono zbiór dokumentów obejmujących ponad 3 tysiące stron, które rozwiewały wszelkie wątpliwości co do odpowiedzialności za tę zbrodnię. Jednak przez pół wieku sowieccy przywódcy w perfidny sposób wykręcali się od odpowiedzi, posługiwali się fałszerstwami i kłamstwami – aż do ostatniego roku władzy Michaiła Gorbaczowa, kiedy to Kreml z niechęcią uznał, że należy odtajnić to gigantyczne kłamstwo.
Ówczesny prezydent Rosji Borys Jelcyn rozkazał wtedy opublikować najbardziej tajny dokument sowieckiej epoki: decyzję Stalina i biura politycznego z 5 marca 1940 roku o rozstrzelaniu 21 857 polskich oficerów rezerwy.
Rosyjscy i polscy historycy, którzy uzyskali możliwość korzystania z otwartych archiwów, przez kilka lat wspólnie pracowali nad odtworzeniem tragicznych wydarzeń z przeszłości i wydobyciem ich na światło dzienne. Sporządzony w ten sposób obszerny zbiór dokumentów obok innych źródeł stał się podstawą dla tej książki.
W archiwach udostępnionych naukowcom po upadku Związku Radzieckiego znajdowało się również osobiste archiwum Stalina. Przez ostatnich 25 lat pojawiło się wiele nowych biografii Stalina, napisanych zarówno przez rosyjskich, jak i zachodnich historyków, które rzucają nowe światło na niektóre działania tego tyrana.
Amerykański autor Stephen Kotkin, autor monumentalnej biografii Stalina, której druga część została opublikowana w 2017 roku, stwierdza, że terror i świadome zbrodnie były dla Stalina sposobem na realizację jego funkcji „męża stanu”. Stalin „świadomie kształcił się na tyrana” – pisze Kotkin po zapoznaniu się z zachowanymi pozycjami z obszernej prywatnej biblioteki Stalina i z notatkami, którymi gęsto zapisywał on marginesy w swoich książkach.
Powtarzający się motyw w działaniu Stalina to nie tylko eliminacja osób z własnej administracji i Armii Czerwonej, ale również masowe mordy mniejszości etnicznych, które stanowiły „przygotowanie” do nieuchronnie, jak przeczuwał Stalin, zbliżającej się wojny.
Te makabryczne „przygotowania do wojny” dotknęły najmocniej polską i niemiecką mniejszość. Aresztowano 144 tysiące Polaków, z czego 111 tysięcy rozstrzelano.
„Bardzo dobrze”– napisał Stalin na raporcie dostarczonym mu przez szefa NKWD Jeżowa. „Wyczyść tę polską siatkę szpiegowską. Zniszcz ich dla dobra Związku Radzieckiego”¹.
Zbrodnię Stalina na polskich oficerach z roku 1940 można z dużą dozą pewności zaliczyć do świadomej polityki wobec mniejszości narodowych, które uznał za niepewne na czas wojny, jak również na czas po wojnie, kiedy miał panować w komunistycznym państwie na powiększonym terytorium.
W II wojnie światowej w zasadzie chodziło o ekspansję terytorialną. Niemcy, mimo że w XIX wieku miały własne kolonie, nigdy nie uzyskały takiego statusu imperium kolonialnego jak Wielka Brytania, kierowały natomiast swoje działania na ekspansję na terenie kontynentu europejskiego, przede wszystkim w kierunku wschodnim. W swoich przemowach Adolf Hitler przedstawiał wizję państwa niemieckiego kwitnącego na zdobytych terytoriach sięgających aż do Krymu i Morza Kaspijskiego. Możliwość powiększenia granic Związku Radzieckiego w ostatniej fazie wojny dał Stalinowi pakt z Hitlerem zawarty w 1939 roku.
W dzisiejszej Europie jest prawdopodobnie tylko jeden (miejmy nadzieję) kraj, który nadal prowadzi politykę zagraniczną w ten anachroniczny sposób: Rosja Władimira Putnia. W swojej geopolitycznej grze Władimir Putin przejął idee Józefa Stalina i Adolfa Hitlera o tym, że militarna aneksja terytorium kraju sąsiedzkiego jest najlepszym sposobem wzmocnienia władzy własnego kraju.
Dodatkowo – mutatis mutandis – używa on tych samych metod, jakimi posługiwał się Stalin: wojskowa interwencja bez formalnego wypowiedzenia wojny, fałszowanie wyborów na okupowanych terenach, aneksja terytorialna (Krym), a na koniec – ewidentne kłamstwa świadczące o głębokiej pogardzie dla demokratycznych wartości wyznawanych przez zachodnie społeczeństwa.
Przywódcy krajów zachodnich dali się zwieść fałszywemu przekonaniu, że Józef Stalin był w zasadzie, tak samo jak oni, politykiem. Wymowny jest toast wzniesiony na początku konferencji jałtańskiej przez Churchilla na cześć Stalina, w którym zawarł m.in. te słowa:
Nie będzie przesadą ani też kwiecistym komplementem, gdy powiem, że patrzymy na życie marszałka Stalina jak na najcenniejszą z nadziei i najcenniejsze z oczekiwań… Wierzę głęboko, że marszałek oszczędzi tego narodom Związku Radzieckiego i nam wszystkim pomoże zbliżyć się ku czasom mniej nieszczęśliwym od tych, które za nami pozostały. Idę przez świat z większą odwagą i nadzieją, świadom związków przyjaźni z człowiekiem, którego sława nie ogranicza się do Rosji, lecz obejmuje cały świat².
Churchill zmądrzał dosyć szybko, jednak badania historyczne o konferencji w Jałcie, opublikowane po otworzeniu archiwów, pokazują wyraźnie, jak przywódcy zachodni byli zwodzeni przez cyniczną i zręcznie prowadzoną grę polityczną Stalina.
W rezultacie państwa zachodnie, jeśli chodzi o odpowiedzialność za zbrodnię na polskich oficerach, przyjęły wobec Moskwy poddańczą politykę uników. Historia zbrodni Stalina w Katyniu stanowi lekcję nie tylko o tym, jak dyktator posługuje się bezwzględną przemocą po to, by wzmocnić władzę i zrealizować swoje cele polityczne, lecz również jak demokratyczni przywódcy nie powinni się zachować wobec przemocy i ewidentnych kłamstw.
Książkę napisałem w roku 2010, kierowałem ją do czytelników w Skandynawii, a przede wszystkim do odbiorców z mojego kraju – Szwecji. Przed jej wydaniem w Finlandii (2014) i Niemczech (2015) zapoznałem się w archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie z dokumentami dotyczącymi polskich oficerów wziętych do niewoli we wrześniu 1939 roku. Dokumenty świadczą o komunikacji podjętej na wczesnym etapie wojny w sprawie uwięzionych polskich oficerów i żołnierzy. Stanowią dowód manipulacji i kłamstw, jakimi od samego początku posługiwali się sowieccy przywódcy w tej sprawie.
W wydaniu w języku polskim znajdują się rysunki Aliny Maliszewskiej, które artystka hojnie udostępniła autorowi i wydawnictwu. Przedstawiają jej własne przeżycia z czasu wojny, który spędziła na wygnaniu w Kazachstanie, jak również sytuacje opisane w cytowanych przeze mnie dokumentach.
Alina Maliszewska miała 13 lat, kiedy 13 kwietnia 1940 roku wraz z matką i bratem Stefanem została aresztowana w Bielsku Podlaskim i zesłana do Kazachstanu – wraz z dziesiątkami tysięcy polskich obywateli aresztowanych i zesłanych na wschód tego dnia, zgodnie z decyzją Sowietów z 2 marca tego roku. Miało to ścisły związek z inną decyzją, którą parę dni później zatwierdziło biuro polityczne partii komunistycznej – decyzją o zamordowaniu wszystkich polskich oficerów wziętych do niewoli. Ojciec Aliny, oficer Alojzy Maliszewski, został aresztowany natychmiast po wkroczeniu Armii Czerwonej do Bielska Podlaskiego we wrześniu 1939 roku. Został zwolniony, kiedy Armia Czerwona wycofywała się przed niemiecką inwazją, po tym gdy Niemcy napadły na Związek Radziecki. Alojzy dołączył do Armii Krajowej, aresztowany przez Niemców, został stracony w 1941 roku. Alina widziała ojca po raz ostatni, kiedy prowadzono go do więzienia w Białymstoku.
Na zesłaniu trafiła wraz z matką i bratem na północ Kazachstanu. Najpierw rodzina pracowała przy budowie mostu kolejowego, później w kamieniołomach, a następnie przy układaniu torów kolejowych prowadzących z Akmolińska do Chawlińska. Przy budowie mostu pracowała nocami, po 12 godzin, siedem dni w tygodniu.
Późną jesienią 1941 roku brat Aliny pojechał do Buzłuku i dołączył do armii generała Andersa. Alinę i jej matkę przenoszono z miejsca na miejsce w związku z budową kolei. W 1944 roku znalazły się w rosyjskim Czelabińsku, na północ od Kazachstanu. Pierwszego maja tego samego roku udało im się przedostać koleją do Kijowa. Za swoje przydziały chleba „kupiły” zaświadczenie o delegacji do pracy w sowchozie, który znajdował się koło Kijowa.
Jesienią udało im się opuścić sowchoz i ponownie koleją udały się do Wysokich Litewskich, a stamtąd dalej, do domu, do Bielska Podlaskiego. Dom rodzinny zastały spalony do gruntu.
Alina Maliszewska już jako dziecko lubiła rysować. Pierwsze rysunki ilustrujące przeżycia w Kazachstanie powstały na konkurs szkolny. Po wojnie Alina studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i otrzymała dyplom magistra sztuk pięknych.
Po studiach pracowała przez 30 lat w Studiu Miniatur Filmowych w Warszawie, brała udział w produkcji nowoczesnych filmów animowanych. Po przejściu na emeryturę Alina Maliszewska rozpoczęła intensywną pracę nad opisaniem swoich przeżyć na zesłaniu. W rezultacie powstały dziesiątki rysunków, a 16 z nich znajduje się w tej książce.
Zapoznanie się z realiami, których symbolem jest słowo „Katyń”, prowadzi nieuchronnie do konfrontacji z ciemnymi, niepojętymi stronami człowieka. Ocalałe dokumenty mówią same za siebie i domagają się odpowiedzi.
Historia opowiedziana w książce zbudowana jest na bazie obszernych zbiorów dokumentów opublikowanych w latach 1995–2005 przez wspólną polsko-rosyjską komisję historyków. Korzystałem też ze wspomnień oficerów, którym udało się uniknąć egzekucji, jak również z dokumentów znalezionych w kieszeniach zamordowanych podczas niemieckich ekshumacji w masowych grobach w Katyniu w 1943 roku.
Opisując przygotowania do II wojny światowej i zacieśniającą się współpracę pomiędzy Hitlerem i Stalinem jesienią 1939 i wiosną 1940 roku, korzystałem z dokumentów ówczesnych ministerstw spraw zagranicznych: niemieckiego i sowieckiego, jak również z brytyjskich i polskich dokumentów.
Pomocne były również zbiory Muzeum Katyńskiego w Warszawie, archiwum polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i archiwum Polskiego Kongresu w Sztokholmie.
Składam podziękowania dyrekcji Polskiego Archiwum Państwowego i Muzeum Katyńskiego za udostępnienie dokumentów i fotografii, które ilustrują książkę.
Dziękuję również Michałowi Glinickiemu, mojemu przyjacielowi, który sfotografował eksponaty ze zbiorów muzeum i dokumenty reprodukowane w książce.
Na koniec chciałbym podziękować profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu za wnikliwe przeczytanie polskiego tekstu i za cenne uwagi.
Warszawa, 10 kwietnia 2018 r.Pakt
Późną jesienią 1938 roku i wiosną 1939 dobrze poinformowani zachodni dyplomaci wyczuwali, że w najbliższej przyszłości relacje między stalinowskim Związkiem Radzieckim a nazistowskimi Niemcami mogą ulec zmianie. Robert Coulondre, ambasador Francji w Moskwie w okresie od listopada 1936 roku do listopada 1938, a następnie, do wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku, ambasador w Berlinie, informował po rozmowie przeprowadzonej 4 października 1938 roku z wiceministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego Władimirem Potemkinem, że nie można w przyszłości wykluczyć zbliżenia pomiędzy Niemcami i Rosją we wspólnym celu – podzielenia Polski.
„Mój drogi przyjacielu” – zwrócił się Potemkin do Roberta Coulondre’a – „cóż zamierzacie? Dla nas, tak, jak my to widzimy, nie ma innego wyjścia, jak tylko czwarty rozbiór Polski”³.
W swoim raporcie do Paryża Coulondre meldował: „prawdopodobne”, że Moskwa na poziomie międzynarodowej polityki szuka możliwości wywołania nastroju zagrożenia, podobnego do tego jakie stworzyły Niemcy. Z Moskwy Robert Coulondre został przeniesiony do Berlina, gdzie już po dwóch miesiącach mógł stwierdzić, że „dyktatury są podobne do siebie, nawet gdy dyktatorzy się różnią”⁴. Ze swojej nowej placówki pisał w maju 1939 roku, tym razem po rozmowach z osobami ustawionymi wysoko w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych, że Niemcy przygotowują się do zbliżenia ze Związkiem Radzieckim. Wielu historyków dopuszcza, że ani Sowieci, ani też Niemcy nie mieli powodu rozgłaszania tych informacji wśród zachodnich dyplomatów. Jedną z przyczyn niemieckiego „szeptania” do uszu zachodnich dyplomatów, pewnego razu również w obecności polskiego ambasadora w Berlinie Józefa Lipskiego, mogła być chęć zwiększenia presji na Polskę, z zamiarem skłonienia jej przywódców do uległości wobec niemieckich nacisków⁵.
Pomimo depesz Coulondre’a i jej podobnych, wysłanych przez innych dyplomatów do zachodnich rządów, zaskoczenie w Paryżu i Londynie było ogromne, kiedy późnym latem 1939 roku okazało się, że niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop nocą z 23 na 24 sierpnia podczas kolacji z Józefem Stalinem i jego ministrem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem podpisał tzw. pakt o nieagresji wraz z „tajnym protokołem”, w którym ustalono, że Polska zostanie wymazana z mapy Europy, potwierdzono również „przynależność” Finlandii, Estonii i Łotwy do strefy sowieckich interesów. Większa część terytorium Litwy została przyznana ZSRR w drugim protokole podpisanym 28 września 1939 roku. Okupacja krajów bałtyckich przez Sowiety rozpoczęła się w maju 1940 roku.
Również osobisty tłumacz Adolfa Hitlera Paul Schmidt, towarzyszący Joachimowi von Ribbentropowi w podróży do Moskwy, wydawał się zaskoczony zwrotem w polityce europejskiej. Pisał o niepozbawionej surrealizmu scenerii na lotnisku w Moskwie, gdzie wraz z Joachimem von Ribbentropem wylądował 23 sierpnia przed południem, po międzylądowaniu i noclegu w Królewcu.
Pierwsze zaskoczenie po wyjściu z samolotu to widok szyldu na lotnisku, z francuskim napisem „Moscou”; obok szyldu powiewała na wietrze flaga ze swastyką, a po drugiej stronie czerwona z sierpem i młotem⁶.
Po płycie lotniska, naprzeciw gościom, szedł wiceminister spraw zagranicznych Władimir Potemkin. Paul Schmidt zauważył, że nazwisko to było „symbolem nierealności” tego, co właśnie się działo.
Nazwisko Potemkin jest przecież w historii związane, słusznie lub nie, z tzw. wioskami potiomkinowskimi z XVII wieku, z czasów kiedy Katarzyna Wielka wraz z zachodnimi dyplomatami wizytowała „Małą Rosję” (Ukrainę). Jest też kojarzone z rozbiorami Polski, dokonanymi w tym samym czasie⁷.
Aż trzy układy pomiędzy carycą Rosji, Austrią i cesarzem Niemiec były konieczne, by wymazać Polskę z mapy Europy. Tym razem miało się to stać o wiele szybciej. Na czas podróży do Moskwy Joachim von Ribbentrop został wyposażony przez Adolfa Hitlera w „generalne pełnomocnictwo” dające mu prawo podpisania nie tylko paktu o nieagresji, ale też „innych uzgodnień, które pojawiłyby się podczas rozmów”. Dodatkowo miał zadbać, „by umowy i porozumienia nabrały mocy natychmiast po złożeniu pod nimi podpisów”⁸.
Joachima von Ribbentropa przewieziono na negocjacje na Kreml prosto z lotniska. Z sowieckiej strony udział brał sam Józef Stalin, jak również jego nowy minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow. Zastąpił on na tym stanowisku Maksyma Litwinowa późno, bo dopiero 3 maja 1939 roku. Była to zmiana w typowym stalinowskim stylu. Nocą z 2 na 3 maja ministerstwo spraw zagranicznych otoczyły oddziały NKWD, przerwano linie telefoniczne łączące je z daczą Litwinowa, gdzie nocował tamtej nocy. Rano Mołotow zawiadomił go, że na rozkaz Stalina jest pozbawiony urzędu. Zmiana w ministerstwie spraw zagranicznych w Moskwie wiosną 1939 roku była dla Hitlera jednym z sygnałów, że Stalin jest gotowy wprowadzić zmiany w polityce wobec nazistowskich Niemiec. Z pewnością moskiewscy dyplomaci donieśli urzędnikom w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych, że jednym z pierwszych zadań Mołotowa było oczyszczenie departamentu z „żydowskich wpływów”.
Ambasador Niemiec w Moskwie, niemiecki arystokrata i doświadczony dyplomata, Friedrich-Werner von Schulenburg był obecny na obradach 23 sierpnia, brał też udział w kolacji. Karierę dyplomatyczną rozpoczął w 1901 roku. Ambasadę w Moskwie objął w 1934 roku. Wraz z Joachimem von Ribbentropem był jednym z wielu członków niemieckiego korpusu dyplomatycznego spraw zagranicznych, którzy w latach 30. pracowali na rzecz zbliżenia Sowietów i Niemiec. Do rozmów, które miały się wkrótce rozpocząć wewnątrz kremlowskich murów, przygotował się starannie, aby przebiegły one gładko i bez zakłóceń. Już podczas pierwszych trzech godzin konferencji porozumiano się we wszystkich istotnych sprawach.
Ponieważ Joachim von Ribbentrop nie chciał sam brać odpowiedzialności za to, które miasta portowe na litewskim wybrzeżu mają wejść w sferę interesów sowieckich, prosił w telegramie wysłanym do Berlina, by decyzję podjął Hitler. W czasie uroczystej kolacji, kiedy nadeszła odpowiedź z decyzją Hitlera, podpisano pakt o nieagresji, jak również tajny protokół stanowiący aneks do paktu. Urzędnik ambasady niemieckiej Hencke notował w ściśle tajnych notatkach, które sporządził zaraz po przyjęciu, że Mołotow w toaście wzniesionym za zdrowie Stalina podkreślił, że to Józef Stalin w przemówieniu w marcu na kongresie partii oznajmił o nowym kursie w polityce i że w Berlinie szybko zrozumiano znaczenie tych słów.
Stalin uśmiecha się po podpisaniu paktu. Po lewej Joachim von Ribbentrop, po prawej Wiaczesław Mołotow
Wiaczesław Mołotow podczas wizyty u Adolfa Hitlera w Berlinie, zaraz po podpisaniu paktu pomiędzy Sowietami i Niemcami
Stalin ze swojej strony, jak notował Hencke, zaproponował całkowicie spontanicznie toast za Führera, powiedział: „wiem, jak mocno naród niemiecki kocha swojego Führera, i dlatego chcę wypić za jego zdrowie”⁹.
Treść tajnego protokołu wyciekła do wtajemniczonych zachodnich dyplomatów w Moskwie już następnego dnia po jego podpisaniu. Wśród tych, którzy się z nim zapoznali, był ambasador USA Laurence Steinhardt. 24 sierpnia, a więc dzień po podpisaniu paktu i tajnego protokołu o rozbiorze Polski, prezydent USA Franklin D. Roosevelt wysłał prosto do Hitlera osobistą prośbę, by problem Polski rozwiązywać środkami dyplomatycznymi. Jednak informacja o tajnym protokole nie została wysłana z Departamentu Stanu ani do Polski, ani też do żadnego z rządów krajów bałtyckich.
W komunistycznej gazecie „Prawda” i w rządowym organie „Izwiestija” na pierwszej stronie opublikowano oficjalną część paktu Stalin – Hitler. W obu gazetach w artykułach zamieszczono zdjęcie, na którym Wiaczesław Mołotow i Joachim von Ribbentrop składają podpisy na dokumentach, podczas gdy Stalin stoi trochę z tyłu i uśmiecha się zadowolony.
Musiało upłynąć 50 lat, do wiosny 1989 roku, zanim Michaił Gorbaczow, bardzo niechętnie, jak opisał to Vytautas Landsbergis, podczas tzw. Zjazdu Deputowanych Ludowych przymuszony przyznał, że tajne protokoły rzeczywiście istniały. W czasie kilku kongresowych tygodni Gorbaczow i jego współpracownik Aleksander Jakowlew próbowali podtrzymać wersję, że tajne protokoły nie istnieją, a więc nie zostały podpisane, dlatego też nie ma czego szukać w archiwach¹⁰.
Po upływie 20 lat, w roku 2009, w artykule opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, jak również w swojej przemowie na Westerplatte w Gdańsku 1 września, w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, Władimir Putin bronił decyzji Stalina o zawarciu „paktu o nieagresji”, gdyż tego wymagała ówczesna realna polityka. Władimir Putin porównał porozumienie Stalina z Hitlerem z innymi paktami o nieagresji, które w latach 30. zawarły różne kraje Europy¹¹.
Porozumienie pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim z sierpnia 1939 roku w swojej oficjalnej i tajnej treści było wszystkim innym, tylko nie paktem o nieagresji. Sygnatariusze dokumentu zmierzali do wojny, do zdobycia nowych terytoriów, do podziału wschodniej części Europy na dwie strefy wpływów. Oficjalna część paktu zawiera siedem krótkich artykułów. W ostatnim z nich, w kilku zdaniach, jest mowa o tym, że umowa nabiera mocy w momencie jej podpisania, jak również że sporządzono ją w dwóch egzemplarzach, jednym po rosyjsku i drugim po niemiecku.
W artykułach 1 oraz 5 postanawia się, że obie strony zobowiązują się w przypadku konfliktu czy sporu nie używać wobec siebie przemocy w żadnej formie, ale rozwiązać je środkami pokojowymi. Nie ma nic szczególnego w tej treści.
W artykule 6 postanawia się, że pakt będzie obowiązywał przez 10 następnych lat.
W artykule 4 strony zobowiązały się nie wchodzić w żadne zgrupowania z państwami, które pośrednio lub bezpośrednio są przeciwne drugiej stronie. Artykułem tym, w którym nie było nic szczególnego jak na zapis układu o nieagresji, Niemcy zobowiązały Sowietów do niezawierania jakiegokolwiek porozumienia z Francją czy Anglią¹².
Aby dopełnić obrazu ówczesnej sytuacji, należy dodać, że w tych samych dniach, kiedy w Moskwie szlifowano pakt pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim, delegacja negocjatorów z Francji i Anglii, pod wodzą brytyjskiego admirała sir Reginalda Aylmera Ranfurly’ego Plunket-Ernle-Draxa i francuskiego generała Josepha Doumenca, również w Moskwie, wraz z sowieckim rządem rozmawiała o francusko-brytyjsko-sowiecko-polskim pakcie przeciw Hitlerowi.
Już w czerwcu strona brytyjska rozpoczęła sondowanie możliwości takiego porozumienia z Sowietami. Rozpoczął je brytyjski dyplomata William Strang wraz z ambasadorem Wielkiej Brytanii w Moskwie sir Williamem Seedem. Podczas dyskusji z Mołotowem zdecydowano o wysłaniu do Moskwy oficjalnej francusko-brytyjskiej delegacji na stosowne rozmowy z Sowietami. William Strang wyleciał z Moskwy do Sztokholmu samolotem rejsowym w poniedziałek 7 sierpnia. Natomiast członkowie francusko-brytyjskiej delegacji, na której czele stali admirał Drax i generał Doumenc, wypłynęli z Anglii na pokładzie statku „City of Execter”.
Podróż morska z Tilbury do Leningradu trwała pięć dni. 10 sierpnia delegacja zwiedzała Leningrad, po czym nocnym pociągiem udała się do Moskwy. 11 sierpnia rano była już na miejscu. Rozmowy rozpoczęto następnego dnia w pałacu Spiridonowka. Ze strony sowieckiej przewodniczył im członek biura politycznego, minister obrony, jednocześnie jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Stalina Kliment Woroszyłow.
W wieczór poprzedzający właściwe rozmowy Woroszyłow zaprosił gości na suty bankiet, po którym wysłuchali koncertu wiolonczelowego w sali muzycznej starego carskiego pałacu.
Negocjacje pomiędzy Francuzami a Brytyjczykami z jednej strony i Sowietami z drugiej przeciągały się, z kilkudniowymi przerwami, aż do 23 sierpnia, kiedy to sowiecki minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow i niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop podpisali pakt o współpracy. Zarówno główny negocjator z Wielkiej Brytanii admirał Drax, jak i bliski współpracownik Stalina, wieloletni członek biura politycznego Kliment Woroszyłow mieli ten sam cel: przeciągnąć negocjacje w czasie.
„Jeżeli jest to możliwe to do końca września albo do początku października, wtedy w Europie Wschodniej nastają jesienne deszcze i nie da się rozpocząć żadnej wojny” – brzmiało w instrukcji, którą admirał Drax otrzymał od swojego ministra spraw zagranicznych, lorda Halifaxa, zanim w Tilbury wszedł na pokład parowca¹³.
Nie miał też żadnego mandatu do zawarcia jakiegokolwiek porozumienia z Sowietami. Negocjacje miały się toczyć na ogólnym planie. Zarówno Wielka Brytania, jak i Francja założyły, że negocjacje z Sowietami wywołają taką presję na Hitlera, że ten, przynajmniej jesienią 1939 roku, odstąpi od nowych działań wojennych. Również strona sowiecka traktowała rozmowy z Wielką Brytanią i Francją jako narzędzie nacisku na Niemcy. Była jednak zasadnicza różnica: Sowieci jednocześnie prowadzili tajne rozmowy z Niemcami i to dosłownie o rzut beretem od miejsca negocjacji z Wielką Brytanią i Francją.
14 sierpnia Stalin otrzymał zapewnienia z Berlina, że Ribbentrop jest gotowy przylecieć do Moskwy i dokończyć rozmowy rozpoczęte przez niemieckiego ambasadora Wernera von Schulenburga. Gdy to zostało uzgodnione, Woroszyłow tego samego dnia po południu przedstawił żądania, o których Sowieci wiedzieli, że doprowadzą do zerwania rozmów z Francją i Wielką Brytanią. Sowieci zażądali, by w przypadku wojny z Niemcami Armia Czerwona, bez względu na to, czy Niemcy zaatakują Polskę, czy też nie, miała prawo wkroczenia na tereny Polski. Zażądał również prawa do wejścia na terytorium Rumunii, jednak tylko w przypadku, gdyby Rumunia została wciągnięta do wojny.
Dla Polski było nie do pomyślenia, by Związek Radziecki mógł jednostronnie decydować o wkroczeniu na polskie terytorium w czasie wojny. Polski rząd pamiętał aż nadto dobrze historię, również tę najnowszą z roku 1920, gdy Armia Czerwona przekroczyła granice kraju. Nie mógł podpisać takiego paktu.
Minister spraw zagranicznych Francji Georges Bonnet w ostrych słowach skrytykował Polaków. Natomiast lord Halifax z Wielkiej Brytanii zauważył trzeźwo i bardziej politycznie, że „żaden inteligentny królik nie ma ochoty dobrowolnie oddać się pod ochronę dziesięciokrotnie większej od niego bestii o naturze węża boa”.
Ambasadorzy Wielkiej Brytanii i Francji w Moskwie poinformowali swoje rządy, że na żądania Sowietów nie przystałby żaden polski rząd.