- W empik go
Zdrada pod czerwoną gwiazdą - ebook
Zdrada pod czerwoną gwiazdą - ebook
Młodość Soni Rusłanowny Gawriłowej, córki oddanego władzy naukowca z moskiewskiego uniwersytetu, przypada na najczarniejszy okres rządów Stalina. Dziewczyna z niepokojem obserwuje panujący wokół terror i czystki, których ofiarami padają jej znajomi. To także czas, kiedy musi podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Po kłótni z ojcem postanawia wyjść za swojego przyjaciela, Olega Paszczenkę, którego zna od dzieciństwa i jest do niego bardzo przywiązana. Niestety, niedługo po ślubie zaczyna żałować swojego wyboru, ponieważ jej małżonek po awansie w NKWD zmienia się w bezdusznego potwora. Mimo że Sonia zawsze należała do osób niepokornych, teraz powoli godzi się ze swoim losem i mimo niechęci do poczynań Olega nie przeciwstawia się mężowi.
Tomasz Wyszomirski, Polak mieszkający w okolicach Mińska, z rekomendacją Raisy, wysoko postawionej aktywistki partyjnej, przenosi się do Moskwy. Podejmuje pracę jako asystent Gawriłowa, wciąż jednak nie może spać spokojnie, ponieważ każdy, kogo poznaje, może się okazać jego wrogiem. Pewnego dnia Tomasz poznaje córkę profesora, śliczną Sonię, i zakochuje się w niej bez pamięci. Młoda mężatka odwzajemnia uczucia Wyszomirskiego, ale oboje zdają sobie sprawę, że podejmują ryzykowną grę, w której stawką jest nie tylko ich wspólne szczęście, ale także życie.
Joanna Jax, bestsellerowa pisarka powieści z historią w tle, tym razem zabiera czytelników do czasów, kiedy na każdym kroku oglądano się za siebie, nie wiedząc, czy przyjaciel nie okaże się wrogiem, a jeden donos wystarczał, by ktoś zniknął bezpowrotnie. Wtedy człowiek wart był tyle, ile koneksje, które zdołał nawiązać, a silny kręgosłup moralny był przeszkodą w walce o przetrwanie. Tylko jedno pojawiało się znienacka i rozkwitało nawet wbrew ówczesnej władzy – miłość pod czerwoną gwiazdą…
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8364-112-6 |
Rozmiar pliku: | 552 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Moskwa, 1937
Sonia Rusłanowna Paszczenko nigdy się nie spodziewała, że można zmienić o kimś zdanie w ciągu zaledwie kilku minut. Nawet gdy jej małżonek postanowił pokazać swoje prawdziwe, zaskakujące i paskudne oblicze, przez wiele miesięcy usiłowała go usprawiedliwiać i nie mogła uwierzyć, że tak bardzo się pomyliła. Tym razem jednak było zupełnie inaczej, ponieważ przestała być naiwną panienką, która widzi w drugim człowieku samo dobro. Być może to właśnie rozczarowanie zachowaniem przyjaciela, a może sytuacja w kraju sprawiły, że łatwiej jej było uwierzyć w złe intencje drugiej osoby.
Od chwili gdy Oleg poinformował ją o swoim wyjeździe do Mińska, by prześwietlić Tomasza i jego rodzinę, przeżywała prawdziwe piekło. Czuła paniczny strach, że jej mąż odkryje burżuazyjne pochodzenie Wyszomirskiego i uzna, iż należy zaliczyć go do niebezpiecznego elementu. Gdy wrócił i się okazało, że jej ukochanemu na razie nic nie grozi, powinna odetchnąć z ulgą i przestać się bać, ale usłyszała słowa, które sprawiły, że jej świat nagle się zawalił.
W dniu wyjazdu Olega, kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, zerwała się z łóżka i zaczęła w panice się ubierać. Ręce się jej trzęsły, gdy zapinała guziki sukienki, i nie zwróciła uwagi, że jej odzienie jest wymięte i niezbyt świeże. Nie zastanawiała się, jak wygląda, nawet nie uczesała włosów, tylko pośpiesznie opuściła mieszkanie na Wyspie Błotnej i pobiegła w stronę przystanku trolejbusowego. Musiała jak najszybciej dotrzeć do Tomasza i przekazać mu, że oto właśnie jej małżonek otrzymał rozkaz, by prześwietlić Wyszomirskiego i jego bliskich, i właśnie w tym celu wyjechał do Mińska. Miała mało czasu, bowiem tego dnia jej ukochany zamierzał odwiedzić swoje rodzinne strony. Uznała, że w tej sytuacji byłoby lepiej, aby w ogóle się tam nie pokazywał. Gdyby coś złego wydarzyło się w Moskwie, mogłaby podjąć jakieś kroki zaradcze, choćby błagając ojca o pomoc, tam nie byłaby w stanie niczego zrobić. Łudziła się, że tutaj, na miejscu, miałaby jakąś moc sprawczą, chociaż patrząc na to, co od kilku miesięcy działo się w Związku Radzieckim, były to raczej mrzonki aniżeli realny osąd sytuacji. Jednak potrzebowała karmić się nadzieją, że byłaby w stanie pomóc ukochanemu, gdyby wpadł w tarapaty.
Wydawało się jej, że czeka zbyt długo na trojlebus, który potem wlókł się niemiłosiernie, a droga z przystanku do domu Tomasza znacznie się wydłużyła, odkąd odwiedziła go ostatni raz. Zdyszana wbiegła na właściwe piętro, dotarła pod jego drzwi i zaczęła łomotać w nie jak wariatka. Na szczęście już po chwili Tomasz je otworzył i wpuścił spanikowaną Sonię do pokoju. Nie wiedziała, co wówczas bardziej go zaniepokoiło – jej wygląd i wylewane obficie łzy czy może to, co mu powiedziała. Przytulił ją i szepnął:
– Soniu, nie panikuj. Oni będą każdego sprawdzać. A ja jestem Polakiem, więc od razu stałem się podejrzaną jednostką. Nie martw się jednak, niczego nie mam na sumieniu, a w Mińsku cieszyłem się nieposzlakowaną opinią.
Soni się wydawało, że Wyszomirski próbował pocieszyć nie tylko ją, ale również siebie.
– Boję się, Tomasz… Tak bardzo się boję… – załkała.
– Kochanie, to ci w niczym nie pomoże. Ani mnie – powiedział z westchnieniem.
– Tomasz, błagam, nie jedź teraz do Mińska. Poczekaj kilka dni, aż Oleg wróci ze swojej misji. Dowiem się od niego, czy coś na ciebie znalazł. Jeśli się okaże, że nic ci nie grozi, wtedy odwiedzisz rodzinę. Proszę, to tylko parę dni. – Wciąż płakała i nawet kojący głos Wyszomirskiego nie był w stanie jej uspokoić.
– Nie obawiam się Olega – prychnął w końcu poirytowany. Najwyraźniej uznał, że zbytnio demonizowała swojego małżonka.
– A powinieneś. Nie wchodź mu w drogę… Tomasz, jeśli nie widzieli cię od ponad miesiąca, jeszcze trochę poczekają. Nic się nie stanie, jeśli pojawisz się w Mińsku później. – Wtulała się w niego i ściskała z całej siły jego dłoń, jakby za wszelką cenę pragnęła go zatrzymać w Moskwie. Choćby siłą.
– Dobrze… – westchnął. – Poczekam, aż Oleg wróci z Mińska i wtedy pojadę. Zadowolona?
Pokiwała głową i pociągnęła nosem. Nie wiedziała wówczas, czy spokój Tomasza był pozorny, bo nie chciał wyjść na tchórza, czy może po prostu pragnął, by odzyskała względną równowagę.
Usiedli na tapczanie i niewiele mówili. Nie rozważali, do czego może się przyczepić Oleg, by pogrążyć Wyszomirskich, ani też jaką opinię wystawi Tomaszowi tamtejsza komórka partyjna. Odkąd wyjechał z Mińska, wiele się zmieniło w lokalnych strukturach władzy. Właściwie mało kto ze starej kadry pozostał. Oprócz, oczywiście, Raisy Goldbergowej, która zdawała się osobą nie do ruszenia.
W pewnej chwili Tomasz postanowił rozładować napiętą atmosferę i powiedział:
– Taka rozczochrana też mi się podobasz. Nie lubię tylko, gdy płaczesz, bo nie wiem, jak sprawić, żebyś się zaczęła uśmiechać.
– Odkąd NKWD zaczął rządzić Jeżow i znowu rozpoczął czystki, każdy mój dzień wypełniony jest lękiem o wszystkich, których kocham. Złoczyńca się spodziewa, że zostanie złapany i ukarany, ale czego może oczekiwać osoba, która niczego złego nie zrobiła? Wyobraź sobie, że tego samego. Jestem jak zbrodniarz, którego wykańczają nie tyle wyrzuty sumienia, co strach przed złapaniem. Jeżow i Wyszynski już się nie krygują i każdemu wlepiają te same paragrafy. Jeszcze do niedawna się łudziłam, że to, co robią, jest słuszne i skazani mieli coś na sumieniu, zwłaszcza gdy sami się przyznawali do złamania prawa. Teraz przestałam być taka głupia. Mogę jedynie mieć nadzieję, że jeśli niczego na ciebie nie znajdą, zostawią cię w spokoju, bo jesteś wybitnie zdolnym chemikiem.
Sonia wyrzucała z siebie obawy, które od kilku miesięcy towarzyszyły jej niemal bez przerwy. Dopóki pomiędzy nią a Tomaszem nie wybuchnął płomienny romans, starała się nie myśleć o tym, co może spotkać jej bliskich, teraz żyła w bezustannym napięciu.
– Oleg niczego na mnie nie znajdzie, ale boję się o swojego brata. Nie jest żadnym wrogiem ludu ani szpiclem, ale nie przedstawia tak dużej wartości dla władzy jak ja. Wystarczy, że jest Polakiem, a zauważyłem, że ostatnio robią nagonkę na moich rodaków. Polskich komunistów trudno było podejrzewać o spiski i miłość do dawnej ojczyzny, a jednak oskarżono ich o straszne rzeczy i wielu z nich skazano na śmierć. Pozostali zapewne skończą w łagrze. Wyobraź sobie, że niektórych obwiniano nawet o głód na Ukrainie – odparł Tomasz. – Gdybym pojechał do Mińska, mógłbym się upewnić, że nic im nie jest…
– To wyślij depeszę, ale proszę, nie jedź tam teraz, gdy mój mąż węszy wokół ciebie – błagała kolejny raz.
– Obiecałem, że poczekam. Po prostu się martwię… – westchnął, ale zaraz zmienił temat: – Jeśli mamy wolne, a ja nie wyjeżdżam, może spędzimy ten dzień razem?
– Nie mogę… Umówiłam się z rodzicami, że wpadnę dzisiaj do nich. Tata kupił bilety na balet, a przedtem mamy zjeść razem obiad. Rzadko stołujemy się w domu, więc to takie nasze małe święto. Wiele bym dała, żebyś mi towarzyszył, ale oboje wiemy, że to niemożliwe – powiedziała ze smutkiem.
Naprawdę żałowała, że nie będzie przy jej boku Tomasza. Gdyby pewnego dnia nie podjęła tragicznej dla siebie decyzji, teraz nie musiałaby się ukrywać ze swoimi uczuciami, a Wyszomirski zapewne zyskałby aprobatę wszystkich domowników.
– Jeśli więc spędzisz trochę czasu z profesorem, może znajdziecie chwilę dla siebie i będziesz mogła mu opowiedzieć o swojej sytuacji w domu… – zaczął niepewnie, ale przerwała mu.
– Obiecałam sobie, że gdy tylko ta wrzawa z czystkami ucichnie, porozmawiam z ojcem. Teraz jednak wolę mieć Olega na oku. Chociażby z uwagi na ciebie. I nie martw się, ostatnio mój mąż zachowuje się poprawnie. Ciebie zapewne to cieszy, ale mnie zastanawia, bo nie wiem, co kombinuje.
– Najbardziej ucieszyłby mnie wasz rozwód – mruknął pod nosem.
– Uwierz, że mnie też. – Popatrzyła mu prosto w oczy.
Ucałował ją w usta, dając do zrozumienia, że ufa w jej miłość i oddanie.
Tego dnia miała ochotę zostać z Tomaszem i nie wychodzić z jego pokoju przez następny miesiąc, ale musiała spędzić popołudnie i wieczór z Gawriłowami. Dla Tomasza odpuściłaby sobie i balet, i rodzinny obiad, ale nie mogła tak po prostu wykpić się z tego spotkania, jeśli nie chciała wzbudzić podejrzeń swoich bliskich. Obiecała jednak Wyszomirskiemu, że przyjdzie do niego nazajutrz i wówczas będą mieli dla siebie więcej czasu.
***
Aż do powrotu Olega odwiedzała Tomasza codziennie. Delektowała się każdą minutą z nim spędzoną i bliskością, której tak bardzo jej brakowało. Wierzyła, że jest jedyną kobietą na świecie, która się dla niego liczy. Najważniejszą, najpiękniejszą i najbardziej pożądaną. Wierzyła, że jest dla niego tym, kim on był dla niej… Całym życiem. Przez trzy dni otoczenie przestało istnieć. Byli tylko oni i ich wspaniała miłość. Ich mały świat, w którym pragnęła pozostać na zawsze.
Kiedy wracała do domu ostatniego wieczoru, przez całą drogę się zastanawiała, jak się uwolnić od Olega. Doszła do wniosku, że jeśli Tomasz okaże się według jej małżonka czysty, Sonia porozmawia z ojcem i powie mu prawdę o swoim pożyciu z Paszczenką. Już nie chciała czekać, aż Jeżow odpuści, zwłaszcza że uspokojenie sytuacji mogło potrwać nawet kilka lat.
Oleg przyjechał z Mińska bardzo zmęczony, ale dziwnie zadowolony. Nie wiedziała, skąd się brał jego doskonały nastrój, i znowu zaczęła się lękać. Obawiała się, że jej mąż znalazł coś na Wyszomirskiego i jest teraz dumny jak paw, ponieważ kolejny raz udało mu się dopaść rzekomego szpiega albo spiskowca. Naprawdę spodziewała się wszystkiego najgorszego, ale na pewno nie tego, co usłyszała…
Gdy wszedł do mieszkania, siedziała przy sekretarzyku i udawała, że uczy się anatomii. Nie chciała, aby jej mąż zauważył, jak bardzo jest zainteresowana efektami jego śledztwa. Miała nadzieję, że nie drżał jej głos, gdy zapytała o Wyszomirskiego, i jej dociekliwość wypadła naturalnie. I wtedy padły z ust Olega te straszne słowa – Tomasz doniósł na własnych rodziców, brata i byłą narzeczoną, a w dodatku od lat sypiał z Raisą Goldbergową i nie zakończył ich romansu aż do teraz. Nie miała pojęcia, co było gorsze.
Po jej policzkach popłynęły łzy, chociaż wiedziała, że gdy Oleg je zauważy, urządzi jej przesłuchanie. Jednak zawód, który w tym momencie poczuła, sprawił jej tak ogromny ból, że nie była w stanie nad sobą zapanować. Na szczęście mąż niebawem po przyjeździe umościł się na kanapie w dużym pokoju i niedługo potem zasnął. Kiedy tylko usłyszała jego głośne chrapanie, wstała zza biurka i poszła do łazienki, by w końcu rozszlochać się na dobre. Nie wiedziała, jak długo siedziała na obrzeżu wanny i ile łez wylała, ale gdy zdecydowała się powrócić do pokoju, w swoim sercu i w swojej duszy czuła jedynie pustkę.
Jej najwspanialszy na świecie mężczyzna okazał się kłamcą, karierowiczem i człowiekiem pozbawionym zasad. Nie mogła zrozumieć, dlaczego kolejny raz dała się nabrać. Wyrzucała sobie głupotę i naiwność. Najpierw pomyliła się co do Olega, potem źle oceniła Tomasza Wyszomirskiego. Kochał się z nią i szeptał miłosne wyznania, a tam, w Mińsku, czekała na niego rozochocona Raisa Goldbergowa. Może to dla niej zerwał zaręczyny z Wandą, a nie dla Soni? Może chciał się wkraść w łaski naiwnej dziewczyny i jej ojca, by nikt nie stanął mu na drodze do zdobycia doktoratu i zrobienia kariery naukowej? Jeszcze kilka godzin wcześniej dałaby sobie obciąć rękę za uczciwość i szczerość Tomasza, teraz nie postawiłaby na to nawet kopiejki. Nie miała zaufania do swojego małżonka, ale Oleg nie miał żadnych powodów, by ją okłamać. Nie znał Tomasza i było mu wszystko jedno, co się z nim stanie.
Gdy ochłonęła, próbowała tłumaczyć zachowanie Wyszomirskiego. Nie jako kochanka, bo na to usprawiedliwienia nie potrafiłaby znaleźć, ale człowieka, który czuł zagrożenie. W końcu ludzie dopuszczali się różnych świństw, byle ocalić życie, i mogłaby to zrozumieć, ale nie byłaby w stanie związać się z kimś takim. Dla niej to był koniec ich cudownego i pełnego namiętności romansu. Nie mogłaby być z człowiekiem, który posunął się do oddania w łapy NKWD swoich bliskich, byle dobrze wypaść w oczach władz. Olega także by opuściła, gdyby się go nie obawiała. Wierzyła w pewne wartości, miała swoje zasady i niektórych poczynań nie umiała zaakceptować, nawet jeśli bardzo by tego chciała.
Wieczorem, gdy jedli z mężem kolację, jeszcze się upewniła, że Wyszomirski przyczynił się do aresztowania swoich rodziców, brata oraz byłej narzeczonej i że jest kochankiem Goldbergowej. Jakby gdzieś na dnie swojej poharatanej duszy żywiła nadzieję, że jej mąż wszystko zmyślił.
– Raisa sama mi o tym powiedziała, a kwity z NKWD nie kłamią. W aktach Jerzego Wyszomirskiego znajduje się napisany przez jego brata donos. Nawet się elegancko i zamaszyście podpisał. – Oleg wzruszył ramionami.
– Coś jeszcze mówiła? Goldbergowa? – wydukała z trudem, bo wciąż coś ściskało ją za gardło.
– Że jest niezły. – Uśmiechnął się obleśnie.
I wtedy do niej dotarło, że nie tylko Wyszomirski baraszkował w łóżku z piękną Raisą, ale również jej małżonek. Nie zamierzała jednak go o to pytać, by się upewnić czy też robić sceny zazdrości. Musiała się pogodzić z tym, że jako kochanka jest do niczego i każdy mężczyzna, który pojawi się w jej życiu, prędzej czy później znajdzie sobie bardziej gorącą partnerkę. Poza tym nie zależało jej na Olegu i fakt, że sypiał z innymi, mało ją obchodził.
– Przecież nie o to pytam – prychnęła urażona.
– Powiedziałem ci… Wyszomirski jest czysty i może nadal pracować w zespole profesora Gawriłowa. Ostrzegam cię jednak, że to śliski typ i nigdy nie wiadomo, jak wiele będzie skłonny poświęcić dla kariery – odparł Oleg.
– Prawie go nie znam – burknęła. – Ale dziękuję, że mnie ostrzegłeś. Masz słuszność, od takich ludzi lepiej się trzymać z daleka.
– No to teraz opowiedz, co porabiałaś, gdy mnie nie było. Miło spędziłaś czas? – zapytał beztrosko.
W tym momencie miała ochotę kolejny raz wybuchnąć szlochem. Opanowała się jednak, przełknęła ślinę i opowiedziała mężowi o dniu spędzonym w towarzystwie rodziców i brata. Potem o wizycie w bibliotece uniwersyteckiej i spacerach z babcią. Kłamała jak z nut, ale to nie miało znaczenia. Mogła mówić cokolwiek, jej mąż i tak jej nie słuchał.