Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zdradzona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 czerwca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zdradzona - ebook

Czy możesz podążać za swoim sercem, gdy jest już złamane?

Po ucieczce z Koroaniii pozostawieniu pamięci o ukochanym Silasie, Hollispowoli przyzwyczaja się do życia w Isolcie. Troska rodziny Eastoffejest dla niej lekarstwem, chociaż Etan, gburowaty kuzyn, z głęboką niechęcią próbuje zburzyć jej spokój.

Podczas gdy napięcia w domu narastają, niepokój w królestwie Isoltyosiąga szczyt. Eastoffe'owiemogą uwolnić króla -ale tylko z pomocą Hollis.

Czy dziewczyna, która straciła wszystko, może postawić los swojej przybranej ojczyzny ponad sekretnymi tęsknotami swojego serca?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8266-013-5
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Powóz jechał przed siebie, a ja oglądałam się przez ramię, żeby wyjrzeć przez małe okienko z tyłu, jakby ktoś mógł mnie ścigać. Napominałam siebie, że to absurdalny pomysł. W Koroanii nie został nikt, kto mógłby za mną jechać. Już nikt.

Silas – mój mąż – nie żył, podobnie jak moi rodzice. Nadal miałam przyjaciół na dworze, ale oni byli zdecydowanie bardziej lojalni wobec króla Jamesona, szczególnie w sytuacji, gdy porzuciłam go w dniu, w którym zamierzał mi się oświadczyć. Jeśli chodziło zaś o samego Jamesona… Wydawało się, że przebaczył mi przynajmniej ucieczkę z człowiekiem niskiego stanu – do tego cudzoziemcem. Tak czy inaczej, moje miejsce u boku króla zajęła Delia Grace, a ja nie chciałam do niego wracać.

To byli już wszyscy. Pozostałe bliskie mi osoby jechały ze mną tym powozem. Mimo to się oglądałam.

– Przez większość dorosłego życia robiłam dokładnie to samo – powiedziała moja teściowa, lady Eastoffe, kładąc mi dłoń na kolanach.

Naprzeciwko nas drzemała moja szwagierka, Scarlet. Nawet we śnie wyglądała, jakby mogła się za chwilę całkowicie przebudzić. To było coś, co zostało w niej po tamtym ataku.

Za oknem Etan, dumnie wyprostowany na swoim koniu i irytujący, rozglądał się uważnie. Wpatrywał się w lekką mgłę, a jego przechylona głowa podpowiadała mi, że także nasłuchiwał w obawie przed niebezpieczeństwem.

– Mam nadzieję, że na końcu tej podróży będziemy mogły przestać oglądać się za siebie – odpowiedziałam.

Lady Eastoffe – nie, teraz to była moja matka – skinęła głową i spojrzała ze smutkiem na Scarlet.

– Liczę na to, że kiedy dotrzemy do posiadłości Northcottów, znajdziemy jakiś sposób, żeby zmierzyć się z królem Quintenem. Potem wszystko się zakończy… w ten lub inny sposób.

Przełknęłam ślinę, ponieważ w tych słowach dźwięczała nieuchronna pewność. Pewnego dnia wyjdziemy z pałacu króla Quintena zwycięsko lub nie wyjdziemy wcale.

Kiedy przyglądałam się mojej nowej matce, zdumiewała mnie myśl, że z własnej woli zgodziła się na małżeństwo, które powiązało ją tak blisko z tym okrutnym władcą. Ale przecież ja zrobiłam to samo.

Eastoffe’owie byli potomkami Jedrecka Wielkiego, pierwszego władcy z wielowiekowej dynastii zasiadającej na tronie Izolty. Obecny król Quinten był potomkiem najstarszego syna Jedrecka, ale nie jego najstarszego dziecka. Eastoffe’owie pochodzili od trzeciego syna Jedrecka. Tylko nasz drogi Etan – z rodu Northcottów – mógł się pochwalić rodowodem sięgającym do pierworodnego potomka Jedrecka, jego córki, którą pominięto w dziedziczeniu na rzecz jej brata.

W świetle tej historii Quinten postrzegał wszystkich Eastoffe’ów i Northcottów jako zagrożenie dla swojego rodu, który miał niebawem wygasnąć, o ile jego syn nie odzyska nieoczekiwanie zdrowia.

Nie rozumiałam tego.

Nie rozumiałam, dlaczego tak mu zależy na tym, żeby się pozbyć – wymordować – wszystkich ludzi, w których żyłach płynęła królewska krew. Książę Hadrian nie grzeszył siłą i zdrowiem, a kiedy król Quinten umrze, jak wszyscy śmiertelnicy, ktoś będzie musiał zająć jego tron. Nie widziałam żadnego sensu w zabijaniu wszystkich, którzy mieliby do tego jakieś prawa.

W tym Silasa.

Dlatego właśnie jechałyśmy przed siebie, za wszelką cenę próbując dowieść, że śmierć naszych bliskich nie pójdzie na marne, i boleśnie zdawałyśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo prawdopodobna jest nasza porażka.

– Kto jedzie?! – Przez skrzypienie kół powozu przedarł się ostry okrzyk.

Powóz natychmiast się zatrzymał. Scarlet od razu usiadła, wyciągając z fałd spódnicy niewielki nóż, o którym do tej pory nie wiedziałam.

– To izoltańscy żołnierze – powiedział półgłosem Etan. A głośniej zawołał: – Dzień dobry! Jestem Etan Northcott, żołnierz w służbie Jego Wysokości…

– Northcott, to ty?

Zobaczyłam, że twarz Etana złagodniała. Przymrużył oczy i wyraźnie się uspokoił.

– Colvin?! – zawołał. Nikt mu nie odpowiedział, co uznałam za potwierdzenie. – Eskortuję moją rodzinę wracającą z Koroanii. Na pewno już słyszałeś, co się stało z moim wujem. Wiozę wdowę po nim i jej córki do domu.

Nastąpiła chwila ciszy wskazująca, że ta informacja wywołała zaskoczenie. Potem żołnierz znowu się odezwał:

– Wdowę? Nie chcesz chyba powiedzieć, że lord Eastoffe nie żyje?

Koń Etana szarpnął się pod nim, ale został natychmiast opanowany.

– Tak właśnie. Podobnie jak jego synowie. Mój ojciec polecił mi przywieźć resztę rodziny w bezpieczne miejsce.

Zapadła nieprzyjemna cisza.

– Najgłębsze wyrazy współczucia dla twojej rodziny. Przepuścimy was, ale musimy sprawdzić powóz. Taki jest protokół.

– Oczywiście – zgodził się Etan. – Rozumiem to.

Żołnierz zbliżył się, aby rzucić okiem do środka, podczas gdy jeden z jego towarzyszy obszedł powóz, zaglądając pod spód. Po głosie poznałam, że ten, który na nas patrzył, był tym samym, który rozmawiał z Etanem.

– Milady Eastoffe – powiedział, kłaniając się przed matką. – Tak mi przykro z powodu pani straty.

– Dziękujemy za wasze życzliwe słowa, a także za waszą służbę – odparła.

– Mają panie szczęście, że spotkały najlepszy regiment w całej Izolcie – zapewnił żołnierz, wypinając pierś. – Na tej drodze zazwyczaj roi się od Koroanów. Niecałe dwa tygodnie temu spalili przygraniczną wioskę. Nie wiem, co by się stało, gdybyście na nich natrafili.

Przełknęłam ślinę, spuściłam głowę, a potem znowu spojrzałam na żołnierza. Natychmiast zauważył, że rodzinie Eastoffe’ów towarzyszy nieznajoma dama, i zrozumiał, skąd jedziemy. Przyjrzał mi się, a potem popatrzył na Etana w oczekiwaniu potwierdzenia.

– To wdowa po moim kuzynie Silasie – wyjaśnił Etan.

Żołnierz potrząsnął głową.

– Nie mogę uwierzyć, że Silas nie żyje… ani że zdążył się ożenić – dodał, spoglądając na mnie.

Jak przypuszczałam, w myślach uzupełnił to zdanie o stwierdzenie, że nie może uwierzyć, że Silas poślubił Koroankę.

Niewielu ludzi by w to uwierzyło.

Lekką naganę w jego oczach zastąpiło rozbawienie.

– Nie dziwię się, że woli pani stąd wyjechać – zwrócił się do mnie, ruchem głowy wskazując drogę za nami. – Nie jestem na bieżąco z koroańskimi sprawami, ale trudno było nie usłyszeć, że wasz król jest praktycznie szalony.

– Naprawdę? – zapytał Etan. – Cóż, nigdy nie był w pełni normalny.

Żołnierz się roześmiał.

– Zgadzam się, ale podobno odrzuciła go jakaś dziewczyna i od tamtej pory stał się całkiem nieprzewidywalny. Krążą plotki, że na oczach wszystkich porąbał siekierą jedną ze swoich najwspanialszych łodzi zacumowaną na rzece. Słyszeliśmy, że ma kogoś nowego, ale nie jest jej wierny pod żadnym względem. Poza tym podobno kilka tygodni temu podpalił swój zamek.

– Byłem tam – oznajmił obojętnie Etan. – Pożar mógł tylko poprawić jego wygląd.

Potrzebowałam całej siły woli, żeby ugryźć się w język. Nawet w najgorszym humorze Jameson nigdy nie zniszczyłby cudu koroańskiej architektury, jakim był zamek Keresken.

Jedyną plotką, która naprawdę by mnie zabolała, gdyby okazała się prawdziwa, było to, że Jameson mógł się spotykać z innymi dziewczętami za plecami Delii Grace. Pewnie sądziła, że zdobyła wszystko, czego pragnęła. Wolałam nie myśleć o tym, jak bardzo się myliła.

Żołnierz roześmiał się krótko z żartu Etana, ale zaraz spoważniał.

– Ponieważ król zachowuje się w taki sposób, mówi się o możliwym najeździe. Dlatego właśnie sprawdzamy powozy nawet w przypadku ludzi, którym ufamy. Wydaje się, że teraz szalony król Jameson jest zdolny do wszystkiego.

Czułam, że się rumienię, i byłam na siebie za to wściekła. To jasne, że to wszystko nie mogło być prawdą. Jameson nie był szalony, nie planował najazdu ani niczego podobnego… Ale podejrzliwy wyraz twarzy żołnierza powiedział mi, że powinnam zatrzymać te myśli dla siebie.

Matka położyła mi pocieszająco rękę na kolanie i odezwała się przez okno do żołnierza:

– Cóż, oczywiście rozumiemy to i jeszcze raz dziękujemy za wasze współczucie. Zmówię za was wszystkich dodatkową modlitwę, kiedy tylko znajdziemy się bezpiecznie w domu.

– Wszystko w porządku! – zawołał drugi żołnierz z przeciwnej strony powozu.

– To chyba jasne – odparł głośno jego towarzysz. – To przecież Eastoffe’owie, ty półgłówku. – Potrząsnął głową i nieco oddalił się od powozu. – Otworzyć przejście w barykadzie! – krzyknął do pozostałych. – Przepuszczamy ich. Bezpiecznej drogi, Northcott.

Etan skinął mu głową, ale tym razem nic nie odpowiedział.

Kiedy przekraczaliśmy granicę, widziałam przez okno tuziny żołnierzy. Niektórzy salutowali nam z szacunkiem, podczas gdy inni tylko się gapili. Obawiałam się, że któryś z nich może skojarzyć mnie z dziewczyną, która podobno doprowadziła króla do szaleństwa, i zażądają, żebym wysiadła z powozu i wracała do niego.

Nikt nic nie powiedział.

Udałam się w tę podróż z własnej woli. Więcej – nalegałam, by w niej uczestniczyć. Jednakże ten incydent dał mi do myślenia. Zrozumiałam, że nie przekraczam po prostu granicy, ale wchodzę do innego świata.

– Powinniśmy teraz dojechać spokojnie do naszej posiadłości – oznajmił Etan, kiedy minęliśmy posterunek.

Scarlet schowała nóż, który do tej pory trzymała ukryty w dłoniach, z powrotem w fałdach spódnicy. Potrząsnęłam głową. Co właściwie zamierzała z nim zrobić? Matka objęła mnie ramieniem.

– Jedna przeszkoda za nami, przed nami nieskończenie wiele dalszych – zażartowała.

A chociaż trudno w to uwierzyć, roześmiałam się.ROZDZIAŁ 2

Dotarcie do posiadłości Northcottów zajęło nam prawie cały dzień jazdy w tempie znacznie szybszym niż wcześniej. Wiedziałam, że jesteśmy blisko, kiedy Scarlet zaczęła wyglądać przez okno powozu i prawie się uśmiechać, jakby te miejsca przypominały jej szczęśliwe chwile.

Klimat i ukształtowanie terenu zmieniły się szybko, niczym w odpowiedzi na jakiś niedostrzegalny impuls. Otaczały nas pofalowane pola, a podmuch wiatru pochylał wysokie trawy. Minęliśmy kilka rzędów wiatraków wykorzystujących to niekończące się źródło energii. Wiatr wiał w poprzek drogi i wciskał się w szczeliny powozu. Widziałam też interesujące kępy drzew stłoczonych gęsto, jakby tuliły się do siebie, żeby się ogrzać.

W końcu powóz skręcił i potoczył się pomiędzy dwoma rzędami wysokich drzew rosnących wzdłuż alei prowadzącej do frontowych drzwi posiadłości. Promienie słońca przedzierały się przez gałęzie i sprawiały, że nawet najbardziej pospolite rzeczy zaczynały lśnić. Zniszczony bruk na podjeździe i bluszcz oplatający ściany domu na całej wysokości podpowiadały mi to, co już wiedziałam: ta rodzina mieszkała tutaj od wieków.

Matka, która przez większość drogi była zatopiona w swoich myślach, pozwoliła sobie teraz na cień uśmiechu. Kiedy zbliżyliśmy się do domu, wysunęła głowę przez okno w sposób zdecydowanie niestosowny dla damy i pomachała z zupełnie nową energią.

– Jovana! – zawołała i wyskoczyła z powozu, kiedy tylko się zatrzymał.

– Och, Whitley, tak się o was martwiłam! Jak minęła droga? Była bardzo uciążliwa? Scarlet, tak się cieszę, że cię widzę! – Jovana uśmiechnęła się do siostrzenicy, nie czekając na odpowiedź na swoje pytanie.

– Mamy niezapowiedzianego gościa – poinformował swoich rodziców Etan tonem zdradzającym jego stałą dezaprobatę.

Ponieważ wychowano go na dżentelmena, wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wysiąść z powozu. Ponieważ wychowano mnie na damę, przyjęłam ją.

– Lady Hollis? – zapytał zaskoczony lord Northcott.

– Och, lady Hollis, moje biedactwo! – Lady Northcott podbiegła, żeby mnie przytulić. – Nie mogę uwierzyć, że przyjechałaś aż tutaj. Nie miałaś innego miejsca dla siebie?

– Jest teraz panią na własnych włościach – oznajmił Etan. – Ma bardzo piękną posiadłość. Widziałem na własne oczy.

– Ale nie mam tam rodziny – dodałam cicho. – Chciałam być razem z rodziną.

– To niezwykle odważne – stwierdziła lady Northcott, gładząc mnie po policzku. – Oczywiście zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce w Pearfield. Teraz musicie koniecznie odpocząć. Jesteście tu wszyscy mile widziani i całkowicie bezpieczni.

Etan przewrócił oczami, zdradzając tym prawdę: nigdzie nie byliśmy bezpieczni.

Lord Northcott podszedł i wziął Scarlet za rękę.

– Przygotowaliśmy dla ciebie pokój z widokiem na las. A dla lady Hollis…

– Wystarczy po prostu Hollis. Bardzo proszę.

Uśmiechnął się.

– Oczywiście. Każemy powlec świeżą pościel w pokoju po drugiej stronie korytarza. Twój przyjazd to cudowna niespodzianka.

Etan prychnął.

Jego matka szturchnęła go łokciem.

Zignorowałam to zachowanie.

– Rozgośćcie się w pokojach – nalegała lady Northcott. – Jestem pewna, że podróż bardzo was zmęczyła.

Zaprowadzono nas na górę, do skrzydła domu, w którym po dwóch stronach korytarza znajdowały się po dwa pokoje. Matka poszła do innego skrzydła zapewne po to, żeby mieć więcej spokoju, a Scarlet i ja zostałyśmy z Etanem, którego frustracja była widoczna jeszcze wyraźniej niż do tej pory. Nie dość, że miałam mieszkać z nim pod jednym dachem, to jeszcze ulokowano mnie w pokoju sąsiadującym z jego pokojem. Spojrzał na mnie gniewnie, wszedł do środka i zatrzasnął drzwi z taką siłą, że poczułam to w kościach.

Mój pokój miał okna od frontu posiadłości, z widokiem na pofalowane równiny, które witały gości rodziny Northcottów. Nie dało się zaprzeczyć, że posiadłość robiła imponujące wrażenie. Gdybym nie znajdowała się w miejscu w tak oczywisty sposób obcym, czułabym się prawie jak w domu.

Zajrzałam do pokoju Scarlet i zobaczyłam, że jej okno wychodzi na tyły majątku. Zainteresował mnie gęsty szpaler drzew po jednej stronie, w którym widać było wyraźną lukę i wydeptaną ścieżkę prowadzącą od strony lasu do tylnego wejścia do domu.

Zostawiłam otwarte drzwi swojego pokoju, a Scarlet po drugiej stronie korytarza także miała otwarte drzwi, więc słyszałam, jak rozpakowuje swoje rzeczy i przesuwa meble.

Scarlet miała własny zestaw dźwięków. Znałam odgłos jej kroków i oddech lepiej niż kogokolwiek innego. Być może nawet w tłumie potrafiłabym odróżnić zdecydowane kroki Delii Grace, ale to było niczym w porównaniu z tym, jak dobrze znałam teraz Scarlet. Być może to z powodu kilku tygodni, kiedy dzieliłyśmy łóżko, jednak kojarzyła mi się teraz z domem, bezpiecznym miejscem. Gdybym nie była pewna, że potrzebuje trochę czasu dla siebie, poprosiłabym, żeby zakwaterowano nas w jednym pokoju.

W drzwiach pojawiła się lady Northcott z naręczem sukien.

– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – powiedziała, pokazując mi je. – Nie mogłam nie zauważyć, że nie przywiozłaś zbyt wielu ubrań. Pomyślałam, że może dałoby się przerobić coś z tego. Obawiam się, że prędzej czy później będziemy musieli odwiedzić dwór królewski, i pomyślałam, że poczujesz się pewniej, jeśli będziesz miała… Chociaż oczywiście twoje suknie są całkowicie w porządku! Po prostu… Ojej.

Podeszłam i położyłam jej dłoń na ramieniu.

– To niezwykle wspaniałomyślne. Dziękuję bardzo. Tak się składa, że umiem się posługiwać igłą i dobrze mi zrobi, jeśli będę miała się czym zająć.

Lady Northcott westchnęła w sposób zdradzający wieloletnie smutki.

– Przez te lata straciliśmy tak wielu bliskich, a ja wciąż nie wiem, jak rozmawiać z tymi, którzy pozostali.

Potrząsnęłam głową.

– Ja nigdy nie przechodziłam przez nic podobnego… Czy z czasem robi się łatwiej?

Lady Northcott zacisnęła wargi w lekkim i smutnym uśmiechu.

– Chciałabym móc ci powiedzieć, że tak. – Poprawiła trzymane suknie. – W bawialni jest lepsze światło. Może pójdziesz tam ze mną?

Skinęłam głową.

– Doskonale. Zawołam jeszcze tylko Scarlet i Etana. Tak wiele czasu minęło, od kiedy byliśmy ostatnio w jednym pokoju.

Niezadowolona wyszłam za nią na korytarz.

Atmosfera w pokoju była wyraźnie gęsta. Etan spacerował ze skrzywioną miną, rzucając spojrzenia na drzwi, jakby wyczekiwał odpowiedniej chwili, żeby uciec. Także Scarlet wyraźnie liczyła minuty do chwili, gdy będzie mogła stąd wyjść, a matka rozmawiała półgłosem z lordem Northcottem, układając plany, którymi na razie nie chcieli się dzielić z innymi.

– Oni zawsze spiskują – powiedziała lady Northcott, zauważając moje spojrzenie.

– Spiskują? Nad czym? – Przenosiłam spojrzenie z jednego na drugie. Lady Northcott miała wyraźne trudności z nawleczeniem igły. Zauważyłam, że kiedy się koncentrowała, uroczo wysuwała koniuszek języka. – Może pomogę? – zaproponowałam. – Ja nawlekę igłę, a pani może powpinać szpilki.

Podniosłam głowę i zobaczyłam za jej plecami Etana obserwującego mnie gniewnie. Moje dłonie nie były szczególnie pewne, gdy tak na mnie patrzył. Jego wzrok przesunął się na pierścień na mojej prawej ręce, który dostałam od matki. Należał kiedyś do Jedrecka i był przekazywany w rodzinie Eastoffe’ów z pokolenia na pokolenie.

Uważał, że nie powinnam go nosić, i jeśli o to chodzi, właściwie się z nim zgadzałam. Ale nosiłam ten pierścień z miłością. To, że go dostałam, ocaliło życie moje i matki.

– Dziękuję, moja droga. Och, zajmują się tym samym, co zawsze. Oni…

– Matko… – Etan przerwał jej i popatrzył z wahaniem, najpierw na nią, a po chwili na mnie. – Jesteś pewna, że powinnaś jej o tym mówić?

Lady Northcott westchnęła.

– Najdroższy chłopcze, ona tkwi w tym teraz po uszy. Nie wydaje mi się, że powinniśmy trzymać ją w niewiedzy.

Niezadowolony Etan wyprostował się i nadal krążył po pokoju jak sęp.

– Od samego początku swoich rządów Quinten był… dziwny, chociaż dopiero przez ostatnich dziesięć lat zaczęły się zdarzać bezpośrednie ataki na Izoltan, którzy ośmielili się mu sprzeciwić. On nie powinien być królem, a nasza rodzina szuka odpowiedniego sposobu, aby pozbawić go władzy.

Zmrużyłam oczy i zacieśniłam szew.

– Jeśli król jest naprawdę zły, czy to nie kończy się zazwyczaj buntem? Czy nie wystarczy, że ludzie będą dość rozgniewani, żeby zdobyć zamek?

Lady Northcott westchnęła.

– Można by tak pomyśleć, jednak jako Koroanka na pewno zrozumiesz, kiedy powiem, że Izolta to kraj prawa. Zachowanie Quintena podpowiada, że to on stoi za wszystkimi tymi złymi rzeczami, które wydarzyły się w Izolcie, a on z pewnością nie robi nic, co oddaliłoby od niego te podejrzenia. Ale… Co, jeśli się mylimy? A jeśli to jakiś samotny mściciel? A jeśli to Hadrian, niezdolny obronić się przed nikim fizycznie, wykorzystuje innych, żeby pozbyć się ewentualnych przeciwników? A jeśli to banda złoczyńców działająca na własną rękę? Próba obalenia monarchy bez uzasadnionego powodu jest sprzeczna z prawem, ale jeśli taki powód się znajdzie, może stać się z nim zgodna. Gdybyśmy tylko zdołali przyłapać go na gorącym uczynku, mielibyśmy dowód, którego potrzebujemy. Wtedy moglibyśmy się odwołać do tysięcy edyktów i zapisów prawnych, a gdy prawda zostałaby ujawniona, ludzie stanęliby za nami. Bez tego pozostaniemy tylko bezprawnymi uzurpatorami… Wszystko, co osiągniemy, zostanie natychmiast zburzone.

– Na czym więc polega problem? Nikt nigdy nie widział na własne oczy, żeby Quinten wydawał rozkaz albo dobył miecza? – zapytałam.

Kroki Etana rozległy się za moimi plecami i stały się cichsze, kiedy zbliżał się do ściany. Odetchnęłam, ponieważ czułam się znacznie spokojniejsza, jeśli nie stał za mną.

Lady Northcott skinęła głową.

– Jeśli ktoś ma znaleźć sposób, żeby to osiągnąć, to właśnie ci dwoje. W kwestii układania planów są najbardziej przenikliwi z nas wszystkich.

– Cóż, w takim razie jestem przynajmniej w dobrych rękach. Cieszę się, że na mnie nie spoczywa podobna odpowiedzialność! Zupełnie się do tego nie nadaję.

Lady Northcott się uśmiechnęła.

– Masz wiele talentów, Hollis. Widziałam to na własne oczy. Tylko to się liczy. Musimy wszyscy wykorzystać wszelkie nasze zdolności, aby coś osiągnąć.

– Rozumiem. – Popatrzyłam na Etana na drugim końcu pokoju.

Silas zaręczał, że Etan jest niezwykle utalentowany. Wiedziałam, że jest żołnierzem, i wydawało się, że potrafi zachować zimną krew nawet pod presją. Brakowało mu wielu innych cennych zalet – dobre serce znalazłoby się na szczycie ich listy – ale nie potrafiłam zaprzeczyć, że umie szybko myśleć. To oczywiście nie sprawiało, że zamierzałam go podziwiać.

Opróżnił filiżankę i odstawił ją tak energicznie, że brzęknięcie rozległo się w całym pokoju i przyciągnęło mimowolnie moją uwagę. Przyglądał mi się, a w jego spojrzeniu było coś, co przejmowało mnie chłodem aż do kości. Jednym spojrzeniem Etan Northcott dawał całkowicie jasno do zrozumienia, że mnie nienawidzi i że dałby wszystko, żebym zniknęła.

Jednak to nie on był głową rodziny, a w oczach jego rodziców byłam najwyraźniej mile widzianym gościem. Lord Northcott, zupełnie jakby czytał mi w myślach i chciał pokazać, jak bardzo jestem częścią rodziny, wstał i podszedł do nas.

– Czy moja żona opowiedziała ci o trudnościach, z jakimi się zmagamy, i o planach, w których będziesz teraz uczestniczyć? – zapytał.

Jego syn ponownie zaczął krążyć po pokoju.

Uśmiechnęłam się do niego.

– Mniej więcej. Nie miałam jednak pojęcia o tym, ile tutaj robicie, starając się wszystko naprawić. Najwyraźniej w tym obszarze kryje się przede mną jeszcze wiele tajemnic.

Lord Northcott usiadł w głębokim fotelu, a matka podeszła i położyła dłonie na oparciu mebla.

– Nie znajdziemy chyba lepszej sposobności, żeby opowiedzieć ci, co wiemy, co podejrzewamy i nad czym pracujemy.

– Jesteś pewien, że to rozsądne? – zapytał szeptem Etan, chociaż mogłam go doskonale usłyszeć.

Już po raz drugi publicznie dał wyraz swojemu przekonaniu, że nie można mi ufać.

Lord Northcott uśmiechnął się do syna. W jego głosie nie było karcącego tonu, nie próbował go nawet przekonywać – po prostu stwierdził to, co uznawał za oczywiste.

– Tak, uważam, że moja nowa siostrzenica powinna znać nasze plany, jakkolwiek wątłe by one były.

Etan znowu przeniósł na mnie spojrzenie, a w jego oczach malowała się podejrzliwość.

– Lady Northcott już mi część rzeczy wyjaśniła – odezwałam się. – Rozumiem, że potrzebujemy dowodów na to, że to król Quinten stoi za działaniami Mrocznych Rycerzy, zanim będzie można odsunąć go od władzy?

– Tak, mówiąc w skrócie. Dlatego na razie nasza strategia koncentruje się na poszukiwaniu dowodów. – Lord Northcott westchnął. – Oczywiście próbowaliśmy tego już wcześniej – dodał, zwracając się przede wszystkim do mnie. – Przekupywaliśmy strażników. Mamy przyjaciół na dworze, którzy zawsze mają otwarte oczy. Mamy… cóż, większe wsparcie, niż można by podejrzewać. Jednak do tej pory niewiele udało nam się osiągnąć. – Spojrzał po kolei na każdego. – Biorąc pod uwagę, jak brutalne i częste stały się te ataki, obawiam się, że cokolwiek teraz zrobimy, może być naszą ostatnią szansą na zdemaskowanie Quintena. Wszyscy musimy nad tym pracować. Co już wiemy? Kto mógłby nam pomóc? To mi coś przypomina. Etanie? – Odwrócił się, żeby spojrzeć na swojego syna. – Czy usłyszałeś cokolwiek, kiedy przekraczałeś w jedną lub drugą stronę granicę Koroanii? Spodziewam się, że twoi towarzysze broni są skłonni rozmawiać z tobą bardziej szczerze.

Etan powoli skinął głową, jakby zwlekał z odpowiedzią.

– Usłyszałem. Podobno królowa straciła dziecko i stara się o następne.

Popatrzyłam na niego, wściekła na siebie za to, że tak bardzo pragnę się dowiedzieć czegoś od niego.

– Jak się czuje Valentina?

Spojrzał na mnie zmrużonymi oczami i wzruszył ramionami.

– Zazwyczaj nie dopytuję o stan zdrowia moich wrogów.

Nie wątpiłam, że tym samym słowem określiłby także mnie.

– To tylko młoda kobieta – sprzeciwiłam się. – Nic złego nie zrobiła.

– Jest żoną mojego wroga. Stara się przedłużyć linię najbardziej bezwzględnej rodziny królewskiej w historii. Z pewnością nie uznałbym jej za przyjaciółkę.

– To moja przyjaciółka – wyszeptałam.

Etan nie raczył mi odpowiedzieć i kontynuował swoją relację.

– Quinten stara się podtrzymywać wersję, że Valentina spodziewa się dziecka, ale damy dworu mówią, że nie ma żadnych zachcianek i nie ograniczyła aktywności, więc nie sądzę, żeby to było prawdopodobne.

Przełknęłam ślinę, wyobrażając sobie Valentinę samotną w swoim zamku, zapewne jednocześnie wdzięczną losowi, że dostała kolejną szansę, i przerażoną tym, co się stanie, jeśli zawiedzie. Jak sądzę, presja otoczenia tylko pogarszała sprawę.

– Książę Hadrian ostatnio choruje bardziej niż zwykle. Nie uczestniczył przez kilka dni w życiu dworu, a kiedy się pojawił, ledwie był w stanie chodzić. Nie wiem, co król Quinten chce osiągnąć, zmuszając Hadriana, żeby pokazywał się publicznie, gdy jest tak słaby.

– Biedny chłopak. – Lady Northcott westchnęła. – Nie wiem, jak udało mu się przeżyć aż tak długo. Stanie się cud, jeśli dożyje do dnia ślubu.

– Kiedy to właściwie ma nastąpić? – zapytała matka.

– Księżniczka ma przyjechać na początku przyszłego roku – odparła lady Northcott.

– Nadal jestem zaskoczony tym, że znaleźli dla niego narzeczoną za granicą – stwierdził lord Northcott.

– Czy to takie niezwykłe, że książę Hadrian poślubi członkinię innej rodziny królewskiej? – zapytałam.

– Tak – odparli pozostali niemal jednocześnie.

Uniosłam brwi, kiedy to usłyszałam.

– Hm. Zanim wyjechałam z pałacu, zostałam nieoficjalnie włączona w pewną umowę. Moja najstarsza córka, o ile miałabym pierworodnego syna, który odziedziczyłby tron, miała poślubić najstarszego syna Hadriana. Jameson powiedział, że to nietypowe, aby król Quinten coś takiego zaaranżował, ponieważ izoltańscy władcy nie szukali żon za granicami kraju. Najwyraźniej wiedział, o czym mówi.

Lord Northcott popatrzył na mnie.

– Czy to prawda?

Rozejrzałam się szybko po pokoju i zobaczyłam, że wszyscy wpatrują się we mnie ze zdumieniem.

– Tak. Jameson i Quinten podpisali umowę, ale obecni byli przy tym Hadrian, Valentina, no i ja. Jak sądzę, jest już nieważna, ponieważ moje imię nie znalazło się na papierze. Albo też jej ciężar spoczywa teraz na Delii Grace. Dlaczego pytacie? Jakie to ma znaczenie?

– O co tu może chodzić? – zastanawiał się lord Northcott.

– O utwierdzenie władzy – odparł szybko Etan. – Chcą zmieszać swoją krew z krwią innego rodu królewskiego, żeby nikt już nie mógł kwestionować praw ich potomków do tronu. W zamian za to Quinten zaproponował Koroanom przymierze z Izoltą, największym królestwem na kontynencie. – Etan potrząsnął głową. – To genialne posunięcie.

Zapadła długa cisza, w trakcie której wszyscy zastanawiali się nad tymi słowami. Król Quinten wprowadzał w życie plany mające ochronić jego i jego potomków, a my nadal tkwiliśmy tutaj, nie mając pojęcia, jak w ogóle można by go powstrzymać.

– Czy możemy coś zrobić w tej sprawie? – zapytałam cicho.

Lord Northcott ze zmarszczonymi brwiami bębnił palcami.

– Nie sądzę, ale to bardzo cenna informacja. Dziękuję ci, Hollis. Czy przypominasz sobie coś więcej, szczególnie dotyczącego jego wizyty, co mogłoby być dla nas przydatne?

Przełknęłam ślinę.

– Nie chciałabym was rozczarować, ale zdecydowanie zalecono mi, żebym nie zbliżała się do króla Quintena, więc rozmawialiśmy bardzo przelotnie.

Jedna króciutka wymiana zdań przypomniała mi się w tym momencie. Była tak boleśnie oczywista jak uderzenie w pierś.

– Och. – Poczułam, że robi mi się zimno.

To było o wiele za dużo jak na zbieg okoliczności.

– O co chodzi? – zapytał Etan. – Ma jeszcze jakieś plany?

Potrząsnęłam głową, a moje oczy wbrew mojej woli napełniły się łzami.

– On mnie ostrzegał.

– Kto? Quinten? – zapytała matka.

Skinęłam głową. Czułam łzy spływające mi po policzkach, gdy przywołałam w myślach tę scenę w sali tronowej zamku Keresken. Trzymałam koronę wykutą przez Silasa, który stał wtedy obok mnie.

– Zauważył, że zbliżyłam się do waszej rodziny… i wtedy… nie pamiętam, co dokładnie powiedział, ale ostrzegł, że powinnam uważać, bo mogę się sparzyć.

Matka zasłoniła usta dłonią, a na jej twarzy odmalowała się zastygła zgroza.

On wiedział. Już wtedy wiedział, że zamierza ich pozabijać, i domyślił się, że zbliżę się do Eastoffe’ów na tyle, by także znaleźć się w niebezpieczeństwie.

– Ojcze, czy to nie wystarczy? – zapytał Etan.

– Obawiam się, że nie, mój synu. To cegiełka, ale my potrzebujemy całego muru.

Siedziałam nieruchomo, nadal oszołomiona słowami Quintena, i próbowałam sobie przypomnieć, czy powiedział coś więcej.

– Wszystko w porządku, Hollis? – zapytała cicho Scarlet.

W ogóle się nie odzywała, więc prawie zapomniałam o jej obecności. Ale ona wiedziała. Ją także dręczyły koszmary.

Skinęłam głową, chociaż to nie była prawda. Czasem miałam wrażenie, że Silas nie żyje od wielu lat, jest rozdziałem w książce, którą skończyłam czytać dawno temu. Ale niekiedy ból po jego stracie wydawał się tak świeży, jakby otwierał na nowo ranę i powiększał ją, pozostawiając moje serce krwawiące z powodu miłości tak młodziutkiej, że ledwie zdążyła się nauczyć chodzić.

Otarłam łzy. Mogłam płakać, gdy zostanę sama. Nie tutaj.

– Skoro mowa o ataku, jest jeszcze coś, co zwróciło moją uwagę.

Popatrzyłam na Etana bawiącego się mankietami koszuli, jakby potrzebował czegoś, co pozwoliłoby mu zająć ręce.

– Co takiego? – zapytała go matka.

– Wieści o nim nie dotarły na granicę.

– Nie rozumiem – powiedziała matka.

– Król zdołał niemalże wyciąć w pień cały ród. Wydaje się, że to coś, o czym wszyscy powinni się dowiedzieć. Jeśli sam by się tym nie przechwalał, inni opowiadaliby o tym pełni strachu. Ale nikt niczego nie powiedział, kiedy jechałem do Koroanii, a kiedy dzisiaj wracaliśmy do Izolty, okazało się, że żołnierze o niczym nie wiedzą. – Potrząsnął głową. – Sądzę, że powinniśmy mieć się na baczności.

Lord Northcott popatrzył na niego z powagą i spokojem.

– Zawsze mamy się na baczności.

– Tak, ale to jest naprawdę zaskakujące – upierał się Etan, wskazując matkę. – Powinno już huczeć od plotek na ten temat. Nikt nie mówi ani słowa. Jeśli król każe ludziom zachowywać milczenie, równie dobrze możemy być jego następnym celem.

– Ponosi cię wyobraźnia, synu. Zawsze jesteśmy ostrożni, kiedy w grę wchodzi król, ale nie mamy powodów do paniki. Mimo wszystko jesteśmy potomkami księżniczki, a nie księcia. Królowa Valentina jest jeszcze młoda, a książę Hadrian nadal żyje. Myślę, że w najbliższej przyszłości król będzie się koncentrował na nich, a nie na nas. Na razie będziemy nadal poszukiwać niezbitych dowodów. Nie będziemy się chować i nie będziemy uciekać.

Etan prychnął, ale nie powiedział nic więcej. Najwidoczniej szanował swojego ojca na tyle, żeby mu się nie sprzeciwiać. O ile byłam w stanie stwierdzić, mało kogo poza tym szanował.

Jednak jakaś cząstka mnie doskonale rozumiała niepokój Etana. Jeśli Mroczni Rycerze do tej pory nonszalancko porzucali ciała swoich ofiar pod bramą pałacu Quintena, żeby chełpić się swoimi czynami, dlaczego nikt o tym nie wiedział?

Z naszą obecną sytuacją wiązało się za wiele pytań, a nikt z nas nie wiedział, jak się zabrać do szukania odpowiedzi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: