- W empik go
Zdrowa nauka - ebook
Zdrowa nauka - ebook
Torben Sondergaard jest założycielem organizacji misyjnej „The Last Reformation” („Ostatnia reformacja”), jest również autorem siedmiu książek.
Jest znany ze swojego bezpośredniego i praktycznego podejścia do Biblii, jak również ze swojego osobistego życia z Bogiem.
Wiele osób zna go z narodowej duńskiej telewizji, w której występował wielokrotnie, lub z nagrań w YouTube, które oglądały tysiące. Więcej informacji na jego temat można znaleźć na jego stronie: TheLastReformation.com
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce... 2 Tm 4,3
Według Biblii zdrowa nauka wytwarza prawdziwą bojaźń Bożą. Jeśli tej bojaźni Bożej brakuje w naszych kościołach, a wydaje się, że taka sytuacja ma miejsce obecnie, musi to być znakiem tego, że nie głosimy prawdziwego Słowa Bożego i zdrowej nauki. Przekazywanie zdrowej nauki powinno wywoływać w nas potrzebę poddania wszystkiego Bogu i życia w świetle. Gdy chodzimy w świetle nie ma ciemności i nie ma grzechu (1 J 1,7). By chodzić z Bogiem, potrzeba prawdziwej pobożności i świętości.
W tym proroczym przesłaniu do kościoła Torben prowadzi nas z powrotem do Biblii, gdzie możemy znaleźć zdrową naukę, również o tym, jak rozprawiać się z grzechem w kościele i w życiu konkretnej osoby.
- Czy kościół nauczał zdrowej nauki?
- Czy z pobłażliwością odnosił się do grzechu?
- Czy kościół może oczekiwać, że jego modlitwy zostaną wysłuchane, jeśli pośród zgromadzenia jest obecny grzech?
- Czy kościół jest pod przekleństwem, ponieważ pozwolił, żeby grzech kwitł bez konfrontacji?
- Czy człowiek może być naprawdę na nowo narodzony i nadal świadomie trwać w grzechu?
- Czy głosiliśmy łaskę, która depcze krew Jezusa?
To są poważne pytania, które musimy sobie zadać, jeśli chcemy, żeby Bóg odpowiadał na nasze modlitwy. Jego słowo do kościoła brzmi: POKUTUJ! Przeto i teraz jeszcze - wyrocznia Pana: Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli. Jl 2,12-13
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8247-002-4 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
BT – Biblia Tysiąclecia
BG – Biblia Gdańska
NBG – Nowa Biblia Gdańska
UBG – Uwspółcześniona Biblia Gdańska
NLT – New Living Translation
AMP – Amplified Bible
Przedmowa do wydania angielskiego
To wielka radość móc przedstawić Zdrową naukę w języku angielskim. Jest to wyjątkowa i prorocza książka, która nie powstała na podstawie dobrego pomysłu, ale jest wynikiem Bożego polecenia. Na początku 2001 roku Bóg przekazywał mi przesłanie Zdrowej nauki rozdział po rozdziale, dzień po dniu przez prawie dwa tygodnie.
Po tym czasie czekałem na Bożą odpowiedź co do czasu, kiedy powinna zostać opublikowana, o ile w ogóle miałoby to nastąpić. Bóg odpowiedział po prawie trzech latach od ukończenia tej książki i jednocześnie polecił mi napisanie przedmowy wyjaśniającej okoliczności jej powstania oraz postscriptum zatytułowanego Trzy lata później.
Zdrowa nauka to nie tylko książka z przesłaniem. Jest ona także świadectwem tego, w jaki sposób prawdziwe Słowo Boże przemieniło moje życie. Jestem przekonany, że przemieni życie wielu ludzi, do których to przesłanie dotrze.
Treść książki podzielona jest w następujący sposób:
• Pierwsza część zawiera wstęp przedstawiający sposób powstania Zdrowej Nauki oraz to, jak od tamtej pory Bóg potwierdzał swoje Słowo w moim życiu.
• Zasadnicza treść Zdrowej Nauki pojawia się w formie, w jakiej otrzymałem ją rozdział po rozdziale w 2001 roku.
• W końcu postscriptum zawierające podsumowanie oraz zgłębienie tematu, szczegółowo wyjaśniające Zdrową Naukę zgodnie z tym, co Bóg mi pokazał.Pragnienie wydawania owocu
Pod koniec roku 2000 zacząłem patrzeć na swoje życie rozważając jego owoce. Miałem pragnienie, by służyć Bogu od momentu mojego nawrócenia w 1995 roku. Od tego czasu zrobiłem wiele, by dotrzeć do ludzi. Większość z nich pochodziła z okolicznych kościołów i byłem wśród nich znany jako odważny, młody człowiek pełen zapału dla Boga i chęci do działania. Pomimo tego, że śmiało zwiastowałem Chrystusa, z czego powszechnie byłem znany w kościołach, odkryłem, że to, co robiłem, nie przynosiło trwałego owocu. Nie mogłem wskazać choćby jednej osoby, która przez moje działania prawdziwie nawróciła się do Boga, została uzdrowiona czy uwolniona od demonów. W grupie z innymi modliłem się o jedną lub dwie osoby, które zostały uzdrowione i to wszystko. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej byłem niezadowolony z owocu mojego życia. Nie satysfakcjonował mnie fakt, że inni chrześcijanie myśleli, że dużo robię, skoro nie można było zobaczyć widocznych efektów tych działań.
Pewnego dnia, myśląc o tym, przeczytałem w Biblii przypowieść, która zapoczątkowała ciąg przemian w moim życiu.
I powiedział to podobieństwo: Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając, rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem. Może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je (Łk 13:6-9).
Czytając tę przypowieść zdałem sobie sprawę, że Bóg właśnie do mnie przemówił. Czułem, że to ja byłem tym drzewem figowym, które nie przynosiło owocu. Jedyną różnicą pomiędzy mną a owym drzewem był fakt, że ja byłem bezowocny nie przez trzy, ale przez pięć lat.
Zdałem sobie z tego sprawę i wtedy zrozumiałem, że coś musi się zmienić i to natychmiast! Nie mogłem tak dłużej żyć. Jeśli nie zacząłbym wydawać owocu, byłbym wycięty, jak czytamy w przypowieści o drzewie figowym. Powiedziałem Bogu: „Daj mi jeszcze rok, a jeśli w tym czasie nie wydam owocu, zabierz moje życie, wytnij mnie, bo nic innego się dla mnie nie liczy.” Może brzmi to zbyt radykalnie, ale zobaczyłem, że Bóg wymaga od nas owocu bez wymówek.40 dni postu
Tej nocy zdecydowałem, że przez 40 dni będę pościł i szukał Boga. Musiałem zacząć przynosić owoc, którego wymagał ode mnie Bóg. Zacząłem pościć 3 stycznia 2001 roku. Początkowo piłem tylko wodę, lecz później dla szybkiego zastrzyku energii piłem dodatkowo niewielką ilość soku i nieco kakao, choć to nie do końca prawidłowy sposób poszczenia. W tym okresie Słowo Boże naprawdę stawało się dla mnie żywe. Nie modliłem się więcej niż normalnie, ale czytałem i studiowałem Boże Słowo. Werset po wersecie ożywał, jakby był czymś zupełnie nowym, co Bóg właśnie napisał.
Po czterdziestu dniach postu byłem przepełniony nowym objawieniem i Słowem jak nigdy wcześniej. Myślałem nad Bożym Słowem i rozważałem je w dzień i w nocy, nawet we śnie. To było szczególne przeżycie.
Niedługo potem poczułem, że muszę wyrazić część tego, co otrzymałem od Boga, więc usiadłem do komputera i zacząłem pisać. Po napisaniu pięciu, może sześciu stron formatu A4 zatrzymałem się i pomyślałem: „Do czego mam to wykorzystać?”. Treść była zbyt obszerna, by umieścić ją na mojej stronie internetowej (oplevjesus.dk), a poza tym nie pokrywała się z jej założeniami docierania do nie-chrześcijan. To nauczanie było kierowane do chrześcijan, więc nie miałem pojęcia, co mam z tym zrobić.
Bóg przemówił do mnie w czasie, gdy o tym myślałem. Nigdy tego nie zapomnę. To było tak wyraźne. Powiedział mi dwa słowa: „Napisz książkę”. Zatrzymałem się, spojrzałem w górę i zapytałem: „Co? Napisać książkę? Czy naprawdę miałeś to na myśli? Czy nie pamiętasz, że najgorsze oceny na świadectwie szkolnym miałem z pisania i z ortografii?” Było to rok przed napisaniem broszury pt. „Zwiedzeni”, która do dzisiaj ukazała się w kilku wydaniach. W tamtym czasie nie przywykłem do pisania długich teksów.
Bóg nie poruszył kwestii moich wątpliwości, ale przemówił ponownie tak samo wyraźnie jak wcześniej: „Powinieneś napisać książkę i będę dawał ci po jednym rozdziale każdego dnia. W niedziele nie będziesz pisał. Będziesz miał czas, by odpocząć z rodziną”.
„Wow”- pomyślałem. „Napiszę książkę”. Było to niesamowite przeżycie, którego nigdy nie zapomnę.
A niektórzy wzbili się w pychę, myśląc, że nie przyjdę do was. A jednak przyjdę do was wkrótce, jeśli Pan zechce, i zapoznam się nie ze słowem pysznych, lecz z ich mocą. Albowiem Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy. Czego chcecie? Czy mam przyjść do was z rózgą, czy też z miłością i w duchu łagodności? (1 Kor 4: 18-21).
„Wow, to jest mocne”. Byłem totalnie podekscytowany. Wiedziałem, że to słowo od Boga i już nie mogłem się doczekać, by tego doświadczać. Co ciekawe, w tamtym czasie nie było nikogo, kto zostałby uzdrowiony przez moją modlitwę i nie miałem w swoim życiu żadnych trwałych owoców.Bóg potwierdza swoje Słowo
Od tego dnia, kiedy Bóg do mnie przemówił, wiedziałem, że coś się wydarzy i tak też się stało. Nie minął nawet tydzień, a pomodliłem się o trzy osoby, które zostały uzdrowione. Bardzo mocno doświadczyłem tego, jak Bóg wprowadził mnie w rzeczy, które dla mnie przygotował. Po udanym tygodniu siedziałem w domu i odpoczywałem, kiedy nagle przyszło mi do głowy: „Teraz coś się wydarzy”. W tej samej minucie zadzwonił telefon. Był to znajomy z kościoła, który spytał, czy nie chciałbym pójść z nim rozmawiać z ludźmi na ulicy. Powiedziałem: „Tak, chciałbym”, bo Bóg uprzedził mnie, że coś się wydarzy. Przyjechał po mnie samochodem i razem wyszliśmy na miasto.
W chwili gdy parkowaliśmy, zauważyłem dziewczynę idącą o kulach w towarzystwie swojej mamy. Od razu wiedziałem, że Bóg ją uzdrowi. Wyskoczyłem z samochodu, podbiegłem do niej, powiedziałem, że jestem chrześcijaninem i zapytałem, czy mógłbym się o nią pomodlić. Zgodziła się. Położyłem rękę na jej skręconej stopie, krótko się pomodliłem i poprosiłem, by sprawdziła nogę robiąc kilka kroków. Z początku nie chciała się odważyć, więc powiedziałem, żeby się nie bała, bo właśnie została uzdrowiona. Wtedy spróbowała powoli spróbowała stawiać kroki. Szybko uświadomiła sobie, że to prawda i że faktycznie jest uzdrowiona. Porozmawiałem z nimi jeszcze chwilę, a kiedy już miały iść, dziewczyna chodziła normalnie, podczas gdy jej mama niosła jej kule.
Od tego czasu sporo się wydarzyło. W ciągu roku pomodliłem się o 150 osób, które doświadczyły uzdrowienia, a 10 z nich na moich oczach porzuciło swoje kule. Widziałem też o wiele więcej osób, które przyjmowały Pana Jezusa Chrystusa i naprawdę oddawały siebie Jemu, a do dzisiaj żyją mocno z Bogiem. Byli to ludzie, których spotykałem na ulicy, w supermarkecie, bibliotece i w innych miejscach tego typu. W tamtym czasie nie byłem mówcą, więc to wszystko działo się poza konferencjami czy kościołem.
Kiedy Bóg polecił mi, bym poczekał z wydaniem książki na Jego znak, myślałem, że zajmie to kilka miesięcy, może najwyżej pół roku, ale tak się nie stało. W końcu po trzech latach nadszedł ten czas.
Bóg dokonał w czasie tych trzech lat wielu rzeczy. Byłem świadkiem tego, jak przemieniał swoją mocą ludzkie życia. Widziałem, jak wiele osób, które do dzisiaj służą Bogu, oddają Mu swoje życie.
Rok po tym, kiedy wszystko się zaczęło, czułem się pobudzony do napisania i wydania broszury zatytułowanej „Zwiedzeni?”. Doczekała się ona drugiego wydania w nakładzie 10 000 sztuk, z czego wiele egzemplarzy zostało już sprzedanych. Osobiście znam przynajmniej siedem osób, które po przeczytaniu tej broszury nawróciły się i do dzisiaj żyją blisko Boga. Słyszałem również o wielu innych osobach w różnych częściach kraju, którzy przez nią przyszli do Boga.
Wiele razy występowałem w radiu czy telewizji i wiele osób doświadczyło uzdrowienia przez samo oglądanie. Kilka z nich miało okazję opowiedzieć o tym w telewizji.
16 października 2002 roku występowałem w programie „19-Direct” emitowanym przez DR, największą stację telewizyjną w Danii. Rozmawialiśmy o Bogu i uzdrowieniu. Na końcu programu miałem okazję pomodlić się na wizji o osoby, które właśnie oglądały ten program. Przez tę modlitwę wiele osób w całym kraju doświadczyło uzdrowienia siedząc przed telewizorem w swoim własnym salonie. Z powodu tylu uzdrowień kolejnego dnia w tym samym programie telewizyjnym przeprowadzono wywiad z jedną z osób, które dzień wcześniej zostały uzdrowione. Była to kobieta, która od wielu lat miała niedowład ramienia, przez co nie mogła podnieść do góry ręki. Kiedy na wizji pomodliłem się o uzdrowienie, jej ręka odblokowała się i powrócił jej pełny zakres ruchu. Od tego czasu spotkałem wiele osób, które same zostały uzdrowione lub znają kogoś, kto tego doświadczył przez tę modlitwę w telewizji.
29 października 2003 roku Bóg ponownie otworzył mi drzwi do programu „19-direct” w stacji DR. Tym razem pokazano, jak się modliłem o młodego mężczyznę w „Jesus shop” (chrześcijańskiej księgarni) w Herning, a on został uzdrowiony. Miał jedną nogę w gipsie, bo dwa dni wcześniej złamał jedną z kości w stopie. Rozciąłem mu gips i zerwałem go z jego nogi, bo został uzdrowiony. Ostatnia rzecz, którą pokazali w telewizji, to jak wychodził z księgarni bez gipsu, skarpetkii buta. Miał nosić ten gips przez tydzień, a potem miał mieć założony inny rodzaj gipsu na kolejne osiem tygodni. Poszedł do domu uzdrowiony z obiema kulami w jednej ręce. Kiedy pokazano to w telewizji, wiele ludzi kontaktowało się ze mną osobiście z prośbą o modlitwę. Od tamtej pory wielu zostało uzdrowionych i spotkało Jezusa przez ten program. Można by opowiadać wiele więcej o tym, co Bóg uczynił. On naprawdę potwierdzał swoje Słowo w moim życiu, tak jak to obiecał. Dlatego, jeśli ktoś będzie występował przeciw tej książce, mogę spytać: „A co z mocą?”. Królestwo Boże to nie jakaś miła gadka. Ono żyje przez Bożą moc. Proszę, zrozum, że nie mówię tego z powodu dumy. Naprawdę boję się Boga i całkowicie zależę od Niego, bo sam z siebie nie mogę nic. Mówię to z bojaźnią i drżeniem. Chciałbym wydobyć na światło Jego Słowo. Chciałbym, żebyśmy my, Jego ludzie, wrócili do zdrowej nauki. Można zobaczyć o wiele więcej, a ja widziałem tylko małą tego cząstkę. Bóg ma nam jeszcze tak wiele do pokazania. Piszę o swoich doświadczeniach, abyś mógł zrozumieć, że Bóg jest pełen mocy i że On naprawdę chce, abyśmy my, Jego ludzie, wrócili do Jego Słowa takiego, jakim jest.
Wiem, że otrzymałem od Boga przesłanie, które mam głosić, a to, czym się dzielę w tej książce, to tylko mała tego część. Ale wierzę, że ona otworzy nowe drzwi dla Jego Słowa. Od kiedy napisałem Zdrową Naukę, zobaczyłem i zrozumiałem o wiele więcej. To zaczęło się w tym miejscu i choć chciałem pójść głębiej w niektórych dziedzinach, wiedziałem, że nie powinienem pisać na nowo rozdziałów.Teraz nadszedł ten czas
Po trzech latach zastanawiania się, czy w ogóle kiedyś wydam tę książkę, Bóg przemówił do mnie 4 października 2003 roku i powiedział, że nadszedł ten czas. To było niesamowite. Modliłem się i nic nie odczuwałem, ale nagle Bóg przemówił i powiedział, że teraz jest czas na opublikowanie Zdrowej Nauki. Powiedział mi, że mam dodać przedmowę, aby opowiedzieć, jak powstała książka, oraz posłowie, aby podsumować i pogłębić niektóre części książki.
Bóg także powiedział mi o innej książce, którą powinienem napisać. Na początku myślałem, że przesłanie w nowej książce ma być wydane jako nauczanie na płycie CD, ale On chciał, żeby było wydane w książce powiązanej ze Zdrową Nauką. Ta książka miała mieć tytuł Życie chrześcijanina i miała zawierać trzy przesłania: „Chrześcijanin i Grzech”, „Chrześcijanin i Wiara” oraz „Chrześcijanin i Życie nadprzyrodzone”. Miałoby to być nauczanie, czym jest wiara i grzech, co one oznaczają dla nas i jak sfera nadprzyrodzona powinna być naturalną częścią bycia chrześcijaninem.
Kiedy zacząłem nad tym pracować, uświadomiłem sobie, jak ważne jest to nauczanie. Bóg objawił przez nie wiele rzeczy mnie samemu oraz tym, których nauczałem. To jest dla mnie wielkim błogosławieństwem i nie mogę się doczekać wydania tej książki.
Bardzo potrzebujemy zdrowej nauki. Wiele z tego, czego nas nauczano, podoba się ludziom, ale nie jest prawdziwym Słowem Bożym, nauką, która przynosi prawdziwą i zdrową bojaźń Pana.
Na dobry początek możesz przeczytać Zdrową Naukę w takiej formie, w jakiej przekazał mi ją Bóg. Wiem, że doświadczyłem czegoś, co Bóg ma dla każdego. Przyjmij to przesłanie, pozwól Mu wejść i przemienić twoje życie. Musimy powrócić do podstaw. Salomon kończy swą księgę Kaznodziei takimi słowami:
Poza tym: Synu mój, przyjmij przestrogę! Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, a nadmierne rozmyślanie męczy ciało. Wysłuchaj końcowej nauki całości: Bój się Boga i przestrzegaj jego przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka. Bóg bowiem odbędzie sąd nad każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną - czy dobrą, czy złą (Kazn 12:12-14).
Niech ci się miło czyta Zdrową Naukę, a Bóg niech cię błogosławi przez to przesłanie.
– Torben SødnergaardWstęp
Jeśli przyjrzymy się dzisiejszym kościołom - luterańskim czy ewangelicznym - zobaczymy, że niewiele mówi się w nich o grzechu. Jeżeli jesteśmy z kościoła ewangelicznego i mówimy komuś, żeby stał się chrześcijaninem, możemy to zrobić niemal nie wspominając, co jest prawdziwym problemem: mianowicie grzech, który oddziela nas od Boga. Możemy napomknąć kilka wersetów o tym, że wszyscy zgrzeszyliśmy i brak nam chwały Bożej i że potrzebujemy Jezusa. To prawie wszystko, co się mówi o grzechu. Przywołujemy na przykład fragment Listu do Rzymian 10:9-10mówiący, że jeśli ustami swoimi wyznasz i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wzbudził Jezusa z martwych, będziesz zbawiony. Modlimy się i modlimy i każemy osobie powtarzać, mówiąc potem: „Gratulujemy, jesteś nowym stworzeniem. Jesteś na drodze do nieba. Teraz pamiętaj, żeby się modlić, czytać Biblię i chodzić do kościoła”.
W niektórych denominacjach nie musisz nawet otworzyć ust, żeby zostać „zbawionym”. Twoja głowa musi zostać pokropiona niewielką ilością wody i wtedy według nich należysz do Królestwa Bożego. Oczywiście tak nie robi się wszędzie, ale ludziom przedstawia się ewangelię bez wspominania o grzechu. A jeśli się nawet o nim mówi, to najczęściej nie o pokutowaniu z grzesznego sposobu życia, co oznacza jakiś poszczególny grzech, ale o odwróceniu się do nowego życia, w którym możesz robić prawie wszystko, co robiłeś przedtem. Różnica jest „tylko” taka, że teraz jesteś na drodze do nieba.
W wielu przypadkach nie potrafimy stwierdzić, czy ludzie są chrześcijanami czy nie, patrząc na ich styl życia. Od razu zauważalną różnicą może być fakt, że chrześcijanin jest troszkę milszy, nie przeklina i oczywiście w niedzielę chodzi do kościoła. Właściwie „chrześcijanie” mogą robić prawie te same rzeczy, co niechrześcijanie. Możemy pić alkohol, jeśli tylko się nie upijamy. Możemy oglądać te same filmy. Możemy spędzać czas na tych samych rzeczach co ludzie w świecie. Tak, my jesteśmy prawie jak „świat”. Mógłbyś powiedzieć: „Ależ my musimy przyjaźnić się z ludźmi, bo inaczej do nich nie dotrzemy. Jezus spędzał czas z grzesznikami”. To prawda, że Jezus spędzał czas z grzesznikami, ale różnica pomiędzy Nim a dzisiejszymi chrześcijanami polega na tym, że On nie szedł na kompromis z grzechem. To nie grzesznicy mieli wpływ na Niego, to On miał wpływ na grzeszników. Spędzał czas z nimi, ale nie był przyjacielem „świata” (Jakuba 4:4).
Modlę się, żeby każdy, kto czyta tę książkę, miał otwarte oczy na prawdę Bożego Słowa i nie trwał w zwiedzeniu tego świata i jego boga, „diabła”. Bóg ma plan dla każdego chrześcijanina i każdego kościoła w tym kraju, ale nie wierzę, że doświadczymy przełomu, którego pragniemy, jeśli nasz stosunek do grzechu się nie zmieni, w życiu każdego z nas indywidualnie i w kościele Bożym w ogóle.
Co pojawia się najpierw: uświęcenie czy przebudzenie?1 Bóg jest święty
/Bądźcie/ jak posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (1 Piotra 1:14-16 BT).
Bóg jest święty i nie może mieć społeczności z grzechem. Właśnie dlatego musiał poświęcić Jezusa, by nas oczyścić z grzechu, aby On mógł mieć ponownie z nami relację. Dla nas, chrześcijan, ważne jest, abyśmy nie kontynuowali życia w grzechu, ale byśmy pozwolili Bogu nas przemieniać. Jeśli wciąż będziemy żyć w grzechu, umrzemy. Uśmierćcie grzeszne, ziemskie rzeczy, które was dręczą. Nie miejcie nic wspólnego z grzechami seksualnymi, nieczystością, pożądliwością i wstydliwymi pragnieniami. Nie bądźcie chciwi atrakcyjnych rzeczy tego życia, gdyż to jest bałwochwalstwo. Straszny, Boży gniew spadnie na tych, którzy czynią takie rzeczy. Mieliście w zwyczaju tak postępować, gdy wasze życie wciąż było częścią tego świata. Ale teraz już czas się pozbyć gniewu, wściekłości, złych zachowań, oszczerstw i wulgarnego języka. Nie okłamujcie siebie nawzajem, gdyż zewlekliście z siebie starą naturę i jej wszelkie nieprawe czyny. W ich miejsce ubraliście się w nowiuteńką naturę, która jest nieustannie odnawiana w czasie, gdy poznajecie lepiej i lepiej Chrystusa, który stworzył tę nową naturę w was (patrz Kol 3:5-10).
Nasze życie jako chrześcijan jest drogą, drogą ku wiecznemu życiu i koronie sprawiedliwości, którą Bóg da tym, którzy zwyciężą. Jednak ważne jest, abyśmy się nie poddawali, bo inaczej stracimy nagrodę. Niestety jest wielu ludzi, którzy niegdyś żyli z Bogiem, ale nie żyją z Nim dzisiaj. Mieli z Nim społeczność, ale teraz skończą w wiecznym zatraceniu. Podejmijcie teraz decyzję, że osiągniecie cel. Zdecydujcie dzisiaj, że nie stracicie skarbu, który Bóg ma dla was. Wysilcie się, żeby go otrzymać. Osiągnijcie cel, jak Paweł mówi:
Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno : zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (Fil 3:13-14 BT).
Pozwólcie przyjść Bogu. Otwórzcie swoje życie na Niego, aby mógł was zmieniać. Wybierzcie dzisiaj, komu chcecie służyć – grzechowi, którego końcem jest wieczne potępienie, czy Bogu, który prowadzi nas do życia wiecznego (Rzymian 6:20).O Autorze
Torben Søndergaard mieszka w Danii w mieście Herning ze swoją żoną Lene i trójką dzieci. Torben dorastał w niechrześcijańskiej rodzinie. 5 kwietnia 1995 roku na nabożeństwie, na które poszedł z przyjacielem, oddał życie Bogu i przeżył mocne, osobiste spotkanie z Jezusem, które całkowicie zmieniło jego życie. Pięć lat później kierowany Biblią i swego rodzaju rozpaczliwą potrzebą Boga Torben rozpoczął czterdziestodniowy post, który zmienił wiele rzeczy w jego życiu. Jego oczy otworzyły się bardziej na Słowo Boże i na to, czym jest ewangelia. Zaczął rozumieć, jak letni i dalecy od prawdy stali się chrześcijanie. Zobaczył, że Bóg go powołał do mówienia o Jego Słowie bez kompromisów.
Torben przez lata pracował jako ewangelista i zakładał kościoły. Dziś prowadzi spotkania w całej Danii i poza jej granicami, gdzie ogląda wiele uzdrowień i uwolnień. Jest autorem sześciu innych książek, występuje w radiu i telewizji. Ponadto prowadzi strony internetowe: oplevJezus.dk, Mission.dk oraz angielskojęzyczne strony: theLastreformation.com i theLastreformationUSA.com.