Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Zemsta Żywiołaków - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
28 listopada 2013
2,48
248 pkt
punktów Virtualo

Zemsta Żywiołaków - ebook

"W chwili gdy otwierał drzwi sypialni, ujrzał pana jakby w otoku płomieni, które tysiącem ognistych ssawek zdawały się wnikać w jego ciało.

Zanim zdołał podbiec do łóżka, płomienna zjawa wsiąkła już zupełnie w śpiącego i zgasła.

Trzęsąc się cały, jak liść osiki, patrzył Marcin w osłupieniu na leżącego.

Nagie rysy Czarnockiego uległy dziwnej zmianie: po twarzy dotąd nieruchomej przebiegł skurcz jakiś czy spazm nerwowy i wykrzywiwszy mu do niepoznania rysy, zastygł grymasem na ustach. Naczelnik pchnięty tajemniczą siłą, która podstępnie opanowała mu ciało, nagie zerwał się z posłania i z dzikim okrzykiem wypadł z domu."

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63625-40-5
Rozmiar pliku: 415 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zemsta Żywiołaków

Legenda strażacka

Antoni Czarnocki, naczelnik straży pożarnej miasta Rakszawy, skończył przed chwilą studjum statystyki pożarów i zapaliwszy ulubione kuba, rozciągnął się znużony na otomanie.

Była trzecia po południu, czas skwarny, lipcowy. Przez zapuszczone żaluzje wcedzało się do wnętrza pokoju ciemnożółte światło dnia, wsiąkał niewidzialnemi falami duszny żar upału. Z oddali dolatywał ospały od spiekoty ruch ulic, bzykały na szybach nikłym, urywanym pobrzękiem rozleniwione muchy. Pan Antoni przemyśliwał świeżo przejrzane daty, porządkował w głowie zbierane przez lata notatki, wyciągał wnioski.

Niktby nie przypuszczał nawet, do jak ciekawych rezultatów może doprowadzić umiejętne, z dużym, coprawda, nakładem uwagi i metodycznie przeprowadzone studjum statystyki pożarniczej. Niktby nie uwierzył, ile interesującego materjału można wydobyć z tych suchych, pozornie nic nie mówiących dat, ile dziwnych, czasem śmiesznie dziwnych objawów zauważyć w tym chaosie faktów tak niby do siebie podobnych, tak się monotonnie powtarzających!

Lecz by coś takiego podpatrzeć, coś w tym rodzaju podchwycić — na to potrzeba specjalnego zmysłu, na który niekażdy umie się zdobyć, potrzeba właściwego „węchu“, może nawet organizacji fizycznej. Czarnocki niewątpliwie należał do tych jednostek wyjątkowych i zdawał sobie z tego pełną sprawą.

Od lat już wielu zajmował się tym problemem, studjując pożary w Rakszawie i gdzieindziej, robił nader dokładne notatki na podstawie sprawozdań w gazetach, rozczytywał się w specjalnych dziełach, przeglądał ogromną, ilość odnośnych statystyk.

KONIEC WERSJI DEMO
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij