Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żenujące życie Lottie Brooks - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,99

Żenujące życie Lottie Brooks - ebook

Lottie ma 11 lat i 9 miesięcy i jej życie oficjalnie się skończyło. Najlepsza przyjaciółka wyjechała, Instagram pokazuje tylko 13 obserwatorów, a Lottie właśnie odkryła, że nadal jest zbyt płaska, by nosić stanik z miseczką A! W dodatku rodzice próbują ją pocieszyć happy mealem! TOTALNY OBCIACH.

Czy trzeba dodawać, że co drugi dzień jest NAJGORSZYM DNIEM jej życia, a włosy nie układają się w czarujące fale? Wprawdzie mama uważa, że Lottie jest śliczna, ale co ona tam wie! Mówiłaby tak, nawet gdyby jej córka wyglądała jak ziemniak. A przecież większość ludzi nie chce przyjaźnić się z ziemniakami!

Na szczęście w życiu dziewczyny pojawia się SEKRETNY PAMIĘTNIK…

PIERWSZY TOM SUPERŚMIESZNEJ, BESTSELLEROWEJ SERII, która w dniu premiery trafiła na pierwsze miejsce toplisty Amazona i do tej pory tylko w samej Anglii sprzedała się w ponad 50 tysiącach egzemplarzy!

Fragment książki:

Dzisiaj wyciągnięto mnie na „miłe chwile z rodziną na plaży”, ponieważ, jak się okazuje, „szkoda marnować taki piękny dzień na siedzenie w domu”.

Przecież siedzenie w pokoju i przeglądanie TikToka nie jest marnowaniem dnia!

Starzy ludzie chyba nie rozumieją dzisiejszych dzieciaków. Pamiętają swoją młodość bez telefonów, YouTube’a, kitkatów czy… no cóż, właściwie bez wszystkich dobrych rzeczy. Uważają, że powinniśmy siedzieć na dworze, budować kryjówki i bujać się na sznurowych huśtawkach. Ale lata osiemdziesiąte już minęły. Dzieciaki lubią spędzać czas przy komputerze, jasne? Zrozumcie to wreszcie.

Nawet by mi to tak nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że mama i tata połowę życia spędzają na ignorowaniu mnie, skrolowaniu Facebooka i udostępnianiu „przezabawnych” memów o tym, jakie straszne jest rodzicielstwo. Co za KOSZMARNA hipokryzja.

Z opinii czytelniczek na

Ta książka jest świetna. Dostałam ją na urodziny i pokochałam. Była śmieszna, nie mogłam przestać czytać. Siedziałam w pokoju godzinami, póki nie skończyłam.

Beth, 10 lat

To najlepsza książka, jaką czytałam!!!!! Jest taka zabawna i prawdziwa. Nie mogę się doczekać, aż wyjdzie następna!!! Dziękuję!!!!!!!!!

savannahhilldancer, 11 lat

Cudowna! Mama kupiła mi ja na trzynaste urodziny i nie mogłam się od niej oderwać! Przezabawna!

Maisie, 13 lat

Moja dziewięcolatka dostała tę książkę wczoraj i od tej pory jej nie widziałam. Słyszę tylko co chwilę śmiech dochodzący z jej pokoju!

mrshodes1

Córka, która bardzo niechętnie czyta, właśnie skończyła tę książkę i prawie się popłakała, że to koniec! Jest zdołowana tym, że następna część wyjdzie dopiero za rok. Nie możemy pożyczyć jej żadnej z koleżanek, bo chce czytać ją na okrągło...

smithershealey23

Moja siódmoklasistka tak pokochała tę książkę, że jej siostra z piątej klasy chciała wiedzieć, z czego się tak bardzo śmieje i też natychmiast ją przeczytała. Obydwie nie mogą się doczekać drugiej części! dofeddy

Moja prawie jedenastoletnia córka uwielbia Lottie! Myślę, że ją uspokaja, bo szykuje się na wielkie zmiany – we wrześniu idzie do nowej szkoły. Dziękuję za napisanie tej książki i wyciągnięcie pomocnej dłoni do wszystkich czytelniczek, rozśmieszanie ich i uspokajanie.

elschlereth

O autorce:

Katie Kirby jest pisarką i ilustratorką. Mieszka nad morzem, w Hove, z mężem, dwoma synami i psem Sashą. Ukończyła studia związane z reklamą i marketingiem, a po kilku latach pracy w londyńskich agencjach medialnych, polegającej głównie na spędzaniu czasu w modnych restauracjach i udawaniu, że wie, o czym mówi, urodziła dzieci i postanowiła założyć blog „Hurrah for Gin” – o tym, jak okropnie niesprawiedliwe jest to wszystko. Wiele osób mówiło, że ma głupie i niedojrzałe poczucie humoru, więc teraz świetnie się bawi, pisząc książki dla dzieci. Żenujące życie Lottie Brooks to jej pierwsza powieść. Katie lubi gin, króliki, dzielenie włosa na czworo, zapach pralni automatycznych i Monster Munch. Nie lubi przegrywać w planszówki ani pisać o sobie w trzeciej osobie.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8585-9
Rozmiar pliku: 8,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ŚRODA, 11 SIERPNIA

(dziewiętnasty dzień wakacji)

Od wyjazdu Molly minęło dopiero dwadzieścia siedem i pół godziny i wygląda na to, że nikt nie ma pojęcia, jak bardzo za nią tęsknię. Czuję się trochę tak, jakby ktoś wyrwał mi wnętrzności, wytrząchał je w pralce i wsadził z powrotem do środka.

Na pomoc rodziców nie mam co liczyć. Ponieważ sami są odludkami, nie rozumieją, jak to jest, gdy twoja najlepsza przyjaciółka przeprowadza się na drugi koniec świata, do Australii. Rzucają tylko banałami typu: „Wkrótce poznasz mnóstwo nowych kolegów i koleżanek, Lottie”.

Co oni sobie myślą, że niby ile ja mam lat? Trzy? Nie jesteśmy przecież w przedszkolu, gdzie wystarczyło podbiec do kogoś, zawołać: „Pobawmy się w berka!” – i przyjaźń gotowa. W szkole ludzie są wredni!

Oto przykład, który potwierdza, że rodzice traktują mnie jak małe dziec­ko: właśnie podjechaliśmy do maczka „na pocieszenie” i tata chciał mi zamówić happy meal! Czy on oszalał?!

Udało mi się wynegocjować zestaw z big makiem, ale wkurzyłam się, bo smakował okropnie, był suchy i stanął mi w gardle. Mama stwierdziła, że może moje kubki smakowe w końcu zaczęły dojrzewać, ale tak naprawdę wszystko przez to, że mam złamane serce. Nawet shake niespecjalnie mi smakował. Zanim wróciliśmy do domu, zdążył się już trochę roztopić, więc był bardziej mleczny i mniej lodowy niż zwykle. Potem poplamiłam ulubioną koszulkę sosem słodko-kwaśnym i to było jak gwóźdź do trumny…

W każdym razie skoro Molly wyjechała do krainy kangurów, gdzie cieszy się słońcem i towarzystwem surferów, postanowiłam zacząć pisać pamiętnik. TADAM!

Dzięki niemu czuję się trochę tak, jakbym zyskała kogoś, z kim będę rozmawiać przez to długie, samotne lato. Postanowiłam też dodawać ilustracje. Uwielbiam to! Gdy dorosnę, będę rysować komiksy do gazet. A na razie mogę trochę poćwiczyć, skoro NIE MAM NIC INNEGO DO ROBOTY.

Oto moja rodzina.

Tak sobie myślę, że jak na rodziców moi chyba nie są _tacy_ źli – jeśli nie liczyć ich ciągłego zrzędzenia o siedzenie przy kompie! Za to mój odrażający siedmioletni brat to zupełnie co innego. Luuudzie, jaki ten bachor jest irytujący. Właśnie… JEŚLI TO CZYTASZ, TOBY, PAMIĘTAJ, żE TO WŁASNOŚĆ PRYWATNA. DORWĘ CIĘ!

Hmmm… Co jeszcze mogę ci o sobie powiedzieć?

Ach, nie wspomniałam o moich chomikach, prawda? Oto i one!

Mam je od jakichś ośmiu miesięcy. Mieszkają w moim pokoju i trochę hałasują, ale nie przeszkadza mi to. Potrafią świetnie doradzać. Czasem im opowiadam, jaki miałam kiepski dzień, a one kręcą się w swoim kółku i napychają policzki jedzeniem, jakby chciały powiedzieć: „Nie przejmuj się drobiazgami, mała. Na świecie dzieje się teraz mnóstwo ważniejszych rzeczy!” – i mają rację. Zawsze poprawiają mi humor.

Ale lepiej nie pytaj, co się stało z Futrzakiem Pierwszym i Futrzakiem Drugim. Wieczne odpoczywanie, chłopaki.

No i tak. To moje życie w pigułce. Nie mam już prawie nikogo na tym wielkim, strasznym świecie, a za parę tygodni pójdę do gimnazjum CAŁKIEM SAMA. Aha. Nazywam się Lottie Brooks. Mieszkam nad morzem, w Brighton, w Anglii. Mam jedenaście lat i dziewięć miesięcy. To też może cię zainteresować.CZWARTEK, 12 SIERPNIA

Pewnie się zastanawiasz, dlaczego mam tylko jedną koleżankę. A może nie, bo przecież kawałki papieru nie zastanawiają się nad niczym… Ale i tak ci powiem, bo po to tutaj jesteś, co nie?

Jako czterolatka musiałam nosić opaskę korygującą „leniwe oko”. Na początku całkiem mi się to podobało. Udawałam, że jestem piratką żeglującą po siedmiu morzach w poszukiwaniu ukrytego skarbu, i mówiłam o sobie „Majtek Homaronogi”, co moim zdaniem było całkiem zabawne.

Ale wszystko się zmieniło, gdy poszłam do podstawówki. Opowiedziałam paru kolegom i koleżankom z klasy o Majtku Homaronogim i to przezwisko już ze mną zostało. Zaczęli mnie wyśmiewać. Najpierw przez opaskę, potem czepiali się moich ciuchów, piegów, sposobu mówienia… Cokolwiek zrobiłam, było źle.

Najgorsza była Eliza, która zawsze miała idealne warkocze. Rozsiewała mnóstwo okropnych plotek na mój temat.

Nie było w nich ani odrobiny prawdy. Eliza wszystko zmyśliła. (Mama powiedziała, że rozstałam się z pieluchą, zanim skończyłam dwa i pół roku!)

Czułam się taka samotna i zagubiona. Dlaczego nikt mnie nie lubił? Dlaczego jako jedyna w klasie musiałam nosić opaskę na oku? I jak Elizie udawało się zaplatać tak piekielnie równe warkocze?!

Potem do naszej szkoły dołączyła Molly i wszystko się zmieniło. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Pierwszego dnia usiadła obok mnie ze swoją śniadaniówką z Myszką Minnie, poczęstowała serowymi chrupkami kukurydzianymi i powiedziała Elizie o Idealnych Warkoczach, żeby dała mi spokój. Molly była taka zabawna i pewna siebie, że mogłaby się zaprzyjaźnić z każdym. Ale wybrała mnie.

Spójrz, jak uroczo wtedy wyglądałyśmy.

Od tamtej chwili byłyśmy nierozłączne – #przyjaciółkinazawsze!

Ale teraz Molly wyjechała, a ja się boję, że sobie bez niej nie poradzę.

Bo widzisz, inne dzieciaki coś wyróżnia – są przebojowe lub wysportowane albo fantastycznie wyglądają. A ja? Ja tylko robię się czerwona jak burak, gdy ktoś się do mnie odezwie. Większość wolnego czasu spędzam sama, rysując śmieszne obrazki, a to nie jest szczególnie fajne, co? Nawet włosy mam nudne, w najbanalniejszym kolorze w historii świata. Jeśli miałabym być szczera, to właśnie te włosy odpowiadają za większość moich problemów. Zrobiłabym wszystko, żeby się zamienić z Molly. Ma takie śliczne rude loczki – ale co zabawne, ona też nie znosi swoich włosów! No nie wiem. Może nigdy nie lubimy tego, co mamy? Mama mówi, że jestem śliczna, ale nie ufam rodzicom – nie są obiektywni. Pewnie powiedziałaby tak, nawet gdybym wyglądała jak ziemniak.

Łatwo im mówić, że niedługo poznam mnóstwo nowych osób, ale moi rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że większość ludzi nie chce się przyjaźnić z ziemniakami. No bo co takie ziemniaki mają do zaoferowania? Pewnie mogłyby zostać frytkami, a frytki są dobre… ale nie jestem pewna, czy z frytkami da się sensownie pogadać.

PIĄTEK, 13 SIERPNIA

Rozmowa z Molly na WhatsAppie:

JA: Hej, psiapsi. Straaaaaasznie
za Tobą tęsknię! Jak tam jest?

MOLLY: Ja tęsknię bardziej!!! Jest okej. Chociaż nie widziałam jeszcze żadnych przystojnych surferów. Chłopcy wyglądają w sumie tak samo jak w Anglii.

JA: Bez sensu. Ale jesteś tam dopiero jeden dzień, może po prostu się pochowali?!

MOLLY: Pewnie tak. No i jest dość upalnie, chociaż to niby zima. Nie mam pojęcia, dlaczego moi rodzice uznali, że zamieszkanie w Australii będzie dobrym pomysłem, skoro nasza rodzina przypomina butelki mleka w rudych perukach!

JA: No wiem. Nie pomyśleli o raku skóry?!

MOLLY: Najwyraźniej nie. Pewnie
skończy się tak, że umrę – i wtedy
pożałują!

JA: I pozamiatane.

MOLLY: Dokładnie!

JA: Chociaż to trochę przesada… Tęskniłabym, gdybyś umarła!

MOLLY: Nooo, ja też bym tęskniła.
Będziemy się smarować pięćdziesiątką (przynajmniej przez jakiś czas).

JA:

Miałam nadzieję, że rozmowa z Molly podniesie mnie na duchu, ale tylko jeszcze bardziej mnie dobiła. Nie mogę uwierzyć, że jej rodzice musieli zrujnować życie nam obu z powodu jakiejś „naprawdę ekscytującej propozycji pracy”.

MYŚL DNIA:
Dlaczego rodzice zawsze przedkładają własne samolubne cele zawodowe ponad przyjaźnie swoich dzieci?!SOBOTA, 14 SIERPNIA

15.34

Dwudziesty drugi dzień wakacji, a ja już oficjalnie ZANUDZIŁAM SIĘ NA ŚMIERĆ.

No, może to lekka przesada, ale jestem blisko.

Ciekawe, czy można naprawdę umrzeć z nudów? Prawdopodobnie tak.

Dziś NIC A NIC się nie wydarzyło.

Po południu zjadłam dwie grzanki z nutellą i sześć delicji, jedną po drugiej (sorry, mamo), potem mnie zemdliło i obejrzałam parę filmików o konturowaniu twarzy na YouTubie. Wygląda na to, że z konturowaniem jest masa roboty, ale efekty są imponujące, gdy ma się duży nos i codziennie dwie godziny wolnego. Tata mnie ochrzanił, bo ponoć spędzam na YouTubie tyle czasu, że zgniją mi od tego komórki mózgowe. Powiedziałam, że Toby całymi dniami gra w Minecrafta i może dla niego to też nie jest dobre, ale tata odparł:

– Toby gra tylko przez pół godziny, a Minecraft ma większą wartość edukacyjną niż kursy makijażu, zwłaszcza że ty nawet nie możesz się malować!

Tak naprawdę Toby siedział ze swoim iPadem od jakichś siedmiu godzin! Trzeba było widzieć spojrzenie, które mi rzucił, gdy tata odwrócił się plecami.

Osobiście uważam, że tata jedzie na wyparciu, jeśli chodzi o własne zdolności rodzicielskie. Przydałoby mu się też lekkie konturowanie.

19.11

Na kolację dostałam spaghetti. Było w nim pełno marchewki. Jakieś dziewięćdziesiąt pięć procent to była marchewka. Dlaczego rodzice do wszystkiego próbują wciskać warzywa? Jeśli mama jeszcze raz mi powie, że dzięki marchewce można widzieć w ciemności, spuszczę własną głowę w toalecie.

– Mamo, posłuchaj – powiedziałam. – Nie mogę tego zjeść. Mój organizm tego nie przyswaja.

Myślałam, że zabrzmi to całkiem poważnie i inteligentnie, lepiej niż „FUJ, OBRZYDLISTWO!!!”, jak zawsze mówi Toby, ale mama zrobiła minę, jakby miała wybuchnąć płaczem. Nie wiem, co się z nią ostatnio dzieje, ale wygląda, jakby była na skraju załamania nerwowego. Spokojnie. Przecież to tylko makaron.

– Lottie, nie bądź niegrzeczna – wtrącił tata. – Mama bardzo się napracowała, żeby przygotować ten pyszny posiłek, więc możesz przynajmniej usiąść i ładnie go zjeść.

– Ale, tato, naprawdę mi przykro. Po prostu nie mogę. Mdli mnie na sam widok.

– Podaj mi jeden dobry powód, dla którego nie możesz zjeść swojej kolacji, młoda damo.

– Bo postanowiłam przejść na wegetarianizm!

Właściwie na serio rozważałam to od pewnego czasu, ponieważ _kocham_ zwierzęta. Ale główny problem polega na tym, że wegetarianom nie wolno jeść bekonu, co wydaje się okropnie niesprawiedliwe, bo przecież bekon jest TAKI pyszny!

– Zabawne, biorąc pod uwagę twoją nienawiść do warzyw – skwitował tata.

– Bez przesady z tą nienawiścią – odparłam. – Przecież lubię frytki, a one są z warzyw. I lubię sos pomidorowy. W dzisiejszych czasach całkiem łatwo być wegetarianinem, nawet jeśli ktoś nie przepada za warzywami! Jest mnóstwo rzeczy, które można jeść.

– Och, doprawdy? Co na przykład?

– Hmmm, margheritę.

Prawdę mówiąc, mogłabym z radością przeżyć resztę swoich dni na samej pizzy.

W każdym razie najważniejszą rzeczą, jaką chciałam ci dzisiaj powiedzieć, jest to, że obmyśliłam plan. Werble, proszę!

Czy już umierasz z ciekawości?

Nie?

No cóż.

Oto i on…

PLAN: Tego lata zamierzam całkowicie się zmienić i stać się nową Lottie! Bardziej pewną siebie i tak dalej, żebym mogła już na początku gimnazjum natychmiast zdobyć popularność i grono wielbicieli!

Wystarczyłoby mi zresztą, gdybym miała z kim zjeść lunch, żeby nie musieć wpychać w siebie kanapek jak najszybciej, a potem do końca przerwy ukrywać się w toalecie.

Czy ktokolwiek będzie w stanie spojrzeć poza moją ogólną ziemniaczaność, chude nogi i kompletny brak umiejętności społecznych? Zobaczymy.NIEDZIELA, 15 SIERPNIA

17:22

Życie jest dość ciężkie, od kiedy przypadkiem zostałam wegetarianką.

Dzisiejszy dzień zaczął się fatalnie. Obudził mnie zapach bekonu. Tata pitrasił w kuchni na dole i machając gazetą, rozsiewał aromaty po domu.

– Mmmm, bekon! – zawołał. – Taki pyszny i chrupiący!

Czasem nie wiem, kto w tym domu jest dziec­kiem, a kto dorosłym.

Nałożyłam sobie miskę pełnoziarnistych płatków śniadaniowych i udawałam, że bardzo mi smakują, bo nie chciałam dać tacie satysfakcji z wygranej.

– Mmmm, płatki! – powiedziałam i pogłaskałam się po brzuchu. – Takie pożywne i… brązowe.

Ale chyba nikogo nie udało mi się przekonać – zwłaszcza gdy o mało się nie udławiłam wyjątkowo suchą porcją.

Na moje nieszczęście tata zostawił na kuchennym blacie trochę bekonu. Próbowałam go zignorować, ale ciągle do mnie mrugał. Nie mogłam się powstrzymać. Prędko wpakowałam bekon do bułki, polałam ketchupem i właśnie miałam wziąć wielkiego gryza, gdy zza lodówki wyskoczył tata i przyłapał mnie na gorącym uczynku.

Odłożyłam bułkę z bekonem i wylewnie podziękowałam tacie za jego troskę.

Nie poddałam się. O, nie. Nie upadnę przecież przy pierwszej przeszkodzie. Człapię dalej. Gdy nadeszła pora kolacji, zorientowałam się, że PRZEZ CAŁY DZIEŃ* nie tknęłam mięsa!

*Jeśli nie liczyć faktu, że po południu całkiem bezwiednie zjadłam kawałek kabanosa z lodówki… Ups. W ogóle to ile mięsa jest w kabanosach? Może trafiłam tylko na zamiennik mięsa o smaku kabanosa?

Właśnie wyguglowałam. Ta firma produkuje kabanosy w stu procentach z wieprzowiny, więc być może jest to najmniej wegetariańska rzecz, jaką można zjeść. Niech to szlag.

Ale, jak już wspomniałam, to był przypadek. A więc: SUPER! BRAWO JA!

18.45

Tak dobrze mi szło. Byłam z siebie taka dumna.

A potem przyszła mama i wszystko zepsuła, gdy stanęła przy schodach i zawołała:

– Lottie! Robię na kolację nuggetsy i frytki. Chcesz brokuły, skoro nie będziesz mogła zjeść kurczaka?

Nie chciałam sprawiać kłopotu, więc rzuciłam tylko:

– Och, chyba po prostu zjem nuggetsy, skoro już je zrobiłaś…

– Ależ nie ma problemu – odparła. – Jeszcze się za to nie zabrałam, więc mogę ci ugotować warzywa.

– Na pewno będzie ci łatwiej ugotować to samo dla wszystkich. Mną się nie przejmuj.

– To żaden kłopot, kochanie. Nie chciałabym, żebyś dla mnie łamała swoje zasady.

– Yyy… nieee… zjem nuggetsy.

Przysięgam, że słyszałam, jak się zaśmiewali z tatą!

No i przestałam być wegetarianką. Tak naprawdę to nie jest moja wina. Jak miałam jednego dnia zrezygnować z bekonu i nuggetsów? Przecież nie jestem z kamienia!

Chyba spróbuję znów za parę lat, gdy wypracuję odrobinę lepszą samokontrolę.

MYŚL DNIA:
Dlaczego tyle pyszności robi się z mięsa?CZWARTEK, 19 SIERPNIA

Tego popołudnia siedziałam u siebie w pokoju i zajmowałam się swoimi sprawami, gdy nagle mama wsadziła głowę do środka. Bez pukania! A przecież mogłam być goła!

– Ej! – wrzasnęłam. – Co mam zrobić, żeby mieć w tym domu odrobinę prywatności?

– Och, nic nie może mnie zaskoczyć, Lottie – odparła ze śmiechem.

– MAMO! Mam prawie dwanaście lat!

– Przepraszam, kochanie. Następnym razem zapukam. W każdym razie zajrzałam, bo chciałam ci powiedzieć, że zaprosiłam Liv. Da ci parę rad przed początkiem roku szkolnego. Wiem, że trochę się martwisz tym, jak się odnajdziesz w nowej szkole, z nowymi ludźmi.

– Mamo! – jęknęłam.

(Liv to moja superfajna trzynastoletnia sąsiadka).

– Och, kochanie. Wiem, że nie lubisz, gdy się wtrącam, ale niełatwo zacząć naukę w nowej szkole. Zwłaszcza gdy jest się nieśmiałym.

– MAMO!

Czy mogłaby zrobić ze mnie jeszcze gorszego przegrywa?!

– Nie martw się! Liv jest przemiła. Powiedziała, że bardzo chętnie ci pomoże. Przyjdzie za dziesięć minut.

– CO TAKIEGO?!

Nie mogłam uwierzyć, że mama zaprosiła chyba najfajniejszą osobę, jaką znam, i że ta osoba za dziesięć minut będzie u mnie w domu.

Rozejrzałam się po pokoju i wpadłam w panikę – wyglądał, jakby należał do sześciolatki. No wiesz, nadal miałam na widoku zestawy figurek sylvanian families! (Zaznaczę: już się nimi nie bawię. Po prostu lubię je mieć ustawione na komodzie). Gdy je zgarniałam, z dziecięcego pokoiku powypadały małe króliczki, a minibagietka z piekarni dźgnęła mnie w oko.

– Wybaczcie! – powiedziałam i wepchnęłam wszystko pod łóżko.

Co jeszcze? Pościel! Cała w jednorożcach i tęczach. Uwielbiam jednorożce i tęcze, ale czy gimnazjaliści uwielbiają jednorożce i tęcze? Raczej nie.

Przykryłam łóżko ubraniami i wrzuciłam kapcie w jednorożce do szafy – razem z kolekcją tęczowych spinek z kokardkami oraz plakatami z MattymB i Justinem Bieberem.

– Lottie, przyszła Liv! – zawołała mama.

Chwilę później stała już w moim pokoju! Liv ma długie brązowe włosy z blond pasemkami. Wyglądała TAAAAAK fajnie. Najfajniej ze wszystkich osób, jakie w życiu widziałam. A przynajmniej z tych, z którymi rozmawiałam.

– Masz przepiękne włosy, Liv – powiedziałam.

– No wiem – odparła.

– Napijesz się czegoś?

– Poproszę kawę.

Elegancko, prawda? Pije kawę jak prawdziwa dorosła kobieta!

Zrobiłam kawę dla nas obu, ale nie będę kłamać: była ohydna. Mimo to próbowałam ją sączyć jak wytworna paryżanka. Nie wiem, czy mi się udało.

Potem usiadłyśmy na łóżku, a Liv powiedziała:

– Posłuchaj, gimnazjum jest brutalne. Pomogę ci na tyle, na ile będę mogła, ale wyłącznie w sekrecie, dobrze? W przyszłym roku będę w dziewiątej klasie, a dziewiąte klasy absolutnie nigdy nie gadają z siódmymi.

– W porządku.

– Super. Po pierwsze, powinnaś wiedzieć, że… Zaraz. Chwila. Czy tam na podłodze leży króliczek?

Spojrzałam z przerażeniem w dół i tuż przy swojej stopie zobaczyłam Króliczą Mamę.

– Co takiego? – udałam zdziwienie. – Nie… yyy… Och, tak, chyba tak… ale nie mój… to zabawka mojego brata. Uwielbia takie głupstwa.

Podniosłam figurkę i wrzuciłam do kosza. Na szczęście nie chybiłam. (Później przeproszę całą króliczą rodzinę).

– O rany, czy to miska z Justinem Bieberem? – spytała Liv.

– Co? Nie! Yyy… nie wierzę, że mój brat znowu jadł płatki z tej głupiej miski w moim pokoju!

– Twój brat jest chyba jakiś dziwny.

– No. Jest.

– Dobra. Jakiej muzyki słuchasz? – zapytała Liv.

– Ja… hm… No, na pewno nie Justina Biebera. Jest beznadziejny. Lubię… eee…

NO DALEJ, MÓZGU!

– Ja lubię grime – powiedziała Liv.

– TAK! GRIME! Ja też. To znaczy, tak, czasem słucham grime’u.

– Super. Kto jest twoim ulubionym wykonawcą?

– Eee… Yyy… Scratchy. Brian.

SCRATCHY BRIAN?! Skąd u diabła to wytrzasnęłam?

– Dziwne. Nigdy o nim nie słyszałam…

– Pewnie dlatego, że Scratchy Brian jest dość nowy… na dzielni. Mało kto o nim słyszał.

– Jaaasne.

Liv była wyraźnie nieprzekonana.

Nie jestem pewna, czy zrobiłam dobre wrażenie, ale byłam z siebie dumna, że tak sprawnie improwizowałam. Przynajmniej przekonałam Liv, że to Toby jest fanem króliczych figurek i Justina Biebera, a nie ja.

W każdym razie największą korzyścią z jej wizyty było to, że ostatecznie dała mi mnóstwo świetnych rad przed rozpoczęciem nauki w Kingswood High i wszystko to było naprawdę użyteczne, jeśli chodzi o realizację PLANU. A oto co mi powiedziała.

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnejKatie Kirby jest pisarką i ilustratorką. Mieszka nad morzem, w Hove, z mężem, dwoma synami i psem Sashą.

Ukończyła studia związane z reklamą i marketingiem, a po kilku latach pracy w londyńskich agencjach medialnych, polegającej głównie na spędzaniu czasu w modnych restauracjach i udawaniu, że wie, o czym mówi, urodziła dzieci i postanowiła założyć blog „Hurrah for Gin” – o tym, jak okropnie niesprawiedliwe jest to wszystko.

Wiele osób mówiło, że ma głupie i niedojrzałe poczucie humoru, więc teraz świetnie się bawi, pisząc książki dla dzieci. _Żenujące życie Lottie Brooks_ to jej pierwsza powieść.

Katie lubi gin, króliki, dzielenie włosa na czworo, zapach pralni automatycznych i monster munch. Nie lubi przegrywać w planszówki ani pisać o sobie w trzeciej osobie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: