Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Zew serca - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zew serca - ebook

Uporządkowane życie Kelly Ashton rozpada się na kawałki, kiedy pewne tragiczne wieści zmuszają ją do powrotu do rodzinnej miejscowości. W przeszłości Merringthon ją zniszczyło, dziewczyna postanawia więc, że pobyt tam będzie jak najkrótszy. Nie spodziewa się jednak, że jej plany może pokrzyżować pewien właściciel pary miodowych oczu, które od pierwszego spotkania sprawiają, że jej serce pędzi niczym w szalonym galopie. Opuszczenie dawnych kątów staje się jeszcze trudniejsze, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak wiele może stracić. Czy jednak mężczyzna może sprawić, że miejsce, które pozostawiło w sercu dziewczyny głębokie blizny, stanie się znowu jej domem? Czy jego silne ramiona pomogą Kelly zawalczyć o szczęście? LILIANNA GARDEN - Z zawodu i wykształcenia prawniczka, z zamiłowania artystka. Książki to jej drugi świat, który uwielbia od dziecka. Pisze w wolnych chwilach pod pseudonimem. Od czasu do czasu szkicuje dla odprężenia. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od wierszy i opowiadań, by skończyć na pełnowymiarowych powieściach. Uwielbia bawić się gatunkami, przez co w jej książkach czytelnicy znajdą zarówno romans, jak i elementy thrillera, dramatu czy też kryminału. Zadebiutowała powieścią pt. "Prawnicy". Na swoim koncie ma również wydane cztery opowiadania w ramach antologii Grupy Literackiej Ailes, do której należy; "Niebezpieczny romans" oraz "Poryw namiętności" (antologia "MDS: Miłosne rewolucje"), "Moringham" (antologia "Deszczowe sny"), "Oddech ciemności" (antologia "Dopóki śmierć nas nie rozłączy").

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-123-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

EpilogProlog

Dzisiejszego wieczora oświetlony basen nie stanowił dla mnie, jak zazwyczaj, miejsca odpoczynku i wytchnienia, wręcz przeciwnie. Wokół gładkiej tafli wody krążyły dziesiątki studentów oraz napalonych nastolatków z mojego liceum, na szczęście już byłego. Świętowaliśmy bowiem zakończenie pewnego etapu w naszym życiu. Nareszcie mogłam poczuć wolność, opuścić to miejsce, nie oglądając się za siebie.

Rozejrzałam się wokół. Większości z tych ludzi w ogóle nie znałam, niektórymi jawnie gardziłam, a jeszcze inni byli mi całkowicie obojętni. Organizatorem dzisiejszej imprezy był mój brat, który zwykle nie prowadził żadnej selekcji, jeśli chodziło o słanie zaproszeń do naszego domu. W tym względzie wyraźnie się odróżniał od naszego ojca, który nigdy nie pozwoliłby przekroczyć progu większości z tu obecnych.

Spojrzałam raz jeszcze na to kłębowisko idiotów, po czym westchnęłam, odwracając się w stronę przeszklonych drzwi prowadzących do wnętrza domu. Niestety wewnątrz willi, w której mieszkałam, również przechadzały się tłumy zdziczałych imprezowiczów. Każdy dzierżył w dłoni kubeczek wypełniony piwem, zapewne z dodatkiem czegoś mocniejszego, sądząc po zachowaniu co poniektórych. Gdzie można by zebrać myśli? – zastanawiałam się, usiłując przegnać pulsujący ból głowy. Nie zdążyłam niestety odpowiedzieć sobie na to nurtujące mnie pytanie, gdyż do moich uszu dobiegł piskliwy głos mojej przyjaciółki.

– Kelly! Nie mogę w to uwierzyć! Thomas Kellson zaprosił cię na bal!

Krzyk Megan oznajmił tę wiadomość właściwie wszystkim w promieniu kilku mil, łącznie z moim ojcem, który właśnie zmierzał w naszą stronę z miną niewróżącą niczego dobrego. Świetnie! Gdy kochany tatuś zaczyna kazania, mojego brata nigdy jakoś nie ma w pobliżu. Ponownie zapewne będę musiała sama zmierzyć się z nadchodzącym huraganem złości i wyrzutów. Teraz liczyłam tylko na to, że uda mi się utrzymać informację o Thomasie, przynajmniej przez jakiś czas, z daleka od niego. Nie było żadnych wątpliwości, że gdy tylko dotrze do niego ten smaczek, będzie wpychał mnie w ramiona drugiej wspaniałej rodziny w Merringthon, choć ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Cholera! Nie było nic mniej pociągającego od podtykania mi pod nos wielkiej fuzji ogromnych majątków. Powinnam była zawczasu zakleić Meg usta taśmą, lecz niestety jak zwykle okazała się szybsza niż kula wystrzelona z pistoletu.

– Megan, błagam cię, przymknij dziób! – syknęłam do niej, odwracając się z krzywym uśmiechem ku wściekłemu obliczu ojca.

– Kelly, czy możesz mi wyjaśnić, co tutaj się dzieje? – Gregory Ashton nigdy nie krzyczał. I tym razem jego beznamiętny głos nie uniósł się ponad głowami zebranych w salonie ludzi. Jednakże ton, jakim niejednokrotnie wypowiadał słowa, mógł przyprawić niejednego twardziela z Rady Miejskiej o zawał. Miał też w oczach coś mrocznego, co większość społeczeństwa tego miasteczka trzymało w ciągłym strachu przed nim. Nikt nie odważył się do tej pory zakwestionować jego władzy, nie wyłączając jego własnych dzieci. Na moje nieszczęście, właśnie w tym momencie cała siła rażenia jego niezadowolenia będzie skupiała się na mnie. Cóż, nie od dziś radziłam sobie z tym bezdusznym człowiekiem. W końcu jakoś przetrwałam cały okres dzieciństwa, by teraz odczuwać podskórnie to podekscytowanie, iż już za chwilę całkiem wyrwę się spod jego zasięgu.

– Wydaje mi się, że nie trzeba być geniuszem, by to dostrzec, ojcze. Wyraźnie to widać, jeżeli tylko się rozejrzysz. Jeśli mam ci tłumaczyć oczywiste rzeczy, to znaczy, że zacząłeś się starzeć. Może pora pomyśleć o emeryturze? – odparłam bezczelnie, spoglądając na niego ze złośliwym uśmiechem.

– Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, Kelly! Gdzie się podziewa Henry?

– Nie mam pojęcia – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wzruszywszy przy tym ramionami. Szczerze powiedziawszy, miałam w nosie, co i gdzie robił w tej chwili mój brat. Zawsze było mu wolno więcej niż mnie. Tym bardziej nie zamierzałam ponosić kary za jego wybryki. Widząc, jak zaczyna drgać ojcu powieka, wiedziałam, że jest na skraju wytrzymałości, zatem z chorą satysfakcją dodałam: – Pewnie obściskuje się z jakąś panienką.

Z gniewnym warknięciem minął mnie i skierował się ku drzwiom tarasowym. Nie pierwszy raz odbywała się w tym domu tego typu impreza. Zazwyczaj również to właśnie Henry był jej organizatorem. Odkąd jednak wyjechał na studia, imprezy odbywały się głównie wtedy, gdy wracał na wakacje. Mój kochany, starszy brat, wręcz z mistrzowskim zacięciem drażnił ojca kolejnymi wybrykami. Ja przez większość życia byłam wręcz niewidzialna. Przynajmniej dopóki nie ukończyłam piętnastu lat, kiedy to zaczęłam dojrzewać. Gdy dostałam krągłości w odpowiednich miejscach, nikt już nie ukrywał swojego zainteresowania „małą” siostrzyczką Henry’ego. A ja potrafiłam to wykorzystać w całej rozciągłości, tak by osiągnąć własne cele. Jednym z nich było niewątpliwie to, by jak najszybciej wydostać się spod władzy mojego ojca i wyrwać się z tej zapyziałej, małomiasteczkowej dziury. Byłam o krok od realizacji mojego zamierzenia. Liczyłam na to, że wcześniejsze pojawienie się ojca nie zniszczy moich planów i jeszcze dzisiejszego wieczora będę w drodze ku nowej rzeczywistości.

Postanowiłam znaleźć w końcu Allana Hartleya, jednak nie potrafiłam go zlokalizować w tym cholernym tłumie. Był moim przyjacielem i chłopakiem, chociaż nikt poza naszą dwójką nie wiedział o tym. Allan nie znosił takich zbiegowisk, a przede wszystkim cudzych opinii, przynajmniej na jego temat. Był opiekuńczy, miły i przystojny, a przy tym niesamowicie nieśmiały, zwłaszcza względem tak zwanych wyższych sfer tego przeklętego miasta. Uważałam, że pasujemy do siebie pod każdym względem. Wzajemnie się uzupełnialiśmy. Zawsze, gdy spoglądałam w jego niebieskie oczy, czułam, że to właśnie on jest moją drugą połówką.

Chciałabym, by się tu pojawił. Prosiłam go, by przybył na ostatnie przyjęcie, na którym będę obecna w tym domu, byśmy mogli wspólnie zakończyć ten rozdział naszego życia w Merringthon. W trakcie imprezy mieliśmy się urwać i wyjechać niepostrzeżenie do Chicago. Allan na uniwersytet, ja do college’u, byle dalej od mojego ojca i jego wiecznej kontroli.

Westchnąwszy ciężko, ruszyłam na piętro, łudząc się nadzieją, że może zaszył się w moim pokoju. Mijałam kolejnych rozochoconych wypitym alkoholem imprezowiczów, aż dotarłam do sypialni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i dopiero wtedy rozejrzałam się po pomieszczeniu. Oparłam się o nie plecami, czując, jak napięcie związane z obecnością ojca w domu powoli przemija. Tak bardzo pragnęłam zniknąć z tego miejsca. Cóż, musiałam jeszcze trochę poćwiczyć cierpliwość. Podeszłam do szafki nocnej, pochyliłam się, otworzyłam szufladę i zaczęłam przeglądać dokumenty, które tam schowałam. Nie mogłam jednak znaleźć listu z college’u, jaki musiałam ze sobą zabrać.

Nagle zupełnie niespodziewanie ktoś mnie chwycił w pasie i rzucił na łóżko. Oczy przysłoniły mi włosy. Ciężkie ciało przygwoździło mnie, pozbawiając możliwości ruchu. Przerażenie przepływało przez moje żyły, sprawiając, że byłam niczym skamieniała. Nie wiedziałam, co mam robić. Kiedy usiłowałam krzyknąć, wielka dłoń zasłoniła mi usta i nos, na moment odcinając dopływ powietrza.

Poczułam, jak całe moje ciało zdrętwiało. Sparaliżowało mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie wykonać choćby najmniejszego ruchu. Mężczyzna, który się na mnie położył, zaczął obmacywać jedną ręką moje ciało. Przez mgłę strachu, jaka zasnuła mój umysł, przedostało się jedno słowo – uciekaj! W jednej chwili jakby coś odblokowało się w mojej głowie. Włosy nadal przysłaniały mi widok, gdy jednak przesunął dłoń ku mojemu biustowi, wiedziałam, że to może być ostatnia okazja, by cokolwiek zrobić. Szybkim ruchem przesunęłam nogę i zgiąwszy ją w kolanie, z całej siły uderzyłam niedoszłego gwałciciela. Sądząc po jego głośnym jęku i wiązance, jaką mnie uraczył, udało mi się trafić właśnie tam, gdzie chciałam. Odsunął wielką dłoń z moich ust i nieco się odsunął. Oswobodziwszy ręce, pchnęłam napastnika z całej siły, jaką jeszcze miałam. Z głośnym hukiem spadł na podłogę. Działanie z zaskoczenia zawsze działało. Zerwałam się z łóżka, gwałtownymi ruchami odgarnęłam włosy z twarzy i rzuciłam szybkie spojrzenie na tę gnidę, która usiłowała mnie zgwałcić.

Cofnęłam się, gdy zobaczyłam Ricka. Jego twarz wykrzywiła się w odrażającym uśmiechu. Nie mogłam uwierzyć, że był na tyle głupi. Podniósł się i skierował ku mnie, mierząc przepełnionym wściekłością spojrzeniem. Wyciągnęłam przed siebie dłoń, jakby mogła tego osiłka w jakiś sposób powstrzymać.

– Nie zbliżaj się do mnie! – warknęłam, ciężko dysząc. Nie miałam się co łudzić. Wrzaski by mi nie pomogły. Dudniąca muzyka wszystko wokół zagłuszała.

Chłopak uśmiechnął się zjadliwie, nic sobie nie robiąc z mojego zachowania. Gdy cofałam się, on podchodził coraz bliżej. W końcu chwycił mnie za ramię i przyciągnął gwałtownie. Poczułam ostry ból w ręce. Drugą uderzyłam go w klatkę piersiową, za co odwzajemnił mi się spoliczkowaniem. Moja głowa odskoczyła w bok. Przez chwilę mnie zamroczyło. Rick wykorzystał to i pociągnął mnie z powrotem w stronę łóżka. Kiedy tylko nieco się otrząsnęłam, wykrzywiłam rękę tak mocno, że moje ciało przeszył przeraźliwy ból. Wrzasnęłam, mając wrażenie, jakby coś rozrywało mi ramię. Wiedziałam jednak, że dopóki nie uda mi się wydostać z pokoju, nie mogłam pozwolić, by to uczucie pozbawiło mnie woli walki. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Gdy pchnął mnie na pościel, pochylił się. Miałam ostatnią szansę. Zaciskając zęby, zgięłam lekko kolano i ponownie wyrzuciłam je w kierunku jego krocza. Zgiął się wpół, rzucając wulgaryzmami. Teraz albo nigdy – przeszło mi przez myśl. Na ułamek sekundy zamarłam, nim rzuciłam się biegiem ku drzwiom. Szarpnęłam za klamkę. Na szczęście ten kretyn nie pomyślał o przekręceniu klucza w zamku. W oczach zaczęły mi się gromadzić łzy. Biegnąc na oślep w stronę balustrady i schodów prowadzących wprost do salonu, czułam, jak zaczyna brakować mi tchu.

Wokół kłębili się ludzie, a jednak nikt nie usłyszał, gdy wołałam o pomoc. Wzbierała we mnie coraz większa nienawiść do otoczenia, w jakim się wychowałam. Gniew buzował mi w żyłach, dodając sił, by uciec od oprawcy jak najdalej. Zbiegając po schodach, potrącałam stojących tam prawdopodobnie znajomych mojego brata. Przeczuwałam, że gdybym go zapytała o ich imiona, nie znałby większości.

Wypadłam na zewnątrz, rozglądając się rozgorączkowanym wzrokiem. Nie miałam nawet pojęcia, kogo szukam. W końcu postanowiłam pobiec w stronę altany, za którą mieściła się furtka wychodząca na drugą stronę posiadłości. To właśnie tam miałam się spotkać z Allanem.

Nagle w moich myślach pojawiła się iskierka nadziei. Allan! Musiałam go jak najszybciej odszukać, wówczas wszystko wróci do normy. Z trudem oddychając, usiłowałam dotrzeć na drugi koniec rozległego ogrodu.

Ponownie się odwróciłam, by upewnić się, że nie ma gdzieś w pobliżu tego obrzydliwego typa, i nagle wpadłam na coś twardego. Upadłabym, gdybym nie została otoczona silnymi, umięśnionymi ramionami.

Zerknęłam przerażona przed siebie, jednak moim oczom ukazała się tylko potężnie zbudowana klatka piersiowa z wyraźnie odznaczającymi się pod obcisłym T-shirtem mięśniami. Uniosłam wzrok wyżej i zesztywniałam jeszcze bardziej, choć nie wiedziałam, że to możliwe. To było najbardziej przenikliwe i uważne spojrzenie, jakie kiedykolwiek na sobie poczułam. Wyglądał jak jeden ze znajomych Henry’ego, z którymi mój brat namiętnie grał w bejsbol. Wydawało mi się, że te bursztynowe oczy mnie zahipnotyzowały. Ciepło bijące od nich wywołało we mnie nieznane mi dotąd poczucie bezpieczeństwa. Podświadomie, zupełnie irracjonalnie czułam, że nie zrobi mi krzywdy. Dopiero po dłuższej chwili dotarł do mnie jego głos. Potrząsnęłam lekko głową, jednak to wywołało tylko przenikliwy ból. Zapewne był skutkiem uderzenia. Zdezorientowana rozejrzałam się, usiłując sobie przypomnieć, dokąd zmierzałam. Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Narastała we mnie panika. Musiałam się stąd jak najszybciej wydostać.

– Przepraszam, muszę… – urwałam, czując metaliczny posmak w ustach. Uniosłam dłoń i dotknęłam lekko palcami warg. Gdy spojrzałam na rękę, była pokryta czerwienią. Zaczynało mi się coraz bardziej kręcić w głowie. – Muszę… Muszę iść…

Wyrwałam się z objęć, które do tej pory dodawały mi otuchy, wyminęłam nieznajomego i pobiegłam dalej. Powoli zaczynały mnie opuszczać siły. Potrzebowałam dotrzeć do Allana. Tylko to w tej chwili się liczyło. Gdzieś za sobą usłyszałam jeszcze, jak ktoś woła moje imię, jednak ja już dotarłam do furtki. Wybiegłam na ulicę, kierując się do miejsca, skąd mieliśmy wyjechać.

Poczułam wibrację telefonu w kieszeni cienkiej kurtki. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran. Ledwie widziałam przez płynące wciąż łzy. Drżącymi dłońmi przetarłam oczy. Na wyświetlaczu jaśniała krótka wiadomość od Allana, żebym przyszła na plac przed Ratuszem. Ruszyłam biegiem, nie kwapiąc się nawet, by obejrzeć się za siebie. Miejsce nie było zbyt oddalone od posiadłości, zatem dotarcie do celu nie zajęło mi wiele czasu.

Zobaczyłam go z daleka. Zawołałam i z radością pomachałam do niego ręką. Gdy się odwrócił, krzyknął coś do mnie, nie zrozumiałam jednak jego słów przez hałas dobiegający z pobliskiego baru. Zaczął intensywnie machać, ale było już za późno. Jakaś część mojej podświadomości zarejestrowała obraz, który miał dopiero później zburzyć moje dziewczęce marzenia i na wiele lat naznaczyć moje życie bólem, który miał mnie jeszcze długo prześladować.

Z chwilą gdy odwróciłam się, ujrzałam jeszcze tylko oślepiający błysk światła. Następnie zapadła bezdenna ciemność.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: