- nowość
- promocja
-
W empik go
Zgiełk serca - ebook
Zgiełk serca - ebook
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – kobieta naznaczona miłością i wpływem planet.
Co wiemy o ezoterycznym życiu artystki totalnej, ikony dwudziestolecia międzywojennego?
Lilka, jedna z ukochanych córek Wojciecha Kossaka. Autorka wierszy inspirujących do dziś kolejne pokolenia twórców. Pierwsza poetka i pisarka krakowskiego rodu wymykająca się twardej męskiej krytyce. Malarka i rysowniczka.
Jaka była naprawdę Maria Pawlikowska-Jasnorzewska?
Joginka, zielarka, kobieta pełna magnetyzmu, zauroczona czarnoksięstwem, astrologią i telepatią. Cieleśnie niedoskonała, lecz pragnąca doskonałości. Kochającą się łakomie tak z mężczyznami, jak również z sukcesem.
Tuwim nazywał ją czarownicą. Lechoń – rusałką. Witkacy malował i doradzał jej. Kim była ta skryta w futrach i tiulach artystka, okrzyknięta przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego mianem „polskiej Safony”?
Małgorzata Czyńska tworzy wielobarwną opowieść biograficzną o życiu Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Przeprowadza przez historię miłości o wielu twarzach, kolejnych mężów, poezji, teatru, rysunku. Książka zawiera również niepublikowane dotąd zdjęcia i prace malarskie poetki.
To świadectwo wieloetapowej przemiany z dziewczynki w zalotnicę, a w końcu w ikoniczną artystkę – jedną z najczęściej tłumaczonych i do dziś czytanychpolskich poetek.
Kategoria: | Katalog |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-08727-5 |
Rozmiar pliku: | 10 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od dziesiątego roku życia nosiła ortopedyczny pancerz. Prostował jej skrzywione plecy, maskował odstającą łopatkę, formował drobną klatkę piersiową. Robiony na miarę w renomowanej berlińskiej pracowni, sztywny i niewygodny, był i tak o niebo lepszy od gipsowej zbroi, w którą Lilkę w dzieciństwie wtłoczyli sadystyczni lekarze, sławy medycyny. Oczywiście działali w najlepszej wierze, tak jak w najlepszej wierze rodzice prowadzali do nich córkę. Dziewczynka brała bolesne masaże, leżała na desce, wisiała głową w dół podwieszona u sufitu, a gdy to nie pomogło, przeszła przez kurację zagipsowania korpusu. Chybiona rehabilitacja, zamiast prostować, utrwaliła wadę postawy na zawsze. W szkatułce na biżuterię przez długie lata poniewierał się złoty pierścionek, obrączka z literkami tworzącymi słowo PROSTO, pomysłowy prezent od stroskanego Tatki, który na odległość napominał bezwiednie krzywiącą się córkę.
Za dnia Lilka kładła na pancerz delikatne koszulki i halki, jedwabne bluzki, suknie i szale, puszyste futra. Krewni i przyjaciele mówili, że w zwiewnych, barwnych strojach przypominała motyla, kolibra, rajski kwiat. W kokonie wyrafinowanej mody i elegancji, tak jak w puchowej pościeli, krył się garb. Ustawiała skrzydła lustra pod odpowiednim kątem, żeby obejrzeć się z wszystkich stron, studiowała siebie zwielokrotnioną, w zadziwiającej różnorodności własnej postaci. Uczyła się, jak stać, jak siedzieć, którym profilem zwracać się do rozmówcy; uczyła się, jak być atrakcyjną, jak udawać zdrową i prostą. Myślała, że po mistrzowsku opanowała sztukę kamuflażu. Ale rzeczywistość to nie kadr zdjęcia, to nie obraz w ramie, to nie zatrzymane odbicie w lustrze.
Roman Jasiński, pianista, wspominał Lilkę z okresu młodości: „Twarz miała piękną i uduchowioną, o rysach prześlicznie delikatnie zarysowanych, lecz niestety, była przy tym niewielkiego wzrostu, zbyt szczupła i wyraźnie ułomna”.
Jan Lechoń, poeta i jej przyjaciel, zanotował: „Lilka Pawlikowska, zastrachana, zawsze świadoma swego ukrywanego garbu i swego utykania, a zarazem tego, że jest cudowną poetką i że ma profil, jakich już nie ma, i oczy, jakich już nie bywa”.
W obiektywie narzeczonego Jana Pawlikowskiego. Kraków, około 1918 r.
Przez te wielkie oczy Tatko mówił na Lilkę z góralska „ocata”. Miała piękne niebieskie oczy. Poetka Beata Obertyńska relacjonowała, że były to „oczy chodzące spojrzeniem wokół siebie powoli i uważnie, jak u przedwcześnie rozwiniętego dziecka”. Koloru tęczówki nie dostała ani po Mamidle, matce, Marii z Kisielnickich Kossakowej, drobnej i płowej blondynce, o małych, szarozielonych oczach, ani po ojcu, brunecie, który jak sama opisała: „oczy miał z tęczą, czarne, miodowo słodkie”. Za to oczy matki były „mało słodkie (niecukrzone!)”. Zapamiętała ponadto rękę Tatki, o spiczastych palcach, tak wspaniałą, „że w Paryżu, gdy był młody, robiono mu z niej odlew dla rzeźbiarzy”, i jeszcze „wspaniałą nogę i kolano najrasowsze w świecie”. Różowe ręce matki także zasługiwały na uwagę: „ładne w kształcie, palce spiczaste, za młodu z miłą poduszeczką na wierzchu dłoni, na starość spustoszone, wyschłe, ale poza śladami artretyzmu zawsze ładne”. Te szczegóły fizjonomii rodziców były dla niej ważne – zachwycała się ich urodą, tropiła je u siebie. Lilka lubiła i chętnie eksponowała swoje drobne dłonie o długich palcach, spiczastych jak u Mamidła i Tatki; szczupłe nogi o cienkich kostkach również uważała za rasowe. Elegancka i powściągliwa w gestach, przyciągała uwagę bezruchem: „Ruszała się wolno i ostrożnie – zanotowała Obertyńska. – Kameleony to w ogóle mają... W chwilach wielkiego nawet ożywienia nie gestykulowała nigdy. Mam w pamięci jej ręce, leżące bez ruchu na kolanach, ręce śpiące, niepotrzebne w tej chwili, odłożone jakby «na potem»... A że to, co mówiła, było zawsze nieoczekiwane i zawsze inne, niżby się kto spodziewał, ten bezruch, ta powściągliwość w geście tym bardziej rzucały się w oczy”. „Całuję Twoje ogromne gały i małe łapięta” – pisał do Lilki czule drugi mąż, ukochany Jaś Pawlikowski. Profil, czysty jak mistrzowsko wycięta kamea, napawał ją dumą. To z profilu Tatko namalował jej pożegnalny portret, choć żadne z nich nie przypuszczało, że pożegnalny. Powstał latem 1939 roku, podczas ostatnich wspólnych wakacji w Juracie. Wróciły z siostrą z zakupów w Jastarni, w uszach miały modne plastikowe klipsy i Mamidło skrytykowało sztuczną biżuterię, mówiąc, że damy nie noszą tandety, tylko kamienie szlachetne, rodowe klejnoty. Inna sprawa, że większość rodowych klejnotów Kossaków dawno już poszła w zastaw za długi, na spłaty rat za rozwody, auta, podróże, futra i kapelusze, a niejeden pierścionek z brylantem nawet został przehulany przy ruletce w kasynie w Monte Carlo czy w Sopocie. Coś tam jednak panie jeszcze miały w szkatułkach. W odróżnieniu od matki Tatko skomplementował starszą córkę i szybko sporządził wtedy ten szkic, bardzo zresztą dla Lilki pochlebny, z białą pastylką klipsa w uchu. „Kwintesencja mojej rassy” – napisał nad sygnaturą.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------
BESTSELLERY
- EBOOK
36,90 zł 51,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 39,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 39,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
19,90 zł 32,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...
33,90 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.