- promocja
Zima Muminków - ebook
Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
1 lipca 2017
Ebook
Audiobook
29,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Zima Muminków - ebook
Życie Muminków i ich przyjaciół z Doliny skupia się wokół domu Mamy i Tatusia Muminka, gdzie każdy może liczyć na pomoc i przyjaźń. Panna Migotka, Paszczak, Mała Mi, Włóczykij, Ryjek, czy straszna Buka tworzą galerię postaci, które na zawsze pozostaną w pamięci czytelników.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-10-13283-3 |
Rozmiar pliku: | 8,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział 1
W zasypanym śniegiem salonie
Niebo było niemal czarne, lecz śnieg lśnił jasnoniebieskim blaskiem w świetle księżyca.
Morze spało pod lodem, a głęboko w ziemi, między korzeniami, wszystkie małe stworzonka śniły o wiośnie. Ale do wiosny było dość daleko, bowiem Nowy Rok minął dopiero co.
Właśnie w miejscu, gdzie dolina wznosiła się łagodnie ku górom, stał dom zasypany śniegiem. Wyglądał bardzo samotnie. Podobny był raczej do dziwacznej zaspy śnieżnej. Tuż obok, między oblodzonymi brzegami, wiła się czarna jak węgiel rzeka. Prąd sprawiał, że nie zamarzała przez całą zimę. Ale na moście nie było żadnych śladów stóp, a i wokół domu zaspy śniegu naniesionego przez wiatr były nietknięte.
Wewnątrz było ciepło i przytulnie. Na dole w piwnicy tliły się wolno na ruszcie całe masy torfu. Księżyc zaglądał w okno, oświetlając białe zimowe pokrowce na meblach i owinięty tiulem kryształowy żyrandol. A w salonie wokół największego kaflowego pieca rodzina Muminków spała długim zimowym snem.
Spali zawsze od października do kwietnia, tak bowiem czynili ich przodkowie, a Muminki przestrzegają tradycji. Wszyscy, podobnie jak ich przodkowie, mieli w żołądkach porządną porcję igliwia, przy łóżkach zaś, pełni nadziei, położyli to, co mogło być potrzebne wiosną. Łopaty, okulary przeciwsłoneczne i trochę taśmy filmowej, przyrządy do mierzenia wiatru i tym podobne przedmioty.
Cisza pełna była spokoju i oczekiwania.
Czasem ktoś westchnął i, zwinąwszy się, wsuwał głębiej w posłanie, w którym spał.
Promień księżyca przewędrował od fotela na biegunach do stołu w salonie, przesunął się po mosiężnych gałkach na wezgłowiu łóżka i zaświecił prosto w twarz Muminka.
A potem zdarzyło się coś, co nie zdarzyło się nigdy, odkąd pierwszy troll z rodziny Muminków zapadł w sen zimowy. Muminek obudził się i już nie mógł zasnąć.
Patrzył, jak świeci księżyc i błyszczą kryształy lodu na szybie. Słyszał buczenie pieca na dole w piwnicy i był coraz bardziej rozbudzony i zdumiony. W końcu wstał i podreptał do łóżka swojej Mamy.
Pociągnął ją ostrożnie za ucho, lecz się nie obudziła, tylko zwinęła się w obojętną kulkę.
„Jeśli nawet Mama się nie obudzi, to nie ma co próbować budzić innych” – pomyślał Muminek i ruszył dalej przez obcy, tajemniczy dom. Zegary stały już od dawna i wszystko pokryte było delikatną warstwą kurzu. Na stole w salonie stała od jesieni waza do zupy z resztkami igliwia w środku. A kryształowy żyrandol w tiulowej sukience podzwaniał sobie z cicha.
Nagle Muminek zląkł się i znieruchomiał w ciepłym mroku za promieniem księżyca. Poczuł się ogromnie samotny.
– Mamo! Obudź się! – zawołał, ciągnąc za kołdrę. – Cały świat gdzieś się zgubił!
Ale Mama się nie obudziła. Co prawda do jej snu o lecie wkradły się na chwilę niepokój i troska, ale nie mogła się obudzić. Więc Muminek zwinął się w kłębek na dywanie przy jej łóżku i długa noc zimowa ciągnęła się dalej.
O świcie zaspa śnieżna na dachu zaczęła się ruszać. Zsunęła się kawałek, po czym zdecydowanie zjechała przez okap i siadła na dole z miękkim plaśnięciem.
Wszystkie okna zostały zasypane i przez szyby sączyło się do wnętrza domu tylko słabe, szare światło. Salon stał się bardziej nierzeczywisty niż kiedykolwiek, jakby znalazł się głęboko pod ziemią.
Muminek, nastawiwszy uszu, długo nasłuchiwał, po czym zapalił nocną lampkę i podszedł do komody, żeby przeczytać wiosenny list Włóczykija. List leżał tam, gdzie zwykle, pod małym tramwajem z morskiej pianki, i podobny był do wszystkich wiosennych listów, jakie zostawiał Włóczykij, kiedy w październiku wyruszał na południe.
Na początku dużymi, okrągłymi literami napisane było „Hej”. Sam list był krótki.
HEJ!
Śpij dobrze i nie smuć się. Pierwszego ciepłego wiosennego dnia będziesz mnie miał tu znowu. Zaczekaj na mnie z budowaniem tamy.
Włóczykij
Muminek przeczytał list kilka razy i nagle poczuł, że jest głodny.
Poszedł do kuchni. Kuchnia także zdawała się tkwić całe mile pod ziemią. Była niesamowicie wysprzątana i pusta. Spiżarnia również świeciła pustkami, jak wszystko inne. Znalazł jedynie butelkę sfermentowanego soku malinowego i paczkę zakurzonego knäckebrödu^().
Usadowił się wygodnie pod kuchennym stołem i, czytając jeszcze raz list Włóczykija, zaczął jeść.
Potem położył się na plecach i przyglądał się czworograniastym drewnianym listwom pod stołem. Było bardzo cicho.
– Hej! – szepnął Muminek. – Śpij dobrze i nie smuć się. Pierwszego ciepłego wiosennego dnia... – powiedział trochę głośniej. A potem zaśpiewał na całe gardło: – Będziesz mnie miał tu znowu! Będziesz mnie miał i będzie wiosna, i będzie ciepło, i będę tu, i będziemy tu, i ty, i ja, i tak co dnia, i tak co dnia.
Tu urwał nagle na widok dwojga małych oczu spoglądających na niego spod kuchennej szafki.
Odpowiedział im spojrzeniem. W kuchni zapanowała cisza. Potem oczy znikły.
– Czekaj! – zawołał Muminek z niepokojem. Podpełzł do szafki i zaczął szeptem wabić: – Chodź, chodź! Nie bój się! Nie zrobię ci nic złego. Wracaj!
Ale kimkolwiek był ten, kto mieszkał pod szafką – nie pokazał się już więcej. Muminek rozłożył rzędem na podłodze kawałki knäckebrödu i nakapał na nie trochę soku malinowego.
Kiedy wrócił do salonu, kryształowe wisiorki na żyrandolu dzwoniły melancholijnie.
– Pójdę sobie stąd – powiedział Muminek surowo do żyrandola. – Znudziliście mi się wszyscy, pójdę na południe na spotkanie Włóczykija.
Usiłował otworzyć drzwi wejściowe, ale przymarzły. Biegł, popiskując, od okna do okna, ale i okna były poprzymarzane. Wtedy pobiegł na strych, otworzył klapę i wyszedł na dach.
Uderzyło go zimne powietrze.
Dech mu zaparło, pośliznął się i stoczył przez okap. I tak nieszczęsny Muminek znalazł się w nowym niebezpiecznym świecie i wpadł po uszy w zaspę śniegu – pierwszą, jaką mu się zdarzyło w życiu widzieć. Coś kłuło go niemile w aksamitną skórę, ale jednocześnie jego nos zwietrzył jakiś nowy zapach. Był to zapach poważny, najpoważniejszy ze wszystkich znanych mu dotąd zapachów, i trochę przerażający. Lecz sprawił, że Muminek obudził się na dobre i poczuł ciekawość.
Nad doliną rozpościerał się szary półmrok. Ale teraz dolina nie była zielona, tylko biała. Wszystko, co się kiedyś ruszało, zrobiło się nieruchome. Wszelkie żywe dźwięki zamilkły. Wszystko, co było kanciaste, stało się okrągłe.
– To jest śnieg – szepnął Muminek. – Słyszałem o tym od Mamy, to nazywa się śnieg.
Bez wiedzy Muminka jego aksamitna skóra postanowiła powoli stać się futerkiem, które mogło przydać się w zimie. Wymagało to trochę czasu, ale decyzja została powzięta. A decyzja to zawsze rzecz pożyteczna.
Tymczasem Muminek dalej z trudem wędrował przez śnieg, aż doszedł do rzeki. Była to ta sama rzeka, która, przejrzysta i wesoła, przepływała latem przez ogród Muminków. Teraz jednak wyglądała inaczej. Była czarna i obojętna – ona też należała do tego nowego świata, który był Muminkowi obcy.
Na wszelki wypadek spojrzał na most. Spojrzał na skrzynkę pocztową. Zgadzało się. Uchylił nieco wieczka, ale nie było tam żadnej poczty prócz zeschłego liścia bez jednego słowa.
Przyzwyczaił się do zapachu zimy i ów zapach nie budził już w nim ciekawości.
Popatrzył na krzak jaśminu, który był bezładną plątaniną nagich gałęzi, i pomyślał przerażony: „Umarł. Cały świat umarł, kiedy spałem. Ten świat należy do kogoś innego, kogo nie znam. Może do Buki^(). I nie został zrobiony po to, aby żyły w nim Muminki”.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
------------------------------------------------------------------------
^() Knäckebröd (czyt. knekkebro) – szwedzki chleb, przypominający cienkie, kruche suchary, bardzo smaczny.
^() Buka – potwór, z którym rodzina Muminków i jej przyjaciele zetknęli się już w książkach: „W Dolinie Muminków” i „Lato Muminków”.
W zasypanym śniegiem salonie
Niebo było niemal czarne, lecz śnieg lśnił jasnoniebieskim blaskiem w świetle księżyca.
Morze spało pod lodem, a głęboko w ziemi, między korzeniami, wszystkie małe stworzonka śniły o wiośnie. Ale do wiosny było dość daleko, bowiem Nowy Rok minął dopiero co.
Właśnie w miejscu, gdzie dolina wznosiła się łagodnie ku górom, stał dom zasypany śniegiem. Wyglądał bardzo samotnie. Podobny był raczej do dziwacznej zaspy śnieżnej. Tuż obok, między oblodzonymi brzegami, wiła się czarna jak węgiel rzeka. Prąd sprawiał, że nie zamarzała przez całą zimę. Ale na moście nie było żadnych śladów stóp, a i wokół domu zaspy śniegu naniesionego przez wiatr były nietknięte.
Wewnątrz było ciepło i przytulnie. Na dole w piwnicy tliły się wolno na ruszcie całe masy torfu. Księżyc zaglądał w okno, oświetlając białe zimowe pokrowce na meblach i owinięty tiulem kryształowy żyrandol. A w salonie wokół największego kaflowego pieca rodzina Muminków spała długim zimowym snem.
Spali zawsze od października do kwietnia, tak bowiem czynili ich przodkowie, a Muminki przestrzegają tradycji. Wszyscy, podobnie jak ich przodkowie, mieli w żołądkach porządną porcję igliwia, przy łóżkach zaś, pełni nadziei, położyli to, co mogło być potrzebne wiosną. Łopaty, okulary przeciwsłoneczne i trochę taśmy filmowej, przyrządy do mierzenia wiatru i tym podobne przedmioty.
Cisza pełna była spokoju i oczekiwania.
Czasem ktoś westchnął i, zwinąwszy się, wsuwał głębiej w posłanie, w którym spał.
Promień księżyca przewędrował od fotela na biegunach do stołu w salonie, przesunął się po mosiężnych gałkach na wezgłowiu łóżka i zaświecił prosto w twarz Muminka.
A potem zdarzyło się coś, co nie zdarzyło się nigdy, odkąd pierwszy troll z rodziny Muminków zapadł w sen zimowy. Muminek obudził się i już nie mógł zasnąć.
Patrzył, jak świeci księżyc i błyszczą kryształy lodu na szybie. Słyszał buczenie pieca na dole w piwnicy i był coraz bardziej rozbudzony i zdumiony. W końcu wstał i podreptał do łóżka swojej Mamy.
Pociągnął ją ostrożnie za ucho, lecz się nie obudziła, tylko zwinęła się w obojętną kulkę.
„Jeśli nawet Mama się nie obudzi, to nie ma co próbować budzić innych” – pomyślał Muminek i ruszył dalej przez obcy, tajemniczy dom. Zegary stały już od dawna i wszystko pokryte było delikatną warstwą kurzu. Na stole w salonie stała od jesieni waza do zupy z resztkami igliwia w środku. A kryształowy żyrandol w tiulowej sukience podzwaniał sobie z cicha.
Nagle Muminek zląkł się i znieruchomiał w ciepłym mroku za promieniem księżyca. Poczuł się ogromnie samotny.
– Mamo! Obudź się! – zawołał, ciągnąc za kołdrę. – Cały świat gdzieś się zgubił!
Ale Mama się nie obudziła. Co prawda do jej snu o lecie wkradły się na chwilę niepokój i troska, ale nie mogła się obudzić. Więc Muminek zwinął się w kłębek na dywanie przy jej łóżku i długa noc zimowa ciągnęła się dalej.
O świcie zaspa śnieżna na dachu zaczęła się ruszać. Zsunęła się kawałek, po czym zdecydowanie zjechała przez okap i siadła na dole z miękkim plaśnięciem.
Wszystkie okna zostały zasypane i przez szyby sączyło się do wnętrza domu tylko słabe, szare światło. Salon stał się bardziej nierzeczywisty niż kiedykolwiek, jakby znalazł się głęboko pod ziemią.
Muminek, nastawiwszy uszu, długo nasłuchiwał, po czym zapalił nocną lampkę i podszedł do komody, żeby przeczytać wiosenny list Włóczykija. List leżał tam, gdzie zwykle, pod małym tramwajem z morskiej pianki, i podobny był do wszystkich wiosennych listów, jakie zostawiał Włóczykij, kiedy w październiku wyruszał na południe.
Na początku dużymi, okrągłymi literami napisane było „Hej”. Sam list był krótki.
HEJ!
Śpij dobrze i nie smuć się. Pierwszego ciepłego wiosennego dnia będziesz mnie miał tu znowu. Zaczekaj na mnie z budowaniem tamy.
Włóczykij
Muminek przeczytał list kilka razy i nagle poczuł, że jest głodny.
Poszedł do kuchni. Kuchnia także zdawała się tkwić całe mile pod ziemią. Była niesamowicie wysprzątana i pusta. Spiżarnia również świeciła pustkami, jak wszystko inne. Znalazł jedynie butelkę sfermentowanego soku malinowego i paczkę zakurzonego knäckebrödu^().
Usadowił się wygodnie pod kuchennym stołem i, czytając jeszcze raz list Włóczykija, zaczął jeść.
Potem położył się na plecach i przyglądał się czworograniastym drewnianym listwom pod stołem. Było bardzo cicho.
– Hej! – szepnął Muminek. – Śpij dobrze i nie smuć się. Pierwszego ciepłego wiosennego dnia... – powiedział trochę głośniej. A potem zaśpiewał na całe gardło: – Będziesz mnie miał tu znowu! Będziesz mnie miał i będzie wiosna, i będzie ciepło, i będę tu, i będziemy tu, i ty, i ja, i tak co dnia, i tak co dnia.
Tu urwał nagle na widok dwojga małych oczu spoglądających na niego spod kuchennej szafki.
Odpowiedział im spojrzeniem. W kuchni zapanowała cisza. Potem oczy znikły.
– Czekaj! – zawołał Muminek z niepokojem. Podpełzł do szafki i zaczął szeptem wabić: – Chodź, chodź! Nie bój się! Nie zrobię ci nic złego. Wracaj!
Ale kimkolwiek był ten, kto mieszkał pod szafką – nie pokazał się już więcej. Muminek rozłożył rzędem na podłodze kawałki knäckebrödu i nakapał na nie trochę soku malinowego.
Kiedy wrócił do salonu, kryształowe wisiorki na żyrandolu dzwoniły melancholijnie.
– Pójdę sobie stąd – powiedział Muminek surowo do żyrandola. – Znudziliście mi się wszyscy, pójdę na południe na spotkanie Włóczykija.
Usiłował otworzyć drzwi wejściowe, ale przymarzły. Biegł, popiskując, od okna do okna, ale i okna były poprzymarzane. Wtedy pobiegł na strych, otworzył klapę i wyszedł na dach.
Uderzyło go zimne powietrze.
Dech mu zaparło, pośliznął się i stoczył przez okap. I tak nieszczęsny Muminek znalazł się w nowym niebezpiecznym świecie i wpadł po uszy w zaspę śniegu – pierwszą, jaką mu się zdarzyło w życiu widzieć. Coś kłuło go niemile w aksamitną skórę, ale jednocześnie jego nos zwietrzył jakiś nowy zapach. Był to zapach poważny, najpoważniejszy ze wszystkich znanych mu dotąd zapachów, i trochę przerażający. Lecz sprawił, że Muminek obudził się na dobre i poczuł ciekawość.
Nad doliną rozpościerał się szary półmrok. Ale teraz dolina nie była zielona, tylko biała. Wszystko, co się kiedyś ruszało, zrobiło się nieruchome. Wszelkie żywe dźwięki zamilkły. Wszystko, co było kanciaste, stało się okrągłe.
– To jest śnieg – szepnął Muminek. – Słyszałem o tym od Mamy, to nazywa się śnieg.
Bez wiedzy Muminka jego aksamitna skóra postanowiła powoli stać się futerkiem, które mogło przydać się w zimie. Wymagało to trochę czasu, ale decyzja została powzięta. A decyzja to zawsze rzecz pożyteczna.
Tymczasem Muminek dalej z trudem wędrował przez śnieg, aż doszedł do rzeki. Była to ta sama rzeka, która, przejrzysta i wesoła, przepływała latem przez ogród Muminków. Teraz jednak wyglądała inaczej. Była czarna i obojętna – ona też należała do tego nowego świata, który był Muminkowi obcy.
Na wszelki wypadek spojrzał na most. Spojrzał na skrzynkę pocztową. Zgadzało się. Uchylił nieco wieczka, ale nie było tam żadnej poczty prócz zeschłego liścia bez jednego słowa.
Przyzwyczaił się do zapachu zimy i ów zapach nie budził już w nim ciekawości.
Popatrzył na krzak jaśminu, który był bezładną plątaniną nagich gałęzi, i pomyślał przerażony: „Umarł. Cały świat umarł, kiedy spałem. Ten świat należy do kogoś innego, kogo nie znam. Może do Buki^(). I nie został zrobiony po to, aby żyły w nim Muminki”.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
------------------------------------------------------------------------
^() Knäckebröd (czyt. knekkebro) – szwedzki chleb, przypominający cienkie, kruche suchary, bardzo smaczny.
^() Buka – potwór, z którym rodzina Muminków i jej przyjaciele zetknęli się już w książkach: „W Dolinie Muminków” i „Lato Muminków”.
więcej..