Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zimne serce - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
15 stycznia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,90

Zimne serce - ebook

W bladym świetle poranka przy dogasającym ognisku leży para młodych ludzi. Trzymają się za ręce. Wyglądają, jakby spali…

Gdy w pobliżu Strumienia Zimnego Serca leśniczy natyka się na zwłoki Valerie i Tylera Yatesów, na miejsce niezwłocznie udaje się detektywka Josie Quinn. Intuicja podpowiada jej, że małżonkowie nie zmarli śmiercią naturalną. I ma rację. Okazuje się, że ktoś wepchnął do gardła Valerie wisiorek z czarnego orzecha.

Tymczasem śledczy znajdują trzeci śpiwór. Czy na biwaku był ktoś jeszcze? Czy zdołał uciec? Może to kolejna ofiara? Lub wręcz przeciwnie – zabójca? Pytania się mnożą. Być może odpowiedzi zna Renee Kelly – dziewczyna o zalęknionym spojrzeniu i zabandażowanych nadgarstkach, którą Josie spotyka na terenie ukrytej w lesie posiadłości zamieszkanej przez wspólnotę outsiderów. Niestety nazajutrz Renee zostaje znaleziona martwa, z charakterystycznym wisiorkiem w gardle…

Zanim Quinn rozwiąże tajemnicę śmierci tych trojga, sama znajdzie się na liście potencjalnych ofiar zabójcy.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-271-6872-6
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ 1

Jo­sie sza­mo­tała się, przy­gnie­ciona cię­ża­rem matki. Zimno wy­ło­żo­nej ka­fel­kami pod­łogi prze­ni­kało cienką ko­szulę nocną. W świe­tle przy­czepy bły­snął nóż w ręce Lili. Dzie­cięce serce za­trzy­mało się ze stra­chu na długą chwilę, a po­tem wzno­wiło rytm ga­lo­pem.

– Mamo, nie!

W nie­bie­skich oczach Lili po­ja­wił się błysk i Jo­sie od razu zro­zu­miała, że do jej matki nie do­cie­rał już głos roz­sądku, nie do­cie­rały krzyki córki. Kiedy wpa­dała w taką fu­rię, nie spo­sób było jej za­trzy­mać. Za­mie­niała się w bu­rzę, przed którą nie dało się ni­g­dzie ukryć.

Wolną ręką Lila przy­ci­snęła lewy po­li­czek Jo­sie do pod­łogi. Przy­tknęła do niego nóż.

– Ma­aamu­uusiuuu – za­łkała Jo­sie. Cała się trzę­sła. Po­czuła, że w dol­nej czę­ści ciała coś się po­lu­zo­wało, jakby po­pu­ściła w majtki.

– Za­mknij się – wark­nęła Lila.

Ką­tem oka dziew­czynka wpa­try­wała się w srebrny czu­bek noża, który prze­bił jej skórę w miej­scu styku ucha z po­licz­kiem. Za­raz po­tem, wy­wie­ra­jąc równy na­cisk na ostrze, Lila prze­su­nęła je w dół. Pa­lący ból prze­szył twarz Jo­sie od żu­chwy po brodę. Spod pra­wego oka wy­pły­nęła go­rąca krew.

– Ma­aamu­uusiuuu, nieee! Prze­stań! Prze­stań!

Ale Lila nie prze­stała. Ni­gdy nie prze­sta­wała.

– Twój tata uważa, że je­steś taka wy­jąt­kowa – po­wie­działa i od­su­nęła nóż, po­dzi­wia­jąc swoje dzieło. Na jej usta wy­pły­nął uśmiech sa­tys­fak­cji. – Wcale nie je­steś wy­jąt­kowa. Tak samo jak wszyst­kim leci ci krew. Wy­daje mu się, że może tak po pro­stu ode mnie odejść? Wy­daje mu się, że może za­brać cię ze sobą, a mnie zwy­czaj­nie po­rzu­cić? Zo­sta­wić? Wy­daje mu się, że je­steś waż­niej­sza?

– Ma­mu­siu, pro­szę, prze­stań – kwi­liła Jo­sie. – Pro­szę.

Lila przy­su­nęła nóż bli­żej i do­tknęła brody córki w miej­scu, w któ­rym wcze­śniej skoń­czyła.

– Po­każę mu. Prze­ko­namy się, czy da­lej bę­dzie cię uwa­żał za taką wy­jąt­kową, kiedy ze­szpecę tę twoją śliczną buźkę.

Na ręce dziew­czynki za­ci­snęła się czy­jaś dłoń.

– Jo­sie – ode­zwał się mę­ski głos.

Gdy Lila znów za­częła ciąć, Jo­sie zro­biła głę­boki wdech i za­wyła z bólu. Na­gle matka znik­nęła i wszystko spo­wiła czerń. Jo­sie ogar­nął nowy ro­dzaj prze­ra­że­nia. Za­mru­gała, ale ciem­ność była nie­prze­nik­niona. Nic się przez nią nie prze­bi­jało. W pa­nicz­nej sza­mo­ta­ni­nie Jo­sie po­czuła przy za­krwa­wio­nej twa­rzy szorstki dy­wan.

– Nie! – wrza­snęła. – Tylko nie scho­wek. Obie­ca­łaś, mamo! Nie do schowka!

Znów roz­legł się głos męż­czy­zny.

– Jo­sie!

Wstała i za­częła wa­lić w drzwi.

– Je­stem tu­taj! Je­stem tu­taj! Pro­szę, wy­puść mnie!

Ale drzwi się nie otwo­rzyły. Ni­gdy się nie otwie­rały. Do­piero de­cy­zja Lili mo­gła to zmie­nić.

Po twa­rzy dziew­czynki pły­nęły słone łzy, szczy­piąc w miej­scu, w któ­rym matka roz­cięła jej twarz.

– Pro­szę – bła­gała. – Pro­szę, wy­puść mnie.

– Jo­sie. Jo­sie, obudź się!

Gwał­tow­nie unio­sła się do po­zy­cji sie­dzą­cej, wy­ma­chu­jąc rę­kami i no­gami. Bok­su­jąc i ko­piąc po­wie­trze wo­kół sie­bie. Z płuc wy­dzie­rało się prze­ra­że­nie. Całe jej ciało było śli­skie od potu, ko­szula nocna kle­iła się do skóry. Kiedy świat wo­kół niej na­brał wy­ra­zi­sto­ści, zdała so­bie sprawę, że wcale nie znaj­duje się w przy­cze­pie. Nie miała już sze­ściu lat. Była do­ro­sła i sie­działa na łóżku w swo­jej sy­pialni. Lila prze­by­wała w wię­zie­niu. Part­ner Jo­sie, Noah, przy­cup­nął tuż obok i z wa­ha­niem wy­cią­gał do niej rękę.

Miała ochotę ją od­trą­cić, bo resztki snu spra­wiały, że z tru­dem ła­pała od­dech. „To tylko Noah”, po­wta­rzała so­bie. Za­mru­gała szybko i ro­zej­rzała się po po­koju. Męż­czy­zna za­pa­lił na sto­liku noc­nym lampkę, która rzu­cała miękką po­światę na mał­żeń­skie łóżko. Po­ściel le­żała splą­tana w no­gach. Po­duszka Jo­sie spa­dła na pod­łogę. Noah sie­dział obok niej nagi od pasa w górę, jego brą­zowe włosy były po­tar­gane, a orze­chowe oczy po­ciem­niały z nie­po­koju.

Jo­sie unio­sła dłoń i po­wio­dła po wą­skiej bliź­nie z pra­wej strony twa­rzy. To był kosz­mar, ale rów­nież wspo­mnie­nie. Jedno z naj­gor­szych z cza­sów dzie­ciń­stwa spę­dzo­nego z Lilą Jen­sen. Za­mknęła oczy i spró­bo­wała wy­rów­nać od­dech. Męż­czy­zna po­gła­dził ją po ple­cach.

– Co to było? – za­py­tał ła­god­nie.

Nie otwie­ra­jąc oczu, po­krę­ciła głową. Znał tę hi­sto­rię. Nie chciała o tym roz­ma­wiać.

– Po pro­stu zły sen.

Noah za­śmiał się ci­cho.

– Tyle sam się do­my­śli­łem.

Otwo­rzyła oczy i jesz­cze raz na niego spoj­rzała, roz­bro­jona jego uśmie­chem. Była bez­pieczna, przy­po­mniała so­bie. Ten hor­ror na­le­żał do prze­szło­ści.

– Jak mogę ci po­móc? – chciał wie­dzieć Noah.

– Ni­jak – od­parła Jo­sie. – Idę pod prysz­nic. Je­stem cała mo­kra.

Męż­czy­zna wes­tchnął i po­ło­żył się na swo­jej po­duszce, wsu­wa­jąc ręce pod głowę. Ze­ga­rek na szafce noc­nej wska­zy­wał trze­cią trzy­dzie­ści dwie w nocy.

W ła­zience Jo­sie, zdjąw­szy z sie­bie mo­krą ko­szulę nocną i bie­li­znę, wrzu­ciła je do ko­sza na brudne pra­nie. Od­krę­ciła wodę pod prysz­ni­cem i cze­ka­jąc, aż zrobi się cie­pła, przyj­rzała się w lu­strze swo­jej bla­dej twa­rzy. „To nie fair”, po­my­ślała. Lila Jen­sen już kie­dyś się nad nią znę­cała. Mu­siała to wtedy prze­trwać, to nie po­winno na okrą­gło do niej wra­cać. Ale od czasu tych te­le­fo­nów i nie­uchron­nie zbli­ża­ją­cej się...

– Nie – ode­zwała się do ko­biety w lu­strze. Nie ule­gnie. Nie te­raz.

Ale jej my­śli i tak po­wę­dro­wały ku tym wspo­mnie­niom, bo w chwili, w któ­rej za­broni się mó­zgowi o czymś my­śleć, do­kład­nie te ob­razy za­cznie przy­wo­ły­wać. Jo­sie mu­siała o tym za­po­mnieć. Za­tra­cić się. Dać swo­jemu umy­słowi inny po­karm. Coś, co nie po­zo­stawi zbyt wiele miej­sca na przy­kre hi­sto­rie z prze­szło­ści.

Po po­wro­cie do sy­pialni oka­zało się, że Noah wciąż nie śpi i gapi się w su­fit.

Usiadł gwał­tow­nie, gdy zo­ba­czył ją nagą w drzwiach.

– Wła­ści­wie to mo­żesz mi po­móc – oznaj­miła.

Nie wa­hał się. W dwóch kro­kach zna­lazł się przy niej i wziął ją w ra­miona, a jego głę­boki po­ca­łu­nek wy­ma­zał każdą świa­domą myśl.ROZ­DZIAŁ 2

Z su­fitu w kuchni ka­pała kawa. Jo­sie za­klęła pod no­sem, ode­rwała spory ka­wa­łek ręcz­nika pa­pie­ro­wego z po­daj­nika nad zle­wem i naj­pierw wy­tarła pod­łogę, po­tem szafki, a na ko­niec blat. Na­stęp­nie przy­su­nęła so­bie krze­sło i sta­nęła na nim, pró­bu­jąc do­się­gnąć do su­fitu.

Głos No­aha prze­stra­szył ją tak, że nie­mal zle­ciała na pod­łogę.

– Mó­wi­łaś coś na te­mat mi­ni­pie­kar­nika? – za­py­tał.

Po­słała mu wście­kłe spoj­rze­nie.

– Mó­wi­łam. Po­wie­dzia­łam ci, że go nie po­trze­bu­jemy. Nasz zwy­kły to­ster w zu­peł­no­ści wy­star­czy.

Noah wszedł głę­biej do kuchni. Za­uwa­żyła jego t-shirt i spodenki.

– Nie je­steś go­towy – za­uwa­żyła.

Wska­zał na brą­zowe plamy na bia­łym su­fi­cie.

– Co się stało?

Ze­szła z krze­sła i wrzu­ciła kłąb pa­pieru do ko­sza na śmieci. Spoj­rzała na sie­bie i uznała, że spo­koj­nie może tak iść. Na szczę­ście kawa ochla­pała tylko buty i dół spodni w ko­lo­rze khaki. I tak nikt nie bę­dzie pa­trzył jej na stopy.

– Stało się to, że zro­bi­łam so­bie kawę, a po­tem, od­wra­ca­jąc się, ude­rzy­łam nad­garst­kiem w ten nie­po­trzebny, wielki mi­ni­pie­kar­nik, który upar­łeś się tu przy­tar­gać. Ku­bek się stłukł i za­chla­pa­łam wszystko kawą. Do­słow­nie wszystko. Bę­dziemy mu­sieli po­ma­lo­wać su­fit.

Za­uwa­żyła jego uśmiech i wy­ce­lo­wała w niego pal­cem.

– Ani się waż śmiać.

Za­krył dło­nią usta.

Wy­mi­nęła go gniew­nie w dro­dze do przed­po­koju.

– Ku­pię so­bie kawę po dro­dze. A te­raz się szy­kuj. Nie chcę spóź­nić się do pracy pierw­szego dnia po urlo­pie.

Noah sta­nął na dole scho­dów.

– Mo­gła­byś wziąć ze mną prysz­nic. Zro­bi­li­by­śmy po­wtórkę z wczo­raj. Mia­ła­byś lep­szy hu­mor.

To prawda, seks po­pra­wiłby jej sa­mo­po­czu­cie, ale nie mieli na to czasu.

– Je­śli się spóź­nimy, ko­men­dant da nam po­pa­lić, a na­prawdę dziś tego nie po­trze­buję.

Oboje pra­co­wali w wy­dziale po­li­cji w Den­ton – Jo­sie była de­tek­tywką, a Noah po­rucz­ni­kiem.

Ich nie­wielki ze­spół bar­dzo się sta­rał, by oto­czyć nad­zo­rem ob­szar około dwu­dzie­stu pię­ciu mil kwa­dra­to­wych, obej­mu­jący dzie­wi­cze gó­rzy­ste te­reny środ­ko­wej Pen­syl­wa­nii. Prze­strzeń tę wy­peł­niały kręte jed­no­pa­smówki, gę­ste lasy i wiej­skie domy roz­rzu­cone nie­dbale jak con­fetti. Liczba miesz­kań­ców wy­no­siła po­nad trzy­dzie­ści ty­sięcy, czy na­wet wię­cej w cza­sie trwa­nia roku aka­de­mic­kiego na uni­wer­sy­te­cie w Den­ton. Wy­star­czyło, żeby lo­kalna po­li­cja miała za­wsze ręce pełne ro­boty. Jo­sie i Noah spo­ty­kali się mniej wię­cej od pół­tora roku i do­piero mie­siąc temu po­sta­no­wili ra­zem za­miesz­kać. Dla Jo­sie oka­zał się to nad­spo­dzie­wa­nie duży krok. Od kilku lat miesz­kała sama i choć re­gu­lar­nie go­ściła u sie­bie zna­jo­mych i ro­dzinę, to prze­pro­wadzka No­aha wy­ma­gała od niej kom­pro­mi­sów więk­szych, niż przy­pusz­czała.

Dzie­sięć mi­nut póź­niej Noah wsu­nął się na miej­sce po stro­nie pa­sa­żera w jej sa­mo­cho­dzie. Na wi­dok jego wciąż lekko wil­got­nych, zmierz­wio­nych wło­sów tro­chę zmię­kło jej serce. Wró­ciła my­ślami na krótką chwilę do go­dzin spę­dzo­nych pod­czas wa­ka­cji w łóżku – pod każ­dym wzglę­dem rów­nie na­mięt­nych co wczo­raj­sze łóż­kowe harce – i za­tę­sk­niła za plażą. Z wes­tchnie­niem wy­co­fała auto z pod­jazdu, a Noah w tym cza­sie za­piął po­li­cyjną ko­szulę i po­wie­dział:

– Wiesz prze­cież, że w mi­ni­pie­kar­niku można zro­bić znacz­nie wię­cej niż zwy­kłe to­sty.

Jo­sie jęk­nęła.

– Jest za wielki. Zaj­muje za dużo miej­sca na bla­cie.

– A po co ci tyle miej­sca? Do go­to­wa­nia? – W jego gło­sie po­brzmie­wał sar­kazm, ale nie zło­śli­wość. Jo­sie pac­nęła go w ra­mię grzbie­tem pra­wej dłoni.

– Ra­cja.

– Prze­gra­łem kłót­nię o łóżko. Mu­sisz mi po­zwo­lić na mi­ni­pie­kar­nik.

Jo­sie spoj­rzała na niego spod unie­sio­nej brwi.

– To nie była kłót­nia. Moje łóżko jest więk­sze i now­sze od two­jego. Po pro­stu le­piej było zo­sta­wić moje, a po­zbyć się two­jego.

Za­trzy­mali się przed ka­wiar­nią Kom­mo­rah i Noah otwo­rzył drzwi.

– Pójdę po kawę – za­ofe­ro­wał. – Wtedy mi wy­ba­czysz i zgo­dzisz się za­trzy­mać mi­ni­pie­kar­nik.

Jo­sie się ro­ze­śmiała.

– Weź dla Gret­chen cro­is­santy z pe­ka­nami, to się za­sta­no­wię, czy po­zwo­lić ci za­trzy­mać ten gi­gan­tyczny grat, na który nie ma miej­sca w mo­jej kuchni.

– W na­szej kuchni – po­pra­wił ją Noah, a po­tem za­mknął drzwi auta i wbiegł do ka­wiarni.

Dzie­sięć mi­nut póź­niej Jo­sie po­ło­żyła przed Gret­chen Pal­mer pa­pie­rową to­rebkę z orze­cho­wymi cro­is­san­tami. Śled­cza sie­działa na swoim miej­scu w po­li­cyj­nym biu­rze – skła­do­wi­sku biu­rek na środku du­żego po­miesz­cze­nia na dru­gim pię­trze, gdzie funk­cjo­na­riu­sze od­wa­lali ro­botę pa­pier­kową, wy­ko­ny­wali te­le­fony i grze­bali w in­ter­ne­cie. Jo­sie, Noah i Gret­chen oraz naj­śwież­szy na­by­tek wśród de­tek­ty­wów, Finn Met­t­ner, mieli biurka przy­pi­sane na stałe, na­to­miast reszta funk­cjo­na­riu­szy dzie­liła mię­dzy sobą po­zo­stałe. Gret­chen przy­ci­skała do ucha słu­chawkę te­le­fonu sta­cjo­nar­nego. Jej twarz roz­ja­śniła się na wi­dok torby z Ko­mor­rah. Po­li­cjantka ode­zwała się do roz­mówcy po dru­giej stro­nie li­nii:

– Pro­szę chwilę za­cze­kać.

Wci­snęła przy­cisk za­wie­sza­jący po­łą­cze­nie. Gdy pod­nio­sła wzrok, Jo­sie za­uwa­żyła jej mocno pod­krą­żone oczy.

– Mie­li­ście dużo ro­boty?

Ko­le­żanka po­ki­wała głową.

– Mam wra­że­nie, że sierp­niowe upały wszyst­kim rzu­cają się na mózg. Dużo in­ter­wen­cji w spra­wie prze­mocy do­mo­wej, kilka ba­ro­wych burd i parę kra­dzieży sa­mo­cho­dów. Ale sprawa, o któ­rej wła­śnie roz­ma­wiam przez te­le­fon, jest znacz­nie bar­dziej skom­pli­ko­wana. Bie­rze­cie ją?

Noah usiadł przy swoim biurku sto­ją­cym po prze­kąt­nej od sta­no­wi­ska Gret­chen.

– A co to za sprawa?

– Dwa trupy w le­sie.

– Bie­rzemy – za­de­cy­do­wała Jo­sie.

Noah się ro­ze­śmiał.

– Nie tak szybko, Qu­inn. Do­wiedzmy się naj­pierw cze­goś wię­cej.

– Gret­chen sie­działa na ko­men­dzie całą noc. Je­śli weź­mie tę sprawę, bę­dzie mu­siała do­dat­kowo tkwić tu cały dzień.

– Wiem – od­parł Noah. – Tylko żar­to­wa­łem. Na­pij się kawy i opo­wiedz nam po­krótce, w czym rzecz.

Pal­mer ski­nęła głową w kie­runku te­le­fonu.

– W la­sach trwa in­wen­ta­ry­za­cja przed roz­po­czę­ciem se­zonu ło­wiec­kiego.

– Ale sta­nowe te­reny ło­wiec­kie leżą na po­łu­dnie od nas. To hrab­stwo Le­nore, nie Al­cott.

– Zga­dza się – przy­znała Gret­chen. – Le­śni­czy uznał po­cząt­kowo, że te­ren pod­lega pod ju­rys­dyk­cję hrab­stwa Le­nore, ale kiedy za­dzwo­nił do tam­tej­szego biura sze­ryfa, żeby we­zwać funk­cjo­na­riu­szy, usły­szał, że to część Al­cott. Fa­cet twier­dzi, że miej­sce, w któ­rym na­tknęli się na ciała, znaj­duje się w Den­ton.

Jo­sie po­czuła w kie­szeni dżin­sów wi­bra­cje te­le­fonu. Zi­gno­ro­wała je, po­zwa­la­jąc, żeby uru­cho­miła się poczta gło­sowa. Gret­chen w tym cza­sie prze­krę­ciła mo­ni­tor tak, aby Jo­sie i Noah mo­gli go wi­dzieć. Wska­zała na cienką wstążkę szosy wi­ją­cej się przez roz­le­gły las, za­zna­czo­nej jako droga sta­nowa nu­mer 9227. W du­żej mie­rze miała wiej­ski cha­rak­ter i, omi­ja­jąc główną część mia­sta, bie­gła z pół­nocy na po­łu­dnie do hrab­stwa Le­nore.

– Gość mówi, że to tu­taj, kilka mil od skrzy­żo­wa­nia z... – Gret­chen za­ło­żyła oku­lary do czy­ta­nia i na­chy­liła się bli­żej ekranu. – Z Otto Road.

– Nie je­stem pewna, czyja to ju­rys­dyk­cja, ale mo­żemy się tego do­wie­dzieć, kiedy już po­znamy do­kładną lo­ka­li­za­cję miej­sca zda­rze­nia – stwier­dziła Jo­sie.

– Za­bój­stwo? – za­py­tał Noah.

Gret­chen po­krę­ciła głową.

– Nie wie­dzą. Dla­tego chcą, żeby ktoś tam po­je­chał i spraw­dził. Roz­ma­wiam wła­śnie przez te­le­fon z za­stępcą sze­ryfa z hrab­stwa Le­nore, Jo­shem Mo­ore’em. Mówi, że na pierw­szy rzut oka wy­gląda to tak, jakby ja­kaś para roz­biła na­miot w le­sie i tam zmarła. We­dług niego wy­gląda to dość nie­ty­powo, ale nie spre­cy­zo­wał, w czym rzecz.

– Hm – mruk­nęła za­my­ślona Jo­sie, wpa­tru­jąc się w ekran. Ko­mórka w jej kie­szeni znów wpa­dła w wi­bra­cje.

Sie­dzący za nią Noah za­uwa­żył:

– To chyba twój te­le­fon.

Qu­inn wy­cią­gnęła apa­rat w tej sa­mej chwili, w któ­rej po­łą­cze­nie zo­stało prze­rwane. Żo­łą­dek pod­szedł jej do gar­dła. Kli­ka­jąc w po­wia­do­mie­nie, wie­działa, jaki nu­mer zo­ba­czy. Dwa nie­ode­brane po­łą­cze­nia z Za­kładu Kar­nego Muncy. Sta­no­wego wię­zie­nia dla ko­biet.

– Wszystko w po­rządku? – za­py­tał Fra­ley, gdy przy­ci­snęła te­le­fon do piersi, żeby nie mógł zo­ba­czyć ekranu.

– Tak. – Wska­zała na biurko Gret­chen i apa­rat, na któ­rym cały czas mru­gało po­ma­rań­czowe świa­tełko, sy­gna­li­zu­jąc, że za­stępca sze­ryfa wciąż czeka na wzno­wie­nie po­łą­cze­nia. – Daj mu mój nu­mer te­le­fonu. Po­wiedz, że spo­tkamy się z nim na skrzy­żo­wa­niu drogi dzie­więć dwa dwa sie­dem z Otto Road. Bę­dzie nam mógł po­ka­zać miej­sce zda­rze­nia. Noah, weź pod­ręczne GPS-y. Będą nam po­trzebne do na­wi­ga­cji w głębi lasu.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

  • Kasacja
    Kasacja
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Format: EPUB MOBI
    Zabezpieczenie: Watermark Virtualo
    Kategoria: Kryminał
    Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat…
    39,90 zł
    39,90 zł
  • Zaginięcie
    Zaginięcie
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Format: EPUB MOBI
    Zabezpieczenie: Watermark Virtualo
    Kategoria: Kryminał
    Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego bogatych rodziców. Alarm przez całą noc był włączony, a okna i drzwi zamknięte.
    39,90 zł
    39,90 zł
  • Rewizja
    Rewizja
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Format: EPUB MOBI
    Zabezpieczenie: Watermark Virtualo
    Kategoria: Kryminał
    Żona i córka robotnika z Ursynowa giną tragicznie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ich polisa na życie jest tak duża, że towarzystwo ubezpieczeniowe nie spieszy się z jej wypłaceniem.
    39,90 zł
    39,90 zł
  • Immunitet
    Immunitet
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Format: EPUB MOBI
    Zabezpieczenie: Watermark Virtualo
    Kategoria: Kryminał
    Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje publicznie oskarżony o zabójstwo człowieka, z którym nic go nie łączy.
    39,90 zł
    39,90 zł
  • Inwigilacja
    Inwigilacja
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Format: EPUB MOBI
    Zabezpieczenie: Watermark Virtualo
    Kategoria: Kryminał
    Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli.
    39,90 zł
    39,90 zł

Kategorie: