Ziuk - ebook
Ziuk - ebook
Nikt nie wie, jak wiele jest we mnie zawsze małego Ziuczka – to słowa które wypowiedział Józef Piłsudski, gdy był już dorosłym, bardzo znanym człowiekiem.
Ale kim był mały Ziuk, zanim stał się wielkim Józefem? Co go fascynowało, czym się interesował, a czego bał chłopiec, którego nazwisko można znaleźć dziś na ulicach w prawie każdym polskim mieście? Co spowodowało, że został bohaterem? Czy po prostu urodził się taki?
Weźcie do ręki tę książkę i wyruszcie w podróż w przeszłość – do czasów małego Ziuka, kiedy Polska nie istniała na mapie, a polskość była najdroższym skarbem. Niech porwie Was ta historia, która pokazuje drogę do wolności, a może zaprzyjaźnicie się z małym Ziukiem, który stał się wielkim Marszałkiem.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7672-851-3 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W pokoju panował półmrok. Okna były zasłonięte grubymi kotarami. Delikatne światło lampy otulało fotel, na którym siedziała młodziutka dziewczyna, i odbijało się od złotej, błyszczącej trąby stojącego na stoliku patefonu .
Dziewczyna podeszła do stolika, ujęła w rękę korbę i zakręciła nią mocno. Coś zgrzytnęło, jęknęło, zatrzeszczało i z trąby popłynął mocny, ale równocześnie łagodny męski głos z charakterystycznym wileńskim zaśpiewem:
Stoję przed jakąś dziwaczną trąbą i myślę, że głos mój ma się oddzielić ode mnie i pójść w świat beze mnie, jego właściciela. Zabawne pomysły mają ludzie! Doprawdy, trudno się nie śmiać z tej dziwnej sytuacji, w której nagle głos pana Piłsudskiego się znajdzie. Wyobrażam sobie tę zabawną chwilę, gdy jakiś ananas korbą nakręci, śrubkę naciśnie – i jakaś trąba, zamiast mnie, gadać zacznie. Ciekawe! Chciałbym widzieć wtedy zebrane dzieci, do których ta trąba ludzkim głosem gada. A gdy pomyślę, że wśród tych dzieci nagle znaleźć się mogą moje własne, które na pewno pomyślą, że tatuś z nimi gdzieś za trąbą w chowanego się bawi, pusty śmiech mnie bierze, że ten biedny mój głos, ode mnie oddzielony, przestał nagle być moją własnością i należy już nie wiem do kogo, nie wiem do czego: do trąby czy do jakiegoś akcyjnego towarzystwa. Najzabawniejsza jest jednak myśl, że kiedy mnie już nie będzie, głos pana Piłsudskiego sprzedawany będzie za trzy grosze gdzieś na jarmarkach, prawie na funty, jak pierniki, prawie na łuty, jak jakie cukierki. Powiadają, że to jest uwiecznienie...
Dziewczyna zatrzymała płytę i usiadła w fotelu. Wtuliła głowę w oparcie i zamknęła oczy. Chciała przypomnieć sobie wszystko od początku. Cofnąć się o prawie siedemdziesiąt lat...
5 grudnia 1867, Zułów
– Widzisz ten dom? – zapytał kompana rosyjski oficer. – Cały oświetlony, a jest środek nocy...
– Pewnikiem te Polaki znowu jakieś tajne, niepodległościowe zebranie zorganizowali – zdenerwował się drugi oficer. – Lepiej pojedźmy to sprawdzić. Tych nieszczęsnych Lachów trzeba cały czas kontrolować. Durny, paskudny naród – splunął z obrzydzeniem.
Podjechali pod bramę.
– Kto tam po nocy jedzie?! – zawołał Antoni, który usłyszał tętent kopyt i rżenie koni.
– Kontrola carska! Otwierać! – odkrzyknęli oficerowie.
Sługa podbiegł z łuczywem do bramy, otworzył i wpuścił żołnierzy.
– Panowie, ja bardzo proszę – zgiął się w ukłonie. – My tu mamy ciężką noc. Pani...
– Milcz! – wrzasnął jeden z przybyłych. – Wpuść nas do środka.
– Kiedy ja nie mogę... Pani... Pani... – Antoni zaczął się jąkać.
– Cooo?! – ryknął oficer. – Nie chcesz carskich oficerów wpuścić?! A może na katorgę chcesz? Albo podyndać na szubienicy wolisz?! Hę?!
– Nie... Ja... Ja...
– Co się tu dzieje? – Przed dwór wyszedł pan Piłsudski .
– To MY chcemy wiedzieć, co się dzieje – oficerowie zeskoczyli z koni i wdarli się do środka przez uchylone drzwi. – Tajne zebranie konspiracyjne urządzacie w środku nocy, ha?
– Jakie zebranie? – Pan Józef, który właśnie uraczył się w kuchni napojami na wzmocnienie, kompletnie nie mógł zrozumieć, o co chodzi żołnierzom.
– One nigdy nic nie wiedzą, te Polaki. A potem nagle wybucha powstanie – wysyczał Rosjanin. – Ale nie z nami takie zabawy. My was wytropimy wszędzie i podusimy jak pchły!
W tym momencie rozległ się płacz noworodka, a zdyszana i spocona panna Celina wybiegła ogłosić kuzynowi ważną nowinę.
– Masz drugiego syna! – wołała już z daleka. – Jest duży, zdrowy i piękny! Maria zmęczona bardzo, ale prosi, żebyś przyszedł zobaczyć dziecko – była tak rozgorączkowana, że dopiero po chwili zauważyła rosyjskich żołnierzy. – A panowie tu w jakiej sprawie? – zapytała chłodno.
– My... – oficer, który zorientował się wreszcie, dlaczego dwór jest cały oświetlony, poczerwieniał na twarzy, a potem krzyknął do kompana: – Jedziemy! To tylko dziecko się urodziło. Polskie. Wielkie mi coś.Przypisy
- Patefon – urządzenie do odtwarzania dźwięku z płyt, napędzane mechanicznie za pomocą korby, wynalezione na początku XX wieku przez braci Emila i Charlesa Pathé.
- Autentyczne nagranie głosu Józefa Piłsudskiego zarejestrowane 5 września 1924 roku odbyło się w Warszawie w mieszkaniu Kazimierza Świtalskiego. Możesz go wysłuchać na YouTube.
- Lach – Polak. Nazwa potoczna używana przez Słowian wschodnich i niektóre ludy tureckie.
- Pan Piłsudski – Józef Wincenty Piłsudski, ojciec Józefa Klemensa Piłsudskiego, późniejszego Marszałka Polski. Matką była Maria Piłsudska, z domu Billewicz.
- Panna Celina – Celina Bukontówna, serdeczna przyjaciółka Marii Piłsudskiej, jej prawa ręka i powiernica, rezydentka dworu w Zułowie.