- promocja
- W empik go
Złączeni pokusą - ebook
Złączeni pokusą - ebook
Czwarty tom serii okrzykniętej najlepszą zagraniczną serią mafijną!
Liliana Scuderi zakochała się w Romero od pierwszego wejrzenia i mimo upływu lat jej uczucia wobec niego się nie zmieniły. Teraz, kiedy jest już w wieku, w którym według mafijnych standardów może wziąć ślub, ma nadzieję, że w przeciwieństwie do swoich sióstr sama będzie mogła wybrać sobie męża.
Jednak ojciec obiecuje ją mężczyźnie, który jest od niej dwa razy starszy. Dziewczyna stara się wpłynąć na zmianę tej decyzji, lecz traci nadzieję, gdy jej błagania nie przynoszą żadnych efektów.
Romero od początku ignorował Lily. Jej wiek oraz pozycja sprawiały, że nie zwracał na nią uwagi. Jednak teraz dziewczyna nie jest już podlotkiem tylko młodą kobietą. Romero pragnie jej, choć została obiecana innemu, a to może zapoczątkować wojnę nowojorczyków z chicagowskim oddziałem. Do tej pory Romero zawsze postępował zgodnie ze złożoną przysięgą. Tym razem będzie musiał dokonać wyboru, który może go kosztować życie.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8178-346-0 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Liliana
Wiedziałam, że robię coś złego. Gdyby ktoś się o tym dowiedział… Gdyby dowiedział się o tym mój ojciec, to trzymałby mnie pod kluczem w Chicago. Już nigdy nie pozwoliłby mi wyjść z domu. To, co robiłam, było niestosowne i nieprzystające damie. Ludzie nadal obmawiali Giannę, choć minęło już kilka lat od czasu skandalu, który wywołała. Rzuciliby się na kolejną ofiarę, gdyby tylko ją znaleźli, a złapanie kolejnej dziewczyny Scuderi na gorącym uczynku byłoby chyba najlepszą rzeczą, jaka mogłaby się im przytrafić.
I w głębi duszy wiedziałam, że jeśli chodziło o opieranie się pokusie, to byłam taka sama, jak Gianna. Po prostu nie potrafiłam tego robić. Drzwi od pokoju Romero były otwarte. Weszłam na palcach do jego sypialni, wstrzymując oddech. Nie zastałam go, ale słyszałam wodę płynącą w łazience. Ruszyłam cicho w tamtym kierunku. Drzwi były uchylone, więc zerknęłam przez nie.
Romero miał swoje nawyki, więc, tak jak się tego spodziewałam, znalazłam go pod prysznicem. Jednak z mojego punktu obserwacyjnego nie widziałam zbyt wiele. Stopą rozwarłam drzwi nieco szerzej i wślizgnęłam się do środka.
Na jego widok zaparło mi dech w piersiach. Stał plecami do mnie i mył włosy, napinając mięśnie ramion oraz pleców. Mój wzrok powędrował niżej, w stronę idealnie ukształtowanych pośladków. Nigdy nie widziałam mężczyzny nago, lecz nie sądziłam, żeby ktokolwiek mógł się równać z Romero. Same mięśnie i opalenizna. Był silny i wysoki.
Zaczął się odwracać. Powinnam była wtedy uciec, ale zamiast tego wciąż się w niego wpatrywałam, zafascynowana boskim ciałem. Czy on był podniecony? Kiedy mnie zauważył, spiął się. Spojrzał mi w oczy, po czym przesunął wzrokiem po mojej koszuli nocnej i nagich nogach. I wtedy miałam już odpowiedź. Wcześniej nie był tak naprawdę podniecony.
O cholera.
Poczułam, jak się czerwienię na widok sztywniejącego członka Romero. Z trudem powstrzymałam się od pokonania dzielącego nas dystansu i dotknięcia go.
Romero niespiesznie otworzył drzwi kabiny i owinął ręcznik wokół bioder, po czym wyszedł, ociekając wodą. Poczułam ostry zapach żelu pod prysznic – mięty pieprzowej i drzewa sandałowego. Zbliżył się do mnie powoli, stawiając pewne kroki długimi nogami.
– Wiesz… – powiedział dziwnie surowym głosem. – Gdyby ktoś nas tak znalazł, to mógłby sobie coś pomyśleć. Coś, co mnie kosztowałoby życie, a ciebie reputację.
Nadal nie mogłam się ruszyć. Znieruchomiałam jak głaz, choć moje wnętrzności zdawały się płonąć, zamieniać w rozgrzaną do czerwoności lawę. Nie potrafiłam odwrócić wzroku. Nie chciałam odwracać wzroku.
Skierowałam oczy na brzeg ręcznika spoczywającego na biodrach, na cienką linię ciemnych włosów znikających pod nim, na cudowne „V” znajdujące się między biodrami. Bezwiednie poruszyłam ręką, wyciągając ją w stronę klatki piersiowej Romero, w kierunku tatuażu ze znakiem Famiglii, znajdującym się na lewej piersi. Chciałam poczuć jego skórę pod opuszkami palców.
Zanim udało mi się go dotknąć, Romero złapał mnie za nadgarstek i ścisnął niemal boleśnie. Szybko spojrzałam w górę, na wpół zawstydzona, na wpół zaskoczona. Zadrżałam na widok tego, co zobaczyłam na twarzy mężczyzny.
Pochylił się, coraz bardziej się do mnie zbliżając. Przymknęłam delikatnie oczy, ale oczekiwany pocałunek nie nadszedł. Usłyszałam skrzypnięcie i zerknęłam na Romero. Po prostu otworzył szerzej drzwi łazienki. To dlatego się do mnie przysunął. Wcale nie chciał mnie pocałować. Zalała mnie fala wstydu. Jak mogłam sobie pomyśleć, że był mną zainteresowany? Należał do mafii.
– Musisz stąd wyjść – wymamrotał, prostując się. Nadal trzymał mnie za nadgarstek.
– To mnie puść.
Puścił bez wahania i zrobił krok w tył. Nie ruszyłam się. Chciałam go dotknąć, chciałam, żeby on dotknął mnie. Przeklął i szybko zbliżył się do mnie, jedną rękę układając z tyłu mojej głowy, a drugą na moim biodrze. Jego dotyk był podniecający. Był zarówno ostrzeżeniem, jak i obietnicą. Już prawie smakowałam warg Romero. Dotyk tego mężczyzny sprawiał, że czułam się bardziej żywa niż kiedykolwiek.
– Wyjdź – wychrypiał. – Wyjdź, zanim złamię przysięgę. – Była to na wpół prośba, a na wpół rozkaz.Rozdział pierwszy
Cztery lata wcześniej
Liliana
Nadal płonęłam ze wstydu, kiedy wspominałam pierwszą żenującą próbę flirtowania z Romero. Matka i moja siostra Aria zawsze ostrzegały mnie, żebym nie prowokowała mężczyzn, więc przy nikim nie byłam tak śmiała, co przy Romero. Wydawał się niegroźny, jakby nigdy nie mógł mnie skrzywdzić, nieważne, jak bardzo bym go nie sprowokowała. Byłam młoda i głupia, i chociaż miałam tylko czternaście lat, byłam przekonana o tym, że wiedziałam wszystko, co trzeba wiedzieć na temat mężczyzn i miłości oraz wszystkich tych rzeczach.
Było to na kilka dni przed ślubem Arii. Luca przysłał do nas Romero, żeby chronił moją siostrę, ponieważ uważał, że ludzie ojca nie zrobią tego wystarczająco dobrze. Co było niedorzeczne, ponieważ Umberto chronił mnie, Giannę i Arię od dnia naszych narodzin. Wybór ochroniarza przyszłej żony był poważną sprawą – tak blisko dopuszczało się tylko kogoś, do kogo miało się bezgraniczne zaufanie. Jednakże to nie dlatego zaufałam Romero.
Wyglądał cudownie w białej koszuli, czarnych eleganckich spodniach i kamizelce skrywającej kaburę na broń, kiedy wszedł do apartamentu, który dzieliłam z siostrami w hotelu Mandarin Oriental. I z jakiegoś powodu, gdy spojrzałam w jego brązowe oczy, zdawał się milszy od innych mężczyzn z naszego świata. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nie byłam pewna, co sobie myślałam albo co chciałam osiągnąć, ale jak tylko spoczął, podeszłam do niego wolnym krokiem i usiadłam mu na kolanach. Miał umięśnione ciało, a pod piękną warstwą zewnętrzną skrywała się siła. Spiął się, lecz zobaczyłam w jego oczach coś, przez co tego dnia się w nim zakochałam. W przeszłości, kiedy flirtowałam z żołnierzami taty, widziałam w ich wzroku coś, przez co nie miałam wątpliwości, że nie zawahaliby się mnie wykorzystać, gdybym nie była córką swojego ojca. Ale przy Romero nie musiałam się o to martwić, ponieważ wyglądał, jakby nie zamierzał brać ode mnie więcej, niż sama byłam gotowa mu dać. Gdy usiadłam mu na kolanach, dostrzegłam w jego oczach konsternację i obawę. Jednak mnie nie zepchnął, w ogóle się nie ruszył. Palce mężczyzny w dalszym ciągu spoczywały na podłokietnikach. Był niezwykle opanowany. Zdawał się dobrym chłopakiem i przypominał tych podziwianych przeze mnie z daleka, jakich nie można było znaleźć w mafii. Był niczym rycerz w lśniącej zbroi, kwintesencja snów głupiutkich dziewczyn… Dziewczyn takich jak ja. Aria się wkurzyła i odesłała mnie do pokoju, ale zanim wyszłam, zerknęłam po raz ostatni na mężczyznę, który na zawsze skradł moje serce. Romero. Żołnierz nowojorskiej Famiglii.
***
Zaledwie kilka miesięcy później dowiedziałam się, że Romero nie był tym, za kogo go miałam; kim chciałam, żeby był i kogo z niego zrobiłam. Ten dzień jeszcze długo mnie prześladował. Właśnie wtedy moje zauroczenie mogło mi przejść na zawsze.
Rodzice zabrali mnie, Giannę i Fabiano do Nowego Jorku na pogrzeb Salvatore Vitiello, ojca Luki i Matteo, chociaż w ogóle go nie znałam. Byłam bardzo podekscytowana, ponieważ wiedziałam, że znowu zobaczę się z Arią. Jednak ten wyjazd szybko zmienił się w koszmar, prawdziwy przedsmak tego, co oznaczało życie w naszym świecie.
Gdy Rosjanie zaatakowali posesję Vitiellich w Hamptons, Romero zabrał mnie i mojego brata Fabiano do pokoju, gdzie zostaliśmy sami do czasu, aż z odsieczą przyszła Famiglia kierowana przez Lucę. Ktoś dał mojemu bratu środek uspokajający, ponieważ kompletnie mu odbiło, kiedy nasz ochroniarz zginął na naszych oczach od strzału w głowę. Ja byłam dziwnie spokojna, prawie, jakbym znajdowała się w transie, leżąc przy Fabiano w łóżku i wsłuchując się w dźwięki dochodzące z korytarza. Za każdym razem, kiedy ktoś mijał nasz pokój, spinałam się, gotowa na kolejny atak. Aż w końcu napisała do mnie Gianna, pytając, gdzie jestem. Jeszcze nigdy nie poruszałam się tak szybko. W niecałe dwie sekundy wyskoczyłam z łóżka, przeszłam przez pokój i otworzyłam drzwi na oścież. Gianna stała na korytarzu, a jej rude włosy były w kompletnym nieładzie. Jak tylko ją przytuliłam, od razu poczułam się lepiej i bezpieczniej. Skrzywiła się, ponieważ za mocno ją ścisnęłam – Rosjanie ją posiniaczyli. Od czasu przeprowadzki Arii, to Gianna zajęła miejsce naszej matki, która była zbyt zajęta obowiązkami związanymi ze spotkaniami towarzyskimi oraz zaspokajaniem każdej zachcianki ojca.
– Gdzie idziesz? – zapytałam, rozglądając się na prawo i lewo.
– Na dół. Chcę zobaczyć zniszczenia.
Poczułam panikę. Nie chciałam znowu zostawać sama, a Fabi miał się obudzić dopiero za kilka godzin, więc pomimo moich obaw, co znajdziemy na parterze, zeszłam z siostrą na dół. Większość mebli w salonie została zniszczona podczas potyczki z Rosjanami i niemal całą powierzchnię tego pomieszczenia pokrywała czerwona ciecz. Nigdy nie przeszkadzał mi widok krwi. Fabi zawsze przychodził do mnie pokazać obrażenia, szczególnie kiedy zebrała się w nich ropa, ponieważ źle je oczyszczał. I nawet teraz, gdy mijałyśmy tę całą czerwień pokrywającą białe dywany i sofy, to nie na jej widok czułam ucisk w żołądku. To przez wspomnienie wcześniejszych wydarzeń. Nawet nie czułam zapachu krwi, ponieważ miałam zatkany nos od płaczu. Ucieszyłam się, kiedy Gianna ruszyła w stronę innej części domu, lecz wtedy dobiegł nas pierwszy krzyk z piwnicy. Był to pełen bólu, wysoki wrzask. Głos należał do mężczyzny, choć wcześniej zdawało mi się niemożliwe, żeby mężczyzna wydał z siebie taki dźwięk. Odwróciłabym się na pięcie i udała, że nic tam nie było. Jednak Gianna była inna.
Otworzyła stalowe drzwi, które prowadziły do podziemnych pokoi. Na schodach było ciemno, ale z głębi znajdującej się w dole piwnicy wylewało się światło. Zadrżałam.
– Nie zamierzasz tam schodzić, prawda? – zapytałam szeptem. Powinnam była znać odpowiedź. To była Gianna. Czy ona kiedykolwiek postępowała rozważnie?
– Zamierzam, ale ty zostaniesz na schodach – oznajmiła, po czym zaczęła schodzić. Zawahałam się na sekundę, a następnie ruszyłam za nią. Nikt nie mógłby mi zarzucić tego, że potrafię słuchać rozkazów. Co do tej kwestii byłyśmy do siebie bardzo podobne.
Gianna zgromiła mnie wzrokiem.
– Zostań tu. Obiecaj mi.
Chciałam się z nią kłócić, w końcu nie byłam już dzieckiem, lecz wtedy z pomieszczenia znajdującego się u podstawy schodów dobiegło nas wycie, przez które zjeżyły mi się włoski na karku.
– Okej. Obiecuję – zapewniłam ją szybko.
Gianna odwróciła się i pokonała pozostałe stopnie. Zatrzymała się na chwilę na ostatnim, po czym w końcu znalazła się w piwnicy. Choć widziałam tylko część pleców, to i tak zauważyłam, jak napinają się jej mięśnie, więc cokolwiek tam zobaczyła, to z pewnością było to coś, co ją zaniepokoiło. Usłyszałam zduszony krzyk, na który Gianna się wzdrygnęła. Ignorując dudnienie w uszach, zeszłam po cichu na dół. Musiałam dowiedzieć się, co widziała siostra. Nie było łatwo ją przestraszyć.
Już schodząc, wiedziałam, że tego pożałuję, jednak nie potrafiłam się oprzeć. Byłam zmęczona tym, jak wszystko zawsze mnie omijało, ponieważ byłam za młoda. Każdego dnia przypominano mi, jak wielkiej wymagam ochrony.
Gdy tylko stopy znalazły się na podłodze piwnicy, mój wzrok padł na środek pomieszczenia. Na początku nie mogłam nawet pojąć, co się działo. Najwyraźniej mózg dał mi szansę na to, żeby odejść i udawać głupią. Jednak zamiast uciec, zostałam i po prostu wpatrywałam się w odgrywaną scenę. Nie przestawałam patrzeć, podczas gdy mój mózg wchodził na najwyższy bieg, chłonąc każdy szczegół, każdy makabryczny szczegół tego, co rozgrywało się przed moimi oczami. Szczegóły, które dokładnie pamiętałam, nawet po latach.
Było tam dwóch Rosjan; zostali przywiązani do krzeseł. Była też krew. Matteo wraz z jakimś mężczyzną bili ich i cięli rozgrzanymi nożami. Miałam wrażenie, jakby wszystko się ode mnie oddaliło, żołądek podszedł mi do gardła, i wtedy mój wzrok spoczął na Romero oraz jego brązowych oczach, które nie wyrażały teraz tyle dobroci, ile zapamiętałam. Dłonie miał pokryte krwią. Dobry chłopak i wymarzony rycerz w lśniącej zbroi? To nie był on. Wrzask wyrwał się z mojego ciała, ale wiedziałam o tym tylko dlatego, że czułam ucisk w klatce piersiowej i gardle. Nie słyszałam niczego poza szumem w uszach. Wszyscy wpatrywali się we mnie, jakbym to ja była nienormalna. Nie byłam pewna, co wydarzyło się po tym. Zapamiętałam tylko urywki. Łapiące mnie dłonie, mocno trzymające ramiona. Uspokajające słowa, które w ogóle nie pomagały. Pamiętałam ciepłą klatkę piersiową na moich plecach i zapach krwi. Poczułam krótki, piekący ból, kiedy Matteo coś mi wstrzyknął, i wtedy świat stał się dziwnie spokojny. Przerażenie, teraz ukryte, nadal się gdzieś czaiło. Widziałam jak przez mgłę, że Romero ukląkł przy mnie, po czym podniósł i wyprostował się, trzymając mocno w ramionach. Narzucone mi poczucie spokoju zwyciężyło i rozluźniłam się, wtulając w jego klatkę piersiową. Tuż przed oczami zobaczyłam czerwoną plamę szpecącą jego nieskazitelnie białą koszulę. Krew torturowanych mężczyzn. Przerażenie chciało przedrzeć się przez lek, ale na darmo. Poddałam się. Zamknęłam delikatnie powieki, z rezygnacją poddając się czekającemu mnie losowi.
Romero
Moim zadaniem jako członka mafii od zawsze było chronienie tych, których przysięgałem strzec: słabszych, dzieci i kobiet. Właśnie temu celowi poświęciłem życie. Co prawda krzywdzenie innych oraz bycie brutalnym i oziębłym stanowiło dużą część mojej pracy, ale dzięki pilnowaniu, żeby inni byli bezpieczni, mogłem się poczuć, jakby było we mnie więcej niż tylko zło. Chociaż nie miało to znaczenia, ponieważ zrobiłbym każdą złą rzecz, o którą poprosiłby mnie Luca. Łatwo było zapomnieć, że pomimo naszych morali oraz kodeksów, my, gangsterzy, dla większości ludzi uosabialiśmy zło. Krzyk Liliany przypomniał mi o naszej prawdziwej naturze, o mojej prawdziwej naturze. Wrzaski Rosjan mnie nie poruszyły. W przeszłości słyszałem podobne, a nawet gorsze. Lecz ten niekończący się pisk dziewczynki, którą mieliśmy chronić, był niczym nóż wbity prosto w serce.
Najgorszy był wyraz jej twarzy i oczu. To one pokazały mi dokładnie, czym byłem. Może dobry mężczyzna poprzysiągłby sobie, że stanie się lepszym człowiekiem, ale ja byłem dobry w swojej pracy. Przez większość czasu lubiłem swoją robotę. Nawet wyrażająca oszołomienie twarz Liliany nie mogła zniechęcić mnie do pracy w mafii. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że to nie będzie najgorszy sposób, w jaki spierdolę jej życie.
Liliana nie przestawała krzyczeć.
– Romero! – warknął Matteo. – Zajmij się Lilianą.
Ruszyłem w jej stronę, lecz patrzyła na mnie niewidzącym wzrokiem. Gianna drgnęła, jakby chciała stanąć mi na drodze, ale za chwilę pozwoliła mi przejść.
Stalowe drzwi znajdujące się u szczytu schodów otworzyły się z hukiem i do piwnicy wpadł Luca.
– Co tu się, kurwa, dzieje?!
Znajdowałem się tuż przed Lilianą, która nie przestawała krzyczeć.
– Uspokój się, Lily. Wszystko w porządku – wymamrotałem. Wyglądała, jakby mnie nie słyszała.
Wyciągnąłem dłoń i zacisnąłem palce na jej chudym ramieniu, ale na dotyk zareagowała ucieczką. Odskoczyła i próbowała mnie zaatakować, lecz objąłem ją na wysokości klatki piersiowej, przyciskając jej ręce do boku. Czułem ciężki oddech dziewczyny, kiedy starała się mi wyrwać.
Krzyczała i kopała. Była drobną dziewczyną, ale i tak cholernie trudno było ją utrzymać.
– Niech się zamknie! Aria to usłyszy – warknął Luca. Próbował złapać ją za nogi, ale udało jej się kopnąć go w brodę. Zrobił kilka chwiejnych kroków do tyłu, chociaż raczej z zaskoczenia niż czegokolwiek innego.
Kurwa. Zdarzyło mi się walczyć z mężczyznami dwa razy większymi od Liliany, którzy mieli dużo doświadczenia w walce, lecz przy nich byłem bezwzględny, zamierzałem ich zabić, podczas gdy Lilianę musiałem obezwładnić, nie robiąc jej krzywdy. Luca stanął w obliczu tego samego problemu. Aria by się wściekła, gdyby skrzywdził jej młodszą siostrę i chociaż Luca był capo, to Aria miała nad nim władzę.
– Lily – Gianna próbowała uspokoić siostrę. – Lily, przestań.
Tito ruszył się z zamiarem pomocy, ale Matteo go odepchnął.
– Nie. Nie wtrącaj się.
Liliana wiła się w moich ramionach. Miałem wrażenie, jakbym trzymał próbującego uwolnić się kota. Podniosła nogi i odbiła się nimi od ściany. Był to niespodziewany ruch, więc potknąłem się i poleciałem do tyłu. Nadal przyciskałem do siebie Lilianę, jednak rozluźniłem uścisk. Wstała, zanim zdążyłem ją złapać, i spróbowała wyminąć biegiem Matteo, lecz był dla niej zbyt szybki. Jedną ręką złapał ją za nadgarstek, a drugą owinął wokół talii. Chwilę później leżała na plecach, a on klęczał na jej nogach, przygważdżając ręce dziewczyny nad głową. Skoczyłem na równe nogi. Nie spodobało mi się to, co widziałem. Żadna czternastolatka nie powinna tutaj być, nie powinna doświadczać takich okropieństw. Luca ruszył w ich stronę ze strzykawką w ręce.
– Nie róbcie jej krzywdy! – krzyknęła Gianna. – Nie waż się jej, kurwa, tknąć!
– Bardzo staram się jej nic nie zrobić, ale ona mi to utrudnia. Luca, teraz! – warknął Matteo, w dalszym ciągu przygważdżając Lilianę do podłogi.
Gianna zaszła Luce drogę.
– Co to?
– Środek na uspokojenie – odpowiedział Matteo.
– Zejdź mi, kurwa, z drogi – powiedział Luca, wymijając ją. Uklęknął przy Lilianie i wepchnął igłę w jej ramię. Przestała się wyrywać. Matteo puścił jej nadgarstki i wyprostował się. Kiedy Liliana została uwolniona, jęknęła i trzęsąc się, zwinęła się w kulkę, po czym zaczęła płakać. Luca westchnął, przeczesując włosy dłońmi. Na jego twarzy zauważyłem poczucie winy.
– Będziecie się smażyć w piekle – powiedziała Gianna. Uklękła obok siostry i pogłaskała ją po głowie.
Jeden z Rosjan miał czelność się zaśmiać i Matteo w jednej chwili znalazł się tuż przed nim.
– Zamknij się, kurwa, albo, przysięgam, potnę ci fiuta na kawałeczki i każę ci na niego patrzeć.
– Romero, zanieś Lilianę do jej pokoju i powiedz lekarzowi, żeby ją zbadał – rozkazał Luca.
Skinąłem głową. Schyliłem się nad Lilianą, wsunąłem ręce pod jej drobne ciało i uniosłem ją.
Przycisnęła twarz do mojej klatki piersiowej, łkając. To był obraz, który jeszcze długo miał mnie prześladować.
Liliana
Obudziłam się, czując pod sobą coś ciepłego i miękkiego. Mój umysł nadal wolno działał, ale wspomnienia były jasne i wyraźne. Bardziej wyraźne niż to, co zobaczyłam wokół siebie, kiedy w końcu odważyłam się otworzyć oczy. Moją uwagę przykuł ruch w rogu pokoju. Romero opierał się o przeciwległą ścianę. Szybko obrzuciłam wzrokiem pokój, do którego zostałam przyniesiona. To była sypialnia dla gości, a ja znajdowałam się w niej sama z Romero. Gdyby nie utrzymujące się działanie tego, co Matteo mi wcześniej wstrzyknął, znowu zaczęłabym krzyczeć. Zamiast tego niemo przyglądałam się podchodzącemu do mnie mężczyźnie. Nie byłam pewna, dlaczego kiedykolwiek wydawał mi się nieszkodliwy, ponieważ teraz każdy jego ruch wskazywał na to, jak bardzo był niebezpieczny. Gdy Romero już prawie stał przy moim łóżku, skrzywiłam się i wcisnęłam głowę w poduszkę. Zatrzymał się, a spojrzenie jego ciemnych oczu złagodniało, choć ja nie dałam się już nabrać na widoczną w nich dobroć. Nie po tym, co widziałam.
– Wszystko w porządku. Jesteś bezpieczna.
Nigdy nie czułam się, jakbym była w niebezpieczeństwie. Do teraz. Chciałam odzyskać błogą nieświadomość. Nic nie powiedziałam.
Romero wziął ze stolika nocnego szklankę wody i wyciągnął ją do mnie. Przyjrzałam się jego dłoniom, szukając na nich śladu krwi, ale musiał je bardzo dokładnie wyczyścić. Nie było na nich ani odrobiny czerwieni, nawet między palcami i pod paznokciami. Prawdopodobnie miał dużą wprawę w pozbywaniu się plam. Na samą myśl poczułam gulę w gardle.
– Musisz coś wypić, mała.
Szybko spojrzałam mu w twarz.
– Nie jestem dzieckiem.
Na twarzy Romero pojawił się ślad uśmiechu.
– Oczywiście, że nie, Liliano.
Przyjrzałam się jego twarzy, szukając na niej śladu kpiny, śladu mroku, jaki ujrzałam w piwnicy, ale Romero wyglądał teraz jak dobry facet, którym chciałam, żeby był. Usiadłam i wzięłam od niego szklankę. Drżała mi dłoń, jednak udało mi się nie wylać na siebie wody. Po dwóch łykach oddałam szklankę Romero.
– Niedługo będziesz mogła pójść do sióstr, ale najpierw Luca chce porozmawiać z tobą o tym, co dziś zobaczyłaś – oświadczył ze spokojem.
Strach przeszył mnie niczym zimne ostrze. Kiedy chwilę później usłyszałam pukanie, wyślizgnęłam się z łóżka. Do pokoju wszedł Luca i zamknął za sobą drzwi. Szybko przeniosłam wzrok z niego na Romero. Nie chciałam znowu wpaść w szał, ale czułam, jak pomimo nadal działającego środka uspokajającego dopada mnie kolejny atak paniki. Jeszcze nigdy nie byłam z nimi sam na sam, a po wydarzeniach tego dnia, to było dla mnie zbyt wiele.
– Nikt nie zamierza cię skrzywdzić – oznajmił Luca głębokim głosem. Chciałam mu wierzyć. Zdawało się, że Aria go kocha, więc nie mógł być zły, a poza tym nie było go w piwnicy, kiedy torturowano Rosjan. Zaryzykowałam i znowu spojrzałam na wpatrującego się we mnie Romero.
Spuściłam głowę.
– Wiem – powiedziałam w końcu. Pewnie dało się słyszeć, jak bardzo nie wierzę we własne słowa. Zrobiłam głęboki wdech i wbiłam wzrok w podbródek Luki. – Chciałeś ze mną o czymś porozmawiać, tak?
Skinął głową. Nie przysunął się bliżej. Romero też tego nie zrobił. Pewnie z łatwością dostrzegli mój strach.
– Nie możesz powiedzieć Arii o tym, co dzisiaj zobaczyłaś. Zmartwiłaby się.
– Nie powiem jej – obiecałam szybko. Nigdy nie zamierzałam z nią o tym rozmawiać. Nie chciałam przypominać sobie tego, co się wydarzyło, a tym bardziej nie zamierzałam nikomu o tym mówić. Gdybym mogła, od razu wymazałabym to z pamięci.
Mężczyźni spojrzeli po sobie, a następnie Luca otworzył drzwi.
– Jesteś o wiele rozsądniejsza od Gianny. Przypominasz mi Arię.
Z jakiegoś powodu te słowa sprawiły, że poczułam się jak tchórz. Chociaż Aria wcale nim nie była. Obie moje siostry były odważne na swój własny sposób. Poczułam się jak tchórz, ponieważ zgodziłam się zachować milczenie z egoistycznych pobudek – chciałam zapomnieć o tym, co wydarzyło się w piwnicy – a nie dlatego, że chciałam chronić Arię przed prawdą. Z pewnością poradziłaby sobie z nią o wiele lepiej niż ja.
– Możesz zabrać ją do Gianny, ale upewnij się, żeby nie chodziły już po domu – rozkazał Luca.
– A co z Arią? – wyrzuciłam z siebie.
Luca spiął się.
– Śpi. Możesz zobaczyć się z nią później. – I po tych słowach wyszedł.
Objęłam się w talii.
– Czy moi rodzice wiedzą, co się wydarzyło?
– Tak. Twój ojciec odbierze was, jak już załatwi sprawy i wtedy wrócicie do Chicago. Prawdopodobnie jutro rano. – Romero czekał, ale ja się nie ruszyłam. Z jakiegoś powodu czułam dreszcze, kiedy myślałam, że miałabym się do niego zbliżyć, co było niedorzeczne, ponieważ jeszcze nie tak dawno temu wyobrażałam sobie, jak się całujemy.
Otworzył szeroko drzwi i wycofał się.
– Gianna na pewno nie może się doczekać, aż cię zobaczy.
Robiąc głęboki wdech, zmusiłam się do ruszenia w jego kierunku. Był zupełnie zrelaksowany i miał spokojny wyraz twarzy, więc pomimo panicznego strachu wciąż buzującego głęboko w moim ciele, poczułam delikatne motyle w brzuchu, gdy mijałam Romero. Może to z powodu szoku. Nie mogłam przecież nadal się w nim kochać. Nie po tym, co dzisiaj zobaczyłam.