- W empik go
Złączeni przeszłością - ebook
Złączeni przeszłością - ebook
Dante złożył przysięgę. Zarzekł się, że mafia będzie dla niego najważniejsza. Że nic ani nikt nie stanie ponad nią. Pięć razy nie dotrzymał obietnicy. Pięć razy zdradził mafię i udało mu się to zakamuflować.
Jego ojciec nauczył go, jak skrywać emocje. Dante opanował tę umiejętność do perfekcji. To dlatego został świetnym capo, a gdy zmarła jego żona Carla, potrafił ukryć swój żal i rozgoryczenie.
Kiedy Valentina oznajmia mu, że spodziewa się jego dziecka, Dante zamiast się cieszyć, oskarża ją o niewierność. Przecież z Carlą starali się tyle czasu i nigdy nie doczekali potomstwa. Więc jak to możliwe, że Valentina tak szybko zaszła w ciążę?
Czy Dante pozwoli odejść przeszłości? Czy przestanie ranić kobietę, którą pokochał, i ocali to, co jest dla niego naprawdę ważne?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8178-742-0 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dante
Moje życie to opowieść o zdradzie.
Zabiłem tak wielu ludzi, ponieważ zdradzili to, o co walczymy, ponieważ zdradzili oddział z Chicago.
Hipokryta. Kłamca. Morderca.
Właśnie tym jestem.
Pięć razy zdradziłem oddział z Chicago. Oddając krew, poprzysiągłem chronić naszą sprawę, złożyłem przysięgę na własne życie, obiecałem, że zawsze będę stawiał oddział z Chicago na pierwszym miejscu. Ponad wszystko inne.
Pięć razy wybrałem kobietę, ignorując dobro oddziału z Chicago. Zdradziłem swojego ojca. Swoją przysięgę. Swoich ludzi.
Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
Czy moje zdrady zniszczą wszystko, co poprzysiągłem chronić?
Valentina
W dniu ślubu poprzysięgłam, że zawsze będę stała u boku Dantego.
Na dobre i na złe.
Że będę go zawsze kochała.
Dorastałam w mafii, więc wiedziałam, że stanie przed nami mnóstwo wyzwań. Nigdy nie spodziewałam się, że zaczną one niszczyć podstawę naszej rodziny, naszego istnienia.PROLOG
Dante
Zdrada karana jest śmiercią.
Zabiłem tak wielu ludzi, ponieważ zdradzili to, o co walczymy, ponieważ zdradzili oddział z Chicago.
Hipokryta. Kłamca. Morderca.
Właśnie tym jestem.
Capo. Szef. Sędzia decydujący o życiu i śmierci.
Właśnie dlatego jeszcze żyłem, nie zostałem zabity za swoje zbrodnie, za swoje zdrady.
Pięć razy zdradziłem oddział z Chicago. Oddając krew, poprzysiągłem chronić naszą sprawę, złożyłem przysięgę na własne życie, obiecałem, że zawsze będę stawiał oddział z Chicago na pierwszym miejscu. Ponad wszystko inne.
Pięć razy wybrałem kobietę, ignorując dobro oddziału z Chicago. Zdradziłem swojego ojca. Swoją przysięgę. Swoich ludzi.
Niektórzy capo uważali, że stoją ponad prawem, że są nieomylni. Nie mogli zdradzić sprawy, ponieważ to oni nią byli. Nie mogli zawieść, ponieważ nigdy się nie mylili. Ja w to nie wierzyłem. Capo nie był sprawą, o którą się walczyło. To oddział z Chicago nią był, a ja odpowiadałem za własne czyny.
A jednak moje zdrady pozostały bez kary, przynajmniej w świetle praw panujących w naszym świecie. Ale za każdą swoją zdradę dostałem inną zdradę w zamian. Zdradzałem i byłem zdradzany. Sprawiedliwość w najczystszej postaci.
Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
Moje życie to opowieść o zdradzie. W końcu będę musiał ponieść ofiarę i stracić przy tym wszystko, jeśli będę chciał zachować to, co liczy się najbardziej.PIERWSZA ZDRADA
Dante, lat dziewiętnaście
Kiedy usłyszałem cichy płacz, zatrzymałem się w połowie korytarza. Dźwięk dochodził z biblioteki. Poszedłem za nim i otworzyłem ciężkie drewniane drzwi. Ines siedziała w fotelu, w swoim ulubionym kącie do czytania, trzymając na kolanach książkę, ale z pewnością jej nie czytała. Policzki miała mokre od łez.
Moja siostra nie płakała często, po prostu nie była takim typem człowieka, i jeśli nie liczyć tych kilku razy, gdy była jeszcze dzieckiem, to nigdy nie widziałem łez w jej oczach. Ojciec nauczył nas ukrywać swoje uczucia, szczególnie te negatywne.
Wszedłem do środka, dając jej znać, że tu jestem. Ines szybko podniosła wzrok, spięta, ale rozluźniła się na mój widok.
– Och, to ty. – Szybko otarła łzy, nie patrząc mi w oczy. Zamknąłem drzwi, po czym podszedłem do niej i usiadłem na małym pufie, którego zazwyczaj używała jako podnóżka podczas czytania.
– Co się stało? – zapytałem, zmuszając się do zachowania spokojnego tonu, co było trudne, w końcu byłem jej starszym bratem i martwiłem się o nią.
Zaczęła nerwowo bawić się stronami książki i głośno przełknęła ślinę.
– Ojciec zadecydował, za kogo mnie wyda.
Ines miała szesnaście lat, więc to był ten moment, w którym należało podjąć taką decyzję. Ojciec odkładał to tak długo, ponieważ to była jego karta przetargowa. Zmartwiło mnie drżenie jej głosu.
– Wiem, że Pietro prosił o twoją rękę.
Był dobrym wyborem. Był cichym, opanowanym mężczyzną, uwalniającym swoją mroczną naturę tylko wtedy, kiedy trzeba było to zrobić, tak jak ja. Miałem przeczucie, że będzie potrafił odseparować swoje małżeństwo od życia zawodowego.
Pokiwała głową, po czym zarzuciła mi ręce na szyję. Gdy minął chwilowy szok, objąłem ją.
– Ines, powiedz mi, co się stało. Teraz.
– Oddaje mnie Jacopo Scuderiemu!
Spiąłem się.
– Co? – warknąłem.
Ines pociągnęła nosem, mocząc łzami mój kołnierz i gardło. Nie przestawała drżeć. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie, ale teraz, kiedy już powiedziała mi, co się stało, jej reakcja nie wydawała mi się przesadzona.
W przeszłości często pracowałem z Jacopo, choć nie z własnej woli. Ojciec chciał, żebym pracował ze Scuderimi, ponieważ byli synami jego consigliere, lecz ja czułem głęboką odrazę do Jacopo. Był okrutnym, mściwym mężczyzną i żył z upokarzania ludzi, których uznawał za gorszych od siebie – kobiet, niżej postawionych żołnierzy znajdujących się pod jego dowództwem oraz swojego brata – i chociaż ja sam byłem okrutnym i mściwym mężczyzną, to nie czerpałem przyjemności z upokarzania innych, a w szczególności kobiet.
Te kilka razy, gdy musiałem odwiedzić z nim któryś z naszych burdeli, widziałem na własne oczy, jak według Jacopo wyglądała dobra zabawa. I słyszałem jeszcze więcej okropnych rzeczy od jego młodszego brata, Rocco, za każdym razem, kiedy ten się upił albo po prostu nie zdołał zamknąć swojej gęby na czas. Jacopo był sadystą w łóżku i poza nim. Ines z pewnością nie miała pojęcia, jak bardzo był zdeprawowany, ale i tak wiedziała, że był najgorszym wyborem.
Powstrzymując gotującą się we mnie wściekłość, powiedziałem:
– Jesteś pewna, że to już postanowione? Ojciec nic mi o tym nie mówił.
Siostra odsunęła się i spojrzała na mnie oczami pełnymi rozpaczy.
– Postanowione. Powiedział mi o tym dzisiaj rano tuż po spotkaniu ze Scuderimi.
Pokiwałem głową. Wiedziałem, dlaczego ojciec zdecydował się na taki krok. To dlatego, że nie chciałem poślubić nikogo poza Carlą. Nie pozwoliłem mu narzucić mi tego, kogo powinienem wziąć za żonę i ponieważ nie mógł mnie w żaden sposób zmusić do zmiany zdania ani ukarać, to spełnił wreszcie żądania swojego consigliere. Ojciec wiedział, jakimi mężczyznami byli bracia Scuderi. Wiedział, jaki był Jacopo, a mimo to zamierzał oddać mu Ines. To nie był pierwszy raz, kiedy próbował zmusić mnie do posłuszeństwa, wykorzystując do tego Ines.
Delikatnie dotknąłem ramienia siostry.
– Porozmawiam z nim.
– On nie zmieni zdania. Dał Scuderiemu słowo – wyszeptała i znów wybuchnęła płaczem, a jej ramiona zaczęły drżeć.
Wstałem i wyszedłem z biblioteki. Ines była trofeum dla Jacopo. On i jego ojciec już od wielu lat prosili o rękę Ines.
Ruszyłem do biura ojca, starając się zachować spokój. Nic nie doprowadzało go do szału tak bardzo, jak to, że nie potrafił wywołać we mnie żadnej reakcji. Na przestrzeni ostatnich kilku lat zmieniła się między nami dynamika i teraz miałem więcej władzy. Zmiana była stopniowa, ale zauważalna. Nie mógł już karać mnie bólem, ponieważ przez te wszystkie lata mnie do niego przyzwyczaił.
Zapukałem do jego drzwi, tak mocno, że zabolały mnie knykcie. Tak naprawdę chciałem tam wparować i zażądać wyjaśnień, lecz to ojciec nadal był capo, nadal był panem tego domu, więc oczekiwał szacunku od wszystkich otaczających go ludzi.
– Proszę – powiedział nonszalancko.
Zmusiłem się do przybrania spokojnego wyrazu twarzy. Nie zachowałbym się zbyt rozsądnie, gdybym dał ojcu amunicję, którą mógłby wykorzystać przeciwko mnie. Wszedłem do środka i mój wzrok padł na niego. Siedział w swoim krześle biurowym i patrzył w kalendarz.
Byliśmy do siebie bardzo podobni – coś, o czym wszyscy ciągle wspominali. Te same niebieskie, pełne chłodu oczy, blond włosy oraz powściągliwość. Każdego ranka, kiedy się budziłem, przysięgałem sobie, że będę lepszym mężczyzną od niego. Lepszym capo. Lepszym mężem. Lepszym ojcem.
– Zastanawiam się, na kiedy wyznaczyć datę waszych ślubów. Ślub twojej siostry ma się odbyć za rok, a twój rok później. – Spojrzał na mnie znad kalendarza, uśmiechając się znacząco. Ines była zbyt młoda na ślub. – Czy może wolałbyś poczekać jeszcze kilka lat ze swoim ślubem? Masz dopiero dziewiętnaście lat. Wtedy będziesz miał dwadzieścia jeden. Może przydałoby ci się jeszcze kilka lat wolności, żeby nacieszyć się innymi kobietami.
Za dwa lata Carla miała skończyć dziewiętnaście lat, była rok starsza od Ines, więc zmuszanie jej do czekania byłoby nie fair, a poza tym wcale nie chciałem czekać. Chciałem mieć Carlę na własność.
– Nie. Nie potrzebuję więcej czasu. – Zamilkłem na chwilę. – Ale nie przyszedłem tutaj, żeby rozmawiać na temat swojego ślubu.
Ojciec przechylił głowę, udając zdziwienie.
– To po co przyszedłeś?
Wiedział cholernie dobrze, w jakim celu stanąłem przed nim. Kryjąc podirytowanie, powiedziałem:
– Żeby porozmawiać z tobą na temat ślubu Ines. Powinniśmy rozważyć to, czy na pewno chcemy przyłączyć Jacopo do naszej rodziny.
– Jacopo jest synem mojego consigliere i twoim przyszłym consigliere, więc połączenie naszych rodzin jest oczywistym wyborem. Rodzina Scuderich czekała na Ines. Jacopo z wielką chęcią weźmie twoją siostrę za żonę. Jak dotąd odrzucał wszystkie inne oferty matrymonialne. Rocco jest już po ślubie i wkrótce z pewnością będzie miał dziedzica. Jacopo zasługuje na to, by wynagrodzić mu cierpliwość.
Nie wspomniałem o tym, że Rocco miał już dwie córki. Dla mojego ojca dziewczynki nie miały żadnej wartości i dlatego też traktował Ines jak trofeum, które mógł oddać komu tylko chciał. Pokręciłem głową.
– On jest za stary dla Ines, ojcze. A poza tym jego reputacja pozostawia wiele do życzenia. Może nie słyszałeś plotek, ale ja pracowałem z Jacopo na tyle długo, żeby wiedzieć, że jest sadystą i psychopatą. Nie możesz dopuścić do tego, żeby Ines była zdana na jego łaskę.
Ojciec spojrzał na mnie, jakbym nic nie wiedział o życiu.
– Jeśli Ines spełni jego zachcianki, to nic jej nie będzie. Każdy z nas musi się poświęcać. Powinna być dumna z tego, że została oddana komuś o tak wysokim statusie.
Przyjrzałem się mu uważnie, zdając sobie sprawę z tego, że nie zmieni zdania.
– Popełniasz błąd.
Podniósł palec.
– A ty powinieneś pamiętać, gdzie jest twoje miejsce, Dante. Jesteś moim dziedzicem, to prawda, ale to ja jestem capo oddziału z Chicago, to ja jestem panem tego domu.
Przełknąłem ślinę, powstrzymując złość. Musiałem podejść do tego ze sprytem. Kłótnia z ojcem niczego by nie zmieniła. Skinąłem z napięciem głową.
– Jutro pracujesz z Jacopo i Rocco. Powinieneś mu pogratulować.
– Dokładnie tak zrobię – wycedziłem.
***
Później, tego samego dnia, Pietro zadzwonił do mnie i poprosił o spotkanie. Wiedziałem, o co chodziło. Jacopo miał tendencję do przechwalania się, więc prawdopodobnie rozpowiedział już wszystkim o swoich zaręczynach z Ines.
Spotkaliśmy się przy barze jednego z naszych kasyn na łodzi. Barman podał mi drinka, ale chyba wyczuł mój zły humor, ponieważ więcej się do mnie nie zbliżał.
Pietro był dwa lata starszy ode mnie i obecnie pracował w Chicago, lecz za kilka lat miał przejąć rolę podszefa Minneapolis po swoim ojcu. Kiedy usiadł na stołku obok, gestem poprosił barmana o to samo, co miałem w szklance – whisky.
Zerknąłem na niego.
Jego koszula była pomarszczona, a ciemne włosy kompletnie rozczochrane. Gdy tylko barman postawił przed nim trunek, Pietro złapał za szkło i wypił jego zawartość duszkiem. Po tym spojrzał na mnie posępnie.
– Dante, nie pozwól, żeby Jacopo położył swoje łapska na Ines.
Zamieszałem płyn w szklance, poruszając nią kolistym ruchem. Pietro już dwa razy prosił o rękę Ines. Jako przyszły podszef Minneapolis, był dobrym kandydatem. Był tylko sześć lat starszy od niej, nie dwanaście jak Jacopo, i, co najważniejsze, nie był sadystą.
– Czemu chcesz Ines? – zapytałem go ze zmęczeniem.
Zmarszczył brwi.
– Ponieważ ją szanuję. Pomimo swojego młodego wieku wie, jak się nosić. Jest dumna i elegancka, i piękna.
– I z dobrego domu.
To był niezaprzeczalny fakt. Każdy mężczyzna w naszych kręgach, który chciał Ines, byłby głupi, gdyby nie rozważył pozytywnego wpływu, jaki to małżeństwo miałoby na jego przyszłą karierę.
– Oczywiście, to też. Moja rodzina pragnie połączyć się z twoją od dawna, ale od chwili, kiedy kilka miesięcy temu tańczyłem z Ines, wiem, że chcę mieć ją za żonę. – Pietro złapał mnie za rękę, zmuszając do spojrzenia mu w oczy. Zaskoczyło mnie szczere zmartwienie, jakie w nich zobaczyłem. To nie była miłość. Nie znał Ines na tyle dobrze. Lecz najwyraźniej zależało mu na niej. – Dante, obaj wiemy, jakim mężczyzną jest Jacopo.
Wszyscy wiedzieli, jakim mężczyzną był Jacopo. Czerpał przyjemność z torturowania. Ja też czasem doceniałem ten zastrzyk poczucia władzy, jakie ono dawało, szczególnie jeśli miałem do czynienia ze zdrajcami czy wrogami, ale Jacopo odczuwał przy tym spełnienie seksualne, co nie wróżyło dobrze jego przyszłej żonie.
Skinąłem głową, starając się powstrzymać wściekłość wypełniającą moje ciało.
– Jak możesz być tak spokojny? Jak możesz się nie wściekać?
Prawie się uśmiechnąłem. Zdołałem ukryć swoje wkurwienie i zamierzałem sam zadecydować o tym, kiedy je uwolnię. Latami doskonaliłem zachowanie pokerowej twarzy, więc teraz moja maska pozornego spokoju była nie do przebicia.
– To mój ojciec jest szefem. Wiesz, że to do niego należy ta decyzja, nie do mnie.
Pietro spojrzał na mnie z zaciętością.
– Ale nie pochwalasz tej decyzji.
Oczywiście, że nie. Przecież nie mogłoby być inaczej.
– Ines jest moją siostrą – stwierdziłem po prostu. Chociaż lubiłem Pietro, to nie zamierzałem powiedzieć niczego więcej. Znajdowaliśmy się w miejscu publicznym.
– I możesz tak po prostu stać z boku i patrzeć, jak oddają ją temu potworowi?
– Jacopo jest zarozumiały i arogancki. Kiedyś może go to zabić.
Pietro zamówił kolejnego drinka, podczas gdy ja nadal trzymałem w ręku pierwszego. Nigdy nie lubiłem się upijać. Utrata kontroli i hamulców była dla mnie czymś obrzydliwym.
– „Kiedyś” to może być za późno dla Ines.
Dopiłem whisky.
– Ślub ma się odbyć dopiero w następne lato…
– Następne lato? Będzie wtedy miała dopiero siedemnaście lat. Nie poczekają, aż osiągnie pełnoletniość?
Barman wyciągnął do mnie butelkę, ale pokręciłem głową. Nie chciałem się wstawić.
– Rok to dużo czasu, Pietro. – Spojrzałem mu w oczy.
Przyjrzał mi się, próbując zrozumieć znaczenie moich słów. Nie zamierzałem powiedzieć tego bardziej wprost.
– Możesz mi zaufać. Mogę pomóc.
Posłałem mu chłodny uśmiech i nic nie powiedziałem. Nie zamierzałem mu się zwierzać ani mówić mu więcej niż to, co powiedziałem do tej pory. Pietro był jednym z niewielu mężczyzn, którym do pewnego stopnia ufałem, ale z pewnością nie ufałem mu na tyle, żeby powiedzieć więcej, niż było to konieczne.
– Nie potrzebuję twojej pomocy.
***
Rocco i Jacopo czekali już przed samochodem, kiedy dotarłem razem z Enzo na miejsce zbiórki. Jacopo miał na twarzy szeroki uśmiech i stał jeszcze dumniej niż zwykle, jeszcze bardziej wypychając pierś do przodu. Skinąłem głową, witając się z nim i jego bratem. Gdybym miał coś teraz powiedzieć, to nie zdołałbym zrobić tego z pełnym wyrafinowania chłodem, z którego byłem znany. Enzo wymienił z nimi uścisk dłoni, ale gdy zobaczyłem, jak zaciska usta, gdy dotknął Jacopo, domyśliłem się, co o nim sądził. Niewielu ludzi lubiło Jacopo. A ja nie ufałem żadnemu z nich.
Bez słowa usiadłem z tyłu. Enzo jak zwykle usiadł za kierownicą.
– Siadasz z tyłu, Spust – powiedział Jacopo do Rocco i temu drugiemu poczerwieniały uszy. Kiedyś czerwieniał na całej twarzy, lecz przez lata nauczył się to kontrolować.
Rocco usiadł obok mnie, patrząc morderczym wzrokiem w tył głowy swojego brata. Ich niechęć do siebie nie była zwykłą rywalizacją pomiędzy braćmi. To była czysta nienawiść.
– Czemu nadal tak na niego mówisz? – zapytał swoim niskim, zachrypniętym głosem Enzo, odpalając silnik.
– Nie opowiadałem ci tej historii?
– Opowiadałeś ją już wszystkim, i to wiele razy – stwierdził cicho Rocco.
Zacisnąłem szczęki.
– W rzeczy samej.
Jacopo posłał swojemu bratu i mnie okrutny uśmiech, patrząc w lusterko wsteczne.
– To zbyt dobra historia, żeby o niej zapomnieć.
Nie byłem przy tym, jak powstała ta ksywka. Ale ta historia nadal krążyła w naszych kręgach, głównie dlatego, że Jacopo opowiadał ją, jak tylko ludzie zaczynali o niej zapominać. Rocco miał czternaście lat, gdy Jacopo i jego równie zdeprawowani koledzy zabrali go po raz pierwszy do burdelu. Podobno starszy z braci Scuderich kazał dwóm tancerkom zaprezentować Rocco bardzo intensywny taniec erotyczny, przez co ten spuścił się w spodnie. Oczywiście to nie był koniec upokorzeń dla Rocco. Jacopo i jego przyjaciele zmusili Rocco do rozebrania się, wytarcia spustu o krakersa i zjedzenia go. Pewnie znaleźliby jeszcze inne sposoby na to, żeby go torturować, gdyby Giovanni Aresco, podszef Chicago, nie zainterweniował.
– Przed nami zadanie, na którym powinniśmy się skupić, więc nie mamy czasu na rozmowy o przeszłości – uciąłem, ponieważ chciałem, by podczas podróży do miejsca docelowego w samochodzie panowała cisza.
Enzo zaparkował przecznicę dalej od hali namiotowej i razem z Rocco poszli rozejrzeć się po okolicy. Mój ojciec nie chciał, żebym brał udział w atakach, ale ja na to nalegałem. Mimo to i tak niezbyt często miałem szansę je prowadzić.
Gdy tylko zostałem sam z Jacopo, on oparł się o samochód i odetchnął, po czym się uśmiechnął. Jego uśmiech wskazywał na to, że nie rozumiał, czemu ludzie to robią, lecz przejął od nich ten zwyczaj.
– Twój ojciec kazał mi długo czekać. Nawet mój brat jest już po ślubie, a ja całe lata musiałem czekać na twoją siostrę. Ale na pewno mi to wynagrodzi. – Jego uśmiech stał się mroczniejszy, bardziej obleśny.
Wściekłość wezbrała we mnie i zawładnęła moimi murami obronnymi ze stali. Wbiłem łokieć w jego gardło. Nóż miałem tuż pod marynarką. Wystarczyło jedno pchnięcie, żeby uratować Ines od tego okrutnego przeznaczenia. Przeznaczenia, na które nie zasługiwała żadna kobieta.
W oczach Jacopo błysnęło wyzwanie i strach.
– Chcesz mnie zabić z powodu jakiejś pizdy?
Zacisnąłem dłoń na rączce noża. Jeden ruch i jego krew pokryłaby moje dłonie. To byłoby przyjemne, przyjemniejsze od jakiegokolwiek dotychczas popełnionego zabójstwa.
– Uważaj – powiedziałem cicho. – Ta pizda to moja siostra, a ty powinieneś pamiętać o tym, że za kilka lat będę twoim capo. Okaż szacunek.
– A ja będę twoim consigliere. Takie jest nasze przeznaczenie. Nasi ojcowie są przyjaciółmi. Nie możesz mnie zabić.
Miał rację. Dopóki żył mój ojciec, nie mogłem zabić Jacopo, a poza tym wyjątkowo trudno byłoby to wytłumaczyć moim ludziom. Scuderi było nazwiskiem, za którym kryła się potęga, a ta potęga była częścią oddziału z Chicago. Byli lojalni. Trzeba było mieć dobry powód, żeby pozbyć się któregoś z nich, a ochronienie siostry przed gwałtem w małżeństwie i torturami nie byłoby uznane za wystarczającą pobudkę. Już na samą myśl o tym, że Ines miała znosić sadyzm Jacopo, krew się we mnie gotowała.
Puściłem go. Przez całe życie pracowałem na to, żeby stać się capo, żeby pójść w ślady ojca. Miałem rządzić oddziałem z Chicago – to było moje przeznaczenie. Nic nie miało powstrzymać mnie przed zdobyciem władzy, a już na pewno nie Jacopo Scuderi. Zrobiłem krok w tył, posyłając mu chłodny uśmiech.