Zlecenie 999 #umowa_z_nieznajomym - ebook
Zlecenie 999 #umowa_z_nieznajomym - ebook
„Zlecenie 999 #umowa_z_nieznajomym” przedstawia losy młodej studentki logistyki, która stara się łączyć studia dzienne z pracą jako kelnerka. Ze względu na trudną sytuację finansową swojej rodziny sama musi walczyć o przetrwanie w stolicy, a comiesięczna konieczność zakupu drogich leków dla młodszej siostry motywuje ją do podjęcia dodatkowego zarobku. Klara zapisuje się do agencji hostess. Wkrótce otrzymuje zlecenie od tajemniczego Eduarda Mendozy, które na zawsze odmieni jej życie...
„Współczesna bajka o Kopciuszku? A co powiecie na taką naprawdę gorącą? Ona, on i ten trzeci. Miłość, intryga, zazdrość. Kto wygra? Kto przegra? W miłości przecież wszystkie chwyty dozwolone. Polecam gorąco”. Basia, booksgram A_taka_Baśka
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66670-18-1 |
Rozmiar pliku: | 583 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Stoję przed wejściem i zastanawiam się. Chyba nie ma innej rady, muszę wejść. Sytuacja życiowa zmusza mnie, żebym się tu zapisała. Wchodzę, na pierwszy rzut oka biuro agencji wygląda bogato. Podłoga w marmurze, po lewej stronie drzwi wejściowych stoi duża, czarna skórzana kanapa, na wprost niej spora szklana ława, po obu jej stronach fotele, także obite czarną skórą. Po przeciwnej stronie drzwi znajduje się biurko recepcji, duże i masywne, lekko zaokrąglone po prawej stronie, nawet nieźle się prezentuje. Wchodzę dalej, zauważam siedzącą przy nim dziewczynę, która uśmiecha się do mnie i pyta:
– Dzień dobry, pani może w sprawie wpisu na listę hostess?
– Dzień dobry, tak, właśnie tak – odpowiadam nieśmiało. Dziewczyna podaje mi do wypełnienia kwestionariusz. Siadam na kanapie i wypełniam punkt po punkcie. Wstaję i podaję go recepcjonistce. Przegląda go i pyta:
– Czy interesują panią tylko zlecenia weekendowe, czy także dłuższe zlecenia wchodzą w grę? Mamy dość obszerną grupę klientów, mających różne upodobania co do zleceń dla naszych hostess.
Patrzę na nią, chwilę się zastanawiam, ale przez głowę przechodzi mi myśl – im dłuższe zlecenie, tym większe musi być wynagrodzenie, więc odpowiadam stanowczo:
– Interesuje mnie każde zlecenie.
– Dobrze, zaznaczyłam w systemie. Codziennie na e-maila będzie pani dostawać dostępne oferty, na które trzeba zgłaszać swoją kandydaturę. Klienci dobierają sobie sami hostessy, oglądając profile, widzą je po kliknięciu na interesujące ich zgłoszenie w systemie. Zleceniodawca sam kontaktuje się z wybraną przez siebie hostessą – uśmiecha się do mnie.
– Dziękuję, w takim razie będę codziennie sprawdzać pocztę. Do widzenia! – uśmiecham się i wychodzę.
Muszę się śpieszyć, bo już jedenasta, a na czternastą idę do pracy. Nie jest to praca marzeń, ale muszę jakoś się utrzymać na tych studiach i jeszcze pomóc młodszej siostrze, która ma ciągle pod górkę, a jej leki z roku na rok są coraz droższe. Wracam do akademika, przebieram się i pędzę do restauracji. Ania jak zawsze wita mnie uśmiechnięta i oznajmia na wstępie dzisiejszego dnia pracy:
– Klara, dziś robisz drinki – mówi zasmucona. Wie, że tego nienawidzę. W piątek są zawsze tłumy pijanych studentów i mężczyzn, którzy myślą, że jak mają pieniądze, to mogą poderwać każdą młodą studentkę.
– Aniu, musisz mnie tak dołować na początku dzisiejszego dnia pracy tu…
Klepie mnie po ramieniu:
– Królowo, spójrz, tam jest dziś twoje królestwo, tylko nie oblej niczym żadnego ze swych poddanych – śmieje się. Pamięta, jak w poprzednim miesiącu oblałam jednego typa winem. Zaczynamy śmiać się obie. O mały włos mnie wtedy managerka nie zwolniła. Wstawił się za mną jeden z klientów, tłumacząc jej całą sytuację. Ten obleśny typ zaczął łapać mnie za biust, był już tak pijany, że rozum odmówił mu posłuszeństwa. Nieznajomy przystojniak mnie uratował, nawet nie zdążyłam mu podziękować, było wtedy tylu klientów.
Dzisiejszy wieczór wcale nie był lepszy, kolejna fala napalonych erotomanów przy barze prawi mi komplementy. Czuję, jakby ta noc nie miała się nigdy skończyć. Wybiła trzecia, w końcu zamykamy. Ania podwozi mnie do akademika, jestem całkowicie wyeksploatowana. Wchodzę do pokoju, moja współlokatorka już śpi. Ona ma dobrze, jest z bogatej rodziny. Mieszka w akademiku, żeby mieć więcej pieniędzy na ubrania i inne szaleństwa. Malwina jest szaloną dziewczyną, nigdy nie wiesz, co cię z nią może spotkać. Siadam na łóżko, wyjmuję komórkę i loguję się na pocztę, może przyszło jakieś nowe zlecenie. Przeglądam. Są nowe cztery, w tym jedno aż na pół roku. Nie wierzę własnym oczom, przy zleceniu jest opis:
_ _
_Szczegóły z wybraną kandydatką w rozmowie w cztery oczy. Kwota za zlecenie: 75 000 PLN_. __
Tyle pieniędzy za sześć miesięcy, co to za zlecenie… jestem zaszokowana – nawet w rok jako kelnerka tyle nie zarobię. Niewiele myśląc, klikam „zgłoś się”. Taka suma pieniędzy mogłaby nam bardzo pomóc. Od kiedy ojciec odszedł od nas, gdy miałam szesnaście lat, a Matylda dziesięć, było nam naprawdę ciężko. Mama robiła, co mogła, dorabiała wszędzie, by zarobić choć parę groszy. Dwa lata później moja młodsza siostra zachorowała i wtedy nasz świat się posypał. Trzeba było szybko zrobić jej operację, a i ona nie dała stuprocentowego powrotu do zdrowia. Musi brać drogie leki, dostępne tylko w Szwajcarii. Cały czas zbieramy z mamą pieniądze, aby dwa razy w roku stać nas było na ich zamówienie. Dokładnie za sześć miesięcy musimy złożyć kolejne zamówienie, a brakuje nam sporej sumy. To zlecenie byłoby najprawdziwszym darem losu. Zastanawiam się, co hostessa miałaby robić przez sześć miesięcy. Zlecenia zawsze są raczej małe – roznoszenie ulotek, udział w firmowych eventach, przebieranie się w przeróżne stroje. Rozmyślając nad tym wszystkim, usypiam.
Kolejne dni są moją szarą rzeczywistością, studia, nocne zmiany w restauracji, chociaż ona bardziej przypomina mi bar, ale nie chcę się sprzeczać z managerką o rodzaj działalności ,,Carmelity”. To, co się tam dzieje wieczorami, a w szczególności w weekendy, czasem przechodzi ludzkie pojęcie. Nie raz i nie dwa muszę panować nad sobą, gdy zaczepiają mnie pijani klienci. Obleśne zaczepki naprawdę bywają męczące, a czasem nawet uwłaczające.
Dzisiejszej sobotniej nocy właśnie tak było. Obsługuję stoliki po prawej stronie drzwi wejściowych. Koło dwudziestej zarezerwowany stolik zajmują czterej mężczyźni w garniturach. Zamawiają co chwilę kolejkę whisky.
Idę z kolejnym zamówieniem, zerkam na zegarek, jest już jedenasta. Podchodzę, uśmiecham się i stawiam szklanki z whisky na stoliku. Patrzą na mnie wszyscy, jakby mieli mnie zaraz rozebrać wzrokiem.
– Dziękujemy, piękna! – mówi jeden z nich, uśmiechając się do mnie szyderczo. Wyczuwam kłopoty, odwracam się i już chcę odejść. Czuję klepnięcie w pośladek, odwracam się i patrzę na nich zażenowana.
– Proszę więcej tego nie robić – mówię uprzejmie, uśmiechając się przy tym sztucznie. Szefowa kazała mi być zawsze grzeczną, nawet wobec chamów.
– Kochanieńka, coś taka cnotka! – śmieje się ten sam, co mnie uderzył w pośladek. Chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie.
– Usiądź na kolanku, malutka, pogadamy, a obiecuję ci duży napiwek – ciągnie mnie, żebym mu usiadła na kolanie. Wyrywam się, jestem bardzo zdenerwowana.
– Proszę mnie puścić! Nie jestem żadną damą do towarzystwa! – krzyczę w jego stronę, ale on ani myśli dać mi spokój, łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.
– Malutka, wiem, że tego chcesz, wiesz, ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu? – śmieje się, śmierdzi od niego alkoholem na kilometr. Staję mu obcasem na stopie.
– Puść mnie, palancie! – krzyczę, uderzając go tacą w dłonie, ale on ani myśli mnie puścić, zaciska chwyt jeszcze mocniej.
– Waleczna, lubię takie gwiazdy! – śmieje się, a trzech innych mu kibicuje, popijając whisky.
Do stolika podchodzi przystojny, wysportowany brunet. Mierzy wzrokiem mężczyzn po kolei. Od razu cała czwórka poważnieje. Wzrok przystojniaka zatrzymuje się na mężczyźnie, który mnie trzyma. Poważnym i groźnie brzmiącym głosem mówi do napalonego dupka:
– Max, puść dziewczynę i przeproś za to swoje bezczelne zachowanie! – spogląda na mnie, ujmując moją dłoń.
– Tak, szefie – odpowiada mężczyzna zmieszany, po czym puszcza mnie i mówi speszony:
– Przepraszam cię za moje zachowanie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz!
Patrzę na niego z wściekłością i mówię:
– Następnym razem proszę trzymać łapska przy sobie! Tutaj pracują porządne dziewczyny, to nie dom publiczny! – krzyczę, ile mam sił, a serce wali mi jak oszalałe. Zwracam na siebie uwagę wszystkich gości. Za ramię łapie mnie ich szef, odwracam się i nasze twarze znajdują się w kilkucentymetrowej odległości. Patrzę na jego cudownie wyrzeźbioną twarz. Spogląda mi głęboko w oczy swoimi ciemnymi jak węgiel oczami. Czuję, jak na chwilę całe ciało przestaje być mi posłuszne. Ten wzrok jest przeszywający, a zarazem widzę w nim coś, co mnie pociąga. Rumienię się. Czuję się jak zahipnotyzowana. Z tej magicznej chwili wyrywa mnie jego lekko chrapliwy głos:
– Mam nadzieję, że wybaczysz im natarczywość. Więcej się to nie powtórzy! – zerka na mężczyzn, marszcząc brwi. Jego wzrok ponownie spoczywa na mnie. Uśmiecha się lekko:
– Proszę się nie bać, nie są tacy groźni, na jakich wyglądają – śmieje się, ale nie jest mi wcale do śmiechu, tym bardziej że podchodzi do nas moja managerka.
– Klara, co to za awantura z klientami?! – ton jej głosu nie zapowiada nic dobrego. Patrzy na mnie oburzona. Spuszczam wzrok. Przy jej podejściu moje tłumaczenie nic nie zmieni. W jej mniemaniu klient to klient, szacunek trzeba mieć nawet dla największego chama i pijaka. Głos zabiera tajemniczy brunet:
– Pani Katarzyno, nic się nie stało. Pani Klara nie jest niczemu winna – uśmiecha się lekko w moją stronę i uświadamiam sobie, że to on mnie usprawiedliwił miesiąc temu przed nią. Szefowa zerka na mnie i znów na mężczyznę, jest zmieszana, najchętniej by się wydarła, ale teraz musi zachować twarz.
– Rozumiem, panie Mendoza.
– Klaro, możesz już odejść, stolik obok trzeba posprzątać – zerka na mnie, uśmiechając się szyderczo.
Patrzę na nią. Zawsze musi pokazać swoją wyższość. Kiwam głową mojemu wybawcy, on lekko się uśmiecha, po chwili jego twarz znów jest poważna. Odwracam się i idę w kierunku drugiego stolika, sprzątam kieliszki po drinkach. Myślę o moim wybawcy, jaki jest tajemniczy, jego nazwisko sugeruje, że nie jest Polakiem, choć jego polski jest świetny i nie zauważyłam żadnego obcego akcentu. Jego spojrzenie jest takie cudowne, a zarazem trochę mroczne. Sama nie wiem, jakie uczucia we mnie wzbudza, rozmyślając, wracam znów do pracy i swoich obowiązków. Po pracy jadę autobusem do akademika, biorę prysznic i padam zmęczona do łóżka. Malwiny nie ma, w pokoju panuje cisza i spokój, natychmiast usypiam.
Rano budzi mnie koło dziewiątej dźwięk telefonu. Biorę go i widzę nową wiadomość pocztową. Zaskoczona czytam odpowiedź na moje zgłoszenie do zlecenia na portalu hostess:
_Dzień dobry,_
_zapraszamy Panią na rozmowę dotyczącą zlecenia nr 999. Spotkanie odbędzie się w poniedziałek o godz. 11 pod adresem: Konstancin-Jeziorna, ul. Mroczna 333._
_Proszę o potwierdzenie spotkania._
_Pozdrawiam_
_Zleceniodawca_
Dziwi mnie tajemniczość tego zlecenia. Chwilę zastanawiam się, czy robię dobrze, ale przez myśl przechodzi mi Matylda i wciskam „odpowiedz”. Odpisuję:
_ _
_Dzień dobry,_
_dziękuję za zaproszenie, potwierdzam spotkanie._
_Pozdrawiam_
_Klara Nowicka_