- W empik go
Złodzieje motyli - ebook
Złodzieje motyli - ebook
Nie jest łatwo, gdy ma się naście lat i trzeba zacząć wszystko od początku, w innym mieście i nowej szkole. Dla Gosi Leszczyńskiej okazuje się to jednak względnie proste, a raczej okazałoby się, gdyby nie kilka zagadek. Czym są dziwne motyle, które pojawiają się znikąd wśród mieszkańców Abramowa? Dokąd prowadzi przejście w pobliskiej opuszczonej fabryce? I co się stało z chłopakiem, który zaginął przed dwoma laty? Gdzieś między układaniem sobie życia a budowaniem nowych przyjaźni Gosia wpada na trop prowadzący do świata, przy którym najgorsze koszmary są tylko niewinną fantazją.
Jedno jest pewne: są drzwi, których lepiej nie otwierać. Kiedy zaś sprawy ostatecznie wymkną się spod kontroli i ukochana młodsza siostra Gosi znajdzie się w straszliwym niebezpieczeństwie, walcząc z najgorszym, bezwzględnym przeciwnikiem – śmiertelną chorobą - dziewczyna i jej przyjaciele będą musieli nauczyć się, że odpowiedzialność wymaga czasem odwagi do podejmowania naprawdę szalonych decyzji, chodzenia pod prąd, przekraczania barier, a przede wszystkim wiary w niemożliwe.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66767-39-3 |
Rozmiar pliku: | 356 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Sądzisz, że uda się nam zebrać odpowiednią ilość marzeń? Wolałbym się nie narazić Królowej.
– Nie martw się. Grudzień był dla nas zawsze miesiącem najobfitszych łowów.
– No tak. O! Widzisz tamtą dziewczynę?
– Co z nią?
Przyglądali się przez chwilę siedzącej na ławce młodej osobie, która obgryzała końcówkę długopisu, jakby nad czymś intensywnie myślała. Chyba zresztą tak było, bo co chwila zapisywała coś w niewielkim notesie.
– Tworzy? – spytał pan Szary. – Wygląda, jakby pracowała nad konspektem powieści i zapisywała pomysły.
– No, popatrz! – zachwycił się pan Czarny. – Jaki motyl unosi się jej nad głową! Ogromny i wielobarwny!
– Piękne marzenie. Musimy je zdobyć!
– Ale jak? Natychmiast by to zauważyła.
– Poczekajmy, aż spotka się ze znajomymi. Wtedy łatwiej ją podejdziemy, a ona nie zauważy, że coś straciła.
– Wiesz, czasem jest mi ich szkoda…
– Nie przesadzaj, jedno im zabierzemy, to stworzą sobie inne. Poza tym nie mamy wyjścia…
Obaj spojrzeli w inną stronę, żeby obserwowana przez nich dziewczyna nie wyczuła, że się na nią gapią. Wkrótce zresztą podniosła się z ławki i ruszyła w stronę przystanku autobusowego, bo zauważyła tam swoje koleżanki i kolegów. Przekomarzając się wesoło i przepychając, młodzież wsiadła do pojazdu, a niedoszła pisarka nie zauważyła nawet, że ktoś machnął ręką nad jej głową. Nie wiedziała, co się właściwie stało, przez moment tylko poczuła dotkliwą pustkę, ale wkrótce o niej zapomniała, bo kumpela relacjonowała właśnie wizytę u kosmetyczki.
Pan Szary i pan Czarny zostali na przystanku. Byli bardzo zadowoleni: w przezroczystej sferze unosiło się stadko kolorowych motyli, a wśród nich wyróżniała się barwą i wielkością ich ostatnia zdobycz: marzenie, by zostać pisarką.