Złote jajo - ebook
Złote jajo - ebook
Gdy pierwsze jesienne liście zaczynają opadać, vice-questore Patta prosi Brunettiego by zajął się niewielkim wykroczeniem w prowadzeniu sklepu, popełnionym przez przyszłą synową pewnego majora. Brunetti nie ma ochoty pomagać szefowi gromadzącemu polityczne przysługi, ale nie ma też wyboru - musi się dostosować. Wtedy żona Brunettiego, Paola, przychodzi do niego z własną prośbą. Niepełnosprawny umysłowo mężczyzna, który pracował w ich pralni, właśnie zmarł po przedawkowaniu środków nasennych, a Paola nie może pogodzić się z faktem, że żył i zmarł bez zwrócenia czyjejkolwiek uwagi, nikt go nie zauważał i nikt mu nie pomógł.
Brunetti zaczyna interesować się śmiercią mężczyzny i ze zdumieniem odkrywa, że nie ma o nim żadnych informacji: żadnego aktu urodzenia, paszportu, prawa jazdy, żadnych kart kredytowych. Dla włoskiego rządu ten mężczyzna nigdy nie istniał. Matka zmarłego odmawia rozmowy z policją i zapewnia Brunettiego, że dokumenty jej syna zostały ukradzione w czasie włamania. Gdy kolejne sekrety zaczynają wychodzić na światło dzienne, Brunetti orientuje się, że Lembos, arystokratyczna wenecka rodzina, może być w jakiś sposób powiązana z tą śmiercią. Ale dlaczego ktokolwiek pragnąłby śmierci tego uroczego, prostego mężczyzny?
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7392-597-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(...)
– Znasz tego chłopca niemowę? – zapytała Paola. – Z pralni chemicznej?
Brunetti, który myślami wciąż był przy politykach i Patcie, zdołał tylko zapytać:
– Co takiego?
– Chłopca, który pracował w pralni chemicznej. Głuchego. – Słyszał w głosie Paoli, że jest poruszona, ale potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie chłopaka, którego czasem widywał na zapleczu pralni, składającego ubrania lub stojącego bezczynnie i poruszającego głową w przód i w tył, gdy obserwował ruchy żelazka, wymuszającego porządek na koszulach i sukienkach. Brunetti niewiele pamiętał poza tym składaniem ubrań i dziwnym, arytmicznym sposobem poruszania się chłopaka.
– Tak – powiedział w końcu. – Dlaczego pytasz?
– Nie żyje – odparła Paola, zasmucona tą wiadomością. Ale zaraz dodała: – Przynajmniej takie plotki krążą w okolicy.
– Co się stało? – zapytał Brunetti, zastanawiając się, jaki wypadek mógł go spotkać i czy przyczyniła się do tego głuchota. Wielu dostawców w mieście, pchających metalowe wózki na kółkach, ostrzegało krzykiem ludzi, żeby zeszli im z drogi; ponieważ ten chłopak nie słyszał, mógł zostać przejechany, zmiażdżony czy cokolwiek innego. Albo zepchnięty ze schodów mostu lub do kanału.
– Mężczyzna w barze, gdzie poszłam na kawę, powiedział, że widział rano karetkę pod jego domem, i kiedy wyszli, nieśli takie plastikowe pudło. Wiedział, gdzie on mieszkał, ten głuchy chłopak, więc zapytał ratowników, czy to właśnie on. Powiedzieli mu tylko, że to ktoś z pierwszego piętra, mężczyzna. – Umilkła na chwilę, a potem zapytała: – W ten sposób wynosi się zmarłych, prawda?
Brunetti, który widział to aż za dużo razy, potwierdził.
Zapadła długa cisza, a potem Paola powiedziała:
– Nie wiem, co robić.
Ta uwaga zaskoczyła Brunettiego. Jeśli chłopak nie żył, ani ona, ani nikt inny nie mógł już niczego zrobić.
– Nie rozumiem.
– Jego rodzina. Zrób coś dla nich.
– Czy wiesz w ogóle, co to za rodzina?
– To kobiety z pralni chemicznej, prawda?
Brunetti poczuł ukłucie irytacji, że w ten sposób zajmuje mu się czas, a zaraz potem ukłucie wstydu. Czy zamierzał skarcić żonę za nadmierne współczucie?
– Nie wiem. Nigdy nie zwracałem na to uwagi.
– Na pewno – stwierdziła Paola. – Był praktycznie bezużyteczny jako pracownik. Zawsze myślałam, że jest synem właścicielki albo może tej kobiety, która prasuje. Nikt inny by go nie zatrudnił. – Po chwili dodała: – Chociaż nie widziałam go tam od dłuższego czasu. Ciekawe, co się wydarzyło?
– Nie mam pojęcia – odparł Brunetti. – Nie możesz po prostu zapytać, prawda?
– Nie. Nie.
– A może kioskarza?
– Wiesz, że nie mogę go zapytać – przypomniała Paola.
Cztery lata temu Paola pokłóciła się zażarcie z kioskarzem, gdy zapytała go, dlaczego sprzedaje pewną gazetę, mężczyzna zaś odpowiedział, że to dlatego, że ludzie chcą ją kupować. To sprawiło, że Paola, kobieta nieznająca umiarkowania w dyskusji, zapytała, czy użyłby tej samej wymówki, gdyby sprzedawał narkotyki, a następnie zapłaciła za swoje gazety i odeszła.
To właśnie Brunetti, gdy zrelacjonowała mu ten incydent przy kolacji, powiedział jej, że syn tego mężczyzny zmarł kilka lat wcześniej z przedawkowania, a ta wiadomość doprowadziła Paolę do łez wstydu. Wróciła następnego dnia i próbowała przeprosić, ale mężczyzna odwrócił się do niej plecami i zajął się rozpakowywaniem czasopism. Od tamtej pory kupowanie gazet stało się obowiązkiem Brunettiego.
– A ty mógłbyś go zapytać? Albo kogoś z sąsiadów?
Zanim się na to zgodził, Brunetti zapytał:
– Czy to ciekawość, czy troska?
– Troska – odparła natychmiast. – On był tak nieszczęśliwym człowiekiem. Nie wiem nawet, od jak dawna go widywałam. Na ulicy albo tam na zapleczu, składającego ubrania lub obserwującego, jak one pracują. Zawsze wydawał się ogromnie smutny.
Brunetti przypomniał sobie niezgrabne ruchy chłopaka, dziwaczne kołysanie głową, sugerujące, że od świata zewnętrznego odcinały go inne problemy, poważniejsze od głuchoty.
– Czy było z nim coś jeszcze nie tak? – wtrącił pytanie.
– Nie rozumiem? Czy nie wystarczy, że był głuchoniemy?
– Był także niemy?
– Słyszałeś, żeby kiedyś coś mówił?
– Nie – odparł Brunetti, niepewny, czy to znaczyło, że musiał być opóźniony umysłowo, nie tylko głuchy. – Mówiłem ci, praktycznie nie zwracałem na niego uwagi.
Paola westchnęła.
– Obawiam się, że to samo powiedziałaby większość ludzi. To okropne, nieprawdaż?
– Tak. To prawda.
– O Boże – westchnęła Paola. – Nie wiem nawet, jak się nazywał, gdybym chciała o niego zapytać. Jest tylko niemym chłopakiem. Był niemym chłopakiem.
– Myślę, że ludzie będą wiedzieli, o kogo ci chodzi.
– Nie to mam na myśli, Guido – takie słowa zazwyczaj były wypowiadane w gniewie, ale w tej chwili promieniował z nich tylko smutek. – To właśnie jest takie okropne. Pomyśl o tym, ile on musiał mieć lat. Trzydzieści pięć? Czterdzieści? Więcej? A my wszyscy nazywamy go chłopakiem. – Po następnej pauzie dodała: – Niemym chłopakiem.
– Sprawdzę, czy na dole czegoś nie wiedzą – zaofiarował się Brunetti. – Albo w szpitalu.
– Dziękuję, Guido – odparła jego żona. – Wiem, że to brzmi, jakbym się nad nim rozczulała, ale to okropne żyć w taki sposób, a potem umrzeć, a ludzie nawet nie wiedzą, jak się nazywasz.
– Zobaczę, czego uda mi się dowiedzieć – obiecał Brunetti i odłożył słuchawkę.
Podniósł ją natychmiast i wybrał numer kostnicy. Przedstawił się asystentowi Rizzardiego i zapytał, czy mają tam mężczyznę przywiezionego rano z San Polo.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Nakładem wydawnictwa Noir sur Blanc ukazały się następujące powieści Donny Leon:
ŚMIERĆ W LA FENICE
1998, 2006 (seria kieszonkowa)
ŚMIERĆ NA OBCZYŹNIE
1999
STRÓJ NA ŚMIERĆ
1999
ŚMIERĆ I SĄD
1999
ACQUA ALTA
1999, 2011(seria kieszonkowa)
CICHO, WE ŚNIE
2001, 2009 (seria kieszonkowa)
SZLACHETNY BLASK
2002
ZGUBNE ŚRODKI
2003, 2007 (seria kieszonkowa)
ZNAJOMI NA STANOWISKACH
2004, 2008 (seria kieszonkowa)
MORZE NIESZCZĘŚĆ
2005, 2007 (seria kieszonkowa)
PERFIDNA GRA
2006 (seria kieszonkowa)
SŁOWO OFICERA
2007 (seria kieszonkowa)
FAŁSZYWY DOWÓD
2008 (seria kieszonkowa)
KREW Z KAMIENIA
2009 (seria kieszonkowa)
MĘTNE SZKŁO
2010 ( seria kieszonkowa)
OKROPNA SPRAWIEDLIWOŚĆ
2010 (seria kieszonkowa)
DZIEWCZYNA Z JEGO SNÓW
2011 (seria kieszonkowa)
UKRYTE PIĘKNO
2012 (seria kieszonkowa)
KWESTIA WIARY
2013 (seria kieszonkowa)
PO NITCE DO KŁĘBKA
2014 (seria kieszonkowa)
DZIKA ZACHŁANNOŚĆ
2015 (seria kieszonkowa)