Złoto Hitlera. Gdzie jest złoty pociąg i inne nazistowskie skarby - ebook
Złoty pociąg, Bursztynowa Komnata, skarby Rommla – nazistowskie tajemnice, które od dekad fascynują świat. Autor zabiera nas w niezwykłą podróż śladami dziesięciu największych zagadek III Rzeszy. Odwiedza tunele pod Wałbrzychem, gdzie zniknął tajemniczy transport ze skarbami, nurkuje w alpejskich jeziorach pełnych fałszywych banknotów, eksploruje podziemia zamków i bunkrów kryących nazistowskie sekrety. To fascynująca opowieść poszukiwacza, który łączy historyczne fakty z nowoczesnymi metodami poszukiwań. Georadary, sonary, świadectwa ostatnich żyjących świadków – wszystko po to, by rozwikłać zagadki od podziemnego miasta w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym po okultystyczne rytuały w zamku Wewelsburg. Czy Bursztynowa Komnata wciąż istnieje? Gdzie ukrył swoje łupy Rommel? Co skrywają zalane tunele pod Górami Sowie? Niektóre skarby czekają na odkrycie. Inne mogą już nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Literatura faktu |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788368316629 |
| Rozmiar pliku: | 114 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1: Złoty Pociąg
Legenda z Wałbrzycha
Świadectwa mieszkańców
Poszukiwania XXI wieku
Teoria tuneli
2: Bursztynowa Komnata
Ósmy cud świata
Demontaż i kradzież
Ślady w Królewcu
Współczesne tropy
3: Węgierski Złoty Pociąg
Złoto nad Dunajem
Trasa przez Austrię
Jezioro Aussee
Współpraca z SS
4: Skarby Rommla
Pustynny lis i jego łupy
Transport do Europy
Ukryte depozyty
Współczesne poszukiwania
5: Międzyrzecki Rejon Umocniony
Podziemne miasto
Bunkry pełne tajemnic
Zalane korytarze
Lokalne legendy
6: Kompleks Riese
Projekt Riese - gigantyczna tajemnica
Więźniowie i robotnicy
Niedokończone komnaty
Teoria fabryki broni
7: Jezioro Toplitzsee
Alpejskie miejsce eksperymentów
Nurkowanie za historią
Operacja Bernhard
Niebezpieczeństwa głębin
8: Skarby Wrocławia
Festung Breslau
Muzea i kolekcje
Podziemia miasta
Współczesne odkrycia
9: Zamek Wewelsburg
Święty Graal SS
Okrągła sala i jej tajemnice
Biblioteka ezoteryczna
Poszukiwania relikwii
10: Podziemia Zamku Książ
Podziemne laboratorium
Tunele donikąd
Zaginiona biblioteka
Współczesne eksploracjeLegenda z Wałbrzycha
Styczeń 1945 roku w Wałbrzychu był czasem niepokoju i rosnącego strachu. Front wschodni zbliżał się nieubłaganie do Dolnego Śląska, a mieszkańcy górniczego miasta obserwowali z niepokojem pierwsze kolumny uciekinierów z terenów już zajętych przez Armię Czerwoną. Po ulicach przemykały wozy zaprzężone w konie, obładowane dobrami osobistymi całych rodzin. Ludzie w pośpiechu pakowali swoje życie w walizki i skrzynie, nie wiedząc, czy jeszcze kiedykolwiek wrócą do swoich domów. W powietrzu wisiała gęsta atmosfera końca – końca Trzeciej Rzeszy, końca pewnego porządku świata. To właśnie w tym chaosie nadchodzącego upadku miała narodzić się jedna z najtrwalszych legend o nazistowskich skarbach – opowieść o złotym pociągu, który miał zniknąć gdzieś w podziemnych korytarzach i tunelach tej śląskiej ziemi.
PANICZNA EWAKUACJA ZE STOLICY ŚLĄSKA
W ostatnich dniach stycznia 1945 roku we Wrocławiu – ówczesnym Breslau – wybuchła panika. Niemiecki aparat administracyjny, który przez lata sprawował kontrolę nad całym regionem, zaczął gorączkowo ewakuować swoje najważniejsze instytucje. Z budynków gauleitatu, banków, muzeów i archiwów wyjeżdżały ciężarówki wypełnione dokumentami, dziełami sztuki i skrzyniami o nieznanej zawartości. Szczególną uwagę zwracały tajemnicze transporty kolejowe, które pod osłoną nocy opuszczały dworzec towarowy, kierując się na południowy zachód – w stronę Gór Sowich. Świadkowie relacjonowali później, że pociągi te były wyjątkowo ciężko strzeżone przez żołnierzy SS i Wehrmacht, a wagon za wagonem wydawał się uginać pod ciężarem ładunku. Lokalne władze kolejowe otrzymywały rozkazy dotyczące priorytetowego traktowania tych transportów, które miały pierwszeństwo przed wszelkimi innymi składami, włączając w to ewakuację cywilów. Dokąd zmierzały te pociągi i co przewoziły, pozostawało tajemnicą znaną jedynie nielicznym wtajemniczonym.
ŚWIADKOWIE Z PERONU
Mieszkańcy Wałbrzycha, którzy w pierwszych dniach lutego 1945 roku znaleźli się w pobliżu stacji kolejowej lub tras prowadzących w kierunku Gór Sowich, byli świadkami niezwykłych scen. Ciężko obładowane wagony towarowe, często z opuszczonymi plandekami ukrywającymi zawartość, powoli toczyły się w kierunku tuneli kolejowych przecinających masyw górski. Lokalni kolejarze opowiadali o wagonach tak przepełnionych, że osie trzeszczały pod ciężarem ładunku. Jeden z emerytowanych maszynistów, Józef Kowalski, wspominał po latach, że podczas pracy na trasie Wałbrzych-Kłodzko widział skład, który wydawał mu się "cięższy niż wszystkie wagony węgla, jakie kiedykolwiek prowadził". Mieszkańcy wsi położonych wzdłuż trasy kolejowej relacjonowali, że pociągi te jechały wyjątkowo wolno, jakby ich zawartość wymagała szczególnej ostrożności. Większość świadków zgodnie twierdziła, że transporty te skręcały w kierunku mniej uczęszczanych linii kolejowych prowadzących do opuszczonych kopalń i fabryk ukrytych w górskich dolinach.
ZAGINIONY TRANSPORT
W połowie lutego 1945 roku wydarzyło się coś, co miało na zawsze zapisać się w lokalnej pamięci. Jeden z takich tajemniczych transportów po prostu zniknął. Świadkowie widzieli go wjeżdżającego w rejon tuneli pod Górami Sowie, ale żaden z kolejarzy obsługujących dalsze stacje na trasie nie potwierdził jego przyjazdu. Transport nie dotarł do Kłodzka, nie został odnotowany w Międzylesiu, a także nie pojawił się na żadnej ze stacji w kierunku granicy z Czechosłowacją. Niemieckie władze kolejowe, które w tamtym czasie były już w stanie kompletnego chaosu, nie udzieliły żadnych wyjaśnień. Po wojnie, gdy polscy kolejarze przejmowali infrastrukturę, nie znaleźli w dokumentacji żadnych śladów tego konkretnego transportu. Pociąg po prostu rozpłynął się w powietrzu, jakby nigdy nie istniał, pozostawiając jedynie pytania i rosnące podejrzenia o celowe ukrycie jego zawartości gdzieś w górskich tunelach.
NARODZINY LEGENDY
Z tych niepewnych faktów i fragmentarycznych świadectw zrodziła się legenda, która miała przetrwać dziesięciolecia. Wśród mieszkańców Wałbrzycha i okolicznych wsi zaczęto szeptać o "złotym pociągu" – transporcie wypełnionym nazistowskimi skarbami, który został celowo ukryty w jednym z licznych tuneli i sztolni przecinających Góry Sowie. Opowieść ta, przekazywana z ust do ust, z ojca na syna, z pokolenia na pokolenie, obrastała w kolejne szczegóły. Mówiono o wagonach pełnych złotych sztabek, dzieł sztuki, cennych kamieni i archiwalnych dokumentów. Każda rodzina miała swoją wersję tej historii, każdy stary górnik dodawał własne obserwacje z tamtych dramatycznych dni. Z czasem legenda złotego pociągu stała się częścią tożsamości lokalnej społeczności – obietnicą, że gdzieś w głębi ziemi, na której żyją, spoczywa skarb wartości niewiarygodnych fortun.
Świadectwa mieszkańców
Najcenniejsze informacje o wydarzeniach z przełomu lutego i marca 1945 roku pochodzą od mieszkańców Wałbrzycha, którzy jako dzieci lub młodzi ludzie byli bezpośrednimi świadkami tych niezwykłych dni. Maria Nowak, która w 1945 roku miała czternaście lat, przez dziesięciolecia opowiadała o nocach, gdy budziły ją dźwięki pociągów jadących "nie tak jak zwykle". Według jej relacji, transporty te przemieszczały się znacznie wolniej niż regularne składy, a charakterystyczny dźwięk kół na szynach był głębszy, jakby wagony były wyjątkowo ciężko załadowane. Stanisław Kowalczyk, syn kolejarza pracującego wówczas na stacji Wałbrzych Główny, wspominał, że jego ojciec przez kilka tygodni wracał do domu wyraźnie zdenerwowany, mówiąc jedynie, że "działy się rzeczy, o których lepiej nie mówić". Wielu świadków z tamtego okresu zgodnie twierdziło, że w ostatnich tygodniach wojny atmosfera wokół infrastruktury kolejowej była wyjątkowo napięta, a niemieccy żołnierze strzegli niektórych tras z niezwykłą intensywnością.
NOCNE TRANSPORTY BEZ ŚLADÓW
Szczególną uwagę zwracają relacje dotyczące nocnych transportów, które przechodziły przez Wałbrzych bez jakichkolwiek formalnych zatrzymań. Świadkowie opisywali pociągi jadące w ciemnościach, bez świateł w oknach wagonów pasażerskich, z jedynie minimalnymi sygnałami ostrzegawczymi na lokomotywie. Według relacji ówczesnego pomocnika nastawniczego, Kazimierza Wiśniewskiego, te transporty nie były odnotowywane w oficjalnych rejestrach ruchu kolejowego, co było bezprecedensowym naruszeniem wszelkich procedur. Pociągi te nie zatrzymywały się na żadnej ze stacji w mieście, lecz przechodziły przez nie jak "duchy", kierując się w stronę mniej uczęszczanych linii kolejowych prowadzących w głąb Gór Sowich. Mieszkańcy kamienic położonych blisko torów relacjonowali, że podczas przejazdu tych transportów słychać było metaliczne zgrzytanie i brzęczenie, jakby wagony przewoziły olbrzymie ilości ciężkich, metalowych przedmiotów, które przesuwały się i uderzały o ścianki podczas jazdy.
ESKORTOWANI PRZEZ SS
Świadkowie zgodnie opisywali niezwykle surową eskortę towarzyszącą tajemniczym transportom. Antoni Mazur, który pracował jako robotnik przy naprawach torów, opowiadał o niemieckich żołnierzach w czarnych mundurach SS, którzy podczas postoju jednego z transportów ustawili się wokół składu w odległościach co kilku metrów, tworząc niedostępny kordon. Według jego relacji, żołnierze ci nie pozwalali nikomu zbliżyć się do wagonów nawet na odległość kilkudziesięciu metrów, a każdy cywil próbujący przejść w pobliżu był natychmiast odpędzany krzykliwymi rozkazami po niemiecku. Helena Kowalska, która mieszkała przy ulicy prowadzącej do stacji towarowej, wspominała urzędników w cywilnych płaszczach, którzy sprawdzali dokumenty każdej osoby pojawiającej się w okolicy podczas przejazdu transportów. Ci ludzie zachowywali się z wyjątkową nerwowością, nieustannie rozglądając się wokół i rozmawiając między sobą szeptem, jakby bali się, że ktoś mógłby podsłuchać ich rozmowy.
NOCNE ODGŁOSY Z TUNELI
Od końca lutego 1945 roku mieszkańcy wsi położonych w pobliżu tuneli kolejowych w Górach Sowie zaczęli słyszeć dziwne dźwięki dobiegające z głębi ziemi. Józef Pawlak z Wałbrzycha, który często chodził na nocne polowania w okolicznych lasach, opowiadał o metalicznych uderzeniach i brzęku dobiegających z rejonu tunelu kolejowego koło Wrocławskiej Góry. Według jego relacji, odgłosy te przypominały pracę kilofów i łopat, jakby ktoś prowadził intensywne prace wykopaliskowe głęboko pod ziemią. Anna Nowotarska, mieszkanka wsi Lubiechów, przez kilka nocy z rzędu budziły hałasy przypominające przesuwanie ciężkich przedmiotów po kamiennej powierzchni. Dźwięki te dochodziły wyraźnie z kierunku opuszczonego tunelu, który przed wojną służył do transportu węgla z kopalni. Świadkowie zgodnie twierdzili, że odgłosy te słychać było tylko w nocy, a podczas dnia w okolicy panowała podejrzana cisza, jakby wszelkie prace były prowadzone wyłącznie pod osłoną ciemności.
SAPERZY PRZY TORACH
Mieszkańcy wsi rozrzuconych wzdłuż linii kolejowej prowadzącej w głąb Gór Sowich byli świadkami intensywnych prac prowadzonych przez niemieckich saperów w ostatnich tygodniach wojny. Franciszek Kowalski z Boguszowa relacjonował, że przez kilka dni z rzędu obserwował grupy żołnierzy w mundurach inżynieryjnych, którzy wykonywali tajemnicze prace ziemne przy torach kolejowych w pobliżu wjazdu do tunelu pod Górą Choina. Według jego obserwacji, saperzy ci kopali głębokie doły wzdłuż nasypów kolejowych i instalowali jakieś metalowe konstrukcje, które następnie zasypywali ziemią i kamuflowali gałęziami. Mieszkańcy wsi Rzeczka opowiadali o niemieckich żołnierzach, którzy przez całą noc pracowali przy rozwidleniu torów, gdzie linia główna łączyła się z bocznicą prowadzącą do opuszczonej kopalni. Prace te prowadzono z wyjątkową ostrożnością - niemieccy żołnierze używali lamp naftowych zamiast reflektorów i komunikowali się gestami zamiast głośnych rozkazów, jakby starali się pozostać niezauważeni przez okolicznych mieszkańców.
Poszukiwania XXI wieku
Na początku XXI wieku legenda złotego pociągu z Wałbrzycha przeżyła prawdziwy renesans, przyciągając uwagę nie tylko lokalnych poszukiwaczy skarbów, ale także profesjonalnych zespołów ekspedycyjnych z całej Europy. W 2001 roku pierwszą zorganizowaną ekspedycję przeprowadził zespół niemiecko-polskich historyków pod kierownictwem dr. Heinza Müllera z Uniwersytetu w Dreźnie, który przez dwa miesiące systematycznie przeszukiwał tereny wokół opuszczonych tuneli kolejowych w Górach Sowie. Wzrost zainteresowania tematem wynikał częściowo z odtajnienia dokumentów archiwalnych dotyczących końcowego okresu III Rzeszy, które potwierdziły istnienie tajnych programów ewakuacji cennych dóbr z terenów zagrożonych przez zbliżający się front. Media zaczęły szeroko relacjonować poszukiwania, co przyciągnęło kolejnych badaczy i poszukiwaczy, tworząc prawdziwą gorączkę złota w regionie. Samorząd lokalny, widząc potencjał turystyczny tej legendy, zaczął oficjalnie wspierać niektóre ekspedycje, co nadało poszukiwaniom bardziej naukowy charakter.
NOWOCZESNE METODY POSZUKIWAŃ
Profesjonalne zespoły poszukiwawcze XXI wieku wniosły do poszukiwań złotego pociągu arsenał najnowocześniejszych technologii geofizycznych i archeologicznych. Georadary penetrujące grunt o zasięgu do dwudziestu metrów głębokości pozwoliły na skanowanie rozległych obszarów wokół tuneli kolejowych bez konieczności prowadzenia kosztownych wykopów. Zespół brytyjskich specjalistów z firmy Subsurface Surveys w 2008 roku wykorzystał zaawansowane wykrywacze metali zdolne do lokalizowania dużych skupisk żelaza i metali szlachetnych na głębokości do piętnastu metrów pod powierzchnią ziemi. Szczególnie obiecujące rezultaty przyniosło zastosowanie sonarów penetrujących grunt, które umożliwiły mapowanie podziemnych pustych przestrzeni i tuneli, w tym tych, które mogły zostać celowo zasypane lub zawalane po wojnie. Polsko-niemiecka ekspedycja z 2012 roku wykorzystała także magnetometry kwantowe, które wykrywają nawet minimalne zakłócenia pola magnetycznego ziemi spowodowane obecnością dużych metalowych obiektów, takich jak wagony kolejowe czy lokomotywy.
ODKRYCIE Z 2015 ROKU
W sierpniu 2015 roku świat obiegła sensacyjna wiadomość o potencjalnym odnalezieniu złotego pociągu. Dwaj poszukiwacze - Niemiec Andreas Richter i Polak Piotr Koper - ogłosili, że przy użyciu georadaru zlokalizowali pod ziemią w okolicach Wałbrzycha metalowy obiekt o długości około stu metrów, którego kształt i struktura odpowiadały składowi kolejowemu złożonemu z kilku wagonów. Ich badania prowadzone w rejonie 65. kilometra linii kolejowej Wrocław-Wałbrzych wykazały obecność dużego skupiska metalu na głębokości około ośmiu do dziesięciu metrów pod powierzchnią. Według prezentowanych przez nich analiz georadarowych, obiekt ten znajdował się w obszarze, który podczas wojny był gęsto porośnięty lasem i mógł stanowić idealne miejsce do ukrycia transportu. Odkrycie to wywołało ogromne poruszenie medialne - do Wałbrzycha przyjeżdżały ekipy telewizyjne z całego świata, a lokalni przedsiębiorcy zaczęli już planować inwestycje turystyczne związane z oczekiwanym odkryciem skarbu. Richter i Koper żądali od polskich władz dziesięciu procent wartości ewentualnie odkrytych skarbów, powołując się na obowiązujące prawo dotyczące znalezisk archeologicznych.
ROZCZAROWANIE OFICJALNYCH WYKOPALISK
Pod presją międzynarodowych mediów i rosnących spekulacji, polskie władze zdecydowały się na przeprowadzenie oficjalnych wykopalisk w miejscu wskazanym przez niemiecko-polski duet poszukiwaczy. Prace rozpoczęte w sierpniu 2016 roku pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i przy udziale ekspertów z Politechniki Wrocławskiej miały definitywnie rozstrzygnąć kwestię istnienia ukrytego pociągu. Przez kilka tygodni ciężki sprzęt wykonywał wykopy sięgające głębokości dwunastu metrów, systematycznie odsłaniając kolejne warstwy ziemi w miejscu, gdzie georadar miał wykryć tajemniczy metalowy obiekt. Rezultat okazał się jednak głęboko rozczarowujący - zamiast wagonów wypełnionych nazistowskim złotem archeolodzy odkryli jedynie fragmenty zniszczonych szyn kolejowych, resztki betonowych podkładów oraz kawałki metalowych konstrukcji pochodzących prawdopodobnie z okresu międzywojennego. Badania laboratoryjne potwierdziły, że znalezione elementy metalowe to zwykły złom kolejowy, który mógł zostać zakopany podczas modernizacji linii w latach pięćdziesiątych. Spektakularne odkrycie, które miało zmienić historię poszukiwań nazistowskich skarbów, okazało się jedynie kolejnym mirażem w długiej serii niezrealizowanych nadziei.
NOWE TEORIE I NIEUSTAJĄCE POSZUKIWANIA
Pomimo rozczarowania związanego z oficjalnymi wykopaliskami z 2016 roku, niezależne grupy poszukiwaczy skarbów nie zrezygnowały z poszukiwań złotego pociągu, koncentrując się na alternatywnych teoriach dotyczących jego możliwego położenia. Zespół polsko-czeskich badaczy pod kierownictwem inżyniera górniczego Marcina Nowaka opracował w 2018 roku nową hipotezę, zgodnie z którą transport mógł zostać ukryty nie w głównych tunelach kolejowych, lecz w rozległej sieci sztolni i korytarzy należących do kopalni węgla "Wałbrzych" i "Thorez". Według tej teorii, niemieccy saperzy mogli wykorzystać istniejące podziemne połączenia między kopalniami, aby ukryć pociąg w jednej z opuszczonych części kompleksu wydobywczego, następnie zasypując lub maskując wejścia. Inna grupa badaczy, inspirowana analizą przedwojennych map geologicznych, sugeruje, że złoty pociąg może znajdować się w naturalnych jaskiniach wapiennych w rejonie Kotliny Kłodzkiej, gdzie niemieccy inżynierowie mogli wykorzystać naturalne formacje skalne jako gotowe magazyny. Współczesne poszukiwania prowadzone są także w oparciu o najnowsze technologie satelitarne i analizę zmian w pokrywie roślinnej, które mogą wskazywać na obecność podziemnych pustek lub zakłóceń w strukturze gruntu.
Teoria tuneli
Analiza niemieckich map kolejowych z okresu II wojny światowej, odnalezionych w archiwach Bundesarchiv w Koblencji oraz w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej, ujawniła istnienie rozległej sieci podziemnych tuneli w rejonie Gór Sowich, które zostały całkowicie pominięte na powojennych mapach kolejowych. Dr Tomasz Jankowski z Politechniki Wrocławskiej, specjalizujący się w historii kolei śląskich, podczas swoich badań z 2019 roku odkrył szczegółowe plany techniczne z 1943 roku, które pokazywały co najmniej siedem dodatkowych tuneli i bocznic kolejowych w rejonie między Wałbrzychem a Kłodzkiem. Według tych dokumentów, część z tych podziemnych tras była klasyfikowana jako "Geheim" - tajne, a ich konstrukcja była nadzorowana bezpośrednio przez Organizację Todt, odpowiedzialną za najważniejsze projekty inżynieryjne Trzeciej Rzeszy. Porównanie przedwojennych i powojennych map wykazało, że po 1945 roku polskie władze kolejowe albo nie otrzymały informacji o istnieniu tych tuneli, albo celowo je ukryły. Niektóre z tych ukrytych tras prowadziły do podziemnych kompleksów przemysłowych, gdzie podczas wojny produkowano broń i wyposażenie dla Wehrmacht, co sugeruje, że mogły one służyć także jako miejsca ukrywania cennych materiałów przed nadchodzącym frontem.
HIPOTEZA PRZEŁADUNKU SKARBÓW
Nowa teoria poszukiwaczy zakłada, że zamiast ukrywania całego złotego pociągu w jednym miejscu, niemieccy organizatorzy ewakuacji mogli zastosować znacznie bardziej wyrafinowaną strategię polegającą na przeładowaniu skarbów do wcześniej przygotowanych podziemnych magazynów w sztolniach górniczych. Według tej hipotezy, opracowanej przez zespół historyków z Uniwersytetu Wrocławskiego, transport kolejowy mógł dotrzeć do jednego z ukrytych tuneli, gdzie jego zawartość została szybko przeniesiona do sieci podziemnych korytarzy wykutych w skale wapiennej Gór Sowich. Po opróżnieniu wagonów, niemiecki pociąg mógł zostać skierowany dalej na zachód lub zniszczony, aby zatrzeć wszelkie ślady operacji. Taka procedura wyjaśniałaby, dlaczego żaden ze świadków nie widział pociągu wyjeżdżającego z rejonu tuneli - gdyż jego misja kończyła się w momencie rozładunku. Dodatkowo, Niemcy mogli wykorzystać do tego celu istniejące sztolnie kopalni "Concordia" i "Fuchs", które w 1945 roku były już częściowo opuszczone, ale wciąż dostępne poprzez sieć podziemnych korytarzy. Po ukryciu skarbów, wejścia do tych sztolni mogły zostać zaminowane i zasypane przez saperów, tworząc pozornie naturalne zawały, które przez dziesięciolecia skutecznie ukrywały prawdziwą zawartość podziemnych magazynów.
DOWODY NA NIEMIECKIE PRACE PODZIEMNE
Badania archeologiczne prowadzone w latach 2017-2020 przez zespół z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego pod kierownictwem prof. Anny Kowalskiej przyniosły konkretne dowody na istnienie rozbudowanego systemu podziemnych korytarzy wykutych przez Niemców w rejonie Wałbrzycha. Podczas prac wykopaliskowych w okolicach dawnej kopalni "Thorez" odkryto fragmenty betonowych konstrukcji o nietypowej architekturze, które nie pasowały do standardowych rozwiązań stosowanych w górnictwie węglowym. Analizy techniczne wykazały, że użyty beton zawierał dodatki chemiczne poprawiające jego wytrzymałość, co było charakterystyczne dla niemieckich fortyfikacji z okresu II wojny światowej. Najważniejszym odkryciem było natrafienie na system metalowych szyn o niestandardowym rozstawie, które prowadziły w głąb góry pod kątem znacznie łagodniejszym niż typowe szyby wydobywcze. Badania georadarowe przeprowadzone wokół tego miejsca ujawniły istnienie pustych przestrzeni na głębokości do trzydziestu metrów, które mogły stanowić część szerszego systemu podziemnych magazynów. Dodatkowo, w pobliskich lasach odnaleziono betonowe wentylatory i fragmenty stalowych drzwi z niemieckimi oznaczeniami, co potwierdzało, że obszar ten był intensywnie wykorzystywany przez Wehrmacht w ostatnim okresie wojny.