- W empik go
Z.M.I.A.N.A. Lot komarnicy - ebook
Z.M.I.A.N.A. Lot komarnicy - ebook
Kolejne, fascynujące przygody braci bliźniaków i ich zwariowanej sąsiadki – genialnej wynalazczyni, pani Petunii!
Jacek i Dawid ruszają na ratunek swojej nieznośnej starszej siostrze, Joasi, która przypadkowo spryskuje się sprejem ZMIANA i przemienia się w komarnicę! Bliźniacy wiedzą, że mają tylko jedno wyjście – oni także muszą zmienić się w komarnice i uchronić siostrę przed wszelkimi niebezpieczeństwami.
Czy chłopcom uda się oprzeć czarowi żarówki i pomogą Joasi zachować wszystkie nogi? A także czy pies Lejek powstrzyma się przed zjedzeniem chrupiącej, robaczywej przekąski?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-2280-5 |
Rozmiar pliku: | 4,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Może i są bliźniakami, ale nie są identyczni! Jacek uwielbia pająki, żuki i robaki. Dawid ich nie znosi. Wszystkie małe stworzenia z wieloma nogami go przerażają. Dlatego dzielenie pokoju z Jackiem bywa… no… ciekawe. Mimo wszystko obaj uwielbiają podkładać szczypawki do szuflady starszej siostry, Joasi…
Dawid
• PEŁNE IMIĘ: Dawid Filipiak
• WIEK: 8 lat
• WZROST: wyższy niż Jacek
• LUBI: jazdę na deskorolce
• NIE LUBI: robali i sprzątania
• MARZENIE: zostać kaskaderem
Jacek
• PEŁNE IMIĘ: Jacek Filipiak
• WIEK: 8 lat
• WZROST: wyższy niż Dawid
• LUBI: zbieranie owadów
• NIE LUBI: jazdy na deskorolce
• MARZENIE: zostać entomologiem
Lejek
• PEŁNE IMIĘ: Lejek, pies Filipiaków
• WIEK: 2 lata (14 w ludzkich latach)
• WZROST: nieduży
• LUBI: aportować patyki
• NIE LUBI: kotów
• MARZENIE: ugryźć wiewiórkęKłopoty we włosach
W ciemnej alejce zaraz zostanie popełnione przerażające morderstwo. Ofiara trzepotała skrzydłami w cieniu straszliwej, najeżonej kolcami broni, która uderzyła o ścianę, chybiając kilka centymetrów.
Morderca był zimny, pozbawiony uczuć, zdolny do zabicia jednym ciosem i odwrócenia się na pięcie bez chwili zastanowienia.
Ofiara wiedziała, że wybiła jej godzina. Jeszcze jeden atak i nie zostanie nic oprócz mokrej plamy.
Kolce pomknęły do przodu.
– Joasiu, przestań! – zawołał Jacek i skoczył przez pokój starszej siostry, łapiąc ją za ramię, zanim zdążyła ponownie machnąć szczotką do włosów.
– Hej! Odczep się! – krzyknęła Joasia, starając się odtrącić brata.
Jednak Dawid, jego brat bliźniak, również rzucił się i złapał za drugą rękę.
– Morderczyni! – oskarżył ją Jacek. – Zabijasz niewinne ćmy! Jak możesz?
Ćma wyleciała zza łóżka Joasi i zaczęła się obijać o szybę w panicznej próbie ucieczki.
– To tylko ćma! To nie kot, pies czy jakaś osoba! – zdenerwowała się dziewczyna, machając blond włosami, kiedy siłowała się z braćmi.
– To, że jest mała, wcale nie oznacza, że nie ma żadnych uczuć – oznajmił Dawid, wspinając się na plecy siostry.
– Dawid! Złaź ze mnie! – wrzasnęła Joasia. Machnęła łokciem i chłopiec spadł na łóżko. Jacek puścił siostrę i zaczął się przyglądać brązowemu owadowi. Dziewczyna pokręciła głową, patrząc na Dawida. – Ty przecież nie lubisz robali. Dostajesz świra, kiedy któryś na tobie usiądzie!
– Prawda – powiedział Dawid. – Potrafią być obrzydliwe… Ale są też wspaniałe. Wiem to. Raz byłem pająkiem. I muchą. I konikiem polnym. Och, i jeszcze mrówką. Genialna sprawa!
– Tak, jasne – prychnęła Joasia. – W każdym razie wy zawsze potraficie mi wszystko obrzydzić!
Dawid wybuchnął śmiechem. Wiedział, że siostra nigdy by nie uwierzyła w to, co powiedział. Nawet jeśli była to prawda. On i Jacek byli tymi wszystkimi stworzeniami tego lata. Wszystko zaczęło się, od kiedy znaleźli tajne laboratorium w sąsiednim ogrodzie i odkryli w nim coś niesamowitego.
Ich sąsiadka, pani Petunia, sprawiała wrażenie zrzędliwej staruszki, ale okazała się genialną wynalazczynią, która wymyśliła sprej Z.M.I.A.N.A. mogący przemienić każdego w robaka. Tylko Dawid i Jacek znali jej sekret, a poznali go, kiedy przypadkiem zostali spryskani i zamienieni w pająki. Na początku się jej bali, ale z czasem zaczęli pomagać, szukając specjalnych szklanych sześcianów. Mieli już cztery, ale jeśli odnajdą kolejne dwa, Petunia odczyta kod na nowy sprej Z.M.I.A.N.A. Ten będzie przemieniał w gady. Wtedy przekonają się, jak to jest być wężem, jaszczurką albo nawet aligatorem!
– Przecież nie musisz jej zabijać – oznajmił Jacek, wciąż przypatrując się ćmie. – Wystarczy otworzyć okno.
– Już próbowałam – powiedziała Joasia. – Ale ciągle wraca!
– Musisz wyłączyć światło – wyjaśnił Jacek i zgasił lampkę. – Ćmy mylą się i myślą, że to księżyc. Dlatego tu przylatują. – Otworzył okno, dmuchnął na owada i uśmiechnął się, widząc, jak odlatuje. – Bezpiecznego lotu! – zawołał i zamknął okno. Obejrzał się i zobaczył Dawida wijącego się na łóżku pod stopą siostry. – Żywią się nektarem w blasku księżyca. Romantycznie, prawda? Potrafią wyczuć swoją dziewczynę z wielu kilometrów.
– Błe! – skomentował Dawid.
– Świetnie, dzięki za lekcję przyrody, ty mały specu od robali – powiedziała Joasia, oswobadzając Dawida i włączając lampkę. – A teraz wynocha z mojego pokoju. Muszę się przygotować do wyjścia.
Podeszła do lustra i zaczęła szczotkować włosy zabójczą bronią, przebierając we flakonikach i w przyborach do makijażu.
– MAMO! – zawołała, nie zwracając uwagi na braci. – Gdzie jest mój lakier do włosów?
Mama nie odpowiedziała. Śpiewała w kuchni razem z piosenką z radia. Ale kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, Jacek i Dawid wyszli z pokoju siostry i wzruszyli ramionami… Joasia była typową nastolatką.
Dawid zjechał po balustradzie i zeskoczył na samym dole, lądując z tupnięciem przed drzwiami, i je otworzył.
Na progu stała pani Petunia. Kiedy tylko zauważyła Dawida oraz ukrywającego się za nim Jacka, strzeliła oczami w lewo i w prawo, po czym syknęła:
– Doskonale! Właśnie was chciałam zobaczyć!
Miała kapelusz naciągnięty nisko nad oczami, a kołnierz starego płaszcza postawiony na sztorc. Wyglądała tak, jakby przebrała się za szpiega.
– Ciii! – powiedziała kobieta, nie wchodząc do domu, ale nachylając się nad braćmi. – Słuchajcie. To ważne. Bardzo ważne.
– O co chodzi? – zapytał Dawid.
– Sza! Cicho! – Petunia zacisnęła płaszcz i fuknęła na Dawida. – Potrzebuję waszej pomocy, ale tylko wy dwaj możecie o wszystkim wiedzieć!
Jacek westchnął.
Czasami zastanawiał się, czy Petunia zdawała sobie sprawę, że ona była emerytką, a on i Dawid nadal chodzili do podstawówki. Zachowywała się, jakby wszyscy troje byli w tym samym wieku.
– Co się stało, Petuniu? – zapytał niepewnie.
Zawsze gdy zadawali się z wynalazczynią, byli blisko śmierci.
Petunia rozejrzała się.
– Wyjeżdżam na konferencję do Berlina – powiedziała. – Bardzo ważną konferencję.
– Zaprezentujesz swój sprej Z.M.I.A.N.A.? – zapytał Dawid.
– Nie! Nie! Jeszcze nie. – Petunia zdawała się być zdenerwowana. – Świat nauki nie jest na to gotowy. Nie mogę teraz zdradzić mojego sekretu! To nie jest odpowiedni moment. Ale… Jeśli coś miałoby mi się stać… – Spojrzała na nich, powoli kiwając głową. – O tak… Coś mogłoby mi się stać i cała moja praca nawet nie ujrzałaby światła dziennego! A to… To byłaby tragedia!
– Myślisz, że ktoś chcę cię dopaść? – szepnął Jacek.
Petunia zmrużyła oczy.
– Co?
– No wiesz – powiedział chłopiec. – Sama mówiłaś, że jacyś ludzie cię szpiegują, ale czy sądzisz, że chcą cię dopaść? Jak w filmach?
– Och, nic z tych rzeczy – oznajmiła Petunia, jakby Jacek był niespełna rozumu. – Miałam na myśli, że może mnie rozjechać autobus albo coś takiego. Oczywiście to się może wydarzyć kiedykolwiek! W każdym razie na wszelki wypadek daję wam to na czas mojego wyjazdu! – Wyciągnęła z płaszcza plastikową butelkę z rozpylaczem.
– Nie chcemy tego! – stęknął Dawid, cofając się ze strachem.
– Och, daj spokój! To całkowicie bezpieczne. Jest szczelnie zamknięta – powiedziała kobieta. – Wrzućcie to pod łóżko i przechowajcie do mojego powrotu. A jeśli z jakiegoś powodu bym nie wróciła, zanieście to do pisma naukowego i przedstawcie mój geniusz światu.
– Petuniu – zaczął Jacek – zauważyłaś, że nie jesteśmy dorośli? To znaczy… Wiesz, że mamy tylko osiem lat?
– A co ma piernik do wiatraka? – zapytała Petunia, wsuwając butelkę w ręce Jacka, po czym obróciła się i poszła. – Do zobaczenia w przyszłym tygodniu, jeśli wszystko pójdzie dobrze! Trzymajcie się. Nie przestawajcie szukać sześcianów!
Bliźniacy zamknęli drzwi i spojrzeli na butelkę.
– Ciekawe, jaki to sprej – mruknął Dawid. – Może… osa albo pszczoła. Albo stonoga…
– Nie przekonamy się o tym – powiedział Jacek.
Dawid przytaknął. Mimo że ich robacze przygody były emocjonujące, zostali niemal zjedzeni już tyle razy, że nie mieli ochoty wypróbowywać najnowszego wynalazku Petunii.
Wciąż trudno im było w to uwierzyć, ale Petunia stworzyła sprej Z.M.I.A.N.A. w podziemnym laboratorium w swoim ogrodzie, wykorzystując sekretną formułę, którą opracowała podczas lat pracy dla rządowej agencji naukowej. Znajdowałaby się tam nadal, gdyby jej tak zwany kolega, bezbrwiowy Wiktor, nie spróbował wykraść jej pracy i nie wymazał jej pamięci.
Jednak jego plan miał wadę. Ponieważ Petunia podejrzewała zdradę, podłożyła fałszywą formułę do biurka, a prawdziwą zapisała w sześciu szklanych sześcianach. Następnie odtworzyła całość w domu, kiedy tylko pamięć po trochu zaczęła jej wracać. Zadziałało. Jacek i Dawid dobrze o tym wiedzieli. Do tej pory zmienili się już cztery razy.
– Chodź – powiedział Jacek, wspinając się po schodach. – Zanieśmy to do naszego pokoju i znajdźmy jakąś dobrą kryjówkę. Dobrze, że ona tego nie ma przy sobie. Zbyt dużo tego rozpyla naokoło.
– Powinniśmy jej unikać! Następnym razem nie otwierajmy drzwi – zaproponował Dawid.
– Wiem – zgodził się Jacek. – Ale… jeśli kiedykolwiek odnajdziemy pozostałe sześciany… no…
Zagryzł wargi, a oczy mu lśniły. Petunia stworzyła drugą formułę, która zamieniłaby ich w gady, i zapisała ją w kolejnych sześciu sześcianach. Tylko że… je zgubiła. Do tej pory odnaleźli cztery. Bez ostatnich dwóch nigdy się to nie uda.
– Wyobraź sobie – kontynuował Jacek. – Mógłbym stać się wężem!
– A ja aligatorem! – powiedział Dawid.
– Jeśli tylko znajdziemy dwa ostatnie sześciany GadoZmiany… – westchnął Jacek.
Petunia błagała, żeby pomóc jej w poszukiwaniach, ale nie miała pomysłu, gdzie one są. Pierwsze cztery odnaleźli w pobliskich domach i ogrodach, ale mogli nigdy nie znaleźć pozostałych dwóch. Kobieta ukryła je zbyt dobrze, a część jej pamięci o ich położeniu do tej pory nie wróciła.
– Mógłbym być wielkim waranem… – ciągnął Dawid.
Nagle ktoś skoczył ze szczytu schodów.
– Hej, wy małe potwory! Wiedziałem, że grzebiecie w moich rzeczach! Natychmiast oddajcie mi lakier! – krzyknęła Joasia i wyrwała Jackowi butelkę.
– EJ, NIE! NIE! JOASIU, TO NIE TWOJE! – wrzasnął Jacek.
W odpowiedzi dziewczyna zatrzasnęła im drzwi przed nosem. Bracia stali na schodach i patrzyli na siebie z przerażeniem. Skoczyli do drzwi pokoju siostry.
– JOASIU, NIE UŻYWAJ TEGO! TYLKO NIE PSIKAJ! – krzyczeli w panice.
Naparli na drzwi i je otworzyli.
– Wynocha! – zdenerwowała się dziewczyna.
Zdjęła plastikową pokrywkę z butelki i przystawiła rozpylacz do włosów.
– Joasiu, proszę! – błagał Jacek. – NIE UŻYWAJ TEGO SPREJU! To nie jest to, co myślisz!
– Cha! Cha! – powiedziała Joasia. – Bardzo śmieszne.
Nacisnęła i rozpyliła obłok płynu Z.M.I.A.N.A. nad swoją głową.