Zmienna natura człowieka. Wprowadzenie do psychologii historycznej - ebook
Zmienna natura człowieka. Wprowadzenie do psychologii historycznej - ebook
Kontrowersyjna książka holenderskiego psychiatry Jana Hendrika van den Berga (1914-2012). Autor mierzy się w niej z podstawowym założeniem dwudziestowiecznej psychiatrii: natura ludzka jest niezmienna. Pyta mianowicie: jeśli poprzednie pokolenia, żyjące w odmienny sposób, stanowili istotowo inni ludzie, jak to się działo? I w jaki sposób psychologia – która usiłuje opisać działania człowieka – zarówno odzwierciedlała, jak i wpływała na zachodzące zmiany?
W książce znajdziemy rozważania nad tym jak, w ciągu ostatnich czterystu lat, zmieniła się relacja rodziców i dzieci; co te zmiany oznaczają dla edukacji, jak wpływają na wzory życia zachodniego społeczeństwa; dlaczego osiągnięcie dojrzałości jest teraz tak opóźnione i tak trudne dla naszych dzieci. Van den Berg zastanawia się nad wybranymi aspektami zmian, którym podlegają kobiety, sięgając aż do ery wiktoriańskiej. Analizuje społeczny kontekst neurotycznego niepokoju i oddalenie się współczesnego człowieka od Boga.
Fragmenty książki:
„Ta książka opiera się na idei, że człowiek podlega zmianom. Konsekwentnie zatem musimy zmierzyć się z historią człowieka. Podczas gdy w tradycyjnej psychologii, życie poprzednich pokoleń postrzega sią jako wariację na znany temat, założenie, że człowiek się zmienia prowadzi nas do myśli, że przeszłe pokolenia prowadziły zgoła inne życie, i że różnią się one od następnych w sposób zasadniczy. To jest właśnie twierdzenie, które określa psychologię historyczną.”
„Psychologia historyczna nie jest historią psychologii.”
„Psychologia historyczna porównuje przeszłość i przyszłość, stawiając sobie za cel odsłonięcie, jak człowiek współczesny różni się od człowieka z poprzednich pokoleń. Poszukuje również powodów i przyczyn tych zmian. Musi także rozważyć, dlaczego i w jaki sposób zmienia się – w toku upływającego czasu – sama psychologia. Ostatecznie psychologia historyczna musi rozpatrywać samą siebie według własnych zasad. Analizować każdą zmianę w psychologii przeszłości i wyjaśniać, dlaczego miała ona miejsce oraz – jaki rodzaj życia i myślenia tę zmianę wymusił. Psychologia historyczna ma za zadanie odnaleźć przyczyny każdej nowej zasady.”
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-966150-4-6 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W strumieniu informacji, jaki każdego dnia przepływa przez ekran mojego komputera, natrafiłam na reklamę jednego z warszawskich, autorskich liceów. Reklama nie jest skierowana do dzieci, lecz do rodziców. Chodzi o szkolenie – które dla rodziców poprowadzą „dzieci”, tzn. młodzi dorośli, świeżo upieczeni absolwenci szkół średnich – na temat życia i problemów nastolatków. Zatem role się odwracają. „Wsparcie zapewni im doświadczona w pracy z rodzicami i młodzieżą psycholożka”, mówi zaproszenie. Na portalu społecznościowym cieszy się ono dużym powodzeniem, ma wiele „lajków”, rodzice komentują je z entuzjazmem, dziękują za świetny pomysł. Udział w szkoleniu kosztuje tyle, co obiad dla dwóch osób w warszawskiej restauracji, razem z deserem.
Od pierwszego wydania książki Jana Hendrika van den Berga mija w tym roku 61 lat. Ten holenderski psychiatra przedstawił oryginalną teorię zmian, nie tylko takich, które nazywamy społecznymi, ale zachodzących nieustannie zmian natury ludzkiej. Ujawniają się one w języku, w użyciu i znaczeniu słów.
Pytanie o to, czy warto tę książkę czytać teraz, czy nie straciła na aktualności, bez wątpienia ma sens. Niektórych zdań autora nie będziemy rozumieć, to znaczy nie będziemy rozumieć sposobu życia ludzi sześćdziesiąt lat temu. Tak jak współcześni rodzice nie rozumieją sposobu, w jaki żyją ich o dwadzieścia, trzydzieści lat młodsze dzieci. Potrzebują specjalnych szkoleń, kursów, poradników i wsparcia „specjalistów” – psychologów i pedagogów.
Jak to się stało, że utraciliśmy tę wiedzę – kluczową dla życia i dla budowania więzi? Jak została utracona ciągłość? Czy we współczesnym świecie możliwa jest dorosłość i co miałaby ona oznaczać? Na te pytania van den Berg wnikliwie poszukuje odpowiedzi nie tylko w psychologii, ale też w filozofii i budowanym na jej podstawach paradygmacie nauk przyrodniczych. Podążanie za nim – często przez epoki – to wkraczanie na nieoczywiste ścieżki i łączenie nieoczywistych wątków.
Kluczowym zagadnieniem jest dla van den Berga problem dzieciństwa i dojrzałości. Czy w przeszłości również „dorastano” i dlaczego współcześnie proces ten zabiera tak dużo czasu? Czy młodzi i starzy mogą się porozumieć, czy dzieli ich przepaść nie do pokonania?
I czym jest przeszłość? Jaki możemy mieć do niej dostęp? Wiele osób być może odpowie pytaniem – po co nam dostęp do przeszłości, skoro jest już za nami? Może się ono wydawać naiwne, jednak słychać je dziś wyraźnie w postawach społecznych, które nierzadko przeradzają się w ruchy czy ideologie. Wydaje się nawet niekiedy, jakby przeszłości wcale nie było, a świat był możliwy do zbudowania od początku. Albo jakby wszystko opierało się na jednym tylko wyobrażeniu „złej” przeszłości, dzięki czemu teraźniejszość i przyszłość można tworzyć w ramach buntu, jako jej przeciwieństwo.
Pracując nad przekładem, nie raz zatrzymywałam się nad zdaniami, które jasno pokazywały, że autor pisze z odległego dziś miejsca, że znajduje się w innym społecznym i historycznym kontekście. Dotyczy to przede wszystkim tematu seksualności, której van den Berg poświęca wiele stron. O ile niezwykle interesująca wydaje się analiza historyczna sytuacji kobiety wiktoriańskiej, gdzie sprzężenie na linii seksualność – wolność – rola społeczna było kluczowe, o tyle spostrzeżenia na temat rzeczywistości współczesnej autorowi mogą wprawiać w konsternację. Zwraca również uwagę użycie określenia „normalny”, które w zasadzie zniknęło już z publicznego dyskursu (chociaż w dyskursach prywatnych występuje często). Ale to właśnie zdaje się być dowodem na słuszność prezentowanej tezy: natura człowieka się zmienia.
Musimy jeszcze pamiętać o ważnym ograniczeniu, jakiemu podlegają rozważania autora – kiedy sięga on wstecz, odnosi się tylko i wyłącznie do kultury zachodnioeuropejskiej, i w zasadzie tylko do kultury mieszczańskiej. Kultura ludowa, rządząca się przecież swoimi odmiennymi prawami i normami, szczególnie w XIX wieku, a nawet do czasów drugiej wojny światowej, nie jest brana pod uwagę. Analizy van den Berga będą miały ograniczone zastosowanie do innych kultur.
Jako ostatni komentarz chciałabym przytoczyć fragment ze wstępu innej tłumaczki (Izy Moszczeńskiej) do innej książki (Stulecie dziecka Ellen Key – do której odwołuje się również van den Berg) napisany niespełna sto lat temu: „Wprawdzie współczesny czytelnik z łatwością zauważy te ustępy, gdzie bieg rozumowania – zarówno w swych punktach wyjścia, jak i argumentach – starczy za datę jej narodzin. Stwierdzi też zapewne cały szereg pomyłek i złudzeń, które nie wytrzymały próby historycznego doświadczenia. Są w niej jednak i takie prawdy niezmienne, których doniosłość dziś dopiero ujawnia się w całej pełni, zagadnienia, które – aktualne na przełomie dwóch wieków – obecnie stały się wprost palące”.
Izabela MichalskaPrzedmowa
Cała psychologia jako nauka opiera się na założeniu, że człowiek się nie zmienia. Dotyczy to nawet teorii i terapii nerwicy: neurotyk to ktoś, kogo zdolności są zablokowane; terapia polega na usunięciu tych blokad. Nic nie zostaje dodane do samej osoby, ani jej odjęte. O ile bardziej jeszcze odnosi się to do normalnej osoby – z pewnością nie zmieni się ona wcale. Jeśli będzie musiała wyjechać i żyć w innym kraju lub w innych okolicznościach, zabierze ze sobą całą tę osobowość, a jeśli kiedyś wróci do starego otoczenia, to będzie taka sama, jak była wcześniej, dokładnie ta sama osoba, ani trochę niezmieniona. W ludzkiej egzystencji nie pojawia się nic całkowicie nowego – to właśnie zawsze (może poza kilkoma wyjątkami) twierdziła psychologia.
Ta książka jest pochodną idei, że człowiek się zmienia. W konsekwencji czego zajmuje się ona historią człowieka. Podczas gdy w tradycyjnej psychologii życie poprzednich pokoleń uważa się za wariację na znany temat, założenie, że człowiek się zmienia, prowadzi do myśli, że wcześniejsze pokolenia żyły innym rodzajem życia i że były istotowo inne. Oto myśl, która w pierwszym rzędzie definiuje psychologię historyczną.
Psychologia historyczna porównuje przeszłość i teraźniejszość, jej celem jest dowiedzieć się, w jaki sposób człowiek nowoczesny różni się od człowieka z poprzednich pokoleń. Poszukuje powodów i przyczyn zmian. Nieuchronnie stawia pytanie o to, dlaczego i w jaki sposób sama psychologia zmieniła się z biegiem lat. Psychologia historyczna musi wreszcie przyjrzeć się swoim własnym zasadom; analizować każdą zmianę w psychologii przeszłości i wyjaśnić, dlaczego jakaś zmiana się pojawiła i jaki sposób życia i myślenia jej wymagał. Ma znaleźć przyczyny każdej nowej zasady.
Psychologia historyczna nie jest historią psychologii. Historia psychologii to historia nauki, dokładnie taka sama, jak historia każdej innej nauki lub jak historia w ogóle. Historyk psychologii próbuje określić epoki, stara się śledzić podstawowe przekonania i ustalić znaczenie wiodących psychologów i szkół myślenia. Przyczyny zmian fundamentalnych zasad nie stanowią głównego przedmiotu jego zainteresowań, z pewnością nie są nim również zmiany zachodzące w samym człowieku, których te pierwsze są odzwierciedleniem – chociaż żaden dobry historyk nie może tego wszystkiego ignorować. Istnieje jednak podobieństwo: psychologia historyczna, jako nauka o zmianach, również zajmuje się przeszłymi epokami psychologii.
Żeby uniknąć nieporozumienia i żeby od razu było jasne, że ta książka nie jest o historii, termin „psychologia historyczna” został pominięty w tytule. W niniejszej publikacji będę starał się wyjaśnić, czym jest psychologia, na podstawie założenia, że człowiek się zmienia. Oznacza to, że opiera się ona na rozumieniu człowieka, które różni się od ogólnie przyjętej konwencji; na przekonaniu – pomijanym przez naukę, ale tak powszechnym w codziennym życiu – że nie istnieje nic bardziej podatnego na zmiany niż człowiek.Główną przyczyną niepowodzeń w tej dziedzinie badań jest fakt, że nie mieliśmy dotychczas żadnej psychologii społecznej czy historycznej . Dlaczego średniowiecze i renesans wytworzyły tak odmienne typy ludzi?
Karl Mannheim
.
1
Potrzeba teorii zmian
Idea wieczności w psychologii XIX wieku
Gdyby psycholog z ubiegłego stulecia mógł zobaczyć, jak dziś wygląda praca jego kolegi po fachu, byłby zdumiony. W jego czasach psychologia była nauką rozróżniania, połączoną silnymi więzami z ponadczasową filozofią. Psychologowie nosili ślady tej dystynkcji. Tak jak filozofowie zasiadali przy biurkach obłożonych książkami, stawali przy pulpitach i pisali traktaty teoretyczne. Kontemplowali różnice między tym, co da się zaobserwować, a fantazją, klasyfikowali emocje i opracowywali kody asocjacji. A kiedy w roku 1878 nastała moda, żeby od czasu do czasu odejść od biurka – tylko po to, by przenieść się do laboratorium, gdzie przeprowadzano eksperymenty – nie naruszyło to spokoju ich kontemplacji, ani też, co najważniejsze, ponadczasowego charakteru ich działań. Psycholog służył nauce wiecznej. Pozostawał w odosobnieniu, z dala od codziennego życia. Ściany jego gabinetu i ściany laboratorium wyznaczały granice jego nauki. Było to możliwe, ponieważ nikt nigdy niczego od niego nie chciał.
Utracony spokój
W XX wieku tę idyllę psychologów zakłócono, spokój zniknął. Ludzie zaczęli zadawać pytania – na początku nieliczne, ale stopniowo pytań przybywało; wreszcie było ich tak wiele, że psychologowie z trudem znajdowali czas, by odpowiadać na wszystkie. Ale musieli to robić, ponieważ pytania dotyczyły bardzo ważnych kwestii. Na przykład: „Jak najlepiej wychować moje dziecko?”. Czy psycholog mógł rozczarować ojca, który postawił takie pytanie? „Jak powinienem postępować z żoną?” „Jak – jako pracodawca – mam sobie radzić z moimi pracownikami?” „Skąd mam wiedzieć, czy wśród dwudziestu osób, które aplikowały na stanowisko, znajdę tę właściwą?” „Skąd mam wiedzieć, jaki zawód będzie dla mnie najlepszy?” „Jak godnie się zestarzeć?” Nie da się zaprzeczyć, że wszystkie te pytania są ważne i jasne jest, że psycholog musiał znaleźć na nie odpowiedzi.
Psycholog uczy się odpowiadać na pytania
I znalazł. W pośpiechu wymyślił przyzwoity system badań, sprawdził go i wdrożył, znalazł też odpowiednie słowa, żeby wyrazić swoje wnioski i zalecenia. Wiara w psychologię rosła, ludzie nie stawiali pytań na próżno. Psycholog z kolei wzrastał w wierze, którą ludzie zdawali się w nim pokładać. Swoje przemyślenia przedstawiał w rzeczowych artykułach, książkach i poradnikach. Różnica między publikacjami dwudziestowiecznymi a tymi z dziewiętnastego wieku jest uderzająca: kontemplatywny charakter zanikł niemal całkowicie. Psycholog dwudziestowieczny mówi o sprawach całkowicie praktycznych. Zna się na codziennym życiu. Chodzi do fabryk i domów, firm i szkół, można go znaleźć na terenach rekreacyjnych i w centrach szkoleniowych. Jest zajęty, wie, co robić. Mówi, bada, przeprowadza testy, dyskutuje i odpowiada na pytania.
Czy psycholog może odpowiadać na pytania?
Jednak kilku psychologów krytycznie podchodzi do całej tej praktycznej działalności. Sądzą oni, że psycholog, mimo swego wyposażenia i doboru słów, nie jest tak naprawdę uprawniony, by odpowiadać na większość stawianych mu pytań – z tego prostego powodu, że jego odpowiedzi i zalecenia opierają się na podstawach, które nie istnieją.
Załóżmy, że tych kilku krytyków ma rację. Co wtedy? Jak w takim razie psycholog ma postąpić z pytaniami? Dopiero co nauczył się na nie odpowiadać, a teraz ma je z powrotem odesłać do tych, którzy je zadali? Czy powinien zamknąć skrzynkę pocztową, zatrzasnąć drzwi i okna i wrócić do starych tematów? Nie udałoby mu się to jednak: pytający wiedzieliby, jak go znaleźć, a ich potrzeba i wiara byłyby tak wielkie, że musiałby wyciągnąć wcześniej schowane w szafie testy i magnetofon i znowu zacząć pracować.
Trzeba przyznać, że to właśnie natłok pytań sprawił, że psycholog zajął się przede wszystkim udzielaniem porad. Nie pisałby opracowań i nie dawał rad, gdyby nie ludzie, którzy tak usilnie go o to prosili. Dziewiętnastowieczny psycholog mógł pozwolić sobie na luksus beztroski, ponieważ nikt nigdy nie czuł potrzeby zadania mu choćby jednego pytania.
Nikt nie zadawał pytań
Czy zatem ludzie w XIX wieku znali odpowiedzi? Czy rodzice wiedzieli, jak wychowywać dzieci, a mężowie, jak traktować żony? Czy pracodawca wiedział, jak obchodzić się z pracownikami? Czy wszyscy znali sztuczki potrzebne na różnych etapach życia i potrafili rozpoznać niebezpieczeństwa związane z przechodzeniem z jednego etapu w drugi? Czy wiedzieli, jaki zawód będzie im najlepiej pasował? Czy nikt nie miał wątpliwości co do tego, czy jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu?
Najwyraźniej znali odpowiedzi: przecież nikt o nic nie pytał. W pewnym momencie jednak musieli zacząć zadawać pytania. Nie wiadomo, kto zaczął i dlaczego. Z pewnością nie nauczyli się tego od psychologa: pytania istniały, zanim on mógł pomyśleć, że ma na nie odpowiedzieć. Co się zatem stało? Jaka wiedza została utracona? I jak?
Martin Buber i nowoczesna niemożność
Pewnego razu Martin Buber dawał wykład w Czerniowcach. Po wystąpieniu, kiedy z garstką swoich słuchaczy dalej dyskutował w restauracji, dołączył do nich pewien Żyd w średnim wieku. Przedstawił się, po czym usiadł i z wielkim zaciekawieniem przysłuchiwał się rozmowie na abstrakcyjne tematy, które nie mogły być dla niego codziennością. Odrzucał każde zaproszenie do skomentowania czegoś, ale na koniec dyskusji podszedł do Bubera i powiedział: „Chciałbym o coś spytać. Mam córkę, a ona zna pewnego młodego człowieka, który studiował prawo. Zdał wszystkie egzaminy z wyróżnieniem. Chciałbym wiedzieć: czy on będzie człowiekiem, na którym można polegać?”. Buber, zaskoczony tym pytaniem, odpowiedział: „Z tego, co mówisz, wnoszę, że jest pracowity i zdolny”. Najwyraźniej nie o to mężczyzna naprawdę chciał spytać, ponieważ ciągnął dalej: „Ale czy może mi pan powiedzieć – to chciałbym wiedzieć przede wszystkim – czy będzie mądry?”. Buber odpowiedział: „Przypuszczam, że samą pracowitością nie osiągnąłby tego, co mu się udało”. Mężczyzna wciąż nie był zadowolony i wreszcie zadał pytanie, o które naprawdę mu chodziło: „Herr Doktor, ale czy on powinien zostać adwokatem czy radcą?”. „Tego nie mogę panu powiedzieć”, odrzekł Buber, „nie znam przecież pańskiego przyszłego zięcia, a nawet gdybym go znał, nie umiałbym doradzić panu w tej sprawie”. Mężczyzna podziękował i wyszedł, wyraźnie rozczarowany.
W przytoczonej rozmowie stara pewność – pewność, że mądry mężczyzna jest tym, który wie – została roztrzaskana przez nowoczesną niemożność. Buber powinien powiedzieć: „Powinien zostać radcą” albo „Powinien zostać adwokatem”.
„Skąd miałby wiedzieć?” – krzyczy człowiek nowoczesny, współczesny Bubera, założywszy, że działanie opiera się na wiedzy. Oczywiście Buber nie mógł wiedzieć. Ale nikt nie wymagał od niego, żeby wiedział. Poproszono go o radę – o opinię, nie o wiedzę. Radę i opinię pasujące oczywiście do sytuacji i możliwe do zastosowania wobec tamtego mężczyzny, który pojawił się w szczególny sposób, w szczególny sposób zadał pytanie i wyglądał tak, a nie inaczej; który prawdopodobnie miał taką a taką córkę. Chodziło o radę, która pasowałaby do tej niejasnej, mętnej całości, ale przede wszystkim o radę, pewność, mądre słowo, które nadałoby strukturę tej nieokreślonej całości, odpowiedź, która wzniosłaby latarnię morską, by żeglujący nie pozostawał już dłużej w niebezpieczeństwie. „Powinien zostać radcą”. Te słowa, gdyby wypowiedział je Buber, mędrzec, człowiek, który wyglądał i mówił jak mędrzec, człowiek, który najwidoczniej wiedział – te słowa stałyby się najmocniejszym fundamentem wyboru zawodu przez przyszłego zięcia. Jak mógłby się mylić, skoro jego kariera rozpoczęła się od takiej rady? Odpowiedź wykreowałaby własną słuszność; stworzyłaby prawdę. Czy prawda, prawda zawarta w relacji jednego człowieka z drugim, nie jest w zasadzie wynikiem braku lęku wobec drugiej osoby? Czy prawda, nade wszystko, nie jest efektem, rzeczą wymyśloną, kreacją mędrca? Osoba, która wie, tworzy przyszłość, mówiąc.
Ale Buber to człowiek nowoczesny. Na nagłe pytanie – które, jak sam później wyznaje, mogło otworzyć mu oczy właśnie przez swoją nagłość – „Czy narzeczony mojej córki jest człowiekiem godnym zaufania?” – odpowiada (jakby studiował psychologię), „Według pańskich słów musi być człowiekiem pracowitym i zdolnym”. Mógł dodać: „Czy nie tak właśnie sam pan sądzi?”. Wyobraźmy sobie jednak konsternację, jaką mogłoby wprowadzić to zdanie. To, że Buber odwrócił pytanie, mogłoby się wydać niepojęte – mędrzec musi żartować. Kolejna próba: „Czy jest mądry?”, natrafia na nieuchronną, ale nie mniej szokującą odpowiedź: „Jedynie dzięki pracowitości – pracowitości, o której ty sam, drogi pytający, wspomniałeś, mówiąc o swoim przyszłym zięciu, i do której mogę się odnieść – tylko dzięki pracowitości nie mógłby osiągnąć tego, na co ty sam, drogi pytający, wskazałeś, mówiąc, że zdał wszystkie egzaminy z wyróżnieniem – samą pracowitością nie osiągnąłby tego wszystkiego, nie sądzisz?”.
„Zostaw mnie w spokoju”, mówi Buber, „nie kuś mnie. Ponieważ – jako człowiek nowoczesny – nie wiem; czy raczej mocno wierzę, że wszystkie działania między ludźmi powinny być oparte na wiedzy, zatem jeśli nie posiadam tej określonej wiedzy, nie wolno mi zgadywać”. Wobec tego ostateczna odpowiedź Bubera jest dość zrozumiała: „Nie wiem” – mówi – „nie znam go. Ale nawet gdybym znał, nie wiedziałbym”.
Psycholog i nowoczesna niemożność
Nowoczesny psycholog z pewnością zgodziłby się z Buberem. Padłyby te same odpowiedzi. Ale na tym by nie poprzestał, powiedziałby: „Nie wiem, nikt nie wie; nie powinieneś formułować pytań w ten sposób, ponieważ zawsze będziesz dostawał błędne odpowiedzi. Jeśli chcesz znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, przyślij swojego przyszłego zięcia do mojego gabinetu”.
A kiedy zięć przychodzi, psycholog przeprowadza z nim długą i zręczną rozmowę. Ze swojej szafki wyciąga kilka niewinnie wyglądających, ale jeszcze bardziej podchwytliwych dokumentów, a potem prosi przyszłego zięcia o interpretację dziesięciu lub więcej plam atramentu, żeby dokończył serię niedokończonych zdań i żeby opisał kilka niepokojących obrazków. Następnie łączy ze sobą tak uzyskane dane i efekty swojej pracy podsumowuje prostą radą.
Tak właśnie postąpiłby psycholog, z całą swoją wiarą i przekonaniem. Ale czy jego wiara jest tak mocna, jak kiedyś? Zabrano mu trochę pewności co do tego, czy jego rada jest słuszna. Stało się jasne, że „z testu czy badania psychologicznego niczego nie można wywnioskować w kwestii tego, co należy zrobić, co jest słuszne, co uzasadnione lub właściwe”. Test niczego nie mówi. To nieprzypadkowe, że autor tego cytatu podkreślił wyraz nic.
W tej samej przemowie B.J. Kouwer w roku 1955 określił, co psycholog może – „oddać swoją wiedzę i doświadczenie do dyspozycji klienta, ale jego pomoc może być skuteczna jedynie w tym zakresie, w jakim klient będzie potrafił rozpoznać możliwości i zacznie sam szukać rozwiązań swoich problemów czy konfliktów. Wgląd w problemy, jaki oferuje psycholog, może pomóc je rozwiązać. Jednak rozwiązanie powinno pozostawać w rękach klienta, ponieważ wskazanie – w jakikolwiek sposób – przyszłej drogi wykracza poza naukę”.
Psycholog mówi zatem: „Nie wiesz, jaki zawód najbardziej by ci pasował? Proszę, zrozum, że ja również nie wiem. Ale możemy to wspólnie omówić i jest spora szansa, że razem będziemy mogli znaleźć właściwe rozwiązanie”.
Według mnie takie słowa otwierają szerokie i uczciwe pole dla działań psychologa. Jednak słowa profesora Kouwera wzbudziły niepokój sporej grupy uczonych. Właściwie powinny one zaniepokoić nas wszystkich, ujawniają bowiem tajemnicę, która nieprzypadkowo była pilnie strzeżona.
Nie wiemy
Sekret brzmi: nie wiemy. Na początku wydawało się, że psychologia będzie zdolna usunąć naszą ignorancję, wobec czego wiele osób poczuło ulgę. Psycholog zna wszystkie odpowiedzi! Jeżeli mój syn nie wie, co będzie robił w życiu, i ja również tego nie wiem (moja opinia i tak zresztą się nie liczy), zawsze można zwrócić się w tej sprawie do psychologa, który powie nam, co robić, i dalej powinniśmy zachowywać się zgodnie z jego wskazaniami. Jeśli moja córka nie wie, czy powinna poślubić chłopca, z którym umawia się od sześciu lat, i ja też tego nie wiem – z czego nic nie wynika – mamy psychologa, który odsłoni tajemnicę jej uczuć, ujawni kilka edypalnych niedogodności i powie jej, co ma robić. Albo odeśle ją do psychiatry, co oczywiście będzie rozczarowaniem, ale zawsze jakąś wskazówką.
Teraz jednak to sam psycholog już w to wszystko nie wierzy. Wkrótce jego niewiara rozprzestrzeni się na pytających i wszystkich ogarnie wielka konsternacja. Trzeba sobie zdawać sprawę, że pytający nie ma takich problemów z sumieniem jak psycholog; dla niego liczy się pewność, fakt, że istnieje odpowiedź – jaka jest jej treść, to już drugorzędne. Chce mieć możliwość powiedzieć: „Proszę bardzo, tu jest napisane czarno na białym, ma być radcą. Więc przestań kręcić, na miłość boską, zostań radcą. Koniec tematu”. To właśnie jest ulga, której potrzebuje pytający. I dlaczego psycholog nie chce współpracować? Dlaczego nie spełnia pragnienia pewności, pewności budowanej na słowach mędrca – właściwie jedynej możliwej pewności? Dlaczego nawiedzają go naukowe wyrzuty sumienia, kiedy pytający obudzili w nim swoimi niepokojącymi pytaniami inne, bardziej rzeczywiste sumienie? Czy ma prawo nie odpowiadać?
Psychologia doradcza, niepewny most awaryjny
Niezależnie, czy psycholog ma prawo wstrzymać się od tego, czego się od niego w sposób oczywisty oczekuje, czy też nie ma takiego prawa, nie będzie mu łatwo skutecznie uchronić się przed utratą wiary w to, co robi. W końcu jego sceptycyzm nie opiera się przecież na konkluzji, do której dochodzi się w sposób naukowy, mianowicie takiej, że żadna psychologia nie może wspierać porad dotyczących przyszłości. Ostatecznie taki sceptycyzm jest spowodowany niemożnością, przez którą cierpią wszyscy – niemożnością opierania się na starych pewnikach. Jego nauka ponownie natrafia na sceptycyzm Bubera. Jego nauka prowadzi go do uznania faktu (który znany był zawsze, ale trzymano go w tajemnicy), że przepaść „nie-wiedzy”, oddzielająca jednego człowieka od drugiego, i każdego od jego przyszłości, nie może zostać pokonana dzięki psychologii. Psycholog odkrywa raison d’être swojej nauki: psychologia stanowi most awaryjny między dwoma brzegami, które nigdy wcześniej nie były oddzielone – stały się brzegami dlatego, że ziemia, na której żyjemy, pękła. Połączenie między nimi zanikło do tego stopnia, że żaden mędrzec, nawet taki nowoczesny, wahający się mędrzec, jak psycholog, nie może tego naprawić swoimi słowami – nie może nawet zmniejszyć tej przepaści. To właśnie odkrywa nowoczesny psycholog. Uprzytomnienie sobie tej sytuacji prowadzi do rozpoznania, że most ratunkowy zwany psychologią nie działa, ponieważ nikt nie wie, jak określić przyczółki.
Czym są przyczółki?
Na czym polega nowoczesna niemożność kształtowania przyszłości? Dopóki to pytanie pozostanie bez odpowiedzi, każda psychologiczna pomoc dotycząca połączenia teraźniejszości z przyszłością będzie udzielana na oślep. I reszta pytań: Jaka jest natura związku między młodym a starym człowiekiem? Dlaczego nikt już nie wie, jak się w takiej relacji zachowywać? Co takiego stało się z nami, starszymi, że chwytając dziecko, jesteśmy pełni wątpliwości i lęku? Co się stało z dzieckiem, że nie daje się złapać, ucieka, poszukuje własnej drogi, często ją gubiąc, często błąkając się, aż w końcu, jakby cudem, mimo wszystko dorasta? Dopóty, dopóki nie odpowiemy na te pytania, każda pedagogiczna porada będzie dryfować w powietrzu. I na koniec: co się stało z małżeństwem? Co spowodowało, że małżonkowie potrzebują sterty książek na temat seksu? Jeśli nie znamy odpowiedzi, każda próba rozwiązania problemów małżeńskich będzie budowana na ruchomych piaskach.
Co się z nami stało? Właśnie na to pytanie niniejsza książka będzie poszukiwać pierwszej, a tym samym, niewątpliwie wstępnej odpowiedzi. Opiszę, jak się zmieniamy – zmiana znajdzie się w centrum naszej uwagi, książka jest zatem o metabletyce, słowo pochodzi od greckiego μεταβάλλειν – ‘zmieniać się’.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------