Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego. Tom 1 i 2 - ebook
Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego. Tom 1 i 2 - ebook
Nie bez powodu tytuł ten często nazywany jest książką historyczną wszechczasów. Niewiele jest prac napisanych przez badaczy, które krążą zarówno w powszechnym, jak i naukowym obiegu przez blisko 250 lat. I nie chodzi tu o traktat filozoficzny, a pracę historyczną! Taką pozycją jest monumentalne dzieło Edwarda Gibbona traktująca o schyłku i upadku cesarstwa rzymskiego. Wydane po raz pierwszy w końcu XVIII wieku, wielokrotnie wznawiane i tłumaczone na kilkanaście języków już na stałe zagościło wśród klasycznych pozycji dziejów starożytnych. Pokolenia czytelników na całym świecie uczyło się patrzeć na Rzym i Konstantynopol oczami Gibbona.
Początków schyłkowego okresu tego największego w dziejach ludzkości imperium dopatruje się Gibbon już w wydarzeniach wieku II po Chrystusie. Dalej konsekwentnie prowadzi opowieść poprzez zdobycie Rzymu i Konstantynopola przez kolejnych barbarzyńców, aż do schyłku wieku XVI. Oryginalna narracja wyraźnie rozdziela dzieje cesarstwa na zachodzie i dzieje właściwego Rzymu od losów Konstantynopola i cesarstwa wschodniego. Dopiero w upadku tego ostatniego autor upatruje końca rzymskiego imperium.
Siła i popularność dzieła Gibbona opiera się na porządnym warsztacie naukowego badacza źródeł z epoki przy jednoczesnych literackich walorach tekstu. W polskim wydaniu udało się zachować literacką wartość, a może nawet ją uwypuklić. Trzy woluminy bez reszty wciągają czytelnika plastycznością opisu i rzeczowością narracji podanej żywym, dalekim od naukowej hermetyczności językiem. Warto dodać, że dzisiaj, w czasach namysłu nad kondycją zachodniej cywilizacji w XXI wieku, nasuwające się analogie otwierają dodatkowe pole do dyskusji. Jednym zdaniem – to ze wszechmiar książka do czytania i zarazem dla każdego inteligenta rzecz niezbędna.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-0603-540-7 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ILUSTRACJE JEDNOBARWNE
1. Wojna Trajana z Dakami. Płaskorzeźba z kolumny Trajana w Rzymie, 110–113 r.
2. Przemowa Trajana do wojska rzymskiego. Płaskorzeźba z kolumny Trajana w Rzymie, 110–113 r.
3. Konny posąg Marka Aureliusza na Kapitolu w Rzymie. Brąz złocony, 166–180 r.
4. Marek Aureliusz udziela łaski zwyciężonym. Płaskorzeźba z kolumny Marka Aureliusza w Rzymie, 180–192 r.
5. Domy i obwarowania wzdłuż Dunaju. Płaskorzeźba z kolumny Marka Aureliusza w Rzymie, 180–192 r.
6. Kommodus jako Herkules. Marmur, ok. 190 r. n.e. Rzym, Palazzo dei Conservatori.
7. Lucjusz Werus. Marmur, 161–169 r. Rzym, Muzeum Watykańskie.
8. Relief rzymski z przedstawieniem trofeów wojennych.
9. Bogini Wiktoria na łuku monumentalnym Septymiusza Sewera w Trypolisie.
10. Onager. Machina wojenna do wyrzucania kamieni. Rekonstrukcja.
11. Euthytonon. Machina wojenna do wyrzucania strzał. Rekonstrukcja.
12. Nagrobek legionisty rzymskiego z końca I w. n.e. Budapeszt, Muzeum Aquincum. Napis: I. C(aius) Castricius C(aii) filius Off(entina tribu) Victor C(omo) (domo) mil(es) leg(ionis) II ad(iutricis) (ex centuria) M(arci) Turbonis ann(orum) XXXVIII stip(endiorum) XIII h(ic) s(itus) e(st) L(ucius) Lucilius fr(ater) et he(res) posuit p(ro) p(ietate).
13. Nagrobek jeźdźca rzymskiego, I w. n.e.
14. Trofea wojenne. Płaskorzeźba z podium świątyni poświęconej kultowi Hadriana, 139–145 r. Rzym, Palazzo dei Conservatori.
15. Trofea wojenne. Płaskorzeźba z podium świątyni poświęconej kultowi Hadriana, 139–145 r. Rzym, Palazzo dei Conservatori.
16. Rzymski okręt wojenny. Mozaika, II w. n.e.
17. Rzymski okręt wojenny – tzw. birema. Płaskorzeźba marmurowa z około 30 r. n.e. Rzym, Muzeum Watykańskie.
18. Późnorzymski hełm z brązu, pozłacany, wykładany półszlachetnymi kamieniami. Wys. 13 cm, średnica 24 cm, szerokość 17 cm; znaleziony w Budapeszcie. Węgierskie Muzeum Narodowe w Budapeszcie.
19. Fragment pancerza brązowego, posrebrzanego, ze sceną mitologiczną. Budapeszt, Muzeum Aquincum.
20. Orszak senatorów i urzędników rzymskich. Relief marmurowy, 80–90 r. Rzym, Muzeum Watykańskie.
21. Faustyna Starsza, żona cesarza Antonina Piusa. Marmur.
22. Antoninus Pius. Drezno. Staatliche Skulpturensammlung.
23. Apoteoza Antonina Piusa i Faustyny. Relief z bazy zniszczonej kolumny Antonina Piusa w Rzymie, 160–161 r. Rzym, Muzeum Watykańskie.
24. Akwedukt w pobliżu Tarragony w Hiszpanii.
25. Fragment term Dioklecjana w Rzymie, 298–306 r.
26. Teatr i dziedziniec prywatnego domu w Sabratha, II w. n.e.
27. Tzw. łuk Trajana (tetrapylon) w Leptis Magna, 110 r. n.e. W głębi łuk Tyberiusza z 35/36 r.
28. Niewolnik. Figurka terakotowa.
29. Wznoszenie grobowca przez niewolników oraz wystawienie zmarłego na marach. Rzymski relief grobowy, 100–110 r. Rzym, Muzeum Watykańskie.
30. Gallienus (Pubiius Licinius Gallienus). Portret na monecie.
31. Julia Domna, żona Septymiusza Sewera. Portret na monecie.
32. Maksencjusz (Marcus Aurelius Valerius Maxentius). Portret na monecie.
33. Maksyminus I (Iulius Verus Maximinus). Portret na monecie.
34. Scena wojenna. Marmurowy sarkofag rzymski, tzw. sarkofag Ludovisi, ok. 251 r. n.e. Rzym, Museo Nazionale delle Terme.
35. Fragment sceny wojennej z sarkofagu Ludovisi, ok. 251 r. n.e. Rzym, Museo Nazionale delle Terme.
36. Gladiatorzy. Płaskorzeźba późnorzymska w Aubonne. Szwajcaria.
37. Germanie skuci łańcuchem. Płaskorzeźba późnorzymska. Moguncja, Altertums Museum.
ILUSTRACJE WIELOBARWNE
1. Forum rzymskie w Kyrene.
2. Łuk rzymski w Trypolisie wzniesiony na cześć Marka Aureliusza i Lucjusza Werusa, 163 r. n.e.
3. Obóz rzymski w starożytnym Lambresis (Numidia, Afryka Północna).
4. Świątynia Bela w Palmyrze, 32 r. n.e.
5. Łuk monumentalny w Palmyrze, ok. 220 r. n.e.
6. Wielka kolumnada przy głównej ulicy w Palmyrze, II w. n.e.
7. Teatr w Palmyrze, II w. n.e.
8. Popiersie cesarza Trajana. Brąz, ok. 117 r. n.e. Ankara, Muzeum Archeologiczne.
9. Apoteoza cesarza Karakalli. Kamea, ok. 217 r. n.e. Nancy, Bibliothèque municipale.
10. Bóg Słońca. Marmur kolorowy, inkrustacja, 202–229 r. Rzym, Santa Prisca.
11. Portret celtyckiego wodza. Brąz, I w. n.e. Berno, Bernisches Historisches Museum.
12. Głowa barbarzynki. Brąz pozłacany, I w. n.e. Avenches, Musée Romain.
Na okładce:
Lwica atakująca myśliwego. Fragment mozaiki z Piazza Armerina, III–IV w.
Złota moneta (aureus) z wizerunkiem Wiktorynusa. Gabinet Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie.EDWARD GIBBON – HISTORYK I PISARZ
Edward Gibbon mimo zasłużonej od dawna opinii klasyka literatury historycznej należy ciągle, po blisko 220 latach od pierwszego wydania _Historii zmierzchu i upadku cesarstwa rzymskiego_* (1776), do autorów, których się czyta. Na ten zadziwiający sukces złożyło się wiele czynników: koncepcja obejmująca całość określonego zespołu epokowych wydarzeń i próbująca je wyjaśnić, wszechstronna erudycja i krytyka przekazów źródłowych, przejrzyste i atrakcyjne ukształtowanie materiału, wyrafinowany, iskrzący się pointami styl, wreszcie opinia o autorze jako przekornym obrazoburcy. Pełna motywacja nieprzemijającej atrakcyjności dzieła pozostać musi oczywiście zagadką.
Wieki XVII i XVIII to okres wielkich osiągnięć historiografii oraz rozwoju technik badawczych umożliwiających zarówno racjonalne, skuteczne poszukiwanie i gromadzenie materiałów źródłowych, jak też ich ocenę krytyczną, ustalenie prawdy. Prace dokonane przez bollandystów i maurystów stworzyły podstawy nauki o dokumencie i jego krytyki (Mabillon), paleografię i klasyfikację źródeł archeologicznych (Montfaucon) oraz naukową hagiografię (Papebroch), utwierdzając ostatecznie przekonanie, że podstawą poznania i rekonstrukcji przeszłości może być tylko i wyłącznie źródło historyczne. Stąd początek wielkich przedsięwzięć wydawania zbiorów źródeł (Muratori) w opracowaniu krytycznym.
Dysponując wieloma faktami historycznymi ustalonymi na tej podstawie, szukano nowych dróg w sposobie ich przedstawiania. Wielką wagę miało rozszerzenie pojęcia faktu historycznego, a także kwestionariusza stawianego źródłom. W początku XVIII w. Fénelon głosił, że „jest stokrotnie ważniejszym” widzieć, „jak obyczaje całego narodu zmieniały się w ciągu wieków, niż referować same tylko fakty szczegółowe”. Rozszerza się przekonanie, że historia nie powinna się ograniczać do przedstawiania polityki i wojen, że jej przedmiotem powinny być także prawo i handel, wierzenia i instytucje religijne, kultura i sztuka. Była to nowość w stosunku do historiografii starożytnej, uważanej od czasów Renesansu za doskonały wzór.
To poszerzenie zakresu historiografii wiodło do prób wyjaśniania wydarzeń przez osadzanie ich w szerszym kontekście, przez porównywanie ze zjawiskami z innych epok, zwłaszcza z doby współczesnej; zachęcało też do szukania głębszego sensu historii i jej celu, gdy się już nie uznawało prowidencjalizmu. Powstało pojęcie historii „filozoficznej” (obok erudycyjno-krytycznej), bardzo zresztą nieprecyzyjne. Zbliżało się ono do tego, co możemy nazwać historią konceptualną, wychodzącą wprawdzie nieco poza ramy opisu, ale ograniczającą wyjaśnienia wydarzeń do sfery zjawisk sprawdzalnych; mogło też jednak służyć jako określenie, jak powiedziano powyżej, filozofii historii, czyli historiozofii, często skłaniającej się ku „przystosowywaniu” faktów do teorii apriorycznej i wskutek tego biorącej rozbrat z historiografią.
Przykładem historii konceptualnej były _Uwagi nad przyczynami wielkości i upadku Rzeczypospolitej Rzymskiej_ opublikowane w 1734 r. przez Monteskiusza. Słynny autor _O duchu praw_ dał tu mistrzowską analizę metod i zasad, jakimi kierowała się republika rzymska, by podporządkować swej władzy ówczesny świat. Mechanizm tych wielkich wydarzeń wyjaśniony został wskutek zastosowania śmiałych i rozległych analogii z dziejami innych krajów oraz z faktami, których Monteskiusz był świadkiem. Dzieło to, stymulujące do dziś historyków i myślicieli, miało formę eseju i nie pretendowało do miana wyczerpującej pracy na tak wielki temat; zawierało zresztą w części traktującej o dekadencji Rzymian kilka oczywistych błędów „faktograficznych”, wytkniętych przez tego, kto podjął ów temat w sposób znacznie bardziej kompletny.
Ograniczenie się przez Gibbona do części zagadnień poruszonych już w dziele Monteskiusza było przejawem realizmu, jeśli pragnął on wyjść poza esej. Sam Gibbon rozpowszechniał wersję, iż pomysł napisania tego dzieła nasunął mu się 15 października 1764 r., gdy wieczorem, patrząc na ruiny Kapitolu i Forum Romanum, usłyszał śpiewy franciszkanów w kościele Santa Maria in Ara coeli. Można mieć uzasadnione wątpliwości, czy istotnie tak było, ale zestawienie Rzymu cezarów i Rzymu chrześcijańskiego miało przejmującą wymowę. Idee wieku Oświecenia piętnujące ciemnotę i fanatyzm średniowiecza zachęcały do refleksji nad tą przemianą.
Pewne impulsy wyszły tu najprawdopodobniej od historiozofii Woltera, upatrującego istotę i cel historii w przybliżaniu „królestwa rozumu”, które w Rzymie miałoby się urzeczywistnić w dobie cesarza Augusta. Gibbon jednakowoż umiał uniknąć oddziaływania ideologii na przedstawianie wydarzeń i oparł się przede wszystkim na ogromnym zestawie faktów, rezultacie zarówno studiów własnych, jak i tych podejmowanych przez erudytów od połowy wieku XVII. Poznał rzetelnie całość źródeł literackich, sięga po krytyczne wydania pism Ojców Kościoła dokonane przez maurystów, po _Akta Męczenników_ w doskonałym opracowaniu Ruinarta; niejednokrotnie proponował korektury tekstów autorów antycznych i ich nowe interpretacje, co czynił w przypisach interesujących nie tylko historyków. Nigdy też nie cytował źródeł z drugiej ręki. Wśród ogromnej literatury przedmiotu, którą dysponował, dużą rolę odegrało znakomite dzieło, jakie w ostatniej ćwierci XVII w. stworzył Sébastien Lenain de Tillemont: _Histoire d’empereurs et des autres princes qui ont régné pendant les six premiers siècles de l’Eglise_ (6 tomów, 1690–1738). Do dziś dzieło to zachowuje swą wartość naukową, zwłaszcza gdy chodzi o ustalenie chronologii wydarzeń. Gibbon umiał w pełni ocenić zdumiewającą erudycję, bystrość i krytycyzm autora, katolickiego duchownego akcentującego dobitnie swoją wiarę, wyrażał też podziw dla jego „niezrównanej precyzji”. Byłoby jednak zdecydowanym błędem utrzymywać – jak to czynili nieżyczliwi krytycy współcześni Gibbonowi i jak się to czyni również dzisiaj – że w warstwie erudycyjno-krytycznej niemal całkowicie przejął on wyniki pracy Tillemonta i że tam, gdzie tego wzoru nie stało, w historii Bizancjum (po roku 629) i islamu, _Zmierzch_ jest znacznie słabszy. Zarzut niesłuszny, bo jeśli jakość naukowa ostatnich trzech tomów jest niewątpliwie gorsza, to z tego prostego powodu, że studia w zakresie bizantyjskiego i muzułmańskiego średniowiecza były o wiele mniej zaawansowane niż w zakresie późnorzymskiego antyku i wczesnego chrześcijaństwa. Należy zresztą wyrazić żal, iż Gibbon nie zawsze przejmował precyzyjne rozumowania i dowody przytaczane przez Tillemonta...
Bardzo wiele czerpał autor _Zmierzchu_ z opracowań monograficznych traktujących o religii, sztuce, geografii, demografii, handlu i prawie publicznym; wynik tych lektur widać szczególnie wyraziście w rozdziałach roztaczających panoramę imperium rzymskiego w okresie poprzedzającym pierwsze przejawy dekadencji (około r. 180). Znaczne partie książki (rozdziały 19, 22, 23, 24)** tyczące działalności i idei cesarza Juliana II (Apostaty), napisane zostały na podstawie dużego studium księdza La Bléterie, _L’histoire de l’empereur Julien l’Apostat_ (1735), gdzie Gibbon znalazł wnikliwą i szczegółową analizę oraz interpretacje stosunkowo licznych i trudnych tekstów, a przy tym dość życzliwy stosunek do owej kontrowersyjnej postaci (studium to zostało wydane w Amsterdamie!). Słabym punktem rozdziałów traktujących o Julianie, jak też w ogóle całego dzieła, jest brak systematycznego usiłowania, by określić zaginione źródła tych autorów antycznych, których pisma się zachowały i przeto z kolei same stały się źródłem historycznym. W sumie jednak Gibbon, jeśli chodzi o warstwę erudycyjno-krytyczną, reprezentuje poziom ówczesnej nauki i wnosi wiele oryginalnych obserwacji.
Co najmniej w tej samej mierze do ogromnego powodzenia _Zmierzchu_ – trzy wydania bezpośrednio po pierwszym – przyczyniły się: jasny, mistrzowski wykład, finezyjny, niepowtarzalny styl, plastyczny rysunek postaci i charakterów ludzkich oraz prowokujące często, ale w gruncie rzeczy jednak zrównoważone sądy.
Sprawy religii i organizacja wczesnego Kościoła, dzieje kultury, transformacje instytucji politycznych i wojskowych, wojny, intrygi dworskie i walka o władzę przedstawione zostały we wzajemnym powiązaniu; była to pełna synteza historyczna, a nie tylko zestaw wiadomości antykwarycznych. Przejrzysta i logiczna konstrukcja wykładu uwidaczniała się już na poziomie paragrafów stanowiących zwartą całość, zazębiających się jeden o drugi i rozwijających myśli zakomunikowane na początku poszczególnych rozdziałów. Do jasności przedstawienia przyczyniały się też liczne analogie i porównania. Pragnąc dać czytelnikowi pojęcie o wzroście gospodarczym i politycznym świata nowożytnego w porównaniu z antykiem, Gibbon uprzytamniał mu, że Francja Ludwika XIV umiała wystawić armię czterystutysięczną, a więc odpowiednik siły zbrojnej, jaką imperium rzymskie w okresie rozkwitu utrzymywało z największym trudem; a przecież Francja obejmowała tylko drobną część prowincji rzymskich i najwyżej (według wyliczeń autora) jedną piątą ich ludności (rozdz. 2).
Styl Gibbona, przedmiot podziwu i licznych opracowań, ukształtował się w dużej mierze na wzorach antycznego i francuskiego klasycyzmu. Zapożyczył odeń, zwłaszcza od Racine’a, wysoki stopień abstrakcji, unikając słów pochodzenia ludowego, stosując często metonimię (np. „szpada” zamiast „armia”, „kazalnica” zamiast „stan duchowny”) i wyposażając postaci występujące na kartach jego dzieła w motywację psychologiczną. „Wyobrazić sobie przeszłość to jest odtworzyć ją wedle praw natury i wedle charakteru ludzi” (t. II). Od pisarzy antycznych przejął Gibbon zamiłowanie do pełnych okresów retorycznych, równowagi przymiotników, zdań parataktycznych (to znaczy połączonych tylko przez przedmiot, jaki opisują, bez użycia spójników; przykładem opis gaju w Dafne, t. II), wreszcie do dość częstego stosowania antytezy, czyli figury retorycznej osiągającej efekt wskutek zaznaczenia kontrastu. Gdy w IV i V wieku brakło Rzymian chętnych do wykonywania rzemiosła wojennego, wtedy „najodważniejszych Scytów, Gotów i Germanów, którzy lubowali się w wojnie i którzy doszli do wniosku, że większe zyski przynosi obrona prowincji niż jej pustoszenie, zaciągano (...) do najwybitniejszych oddziałów palatyńskich” (t. II). Mamy tu zarazem przykład antytezy i posłużenia się motywacją psychologiczną.
Styl tego typu, pełen godności i odpowiedni do wielkości przedmiotu, służył Cyceronowi czy Bossuetowi do przekonywania i uwydatniał ogólnie przyjęte wartości etyczne. Gibbon natomiast używa go perwersyjnie, dla wyrażenia niezamaskowanej ironii. Wpływ Tacyta, a zapewne również Pascala i Swifta, wydaje się tu niewątpliwy. Czytelnik osiemnastowieczny nie odczuwał chyba przykrości, gdy się dowiadywał, że „na ogół władcy, gdyby się ich rozebrało z purpury i nagich rzuciło w świat, pogrążyliby się natychmiast w najniższy stan społeczny bez nadziei wyjścia kiedykolwiek z cienia” (t. II). Ironia Gibbona mierzyła jednak przede wszystkim w różne aspekty chrześcijaństwa. Jako ironię raczej dobrotliwą można by zakwalifikować następującą wypowiedź na temat zapisów majątku na rzecz ich gminy przez chrześcijan: „wielu spośród nowo nawróconych sprzedało swoją ziemię i domy, aby powiększyć majątek publiczny sekty kosztem swoich zaiste nieszczęsnych dzieci, które zostają żebrakami tylko dlatego, że ich rodzice byli świętymi” (t. II). W wielu innych wypadkach ironia była bardziej gryząca, zwłaszcza gdy chodziło o działania pod wpływem wiary w zjawiska nadprzyrodzone. W dziele traktującym o wczesnym chrześcijaństwie takie zerwanie z wielowiekową tradycją i tego rodzaju postawa „ironicznego obserwatora z zewnątrz” nie mogły nie być szokujące, podobnie zresztą jak i dziś; mimo że tym wycieczkom i ukłuciom nie brak na ogół „soli attyckiej”, miały one wyraźny posmak skandalu. Jak jednak bez emocji osądzać stosunek Gibbona do tak istotnej komponenty opisywanych przezeń dziejów? Koniecznie należy tu sięgnąć do biografii pisarza.
W 1752 roku jako piętnastoletni młodzieniec wysłany został do Magdalene College w Oksfordzie, gdzie korzystając z dużej swobody studiów zagłębił się w lekturze niezrównanego oratora, teologa i filozofa J.-B. Bossueta, wybitnego przedstawiciela myśli katolickiej i teoretyka absolutnej władzy królewskiej jako pochodzącej z boskiego nadania. Teoria ta, choć „papistowska”, cieszyła się wszakże sympatią konserwatywnych kręgów Kościoła anglikańskiego, do których należał dziadek Gibbona. Wnuk jednak, pod wrażeniem spiżowych sylogizmów Bossueta, wielkiego znawcy protestantyzmu z jednej strony, a także pewnych niekonsekwencji anglikanizmu z drugiej, posunął się bardzo daleko i po kilkunastu miesiącach przeszedł oficjalnie na katolicyzm, co w ówczesnej Anglii oznaczało kompletną eliminację z życia publicznego i utratę wielu praw. Przerażony ojciec wysłał wtedy jedynaka do Lozanny, uznawanej za jedno z centrów myśli protestanckiej. Pod opieką pastora Daniela Pavillarda młody człowiek miał kontynuować studia i ewentualnie poddać rewizji swoją decyzję. Po upływie półtora roku powrócił też na łono Kościoła anglikańskiego. Nie sposób orzec, jak wielką rolę odegrało w tej sprawie posłuszeństwo wobec ojca, na którego wolę powoływał się Gibbon, gdy szło o inną życiową decyzję, to jest o rezygnację z małżeństwa z córką ubogiego pastora, Suzanne Curchod (późniejszą panią Necker, matką pani de Staël). Z pewnością jednak zaważyły tu i względy intelektualne.
Inteligentny i uczony pastor Pavillard, przedstawiciel liberalnego kierunku w protestantyzmie (co Gibbon podkreślał), dobrze zorientowany w prądach Oświecenia, mógł wywrzeć niebagatelny wpływ na umysł młodzieńca, który zachował swoje zainteresowania religią, nabrał jednak w stosunku do niej sceptycznego dystansu „filozofa”, typowego dla jego czasów. I – co wielce istotne dla poglądów wyłożonych w jego dziele – uznał, że religia jest zawsze rzeczą podrzędną wobec państwa i polityki. Owo czysto racjonalistyczne podejście do tych spraw można dostrzec zwłaszcza w stwierdzeniu (w rozdz. 2), że „lud uważał wszelkie odmiany kultu religijnego panującego w świecie rzymskim za jednakowo słuszne, filozof – za jednakowo fałszywe, a dostojnik państwowy – za jednakowo pożyteczne”.
Czy wypowiedź powyższa daje podstawy do mniemania o zasadniczej, „wolteriańskiej” wrogości Gibbona wobec chrześcijaństwa? Pogląd taki podzielają nawet bardzo wybitni historycy, którzy utrzymują też, że autor _Zmierzchu cesarstwa rzymskiego_ za jego główną przyczynę uważał chrześcijaństwo i że w postaci Juliana Apostaty upatrywał obrońcę cywilizacji. Zestawiano też dzieło Gibbona z głośną w swoim czasie książką eksjezuity, wolterianina G. de Raynala, _Histoire philosophique et politique des établissements et du commerce des Européens dans les deux Indes_ (1770), atakującą namiętnie historię, dogmaty i instytucje kościelne. Te kategoryczne sądy warto zanalizować w zestawieniu z tekstem _Zmierzchu._
To, co Gibbon pisał o Julianie Apostacie i o innych starożytnych obrońcach pogaństwa, było jak najdalsze od panegiryku. Wprawdzie piętnował on tradycję chrześcijańską potępiającą namiętnie i en bloc całą osobowość i całą działalność tego cesarza, podkreślał z mocą i uwypuklał talenty wodza i administratora, ludzkość i troskę o poddanych; z tym wszystkim jednak w oczach Gibbona Julian jest bardzo daleki od ideału „filozofa” i ma wszelkie cechy fanatyka, tyle tylko że w służbie zabobonnej obrzędowości starożytnej Grecji i Rzymu, wróżbiarstwa itd. „Julian był bliski tego, żeby zostać biskupem lub świętym”. Po tym okazowym przykładzie ironii pisarz gromi jego przewrotną, fałszywą i pełną hipokryzji politykę dyskryminującą chrześcijan. Zawarte w pamiętniku Gibbona zapewnienia, że w stosunku do tej kontrowersyjnej postaci zachował sporo bezstronności, są niewątpliwie prawdziwe.
Równie surowo jak fanatyczną wyznaniowość Juliana osądzał Gibbon późne pogaństwo oraz innych jego głośnych przedstawicieli, Zosimosa i Symmachusa. Zosimos, autor historii rzymskiej pisanej z pozycji pogańskiej (około r. 500!), głosił, że wszystkie nieszczęścia i klęski, jakie spadły na Rzym w IV i V w., były karą zesłaną przez bogów za porzucenie przez cesarzy dawnej religii, a zwłaszcza za zaniechanie publicznych, tradycyjnych obrzędów, na przykład procesji na Kapitol. Gibbon nie szczędzi pod adresem autora tej tezy bardzo ostrych określeń, wytyka jego niewiedzę, niemądrą bigoterię, dawanie wiary absurdalnym historyjkom, a także jego obsesyjną wrogość wobec cesarzy chrześcijańskich. Symmachus to znów hołdujący retoryce fanatyk, daleki od miana filozofa; kapłani bóstw pogańskich to częstokroć cyniczni szalbierze lub zwykli oszuści. Pogaństwo późnego Rzymu to szaleństwo i głupota, nie ma powodu go żałować. Znacznie później żal taki wyrażał Anatol France w swej idyllicznej wizji pogańskiego antyku.
Los pogańskiego Rzymu uważał Gibbon za przesądzony; gdyby nawet nie było chrześcijaństwa, inne czynniki zadecydowałyby o jego upadku, umarłby on własną śmiercią. Przyspieszając natomiast wskutek nacisku rozpowszechnienie chrześcijaństwa władcy i kler ułatwili, co pisarz mocno podkreśla, pewną jego „poganizację”, czyli przejmowanie przez nie różnych reliktów politeizmu i pogańskiego zabobonu, przejawiających się zwłaszcza w obrzędowości. „W ciągu dwunastu wieków, które upłynęły od panowania Konstantyna do reformy Lutra, kult świętych i relikwii skaził czystą prostotę chrześcijańskiego wzorca” (rozdz. 28). Vigilantius, kapłan z końca IV w., który występował przeciw kultowi relikwii oraz męczenników, przeciw postom, przeciw mnichom i który ściągnął na siebie z tego powodu gromy ze strony św. Hieronima, był więc „protestantem swojego czasu”. Słowa powyższe odzwierciedlają w gruncie rzeczy stanowisko liberalnego protestantyzmu z jego nieco uproszczonym wyobrażeniem o chrześcijaństwie pierwszych trzech wieków, a zarazem z jego tendencją do deizmu wykluczającego to, co uczuciowe, co sprzeciwia się racjonalistycznej filozofii, co akceptuje istnienie cudów.
Do kwestii przyczyn zmierzchu i upadku imperium rzymskiego powraca Gibbon kilkakrotnie. W zakończeniu dzieła (rozdz. 71) wylicza ich trzynaście, między innymi zbytnią koncentrację władzy i brak organu kontrolnego, rażące nierówności między bogatymi i biednymi, brak klasy średniej, alienację ludności wobec wszechwładzy biurokracji, najazdy barbarzyńców, armię pochłaniającą ogromne środki, ale nie dość zdyscyplinowaną i niespełniającą swych zadań, „zmiękczający” wpływ religii chrześcijańskiej. W rozdziale 38, wieńczącym pierwszą część książki (do ok. r. 500), poglądy na przyczyny upadku wiążą się z przekonaniem Gibbona o zasadniczym prymacie państwa i polityki nad religią. Za czynnik najważniejszy uważa on tam rozluźnienie dyscypliny wojskowej, o czym zresztą mówi już wcześniej w rozdziale 27: „małoduszna nieudolność żołnierzy może być uważana za bezpośrednią przyczynę upadku imperium”. Jako dwa czynniki uboczne wymienia przeniesienie stolicy do Konstantynopola i Kościół chrześcijański.
Wszystkie te trzy przyczyny sprowadzają się do działalności Konstantyna Wielkiego, który dokonał reform w armii określanych jako „śmiertelna rana”, założył Konstantynopol i zapewnił równouprawnienie Kościołowi chrześcijan, udzielając mu silnego poparcia, oraz jeszcze przed przyjęciem chrztu występował jako chrześcijanin. Konstantyn w rozumieniu Gibbona zapoczątkował okres prymatu religii nad państwem cechującego średniowiecze. Mimo całej swej antypatii Gibbon przyznawał jednak Konstantynowi pozytywne osiągnięcia i bronił go przed złośliwą krytyką Zosimosa.
Byt i pomyślność państwa z reguły zależą od użycia siły; Gibbon, daleki od pacyfistycznych tendencji francuskiego Oświecenia, uważał wojnę (której zresztą nigdy nie widział z bliska!) za rzecz normalną i szkołę charakteru. Ostatecznie Rzym zawdzięczał swą wielkość w ogromnej mierze własnym sukcesom wojennym. Stąd religia, która w teorii nie dozwalała na użycie przemocy, nie była dla pisarza zjawiskiem godnym pochwały; we wspomnianym rozdziale 38 czytamy: „niech nie będzie to stwierdzeniem ani zaskakującym, ani gorszącym, że zaprowadzenie chrześcijaństwa wpłynęło w pewien sposób na zmierzch i upadek imperium Rzymian. Kler głosił z powodzeniem doktrynę cierpliwości i małoduszności. Cnoty, które podtrzymują państwo, były deprecjonowane, a resztki ducha wojskowego dogorywały w klasztorach. Bez skrupułów obracano na rzecz miłosierdzia i pobożności dużą część majątku publicznego i prywatnego, wydając równowartość żołdu wojskowego na utrzymanie próżniaczej ciżby płci obojga, której jedynymi cnotami były wstrzemięźliwość i czystość”. Ta wypowiedź na temat klasztorów nie bardzo chyba mogła oburzyć zamożne brytyjskie mieszczaństwo tej epoki, niemniej została ona w następnych zdaniach wyraźnie stonowana: „Jeśli nawrócenie Konstantyna przyspieszyło dekadencję imperium, to zwycięska religia stępiła przynajmniej gwałtowność upadku i złagodziła okrucieństwo zdobywców”. Jak już zaznaczono, sąd Gibbona o Konstantynie jest tylko częściowo negatywny, a Teodozjusz, który zapewnił chrześcijaństwu stanowisko dominujące, przedstawiony został przez autora w lepszym świetle niż przez wielu nowszych uczonych.
Gibbon, jak widać, od kategorycznych stwierdzeń wolał takie sformułowania, gdzie myśl przybierać mogła różne, nieraz odmienne niuanse; w ten sposób zapraszał niejako czytelnika do przemyślenia pospołu z nim spraw trudnych i wielopłaszczyznowych. Sugerował, że za ponętną jasnością kryć się mogą uproszczenia. Nie akceptował więc tu zasad przyjętych w literaturze francuskiego Oświecenia, nie można go też z nim identyfikować, choć znał je znakomicie i część swych prac napisał po francusku; nie można też widzieć w nim wolterianina. Jego szacunek dla faktu historycznego i dla erudycji nie godził się ze spekulacją intelektualną, raziło go też doktrynerstwo „filozofów” i ich fanatyczny nieraz ateizm. Nie podzielał ponadto entuzjazmu francuskich koryfeuszów Oświecenia dla ustroju republikańskiego i – jak można wnosić z jego wypowiedzi o monarchii – był przeświadczony, że najlepszą formą rządów jest angielska, ukształtowana głównie przez praktykę polityczną w XVIII w. (wigowie) i stanowiąca Polibiuszowską syntezę trzech ustrojów: monarchicznego (król dziedziczny), arystokratycznego (Izba Lordów) i demokratycznego (Izba Gmin).
Konstytucja i imperium brytyjskie były w odczuciu Gibbona zjawiskiem godnym epoki Oświecenia i wykwitem postępu; był on przekonany, że żadna inwazja barbarzyńców nie może im zagrozić, że w ogóle coś podobnego nie wchodzi w rachubę; nie dostrzegał tu jakichkolwiek analogii z imperium i ustrojem Rzymu. Gdy Benjamin Franklin, spotkawszy go w Paryżu (w czasie swej misji dyplomatycznej mającej na celu uzyskanie pomocy Francji dla rewolucji amerykańskiej), zasugerował mu napisanie dziejów „zmierzchu i upadku imperium b r y t y j s k i e g o”, Gibbon odczuł to jako kiepski żart pogardzanego buntownika przeciw koronie. Rewolucję Francuską, którą obserwował z Lozanny od czasu natężenia terroru (do połowy 1793 r.), potępiał oczywiście z całą pasją, nazywając ją „francuską chorobą”.
Dzieło jego, jedno z nie tak wielu rozsławionych w epoce Oświecenia, przetrwało poza epokę Rewolucji Francuskiej z pewnością dzięki swym ponadczasowym aspektom. Cieszyło się ono nadal niezmienną popularnością, i to tak dużą, że we Francji w roku 1822, a więc w czasach restauracji Karola X i oficjalnego powrotu katolicyzmu, wydano je jako „książkę dla młodzieży” – „Le Gibbon de la jeunesse” – w prawie jednej szóstej objętości; usunięto ironiczne uwagi o chrześcijaństwie, krytykę dogmatów katolickich i sceptyczne uwagi co do pewnych niewzruszonych wówczas prawd wiary różnych odłamów chrześcijaństwa. Żywiono bowiem obawę, że młode umysły mogłyby się zbyt zasugerować głośnym nazwiskiem. W sporej jednak części zachowano kontrowersyjne rozdziały 15 i 16. Podkreślono też jasno, że dla umysłów wyrobionych i uformowanych lektura tekstu integralnego będzie wielce pożyteczna... Istotnie, _Zmierzch_ czasami może szokuje, czasami może gorszy, ale częściej jest źródłem estetycznej i intelektualnej satysfakcji, wciąż jeszcze pobudzającej do refleksji.
_Tadeusz Zawadzki_Niektóre daty biograficzne Edwarda Gibbona
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 18 maja 1737 | — | narodziny E. Gibbona |
| | | w zamożnej, starej |
| | | rodzinie mieszczańskiej. |
| | | Będzie on jedynym, który |
| | | przeżyje z sześciorga |
| | | rodzeństwa. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1752—1753 | — | Magdalene College |
| | | w Oksfordzie, przejście |
| | | na katolicyzm. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1753—1758 | — | Pierwszy pobyt |
| | | w Lozannie i Szwajcarii, |
| | | powrót do |
| | | protestantyzmu, miłość |
| | | do Suzanne Curchod |
| | | i zerwanie, studia, |
| | | liczne kontakty |
| | | intelektualne. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1760—1762 | — | Okres wojny |
| | | siedmioletniej, służba |
| | | w milicji w Hampshire, |
| | | w stopniu kapitana. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1761 | — | Pierwsza książka: _Essai |
| | | sur l’étude de la |
| | | littérature._ |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1763—1765 | — | Podróż do Paryża, |
| | | Szwajcarii i Włoch. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| | — | Drugi pobyt w Lozannie |
| | | i Szwajcarii (maj |
| | | 1763–marzec 1764). |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1770 | — | Śmierć ojca. Gibbon, |
| | | jedyny syn, zostaje |
| | | spadkobiercą majątku, |
| | | dość jednak |
| | | nadwerężonego. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1774—1783 | — | Członek parlamentu (Izba |
| | | Gmin). Nigdy nie |
| | | przemawia, popiera rząd |
| | | lorda Northa, jest |
| | | przeciwny niepodległości |
| | | kolonii amerykańskich. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1776 | — | Ukazuje się I tom |
| | | (rozdz. 1–16) _Zmierzchu |
| | | i upadku cesarstwa |
| | | rzymskiego_ (obejmuje |
| | | okres od r. 180 do ok. |
| | | r. 325). Wzbudza on |
| | | olbrzymie |
| | | zainteresowanie i ma |
| | | kilka nowych nakładów |
| | | w ciągu paru miesięcy. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1779—1782 | — | Gibbon zajmuje intratne |
| | | stanowisko komisarza do |
| | | spraw handlu |
| | | i plantacji; traci je |
| | | wraz z upadkiem gabinetu |
| | | lorda Northa. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1781 | — | Ukazuje się drukiem II |
| | | i III tom _Zmierzchu |
| | | i upadku_ (rozdz. 17–26 |
| | | i 27–38; obejmują okres |
| | | od ok. r. 325 do ok. r. |
| | | 500). |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1783—1793 | — | Trzeci pobyt w Lozannie |
| | | i Szwajcarii. Gibbon |
| | | święci triumfy w świecie |
| | | intelektualnym |
| | | i towarzyskim oraz |
| | | przyjmuje liczne wizyty |
| | | ówczesnych ważnych |
| | | osobistości z zagranicy. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1787, czerwiec | — | Ukończenie _Zmierzchu |
| | | i upadku_. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1787—1788, | — | Jedenastomiesięczny |
| lipiec—czerwiec | | pobyt w Londynie celem |
| | | wydania tomów IV–VI |
| | | (rozdz. 39–47, 48–57, |
| | | 58–71; od ok. r. 500 do |
| | | r. 1453), które ukażą |
| | | się w początkach maja |
| | | 1788 roku. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1793, maj | — | Pod wpływem alarmujących |
| | | wieści z Francji Gibbon |
| | | opuszcza Lozannę, udając |
| | | się do Londynu, gdzie |
| | | musi się poddać |
| | | operacji. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
| 1794, 16 stycznia | — | Śmierć Gibbona. |
+--------------------------+--------------------------+--------------------------+
_T. Z._