-
W empik go
Znajdę cię w piekle - ebook
Znajdę cię w piekle - ebook
Nie znajdziesz bezpiecznego miejsca, kiedy szuka cię król poznańskiego podziemia.
Najpierw ukarał ją milczeniem. W obawie o życie swoje i najbliższych, Anastazja postanowiła zostawić dawną siebie za sobą i uciec na drugi koniec kraju. Sebastian, znany jako Igła, nie zapomina i nie wybacza. Gdy w grę wchodzą zdrada, obsesja i mroczne sekrety, rozpoczyna się pościg, który może zakończyć się tylko w jeden sposób. Dopadnie ją i sprawi, że padnie na kolana.
Znajdę cię w piekle to pełna mroku, namiętności i napięcia kontynuacja historii bohaterów z książki Poznałem cię w piekle – idealna dla miłośniczek dark romance, romansów mafijnych i książek pełnych emocji. Jeśli uwielbiasz mroczne tajemnice, niebezpieczne intrygi i bohaterów z krwawą przeszłością, ta książka jest dla ciebie.
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-973579-2-1 |
| Rozmiar pliku: | 882 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prawie wszystkie kobiety opuściły wspólną łazienkę. Gorąca para osiadała na popękanych zielonych kafelkach, a szum wody dobiegał tylko z mojego natrysku. Woda skapywała z rdzewiejących pryszniców, przypominając łzy, a zapach pleśni maskowała ostra woń taniego środka z chlorem. W więzieniu nie można było liczyć na luksusy, ale nie to było dla mnie problemem. Problem stanowiła kobieta o krzywych zębach i szalonych oczach, która czaiła się za gzymsem najprawdopodobniej z kawałkiem szkła. Wołano na nią La Bomba. Jeśli ktoś pytałby mnie o zdanie, to nie można było wymyślić bardziej tandetnej ksywy. Żeby ją zdekoncentrować, zaczęłam nucić piosenkę Dalibomba Sandu Ciorba. Zawsze to robiłam i to wyprowadzało ją z równowagi w trzy sekundy. To nie był pierwszy zaplanowany atak na moją osobę. Wyszłam spod strumienia wody, jednocześnie odkręcając kurek z gorącą wodą
– Pożałujesz, Princeska – usłyszałam złowieszczy syk.
Princeska to mój więzienny pseudonim, nie mam pojęcia, kto go wymyślił, ale z pewnością chciał mi przylepić łatkę niegroźnej. Oczywiście chodziło o nawiązanie do księżniczki Anastazji.
La Bomba w prawej ręce trzymała drut, który zamierzała mi wbić w okolice serca. Jej twarz wykrzywiał grymas pogardy. Czarne, ścięte na chłopaka włosy teraz były ulizane i mokre po kąpieli. Umięśnione ramiona pokrywały nieudolne tatuaże więzienne. Możliwe, że La Bomba prosiła o groźne symbole, ale skończyła jedynie z rysunkami niepewną ręką, jakby robiło to dziecko, które pierwszy raz trzymało igłę – linie były krzywe, a atrament w niektórych miejscach rozlał się, jak w zeszycie pierwszoklasisty.
Wsunęłam na siebie koszulkę i majtki, udając, że nic nie robię sobie z jej gróźb. W rzeczywistości każdego dnia czułam strach, ale Sebastian nauczył mnie jednego – nigdy go nie pokazuj.
– Zdradziecka szuja – splunęła z pogardą i ku mojemu przerażeniu, zrobiła krok w moją stronę.
Tymi słowami określało mnie wiele osób. Byłam zaskoczona tym, jak łatwo ludzie potrafią cię ocenić, choć nie dano ci dojść do głosu.
– Jeśli teraz odejdziesz, nic ci nie zrobię – odparłam ze spokojem, którego nie czułam. Byłam w więzieniu dopiero drugi miesiąc, a już zaliczyłam cztery bójki.
Kobieta poprawiła chwyt na drucie.
– Nie radzę.
Uznawano ją tutaj za królową, była obleśna i wulgarna. Czasami sądziłam, że też i szalona, bo zachowywała się tak, jakby nie miała nic do stracenia. Rzuciła się na mnie z krzykiem i uniosła rękę z ostrym przedmiotem nad głowę.
Kurwa.
Zrobiłam unik i wepchnęłam ją pod gorący strumień wody, na co wrzasnęła i wypuściła z dłoni prowizoryczną broń.
Schyliłam się, żeby ją chwycić, ale kopnęła mnie w szczękę. Aż usiadłam na pupie, mocząc majtki w pianie i wodzie, które spływały do kratki.
Zdołałam odkopać ostrze, nim je złapała, a potem pociągnęłam ją za włosy i posłałam na ścianę. Z jękiem uderzyła się w tył głowy. Kiedy otworzyła oczy, błyskała w nich złość. Złapałam ją za gardło i zaczęłam dusić. Mogłabym to zrobić do końca i uwolnić się od niej raz na zawsze, ale nie byłam morderczynią. Zamiast tego odchyliłam jej głowę i znów wepchnęłam ją pod gorący prysznic. Mnie też parzyło, ale trudno.
– Jeszcze jeden taki numer La Bomba, a twój tępy łeb naprawdę wybuchnie.
Musiałam dostosować narrację do tej więziennej, żeby kobieta mnie na pewno zrozumiała. Jęczała, próbując załapać mnie rękami za szyję, ale byłam zbyt daleko. Woda zaczęła mnie już porządnie parzyć, więc wyciągnęłam ją spod tej kaskady. Jej oczy były czerwone, jak u pieprzonego wampira.
– Trzymaj swój zapchlony tyłek ode mnie z daleka! – warknęłam złowieszczo i jeszcze kopnęłam ją kilka razy w brzuch.
Za plecami usłyszałam łomot. Zdążyłam tylko spostrzec strażniczkę w pogniecionym mundurze z uniesioną pałą. Przed oczami zatańczyły mi gwiazdy.
Kiedy odzyskałam przytomność, okazało się, że jestem w izolatce. Przejechałam palcami po obdrapanej ścianie z podpisami moich poprzedniczek. Nie sądziłam, że kiedyś tu trafię, i że w dodatku mnie to ucieszy.
Izolatka była ciasna i duszna. Zerknęłam przez brudnawe okno, które bardziej przypominało szparę w murze. Kilka kobiet na spacerniaku rozmawiało w grupach, okrywając się szczelnie więziennymi uniformami, bo dziś wyjątkowo wiało. Nie było wśród nich La Bomby, więc sądziłam, że trafiła do skrzydła szpitalnego. Sama się prosiła.
Podejrzewam, że to sprawka Sebastiana, mojego męża. Serce ścisnęło mi się na wspomnienie jego czułych ust, szepczących przy mej skroni słowa otuchy. Jego szorstkich, pokrytych tatuażami dłoni, którymi mnie dotykał i przytulał. Te dłonie… Robił nimi straszne rzeczy. To dłonie mordercy. Kiedy tak szczerze i dogłębnie zrozumiałam, czego się dopuszczał, jego dotyk przestawał dawać mi przyjemność. Pod koniec nie mogłam znieść myśli, że mnie dotyka, jakby zostawiał na mnie brudne ślady krwi.
Niemal wyczerpanym więziennym długopisem na beżowym papierze z recyklingu skreśliłam do niego dwa listy – każdy zmoczony łzami. Na żaden nie odpowiedział.
Doprowadzało mnie to do szału, bo nie dał mi nawet szansy na opowiedzenie mojej wersji zdarzeń. Z miejsca uznał mnie za winną. Wiem, że też odsiaduje wyrok i naprawdę rozumiem, że ma żal. Gdyby nie wziął zlecenia Gustawa, nigdy by do tego wszystkiego nie doszło. Ale czemu obwinia mnie? Nie miałam żadnego wpływu na przebieg zdarzeń.
Spojrzenie oczu w kolorze płynnej rtęci było ostatnim, co widziałam, nim opuściłam salę sądową i teraz prześladuje mnie w snach. Ten wzrok obiecał mi, że gorzko pożałuję i że będę cierpieć. Sebastian przebywał w więzieniu o zaostrzonym rygorze i z pewnością obwiniał mnie o to, co się stało. Moglibyśmy teraz być na najdroższych jachtach na południu, z najlepszym szampanem w dłoniach. Zamiast tego jedliśmy więzienną papkę i gniliśmy w ciasnych celach. To oczywiście nic w porównaniu z tym, że ktoś czaił się na mnie za rogiem z ostrym narzędziem. Nie miałam więc zamiaru narzekać.
Podczas długich dni wypełnionych ciszą zastanawiałam się, czy to wszystko mogło potoczyć się inaczej. Wspomniałam czas spędzony wspólnie w hotelu Pallazzo Negro, w jego apartamencie na ostatnim piętrze. Sebastian podarował mi nie tylko ochronę. Wystarczy wspomnienie tamtego pocałunku nad blatem kuchennym, by poczuć motyle w brzuchu. Bo to, jak mnie dotykał… Nie umiałam porównać tego uczucia z niczym innym. I nie wiem, czy kiedykolwiek ktokolwiek będzie w stanie wzbudzić we mnie aż tak silne emocje.
Nie umiałam dojść do ładu z własnymi uczuciami. Tęsknotę za tym co utracone nauczyłam się wypierać i po próbie zamachu przestałam się łudzić, że uda nam się odbudować to, co między nami było wcześniej. Wystarczyłoby mi piętnaście minut, żeby opowiedzieć moją wersję wydarzeń, ale nie dopuszczono mnie do głosu.
Niestety, nigdy nie miałam na nic wpływu.
Najpierw decydowała moja toksyczna matka, która mnie porzuciła – chwała jej za to – i uciekła ze swoim partnerem przed sprawiedliwością. Też siedzą. Urocza rodzinka. Przez nich wbrew woli zostałam żoną najbardziej wpływowego gangstera w zachodniej Polsce. Choć Igła przy bliższym poznaniu pokazał mi swoją drugą twarz, troskliwą i czułą, a wspólny czas wydawał się chwilą wytchnienia, finalnie i tak nie miałam na nic wpływu. Sebastian i jego szajka zamordowali niewinnego człowieka – detektywa, który był zbyt uparty i nieprzekupny. Od lat siedział mojemu mężowi na ogonie i próbował go złapać na gorącym uczynku. Sebastian jednak zawsze się wywijał. Gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie? Oczywiście nie mówię, że życzyłam mężowi więzienia. Na swój sposób nawet go kochałam. Niestety droga, którą wybrał, okazała się zbyt wyboista… Nie umiałam nią podążać.
Siedząc w ciasnym pokoju izolatki, odliczałam dni do końca wyroku. Do momentu, kiedy będę mogła zostawić to wszystko za sobą, wreszcie uciec i odetchnąć pełną piersią. Izolatka mnie chroniła, ale jej ciasna przestrzeń była dusząca i przygnębiająca. Choćbym miała mieszkać w najlichszym domu, zamierzam wreszcie móc sama decydować o swoim życiu. I nikt nigdy tego już nie zmieni.
Obejmując palcami zimne kraty, wciągnęłam haust świeżego powietrza, marząc o dniu, kiedy opuszczę to przeklęte miejsce raz na zawsze. Zacisnęłam mocniej palce. Dłonie zaczęły mi drżeć. Już niedługo. Poczułam, jak zaczyna mi wirować w głowie i opadłam na krzesło bez sił. Gęsta czerń zalała mi pole widzenia, a plecy zrosił pot. Z trudem przedostałam się na więzienną pryczę i zapadłam w mrok.