- W empik go
Zosia, Ernest i ktoś jeszcze - ebook
Zosia, Ernest i ktoś jeszcze - ebook
Zosia i Ernest to rodzeństwo, jakich wiele – bawią się, psocą, a czasem kłócą. Tymczasem w rodzinie dzieje się coś dziwnego. Znika mama, a tata bez przerwy telefonuje i nie ma dla nich czasu. Na szczęście wszystko się szybko wyjaśnia, a w dodatku pojawia się KTOŚ jeszcze...
Teraz Ernesta czeka prawdziwe wyzwanie – musi nauczyć się szanowania uczuć innych osób i niełatwej sztuki panowania nad emocjami. A przecież to strasznie trudne, kiedy jest się dzieckiem!
Wesołe opowiadania pogodnie i z humorem pokazują różne strony życia typowej rodziny: rywalizację między rodzeństwem, radości i kłopoty związane z pojawieniem się nowego dziecka oraz nie zawsze udane próby radzenia sobie z emocjami.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7420-899-4 |
Rozmiar pliku: | 12 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– No nie! Teraz, w listopadzie, komar? Bardzo dziwne!
Na drugi dzień Ernest był cały w kropki i okazało się, że to nie komar. Nawet nie osa, tylko coś bardzo podobnego: ospa! Mama zadzwoniła po panią doktor i w ogóle była bardzo zdenerwowana. Ernest też, bo nie mógł się drapać, a strasznie go swędziało. Chodził i jęczał. Nawet kiedy go mama posmarowała specjalną białą maścią, to i tak jęczał. Ale od czego ma się siostrę? Zosia narysowała bratu smoka ziejącego ogniem i trzech rycerzy. Wszyscy mieli ospę, więc Ernest ich pokropkował czerwonym pisakiem, a potem innymi kolorami. Tak mu się spodobało to kropkowanie, że Zosia musiała rysować i rysować. Żeby było szybciej, zamieniła smoki na bałwanki.
Potem ułożyli kartki z bałwankami na dywanie i podziwiali. Jak pięknie wyglądały! Zosi też się spodobały kolorowe kropki, więc narysowała je sobie na rękach i twarzy, a na plecach pomógł jej Ernest. Kiedy zobaczył siostrę, zawołał zachwycony:
– Wiesz co? Ty jesteś kolorowa ospa, a ja biała ospa! – bo Zosia miała kropki od kolorowych pisaków, a Ernest białe od maści.
Zosia zarządziła, żeby teraz się wymienili:
– Ty mnie smaruj maścią, a ja ciebie pisakami.
Wyglądali teraz jeszcze piękniej, ale nie było już miejsca na nowe kropki. Zaraz, jeszcze Jaś! Ich braciszek nie ma przecież żad-nej kropki!I Jaś został pięknie po-malowany na biało, czerwo-no, niebiesko i zielono. Śmiał się głośno, bo chyba go to łaskotało. Na koniec Ernest z Zosią popatrzyli na siebie i braciszka. Wyglądali ślicznie! Zwłaszcza Jaś, bo bardzo się starali. Zosia z Ernestem zawołali mamę. Kazali jej zamknąć oczy i wejść do pokoju, to zobaczy coś przepięknego!
Mama posłusznie zamknęła oczy, weszła do pokoju i popatrzyła na nich. Ernest i Zosia myśleli, że się ucieszy i ich pochwali. Dziwne, ale mama wcale nie wyglądała na zachwyconą. Pewnie nie lubi kropek!
A potem poszła napuścić wody do wanny. Zosi nie wszystkie kropki się zmyły, bo zdążyła już zachorować na prawdziwą ospę. Potem zachorował Jaś, ale niestety miał tylko jedną kropkę! I to na plecach, gdzie nie widać! Biedny Jaś!Ernest i Zosia zastanawiali się, czy Jaś dostanie prezent od Mikołaja. Ernest uważał, że nie: jest taki mały, przecież nawet nie wie, co to prezent. No i nie podyktuje listu! Ale zdaniem Zosi Jaś powinien dostać prezent. Śmiało mogą zaufać świętemu Mikołajowi.
– On sobie poradzi, na pewno umie czytać w myślach!
To prawda! Przecież nawet kiedy dostaną coś innego, niż chcieli, też się bardzo cieszą! Na przykład Ernest prosił o prawdziwą zbroję, a dostał rycerza Ruperta. Gdy go zobaczył, to od razu wiedział, że to będzie jego ukochana zabawka. Ale pisać listy trzeba, to przecież takie przyjemne. Zosia i Ernest wspaniałomyślnie postanowili, że napiszą za braciszka. Teraz myślą, z czego Jaś najbardziej by się ucieszył. Ernest świetnie to wiedział, więc podyktował Zosi.
– Napisz: wóz strażacki.Zosia trochę się zdziwiła:
– Ale przecież kiedy tobie pisałam list, to też prosiłeś o wóz strażacki!
Ale Ernest wytłumaczył, że Jaś musi mieć swój, bo on nie będzie mu pożyczał. Zosia się zgodziła i od siebie wpisała „smok zabawka od trzech miesięcy”. Tym razem zdziwił się Ernest:
– Co to znaczy?
– O jejku, nie wiesz? Że to zabawka dla malutkich dzieci.
– Ale przecież wszystkie zabawki są dla dzieci, każdy to wie.
Zosia musiała Ernestowi wytłumaczyć, że Jaś wszystko bierze do buzi i mógłby coś połknąć. Dlatego ma specjalne zabawki. Ernest zrozumiał i poprosił:
– To dopisz: wóz strażacki od trzech miesięcy!
Zosia wszystko pięknie zapisała i dała mamie. Ufff! Skończyli. Teraz trzeba iść na pocztę. Ubrali się i czekają na Jasia. Ich braciszek w białym kombinezonie wygląda jak bałwanek. Więc Zosia i Ernest w śmiech i krzyczą:
– Bałwanek, bałwan!
Ale mamie się to nie podoba. Jasiowi też, bo zaczął wrzeszczeć. Mama mówi:
– Cicho, bałwanki, nie wyśmiewajcie się z braciszka, bo Mikołaj wam przyniesie po marchewce na nosy!
Zosia poważnieje i trąca Ernesta. Mama ma rację. Teraz muszą być grzeczni, przecież Mikołaj może nie przynieść prezentów. Ale Ernest tak bardzo się nie boi: w razie czego Jaś na pewno da mu się pobawić swoim wozem strażackim!