Zuzia - ebook
Krótka historia o tym jak życie płata figle w najmniej spodziewanym momencie. Przyjemna lektura na kilka chwil spędzonych przy kawie.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8126-012-1 |
| Rozmiar pliku: | 957 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział 1
Chciała go! Naprawdę! Napisała to na FC tysiąc razy. A on nic ani mru mru. Rozmawiali tyle razy przez Messengera, oglądała jego słodką, chłopięcą buzię w Skypie, a teraz cisza. Od co najmniej dwunastu godzin jakby ktoś ogłosił stan wojenny w eterze. „Na pewno kogoś ma” — westchnęła znacząco do koleżanki obok.
Usadowione wygodnie w ciepły letni poranek na werandzie Maca, topiły smutki nad pogrzebem kolejnej Wielkie Znajomości. Tak, który to już raz? Piętnasty? Ciężko zliczyć. Faceci są zawsze tacy sami. Najpierw bajerują, uśmiechają się, a potem cię olewają. Normalka. I kto pisze te peany o singlach? „Przewróć stronę bo nic nie widzę” — rzuciła znad stołu do koleżanki, zajętej wertowaniem najnowszego młodzieżowego pisma Dla Młodych Kobiet.
Młoda Kobieta. To kolejny trik. Młode to są dzieci w przedszkolu. Ja mam już dwadzieścia lat, to prawie emerytura. Westchnęła do siebie samej w duchu i włączyła po raz sto piąty FC w komórce. „Nadal nic. Daję mu ultimatum, albo się odezwie do wieczora, albo z nami koniec. Nie mogę być starą Panną dłużej niż do moich dwudziestych pierwszych urodzin” — rzuciła.
Darmowy fragment
Chciała go! Naprawdę! Napisała to na FC tysiąc razy. A on nic ani mru mru. Rozmawiali tyle razy przez Messengera, oglądała jego słodką, chłopięcą buzię w Skypie, a teraz cisza. Od co najmniej dwunastu godzin jakby ktoś ogłosił stan wojenny w eterze. „Na pewno kogoś ma” — westchnęła znacząco do koleżanki obok.
Usadowione wygodnie w ciepły letni poranek na werandzie Maca, topiły smutki nad pogrzebem kolejnej Wielkie Znajomości. Tak, który to już raz? Piętnasty? Ciężko zliczyć. Faceci są zawsze tacy sami. Najpierw bajerują, uśmiechają się, a potem cię olewają. Normalka. I kto pisze te peany o singlach? „Przewróć stronę bo nic nie widzę” — rzuciła znad stołu do koleżanki, zajętej wertowaniem najnowszego młodzieżowego pisma Dla Młodych Kobiet.
Młoda Kobieta. To kolejny trik. Młode to są dzieci w przedszkolu. Ja mam już dwadzieścia lat, to prawie emerytura. Westchnęła do siebie samej w duchu i włączyła po raz sto piąty FC w komórce. „Nadal nic. Daję mu ultimatum, albo się odezwie do wieczora, albo z nami koniec. Nie mogę być starą Panną dłużej niż do moich dwudziestych pierwszych urodzin” — rzuciła.
Darmowy fragment
więcej..
W empik go