Zwiastuny zła. Cykl z detektyw Lottie Parker - ebook
Na cmentarzu w Ragmullin odbywa się pogrzeb. Nagle rozlega się rozdzierający krzyk. Na dnie otwartego grobu leżą zakrwawione zwłoki młodej kobiety.
Ciało nie mogło znajdować się w tym miejscu zbyt długo, więc detektyw Lottie Parker zastanawia się, czy to nie Elizabeth Byrne, która przepadła bez śladu zaledwie kilka dni wcześniej. Gdy giną kolejne kobiety, zespół detektywów zaczyna podejrzewać, że w mieście grasuje seryjny morderca. Okoliczności zaginięć uderzająco przypominają zamkniętą sprawę sprzed dziesięciu lat. Czyżby historia się powtarzała?
Dziennikarze patrzą policji na ręce, a Parker żyje w strachu, że zabójca znów uderzy. Zaczyna się morderczy wyścig z czasem.
| Kategoria: | Kryminał |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8074-786-9 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wtorek, 9 lutego 2016 roku, godz. 3:15
Biegła, a zmrożona ziemia dotkliwie raniła jej bose stopy. Zdawało jej się, że krzyczy, choć z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Nagle uderzyła łokciem o kamienną płytę. Jednakże nawet dotkliwy ból bladł w obliczu obezwładniającego ją lęku.
Odważyła się zerknąć do tyłu, lecz czerń za jej plecami była równie nieprzenikniona jak przed nią. Niechcący zboczyła ze ścieżki i zgubiła się wśród płyt z granitu i piaskowca. Przesuwając stopą po ostrym żwirze, próbowała wymacać krawężnik, który musiał gdzieś tam być, ale uderzyła się w palec i upadła.
W głowie kołatała jej tylko jedna myśl: dotrzeć w bezpieczne miejsce. Uklękła na zakrwawionych kolanach i nasłuchiwała. Cisza. Nie słyszała trzasku deptanych gałązek i szelestu liści. Czyżby dał jej spokój? Zrezygnował z pogoni? Zaczęła gwałtownie dygotać na mrozie. Nagle jej wzrok przykuło światło u dołu zbocza. Osiedle domków. Pojęła, gdzie się znajduje. A w oddali dostrzegła bursztynowy blask lamp ulicznych, który oznaczał bezpieczeństwo.
Pospiesznie się rozejrzała. Musi tam dobiec. Policzyła w myślach do trzech, przygotowując się na ostatni sprint.
– Teraz albo nigdy – szepnęła i nie przejmując się tym, że jest naga, wstała, szykując się do biegu. Dopiero wtedy zauważyła wiszący w mroźnym powietrzu obłok oddechu.
Poczuła, że napastnik obejmuje ją ramieniem za szyję, miażdżąc jej tchawicę i przyciskając mocno do piersi. W nozdrza dziewczyny uderzył słodki zapach płynu do płukania ubrań wymieszany z kwaśną wonią gniewu. W przypływie paniki wyprowadziła mocny cios, wbijając łokieć głęboko w jego splot słoneczny. Mężczyzna głośno jęknął i rozluźnił chwyt, a ona zdołała mu się wyrwać.
Krzyknęła i ruszyła biegiem. Obijając się o granitowe płyty, przeskakując oszronione kamienie i krawężniki, pognała, ciągle krzycząc, w dół zbocza w kierunku świateł. Była już prawie u celu, kiedy usłyszała jego kroki tuż za plecami.
Nie, Boże, proszę, nie! Postanowiła zboczyć ze ścieżki. Skręciła w lewo i biegnąc zygzakiem, niemal dotarła do muru, gdy nagle grunt usunął jej się spod stóp. Spadła dwa metry w dół, a wraz z nią osypała się ziemia i drobne kamienie. Krzyknęła, gdy ostry ból przeszył jej nogę. Wiedziała, że dźwięk, który się rozległ, nie był trzaskiem łamanej gałęzi, tylko kości lewej nogi, pękającej pod jej ciężarem. Mocno wbiła zęby w zwiniętą pięść, próbując powstrzymać się od jęku. Przecież tu chyba jej nie znajdzie?
Lecz gdy popatrzyła w rozgwieżdżone nocne niebo zwiastujące silny mróz, na krawędzi wykopu dojrzała zarys jego głowy. Kiedy mężczyzna sypnął garścią gliny w jej uniesioną twarz, straciła resztki nadziei.
Z przerażającą jasnością zrozumiała, że przyjdzie jej umrzeć w cudzym grobie. Po jej policzkach spłynęły wielkie słone łzy, zmieszane z ziemią.