Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Zwykłe życie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 maja 2025
18,17
1817 pkt
punktów Virtualo

Zwykłe życie - ebook

„Zwykłe życie” stanowi zbiór opowiadań o relacjach, marzeniach i sukcesie. Jest to kilka niezwiązanych ze sobą historii. Magdalena, Robert, Olga, Milena i inni bohaterowie skrywają swoją niepowtarzalną historię. Wszyscy, bez względu na miejsce zamieszkania i sytuację, w której znajdują się, nie poddają się w drodze do spełnienia swoich pragnień. „Zwykłe życie” dotyczy czasu, którego nie można cofnąć ani odzyskać. To opowiadania, które napisało życie.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8414-475-6
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Magdalena

Wydawało jej się, że jest szczęśliwa. Nie wiedziała, czym właściwie jest szczęście. To wszystko było takie intuicyjne. Nie wiedziała też czym jest nieszczęście i jak właściwie powinna żyć kobieta pochodząca z małej miejscowości. Nie wiedziała, jak żyją kobiety w dużych miastach. Nawet nie myślała o tym, ale gdzieś podskórnie czuła, że Liściowie i Suszkowo nie są jej całym światem. Czuła, że gdzieś kilkadziesiąt kilometrów stąd, jest inna rzeczywistość. Śniło się jej, że powinna zaryzykować i zrobić coś konkretnego ze swoim życiem. To w snach zaczęło do niej docierać coś, czego nie dane jej było doświadczyć w realnym życiu.

Po rozpoczęciu pracy w biurze rachunkowym w Liściowiu wydawało się jej, że to miasto to coś nieprawdopodobnego, szczególnie porównując do rodzinnego Suszkowa oddalonego o dziesięć kilometrów, w którym mieszkało zaledwie kilka osób i każde z domostw było oddalone od siebie o ponad dwa kilometry. Takie życie, a w zasadzie praca w małym mieście, miała być spełnieniem jej marzeń. Wtedy te marzenia wydawały się tak bardzo odległe, że nie wyobrażała sobie, że się spełnią. Przecież dziewczyna z małej miejscowości powinna mieć małe i duże marzenia.

Małżeństwo z Mirkiem było w zasadzie związkiem z przypadku, bo kogo można poznać będąc ograniczonym do przebywania w bardzo wąskiej społeczności, w której wszyscy znają się od kilku pokoleń. I tak uważała, że w sumie nie wyszła na tym najgorzej. Wszystkie koleżanki z podstawówki były już po rozwodach, które kończyły bardzo krótkie małżeństwa. Patrząc na nie miała wrażenie, że jej się jednak w życiu udało. Mirek nie pił ani nie był agresywny.

Z drugiej strony zaczęła uzmysławiać sobie, że oczekuje czegoś więcej. Wtedy, jeszcze kilka lat temu, niepijący i spokojny mąż był czymś na wagę złota, ale teraz w tym pełnym bodźców świecie ona chciała dzikiej namiętności, której doświadczają dziewczyny z dużego miasta. Nie czuła swobody i takiej życiowej spontaniczności. Nie było ognia ani żaru. Wiodła monotonne życie w monotonnej rzeczywistości. Przez długi czas wszystko jej odpowiadało. W końcu miała pracę i dobrego męża, ponieważ w małych społecznościach takie były główne priorytety. Marzenia i plany były czymś drugoplanowym. Mijały lata I powoli zaczynało coś do Magdaleny docierać. Nie była samotna, a jednak miała wrażenie, że była sama. Czuła się jak samotna łódka na środku morza w wietrzny dzień. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. W pewnej chwili zaczęła się zastanawiać, czy może myśleć o sobie dobrze i dobrym życiu dla siebie, ale tylko takim, którego ona chce, tylko ona.

Mieszkali w małym pokoiku u teściów Magdaleny. Zresztą nie mieli innego wyjścia. Przecież nie byłoby szans na uzyskanie kredytu. Magdalena zarabiała niewiele, a Mirek, chociaż trochę więcej, to jego praca była jednak sezonowa. Był pomocnikiem murarza. Wcześniej wyjeżdżał trochę popracować w Brukseli, ale nie miało to większego sensu, ponieważ podczas pobytu w Belgii cały czas zadręczał Magdalenę telefonami, a poza tym przebywając z dala od żony nie był systematyczny. Belgijscy pracodawcy szybko mu podziękowali i nie mieli zamiaru go ponownie zatrudnić. Stwierdzili, że Mirek dostał kilka szans na znaczącą poprawę swojej sytuacji finansowej, ale niestety z żadnej z nich nie skorzystał.

Magdalena podczas pobytu męża w Brukseli była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Oprócz pracy w biurze rachunkowym miała mnóstwo obowiązków w domu. Trzeba było zajmować się zwierzętami w gospodarstwie. Było ich ponad dziesięć. Może liczba dziesięć nie była jakoś duża, ale zajmowanie się krowami i świniami nie sprawiało Magdalenie jakiejkolwiek przyjemności. Zawsze to przecież Mirek zajmował się gospodarstwem i Magdalenę nie obchodziły żadne gospodarskie obowiązki. Zajmowała się gotowaniem i utrzymywaniem porządku w domu. Niestety, Magdalena miała też wrażenie, że wraz z upływem lat tych obowiązków jest coraz więcej, a mąż nie ma zamiaru wspierać żony.

— I co? — zapytała Aniela, która była starszą koleżanką Magdy z pracy.

— Nie rozumiem? — zapytała Magdalena.

— Słyszałam, że źle się dzieje w twoim małżeństwie.

— A skąd wiesz co się dzieje w moim małżeństwie i że w ogóle coś się dzieje? — zapytała zezłoszczona Magdalena. Nie wyobrażała sobie jak można funkcjonować w świecie nieustannych plotek. Ta małomiasteczkowość stawała się coraz bardziej męcząca. Nie znosiła tego wszechobecnego zainteresowania innymi ludźmi. Wraz z upływem czasu coraz bardziej jej to przeszkadzało. Była tak jakby zamknięta w klatce. Może nie była to taka najgorsza klatka, ale jednak czuła się samotna i osaczona.

— Przecież wiesz doskonale, że żyjemy w bardzo małej społeczności i wszyscy o wszystkich praktycznie wszystko wiedzą — wyjaśniła Aniela. — Zdajesz sobie sprawę, że życie w takim środowisku ma swoje zalety, ale też ma mnóstwo wad — dodała zastanawiająco.

— Mam wrażenie, że tych wad jest coraz więcej — skomentowała Magdalena.

W małżeństwie Magdaleny rzeczywiście nie działo się najlepiej. Wróciły wspomnienia. Zaledwie miesiąc po uzyskaniu świadectwa maturalnego wyszła za mąż. Wtedy jak miała dziewiętnaście lat, Mirek wydawał się właściwym kandydatem na męża. Teraz już miała trzydzieści. W końcu znali się od podstawówki.. uzmysłowiła sobie, iż od początku brakowało w tym związku jakiegokolwiek ognia i uznała to poniekąd za naturalne. Magdalena nie była świadoma tego, czego są świadome wielkomiejskie kobiety. Tak bardzo odstawała od tej wielkomiejskiej rzeczywistości. I nie chodziło tu wyłącznie o ubiór czy makijaż, ale o postrzeganie świata i to, że może chcieć od życia czegoś więcej. Zaczęło docierać do niej, że Mirek jest dla niej trochę obcy. Powoli zaczęła uzmysławiać sobie, że ona go nie zna, ale on też chyba nie próbował jej poznać.

— A może powinnaś..? — Aniela nie mogła czekać. Musiała ją o to zapytać, bo czuła, że mimo wszystko przebywanie Magdaleny w zamkniętej społeczności nie jest jej naturalnym środowiskiem.

— Co powinnam? — zapytała Anielę.

— Powiem wprost. Powinnaś pomyśleć o sobie i swoich potrzebach. Pomyśl o tym, czego ty w końcu chcesz. Może to miejsce i ta mała miejscowość to nie do końca twój świat.

— Czy możemy porozmawiać o tym później? W głosie Magdaleny można było wyczuć niepokój.

— Uważam, że nie ma sensu przekładać tej rozmowy — powiedziała Aniela. Nie dała poznać po sobie, że jest zaniepokojona stanem koleżanki. Pomyślała, że powinna jej pomóc, bo w przeciwnym razie będą ją dręczyły wyrzuty sumienia. W końcu z Magdaleną znają się od wielu lat.

— Więc co powinnam zrobić? — zapytała Magdalena. W tym momencie próbowała jak najszybciej zakończyć rozmowę, bo czekało ją mnóstwo obowiązków.

— Powiem najszybciej i najprościej jak to możliwe.

— Czyli?

— Powinnaś pomyśleć o zmianach w swoim życiu — powiedziała Aniela.

— Nie możesz oceniać mnie i mojego życia.

— Tak zgadzam się. Nie powinnam oceniać twojego życia, ale też jestem poruszona i zdenerwowana jednocześnie, kiedy patrzę, że najzwyczajniej nie pasujesz do tej rzeczywistości. Do tego zasługujesz na lepsze życie i może u boku kogoś, kto cię najzwyczajniej pokocha, doceni i przy kim będziesz mogła rozwinąć skrzydła.

— Aż się wzruszyłam — powiedziała Magdalena. Miała takie szkliste oczy.

— Za kilka dni będzie odbywało się szkolenie w Warszawie dla pracowników biur rachunkowych, którzy posiadają najkrótszy staż — powiedziała Aniela.

— A jaka jest tematyka tego szkolenia? — zapytała zaniepokojona Magdalena.

— A czy to ważne? — odpowiedziała pytaniem. — Najważniejsza jest możliwość wyjazdu stąd na kilka dni, a tematyka jest tutaj drugorzędna, przynajmniej dla ciebie — wyjaśniła Aniela.

— Muszę to wszystko przemyśleć — powiedziała Magdalena.

— Uważam, że powinnaś pojechać, bo będziesz miała okazję zobaczyć inną rzeczywistość. Może spotkasz kogoś interesującego.

Propozycja i słowa, które padły z ust Anieli nie dawały Magdalenie spokoju. Z jednej strony miała dość tego małomiasteczkowego klimatu. Z drugiej strony odczuwała pewien niepokój. Nie czekała długo z decyzją. Po powrocie z pracy zaczęła się pakować.

— Co robisz? — zapytał głośno Mirek.

— A gdzie słowa, jak się czujesz kochanie? Czy jesteś zmęczona? A może coś razem zjemy?

Magdalena nie miała wątpliwości. Była stuprocentowo pewna, że nie dane jej będzie usłyszeć wielu zdań, które chciałaby usłyszeć kobieta od swojego mężczyzny.

— Jakie słowa? Czegoś tu nie rozumiem — powiedział beznamiętnie. Mirek raczej nie był wylewny uczuciowo. Dotyczyło to każdej sfery ich życia. Coraz więcej zaczynało ich dzielić niż łączyć. Nawet w łóżku nie było płomiennych uczuć. Nic nie wygasło, bo nie miało co.

— I chyba nigdy nie zrozumiesz — powiedziała Magdalena, która była coraz bardziej podekscytowana wyjazdem do stolicy, ale nie okazywała tego. Zresztą byłoby bezsensowne opowiadanie Mirkowi o swoich odczuciach, ponieważ kilka razy miała wrażenie, że tego typu tematy go nie interesują.

Podczas pakowania się zaczęła zadawać sobie w myślach pytania. Po co właściwie związała się z człowiekiem, który jest dla niej obcy? Czy całe życie powinna spędzić z osobą, której tak naprawdę nie zna? Czy tak wyobrażała sobie swoje dorosłe życie w Suszkowie? Czy praca w małym mieście, którym jest Liściowie jest szczytem jej marzeń? Próbowała szukać odpowiedzi, ale nie było to takie poste. Zastanawiała się nieustannie. Pomyślała, że być może odpowiedzi przyjdą w najmniej oczekiwanym dla niej momencie.

W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Nie wiedziała właściwie, co czuje. Była taka roztargniona. Wiedziała, że podejmuje słuszną decyzję. Była całkowicie zdecydowana, choć trochę jeszcze wystraszona. Wiedziała, że takie ciągłe tkwienie w jednym miejscu nie ma żadnego sensu, przynajmniej w długoterminowej perspektywie. Czuła jak bardzo szybko bije jej serce. Czas mijał coraz szybciej. Magdalena czuła podekscytowanie. Nie wyobrażała sobie, że podjęcie jednej decyzji będzie wiązało się z taką ilością różnych emocji.

O czwartej nad ranem zamknęła drzwi i wyszła z jedną walizką.

Nie znosiła swojego obecnego życia skupionego wokół pracy w biurze rachunkowym i spędzania wolnego czasu w domu na skraju wsi. Najbardziej nie lubiła sobót, bo wtedy całymi godzinami wpatrywała się w okno. Patrzyła prosto przed siebie i marzyła o lepszym życiu. Nie wyobrażała sobie, że całe jej życie będzie nieustannym czekaniem. Oczywiście czekaniem na lepsze chwile. Czasu spędzonego z daleka od miasta nie uważała wcale za stracony, ale czuła podskórnie, że gdzieś tam dalej, czyli kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów stąd, jest inny świat. W głowie miała mnóstwo myśli. Nie wiedziała czy powinna zostawić tę posadę w biurze, która według niektórych była szczytem marzeń, bo czego oprócz pracy może pragnąć dziewczyna z małej miejscowości. Może jeszcze mężczyzny, który nie pije za dużo i nie stosuje przemocy. O, taki był jej cały niewielki świat. Trochę dziwna rzeczywistość. Tak zupełnie odmienna od tej wielkomiejskiej, gdzie kobiety, niczym dzikie kocice, świadomie eksponują swoje potrzeby. Natomiast mężczyźni świadomie wspierają swoje partnerki i odwrotnie. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak wszędzie.

Magdalena kiedyś marzyła o malowaniu obrazów. Próbowała nawet coś tworzyć, ale małe środowisko ją tłamsiło. Przecież malować to można ściany lub w szkole podstawowej na lekcjach plastyki. Myślała o wizażu, ale przecież dziewczyny nie muszą wykonywać makijażu i po co w ogóle się tak szpecić. Myślała o zwiedzaniu świata, ale od wszystkich dookoła słyszała, że na takie czynności to w ogóle szkoda jest tracić czas. Marzyła o ubieraniu się w piękne suknie i szpilki, ale wokół słyszała, że tak ubierają się tylko leniwe i puste lalki. Marzyła o Paryżu i zjedzeniu bagietki pod wieżą Eiffla. Na myśl o spacerze po Polach Elizejskich jej serce zaczynało bić coraz szybciej. Ciągle chłonęła dziwne sygnały z otoczenia, dziwne przekazy i przekonania.

Szła przed siebie. Wiedziała, że autobus do stolicy odjedzie o szóstej. Nie mogła powstrzymać łez. Nie wiedziała, czemu tak ogromne łzy niczym krople porannej rosy spływają po jej policzkach. Nie miała zamiaru płakać. Nie miała też zamiaru nadmiernie się cieszyć. Pomyślała, że idzie coś nowego, ale jest przygotowana na nowe wydarzenia. Nie czuła zimna, chociaż było trochę jesiennie. Czuła jak złote liście klonu opadają na płaszcz. Doszła do wniosku, że nigdy nie czuła się tak dziwnie.

Walizka była symbolem czegoś, do czego czuła się przywiązana. Nie myślała o Mirku. W końcu wyszła z domu bez słowa pożegnania. Nie miała zamiaru mówić cokolwiek ani komentować czegokolwiek. Wiedziała, że przez kilka dni będzie mogła zatrzymać się u Aldony, która była kuzynką Anieli. Magdalena była bardzo ciekawa jak może wyglądać ktoś z dużego miasta. Miała wrażenie, że ciągłe przebywanie w tej niewielkiej społeczności spowodowało, że wraz z upływem lat stawała się coraz bardziej wystraszona. Nie wiedziała, gdzie kłębi się ten strach czy lęk. Miała wrażenie, że wiele dzieje się wyłącznie w jej głowie. Mirek nie był jakoś wylewny uczuciowo. Nie było w tym nic dziwnego, bo w domu rodzinnym wzorce były jakie były. Dlatego też uważał, że najlepiej to byłoby gdyby Magdalena siedziała w domu, spełniała się w roli kucharki, gospodyni i może opiekunki. Niemożliwym byłoby, że mogłaby być partnerką, przyjaciółką a tym bardziej kochanką, która świadomie mówi o swoich potrzebach. Mirek nie widział, a może nie wiedział, w jakich rolach w związku mogą funkcjonować kobiety. Magdalena wiele kwestii postrzegała inaczej. Nie było więc w tym nic dziwnego, że pewnego dnia miała tego dość i postawiła wszystko na jedną kartę.

Podróż do stolicy minęła dla niej błyskawicznie, choć spędziła w autobusie kilka godzin. Miała wrażenie, że była to zaledwie chwila. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. W końcu zobaczyła stolicę. Warszawa na pierwszy rzut oka wydawała się niesamowita. Pierwszy raz w życiu zobaczyła tak dużo samochodów. Nigdy też nie widziała tak ogromnych budynków z tak niesamowitymi przeszkleniami. Nie zdawała sobie sprawy, wiodąc życie w Suszkowie i Liściowiu, że mogą istnieć miasta, które wyglądają zupełnie inaczej niż miejscowości, z którymi była tyle czasu związana. Na szczęście Aldona już na nią czekała. Wyglądała obłędnie. Magdalena pomyślała sobie, że tak właśnie wygląda nowoczesna kobieta. Delikatny makijaż, świetliste spojrzenie i ten nowoczesny ubiór składały się w jedną cudowną całość. Magdalena była w ogromnym szoku. Pierwszy raz zobaczyła, że można ubierać się w takim stylu. Nie potrafiła ukrywać zdziwienia.

— Ty wyglądasz…! — krzyknęła oszołomiona.

— Jak wyglądam? — zapytała zdziwiona Aldona.

— Olśniewająco — skomentowała Magdalena.

— Dziękuję za ten komplement, ale wyglądam jak jedna z wielu dziewczyn. Od kiedy tutaj mieszkam zupełnie inaczej podchodzę do życia.

— Też tak chcę! — krzyknęła Magdalena.

— Spokojnie, przecież jesteś tutaj zaledwie kilkanaście minut, ale dobrze, że już zaczynasz snuć jakieś plany — posumowała Aldona.

— To nie są plany. Tylko mówię o swoich odczuciach — wyjaśniła Magdalena.

— A więc jedziemy do mojego mieszkania. Nie chcę niczego zapeszać ale uważam, że wieczorem powinniśmy wybrać się do klubu.

— Może to dobry pomysł — stwierdziła Magdalena.

— Wiem wszystko. Nie musisz nic mówić, a poza tym jesteś pewnie mocno podekscytowana — powiedziała Aldona.

— W tym momencie to w ogóle brakuje mi słów — odpowiedziała uśmiechnięta Magdalena.

Już w ciągu tak krótkiego czasu Aldona zorientowała się, że Magdalena jest oszołomiona tym wszystkim. Błysk w oczach i promienny uśmiech wyjaśniały wszystko. Wystarczyło spojrzeć na Magdalenę. Tutaj, choć zaledwie minęły minuty, odzyskiwała siebie. W końcu zaczynało do niej docierać, że powinna zacząć zmieniać swoje życie.

— Zobaczysz coś, czego nigdy nie widziałaś — powiedziała zadowolona Aldona.

— Czyli co? — zapytała wprost.

— Niech to pozostanie na razie tajemnicą, bo na początku jedziemy do mojego apartamentu — odpowiedziała spokojnie Aldona.

— Czekam z niecierpliwością — powiedziała Magdalena. Była trochę speszona, jednocześnie nie chciała pokazać, że jest tak cholernie ciekawa nowych przeżyć w stolicy.

Patrzyła teraz na centrum Warszawy jak na coś, czego nigdy nie było dane jej zobaczyć. Ogromne tłumy, chociaż mogły wydawać się przytłaczające fascynowały ją. Nie zdawała sobie sprawy, że pobyt w ogromnym mieście wyzwoli w niej tak ogromne pokłady emocji. Zachwycił ją też apartament Aldony, choć nie był duży to jednak wystarczający i urządzony z gustem.

— Widzę tu sporo zdjęć na których nie jesteś sama. — Magdalena zapytała wprost Aldonę. Kobieta od razu zwróciła uwagę na sympatycznego mężczyznę, który sprawiał wrażenie ułożonego i troskliwego.

— Oczywiście wszystko się zgadza, jestem szczęśliwa — odpowiedziała Aldona.

— Dobrze, że jesteś szczęśliwa, bo mi chyba jednak nie do końca się udało z tym szczęściem. Wszystko miało być tak, jak powinno, ~~ale~~ a wyszło zupełnie odwrotnie Żyłam w iluzji, wydawało mi się, że tak być musi, że właśnie tak wygląda normalne małżeństwo, pełne miłości i szczęścia. Teraz rozumiem, że to było kłamstwo ~~—~~ ~~~~ wyjaśniła Magdalena. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

— Być może upłynie jeszcze wiele czasu zanim odnajdziesz siebie — odpowiedziała spokojnym głosem Aldona.

— Może tutaj pewne kwestie szybciej zrozumiem — podsumowała Magdalena.

— Nie wiem, ale moim zdaniem powinnaś zacząć wszystko od nowa — wyjaśniła Aldona. Zresztą, wiem coś na ten temat — dodała.

— Na szczęście moje małżeństwo z Mirkiem już powoli staje się przeszłością — stwierdziła Magdalena.

— Moim zdaniem, twoje małżeństwo nigdy nie było nawet teraźniejszością. To chyba już najwyższy czas, żebyś w końcu pomyślała o sobie i tylko o tym, czego ty naprawdę chcesz — zasugerowała Aldona widząc w jakim stanie psychicznym jest koleżanka.

— Może w końcu zobaczę jak się żyje w wielkim mieście! — krzyknęła Magdalena.

— Myślę, że zobaczysz bardzo dużo i bądź przygotowana na wiele niesamowitych wrażeń — odpowiedziała Aldona. — Najzwyczajniej musisz oddać się chwili — dodała mrużąc oczy.

— Nie wiem tylko, na ile będzie to możliwe… — Odpowiedziała pełna wątpliwości Magda.

Czas mijał szybko. Magdalena postanowiła, że maksymalnie wykorzysta czas spędzony w stolicy. Nie uwzględniała możliwości powrotu do małej miejscowości, w której spędziła całe dotychczasowe życie. Nie zastanawiała się, czy Mirek za nią tęskni. Z pewnością nie tęsknił jakoś mocno, bo w przeciwnym razie mógłby chociaż raz zadzwonić czy napisać. Teraz już zaczynało naprawdę docierać do Magdaleny, że powinna podjąć radykalne decyzje dotyczące dalszego życia.

— Czy całe życie muszę tkwić w tym dziwnym i hermetycznym środowisku?! — krzyknęła tak głośno, że chyba słychać było w promieniu kilkuset metrów.

— Nie musisz tak głośno krzyczeć — odpowiedziała Aldona.

— Mam nadzieję, że poznam również nocne życie, bo przecież duże miasta żyją nocą? — spytała zadowolona Magdalena.

— Owszem zaplanowałam już wieczór a nawet i noc.

— Jestem niesamowicie podekscytowana — stwierdziła Magdalena.

— Pamiętaj, duże miasta wciągają i może zdarzyć się, że nie będziesz w ogóle wracać do miasteczka.

— Zdaję sobie sprawę i wiem, że muszę podjąć jakieś kroki, aby zmienić swoje życie — wyjaśniła Magdalena. Chociaż jej oczy stawały się coraz bardziej szkliste, a na twarzy pojawił się chwilowy smutek, to doszła do wniosku, że trzeba zacząć walczyć o siebie i swoje szczęście.

— Zobaczysz, że życie to nie tylko małe miejscowości, ale równie dobrze żyje się w dużym mieście, choć wszystko ma swoje dobre i złe strony — podsumowała Aldona.

— Moim zdaniem czasami trochę anonimowości nie zaszkodzi — powiedziała Magdalena. Na jej twarzy zaczynało pojawiać się coraz więcej uśmiechu.

— To nie tylko anonimowość stanowi ogromną zaletę, przynajmniej według mnie. A do tego moim zdaniem ta ogólna swoboda jest czymś, czego z pewnością nie doświadczyłabym żyjąc w małym mieście — podkreśliła Aldona.

— Coraz bardziej zaczynam się przekonywać — powiedziała Magdalena.

— Do czego zaczynasz się przekonywać? — Aldona zapytała wprost.

— Do tego oczywiście, żeby zacząć żyć w dużym mieście. A tak przechodząc do konkretów, liczę na dużo wrażeń dzisiejszego wieczoru — powiedziała Magdalena.

— Na początku proponuję spacer a potem idziemy do klubu — wyjaśniła Aldona.

— Super! — krzyknęła Magdalena.

Na szczęście w małej walizce Magdaleny zmieściło się kilka ciuchów, które nadawały się zarówno na spacer jak i pójście do klubu. Taka była wersja Magdaleny. Aldona przejrzała całą zawartość walizki i twierdziła, że nie ma mowy żeby Magdalena poszła ubrana, jak to określiła, dziwnie. Do tego Aldona stwierdziła, że nie może być tutaj mowy o byle jakim, pierwszym lepszym ubraniu. Magdalena miała wyglądać jak milion dolarów, a do tego miała przejawiać niesamowitą pewność siebie. Aldona doszła do wniosku, że Magda musi zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, a pójście do klubu nie powinno jej zniechęcić do kolejnych wyjść. Wiedziała, że Magdalena musi być odważna, zmysłowa, trochę dzika i jednocześnie tajemnicza. Bez aury tajemniczości nic się nie uda.

— O widzę, że bardzo dobrze się ubrałaś — stwierdziła Aldona patrząc na skromną, ale jednocześnie elegancką czarną sukienkę koleżanki.

— Starałam się.

— A makijaż? — zapytała wprost.

— Pamiętam, że ma być wyrazisty, ale nie może być mocno wyzywający — przypomniała sobie Magdalena.

Niestety, pogoda była nieciekawa. Z powodu ogromnych opadów deszczu Aldona nie mogła dokładnie pokazać Magdalenie najważniejszych miejsc w centrum stolicy. Mimo wszystko nawet taka krótka przechadzka spowodowała, że Magdalena była coraz bardziej zafascynowała taką ilością sklepów, świateł, aut. Fascynowało ją wszystko. Cieszyła się i nie było końca tej radości. Po pewnym czasie ogromne krople deszczu zaczęły stawać się niewidoczne, chociaż kilka kropel na policzkach dodawało Magdalenie dzikości. Aldona widziała, że z każdym krokiem Magdalena staje się coraz bardziej pewna siebie. Widać było jak z każdą minutą przeobraża się ze skromnej i nieśmiałej dziewczyny w świadomą kobietę i taką kocicę z pazurami.

— A może jesteś spragniona miłości? — zapytała Aldona, która wypiła drinka jeszcze przed wyjściem z mieszkania i stawała się coraz bardziej odważna.

— Nie wiem — odpowiedziała trochę nieśmiało Magdalena.

— Być może sama jeszcze nie wiesz, czego chcesz — stwierdziła Aldona.

— Być może to się okaże, mam nadzieję, że już niedługo.

— Nie tęsknisz za Mirkiem?

— Najwyraźniej nie — odpowiedziała szybko. — Zresztą on chyba też za mną nie tęskni — dodała błyskawicznie jakby chcąc zamknąć temat.

Magdalena była pod wrażeniem tłumu, który próbował wejść do klubu. Nigdy w życiu nie widziała czegoś takiego. Nie mogła dłużej milczeć i postanowiła zadać Aldonie tylko jedno pytanie.

— Powiedz mi, ale tylko szczerze, ty żyjesz w ciągłym biegu, prawda?

— Pytasz mnie w momencie, kiedy tłum zmierza w jedną stronę — odpowiedziała spontanicznie Aldona.

— Być może cały czas jestem lekko zdenerwowana i nie wiem już co mówię — stwierdziła Magdalena.

— A więc koniec jakiegokolwiek bezsensownego gadania i czas w końcu się zapomnieć — odpowiedziała bardzo stanowczo Aldona.

— Być może masz rację.

— Popatrz na tych wszystkich ludzi. Nie myśl sobie, że oni nie mają jakichkolwiek problemów, choć na takich wyglądają — wyjaśniła Aldona. — Tutaj życie wygląda zupełnie inaczej i pamiętaj, że miejscowość, w której spędziłaś całe swoje życie to nie jest cały świat– dodała.

— Chodźmy więc, bo bardzo jestem ciekawa, co się dzieje w tym klubie — powiedziała Magdalena uśmiechając się.

Aldona wiedziała, że pójście do klubu dla kogoś, kto jeszcze nigdy nawet nie był w dużym mieście nie mówiąc o wyjściach do miejsc takich jak restauracje, galerie handlowe może być szokiem. Aldona zdawała sobie sprawę, że prawdopodobnie będzie to przypominało zderzenie z inną rzeczywistością.

Magdalena była wręcz fantastycznie ubrana. Staranny makijaż dodawał jej pewności siebie. W jednej krótkiej chwili przeobraziła się ze skromnej dziewczyny z małej miejscowości w wielkomiejską i świadomą kobietę.

— Wyglądasz fantastycznie! — krzyknęła Aldona patrząc na koleżankę, bo wiedziała, jak bardzo ważne są pozytywne słowa.

— Jestem w szoku! — krzyknęła Magdalena. Pierwszy raz w życiu doświadczyła takich niesamowitych odczuć.

— To dopiero początek maleńka — powiedziała Aldona.

— Może kieliszek wina, taniec, a może jednak rozmowa? — zapytał nagle z tyłu tajemniczy mężczyzna. Jego głos wydawał się znajomy. Przez chwilę Magdalena pomyślała, że być może jest to głos Mirka.

— Nie wiem — odpowiedziała niepewnie Magdalena. Była tak bardzo speszona, że przez chwilę zapomniała o wszystkim.

— Nie musisz się niczego obawiać — odpowiedział patrząc jej głęboko w oczy, które wydawały się niesamowite.

— Skąd wiesz czy się obawiam? — zapytała Magdalena.

— Tak mi się wydaje, ale być może się mylę — powiedział mężczyzna.

— Jestem Magdalena.

— Jestem Stefano — powiedział zdecydowanym głosem atrakcyjny mężczyzna. — Jestem tutaj w delegacji, bo mieszkam we Włoszech i zostaję tutaj tylko tydzień.

— Ale dlaczego wybrałeś ten klub? — zapytała wprost.

— Dlaczego ty też wybrałaś ten sam klub? — zapytał tajemniczo.

— Może nic nie dzieje się bez powodu — odpowiedziała Magdalena. W jej oczach był tak niesamowity blask, że Aldona patrząc na koleżankę nie mogła uwierzyć, że tak szybko nastąpiła przemiana ze zwykłej dziewczyny w świadomą swojej atrakcyjności kobietę.

— Też tak uważam — dodał Stefano.

Szli zamyśleni w stronę baru. Nie wiedzieli o sobie nic. Magdalena czuła, że nie będą sobie obcy. Stefano miał wrażenie, że wcześniej już gdzieś widział Magdalenę lub kobietę bardzo do niej podobną.

Kilka wypitych drinków szybko spowodowało szum w głowie, a jednocześnie dodało niesamowitej odwagi. W ciągu zaledwie kilku minut Magdalena nabierała coraz większej pewności siebie.

— A może nie jesteś mną zainteresowana? — Nagłe pytanie ze strony Stefano trochę ją zaskoczyło.

— Oczywiście, że bardzo chętnie poznam cię bliżej~~ ~~— odpowiedziała patrząc tajemniczo.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij