Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Życie bez lęku. Ulecz rany, poznaj siebie i odzyskaj sens życia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
27 sierpnia 2025
4844 pkt
punktów Virtualo

Życie bez lęku. Ulecz rany, poznaj siebie i odzyskaj sens życia - ebook

Bestseller „New York Timesa”, „Indie”, „Usa Today”

„Martha Beck zmieniła moje życie swoimi słowami, naukami i przewodnictwem. Zawsze wyprzedza swój czas. Ta książka pomoże ci spojrzeć na lęk z ciekawością i dotrzeć do swojej kreatywności. Przygotuj się na przemianę.”
— Maria Shriver

Jak przezwyciężyć lęk, przebudzając wewnętrzną kreatywność.

Żyjemy w epoce epidemii lęku. Myślimy, że kluczem do jego pokonania jest „przemyślenie” go – próba wyjścia z pułapki niepokoju za pomocą logicznego myślenia. I rzeczywiście, ten sposób przez chwilę działa. Zawsze jednak pojawia się coś, co ponownie wciąga nas w spiralę lęku.

Dr Martha Beck wyjaśnia, dlaczego poziom lęku wokół nas – i w nas – stale rośnie. Pokazuje też, jak nie tylko go zmniejszyć, ale jak wykorzystać go jako siłę napędową prowadzącą do życia pełnego spokoju, sensu i radości.

Łącząc najnowsze odkrycia neurobiologii z wiedzą socjologiczną oraz doświadczeniem coachingowym, autorka objaśnia mechanizm tzw. „spirali lęku”. Aby się z niej wydostać, musimy uruchomić inne obszary układu nerwowego – te odpowiedzialne za kreatywność.

W tej książce znajdziesz praktyczne wskazówki, jak zainicjować „spiralę kreatywności” – proces, który nie tylko ucisza lęk, lecz również prowadzi do twórczego rozwiązywania problemów, poczucia sensu i celu oraz budowania głębokich, radosnych więzi z innymi ludźmi.

 

To najlepsza książka o lęku, jaką przeczytasz.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Zdrowie i uroda
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8402-599-4
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Gdy zaczął się rok 2020, Bo Burnham wreszcie czuł się gotowy, by wrócić na scenę. Burnham rozkręcał swoją karierę stand-upową, kiedy w 2016 roku zaczął doświadczać ataków paniki na scenie i musiał na jakiś czas zrezygnować. Po trzech długich latach był gotowy, by znów zacząć występować.

I wtedy ktoś w Chinach dostał suchego kaszlu.

Plany Bo się zmieniły, a także twoje, moje i wszystkich innych. Ale zamiast rezygnować z marzenia o występach, Burnham zaczął tworzyć – i to zaciekle. Zamknięty w domu, sam napisał, wykonał, sfilmował i zmontował występ komediowo-muzyczny pod tytułem _Inside._ Miał on premierę internetową w czerwcu 2021 roku i zebrał entuzjastyczne recenzje.

_Inside_ niepokojąco trafnie pokazuje doświadczenia życia w dwudziestym pierwszym wieku. „Oto ono znów, to zabawne uczucie” – śpiewa w pewnym momencie Burnham, siedząc samotnie w mieszkaniu przy włączonych kamerach.

Karnet na strzelnicę, w sklepie pełen trupów hol (...)
Po cichu z myślą się oswajam, że kończy się nasz czas*

Burnham nazywa naszą reakcję na współczesne zagrożenia – rosnące temperatury, przemoc w wiadomościach i grach, zalew informacji, dysocjację – „tym zabawnym uczuciem”. Tak naprawdę, oczywiście, wcale nie jest nam do śmiechu. Dzieło Burnhama przywołuje dziwne, powolne przerażenie tym, że należymy do najbardziej zaawansowanego technologicznie, najlepiej doinformowanego społeczeństwa w historii... i patrzymy, jak ludzkie działania niszczą warunki potrzebne do naszego przetrwania.

Gdy scrollujemy bez końca przez potworne wiadomości, przerzucamy się dowcipami o katastrofie klimatycznej, potrząsamy w niedowierzaniu głową na widok politycznego chaosu i oglądamy reportaże o tym, że nasz gatunek być może jest na granicy apokalipsy – większość z nas doznaje przynajmniej namiastki „tego zabawnego uczucia”. Inna jego nazwa, o czym aż za dobrze wie Bo Burnham, to lęk.

* B. Burnham, _Inside_, tłum. F.B. Karbowiak, Netflix 2021.EPOKA NIEWYOBRAŻALNEGO LĘKU

W 1948 roku W.H. Auden zdobył nagrodę Pulitzera za swój poemat _The Age of Anxiety_ (_Epoka lęku_). Z całym szacunkiem, panie Auden, jeśli myślał pan, że pańska epoka była pełna lęku, szkoda, że pan nie poznał naszej. W 2022 roku „The New York Times” __ określił stany lękowe wśród nastolatków „pandemią wnętrza”. Fraza ta oznacza nie tylko częstotliwość występowania stanów lękowych, ale też to, jak szybko rośnie liczba cierpiących na nie osób.

W 2017 roku w „Forbes Health” __ pisano, że u ponad 284 milionów ludzi na świecie zdiagnozowano jakieś zaburzenia lękowe – a nieopisane przypadki niemal na pewno są liczniejsze od tych zarejestrowanych. Kiedy „Journal of Psychiatric Research” __ podjął się udokumentowania częstotliwości występowania lęków w USA, badacze doszli do wniosku, że zwiększa się ona szybko ze względu na „bezpośrednią i niebezpośrednią (...) styczność z wydarzeniami na świecie wywołującymi lęk”. Zapytacie może, kiedy opublikowano to badanie?

W roku pańskim dwa tysiące osiemnastym.

Hahahaha!

Pamiętasz stary dobry 2018? Pamiętasz, że wtedy uważaliśmy, że mamy styczność z „wydarzeniami na świecie powodującymi lęk”?

W pierwszym roku pandemii COVID-19 występowanie zaburzeń lękowych na świecie wzrosło o całe 25 procent. Jak podaje „Forbes Health”, liczba osób dotkniętych zaburzeniami lękowymi wzrosła z 298 milionów do 374 milionów. W 2020 roku niemal połowa (47 procent) ankietowanych zgłaszała, że doświadcza regularnych ataków tego wyczerpującego, szkodliwego dla zdrowia i potwornego zaburzenia. W 2023 roku, chociaż niektórzy nie bali się już aż tak bardzo pandemii, aż 50 procent młodych dorosłych w wieku od osiemnastu do dwudziestu czterech lat zgłaszało objawy stanów lękowych. A zatem zaburzeniom lękowym przypada wątpliwy zaszczyt bycia najpowszechniejszym problemem zdrowia psychicznego na świecie.

Ponoć statystyki to ludzie, po których nie widać łez. Ja osobiście utożsamiam się z bólem osób dotkniętych silnym lękiem. Bo do nich należę.

MOJE ZABAWNE UCZUCIE

Całe życie gromadzę materiały o stanach lękowych, bo sama się z nimi zmagam. Zmagałam. Doświadczałam ich w postaci gorących, wulkanicznych erupcji i ponurych, zasnuwających niebo chmur. Cierpiałam na nie długo – w latach tłustych i chudych, w zdrowiu i w chorobie. Pamiętam, jak w noc przed jednymi urodzinami nie mogłam otrząsnąć się z lęku. Zamartwiałam się, bo czas płynął tak szybko, a ja nie osiągnęłam jeszcze niczego znaczącego. Miałam wtedy skończyć cztery lata.

Kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, było tylko gorzej. Kiedy po raz pierwszy dostałam polecenie, by napisać wiersz, mój lęk, że nie będę dość dobra, nie dawał mi spać przez pięć pełnych halucynacji dni i nocy z rzędu, aż w końcu mój pediatra – pediatra! – zalecił, przez krótki, błogosławiony czas, stosowanie Valium. W liceum, kiedy dołączyłam do grupy debatanckiej i stanęłam do wypowiedzi przed jury, po prostu zemdlałam.

Próbowałam przemówień publicznych tylko dlatego, że w okresie dojrzewania dotarło do mnie, że mam wybór: mogę robić to, co wywołuje we mnie potworny lęk, albo nie wychodzić spod łóżka. Na szczęście brak aktywności powodował u mnie takie same lęki jak wszystko inne. Więc parłam do przodu – w życie – nie tyle odważnie, co gorączkowo, jakbym uciekała przed rojem pszczół.

Przerażona złożyłam podanie na studia, uzyskałam dyplom, imałam się różnych prac. Zdjęta trwogą wyszłam za mąż, podróżowałam i urodziłam dzieci, po czym zabrałam się za ich wychowywanie. Chodziłam w różne miejsca, robiłam różne rzeczy – więcej niż niektórzy, mniej niż inni. Ale gdziekolwiek szłam, cokolwiek robiłam – zawsze, ale to zawsze – czułam lęk.

Jakie to było do dupy!

Między innymi z powodu tego lęku zainteresowały mnie nauki społeczne. Jeśli zdołam zrozumieć umysł, swój własny umysł, to może... kiedyś... uwolnię się od ciągłego niepokoju. Z początku przyniosło mi to wiele zniechęcających informacji. Przez kilka lat dowiadywałam się z wielu książek, że mózg każdego człowieka jest w pełni uformowany do piątego roku życia. Skończony, gotowy. Przybiera finalną formę. Pamiętam, jak ponuro wpatrywałam się w kolejne strony, załamana tym, że mój potwornie lękowy mózg na zawsze pozostanie tak potwornie lękowy.

Na szczęście czytałam dalej.

Z upływem lat nowe technologie pozwalały neurologom na dokładniejsze badanie mózgu. Okazuje się, że pojęcie niezmiennego mózgu jest całkowitą fikcją. Nasze szare komórki potrafią się cudownie przekształcać. Nie tylko potrafią, ale też robią to bez przerwy, w zależności od tego, jak ich używamy, i to przez całe nasze życie.

Dzięki temu odkryciu poczułam się lekka jak balonik z helem. Zaczęłam pochłaniać wszystkie dostępne teksty o neuroplastyczności – termin ten opisuje elastyczność naszego mózgu. Każde nowe badanie, o którym czytałam, dawało mi nadzieję – a zwłaszcza jedno, w którym neurolodzy zajrzeli do mózgów tybetańskich mnichów, mających za sobą lata medytacji. Okazało się, że ci mężczyźni mieli niezwykle gęstą tkankę w obszarach mózgu powiązanych ze szczęściem, współczuciem i spokojem.

U jednego z nich było to na tyle wyraziste, że naukowcy badający pracę jego mózgu sądzili, że ich sprzęt źle działa. Facet był superbohaterem spokoju. Ale nie zawsze był taki zrelaksowany. Przez całe dzieciństwo zmagał się z obezwładniającym lękiem i atakami paniki.

HURA!

To znaczy... nie HURA! MAŁY CHŁOPIEC MIAŁ ATAKI PANIKI!, tylko HURA! PRZEZWYCIĘŻYŁ JE!

Zanim dowiedziałam się o niesamowitej plastyczności ludzkiego mózgu, zdążyłam skończyć studia, przez jakiś czas nauczałam na uniwersytecie, po czym porzuciłam karierę akademicką, by pisać książki i pracować jako coach. Koniec końców karierę budowałam nie tyle na wykształceniu, co na niemal patologicznym przekonaniu, że każdy z nas może spełnić najgłębsze pragnienie i zmienić świat na lepsze. Gdy przeczytałam o tybetańskim mnichu z badania, przekonanie to zakorzeniło się we mnie tak głęboko, że nie dało się go już wyrwać. Byłam pewna, że mogę naprawić swój mózg, może nawet nie będę musiała przeprowadzać się w Himalaje ani zostawać mniszką. Wierzyłam, że droga ku spokojowi jest już we mnie. Musiałam ją tylko znaleźć.

ODKRYWANIE SZTUKI SPOKOJU

W 2021 roku, kiedy Bo Burnham kończył swoje ponure i genialne dzieło _Inside_, kilka rzeczy sprawiło, że moja obsesja na punkcie pokonania lęków jeszcze wzrosła. Były wśród nich poniższe czynniki.

Wielu moich klientów (z którymi teraz rozmawiałam przez Zoom) chodziło po ścianach z niepokoju – i trudno było ich winić. Martwili się pandemią, przyszłością finansową, chaosem politycznym, coraz dziwniejszą pogodą i mnóstwem innych problemów. Żeby im pomóc, zaczęłam jeszcze intensywniej badać temat lęków.

Podczas lockdownu spędziłam kilka miesięcy na tworzeniu i prowadzeniu kursu online dotyczącego kreatywności. Celem było pomaganie ludziom w wymyślaniu innowacyjnych sposobów funkcjonowania w świecie, który stał się przytłaczająco niepewny. W ramach przygotowań dowiedziałam się wszystkiego, co się dało, o tym, jak działa w mózgu kreatywność.

Zaczęłam regularnie rozmawiać z różnymi naukowcami i psychologami, między innymi z Jill Bolte Taylor, specjalistką od anatomii mózgu, która równocześnie ze mną studiowała na Harvardzie. Jill miała kiedyś rozległy udar, przez co znaczna część jej lewej półkuli przestała funkcjonować. To doświadczenie, zarówno dla niej jako naukowczyni, jak i osoby po udarze, wiele ją nauczyło o tym, jak nasze mózgi wytwarzają lęk i jak możemy się od niego uwolnić.

Te doświadczenia dały mi nowe pomysły na radzenie sobie z własnym niespokojnym umysłem. Zafascynowała mnie neurologiczna dynamika stanów lękowych – tego, jak działają w naszych mózgach, a także w naszym zachowaniu czy interakcjach społecznych. Szczególnie zaintrygowały mnie dowody wykazujące, że zachodzi efekt dźwigni między lękiem a kreatywnością – kiedy jedno z nich działa, drugie zdaje się milknąć. Zaczęłam bawić się czymś, co nazwałam „sztuką spokoju”, bo chodziło o wykorzystanie kreatywności do wyciszenia lęku.

Rezultaty tych eksperymentów mnie zadziwiły. W okresie, gdy świat był w kryzysie, kiedy się spodziewałam, że będę czuć silny lęk, jego poziom spadł u mnie do zera. Wydarzenia, które kiedyś wywołałyby napady niepokoju – ból fizyczny, niepełnosprawność, niepewność w sferze finansowej, zagrożenie poważną chorobą, utrata najbliższych – nie były już powodem paniki. W miarę jak tworzyłam i ćwiczyłam swoją „sztukę spokoju”, coraz bardziej zaczęli mnie obchodzić inni ludzie i świat, a równocześnie doświadczałam coraz mniej lęku.

Ponieważ przez lockdown wszelkie interakcje społeczne poza zmianami pieluch u dzieci przeniosły się do Internetu, sama też tą drogą prowadziłam coaching dla grup, w tym darmowe spotkania online, które przyciągnęły setki uczestników. Mój umysł socjologicznej kujonki cieszył się z okazji do wypróbowania nowej metody wyciszania lęku. Przeprowadziłam przez te strategie setki ludzi i – dzięki cudom technologii – mogli oni w czasie rzeczywistym przekazywać mi uwagi co do ich skuteczności. Zdecydowana większość w każdej z grup zgłaszała, że metody, które opracowałam, pomagały im w zmniejszeniu stanów lękowych – szybko i trwale. Wtedy postanowiłam napisać tę książkę.

PODSTAWY WYJŚCIA PONAD LĘK

Na biurku, przy którym piszę te słowa, leży sterta licznych wspaniałych książek, mających pomóc czytelnikom w złagodzeniu chronicznego niepokoju. Wszystkie zawierają wspaniałe rady. Każdą z nich przeczytałam dokładnie, kilkakrotnie. Wykorzystałam zawarte w nich sugestie we własnym dążeniu do zmniejszenia lęku. Wieloma metodami, których się z nich nauczyłam (zawsze ze wskazaniem źródła!) dzieliłam się z klientami. Wiele informacji, które z nich wyciągnęłam, naprawdę pomogło.

Ale aż do niedawna to wszystko było dla mnie jak sprzątanie stajni Augiasza. Po latach starannej higieny psychicznej, tysiącach godzin medytacji, zalecanej w wielu z tych książek, nauczyłam się, jak przewiercać się przez swój lęk i nawiązywać łączność z wewnętrznym spokojem. Na jakiś czas. Zazwyczaj. Ale kiedy pojawiało się coś, o co można się było martwić – termin w pracy, niepokojące wiadomości w telewizji, dziwny ból w brzuchu – mój mózg zaczynał wytwarzać lęk w tempie godnym wszystkich krów i koni króla Augiasza na środkach przeczyszczających. Byłam w stanie opanować się na tyle, by uśmiechać się w ciągu dnia i spać w nocy, ale wymagało to ciągłego wysiłku.

Potem, na podstawie wiedzy zgromadzonej z różnych dyscyplin, uświadomiłam sobie Trzy Ważne Rzeczy, które miały zmienić moje życie. Pomogły mi dostrzec, że lęk zawsze dobijał się do mojego mózgu, i odkryć, jak można go zmienić z czegoś wrednego w coś niemal delikatnego. Gdy eksperymentowałam z nowymi strategiami, niemal całkiem pozbyłam się lęku i w takim stanie pozostawałam niemal przez cały czas. Oto Trzy Ważne Rzeczy. Mam nadzieję, że staną się one podstawą twojej własnej drogi ponad lęk.

WAŻNA RZECZ NUMER 1:
Wszyscy jesteśmy nauczeni nieświadomego aktywowania „spirali lęku” w mózgu. Sprawiamy, że spirala ta kręci się i przyspiesza, choć nie jesteśmy świadomi, że to robimy.

Od wczesnego dzieciństwa stale nagradzano nas za myślenie w określony sposób: werbalny, analityczny, zorganizowany, logiczny. Właśnie teraz stosujesz taki sposób myślenia, rozkodowując symbole na tej stronie, zmieniając je w język, podążając za moim tokiem myślenia. Tego rodzaju koncentracja rozwinęła (i nadal rozwija) określoną część twojego mózgu, tak jak podnoszenie ciężarów może rozwijać mięśnie. Ta część mózgu, którą wzmacniasz, znajduje się głównie w lewej półkuli, chociaż niemal cały czas jest aktywny cały twój mózg. Mimo że skupienie na tego rodzaju myślach ma dużo zalet, ma także co najmniej jedną dużą wadę: w napakowanej lewej półkuli każdego człowieka istnieje mechanizm neurologiczny, który nazywam „spiralą lęku”.

Spirala lęku działa jak jednokierunkowe progi zwalniające na niektórych parkingach – pozwala mózgowi jechać do przodu, ku większemu lękowi, ale nie pozwala wycofać się do rozluźnienia. Wszystkie zwierzęta reagują strachem na niebezpieczeństwo. Ale dzięki naszym niezwykłym mocom – mowie i wyobraźni – my, ludzie, możemy w nieskończoność podtrzymywać reakcję lękową, niezależnie od tego, czy zagrożenie występuje, czy też nie. Tak naprawdę im powszechniejsza w społeczeństwie dominacja lewej półkuli, tym więcej dostajemy komunikatów podsycających coraz silniejszy lęk.

WAŻNA RZECZ NUMER 2:
Społeczeństwo sprawia, że jesteśmy bardziej lękowi – i odwrotnie.

Lęk jest zaraźliwy. Kiedy uczymy się technik obniżających nasz własny poziom lęku, kontakt z lękową kulturą może znów pchnąć nas w tryb trwogi. Nasze mózgi i emocje ukształtowane są wpływami kulturowymi, których doświadczamy codziennie: presją na wynik w szkołach, wynikającą z porównywania uczniów; potrzebą zabezpieczenia jakiejś formy dochodu; ciągłym nawałem niepokojących wiadomości z całego świata; spotkaniami z rodziną, przyjaciółmi i obcymi, którzy miotają się we własnych życiowych trudnościach. Zachowanie spokoju w społeczeństwie złożonym z niespokojnych ludzi to jak próba zejścia na dół windą jadącą w górę.

Społeczeństwo sprawia, że jesteśmy bardziej lękowi, ale działa to także w drugą stronę. Nasze niespokojne uczucia, myśli i działania przesączają się do świata wokół nas, zwiększając lęk innych. Potem ci ludzie zwiększają presję społeczną, która nas wpędza w jeszcze większy lęk, a my oddajemy go dalej... Widzisz, do czego to zmierza. Spirala lęku w naszych głowach – ta, która sprawia, że nasz niepokój rośnie – ma swoje odbicie w większej, kolektywnej spiralnej reakcji, obejmującej wiele ludzkich umysłów i społeczeństwo.

Wpływy społeczne pchające nas ku lękowi są nieskończone, subtelne i silne. Neurony lustrzane w naszych mózgach automatycznie odbijają to, co czują ludzie wokół nas. Obrazy niebezpieczeństwa i potworności są przekazywane coraz szybciej, na cały świat, więc wciąż słyszymy i widzimy informacje o strasznych wydarzeniach w różnych zakątkach globu. Struktura naszego życia zawodowego często popycha nas do tego, byśmy trwali w stresie i ciągle się bali, że stracimy przewagę nad rywalami albo sposób na zarobek.

Aby temu wszystkiemu przeciwdziałać, potrzebujemy czegoś więcej niż kilku technik relaksacyjnych. Potrzebujemy przemiany na poziomie kultury w sposobie, w jaki podchodzimy do życia.

WAŻNA RZECZ NUMER 3:
Lęku nie da się po prostu przerwać. Trzeba go zastąpić.

Natura nie znosi próżni, więc nawet jeśli zdołamy rozluźnić nasze mocno rozwinięte obwody lękowe, to będą one miały styczność z wieloma siłami (w naszym mózgu i poza nim), które znów podkręcą ich działanie – o ile nie wypełnimy czymś przestrzeni po lęku.

Aby żyć z radością i optymizmem, zamiast z ciągłym niepokojem, nie wystarczy, byśmy odjęli sobie zmartwień; musimy inaczej używać mózgu. Potrzebujemy ćwiczeń, które pomogą nam wyrobić sobie nowe nawyki myślowe – nowe modele postrzegania świata i nawiązywania z nim relacji. Chociaż niektórzy psycholodzy i neurolodzy zaczynają już o tym mówić, współczesna zachodnia kultura nie daje nam zbyt wielu umiejętności pozwalających przekierować lękową energię na spokojniejsze sposoby myślenia. Ale inne kultury (choćby w klasztorach tybetańskich) uczą takich umiejętności.

Oto, co wiedzieli ludzie, którzy opracowali pierwsze techniki przeciwdziałania lękom: ludzki umysł jest nieskończenie i niepowstrzymanie twórczy. Zawsze coś generuje. Zawsze. Część naszego mózgu, której używania nas nauczono, ciągle tworzy pojęcia, narracje, teorie, strategie rywalizacji, poczucie braku – i oczywiście lęk.

Żeby przestać to robić, możemy pobudzić do aktywności inne struktury i funkcje mózgu – te, które generują ciekawość, zachwyt, poczucie więzi, współczucie. Zdolność używania mózgu w ten sposób została opisana przez naukowców, ale – jak już pisałam – tak naprawdę jest to sztuka. Strategie, których nauczę cię w tej książce, nie tylko sprawią, że staniesz się mniej lękową osobą, ale też zmienią cię w artystę spokoju, twórczego geniusza.

Nie oznacza to, że zaczniesz malować portrety czy komponować symfonie (choć może się tak zdarzyć). Oznacza jednak, że zaczniesz wykorzystywać pełny potencjał swojego nieskończenie zaradnego ludzkiego umysłu do wszystkiego, co tworzysz lub robisz. Wszyscy mamy ulubione formy twórczego wyrazu: gotowanie, poezję, inżynierię, troskę o zwierzęta czy cokolwiek. Ale niezależnie od tego, jakie są nasze indywidualne zainteresowania, jedna forma twórczości jest nam wspólna: to kształtowanie własnych życiowych doświadczeń. Wszystko, co robisz, może stać się środkiem twórczego wyrazu, a gdy zostawisz za sobą lęk i uwolnisz wewnętrzną kreatywność, twoim wielkim dziełem będzie najbardziej zachwycające i spełnione życie, jakie możesz sobie wyobrazić.

Ta metoda życia ponad lękiem jest niesamowicie wyzwalająca. Uwalnia nas na całe mnóstwo sposobów. Możemy swobodnie podtrzymywać wewnętrzne poczucie spokoju i współczucia. Możemy swobodnie wchodzić w interakcje z innymi z pewnością siebie i mądrością, zamiast z obawą i napięciem. Możemy swobodnie radzić sobie z presją społeczeństwa, wyznaczając drogę, a nie błąkając się bez celu. Możemy swobodnie tworzyć własną przyszłość i traktować ją nie jako losową lawinę strasznych wydarzeń, ale jako sekwencję sprzyjających nam cudów. Wszystkie te swobody są twoim naturalnym prawem; ta wolność była w tobie od dnia narodzin. Przekonasz się o tym, gdy zostawisz za sobą lęk.

DOKĄD ZMIERZAMY: STWORZONKO, TWÓRCA I STWORZENIE

Jak każda inna sztuka, życie ponad lękiem wymaga ćwiczeń. Lubię dzielić ten proces na trzy fazy, dlatego ta książka będzie miała trzy części. W części pierwszej nauczysz się radzić sobie ze swoją biologiczną i psychologiczną skłonnością do lęku. Nazywam ten proces „uspokajaniem stworzonka”.

W części drugiej zaczniesz używać sfer mózgu, które wydobywają cię z lęku, a wciągają w ciekawość, fascynację i pomysłowość. Ponieważ w tym procesie jesteś najbardziej twórczą wersją siebie, nazywam go aktywowaniem „twórczego ja” albo po prostu „twórcy”. Ta część ciebie może być zainteresowana tym, co w społeczeństwie nazywamy sztuką (muzyką, malarstwem, poezją itd.), ale jej najważniejszym zadaniem będzie odkrycie albo wymyślenie twórczych metod rozwiązywania problemów w dowolnym aspekcie życia. Twoje twórcze „ja” widzi „problemy” nie jako potworności napędzające lęk, ale jako okazje, by stworzyć oryginalne reakcje na dowolną sytuację.

W części trzeciej tak bardzo oddalisz się od lęku i wejdziesz w kreatywny stan, że możesz zacząć doświadczać czegoś, co nazywam „łącznością ze stworzeniem”. Fraza ta zgrzyta, gdy słyszy ją przeciętne zachodnie ucho, bo w naszej kulturze niewiele się o tym naucza. Być może „łączność ze stworzeniem” brzmi dla ciebie głupio albo bezsensownie, zwłaszcza że tak naprawdę nie da się jej opisać słowami. Mogę jedynie powiedzieć, że uczucie jedności ze stworzeniem to stan bezwysiłkowego _flow_, w którym całkowicie zapominasz o lęku – a nawet o tej części siebie, która czuła się niespokojna. Może nawet całkiem „rozpuści się” w tobie poczucie własnego ja. Ale tego rodzaju „rozpuszczenie” – rozpuszczenie całego lęku – uwalnia cały twój potencjał radości, tak jak rozpuszczenie larwy ważki daje przykutym do ziemi stworzeniom zdolność latania.

Wykroczenie ponad lęk ku wrodzonemu twórczemu geniuszowi to proces ciągły. Dopóki będziesz mieć normalny ludzki mózg, będziesz też mieć możliwość powrotu do lęku. Ale w miarę opanowywania pojęć i umiejętności przedstawionych w tej książce zobaczysz, że coraz łatwiej jest ci uspokoić wystraszone stworzonko w mózgu i uwolnić twórczy potencjał. Za każdym razem będziesz osiągać coraz większe wyżyny pomysłowości, otwartości na przygodę i ekscytacji.

Wszystko to może wywołać całkiem nowe „zabawne uczucie”, które poniesiesz ze sobą wszędzie. Nawet mierząc się ze światem pełnym chaosu, zniszczenia, gniewu i zagrożeń, będziesz czuć, jak kwitnie w tobie spokój, jak rośnie w tobie, przemieniając się w kreatywność, poczucie więzi i radość. Nauczysz się pracować ze swoim umysłem i sercem tak, jak rzeźbiarz pracuje z gliną, jak muzyk komponuje utwory. Wszystko, co robisz, będzie się stawać elementem twojego najważniejszego dzieła: twojego życia. A przy okazji budowania swojego najlepszego życia, możesz nawet zmienić świat.

ZANIM ZACZNIEMY

Gdy będziesz się uczyć korzystać z pomysłów i procesów proponowanych w tej książce, zamieniając lęk na radosną twórczość, (lękowi) ludzie wokół mogą cię uznać za dziwaka. Ci ludzie mogą na ciebie patrzeć ze zmarszczonymi brwiami, nierozumiejącym spojrzeniem, czasami rzucić krytyczny komentarz. Nauka życia ponad lękiem to jedna z najlepszych rzeczy, jakie zrobisz dla siebie, swoich bliskich i dla świata, ale niekoniecznie najłatwiejsza.

Oto kilka pytań do rozważenia przed rozpoczęciem. Jeśli na któreś z nich odpowiadasz po prostu „nie”, to nic nie szkodzi. Przeczytaj książkę – albo po prostu się połóż na chwilę – i sprawdź, czy odpowiedzi się zmienią, gdy poziom lęku wzrośnie. Kiedy naprawdę będziesz mieć dość lęku, być może zdecydujesz, że warto zaryzykować.

- Czy odważysz się zakwestionować konwencjonalną mądrość naszej kultury na tak głębokim poziomie, że fizycznie zmienią się szare komórki w twojej głowie – innymi słowy: rozwinąć mózg, który nie do końca pasuje do społeczeństwa?
- Czy zdołasz zaakceptować to, że porzucenie lęku może skłonić cię do zachowań, które są pełne współczucia i twórcze, ale nietypowe – zachowań, które dla ludzi wokół mogą być niezrozumiałe?
- Czy masz wolę i odwagę, by kształtować swoje działania w zgodzie z tym, co wynika z twojej wrodzonej oryginalności, nie z tym, czego cię nauczono?

Dokładnie się zastanów nad tymi pytaniami. Życie ponad lękiem to subtelna sztuka – dzięki niemu poznasz paradoksalną prawdę o tym, że subtelność ma wielką moc. Ale w tym świecie subtelność może wymagać sporej odwagi. Nie chcę cię straszyć – już wystarczająco długo towarzyszy ci lęk.

Chcę ci tylko powiedzieć, że życie ponad lękiem, jak każda radykalna sztuka, jest kontrkulturowe. Na pewno sprawi, że wyjdziesz poza konwencjonalną mądrość naszego społeczeństwa. Nikt nie przewidzi, co możesz wtedy zrobić. Nie mogę ci obiecać, że będzie to wyglądać „normalnie” – mogę tylko powiedzieć, że zaprowadzi cię do niewyobrażalnej radości, jaką jest twoje najlepsze przeznaczenie.

Nadal masz na to ochotę?

Do dzieła.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij