- W empik go
Życie Mahometa - ebook
Życie Mahometa - ebook
„Życie Mahometa” autorstwa Washingtona Irvinga, to fascynująca książka, która przedstawia tajemnice życia Proroka Mahometa. Autor ukazuje nam społeczny i rodzinny kontekst, w jakim przyszły Prorok się urodził i wychował, podkreślając istotną rolę Mekki jako centrum handlowego i miejsca pielgrzymek. Książka analizuje genezę Mahometa, ukazując rodzinę, do której należał, w tym ojca Abd Allaha i matkę Aminę, a także ich przynależność do rodu Haszymitów i plemienia Kurajszytów. Autor przybliża nam Mekkę jako znaczące centrum handlowe na szlaku „kadzidlanym” oraz jako miejsce kultu związanego ze świętym sanktuarium Al-Kaby, gdzie czczono czarny kamień. Odsłania tajemnice wczesnych lat Proroka, kiedy to jeszcze nie był przewodnikiem religijnym, ale osoba odgrywająca kluczową rolę w swojej społeczności. Ta książka stanowi fascynujący przegląd życia Mahometa oraz kontekstu historycznego, w jakim żył. Autor bada zarówno tradycyjne opowieści, jak i nowsze badania, tworząc pełny obraz tej ważnej postaci w historii.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-519-7 |
Rozmiar pliku: | 300 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mahomet, twórca Islamizmu, urodził się w Mekce, w Kwietniu 569 roku ery Chrześciańskiej. Pochodził on z mężnego i szlachetnego plemienia Korejszytów, które dzieliło się na dwa szczepy od dwóch braci Hassema i Abd-Szamsa. Hassem, praojciec Mahometa był dobroczyńcą Mekki. Miasto leżące w okolicy pustej i kamienistej, w dawnych czasach często cierpiało brak żywności. W 6tem stóleciu Hassem ustanowił dwie coroczne karawany, jedne na zimę do południowej Arabji, czyli kraju Yemen; drugą na wiosnę do Syrji. Te zaopatrywały Mekkę w żywność i w towary. Handel zakwitł w mieście, a plemie Korejszytów stało się bogatem i potężnem. Hassem był zarazem stróżem Kaaby, (po arabsku Kiabb’a) wielkiej świątyni Arabów, do której dążyli pielgrzymi z całego kraju. Dostojeństwo to powierzane było tylko najpierwszym rodzinom i nadawało ważne przywileje.
Ze śmiercią Hassema odziedziczył je syn jego, Abdel Motallib. On zwycięzko odparł wojska i słonie książąt Chrześcijańskich Abissynii, pod których jarzmem jęczał Yemen. Zasługi wyświadczone krajowi przez ojca i syna, potwierdziły w ich rodzinie strażnictwo Kaaby; nienawistnem na to okiem patrzyła rodzina Abd-Szamsa. Abdel-Motallib miał kilka córek i synów. Z synów jego zasłynęli w dziejach Ab-Taleb, Abu-Lahab, Abbas, Hamza i Abdalla. Ten ostatni był najmłodszym i ulubieńcem ojca. Pojął on za żonę Aminę, powinowatą znakomitego Korejszytów rodu. Abdalla słynął tylu wdziękami ciała i duszy, taką potęgą podbijania serc niewieścich, że w dzień jego ślubu 200 dziewic z plemienia Korejszytów, jak głosi podanie, z żalu i zazdrości umarło.
Mahomet był pierwszym i jedynym owocem tego związku. Jego urodzeniu miały towarzyszyć według podań arabskich dziwne nadprzyrodzone zjawiska.
Matka jego nie czuła bólów rodzenia. W chwili jego przyjścia na świat, cudowne światło rozjaśniło okolice, samo zaś dziecię, wzniósłszy rączęta, zawołać miało: ˝Bóg jest wielki! Nie ma nic nad Boga, a ja jestem Jego prorokiem”.
Towarzyszyło temu trzęsienie ziemi i nieba.
Jezioro Sawa cofnęło się w swe tajemne źródła, zostawiając suche łożysko; Tyger zaś rwąc krępujące więzy, rozlał się szeroko.
Pałac Kozroesa króla Persji zadrżał w swojej podstawie, runęły jego wieżyce. Tejże nocy śniło się Kademu czyli Sędziemu Persji, że widział srogiego wielbłąda pokonanego przez arabskiego rumaka. Sen opowiedział monarsze, przepowiadając burzę od strony Arabji. Tejże samej nocy święty Zoroastra ogień strzeżony przez Madianitów, a który palił się przez 1000 lat nieprzerwanie, wygasł, bożyszcza postrącane z podstaw zostały; szatani zaś i złe genjusze, czychający na gwiazdach Zodjaku, na zgubę ludzi, zgnębieni zostali przez aniołów, i pogrążeni wraz z wodzem swym Eblesem (po arabsku Ibles) w otchłanie morza.
Krewni nowonarodzonego dziecięcia, głosi ta sama tradycja, przelękli się i zdziwili.
Wuj Mahometa, uczony astrolog, badając jego horoskop, przepowiedział mu świetną przyszłość, ugruntowanie nowego mocarstwa i nowej wiary. Dziad zaś Abdel Motallib, wyprawił siódmego dnia po narodzeniu wnuka wspaniałą ucztę, na którą sprosił przedniejszych z Korejszytów; w czasie festynu pokazał zgromadzeniu dziecię jako przyszły zaszczyt ich rodu, i nadał mu imie Mahomet (czyli Muhamed) oznaczające jego świetną przyszłość.
Takie są wzmianki pisarzy muzułmańskich o jego urodzeniu, o dzieciństwie prawie takież podania do nas przeszły. Miał on zaledwie dwa miesiące, kiedy odumarł go ojciec, zostawiając mu w całej spuściźnie 5 wielbłądów, kilka owiec i Etjopską niewolnicę, imieniem Barakat. Dotąd karmiła go matka jego Amina, ale gdy zgryzoty i łzy wysuszyły jej źródło pokarmu, znalazła dla dziecka, chcąc go ochronić od niezdrowego powietrza Mekki, mamkę u Beduinów. Kobiety ich przychodziły zwykle dwa razy do roku do Mekki, karmić dzieci; ale garnęły się one do rodzin bogatych, gardząc ubogiemi. Wreszcie Halema żona Saditskiego pasterza ulitowała się nad niemowlęciem i wzięła je z sobą do domu. Mieszkała ona w pasterskiej dolinie między górami. .
Halema cuda opowiada o tem dziecięciu; – Muł na którym jechała z powrotem, w drodze począł ludzkim wołać głosem, że na grzbiecie niesie największego z proroków, posłanników, ulubieńca Wszechmocnego. Kłaniały mu się owce, które spotykali; kiedy leżał w kolebce i patrzał się na księżyc, księżyc wstrzymał się.
Błogosławieństwo niebios, sowicie wynagrodziło Halemie jej czyn litościwy.
Dopóki dziecko bawiło pod jej dachem, wszystko jej się wiodło, trzody rozmnażały się w dziesięcioro, obfitość była w polu, spokój w chacie.
Arabskie legendy, pod niebiosa wynoszą przymioty ciała i duszy chłopięcia. Mógł już sam stać mając trzy miesiące, a biegał, doszedłszy zaledwie do siedmiu, w dziesiątym miesiącu bawił się z innemi dziećmi łukiem i strzałami. W ósmym mówił zrozumiale; a w dziewiątym płynnie.
Kiedy miał lat trzy i bawił się na łące z mlecznym swym bratem Masrudem, pojawiło mu się dwóch aniołów strojnych w błyszczące szaty. Zwolna położyli go na ziemi i jeden z nich Gabrjel, otworzył mu piersi bez bólu i rany, wyjął duszę ostrożnie, oczyścił troskliwie, starł z niej plamy czarne pierworodnego grzechu odziedziczonego od Adama. Oczyściwszy, wlał w nią wiarę, duch prorocki, i włożył w dawne miejsce. Od tej chwili mówi nam ta sama tradycja, przebijać się poczęło w jego rysach, to cudowne światło, które od Adama przechodząc z proroka na proroka, jaśniało w obliczu Izaaka i Izmaela; drzemało ono w potomkach tego ostatniego, aż odżyło wreszcie w Mahomecie. W tejże chwili wyciśniętym został na plecach dziecka symbol wielkiego posłannictwa; niewierni widzieli w nim tylko znamie wielkości głębokiego jaja. Dowiedziawszy się o odwiedzinach aniołów, Halema i jej mąż, obawiając się czyby to nie były złe duchy, – odnieśli dziecko do Mekki i oddali matce. U matki chował się do szóstego roku. Wtym czasie wracając z nim z odwiedzin w Medynie, Amina umarła w drodze i pochowaną została w wiosce Abwa. – Grób jej jak się niżej okaże, stał się celem pobożnych pielgrzymek i miejscem rozmyślań syna w późniejszym wieku.
Wierna sługa Barakat, zastępując mu matkę, zawiodła go do dziada Abd-el-Motaleb, gdzie dwa lata chował się. – Motaleb był to już wówczas starzec zgrzybiały. – Czując zgon blizki, przywołał do łoża najstarszego syna Abu-Taleba, i zalecił mu czuwać troskliwie nad Mahometem. Dobry Abu-Taleb, przytulił do łona siostrzeńca, i był dla niego ojcem prawdziwym. Taleb został po śmierci ojca stróżem Kaaby i u niego chował się Mahomet, pełniąc obrządki religijne. Tu musimy dać czytelnikom szczegółowe pojęcie o pochodzeniu Kaaby i sprawianych w niej obrządkach.ROZDZIAŁ II. TRADYCJE TYCZĄCE SIĘ MEKKI I KAABY.
Adam i Ewa, głoszą arabskie podania, wygnani z raju schronili się każde w inną stronę; Adam na jedną z gór wyspy Serendib, czyli Cejlan; Ewa do Arabji na brzegi Czerwonego morza, gdzie teraz wznosi się warownia Joddach. Przez dwieście lat błąkali się samotnie, aż nareszcie widząc ich żal i pokutę, dozwolił im Bóg połączyć się na górze Ararath, niedaleko Mekki. – W goryczy żalu Adam wzniósł ręce do nieba i błagał przebaczenia; począł prosić o zesłanie ołtarza podobnego temu, u którego modlił się w Raju, a w koło którego Aniołowie uroczyście obchodzili. Prośby jego wysłuchane zostały. Z nieba znieśli mu anieli świątynię, czy ołtarz z świetnych obłoków zrobiony. Przed nim modlił się tedy Adam, co rano 7 razy obchodził go w koło na pamiątkę processji aniołów. Po jego śmierci ołtarz uniesiony został nazad do nieba; ale drugi w tem samem miejscu zbudował z kamienia i z gliny, syn jego Set, Dzieło to zniszczone zostało potopem. Wiele lat później w czasach Patryarchów, kiedy Agara i Izmael prawie konali z pragnienia w pustyni, wskazał im anioł źródło czy studnię niedaleko leżącą od miejsca, gdzie stał dawny ołtarz. – Była to studnia Zem-Zem, uważana za świętą przez potomków Izmaela. Wkrótce potem dwóch olbrzymów z plemienia Amalekitów, zabłąkawszy się w tę okolicę szukając zginionego wielbłąda, odkryli studnię, ugasili swe pragnienie i sprowadzili do niej towarzyszy. Tu zbudowali miasto Mekkę i przyjęli gościnnie Agarę, wraz z jej synem. Niedługo mieszkańcy tutejsi, u których przebywał Izmael, wyrugowali olbrzymów z ich siedzib. Izmael wyrósłszy na męża, pojął za żonę córkę rządzącego księcia, i liczne miał z niej potomstwo. – Później z rozkazu Boga, odbudował Kaabę, na temże sanem miejscu, gdzie niegdyś stał ołtarz z obłoków. – W tej pobożnej pracy, pomagał mu ojciec jego Abraham. Cudowny kamień służył Abrahamowi za rusztowanie, wznosząc się i opadając do woli. Kamień ten przechowano jako relikwję, na nim znać ślad stopy Patryarchy. Kiedy Abraham i Izmael dziełem swem zajęci byli, przyniósł im Aniół Gabrjel kamień, o którym różne krążą podania; – jedni utrzymują, że spadł razem z Adamem na ziemię, i zaginął w mule potopu, dopóki go nie odkrył Gabrjel, drudzy głoszą, że to był sam anioł stróż Adama w Raju, przemieniony w kamień, razem z nim za karę niebaczności swej strącony. Głaz ten przyjęli Abraham i Izmael z głęboką czcią, wmurowali w ścianę zewnętrzną Kaaby, gdzie dotąd tkwi całowany przez Pielgrzymów. Kamień z razu był białym i przezroczystym hjacyntem, zczasem jednak zczerniał, pod pocałunkami grzesznych ust. W dzień zmartwychwstania odzyska czystość i świadkiem będzie pobożnych wiernie pełniących obrządki pielgrzymki. Te są podania Arabów, które Kaabę i studnię Zem-Zem uczyniły przedmiotami czci od najdawniejszych czasów, u ludów wschodu. Do Mekki, w której murach relikwie znajdowały się; która przed zjawieniem się Mahometanizmu jeszcze za gród święty uważaną była, dążyły karawany pobożnych z całej Arabji.
Cztery miesiące w roku naznaczone zostały przez religję do odprawiania pielgrzymek. Nienawistne plemiona składały oręż; zdejmowały żelaza ze spis i przebywały bezpiecznie pustynię; w stroju Pątników, napełniały bramy Mekki; obchodziły na wzór aniołów 7 razy w koło Kaabę; dotykały się i składały pocałunki na świętym kamieniu; piły i skrapiały się wodą ze studni Zem-Zem, na pamiątkę Izmaela; a spełniwszy te obrządki, wracały do domu, porywały oręż do ręki, – i toczyły krwawe boje na nowo.
Między religijnemi przykazaniami w dniach ˝ciemnoty” to jest przed pojawieniem się wiary Mahometa, głównemi były: post i modlitwa. Pościli 3 razy do roku, raz 7, drugi 9, a trzeci raz 30, dni. Modlili się 3 razy dziennie, o wschodzie słońca, w południe i o zachodzie, zwracali się wówczas twarzą ku stronie Kaaby, w której znajdował się przedmiot ich czci szczególnej to jest: klebi.
Mahomet wychowywał się w domu stróża Kaaby mając ciągle przed oczyma religijne obrządki; mimowolnie umysł jego skierował się do rozmyślań o dogmatach wiary. Mimo wszelkich nadprzyrodzonych oznak towarzyszących wedle muzułmańskich życiopisarzy narodzeniu i dzieciństwu proroka, wychowanie jego równie było zaniedbane jak i drugich arabskich dzieci, nieuczono go czytać ni pisać. Dziecko było myślące, bystrego objęcia, skłonne do rozmyślań, obdarzone bujną wyobraźnią, pielgrzymi przybywający do Mekki przynosili wiadomości, które Mahomet chciwie pochłaniał i zachowywał w pamięci; z postępem wieku coraz obszerniejsze pole spostrzeżeń otwierało się przed nim.ROZDZIAŁ III. PIERWSZA PODRÓŻ MAHOMETA Z KARAWANĄ DO SYRJI.
Mahomet, jakeśmy powiedzieli miał już lat 12, umysł jego jednak był dojrzały nad lata. Pałał on ciekawością, i zamiłowaniem nauki.
Wuj jego Abu-Taleb, prócz godności jaką piastował, był jednym z najbardziej przedsiębiorczych kupców płomienia Korejszytów i czynny brał udział w karawanach ustanowionych przez przodka swego Hassema. Ruch i gwar towarzyszący przybyciu lub wyruszeniu w drogę karawany, przyjemny był dla ucha takiego jak Mahomet młodzieńca, zapalając jego wyobraźnię chęcią zwidzenia obcych krajów. Wreszcie żądzy tej pokonać dłużej nie mógł; a pewnego razu kiedy wuj wsiadłszy na wielbłąda, wyruszał do Syrji, błagać go począł, by go zabrał z sobą: ˝Któż będzie mym opiekunem, wołał; gdy ciebie tu nie będzie?” Dał się ubłagać dobry Taleb, i zabrał go z sobą.
Droga do Syrji wiodła przez krainę pełną legend i podań, które sobie Arabowie opowiadali u ognisk koczowiska. Rozległe samotnie, w których żyje ten lud koczujący, usposabiają ich umysły do łatwowierności, to też zaludnili je oni złemi i dobremi genjuszami, i legendami nadprzyrodzonemi. Przesądne te powieści opowiadane przy wieczornym ognisku, głęboko się wpoiły w umysł Mahometa. Wspomniemy tu o dwóch, o których później wzmiankuje on w Koranie. Jedna odnosi się do skalistej krainy Hedżar. Jej samotne doliny podróżni wskazywali sobie jako jaskinie zamieszkałe niegdyś przez ród Beni Tamud, czyli dzieci Tamuda, jedno z zaginionych plemion Arabji.
Przed Patryarchą Abrahamem żyło to plemie olbrzymów. Bóg widząc ich pogrążonych w ciemnotach bałwochwalstwa, zesłał im proroka Salih, by ich oczyścił z błędów. Olbrzymi niechcieli go słuchać, póki im niedowiedzie świętego posłannictwa cudem; zażądaliby z wnętrza góry wyszedł wielbłąd źrebny. – Salih zaniósł modły gorące do nieba i rozwarła się skała, a z jej łona wyszła wielbłądzica i wkrótce porodziła źrebie. Jedna część Tamudejczyków przekonana tym cudem, dała się nawrócić; większa część jednak pozostała przy swych błędach. Salih zostawił u nich wielbłąda ostrzegając: że ręka Boska zemści się nad nimi, jeśli mu co złego zrobią.
Czas jakiś wielbłąd swobodnie pasał się na łące. To prawda, że schyliwszy się napić wody w studni lub źródle, wysuszał je do kropli; ale też z powrotem dostarczał zapas mleka, wystarczający całemu plemieniu. Gdy jednak odstraszał inne wielbłądy z pastwiska schwytali go Tamudejczycy i zabili. Na tę zbrodnię okropny krzyk rozległ się w powietrzu, tysiące zagrzmiało piorunów, nad ranem zaś znaleziono morderców bez życia leżących na ziemi. Tak to całe plemie wytępionem zostało, kraina ich skazana na wieczną niełaskę Bożą. Powieść ta głębokie wywarła wrażenie na Mahomecie, tak, że później nie dozwolił ludowi swemu stanąć tu obozem stroniąc od wyklętej okolicy.
Drugie podanie odnosi się do miasta Eyla, położonego nad brzegiem Czerwonego Morza. Gród ten zamieszkiwało w dawnych czasach pokolenie żydowskie. które wpadło w bałwochwalstwo i ku wielkiej obrazie Boga, zelżyło Sabbath łowieniem ryb, za karę starcy przemienieni zostali w świnie, młodzieńcy w małpy.
Dziejopisarze muzułmańscy wspominają o cudach towarzyszących podróży Mahometa: Raz gdy przebywał skwarne piaski pustyni, krążył nad nim niewidzialny anioł, chroniąc go skrzydłami swemi; drugi raz znowu zawisł mu nad głową obłok, zasłaniając go od promieni słońca, a kiedy szukał cienia pod uschłem drzewem, drzewo rozzieleniło się i zakwitło.
Okrążywszy granice Moabitów i Ammonitów tak często wspominanych w piśmie świętym, karawana przybyła do wioski Bosra lub Bostra, leżącej na pograniczu Syrji w krainie plemienia Manasessa. Dawniej była ona zamieszkana przez Lewitów, teraz przez Nestorjańskich Chrześćjan. Było to wielkie targowisko, odwiedzane corocznie przez karawany; tu stanęli pielgrzymi i rozłożyli się pod murami Nestorjańskiego klasztoru. U zakonników znalazł Abu-Taleb z siostrzeńcem gościnne przyjęcie. Jeden z mnichów nazywany u jednych Sergiusz, u innych Bahira, wdawszy się w rozmowę z Mahometem. zdziwił się dojrzałością przedwczesną jego umysłu i ciekawością jaką pałał słuchając rozpraw o przedmiotach religijnych. Często miewali z sobą rozmowy, w których zakonnik głównie godził na błędy bałwochwalstwa, w jakich dotąd wychowany był młodzieniec; Nestorjanie bowiem nietylko że byli zapalonymi nieprzyjaciółmi wszelkiej czci oddawanej obrazom, ale nawet i krzyż z obrządków swoich wyłączali. Wielu utrzymuje, że wiadomości swe o zasadach Chrześćjanizmu, powziął był Mahomet w tych rozmowach z Sergjuszem; prawdopodobnem jest także, że z nim miewał później częstsze stosunki w wycieczkach swoich do Syrji. Muzułmańscy pisarze utrzymują, że zakonnik polubił młodzieńca i zajął się nim szczególnie dla znamienia proroctwa, które dostrzegł między jego ramionami. Przestrzegał Abu-Taleba, gdy ten z powrotem wybierał się do domu, aby strzegł siostrzeńca, by nie wpadł w ręce żydów; odgadując przeciwieństwa, jakich dozna później od tego ludu.
Niepotrzeba było jednak cudownego znamienia, by obudzić zajęcie mnicha pałającego chęcią nawrócenia młodzieńca, pojętnego siostrzeńca stróża Kaaby, który mógł zanieść do Mekki ziarno Chrześćjaństwa.
Mahomet powrócił do domu z umysłem pełnym podań i baśni słyszanych w pustyni, oraz nauką wlaną weń przez mnicha Nestorjańskiego zakonu. Później zdaje się, że czuł tajemniczą cześć dla Syrji, kraju do którego schronił się z Chaldei Abraham, unosząc z sobą cześć jednego, prawdziwego Boga. ˝Zaprawdę, mawiał w Syrji ma zawsze Bóg stróżów słów swoich; jest ich czterdziestu, gdy jeden umrze, drugi zajmuje jego miejsce; przez obecność ich błogosławieństwo spływa na kraj”. I w innem miejscu: ˝Niech raduje się Syrja, aniołowie nieba skrzydłami ją swemi osłaniają”.ROZDZIAŁ IV. ZATRUDNIENIA HANDLOWE MAHOMETA I MAŁŻEŃSTWO JEGO Z CHADIDŻĄ.
Mahomet teraz oddany czynnemu życiu, towarzyszył wujowi we wszystkich wyprawach. Raz gdy miał lat 16, znajdujemy go wraz z wujem Zobier, dążącego z karawaną do Yemen; drugi raz jako giermek towarzyszy temuż wujowi, wiodącemu oddział Korejszytów w pomoc Kenanitom toczącym wojnę z Hawezanami. Mają to być pierwsze czyny wojenne Mahometa, choć cała jego czynność zależała na dostarczaniu wujowi grotów w czasie walki i na zasłanianiu go tarczą od pocisków nieprzyjaciół. Wojnę tę przezwali dziejopisarze arabscy Al-Fadżar, czyli wojną grzeszną, prowadzono ją bowiem w miesiącach pielgrzymek. Im starszy stawał się Mahomet, tem więcej używany był za ajenta lub faktora kupieckiego w karawanach wyprawianych do Syrji, Yemen, lub gdziekolwiek indziej; podróże te rozszerzały pole spostrzeżeń i dawały mu sposobność badania charakterów ludzkich.
Nieopuszczal też jarmarków, które w Arabji nietylko handlowi poświęcone były, ale stawały się szrankami walki poetycznej, między różnymi ludami; zwycięzcy otrzymywali nagrody, twory zaś ich muzy przechowywano w archiwach książąt. I tak z jarmarku Okad siedm trofeów zawieszono na ścianach Kaaby. W czasie jarmarków tych, opowiadano sobie różne podania, oraz wpajano w słuchaczy dogmata wiary. Z tych to źródeł czerpał Mahomet znajomość różnych sekt i wyznań.
W tym czasie, mieszkała w Mekce wdowa zwana Chadidża z plemienia Korejszytów. Dwa razy wstępowała już w związki małżeńskie. Ostatni jej mąż bogaty kupiec, niedawno był umarł. Rozległe interesa handlowe, które zostawił, potrzebowały wprawnej do prowadzenia ręki. Siostrzeniec wdowy, Czuzyma, niedawno poznawszy Mahometa w wyprawach handlowych, upodobał sobie jego biegłość i rzetelność. Zalecił go tedy ciotce. Dorodna postawa młodzieńca niemało zapewne wpłynęła na skutek rekomendacji; miał podówczas 25 lat, a arabscy historycy wychwalają jego męzką urodę i pociągające obejście; chcąc go sobie zapewnić Chadidża ofiarowała mu podwójne wynagrodzenie. Mahomet zasięgnął rady Abu-Taleba i przyjął obowiązek.
W wyprawach i zajęciach, pomagali mu siostrzeniec wdowy i jej niewolnik Maisara, a Chadidża tak zadowolnioną była z pełnomocnika swego, że za jego powrotem, poczwórną złożyła mu zapłatę. Później wysłała go do południowej Arabji; Mahomet zawsze pełnił swe obowiązki najprzykładniej. Chadidża kobieta 40 letnia była pełna rozsądku i doświadczenia. Uwielbienie jakie miała dla rozumu i rzetelności Mahometa, powoli wkradło się do jej serca i przemieniło w miłość. Arabskie legendy wspominają nam o cudzie który potwierdził rodzące się w niej uczucie. Pewnego dnia w południe otoczona służebnemi, wyglądała z dachu domu przybycia karawany prowadzonej przez Mahometa. Za jej zbliżeniem się ujrzała zdziwiona dwóch aniołów chroniących go skrzydłami od promieni słońca. ˝Patrzcie, zawołała zwracając się do kobiet, Allah zesłał dwóch aniołów, by strzegli oblubieńca jego”.
Czy kobiety jej dostrzegły również cudowne zjawisko, nie głosi podanie. Dość na tem, że wdowa pałając coraz większą miłością dla młodzieńca, wysłała do niego niewolnika, Maisarę, z ofiarą swej ręki. Negocjacja odbyła się bardzo w prosty sposób. ˝Mahomecie! spytał go niewolnik, czemu się nie żenisz?” ˝Nie mam do tego środków” odrzekł tenże. ˝A gdyby też bogata dama ofiarowała ci swoją rękę, dama jaśniejąca wdziękami i dostojeństwem rodu?” ˝I któż to jest?˝ ˝Chadidża˝ ˝Czy bydź może?˝ ˝Zostaw to 0nie.˝ Maisara wrócił do pani, i zdał jej sprawę z poselstwa. Naznaczono godzinę spotkania, i rzeczy załatwione zostały z szybkością cechującą wszystkie czynności Mahometa z wdową. Wprawdzie ojciec oblubienicy niechętnem patrzał na związek córki okiem, a to dla ubóstwa Mahometa, wdowa jednak postawiła na swojem, wydała wspaniałą ucztę, na którą sprosiła ojca, krewnych, wujów Mahometa, Abu-Taleba, i Hamzę, oraz kilku innych członków rodu Korejszytów. Tu wino potokami lejące się, wkrótce rozweseliło gości. Zapomniano o ubóstwie Mahometa, Abu-Taleb, ze strony oblubieńca; a Waraka ze strony oblubienicy, mieli pochwalne na ich związek mowy; Mahomet kazał zabić wielbłąda, i mięso rozdzielić między ubogich. Podwoje domu stały dla wszystkich otworem. Niewolnice Chadidży, tańczyły przy dźwięku bębenków, gwar i wesołość ożywiała wszystkich, Abu-Taleb, zapominając swój wiek sędziwy i zwykłą powagę, ucztował radośnie wraz z innymi. Jako posag zaś z swej własnej kieszeni wypłacił pół trzynasta ok złota, summę wyrównywającą 20 wielbłądom, Halema mamka Mahometa, zaproszona na weselne gody, uraczona i obdarzona 40 owcami, wróciła szczęśliwa na dolinę Saaditów.ROZDZIAŁ V. POSTĘPOWANIE MAHOMETA PO ŚLUBIE. PRAGNIE WPROWADZIĆ RELIGIJNE REFORMY. WIDZENIE W JASKINI. OGŁOSZENIE JEGO PROROCTWA.
Małżeństwo z wdową stawiało Mahometa, na równi z najbogatszymi obywatelami. Wyższość jego moralna, jednała mu wielki wpływ nad nimi. – Allah, mówi dziejopis Abulfeda, ozdobił go wszelkiemi przymiotami ciała i duszy; prostota i szczerość, oraz myśli czyste, zjednały mu nazwę Al-Amina, czyli wiernego. Dla prawości i głębokiego rozumu, często powoływany był na sędziego polubownego, przez obywateli miasta. Opowiadają zdarzenie jedno w którem żywo jaśnieje dowcip i przenikliwość Mahometa. Kaaba uszkodzona ogniem, potrzebowała naprawy; rozrzucono mur, trzeba było przenieść i kamień święty; ale tu żwawa powstała sprzeczka, między zebranemi wodzami, który z nich miał mieć zaszczyt wykonania tego, wreszcie uradzono, by się zgodzić na sąd pierwszej lepszej osoby, która wejdzie bramą Al-Haram. Był nią Mahomet. Wysłuchawszy strony, doradził im, by rozłożono kawał sukna na ziemi, złożono na nim kamień, następnie by jeden człowiek każdego pokolenia, wziął za róg sukna, i tak relikwię, przeniesiono w miejsce, w które ją Mahomet własnemi włożył rękoma. Cztery córki i jednego syna miał Mahomet z Chadidży. Syn nazwany został Kazimem, ztąd dziejopisarze arabscy, często zwią Mahometa Abu-Kazimem, to jest ojcem Kazima. Syn ten jednak wkrótce umarł w dzieciństwie. Przez lat kilka po ożenieniu, czynnie Mahomet prowadził handel, odwiedzał odległe targi Arabji, jeździł z karawanami. W wyprawach tych, nie zawsze wychodził korzystnie, i raczej uszczuplił, jak dorobił majątku żony. – Majątek ten stawiając go w położeniu zupełnie niezależnem, dozwolił mu pogrążać się w ulubionych rozmyślaniach. Skłonność ta podsycaną była wycieczkami w różne okolice, stosunkami z żydami i chrześćjanami, przebywającymi w pustyni, gdzie tyle razy słuchał baśni, przesądów powtarzanych przy wieczornem ognisku. W rodzinnem kółku miał domową wyrocznię, która przeważny wpływ na jego religijną opinię wywierała. Był nim kuzyn jego Waraka, człowiek bystrego i giętkiego umysłu, żydowskiego pochodzenia, później chrześćjanin, z tem wszystkiem podawający się za Astrologa. Godny on jest wspomnienia, jako pierwszy tłumacz wyjątków starego i nowego testamentu na język arabski. Od niego to czerpał Mahomet różne wiadomości równie jak znajomość pisma świętego i talmudu, które tak jasno przebijają się w Koranie.
Te, to wiadomości różnie nabywane i przechowywane w olbrzymiej pamięci, rażącą stanowiły sprzeczność, z przesądnemi obrządkami, odprawianemi w Kaabie. Święty ten przybytek zapełnił się bałwanami, liczono ich 360, to jest tyle ile dni w roku arabskim. Bożyszcza przywiezione były z różnych krajów, a najpotężniejszym z nich był Hobal z Syrji, posiadający moc zsyłania deszczów. Posągi Abrahama i Izmaela, którzy niegdyś jako prorocy i protoplaści czczeni byli, z strzałami (symbolem cudownej potęgi) stały między innemi. Im wiecej Mahomet badał wiary różnych ludów, tem więcej raziła go ciemnota i przesąd otaczające go. W ustępach Koranu przebija się chęć żywa, konieczność, jaką uczuwał, religijnej reformy. W umyśle wyrobił sobie niezachwianą wiarę, że jedyną prawdziwą religiją była religja Adama, przed upadkiem, w dniach niewinności. Wiara ta wpajała w wyznawców cześć jednego Boga Stwórcy wszech świata. Z razu tak wzniosłej prostoty, poniżoną została i popsutą bałwochwalstwem; na jej oczyszczenie zsyłani byli od czasu do czasu prorocy. Takiemi prorokami był Noe, Abraham, Mojżesz, wreszcie Jezus Chrystus. Co jednak który z nich poprawił, napowrót wyznawcy jego popsuli. Szczególniej też pałał czcią dla wiary Abrahama i Izmaela. Czas nowej reformy nadszedł, świat znów się pogrążył w ciemnotę bałwochwalstwa. Trzeba było nowego proroka namaszczonego przez niebo, by ludzkość zwrócić na drogę wiary i cnoty, by czci Kaaby przywrócić czystość, prostotę dni Abrahama i patrjarchów. Ciągle zajęty tą myślą oddał się głębokim dumaniom, zapominając o świecie, co wrzał gwarem i ruchem w koło niego. Stroniąc od ludzi, jak mówią, często chronił się do jaskini Hara, o 3 mile na północ od Mekki leżącej, gdzie na wzór chrześćjańskich anahoretów, trawił dni na modlitwach i rozmyślaniach. W ten sposób spędzał miesiąc święty Ramadan. To ciągłe zaprzątanie umysłu jednym przedmiotem, oraz żarliwość niesłychana, wpłynęły na jego fizyczność. Począł miewać extazje, napady konwulsyjne. Przez 6 miesięcy z rzędu, mówi jeden z jego życiopisarzy, miewał jeden i ten sam sen. Częstokroć bezprzytomnie leżał na ziemi. Chadidża, która nieraz towarzyszyła mu w samotnych dumaniach, poczęła go o powód tych napadów troskliwie wypytywać, zbywał ją błahymi pozorami, lub tajemniczą odpowiedzią. Przeciwnicy jego, napady te przypisują epilepsji; pobożni zaś muzułmanie zwią je widzeniami proroczemi. Wreszcie to co mu niewyraźnie we snach rysowało się, okazało mu się jawnie anielskiem zjawiskiem.
Cudowne to zjawisko miało ukazać mu się w 40 roku życia.
Jak zwykle przepędzał on miesiąc Ramadan w jaskini na górze Hara, starając się przez posty, modlitwy i samotne rozmyślania wznieść umysł i myśl do oglądania Boskiej prawdy. Było to w nocy zwanej przez Arabów Alkader, czyli cudowny wyrok; w noc tę, jak podaje Koran, aniołowie i archanioł Gabrjel, zstępują na ziemię, niosąc z sobą wyroki Boże: uroczysta cisza zalega ziemię, panuje spokój słodki w przyrodzie, aż do brzasku poranka.
Mahomet obwinięty płaszczem, spoczywał na ziemi, gdy w tem usłyszał głos wzywający go po imieniu, odsłoniwszy oczy takim potokiem rażącego światła olśniony, został iż zemdlał na miejscu.
Przyszedłszy do zmysłów, ujrzał anioła w ludzkiej postaci, który zbliżywszy się rozłożył przed nim zwój jedwabnej materji i zawołał. ˝Czytaj.˝
˝Nie umiem tego czytać,” – odrzekł Mahomet.
˝Czytaj, rzekł anioł, w Imie Pana Stwórcy wszechświata, co stworzył człowieka ze krwi. Czytaj w Imie Wszechmocnego, co nauczył ludzi prowadzić piórem, który wlewa w nich światło wiary, uczy, czego wprzód niewiedzieli”.
Na głos anioła rozjaśnił się umysł Mahometa, począł czytać, były to wyroki Boże, później umieszczone w Koranie. Kiedy skończył, rzekł do niego anioł, ˝Mahomecie, zaprawdę mówię ci, jesteś prorokiem Boga, a ja jego aniołem Gabrjelem. Mahomet cały drżący, udał się nad ranem do żony, niewiedząc, czy to było objawienie Boże, czy sen, czy też sidła złego ducha.
Chadidża uwierzyła we wszystko. Widziała w tem cel rozmyślań męża osiągnięty, i wyleczenie z paroxyzmów. ˝Wesołą zwiastujesz mi nowinę zawołała. Przysięgam ci na tego, w którego ręku jest moja dusza, że od dziś dnia, uważam cię za proroka naszego ludu. Rozwesel się, zawołała, widząc czoło jego zachmurzone. Allah, niedozwoli ci wstydem się okryć. Niekochałżeś dotychczas krewnych, nie byłżeś dobrym sąsiadem, litościwym, gościnnym, niedotrzymywałżeś dotąd słowa, nie broniłżeś prawdy?”
Chadidża pospieszyła z tą nowiną do Waraki, który jak mówiliśmy, był domową wyrocznią Mahometa w przedmiotach religji.
Wysłuchawszy ciekawie jej opowiadania zawołał: ˝Na tego co w swym ręku ma duszę Waraki, mówisz prawdę Chadidżo. Anioł który się oczom twego męża ukazał, jest ten sam, co niegdyś posłany był Mojżeszowi synowi Abrahama. Prawdę on mu głosił, mąż twój jest w rzeczy samej prorokiem!
To zdanie uczonego Waraki, utwierdziło Mahometa w jego przekonaniu.
Uwaga. Dr. Gustaw Weil, w rozprawie: Mahomet der Prophet, rozstrząsa kwestją epilepsji Mahometa, zarzucaną mu przez chrześcijan i nieprzyjaciół. Świadczą jednak o nim, jedni z najstarszych biografów muzułmańskich: Często wpadał on w drżenie w mowie, po którem następowało omdlenie, konwulsje, podczas których pot w najzimniejszy czas płynął mu kroplami z czoła, oczy zamykał, i młodego wielbłąda wydawał głosy.
Jedna z jego żon zwana Ajsza, równie jak Zeid uczeń, świadczą nam o tem, brali oni to za niebieskie objawy. Miał on jednakże w Mekce podobne napady, przed objawieniem Koranu. Chadidża obawiała się czyli nie był pod wpływem złego ducha i chciała biedz po czarno-księżnika, ale mąż jej zakazał. Niechciał, by go oczy ludzkie widziały w podobnym stanie. Wizje jego, nie zawsze poprzedzały podobne ataki. Hareth Ibn Haszem, spytał go raz, w jaki sposób objawy nieba spływały nań. ˝Często”. odrzekł mu, ukazuje mi się anioł w ludzkiej postaci, i mówi do mnie. Czasami słyszę dźwięki podobne odgłosowi dzwonka, ale nic nie widzę. Po zniknieniu anioła, całą dopiero objawioną mi pojmuję prawdę”.
Niektóre objawy mawiał, iż miewał z ust samego Boga, inne znowu we śnie, bo sny proroków są to objawienia.ROZDZIAŁ VI. MAHOMET ROZKRZEWIA SWĄ WIARĘ TAJEMNIE I POWOLI. ODBIERA NOWE ROZKAZY I OBJAWIENIA. DONOSI KREWNEMU O NICH. PRZYJĘCIE JAKIEGO DOZNAŁ. ZAPAŁ ALEGO. PROGNOSTYKI NIESZCZĘŚCIA CHRZEŚĆJAN.
Czas jakiś widzenia swe udzielał Mahomet domownikom tylko. Pierwszy, który uwierzył weń, był Zeid, sługa, Arab z plemienia Kaleb. Dzieckiem dostawszy się do niewoli w wyprawie Korejszytów, losem dostał się w podziale Mahometowi. W kilka lat później dowiedziawszy się jego ojciec o tem, przybył do Mekki, i znaczny za syna ofiarował wykup. ˝Jeśli zechce pójść z tobą, odrzekł mu Mahomet, dam mu wolność bez zapłaty; ale jeżeli będzie wolał zostać, zatrzymam go”. Zaid wolał pozostać zjednany ojcowskiem postępowaniem pana. Mahomet publicznie przyjął go za syna. Teraz przyjęciem nowej wiary uzyskiwał wolność, mimo to zostając pod magicznym wpływem jaki prorok na towarzyszach wywierał pozostał przy nim.
Pierwsze kroki Mahometa na drodze prorockiego powołania były nieśmiałe i okryte tajemnicą. Mógł on spodziewać się nieprzyjaciół ze wszech stron: po pierwsze od swego własnego plemienia Korejszytów; po drugie od nieprzyjaznego, a zawistnem okiem na strażnictwo Kaaby, patrzącego rodu Abd-Szemitów. Na czele tych stał Ab-Safian syn Harba, wnuk Omeja, a prawnuk Abd-Szamsa. Był to człowiek zdolny i bogaty, przeważnego wpływu, a zacięty jak później zobaczym wróg Mahometa. Obawiając się tych grożących niebezpieczeństw, rozkrzewiała się nowa wiara nader wolno i tajemnie, tak, że w pierwszych trzech latach nie liczyła nad 40 wyznawców, byli to ludzie młodzi, cudzoziemcy lub niewolnicy. Zgromadzenia ich na modlitwy, odbywały się w mieszkaniu jednego z wtajemniczonych, lub w jaskini niedaleko leżącej od Mekki. Tajemnica jednak, jaką pokrywali swoje czynności nie uchroniła ich od napaści. Odkryto ich schadzki, tłum zapaleńców wdarł się do jaskini i rozpoczęła się walka. Jednego z napastników ranił w głowę Saad, zbrojownik, który ztąd głośny jest, jako pierwszy który krew przelał w obronie Islamizmu.
Jednym z najzaciętszych przeciwników Mahometa był wuj jego, Alm-Lahab, człowiek bogaty, przytem dumny i popędliwy.
Syn jego Otha, pojął za żonę córkę trzecią Mahometa, Rukieję przez co podwójnie spokrewnieni byli. Abu-Lahab, jednak z drugiej strony złączony był z nieprzyjaznem Korejszytom plemieniem, małżeństwem z Omm-Dżemilą siostrą Abu-Safiana, którego równie jak żony ulegał wpływowi. Głośno tedy powstawać począł na herezją siostrzeńca hańbiącą ród Korejszytów. Postępowanie to, które Mahomet przypisywał poradom jego żony, Omm-Dżemili mocno go dotknęło. Szczególnie bolało go, że córka jego Rukieja dla skłonności do wiary ojca, ściągała na siebie gniew i wyrzuty męża.
Te i tym podobne kłopoty, wpływały na rozdraźnienie jego umysłu. Z każdym dniem stawał się słabszym i bardziej obłąkanym. Osoby otaczające go, widząc tę zmianę, obawiały się napadu choroby, drudzy szydzili tylko z jego obłąkań, a pierwszym z pomiędzy szyderców była Omm-Dżemila, siostra Abu-Safiana. Z tego wycieńczenia ciała i zgorączkowania umysłu wypłynęło drugie niebieskie objawienie, którem mu Bóg kazał: ˝powstać, mówić i chwalić Stwórcę”. Miał teraz uczynić jawne wiary swej ogłoszenie ludowi, poczynając od krewnych i plemienia swego. Czwartego tedy roku posłannictwa, zwołał plemie Korejszytów rodu Hassema, na pagórek Saffa niedaleko leżący od Mekki, by im udzielić rzeczy wielkiej dla nich wagi. Zebrali się wszyscy na oznaczonem miejscu, gdzie też Abu-Lahab z żoną swą Omm-Dżemil przybył. Zaledwie prorok usta otworzył, tłómacząc się dla czego ich tu przywołał, gdy się zerwał Abu-Lahab, lżyć go począł, a w zapalczywym gniewie chwycił za kamień chcąc w siostrzeńca ugodzić. Mahomet cisnął na niego piorunującem okiem; przeklął rękę świętokradzko wzniesioną, i przepowiedział jemu i żonie, srogi los w ogniach Gehenny (piekła).
W zgromadzeniu powstał rozruch. Abu-Lahab wraz z żoną do wściekłości przywiedzeni klątwą Mahometa, zmusili syna Othę do wypędzenia Rukieji, która płacząc opuściła progi mężowskiego domu. W krótce jednak pojął ją za żonę żarliwy wyznawca wiary Mahometa Otmman Ibn-Affan. Niezrażony bynajmniej tem przyjęciem, Mahomet zwołał powtórnie Hassemitów do swego domu gdzie uraczywszy ich mięsem z jagnięcia i mlekiem, powstał i opowiadać począł Boskie widzenia, oraz posłannictwo swoje.
Dzieci Ab-del-Motaleba, wołał z zapałem, wam to zesłał Allah te boskie dary. W jego imieniu ofiaruję wam błogosławieństwo na tym świecie, a nieskończoną uciechę w przyszłem.
˝Kto z was chce się zemną ciężarem podzielić. Kto z was chce być mym bratem, wodzem, wezyrem?” – Słuchacze milczeli, niektórzy oniemieli z podziwu, drudzy uśmiechali się, niedowierzając i szydząc. Wreszcie Ali, skromnie przyznając wiek swój młody, i słabe siły, powstał i oświadczył gotowość swą służenia prorokowi.
Mahomet rzucił się na szyję młodzieńca, i przycisnął go do łona. – ˝Patrzcie, oto mój brat, wezyr, zastępca,” zawołał; ˝słuchajcie co on wam powie, bądźcie mu posłuszni”.
Wybuch niedorostka takiego jak Ali, przyjęli Korejszyci pogardliwym śmiechem, urażony tem Abu-Taleb ojciec młodego wyznawcy, padł przed synem na kolana i uznał go.
Pomimo to, że nowa Mahometa wiara tak groźnych przeciwników znalazła w krewnych i przyjaciołach jego, zyskiwała w ogóle wielu zwolenników, a mianowicie też między kobietami, stawającemi zwykle w obronie prześladowanej sprawy. Wielu żydów zrazu poszło za jego przykładem, ale przekonawszy się, że pozwalał wyznawcom swym jeść wielbłądzie i innych zwierząt mięso, odrzucili jego wiarę jako nieczystą.
Mahomet teraz zagrzany stokroć większym zapałem, począł jawnie opowiadać wiarę swą; uważano go za proroka, zesłanego od Boga, by lud z błędów bałwochwalstwa, oraz od chrześćjan i żydów wpływu uchronić. Pagórki Saffa i Kubejs były ulubionemi miejscami jego przemów, górę Hara zaś uważał za swą górę Synai, gdzie udawał się czasami na pobożne rozmyślania i widzenia, a zkąd powracał z nowemi objawieniami Koranu w ustach. Pisarze chrześćjańscy wspominają o wielu nadprzyrodzonych zjawiskach w tym czasie zdarzonych, a przepowiadających przyszłe zdarzenia. W Konstantynopolu stolicy chrześćjaństwa, kilka porodzeń potwornych oraz zjawisk, przeraziło obecnych. W czasie procesji w okolicach, krzyż męki Zbawiciela wstrząsł się gwałtownie. Nil porodził dwa ohydne potwory, na pozór mężczyznę i kobietę, które wzniosłszy się na chwilę nad powierzchnią fal i okropnie czas jakiś popatrzywszy w koło, zanurzyły się znów w głębiach rzeki. Przez dzień cały słońce zdawało się o trzy czwarte swej objętości mniejsze, rozsiewało słabe i mdłe promienie. W jedną bez księżycową noc jaskrawa łuna ukazała się na niebie, języki płomieniste świeciły na firmamencie.
Te i tym podobne dziwy, brano za nieomylne oznaki nadejść mających nawałnic, sędziwi słudzy Boży, wstrząsając głowami, przepowiadali bliskie nowe panowanie, srogie prześladowanie chrześćjańskiej wiary, oraz spustoszenie kościołów.
Tajemnicze te zagadki rozwiążą mężowie, co cierpieli dla wiary, mówi Padre Jayme Bleda, równie jak starzy marynarze przewidują w znakach powietrznych burzę, co ma ich słabą nawę zatopić.