- W empik go
Życiowe teksty prosto z ulicy - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
10 lutego 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Życiowe teksty prosto z ulicy - ebook
Zbiór tekstów o życiu. Śmierć, życie, radość, smutek, śmiech i łzy. Zdrada, miłość, obojętność, dobro i zło. Tematy zaczerpane prosto z ulicy. Ulica posiada dwie strony. Po której ty dziś jesteś?
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-562-8 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Buduje to
Życie nabrało, kolorowych barw.
Kiedy szczęścia było brak.
Dzięki tobie zaczynam od nowa.
To wszystko budować.
Jesteś jak słońce w pochmurne dni.
Budzisz mnie nim zrobi to świt.
Twój uśmiech który, oglądam z rana.
Być kimś więcej mi pozwala.
Dziś znów wojna na poduszki była.
Każda taka piękna chwila.
Daje mi energie na następny dzień.
Kocham gdy się budzisz i zasypiasz obok mnie.
Życie jest jak mocna cegła.
Będę budował na tych fundamentach.
Odnowy czas, nadszedł dziś dla nas.
Pijemy szampana, tańczymy do rana.
Smutki zostawiamy one nie istnieją.
Nie liczy się tu żaden pieniądz.
To fundament naszej miłości.
Jest w nim szczypta szacunku, zaufania i lojalności.
Ludzie prości tego nie pojmą.
Nie wiedzą co to wspólne dobro.
Remont życia trwa nadal.
Jest ciężko narzekać nie wypada.
Nie rezygnuje jadę dalej.
Każdy fundament doskonale.
Nie musisz rozumieć mnie, tego nie oczekuje.
Robię tak jak to czuje.
Czasem sam siebie zaskakuje.
I swoja przyszłość po prostu buduje.
Będę próbował zawsze z całych sił.
Wiem jedno że, chce się żyć.
Zazdrośni chcą zburzyć moje fundamenty.
Bo jestem szczęśliwy, a dla nich przeklęty.
Nie maja szczęścia i innym zazdroszczą.
Odrzucają rękę pomocną.
Mówią że, mają swój honor i nie chcą sobie pomóc.
Oceniają wszystkich, siedząc tylko w domu.
Nie starają się, bo bywa ciężko.
Ja buduje to choć nie ma lekko.
Też mógłbym nic nie robić.
Znalazłby się tłum, który chciałby mnie dobić.
A szczęście często mamy krok od siebie.
I ja jestem tego pewien.
Otwórz oczy, buduj tak jak ja.
Swój piękny wymarzony świat.
Każdy ma do tego prawo.
Bo życ w szczęściu każdemu dano.
Nawet budząc się rano.
Szczęścia mi nie odebrano.
Ty też nie pozwól by ogarnął cie strach.
Jak się dasz to szach i mat.
Mam siłe a moich fundamentów nie ruszysz niczym.
Z debilami nie będę się liczył.
Chce osiągnąć pełnie swojego życia.
Jest jeszcze wiele rzeczy do zdobycia.
Nie zawsze jest słodko jak dżem z Łowicza.
Te słowa mają dawać wam siłę.
Na każdą minute, na każdą godzinę.
Buduj, odnawiaj to co zepsute.
Nie którzy reprezentują porutę.
Dasz rade przecież, masz to w sercu.
Zostaw tego cząstkę na każdym z fundamentów.
Bo siła w nas, jest cały czas.
Nie pozwól by ogień ci w sercu zgasł.
A tak na sam koniec.
Zostaw zazdrosnym ich paranoje.Ciężkie dni
1. Gdy cierpimy to psychicznie umieramy.
Jesteśmy ludźmi i tak już mamy.
Że często nie wiemy co robić.
Poddajemy się, dając się dobić.
Każdego z nas dotykają ciężkie dni.
Wtedy wcale nie chce nam się żyć.
Najchętniej byśmy w ogóle z łózek nie wstawali.
By nie mierzyć się z tymi problemami.
Próbujemy o nich zapomnieć.
Nie zawsze w porę idzie oprzytomnieć.
Wtedy łzy lecą po naszych polikach.
Sytuacja taka często nas dotyka.
Nie ma nikogo kto by nas wspierał.
Kto by pokazał że, jest jakaś nadzieja.
Jesteśmy sami przez wszystkich zapomniani.
Nikt nie lubi żyć takimi chwilami.
Samotność wtedy dołuje nas bardziej.
Wymięka każdy wtedy nawet twardziel.
Każdy potrzebuje bliskiej osoby.
Czy jesteś starszy czy jesteś młody.
Przybity milczysz cały czas.
Choć na co dzień dużo do powiedzenia masz.
Ciemny pokój jest wtedy najlepszym przyjacielem
Jak WILKU tez zniosłem wiele i się tym dziele.
Chodź piszesz smsy nie jest weselej.
Patrzysz w okno tak jak ja.
Patrzymy na ten dziwny świat
W radiu cicho muzyka gra
Nie rozwesela nad żaden kawał i żart.
Zasnąć nie możesz wiem o tym coś
Patrząc w sufit tak przeleżysz te noc.
Bez uśmiechu przywitasz kolejny dzień.
I dalej nic nie chce ci się
Ktoś dzwoni, telefonu nie odbierasz
Czytasz smsa, czy wyjdziesz na dwór teraz.
Nie masz ochoty do bliskich iść
Tak działają na nas te ciężkie dni.
Ciężkie dni nas spotykają
Ciężkie dni nam uśmiech zabierają
Ciężkie dni szczęście nam odbierają
Ciężkie dni tak często nas ranią
2. Nikomu nie chcesz się zwierzyć
Bo nie wiesz komu tak naprawdę na tobie zależy
Nie wiesz kto jest ten prawdziwy
Próbujesz odkryć tych fałszywych
Z domu nie wychodzisz już drugi dzień
Matka w końcu pyta co ci jest
Nie masz ochoty podjąć z nią rozmowy
Udajesz przed nią ból głowy
Gdy nic wychodzi, lecą znów łzy.
Nie ukrywaj ich to żaden wstyd
Każdy z nas płakał nie raz.
One pomagają nam się pozbierać.
Pomagają gdy bliskich nie ma.
Dając trochę słońca w imperium cienia.
Lecz sam powiedz trzeba wziąć się w garść
Całe życie nie można się bać.
Ciężkie dni nie mogą wiecznie trwać
Otrzyj łzy i pomyśl co masz
Masz życie i swoje marzenia
Masz swoje cele i swoje pragnienia
Dąż do nich i się nie załamuj
Dasz rade i będzie po strachu
Wiem ze w pojedynkę trudniej jest
Życie jest ostre jak samurajski miecz
Chciałbyś tą drugą polówkę mieć
Wiec jej szukaj i do walki się bierz
Ciężkie dni miną, a łzy są tu siłą.
Pomyśl co było ich przyczyną
Wyciągnij wnioski popatrz w lustro
Znajdź szanse nawet gdy jest trudno
Tez nie raz w nie sobie patrze
Widzę kogoś kto walczy a nie płaczę
Ty tez ujrzysz w nim bohatera
Jesteś wrażliwy i się rozklejasz
Bóg właśnie takiego cie stworzył
Dwóch o takiej samej duszy nie stworzył
Ciężkie dni mogą pomóc nam
By zrozumieć ile sił każdy w sobie ma
Nawet jak trzeba samemu przez nie przejść
To każdy z nas wyjątkowy jest
CIĘŻKIE DNI DAJĄ NAM SIŁĘ.
CHOĆ SPRAWIAJĄ ŻE, LEDWO ŻYJESZ.
SPRÓBUJMY W TYCH DNIACH MOC ZNALEŹĆ
NIE WIESZ JAK, JA WIEM, ŻE TY WIESZ DOSKONALE.Co ja mam robić
1.Znów życie zadało swój cios w plecy
Mnie to boli a ono się cieszy
Szczęście które miałem odeszło
Jestem dorosły a czuje się jak dziecko
Nie umiem stawić niczemu czoła
W dół pochylona moja głowa
Nic nie robię nawet nie próbuje
Alkoholem swoje zdrowie psuje
Z każdym kieliszkiem jest coraz gorzej
Pomóż mi proszę cię Boże
Daj mi siłę bym walczył o swoje
Daj znak a ruszę na podboje
To co mam wiem to jest moje
Te wszystkie marzenia i myśli chore
Nic się nie układa nie skleję tego klejem
Gdzie mam miłość, wiarę, nadzieje
Porzuciłem to czy ty mi to zabrałeś
Pewnie zabrałeś mi jak spałem
Chciałbym czasem zrozumieć ten świat
Zamiast uśmiechu jest kolejna łza
Kolejny raz mam chęci do walki
Czuje się jak postać z bajki
Lecz to wszystko mija nad ranem
Gdy się budzę, nie mam ochoty na śniadanie
Sam nie wiem co ja mam robić
Jak każdy dzień chce mnie dobić.
CO JA MAM ROBIĆ NIE WIEM
PRZEZ TO WSZYSTKO STRACIŁEM NADZIEJE
STRACIŁ SENS ŻYCIA BOBIK
BO CO JA MAM TUTAJ ROBIĆ
2.Chce odkryć wreszcie dokąd ja biegnę
Gdzie ten świat co wszystko jest pięknę
A nie ten co mnie przeraza
W serce wkradła mi się zaraza
Zabiła we mnie ludzkie uczucia
Powoli wszystko ze mnie wyrzuca
Kolejny raz upiłem się
Nie wiem czy to dobre czy złe
Anioła nie ma, diabla też nie
Kto przez to wszystko prowadzi mnie
Szukam odpowiedzi ale jej nie ma
Szukam swojego przeznaczenia
Miłość znikła, wiara upadła.
Nadzieja opuściła wszystkie miasta
Co mam robić dalej nie wiem
Chyba mijam się z własnym celem
Artur tak jak nie jeden was
Chce pojąc ten świat
Ile zalet, ile wad
Każdy z nas ma
Przykre to jest ale cóż
Może chwycę w rękę nóż
I wbije sobie go prosto w serce
Może wtedy będę widział życia trochę więcej
Jak wszystko przelatuje mi przed okiem
Ile rzeczy przepuściłem bokiem
To co nie miało znaczenia
Teraz go nabiera bez wątpienia
Życie się zmienia i my się zmieniamy
Ale czy wszyscy rade tu damy
Może wystarczy być tu tylko sobą
Bliscy w tym na pewno pomogą
Już wiem co mam robić
Iść do przodu i nie dać się dobić.
JUŻ WIEM CO MAM ROBIĆ
W SIŁĘ WŁAŚNIE URÓSŁ BOBIK
SENS ŻYCIA JEST W KAŻDYM Z NAS
WIĘKSZOŚĆ RZECZY POKAŻE NAM CZAS.Doceń to co masz
Doceń to co masz
A masz wiele
Żyjemy tylko raz
Znajdźmy tą nadzieje
1. Wielu z nas tylko tu narzeka
Patrzy z zawiścią na drugiego człowieka
W głowie myśli co tylko zazdroszczą
Trudno nam wyciągnąć rękę pomocną
U innych widzimy jak im się układa
Nie których słów powiedzieć nie wypada
Myślimy że, oni żyją bez stresu
Bo dawno doszedł do sukcesu
A nie widzimy co sami mamy
Gdzieś w pustce giną nasze plany
Nie możliwe staje się każde marzenie
Zazdrość wtedy odbiera nam nadzieje
Nie doceniamy co dał nam Bóg
Zdarza się życie wytykamy mu
Pretensji tysiąc, żadnego dziękuje
Co człowiek że, sobą reprezentuje
Między nami coś się psuje
Otwórz oczy podnieś powieki
Zamknij usta jak masz tu bredzić
Nie patrz na innych, ty też jesteś ważny
Na co ty tak ciągle patrzysz
Nie doceniasz i tak tego co dostałeś
Cały czas tylko tu narzekałeś
Wytykałeś innym ich błędy i wpadki
A to ciebie życie rozłożyło na łopatki
Nie rozumiesz tego to ja już nie wiem
Twoje życie jest jednym wielkim gniewem
Niektórzy maja gorzej ale znaleźli swoje szczęście
Bo otworzyli a nie zamknęli swoje serce.
2. Jak KACZOR też otarłem się o śmierć
Też narzekałem że, jest mi źle
Były chwile że nie chciało się żyć
Pewnie miałeś tak i ty
Szybko trzeba wyciągać wnioski
Wchodzenie w zakręt na dużej prędkości
Gdy traci się nad pojazdem panowanie
Tylko czekasz co teraz się stanie
Serce bije coraz szybciej
Myśli czy ktoś żywy wyjdzie
Nie wiedziałem co się wydarzy
Nie było uśmiechu na twarzy
Bóg chciał byśmy wyszli z ADUSIEM z tego cało
Z samochodu coś tam zostało
Czasem i tak jest
Co ty masz nie wiesz sam
Życie potrafi się skończyć w sekundę
Gong zakończy ostatnią rundę
W oczach przelatuje wszystko po kolei
Nawet to czego żeśmy nigdy nie widzieli
Uspokój się zawsze jak coś cie wkurwia
Pomyśl że, może być druga runda
Odpocznij i zostaw myśli złe
Popatrz na życie swe
Masz coś to czego nikt nie ma
My potrafimy tego nie doceniać
W oknie widzisz jak inni tu żyją
Oni cieszą się każdą chwilą
Nie spędzają czasu na patrzeniu na innych
Nie mów że, ten świat jest dziwny
Chwyć życie w swoje ręcę
Czego tu chcieć więcej
Zostaw innych zostaw ich życie
Zajmij się sobą o to tu idzie
Żyjesz jak chcesz, to Boga plan
Każdy człowiek jakiś ma
Nawet gdy ciężko w nim bywa
Kolorowy świat się tobie rozmywa
Wierze ze wiesz co ważne jest
Podziękuj Bogu za każdy dzień
Bo nie wiesz jak i gdzie
Może już tu nie być cie
Żyjesz to korzystaj z tego
Choć czasem nie ma lekko
Dasz rade odszukaj w tym siebie
Odpowiedzi nie ma w niebie
Jest ona w tobie poszukaj ją
Wtedy to co masz docenisz to
Czasem bywa źle ja wiem to
Czasem problem zabiera nam moc
Czasem życie daje nam w twarz
Mimo tego doceń to co maszDojdę
Do wszystkiego nie dochodzę od razu.
Oprócz szczęścia, potrzeba też czasu.
Nie pobiegnę choć inni tak robią.
Dojdę powoli, zostawiając ich za sobą.
Wielki wyścig o pieniądz trwa.
Nie przeszkadza im nawet mgła.
Zrobią wszystko, by go mieć.
Nie biegniesz to dla nich jesteś śmieć.
Jesteśmy najlepsi tak sobie wmawiają.
Czyste zasady w dupie je mają.
Biegną lepiej niż sportowiec.
Każdy chce przecież na metę dobiec.
Nie liczą się z innymi, cel to forsa.
Wielki maraton made in polska.
Zostawiają przeszkody byś ich nie wyprzedził.
Nie pomoże tylko bredzi.
Dając innym mylne podpowiedzi.
Podkłada nogę bo nie chce być trzeci.
Tylko pierwsze miejsce jest najważniejsze.
Pieniądze są tu najcenniejsze.
Do tego jeszcze sukces dojdzie.
Zapierdzielają tu o jednym wiośle.
Człowiek ja się nie spieszę, idę powoli.
Dojdę pierwszy nie używając dłoni.
Na ostatnim odcinku oni odpadną.
Przed sama metą, wpadną w bagno.
Pieniądz wtedy nie pomoże im powstać.
Każdy z nas ma drugą postać.
Jedna jest prawdziwa, druga udawana.
Raz jesteśmy sobą. raz udajemy bałwana.
Stoję, patrze jak oni wszyscy biegną.
Ścigają się szybko i prędko.
Ja dalej stoję i na to patrze.
Czy już nie będzie inaczej.
Chyba nie raczej.
Każdy z nas wiem potrzebuje pieniędzy.
Nikt nie chce żyć w nędzy.
Ale zapominamy o najważniejszym.
To nie pieniądz czyni nas być lepszym.
Idę powoli nie widzę jeszcze mety.
Mnie to nie martwi jak was niestety.
Droga po hajs nie jest trudna.
Wkładam serce w to co kocham.
I wygrana jest podwójna.
Nie muszę mieć milionów w domu.
Byle żyło mi się godnie ziomuś.
Ci co wkładają serce, to wygrają.
Ludzie o tym zapominają.
Wszystko byś zrobił, by mieć te parę stów.
Te rymy nie ścinają wam głów.
Ale zwalą cię z nóg.
Dojdę pierwszy, ruszając ostatni.
To wy jesteście jak sterowane lalki.
Steruje tobą demon tego pieniądza.
Dobre rady ty odtrącasz.
Chciałeś mieć, biegłeś lecz się nie udało.
Zamiast po pieniądz do więzienia cie zabrano.
Przekręty szykowała się duża kasa.
Lecz to już nie jest twoja trasa.
Sam sie zgubiłeś, czy ten hajs.
Za swoją chciwość teraz płać.
Ja już widzę, jak niektórzy nie mogą.
W momentach trudnych przestają być sobą.
Wypadają po kolei z tego wyścigu.
Ja mam drogę pełną przygód.
Jestem na mecie a was tu nie ma.
Gdzie są ci najlepsi teraz.
Odpadli a podobno byli faworytami.
I już na samo dno pospadali.
Wkładaj człowiek serce a wygrana będzie twoja.
Taka mała rada moja.
Nie biegnij jak oni, idź powoli.
Obejdzie się bez używania broni.
Dojdziemy to mety kiedyś to wiem.
Ale z wami nie ścigam się.Drzwi do piekła
Stoisz i żegnasz ją w drzwiach
Namawia cie nie jedź, twierdzisz ze chcesz już iść spać
Całujesz ją i mocno przytulasz
Stoi zapalona twoja fura
Kocham cie powiedziała do ucha, za nim odjechałeś
Ja ciebie tez kochanie, wiesz o tym doskonale
Zamyka drzwi i jedzie przed siebie dalej
Dzwoni telefon odbiera go
Siema co robisz pyta jego ziom
Jadę do domu, jestem zmęczony
Co ty kurw..jesteś z samoobrony
U mnie jest impra, wpadnij na chwilkę
Ulega mu i wpadnie za godzinkę
Jest już w domu i bierze kąpiel
Sprawdził jeszcze pocztę na kompie
Wypalił płytę dla swojej kumpeli
Bo nagrywa ją już od niedzieli
Jeszcze tak myśli czy warto na ta imprę wpadać
Nikt przecież nie będzie go błagać
Że go nie ma nie będą płakać
Jednak wpadnie zobaczyć co tam się dzieje
Na pewno jest tam dziś weselej
Dzwoni do drzwi, otwiera mu ziom
Wchodzisz i już podoba mu się to
Dziewczyna myśli ze jej facet śpi
Pewnie o mnie teraz śni
Też idę śnic o swoim facecie
Na tej imprezie alkohol pozwoli mu odlecieć
Otworzyłeś dziś drzwi do piekła
Twoja lina powoli pęka
Chciałeś oszukać ale kogo
Wszystko się skończy tą nocą
Jest już mu dobrze jak to po drinkach
Obok niego trochę zachwiana dziewczyna
Chce zagadać lecz język się już pląta
A prościej to rusza się anakonda
Idzie na taras, trochę otrzeźwieć
Słyszy zatańczysz, patrzy no pewnie
Jest okazja warto ją wykorzystać
Jest pijana wiec to łatwizna
Alkohol spowodował że, nie myśli wcale
Mimo ze ma kobietę napiera dalej
Zadowolony z siebie bo uległa mu
Poszła z nim, obejrzeć jego wóż
I gdy jego kobieta słodko spała
Inna mu h..do buzi brała
Głośno piszczała. dobrze wyrucha…
Na koniec jeszcze po kieliszku szampana
Dobrze mu nie ma co
Już powoli kończy się ta noc
Myśli jak tu do domu dojechać
W takim stanie kierować się nie da
Nie odbiera telefonu żaden kolega
Z buta nie pójdzie dużo ryzykuje
Wsiada i odpala swoja furę
Powoli trzeźwieje już przecież
Wiec pewnie drogą jedziesz
Idą jakieś laski i chcąc się popisać durniu
Myślałeś że, rzucą ci się do stop tu
Zwiększa się prędkość na budziku dwieście
Przed tobą zakręt nie hamujesz jeszcze
Tracisz kontrole nad swoim pojazdem
Przed oczami wszystko robi się ciasne
Drzewo, huk i wszystko jasne
Diabeł otworzył do piekła mu drzwi
On je otwiera zanim wstanie świt
Jego kobieta właśnie się budzi
Patrzy na telefon i wyłącza budzik
On wiele dla niej znaczy
A raczej znaczył wiele
Choć nie wie że, był skurwielem
Pisze mu eski lecz telefon jego milczy
Diabeł miał apetyt wilczy
Nie wie że go już nie ma wśród żywych
Do takich wiadomości nikt z nas nie przywykł
Słyszy ona, dzwonek do drzwi
Myśli kto o tej porze mógł przyjść
Podchodzi i drzwi otwiera
Cześć mówi jej kumpela
Czemu zawdzięczam wizytę ją pyta
Słuchaj i nie zadawaj pytań
Powiem ci coś ważnego
Chodzi o twojego chłopaka, lekko
Zdziwiona jej mina
Kumpela wyjaśniać jej zaczyna
Wczoraj była impreza u Lecha
Twój chłopak tez tam przyjechał
Jak to przecież jechał do domu
Rozmowę przerywa dźwięk domofonu
Ten dzień jest chory, co tu się dzieje
Na widok policji dusza jej mdleje
Speszona mówi że jest niewinna
Lecz sprawa jest zupełnie inna
Czy twój chłopak ma czerwone audi
Tak a stało się coś, nie odzywa się, ona się martwi
Wczoraj wieczorem miał wypadek
Uderzył w drzewo to nie przypadek
Miał we krwi 2 promile
Zaniemówiła na krótką chwile
Żyje prawda, nic mu nie jest
Funkcjonariusz odbiera jej nadzieje
Przykro mi zginął na miejscu
Nie miał szczęścia w nieszczęściu
Łzy po jej policzkach się rozpływają
Policja wychodzi i odjeżdżają
Cierpi teraz, przecież go kocha
Na kumpele puściła focha
Gdy powiedziała że, z nią się przespał
Krzyczała z łzami, weź przestań
To nie możliwe w to nie uwierzę
Nie mógł przecież zachować się jak zwierze
To samo potwierdza o zdradzie inna kumpela
Nie potrafi już myśli pozbierać
Została sama w swoim pokoju
Bierze tabletki i litr napoju
Łyknęła wszystkie od razu na raz
Matka uratować się ją starała
Jej niestety się to nie udało
Pogotowie ją zabrało
Takich sytuacji bywa ze sto
Diabeł znów górą, kolejny zgon
Pod impulsem robimy głupoty niestety
To wielki dramat a nie kabarety
Życie nabrało, kolorowych barw.
Kiedy szczęścia było brak.
Dzięki tobie zaczynam od nowa.
To wszystko budować.
Jesteś jak słońce w pochmurne dni.
Budzisz mnie nim zrobi to świt.
Twój uśmiech który, oglądam z rana.
Być kimś więcej mi pozwala.
Dziś znów wojna na poduszki była.
Każda taka piękna chwila.
Daje mi energie na następny dzień.
Kocham gdy się budzisz i zasypiasz obok mnie.
Życie jest jak mocna cegła.
Będę budował na tych fundamentach.
Odnowy czas, nadszedł dziś dla nas.
Pijemy szampana, tańczymy do rana.
Smutki zostawiamy one nie istnieją.
Nie liczy się tu żaden pieniądz.
To fundament naszej miłości.
Jest w nim szczypta szacunku, zaufania i lojalności.
Ludzie prości tego nie pojmą.
Nie wiedzą co to wspólne dobro.
Remont życia trwa nadal.
Jest ciężko narzekać nie wypada.
Nie rezygnuje jadę dalej.
Każdy fundament doskonale.
Nie musisz rozumieć mnie, tego nie oczekuje.
Robię tak jak to czuje.
Czasem sam siebie zaskakuje.
I swoja przyszłość po prostu buduje.
Będę próbował zawsze z całych sił.
Wiem jedno że, chce się żyć.
Zazdrośni chcą zburzyć moje fundamenty.
Bo jestem szczęśliwy, a dla nich przeklęty.
Nie maja szczęścia i innym zazdroszczą.
Odrzucają rękę pomocną.
Mówią że, mają swój honor i nie chcą sobie pomóc.
Oceniają wszystkich, siedząc tylko w domu.
Nie starają się, bo bywa ciężko.
Ja buduje to choć nie ma lekko.
Też mógłbym nic nie robić.
Znalazłby się tłum, który chciałby mnie dobić.
A szczęście często mamy krok od siebie.
I ja jestem tego pewien.
Otwórz oczy, buduj tak jak ja.
Swój piękny wymarzony świat.
Każdy ma do tego prawo.
Bo życ w szczęściu każdemu dano.
Nawet budząc się rano.
Szczęścia mi nie odebrano.
Ty też nie pozwól by ogarnął cie strach.
Jak się dasz to szach i mat.
Mam siłe a moich fundamentów nie ruszysz niczym.
Z debilami nie będę się liczył.
Chce osiągnąć pełnie swojego życia.
Jest jeszcze wiele rzeczy do zdobycia.
Nie zawsze jest słodko jak dżem z Łowicza.
Te słowa mają dawać wam siłę.
Na każdą minute, na każdą godzinę.
Buduj, odnawiaj to co zepsute.
Nie którzy reprezentują porutę.
Dasz rade przecież, masz to w sercu.
Zostaw tego cząstkę na każdym z fundamentów.
Bo siła w nas, jest cały czas.
Nie pozwól by ogień ci w sercu zgasł.
A tak na sam koniec.
Zostaw zazdrosnym ich paranoje.Ciężkie dni
1. Gdy cierpimy to psychicznie umieramy.
Jesteśmy ludźmi i tak już mamy.
Że często nie wiemy co robić.
Poddajemy się, dając się dobić.
Każdego z nas dotykają ciężkie dni.
Wtedy wcale nie chce nam się żyć.
Najchętniej byśmy w ogóle z łózek nie wstawali.
By nie mierzyć się z tymi problemami.
Próbujemy o nich zapomnieć.
Nie zawsze w porę idzie oprzytomnieć.
Wtedy łzy lecą po naszych polikach.
Sytuacja taka często nas dotyka.
Nie ma nikogo kto by nas wspierał.
Kto by pokazał że, jest jakaś nadzieja.
Jesteśmy sami przez wszystkich zapomniani.
Nikt nie lubi żyć takimi chwilami.
Samotność wtedy dołuje nas bardziej.
Wymięka każdy wtedy nawet twardziel.
Każdy potrzebuje bliskiej osoby.
Czy jesteś starszy czy jesteś młody.
Przybity milczysz cały czas.
Choć na co dzień dużo do powiedzenia masz.
Ciemny pokój jest wtedy najlepszym przyjacielem
Jak WILKU tez zniosłem wiele i się tym dziele.
Chodź piszesz smsy nie jest weselej.
Patrzysz w okno tak jak ja.
Patrzymy na ten dziwny świat
W radiu cicho muzyka gra
Nie rozwesela nad żaden kawał i żart.
Zasnąć nie możesz wiem o tym coś
Patrząc w sufit tak przeleżysz te noc.
Bez uśmiechu przywitasz kolejny dzień.
I dalej nic nie chce ci się
Ktoś dzwoni, telefonu nie odbierasz
Czytasz smsa, czy wyjdziesz na dwór teraz.
Nie masz ochoty do bliskich iść
Tak działają na nas te ciężkie dni.
Ciężkie dni nas spotykają
Ciężkie dni nam uśmiech zabierają
Ciężkie dni szczęście nam odbierają
Ciężkie dni tak często nas ranią
2. Nikomu nie chcesz się zwierzyć
Bo nie wiesz komu tak naprawdę na tobie zależy
Nie wiesz kto jest ten prawdziwy
Próbujesz odkryć tych fałszywych
Z domu nie wychodzisz już drugi dzień
Matka w końcu pyta co ci jest
Nie masz ochoty podjąć z nią rozmowy
Udajesz przed nią ból głowy
Gdy nic wychodzi, lecą znów łzy.
Nie ukrywaj ich to żaden wstyd
Każdy z nas płakał nie raz.
One pomagają nam się pozbierać.
Pomagają gdy bliskich nie ma.
Dając trochę słońca w imperium cienia.
Lecz sam powiedz trzeba wziąć się w garść
Całe życie nie można się bać.
Ciężkie dni nie mogą wiecznie trwać
Otrzyj łzy i pomyśl co masz
Masz życie i swoje marzenia
Masz swoje cele i swoje pragnienia
Dąż do nich i się nie załamuj
Dasz rade i będzie po strachu
Wiem ze w pojedynkę trudniej jest
Życie jest ostre jak samurajski miecz
Chciałbyś tą drugą polówkę mieć
Wiec jej szukaj i do walki się bierz
Ciężkie dni miną, a łzy są tu siłą.
Pomyśl co było ich przyczyną
Wyciągnij wnioski popatrz w lustro
Znajdź szanse nawet gdy jest trudno
Tez nie raz w nie sobie patrze
Widzę kogoś kto walczy a nie płaczę
Ty tez ujrzysz w nim bohatera
Jesteś wrażliwy i się rozklejasz
Bóg właśnie takiego cie stworzył
Dwóch o takiej samej duszy nie stworzył
Ciężkie dni mogą pomóc nam
By zrozumieć ile sił każdy w sobie ma
Nawet jak trzeba samemu przez nie przejść
To każdy z nas wyjątkowy jest
CIĘŻKIE DNI DAJĄ NAM SIŁĘ.
CHOĆ SPRAWIAJĄ ŻE, LEDWO ŻYJESZ.
SPRÓBUJMY W TYCH DNIACH MOC ZNALEŹĆ
NIE WIESZ JAK, JA WIEM, ŻE TY WIESZ DOSKONALE.Co ja mam robić
1.Znów życie zadało swój cios w plecy
Mnie to boli a ono się cieszy
Szczęście które miałem odeszło
Jestem dorosły a czuje się jak dziecko
Nie umiem stawić niczemu czoła
W dół pochylona moja głowa
Nic nie robię nawet nie próbuje
Alkoholem swoje zdrowie psuje
Z każdym kieliszkiem jest coraz gorzej
Pomóż mi proszę cię Boże
Daj mi siłę bym walczył o swoje
Daj znak a ruszę na podboje
To co mam wiem to jest moje
Te wszystkie marzenia i myśli chore
Nic się nie układa nie skleję tego klejem
Gdzie mam miłość, wiarę, nadzieje
Porzuciłem to czy ty mi to zabrałeś
Pewnie zabrałeś mi jak spałem
Chciałbym czasem zrozumieć ten świat
Zamiast uśmiechu jest kolejna łza
Kolejny raz mam chęci do walki
Czuje się jak postać z bajki
Lecz to wszystko mija nad ranem
Gdy się budzę, nie mam ochoty na śniadanie
Sam nie wiem co ja mam robić
Jak każdy dzień chce mnie dobić.
CO JA MAM ROBIĆ NIE WIEM
PRZEZ TO WSZYSTKO STRACIŁEM NADZIEJE
STRACIŁ SENS ŻYCIA BOBIK
BO CO JA MAM TUTAJ ROBIĆ
2.Chce odkryć wreszcie dokąd ja biegnę
Gdzie ten świat co wszystko jest pięknę
A nie ten co mnie przeraza
W serce wkradła mi się zaraza
Zabiła we mnie ludzkie uczucia
Powoli wszystko ze mnie wyrzuca
Kolejny raz upiłem się
Nie wiem czy to dobre czy złe
Anioła nie ma, diabla też nie
Kto przez to wszystko prowadzi mnie
Szukam odpowiedzi ale jej nie ma
Szukam swojego przeznaczenia
Miłość znikła, wiara upadła.
Nadzieja opuściła wszystkie miasta
Co mam robić dalej nie wiem
Chyba mijam się z własnym celem
Artur tak jak nie jeden was
Chce pojąc ten świat
Ile zalet, ile wad
Każdy z nas ma
Przykre to jest ale cóż
Może chwycę w rękę nóż
I wbije sobie go prosto w serce
Może wtedy będę widział życia trochę więcej
Jak wszystko przelatuje mi przed okiem
Ile rzeczy przepuściłem bokiem
To co nie miało znaczenia
Teraz go nabiera bez wątpienia
Życie się zmienia i my się zmieniamy
Ale czy wszyscy rade tu damy
Może wystarczy być tu tylko sobą
Bliscy w tym na pewno pomogą
Już wiem co mam robić
Iść do przodu i nie dać się dobić.
JUŻ WIEM CO MAM ROBIĆ
W SIŁĘ WŁAŚNIE URÓSŁ BOBIK
SENS ŻYCIA JEST W KAŻDYM Z NAS
WIĘKSZOŚĆ RZECZY POKAŻE NAM CZAS.Doceń to co masz
Doceń to co masz
A masz wiele
Żyjemy tylko raz
Znajdźmy tą nadzieje
1. Wielu z nas tylko tu narzeka
Patrzy z zawiścią na drugiego człowieka
W głowie myśli co tylko zazdroszczą
Trudno nam wyciągnąć rękę pomocną
U innych widzimy jak im się układa
Nie których słów powiedzieć nie wypada
Myślimy że, oni żyją bez stresu
Bo dawno doszedł do sukcesu
A nie widzimy co sami mamy
Gdzieś w pustce giną nasze plany
Nie możliwe staje się każde marzenie
Zazdrość wtedy odbiera nam nadzieje
Nie doceniamy co dał nam Bóg
Zdarza się życie wytykamy mu
Pretensji tysiąc, żadnego dziękuje
Co człowiek że, sobą reprezentuje
Między nami coś się psuje
Otwórz oczy podnieś powieki
Zamknij usta jak masz tu bredzić
Nie patrz na innych, ty też jesteś ważny
Na co ty tak ciągle patrzysz
Nie doceniasz i tak tego co dostałeś
Cały czas tylko tu narzekałeś
Wytykałeś innym ich błędy i wpadki
A to ciebie życie rozłożyło na łopatki
Nie rozumiesz tego to ja już nie wiem
Twoje życie jest jednym wielkim gniewem
Niektórzy maja gorzej ale znaleźli swoje szczęście
Bo otworzyli a nie zamknęli swoje serce.
2. Jak KACZOR też otarłem się o śmierć
Też narzekałem że, jest mi źle
Były chwile że nie chciało się żyć
Pewnie miałeś tak i ty
Szybko trzeba wyciągać wnioski
Wchodzenie w zakręt na dużej prędkości
Gdy traci się nad pojazdem panowanie
Tylko czekasz co teraz się stanie
Serce bije coraz szybciej
Myśli czy ktoś żywy wyjdzie
Nie wiedziałem co się wydarzy
Nie było uśmiechu na twarzy
Bóg chciał byśmy wyszli z ADUSIEM z tego cało
Z samochodu coś tam zostało
Czasem i tak jest
Co ty masz nie wiesz sam
Życie potrafi się skończyć w sekundę
Gong zakończy ostatnią rundę
W oczach przelatuje wszystko po kolei
Nawet to czego żeśmy nigdy nie widzieli
Uspokój się zawsze jak coś cie wkurwia
Pomyśl że, może być druga runda
Odpocznij i zostaw myśli złe
Popatrz na życie swe
Masz coś to czego nikt nie ma
My potrafimy tego nie doceniać
W oknie widzisz jak inni tu żyją
Oni cieszą się każdą chwilą
Nie spędzają czasu na patrzeniu na innych
Nie mów że, ten świat jest dziwny
Chwyć życie w swoje ręcę
Czego tu chcieć więcej
Zostaw innych zostaw ich życie
Zajmij się sobą o to tu idzie
Żyjesz jak chcesz, to Boga plan
Każdy człowiek jakiś ma
Nawet gdy ciężko w nim bywa
Kolorowy świat się tobie rozmywa
Wierze ze wiesz co ważne jest
Podziękuj Bogu za każdy dzień
Bo nie wiesz jak i gdzie
Może już tu nie być cie
Żyjesz to korzystaj z tego
Choć czasem nie ma lekko
Dasz rade odszukaj w tym siebie
Odpowiedzi nie ma w niebie
Jest ona w tobie poszukaj ją
Wtedy to co masz docenisz to
Czasem bywa źle ja wiem to
Czasem problem zabiera nam moc
Czasem życie daje nam w twarz
Mimo tego doceń to co maszDojdę
Do wszystkiego nie dochodzę od razu.
Oprócz szczęścia, potrzeba też czasu.
Nie pobiegnę choć inni tak robią.
Dojdę powoli, zostawiając ich za sobą.
Wielki wyścig o pieniądz trwa.
Nie przeszkadza im nawet mgła.
Zrobią wszystko, by go mieć.
Nie biegniesz to dla nich jesteś śmieć.
Jesteśmy najlepsi tak sobie wmawiają.
Czyste zasady w dupie je mają.
Biegną lepiej niż sportowiec.
Każdy chce przecież na metę dobiec.
Nie liczą się z innymi, cel to forsa.
Wielki maraton made in polska.
Zostawiają przeszkody byś ich nie wyprzedził.
Nie pomoże tylko bredzi.
Dając innym mylne podpowiedzi.
Podkłada nogę bo nie chce być trzeci.
Tylko pierwsze miejsce jest najważniejsze.
Pieniądze są tu najcenniejsze.
Do tego jeszcze sukces dojdzie.
Zapierdzielają tu o jednym wiośle.
Człowiek ja się nie spieszę, idę powoli.
Dojdę pierwszy nie używając dłoni.
Na ostatnim odcinku oni odpadną.
Przed sama metą, wpadną w bagno.
Pieniądz wtedy nie pomoże im powstać.
Każdy z nas ma drugą postać.
Jedna jest prawdziwa, druga udawana.
Raz jesteśmy sobą. raz udajemy bałwana.
Stoję, patrze jak oni wszyscy biegną.
Ścigają się szybko i prędko.
Ja dalej stoję i na to patrze.
Czy już nie będzie inaczej.
Chyba nie raczej.
Każdy z nas wiem potrzebuje pieniędzy.
Nikt nie chce żyć w nędzy.
Ale zapominamy o najważniejszym.
To nie pieniądz czyni nas być lepszym.
Idę powoli nie widzę jeszcze mety.
Mnie to nie martwi jak was niestety.
Droga po hajs nie jest trudna.
Wkładam serce w to co kocham.
I wygrana jest podwójna.
Nie muszę mieć milionów w domu.
Byle żyło mi się godnie ziomuś.
Ci co wkładają serce, to wygrają.
Ludzie o tym zapominają.
Wszystko byś zrobił, by mieć te parę stów.
Te rymy nie ścinają wam głów.
Ale zwalą cię z nóg.
Dojdę pierwszy, ruszając ostatni.
To wy jesteście jak sterowane lalki.
Steruje tobą demon tego pieniądza.
Dobre rady ty odtrącasz.
Chciałeś mieć, biegłeś lecz się nie udało.
Zamiast po pieniądz do więzienia cie zabrano.
Przekręty szykowała się duża kasa.
Lecz to już nie jest twoja trasa.
Sam sie zgubiłeś, czy ten hajs.
Za swoją chciwość teraz płać.
Ja już widzę, jak niektórzy nie mogą.
W momentach trudnych przestają być sobą.
Wypadają po kolei z tego wyścigu.
Ja mam drogę pełną przygód.
Jestem na mecie a was tu nie ma.
Gdzie są ci najlepsi teraz.
Odpadli a podobno byli faworytami.
I już na samo dno pospadali.
Wkładaj człowiek serce a wygrana będzie twoja.
Taka mała rada moja.
Nie biegnij jak oni, idź powoli.
Obejdzie się bez używania broni.
Dojdziemy to mety kiedyś to wiem.
Ale z wami nie ścigam się.Drzwi do piekła
Stoisz i żegnasz ją w drzwiach
Namawia cie nie jedź, twierdzisz ze chcesz już iść spać
Całujesz ją i mocno przytulasz
Stoi zapalona twoja fura
Kocham cie powiedziała do ucha, za nim odjechałeś
Ja ciebie tez kochanie, wiesz o tym doskonale
Zamyka drzwi i jedzie przed siebie dalej
Dzwoni telefon odbiera go
Siema co robisz pyta jego ziom
Jadę do domu, jestem zmęczony
Co ty kurw..jesteś z samoobrony
U mnie jest impra, wpadnij na chwilkę
Ulega mu i wpadnie za godzinkę
Jest już w domu i bierze kąpiel
Sprawdził jeszcze pocztę na kompie
Wypalił płytę dla swojej kumpeli
Bo nagrywa ją już od niedzieli
Jeszcze tak myśli czy warto na ta imprę wpadać
Nikt przecież nie będzie go błagać
Że go nie ma nie będą płakać
Jednak wpadnie zobaczyć co tam się dzieje
Na pewno jest tam dziś weselej
Dzwoni do drzwi, otwiera mu ziom
Wchodzisz i już podoba mu się to
Dziewczyna myśli ze jej facet śpi
Pewnie o mnie teraz śni
Też idę śnic o swoim facecie
Na tej imprezie alkohol pozwoli mu odlecieć
Otworzyłeś dziś drzwi do piekła
Twoja lina powoli pęka
Chciałeś oszukać ale kogo
Wszystko się skończy tą nocą
Jest już mu dobrze jak to po drinkach
Obok niego trochę zachwiana dziewczyna
Chce zagadać lecz język się już pląta
A prościej to rusza się anakonda
Idzie na taras, trochę otrzeźwieć
Słyszy zatańczysz, patrzy no pewnie
Jest okazja warto ją wykorzystać
Jest pijana wiec to łatwizna
Alkohol spowodował że, nie myśli wcale
Mimo ze ma kobietę napiera dalej
Zadowolony z siebie bo uległa mu
Poszła z nim, obejrzeć jego wóż
I gdy jego kobieta słodko spała
Inna mu h..do buzi brała
Głośno piszczała. dobrze wyrucha…
Na koniec jeszcze po kieliszku szampana
Dobrze mu nie ma co
Już powoli kończy się ta noc
Myśli jak tu do domu dojechać
W takim stanie kierować się nie da
Nie odbiera telefonu żaden kolega
Z buta nie pójdzie dużo ryzykuje
Wsiada i odpala swoja furę
Powoli trzeźwieje już przecież
Wiec pewnie drogą jedziesz
Idą jakieś laski i chcąc się popisać durniu
Myślałeś że, rzucą ci się do stop tu
Zwiększa się prędkość na budziku dwieście
Przed tobą zakręt nie hamujesz jeszcze
Tracisz kontrole nad swoim pojazdem
Przed oczami wszystko robi się ciasne
Drzewo, huk i wszystko jasne
Diabeł otworzył do piekła mu drzwi
On je otwiera zanim wstanie świt
Jego kobieta właśnie się budzi
Patrzy na telefon i wyłącza budzik
On wiele dla niej znaczy
A raczej znaczył wiele
Choć nie wie że, był skurwielem
Pisze mu eski lecz telefon jego milczy
Diabeł miał apetyt wilczy
Nie wie że go już nie ma wśród żywych
Do takich wiadomości nikt z nas nie przywykł
Słyszy ona, dzwonek do drzwi
Myśli kto o tej porze mógł przyjść
Podchodzi i drzwi otwiera
Cześć mówi jej kumpela
Czemu zawdzięczam wizytę ją pyta
Słuchaj i nie zadawaj pytań
Powiem ci coś ważnego
Chodzi o twojego chłopaka, lekko
Zdziwiona jej mina
Kumpela wyjaśniać jej zaczyna
Wczoraj była impreza u Lecha
Twój chłopak tez tam przyjechał
Jak to przecież jechał do domu
Rozmowę przerywa dźwięk domofonu
Ten dzień jest chory, co tu się dzieje
Na widok policji dusza jej mdleje
Speszona mówi że jest niewinna
Lecz sprawa jest zupełnie inna
Czy twój chłopak ma czerwone audi
Tak a stało się coś, nie odzywa się, ona się martwi
Wczoraj wieczorem miał wypadek
Uderzył w drzewo to nie przypadek
Miał we krwi 2 promile
Zaniemówiła na krótką chwile
Żyje prawda, nic mu nie jest
Funkcjonariusz odbiera jej nadzieje
Przykro mi zginął na miejscu
Nie miał szczęścia w nieszczęściu
Łzy po jej policzkach się rozpływają
Policja wychodzi i odjeżdżają
Cierpi teraz, przecież go kocha
Na kumpele puściła focha
Gdy powiedziała że, z nią się przespał
Krzyczała z łzami, weź przestań
To nie możliwe w to nie uwierzę
Nie mógł przecież zachować się jak zwierze
To samo potwierdza o zdradzie inna kumpela
Nie potrafi już myśli pozbierać
Została sama w swoim pokoju
Bierze tabletki i litr napoju
Łyknęła wszystkie od razu na raz
Matka uratować się ją starała
Jej niestety się to nie udało
Pogotowie ją zabrało
Takich sytuacji bywa ze sto
Diabeł znów górą, kolejny zgon
Pod impulsem robimy głupoty niestety
To wielki dramat a nie kabarety
więcej..