Żywoty równoległe - ebook
Żywoty równoległe - ebook
Nobliści i wodzowie, koniunkturaliści i święci – ikony polskiej kultury i polityki zestawione w intrygujące duety
WYSZYŃSKI – GIEREK
CZARTORYSKI – MICKIEWICZ
WALENTYNOWICZ – KUROŃ
MIŁOSZ – JAN PAWEŁ II
PIŁSUDSKI – DMOWSKI
Czy kult bohaterów uskrzydla nas, czy krępuje? Wyjaśnia czy zaciemnia narodowi jego dzieje? Czy istnieje tylko jeden przepis na patriotyzm? Na te i wiele innych pytań o polskość odpowiadają Andrzej Nowak i Dorota Truszczak w pierwszych takich „żywotach równoległych” znanych Polaków.
Książka jest owocem rozmów, które od kilku lat autorzy prowadzą na antenie Polskiego Radia w ramach audycji „Historia żywa”. Tytuł „Żywoty równoległe” to aluzja do wybitnego dzieła Plutarcha z Cheronei i inspiracja do wykorzystania tej samej metody i celu. Autorzy pobudzają do dyskusji, próbują ocalić uniwersalne idee i wartości wspólne dla Polaków. Zderzają losy czterdziestu dwóch wybitnych ludzi, żyjących w tych samych czasach, ale niekiedy zupełnie inaczej realizujących swoją misję społeczną. Z ich opowieści wyłania się niejednoznaczny, barwny i fascynujący obraz Polski ostatnich dwustu lat.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-07712-2 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
„Za wolność waszą i naszą”
.
Książę, który najpierw podziwiał, wierzył w szlachetność i wspierał cara Aleksandra I, a następnie wystąpił przeciwko Rosji, oraz autor jednego z najsłynniejszych cytatów w historii polskiej literatury: „imię jego czterdzieści i cztery”, to dwaj bohaterowie opowieści, noszący to samo imię. Pierwszy z nich, Adam Jerzy Czartoryski, w swoim prawie stuletnim życiu piastował funkcję ministra spraw zagranicznych Rosji, ale też kierował Rządem Narodowym podczas powstania listopadowego, za co kolejny car, Mikołaj I, wydał na niego wyrok śmierci. Po klęsce zrywu emigrant w Paryżu; w stolicy Francji był przywódcą obozu konserwatywno-liberalnego Hôtel Lambert i w oczach swoich zwolenników miał status króla.
Drugi bohater to Adam Mickiewicz, wieszcz, który „wielkim poetą był”. Także wizjonerem, publicystą, działaczem politycznym. Jego ostatnia akcja patriotyczna to próba utworzenia Legionu Polskiego do walki z Rosją. Co tych dwóch Adamów łączyło, a co dzieliło w myśleniu i działaniu na rzecz niepodległości Polski?
DOROTA TRUSZCZAK: Książę Adam Jerzy Czartoryski urodził się w 1770 roku. Był synem Izabeli z Flemingów oraz księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego – przynajmniej oficjalnie, ponieważ plotka głosi, że jego biologicznym ojcem był Mikołaj Repnin, ambasador rosyjski w Warszawie. Młody książę Adam Jerzy uczestniczył w wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku w obronie Konstytucji 3 maja. Za tę walkę otrzymał Order Virtuti Militari. Jak to się stało, że niebawem został przyjacielem cara Aleksandra I oraz rosyjskim ministrem spraw zagranicznych?
PROFESOR ANDRZEJ NOWAK: Zanim o biografii księcia Adama Jerzego, może o tej wspólnocie czy skojarzeniu tutaj dwóch Adamów. Jest teraz taka idiotyczna reklama porównująca carycę Katarzynę z Catherine Deneuve tylko dlatego, że mają to samo imię. Akurat to samo imię w wypadku księcia Adama Jerzego i Adama Bernarda Mickiewicza nie jest jedynym powodem, dla którego warto ich ze sobą zestawić. Ich życie splatało się wielokrotnie. Mickiewicz w pewnym sensie zawdzięczał swoją edukację i po części na niej opartą swoją wielkość poetycką właśnie księciu Adamowi Jerzemu. Czartoryski stworzył system szkolny, który pozwolił młodemu chłopcu z prowincji w Nowogródku osiągnąć europejski poziom wykształcenia w Wilnie. Książę będzie później patronował także kolejnym krokom Mickiewicza – już przed wielkim audytorium w Paryżu, w Collège de France, w okresie Wielkiej Emigracji.
Ale wróćmy do samego księcia Czartoryskiego. Rzeczywiście, jego matka Izabela była panią romansową, z kolei formalny ojciec, książę Adam Kazimierz, żonę także, nazwijmy to, zaniedbywał. Jak z pochodzeniem Adama Jerzego było, to znaczy kto był jego prawdziwym ojcem, tego już się pewnie nie dowiemy.
W grę wchodzi jeszcze jakiś książę francuski, jak głosi kolejna plotka.
Ograniczyłbym, ze względu na podobieństwo, podejrzany krąg do ojca legalnego, czyli Adama Kazimierza, i wspomnianego przez panią ambasadora rosyjskiego Mikołaja Repnina. Portrety dojrzałego księcia Adama Jerzego i wizerunki Repnina – z którym Izabela Czartoryska miała niewątpliwy romans – w podobnym wieku zdradzają wiele cech wspólnych. Oficjalni, by tak rzec, rodzice księcia Adama Jerzego na dalszym etapie swojego małżeńskiego rozwoju staną się przykładem prawdziwego, wielkiego zaangażowania patriotycznego. I będą do takiej roli, do takiego wzoru swojego syna przygotowywać. Ponieważ pochodził z jednego z najbogatszych domów arystokratycznych w Polsce, wywodzącego się z rodu Giedymina, jak Jagiellonowie, odebrał odpowiednie do tego wychowanie. Miał znakomitych preceptorów, jak Grzegorz Piramowicz, Franciszek Kniaźnin, Norblin. Szybko też został wysłany na zagraniczny tour edukacyjny, poznał wybitne postaci europejskiego intelektu, takie jak Johann Gottfried Herder, Goethe czy – w Anglii – Edmund Burke. To oczywiście poszerzało horyzonty tego młodego człowieka. Już wtedy dał on dowód jednej cechy w stopniu rzeczywiście fenomenalnym. Ja w każdym razie, studiując różne postaci historyczne, nie spotkałem drugiego człowieka tak pracowitego! Każdy, kto zawita w progi Biblioteki Książąt Czartoryskich w Krakowie i zechce rzucić okiem choćby na inwentarze tego, co zostało po księciu Adamie Jerzym, te setki tysięcy listów, które on napisał... Każdy, powiadam, musi zadać sobie pytanie: jak to możliwe? Tyle zrobić, tyle napisać?
Pamiętniki, rozprawy, poematy, tłumaczenia dzieł antycznych, dużo tego...
Ten człowiek musiał pracować trzydzieści godzin na dobę. Nie do pojęcia jest dla mnie, że można w ogóle przeczytać tyle memoriałów, raportów i dzieł, także literackich, które były do niego adresowane. I tyle napisać co on, w jakimś zdumiewająco silnym poczuciu obowiązku służby sprawie: dla Polski. Tak został wychowany, głównie przez matkę, która po okresie burzliwym i romansowym stanie się w końcu lat osiemdziesiątych osiemnastego wieku wzorem „matki Spartanki”.
Prawda, że dyplomacja, to jest działania i stosunki między narodami, musi mieć przeważny wpływ na przyszłość Polski, ale zawierzcie mi, Szanowni Rodacy, jakożkolwiek wiele znaczą chęci ku nam Europy, jest to jednak przedmiot drugiego rzędu w naszych poczynaniach. Narody nie umierają i same są głównymi sprawcami swych losów, cnotami tylko mogą utrzymać i przedłużać swe pomyślności.
Książę Adam Jerzy Czartoryski, Do Polaków w emigracji, 19 listopada 1832 roku
Książę Adam Jerzy Czartoryski wrócił z zagranicy do domu rodzinnego u schyłku Sejmu Czteroletniego. Zdążył jeszcze być świadkiem uchwalenia Konstytucji 3 maja. Dlaczego chwycił za broń w jej obronie?
Do tego się przygotowywał, chciał walczyć. W wojnie 1792 roku za bitwę pod Grannem dostał Order Virtuti Militari. Kiedy następuje klęska, ogromne majątki zaangażowanych patriotycznie książąt Czartoryskich zostają całkowicie zniszczone, splądrowane przez wojska rosyjskie. Żeby uniknąć ostatecznej ruiny, Adam Kazimierz i Izabela decydują się wysłać jako zakładników swoich synów, Adama Jerzego i Konstantego, na dwór carycy Katarzyny, jeszcze w ostatnich miesiącach jej życia. Tak właśnie, w roli zakładnika, trafia do Petersburga młody książę Adam Jerzy. Swoim nastrojom daje wyraz jako poeta – bo pamiętajmy, że książę zapisał się w historii literatury polskiej okresu sentymentalizmu swoim ogromnym poematem Bard polski, stworzonym pod wrażeniem likwidacji Rzeczpospolitej. To wzruszający poemat rozpaczy związanej z upadkiem Polski. Właśnie w takim nastroju jedzie do Petersburga. Sytuacja zmienia się, kiedy po śmierci Katarzyny tron obejmuje Paweł I. Wówczas następcą tronu staje się automatycznie jego syn Aleksander. Przyszły car, umiejący roztaczać aurę liberalizującego młodego człowieka, wciąga księcia Adama Jerzego w swój krąg towarzyski. W dodatku ma niezwykle piękną żonę, która zakochuje się bez pamięci w księciu, z wzajemnością. Powstaje zdumiewający trójkąt, i to nie jest już żadna plotkarska historia, tylko prawdziwa tragedia księcia Czartoryskiego.
Urodziła się córka...
Tak, ale to zdumiewająca sytuacja, w której Aleksander, wiedząc doskonale o tym romansie, bynajmniej nie zrywa stosunków z księciem Adamem Jerzym, sam zresztą prowadzi dość bujne pozamałżeńskie życie erotyczne. Paradoksalnie umacnia się przyjaźń księcia z carewiczem. Z chwilą narodzin nieślubnego dziecka żony następcy tronu interweniuje jednak sam cesarz Paweł. Ojciec Aleksandra wysyła Adama Jerzego jak najdalej od Petersburga. W 1799 roku mianuje go na placówkę dyplomatyczną przy Królestwie Sardynii w Turynie. To debiut księcia w roli reprezentanta Imperium Rosyjskiego. Poznaje wtedy praktycznie arkana europejskiej polityki w gorącym okresie wojny Rosji z rewolucyjną Francją. Prędko jednak, kiedy w marcu 1801 roku zostaje zamordowany Paweł I – z przyzwoleniem swojego syna Aleksandra – książę może wrócić do Petersburga, do stolicy imperium. Fakt, że jego przyjaciel został właśnie samowładnym carem, automatycznie uruchamia niebywałą karierę polskiego patrioty nad Newą. Książę Adam Jerzy ciągle nosi manifestacyjnie Order Virtuti Militari na szyi – bo tak się wtedy nosiło, na wstążeczce na szyi – kłując tym w oczy rosyjskich dworaków u boku cara. Czuł się przede wszystkim Polakiem i podkreślał, że jeżeli służy Aleksandrowi, to w nadziei i przekonaniu, że ten może odbudować Polskę.
I z tego powodu książę Adam Jerzy został ministrem spraw zagranicznych Rosji? Był nim w latach 1804–1806, kiedy Rosja budowała koalicję antynapoleońską. Czartoryski był wrogiem Napoleona, nie lubił go.
Tak, może warto to zaznaczyć, bo to szczegół mało znany także Rosjanom, że system ministerstw w Rosji wymyślił wspólnie z Aleksandrem I właśnie książę Adam Jerzy. Wcześniej przez cały wiek osiemnasty funkcjonowały tak zwane kolegia, a w Rosji przedpiotrowej, czyli od szesnastego do siedemnastego wieku, były prikazy, nie było ministerstw. W 1802 roku wprowadzono system ministerialny i wtedy pierwszym wiceministrem spraw zagranicznych został mianowany książę Adam Jerzy. Faktycznie to on od początku kierował tym urzędem, nominalnie tylko zarządzanym przez starego Aleksandra Woroncowa. Formalnie książę Adam Jerzy został w 1804 roku drugim w historii ministrem spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego. Mówię o tym także dlatego, że Rosja pamięta tradycję swojej polityki zagranicznej. W roku 2002, kiedy Federacja Rosyjska obchodziła dwusetlecie urzędu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pełniący wówczas tę funkcję minister Igor Iwanow przyjechał specjalnie na grób księcia Adama Jerzego do Sieniawy, tylko po to, by złożyć kwiaty przy trumnie swojego poprzednika... I to pomimo że książę Adam Jerzy stał się w końcu wrogiem numer jeden Rosji i otworzył listę skazanych na ścięcie z woli i wyroku cara Mikołaja I...
I, o paradoksie, po powstaniu listopadowym Francja udzieliła mu gościny jako emigrantowi, choć wcześniej występował przeciwko niej na rzecz Rosji. Rosji, która – jak uważał – stworzy federację narodów słowiańskich. Czartoryski opracował tak zwany plan puławski. Zawarł w nim ideę, że przyszła Polska będzie zbudowana z terytoriów zabranych przez Rosję Prusom i Austrii. Czy był naiwny w takim myśleniu?
Sam Czartoryski się nad tym zastanawia w swoich pamiętnikach, czy dobrze wtedy zrozumiał naturę rosyjską. Na początku swojej służby w Petersburgu liczył, że można pogodzić interes polski i rosyjski; że jeśli Rosja Aleksandra I odbierze Prusom całość zaboru pruskiego, odbierze Austrii całość zaboru austriackiego i odbuduje Rzeczpospolitą w pełnym kształcie terytorialnym, przyłączoną do wspólnego domu Romanowów, to stopniowo siła odrodzonej w ten sposób Rzeczpospolitej zrównoważy siłę rosyjskiego rdzenia imperium i będzie mogła powstać dualistyczna monarchia rosyjsko-polska. Trochę tak jak później Austro-Węgry. Książę Adam Jerzy zakładał, że jeśli Aleksander I wykona choćby pierwszy krok, to znaczy skupi wszystkie ziemie polskie pod swoim panowaniem, wtedy Polska stanie się już na tyle silna, że nawet gdy Rosja nie zechce się zaadaptować do takiego dwubiegunowego układu wewnątrz imperium, to jego polska część będzie miała dość sił, żeby się przeciwstawić próbom narzucenia rosyjskiej dominacji. To rozumowanie zostało brutalnie sfalsyfikowane właśnie przez Aleksandra I, po raz pierwszy w roku 1805, kiedy zrezygnował z podpowiadanych mu przez księcia Adama Jerzego planów walki przeciwko Prusom i sprzymierzył się raz jeszcze z Berlinem. Oczywiście przymierze rosyjsko-pruskie mogło być zawarte wyłącznie na szkodę Polski. Czartoryski to zapamiętał.
Ale nie opuścił cara Aleksandra I, pozostał przy Rosji. Nie wiemy, jak oceniał skuteczność kampanii napoleońskiej. Zapewne nie życzył Napoleonowi wszystkiego najlepszego, ale nie przewidział jego porażki. Reprezentował Rosję na kongresie wiedeńskim w 1815 roku. Zatem trzymał się mocno Moskwy?
Jeżeli zwracamy uwagę na trwałość orientacji księcia Adama Jerzego na Rosję, to trzeba wskazać na dwa aspekty. Pierwszy – osobisty. Wspomniałem o nim słowem „tragedia”. Ona połączyła Adama Jerzego z Aleksandrem. Dopóki żył Aleksander, dopóty Czartoryski nie chciał występować przeciwko Rosji. To była kwestia honoru, uważał, że zawdzięcza coś temu człowiekowi, nie chciał szkodzić przyjacielowi i zarazem mężowi kobiety, z którą uczucia łączyły go trwale – przynajmniej do 1815 roku, bo po kongresie wiedeńskim książę Adam Jerzy będzie się starał zapomnieć o tej miłości i znajdzie dla siebie, już jako bardzo dojrzały, czterdziestosiedmioletni mężczyzna, młodszą o blisko trzydzieści lat żonę, księżnę Annę Zofię Sapieżankę.
Trwałość osobistych związków z carem nie była jedyną przeszkodą w zerwaniu z Rosją. Czartoryski uważał, że stawka na Rosję w sytuacji, kiedy większość Polaków związała swoje nadzieje z Napoleonem, jest swego rodzaju zabezpieczeniem przyszłości Polski, bo nie wiadomo przecież, kto wygra. A Napoleona uważał za wyjątkowo cynicznego gracza, który traktuje narody jak liczmany w swojej imperialnej grze i nie będzie dla Polski poświęcał niczego z własnej sławy, własnych interesów. Zatem warto było przy takim założeniu „obstawić” drugą możliwość w tej konfrontacji, która nieuchronnie się przecież zbliżała, między dwoma największymi imperiami kontynentalnymi: Francją i Rosją. I dopóki mógł, pozostał temu wyborowi wierny. Ale nigdy nie stoczył się do roli sługusa carskiego. Kiedy car zdradza te plany, które wcześniej akceptował, a które dla Czartoryskiego były drogą do odbudowy Polski, książę Adam Jerzy podaje się do dymisji, rezygnuje z funkcji ministra spraw zagranicznych.
Realizuje natomiast inną misję. Na szczęście! To misja kuratora wileńskiego okręgu szkolnego, obejmującego całość ziem Rzeczpospolitej pod zaborem rosyjskim. I właśnie to dzieło księcia Adama Jerzego, realizowane od 1803 roku przez dwie dekady, jest punktem stycznym z losami młodziutkiego Adama Mickiewicza. Pod patronatem i opieką księcia Adama Jerzego system edukacji – od Wilna po wołyńskie Ateny, czyli po Krzemieniec – stał się właściwie przedłużeniem dzieła Komisji Edukacji Narodowej, umocnił na tym ogromnym obszarze polską kulturę i język. To było stojące na najwyższym poziomie szkolnictwo polskie, nie rosyjskie. Ono wychowało w nowoczesny sposób pokolenie polskich patriotów, dając im edukację według najnowszych europejskich wzorów. Uniwersytet Wileński, jego szkoły wydziałowe, wspomniane Liceum Krzemienieckie – to ośrodki kształtowania przez następnych dwadzieścia lat nowej generacji polskiej elity kulturalnej, najwspanialszej, jaką Polska kiedykolwiek miała, z Adamem Mickiewiczem i Juliuszem Słowackim na czele.
W 1815 roku na kongresie wiedeńskim powołano Królestwo Polskie. Czartoryski zaprojektował konstytucję dla tego nowego państewka pod skrzydłami Rosji. W tak zwanej Kongresówce pełnił też różne funkcje. Jak ocenić zasługi księcia właśnie na kongresie wiedeńskim? Czy one są przeceniane, czy niedoceniane? Mówię o powstaniu Królestwa Polskiego.
Książę nie reprezentował Rosji na kongresie wiedeńskim. Robił to osobiście car, a Czartoryski był, jeśli można tak powiedzieć, postacią, którą Aleksander trzymał w Wiedniu obok siebie, żeby niejako straszyć sprawą polską pozostałych partnerów w wielkiej geopolitycznej grze, która wtedy, po wojnach napoleońskich, toczyła się przy dźwiękach walca – i mazura – nad pięknym modrym Dunajem. Car naciskał w ten sposób na Prusy, Austrię i przede wszystkim na Wielką Brytanię, najbardziej niechętną oddawaniu Rosji jakichkolwiek ziem z byłego zaboru pruskiego czy austriackiego – bo chciał po prostu powiększyć obszar, który zostanie przekazany pod kontrolę rosyjskiego imperium. Występował więc car jako patron sprawy polskiej. Poszerzał swoje panowanie w Europie Środkowej, ale zarazem na zdobytych w ten sposób etnicznie polskich ziemiach, wykrojonych z pruskiego zaboru, tworzył państewko z przywróconą nazwą „Królestwo Polskie”, nazwą, której nie odnowił Napoleon. Królestwo miało być rządzone w oparciu o polskie prawo, o konstytucję, najbardziej liberalną w ówczesnej Europie – w jej układaniu książę Adam Jerzy brał największy udział – z przywróconym sejmem i senatem, a także z własną siłą zbrojną, niedużą, ale świetnie wyszkoloną. W dodatku car złożył na ręce księcia Adama Jerzego jednoznaczną deklarację, że to państewko zostanie poszerzone wewnętrznie w ramach Imperium Rosyjskiego przez dodanie do niego tak zwanych ziem zabranych, czyli ziem litewsko-ruskich, zajętych przez Rosję w pierwszych trzech rozbiorach. Czartoryski, traktując poważnie to przyrzeczenie – powtórzone przez Aleksandra także przed sejmem Królestwa Polskiego – uważał, że warto nadal stać przy carze i pilnować, by zostało ono zrealizowane, to znaczy żeby nie tylko Warszawa, ale również Wilno, Grodno, Nowogródek, to jest rodzinne strony Adama Mickiewicza, o którym za chwilę także będziemy mówili – żeby one także stały się częścią państwowości polskiej. Miały być, co prawda, złączone pod berłem władcy rosyjskiego, ale z pełną możliwością odbudowy polskiego życia kulturalnego i gospodarczego. Taką miał nadzieję książę Czartoryski, i nie on jeden tylko.
Te nadzieje zostały pogrzebane w 1823 roku, kiedy Mikołaj Nowosilcow – niegdyś, na początku panowania Aleksandra I, przyjaciel księcia Adama Jerzego w tak zwanym komitecie młodych doradców cara, a po 1815 roku senator rosyjski, który miał z ramienia władcy nadzorować rozwój sytuacji w Królestwie Polskim i na ziemiach litewsko-ruskich – postanowił zniszczyć ostatecznie pozycję księcia i zarazem marzenia o polskiej niezależności. Użył do tego celu sugestii, że w nadzorowanych przez Czartoryskiego szkołach młodzież spiskuje przeciw monarsze, że próbuje obalić cały system carski i upomina się o „nierozsądną narodowość polską”. Tak wybuchła sprawa filomatów i filaretów. W 1823 roku zaczęły się prześladowania tych młodych ludzi, wśród których najważniejszy dla polskiej kultury okaże się Adam Mickiewicz. Po tym ataku, uderzeniu w Uniwersytet Wileński, książę Adam Jerzy został zmuszony do dymisji z funkcji kuratora wileńskiego okręgu szkolnego. Nie był w stanie bronić go dłużej przed carską administracją, przed rusyfikacyjnymi dążeniami, które reprezentował Nowosilcow.
W roku 1825 zmarł Aleksander I. Czy w tym momencie powoli zaczyna się rodzić „nowy” książę Czartoryski? Sytuacja wyglądała tak: nie mógł się dogadać z wielkim księciem Konstantym, krytykował jego politykę, postulował włączenie ziem pozostałych pod zaborem rosyjskim do Królestwa Polskiego. I zwróciły na to uwagę środowiska patriotyczne, skoro kiedy w 1830 roku wybuchło powstanie listopadowe, został wybrany na prezesa Rządu Narodowego. Można by to uznać za punkt zwrotny w życiorysie Czartoryskiego. Przecież nowy car Mikołaj I wydał na niego wyrok śmierci. Książę musiał opuścić Polskę. W roku 1833 znalazł się na emigracji w Paryżu. Trzy lata wcześniej napisał esej i list o dyplomacji z wizją pokojowej Europy, która szanuje prawa jednostki i broni słabsze narody przed silniejszymi. Jak Pan Profesor ocenia życie Czartoryskiego na starcie?
Można powiedzieć, że życie księcia Adama Jerzego dzieli się jakby na trzy trzydziestolecia – żył nieco ponad dziewięćdziesiąt jeden lat. To trzecie, może najbujniejsze, najbardziej aktywne, zapowiedziała śmierć Aleksandra I. Odejście enigmatycznego cara, eksprzyjaciela, jak gdyby uwolniło Adama Jerzego od zobowiązań. Wybuchło nieudane powstanie dekabrystów w Rosji. Wtedy ujawnione zostały kontakty rosyjskich spiskowców z polskim Towarzystwem Patriotycznym, również działającym w konspiracji. W rezultacie doszło do procesu członków Towarzystwa, oskarżonych o antypaństwowe knowania. Odbywał się on przed sądem sejmowym Królestwa Polskiego. Kluczową rolę odgrywał w tym sądzie książę Czartoryski. Wyrok uniewinnił oskarżonych od zbrodni stanu, jakby sędziowie uznali, że wina zarzucana podsądnym: konspirowanie w celu odzyskania niepodległości Polski w granicach sprzed drugiego rozbioru – nie jest żadną winą. Był to policzek wymierzony w twarz nowego cara, Mikołaja I, który chciał surowych wyroków skazujących, i rzeczywiście będzie potem konsekwentnie prześladował polskich patriotów skupionych w konspiracyjnym Towarzystwie. Wtedy właśnie książę Adam Jerzy pokazał, że nie łączą go już żadne więzy z Rosją, z carem, że jest gotów jednoznacznie opowiedzieć się po stronie programu odzyskania pełnej niepodległości.
W listopadzie 1830 roku nie uważał, żeby był to dobry moment na powstanie przeciw potędze imperium Mikołaja I, a zwłaszcza nie uważał, że uchwalony przez sejm Królestwa Polskiego akt detronizacji Mikołaja jako króla jest szczęśliwy dla sprawy polskiej. Ale opowiedział się po stronie powstania i stanął na czele jego rządu, otwierając tym samym listę wrogów cara Mikołaja. Walkę z carem i z jego imperium będzie prowadził już do końca życia tego władcy – do 1855 roku. Zorganizuje ze swej emigracyjnej centrali niewiarygodnie rozległą sieć informatorów, agentów, którzy będą przeciwdziałali postępom Imperium Rosyjskiego w Europie Wschodniej, od Kaukazu poczynając, na Szwecji i Finlandii na północy kończąc.
Książę Adam Jerzy starał się realizować politykę prometejską, opartą na koncepcji budzenia aspiracji niepodległościowych małych narodów, których wtedy jeszcze wielu w Europie nie uważało w ogóle za narody: Ukraińców, Tatarów krymskich, górali kaukaskich – Czerkiesów, jak ich wtedy nazywano, Finów. Czartoryski chciał ich pobudzić do walki przeciwko Imperium Rosyjskiemu. Walki, której centralnym ogniwem miała być właśnie Polska. To był zupełnie nowy, oryginalny wkład księcia Adama Jerzego do polskiej myśli politycznej. Obok tego przypomniana być musi jego chyba największa zasługa na polu kultury i pamięci. Jej symbolem jest kupiony przezeń Hôtel Lambert, pałac na Wyspie Świętego Ludwika, w samym sercu Paryża. Tam skupiło się życie kulturalne i literackie emigracji. To było miejsce, w którym spotykali się Słowacki, Mickiewicz, Chopin... Mickiewiczowi przecież to właśnie książę Adam Jerzy załatwił – jeżeli można użyć takiego nieładnego określenia – u władz francuskich wysoką katedrę profesora literatur słowiańskich w Collège de France, zajmowaną od 1840 roku.
Długo jednak tym profesorem nie był. Jego działalność polityczna spowodowała, że usunięto go z uczelni.
Tak, sprawiło to połączenie w paryskich wykładach Mickiewicza inspiracji Towiańskim z sympatiami do Napoleona, źle wtedy widzianymi przez rząd francuski. Ale to dopiero upadek koniunktury politycznej po powstaniu styczniowym – rolę dyplomatycznego reprezentanta powstania będzie sprawował syn księcia Adama Jerzego, Władysław Czartoryski – sprawi, że dzieło polityczne Hôtel Lambert urwie się już kilka lat po śmierci długowiecznego księcia. Idea organizacji współpracy narodów uciemiężonych przez Imperium Rosyjskie, przez imperia w ogóle, odżyje jednak po kilku dekadach w nowym wcieleniu: najpierw w myśli Józefa Piłsudskiego, a następnie w pewnym sensie także w koncepcji Jerzego Giedroycia. Można nie zgadzać się z tą myślą, można z nią polemizować, ale trudno nie widzieć jej ciągłości aż po wiek dwudziesty pierwszy.
Cóżby się z wami stało, nierozumne drzewa?
Tartak by was pochłonął i pociął na deski,
I tyle by z was było. Lecz w ziemi litewskiej
Razem z wami żył człowiek, który o was śpiewał.
Po zaściankach na Litwie różni Mickiewicze
Żyliby zwykłą pracą przykładnych Polaków.
Cóż by nas obchodziły te Tuhanowicze?
Któż by pamiętał imię córki Wereszczaków?
Po zaułkach wileńskich bracia filomaci
Przeminęliby nikłym, niepowrotnym cieniem.
Dzisiaj szukamy imion i serc tych postaci,
Które w historii On podmalował wzruszeniem.
Tyś mnie najpiękniejszymi przykuł łańcuchami,
Tyś dla mnie słowo pierwsze, pierwszy człowiek Adam!
Tyżeś mnie wyrwał z ziemi, uskrzydlił słowami,
I dumny jestem z mowy, którą i ja władam.
Antoni Słonimski, fragment wiersza Mickiewicz, cyt. za: „Kuźnica” 1948, nr 52
Adam Mickiewicz był o dwadzieścia osiem lat młodszy od księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. W latach trzydziestych książę – emigrant był jego mentorem w Paryżu. Wróćmy jeszcze do powstania listopadowego. Tuż przed nim poeta podróżował po Europie. Na wieść o zrywie udał się w stronę Królestwa Polskiego i... granicy nie przekroczył. Dlaczego Mickiewicz nie wziął udziału w powstaniu listopadowym?
Cóż, można powiedzieć, że pierwszy raz losy naszych bohaterów przecięły się jeszcze w Wilnie, kiedy Czartoryski jako kurator wizytował uniwersytet i mógł wysłuchać popisu młodego studenta, Adama Bernarda Mickiewicza. Patronat księcia nad poetą przestał jednak funkcjonować z chwilą, kiedy ten drugi trafił w łapy rosyjskiej policji wraz z innymi studentami i absolwentami. Sam Mickiewicz był już wtedy od dłuższego czasu absolwentem uniwersytetu, nauczycielem gimnazjum w Kownie, ale jako były student i uczestnik Towarzystwa Filomatów został wraz z innymi aresztowany i zesłany w głąb Rosji. To zesłanie miało istotny wpływ na dojrzewanie talentu Mickiewicza i nadanie jego poezji europejskiego rozgłosu. W Petersburgu, Moskwie i Odessie – w tych miastach, w których spędził najwięcej czasu w ciągu pięcioletniego, dość luksusowego zesłania do Rosji – podziwiano geniusz poety z Nowogródka, pod pewnymi względami podnosząc poprzeczkę wymagań intelektualnych wobec jego twórczości i jednocześnie obniżając poprzeczkę wymagań moralnych w stosunku do nauk wyniesionych z Wilna, z Towarzystwa Filomatów. To zesłanie, które zaowocowało między innymi Sonetami krymskimi i, o paradoksie, wydanym legalnie w Petersburgu Konradem Wallenrodem, to nie były jakieś cierpienia w okowach. To były podróże wśród podziwiających go arystokratów, występy na salonach rosyjskich, konwersujących oczywiście w języku francuskim, ale przysłuchujących się (wśród nich był Puszkin) Mickiewiczowi z nabożeństwem jako największemu poecie Słowiańszczyzny.
Po pięciu latach Mickiewicz uzyskał możliwość wyjazdu z Rosji. To był rok 1829. Przez Niemcy, Weimar, gdzie odwiedził Goethego, a dalej przez Szwajcarię dotarł do Italii, gdzie w październiku roku 1830 osiadł w Rzymie. Tam właśnie dotarła doń wiadomość o powstaniu listopadowym, w którego zainspirowaniu tak wielka rolę odegrała przecież jego poezja. Dlaczego nie dołączył do powstania? Dlaczego nie zdążył? Dlaczego dojechał tylko do Wielkopolski, pod pruskim zaborem, i to w momencie kiedy powstanie już dogorywało? Wiele jest na ten temat teorii, spekulacji: czy były jakieś tajne misje, które miał realizować w Italii, czy też były to tylko preteksty? Pewnie tego nie rozstrzygniemy, czy może zabrakło mu determinacji, żeby przekroczyć tę granicę, wziąć osobiście udział w walce. Był już mistrzem tego pokolenia, które do walki stanęło – wydane w 1822 roku poezje w dwóch tomach, a potem Konrad Wallenrod, który ukazał się, dozwolony przez rosyjską cenzurę, w 1828 roku, to było przecież natchnienie dla konspiratorów przygotowujących powstanie. I z tego powodu Mickiewicz, owszem, przez niektórych był zachęcany, żeby czynem poświadczył swoje słowa. Ale przez innych przeciwnie, zatrzymywany, by nie narażał swego bezcennego geniuszu i nie zamykał drogi do powstania kolejnych dzieł, w których mógł utrwalić i wysublimować zbiorowe emocje Polski walczącej o niepodległość. Do Matki Polki, może najbardziej dramatyczny wiersz na ten temat, powstał wprawdzie jeszcze przed wybuchem powstania listopadowego, ale już na podstawie relacji zbieranych od uczestników powstania, kiedy poeta przebywał w Wielkopolsce, tuż za granicą Królestwa Polskiego, stworzone zostały najsłynniejsze wizje walki z armiami cara: Reduta Ordona czy Śmierć Pułkownika, wiersz poświęcony Emilii Plater. Potem, już po klęsce, pojawiają się – jak ekspiacja za to zatrzymanie na granicy walczącej Polski – najważniejsze dzieła nie tylko Mickiewicza, ale i literatury polskiej, które zmienią rzeczywistość duchową i polityczną: Dziady. Część III, drezdeńskie, wydane w roku 1832, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, a wreszcie arcydzieło epiki, Pan Tadeusz, opublikowany w 1834 roku w Paryżu. Poeta z naddatkiem odkupuje winę, jeśli można potraktować jako winę brak osobistego udziału w walce na bagnety. Mickiewicz pozostał przy piórze.
Ale poza tym, że Adam Mickiewicz tworzył i wydawał, to jeszcze włączył się w życie emigracyjne. Niełatwe. Środowisko emigrantów polskich nie było jednolite w poglądach. Toczono ostre spory polityczne, a Czartoryski, mimo wielkich chęci, nie został przywódcą emigracji, nie wszyscy uznawali jego wyższość. Ponadto Mickiewicz założył rodzinę. Ożenił się z Celiną Szymanowską, miał sześcioro dzieci. Także, o czym pan profesor wspomniał, otrzymał katedrę literatur słowiańskich. Ciekawym wątkiem w jego życiorysie było to, że w 1841 roku związał się z Kołem Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego, przywódcy – jak się mówi – sekty, która głosiła nowe objawienia i odrodzenie życia duchowego. Po co mu to było?
Adam Mickiewicz nie przyłączył się do obozu, którego liderem był Czartoryski. Początkowo związany był z tym nurtem, który między niepodległościowym konserwatyzmem księcia Adama Jerzego a radykalnymi demokratami reprezentował Joachim Lelewel, profesor historii, mistrz podziwiany i opisywany przez poetę w specjalnie dedykowanym mu wierszu. To właśnie w Komitecie Narodowym Polskim, pod przewodnictwem Lelewela, w kręgu tego Komitetu powstaje „Pielgrzym Polski” – pismo, w którym Mickiewicz opublikował ponad trzydzieści artykułów, w tym z taką pasją napisane O partii moskiewskiej i partii polskiej czy O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych. Pojęcia w tej publicystyce sformułowane weszły do obiegu myśli polskiej i trwają po dzień dzisiejszy. Wtedy także razem z Lelewelem ożywił Mickiewicz to słynne hasło, które powtarzamy czasem może bez wiary, ale wtedy na pewno z wiarą było przez swych twórców głoszone: „Za wolność naszą i waszą”. W wersji Mickiewicza brzmiało ono: „Za wolność waszą i naszą”.
Poeta nigdy jednak nie posunął się do tego, co robiło radykalnie demokratyczne skrzydło emigracji, które w ogóle odmawiało księciu Adamowi Jerzemu patriotyzmu, zwalczając go czasem haniebnymi po prostu pomówieniami i środkami. Autor Pana Tadeusza nie zerwał kontaktów z Hôtel Lambert. Dzięki nim, jak już wspomnieliśmy, objął katedrę w najbardziej elitarnej instytucji naukowej Francji i zachodniej Europy tego czasu, czyli w Collège de France. Straci ją właśnie wtedy, kiedy wejdzie w orbitę wspomnianego przez panią – być może agenta rosyjskiego, choć to nie jest udowodnione, natomiast na pewno intelektualnego szalbierza – Andrzeja Towiańskiego. Ważna rola, jaką poeta odgrywał z trybuny Collège de France jako najlepszy propagator sprawy wyzwolenia narodów w Europie, zostanie zwichnięta przez idee, które szeptał mu do ucha Towiański. Z tym wiąże się także nieszczęsny romans Mickiewicza z Ksawerą Deybel. Poeta miał z nią, zdaje się, córeczkę, przynajmniej tak twierdził po latach zapalony „antybrązownik” Tadeusz Boy-Żeleński. To nie był dobry czas w życiu Mickiewicza. Na pewno w jakiś tajemniczy sposób frapujący pod względem intelektualnym, a bardziej jeszcze psychologicznym – ale rzeczywiście trudny do zrozumienia.
Mickiewicz – poeta podjął także działania na rzecz powołania Legionu Polskiego. Najpierw powstała polska jednostka wojskowa w Rzymie w 1848 roku. Miała walczyć o wyzwolenie Włoch. Uczestniczyła w bitwach między innymi w Lombardii. W 1855 roku Mickiewicz pojechał do Stambułu, by tam zorganizować oddział polski do walki z Rosją. I... zmarł. Oficjalnie na cholerę. A może zamordowany w tajemniczych okolicznościach? Pojawia się i taka sugestia...
Mickiewicz pozostał do końca życia człowiekiem czynu. Pióro właściwie złamał w drugiej połowie lat trzydziestych. Ostatnim przejmującym wyrazem jego geniuszu są Liryki lozańskie. W czasie tak zwanej Wiosny Ludów, w 1848 roku, przeszedł do nowej fazy walki o niepodległość Polski. Zrzucił z siebie wpływy Towiańskiego, a w każdym razie ich najbardziej trującą część. W momencie kiedy w zachodniej, południowej i środkowej Europie wybuchła seria rewolucji, znanych właśnie pod nazwą Wiosny Ludów, Mickiewicz ruszył natychmiast do Włoch, by tam tworzyć ów Legion Polski. Wówczas też miała miejsce niezwykle burzliwa audiencja, jakiej udzielił Mickiewiczowi nowy papież, Pius IX. Poeta przemawiał długo i namiętnie do papieża, potrząsając ręką następcy Świętego Piotra i powtarzając słowa o tym, że teraz Chrystus jest w bluzach robotników paryskich. Radykalizacja wizji walki o niepodległość, opartej na hasłach bliskich tradycjom rewolucji francuskiej, dała znać o sobie także w redagowanej w 1849 roku przez Mickiewicza w Paryżu „Trybunie Ludów”.
Ale ostatnim zrywem energii poety-proroka stał się właśnie wspomniany przez panią epizod stambulski, związany z wybuchem wojny krymskiej między Rosją i Turcją, do której po stronie Turcji włączyły się Francja, Wielka Brytania i Królestwo Sardynii. Zresztą wtedy, warto to może przypomnieć, z okazji zdobycia przez wojska francuskie twierdzy rosyjskiej u brzegów Finlandii Mickiewicz pisze swoje ostatnie dzieło poetyckie: łacińską odę do Napoleona III Na zdobycie Bomarsundu. Poeta starał się podbudować ten nastrój oczekiwania na skuteczną, wreszcie, walkę o niepodległość narodów wschodniej Europy z pomocą Francji i Wielkiej Brytanii. Pojechał do Stambułu, gdzie organizowały się kolejne legiony polskie, które u boku Turków i ich zachodnich sprzymierzeńców miały wkroczyć na teren południowych rubieży dawnej Rzeczpospolitej. Największą formacją wśród nich była Dywizja Kozaków Sułtańskich; o dowództwo nad nią spierali się generał Władysław Zamoyski oraz Sadyk Pasza, czyli Michał Czajkowski, wieloletni agent księcia Adama Jerzego w Turcji. Mickiewicz miał godzić zwaśnione i tam środowiska polskich działaczy niepodległościowych. Umarł rzeczywiście dość nagle w końcu 1855 roku. Niektórzy – ostatni Boy-Żeleński – próbowali wywodzić z tego jakąś sugestię otrucia przez któregoś z wrogów politycznych; nie trzyma się to jednak zupełnie faktów historycznych. Fakty są takie, że szalała wtedy w Stambule epidemia cholery. Niedługo przed śmiercią Mickiewicz z zachwytem pisał o brudzie i smrodzie, które go otaczają tam, w Stambule, co mu tak swojsko przypomina czasy dziecinne w dworkach i chałupach z okolic Nowogródka. Brak higieny niewątpliwie nie sprzyjał ratowaniu zdrowia już pięćdziesięciosiedmioletniego poety. Dodajmy, bardzo steranego trudną sytuacją rodzinną: niepełnosprawna umysłowo żona, którą musiał się zajmować, już nie żyła, szóstka dzieci... Wyczerpanego także niewątpliwie tym napięciem woli i wyjątkowego geniuszu w tylu różnych formach działania, od literackiej poczynając, na politycznej kończąc. Patriotyczna pasja znalazła niezwykłą pointę w tej ostatniej, stambulskiej misji poety, by ratować pomysł dojścia – przez legiony – do Polski, do Litwy, do wolnej Rzeczpospolitej.
11 lutego 2017 roku
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------