- W empik go
Żywy nieboszczyk. The Black Doctor - ebook
Żywy nieboszczyk. The Black Doctor - ebook
O jakie dziesięć mil angielskich na południowy wschód od Liverpoolu leży mała wioska Bishop’s Crossing. Tam to osiedlił się około roku 1870 lekarz, Alojzy Lana. Nic nie wiedziano ani o jego pochodzeniu, ani o powodach, które go zagnały w ten cichy, wiejski zakątek w hrabstwie Lancaster. Co do dwóch okoliczności tylko istniała wszelka pewność, mianowicie, że studia medyczne z odznaczeniem ukończył w Glasgow, a następnie, że niewątpliwie musiał pochodzić z jakiejś podzwrotnikowej rasy, był bowiem cery tak ciemnej, że nawet przymieszkę krwi indyjskiej przypuszczać było można, to też przybyłego przezwano niebawem „czarnym doktorem”. Dr Lana poznał pannę Frances Morton, młodą kobietę z miejscowej szlachty. Po nieoczekiwanym zerwaniu ich zaręczyn został znaleziony martwy, a brat Frances aresztowany. Ale... na rozprawie przeciw bratu byłej narzeczonej pojawił się sam... dr Lana... Arcyciekawa historia, której dalszy ciąg pozna się po przeczytaniu całej książki. Zachęcamy!
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-590-6 |
Rozmiar pliku: | 75 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O jakie dziesięć mil angielskich na południowy wschód od Liverpoolu leży mała wioska Bishop’s Crossing. Tam to osiedlił się około roku 1870 lekarz, Alojzy Lana. Nic nie wiedziano ani o jego pochodzeniu, ani o powodach, które go zagnały w ten cichy, wiejski zakątek w hrabstwie Lancaster. Co do dwóch okoliczności tylko istniała wszelka pewność, mianowicie, że studia medyczne z odznaczeniem ukończył w Glasgowie, a następnie, że niewątpliwie musiał pochodzić z jakiejś podzwrotnikowej rasy, był bowiem cery tak ciemnej, że nawet przymieszkę krwi indyjskiej przypuszczać było można. Rysy twarzy jednakże miał europejskie, a godność w postawie i pewna szlachetna dworskość obejścia przemawiały zatem, że musiał być z pochodzenia Hiszpanem. Oliwkowa cera, kruczo-czarny włos i błyszczące oczy, ocienione gęstymi brwiami, szczególniejszy stanowiły kontrast z lnianym lub kasztanowatym kolorem włosów wieśniaków angielskich; to też nowo przybyłego przezwano niebawem ˝czarnym doktorem˝ z Bishop’s Crossing. Zrazu było to przezwisko żartobliwe, z biegiem lat jednak z wielkim szacunkiem powtarzano nazwanie to w całej okolicy.
Okazało się bowiem, że nowy przybysz zdolnym był chirurgiem i równocześnie wytrawnym internistą. To, w połączeniu z osobistymi zaletami i miłym obejściem, dało mu wkrótce zupełną przewagę nad osiedlonym w tej miejscowości drugim lekarzem. Szczęśliwie przeprowadzona operacja i kuracja jednego z członków okolicznej arystokracji otworzyła mu wstęp do wyższych towarzyskich sfer wiejskich, których wkrótce, dzięki miłej swej wymowie i wytworności towarzyskich manier, stał się ulubieńcem.
Pacjenci jego jedną jedyną tylko wadę odkrywali i jedno tylko mieli mu do zarzucenia. Mniemano o nim mianowicie, że z zasady ślubował starokawalerstwo. Dziwiło to wszystkich, ponieważ wiedziano, że zamieszkiwał dom obszerny i że przy ogromnie licznej klienteli musiał mieć znaczne dochody i oszczędności.
Z początku swaci miejscowi bawili się w kojarzenie nazwiska jego z nazwiskami różnych panien na wydaniu; gdy jednak lata mijały, a doktór Lana pozostawał bezżenny, uwierzono, że dla jakiegoś tam niewiadomego powodu pozostanie już kawalerem do końca życia. Niektórzy nawet posuwali się aż do twierdzenia, że jest już żonaty i że właśnie uciekając przed niewłaściwym, a nieszczęśliwym małżeństwem, zagrzebał się w Bishop’s Crossing. I właśnie wtedy, gdy zrozpaczeni swaci zaczynali już dawać za wygraną, rozeszła się wieść o zaręczynach jego z Miss Franciszką Morton z Leigh Halle.
Miss Morton dobrze była znana w całej okolicy, ponieważ do ojca jej, James Haldane Morton’a, należały dobra Bishop’s Crossing. Oboje jej rodzice nie żyli już, ona zaś mieszkała przy jedynym bracie, Arturze Mortonie, który majątek rodzinny odziedziczył.
Miss Morton, osoba wysoka i okazała, znana była z żywego, łatwo unoszącego się usposobienia i z prawości charakteru. Poznała doktora Lana na jakimś wiejskim pikniku i wkrótce nawiązała się między tym dwojgiem życzliwość, która się niebawem w miłość przedzierzgnęła. Związało ich gorące, wzajemne uczucie. Istniała tu wprawdzie pewna różnica wieku, gdyż doktor liczył lat trzydzieści siedem, a panna dwadzieścia cztery, ale skądinąd nic związkowi temu zarzucić nie było można. Zaręczyny nastąpiły w lutym, w sierpniu miał się odbyć ślub.
Dnia 3. czerwca. Dr. Lana otrzymał list z zagranicy. W małej wiosce pocztmistrz łatwo się staje ˝plot-mistrzem˝, a Mr. Brankley z Bishop’s Crossing chlubił się posiadaniem niejednej tajemnicy sąsiadów. Odnośnie do tego listu zauważył tylko, że był w dziwnej kopercie, że adres pisany był charakterem męskim, że nosił stempel Buenos Ayres, a markę republiki Argentyńskiej. Był to pierwszy, jak twierdził, list, który Dr. Lana otrzymał z zagranicy; z tego powodu przyjrzał mu się tak uważnie, zanim go oddał miejscowemu listonoszowi. List został wręczony adresatowi tegoż dnia wieczorem.
Nazajutrz rano, tj. 4. czerwca, Dr. Lana odwiedził Miss Morton i po długiej z nią rozmowie, zauważono, że odjeżdżał wielce poruszony. Miss Morton znów przez cały dzień nie wychodziła z pokoju, a służąca kilka razy widziała ją płaczącą.
W ciągu tygodnia przestało już dla wszystkich być tajemnicą, że zaręczyny zerwane, że Dr. Lana w stosunku do Miss Morton brzydko postąpił i że brat jej, Artur Morton, odgrażał się, że oćwiczy go spicrutą. W jaki sposób i o ile Dr. Lana ˝brzydko˝ postąpił, nie wiedział nikt; jedni przypuszczali to, drudzy co innego; w każdym razie zauważono i poczytano to za dowód złego sumienia, że odtąd doktor wolał raczej milę drogi naddać, niż przejść pod oknami Leigh Hall, i że przestał chodzić na ranne niedzielne nabożeństwo, gdyż w kościele mógłby spotkać się z panną.
Zauważono też ogłoszenie w lekarskiej gazecie ˝Lancet˝, mówiące o chęci odstąpienia miejsca z wyrobioną klientelą. W ogłoszeniu nie podano wprawdzie żadnego miejsca, przypuszczano jednak, że odnosi się to do Bishop’s Crossing, że to więc Dr. Lana myśli o porzuceniu pola wdzięcznej swojej pracy.
Tak stały sprawy, gdy d. 21. czerwca w poniedziałek wieczorem zaszło wydarzenie, które mały, wiejski skandal zamieniło w tragedię i zwróciło na nią oczy całego kraju.
W domu, oprócz doktora, mieszkała tylko gospodyni jego, starsza i bardzo szanowana kobieta, Marta Wood, i Mally Pilling, pokojówka. Stangret i służący mieszkał poza domem. Doktor miał zwyczaj siadywać późno w noc w gabinecie swoim, przyległym do pokoju przyjęć; te pokoje znajdowały się w części domu, najdalszej od pokojów służących. To właśnie skrzydło domu miało osobne drzwi dla dogodności pacjentów, tak, że doktor mógł wpuścić lub wypuścić gościa bez niczyjej wiedzy. Zazwyczaj też późno przychodzących pacjentów wpuszczał sam tym wejściem do pokoju przyjęć, gdyż pokojowa i gospodyni chodziły spać wcześnie.
Owego krytycznego wieczora Marya Wood o wpół do dziesiątej zajrzała do gabinetu doktora. Doktor przy biurku zajęty był jakimś pisaniem. Powiedziała mu dobranoc, posłała dziewczynę spać, a sama krzątała się jeszcze około jakiegoś gospodarskiego zajęcia aż do trzech kwadransy na jedenastą. Jedenasta biła w sieni, gdy wchodziła do swego pokoju. W jaki kwadrans, a może w dwadzieścia minut później usłyszała krzyk, czy wołanie, dochodzące, jak jej się zdawało, skądś z głębi domu. Poczekała czas jakiś i nadsłuchiwała, ale krzyk się nie powtórzył. Mocno przestraszona, gdyż krzyk głośny był i jak gdyby naglący, narzuciła na siebie szlafrok i co tchu pobiegła do gabinetu doktora.
— Kto tam? — odpowiedział głos z zewnątrz na jej pukanie.
— To ja, proszę pana — ja, Mrs. Wood.
— Zostaw mnie pani w spokoju! Proszę zaraz wracać do siebie!.....The Black Doctor
Bishop's Crossing is a small village lying ten miles in a south- westerly direction from Liverpool. Here in the early seventies there settled a doctor named Aloysius Lana. Nothing was known locally either of his antecedents or of the reasons which had prompted him to come to this Lancashire hamlet. Two facts only were certain about him; the one that he had gained his medical qualification with some distinction at Glasgow; the other that he came undoubtedly of a tropical race, and was so dark that he might almost have had a strain of the Indian in his composition. His predominant features were, however, European, and he possessed a stately courtesy and carriage which suggested a Spanish extraction. A swarthy skin, raven-black hair, and dark, sparkling eyes under a pair of heavily-tufted brows made a strange contrast to the flaxen or chestnut rustics of England, and the newcomer was soon known as ˝The Black Doctor of Bishop's Crossing.˝ At first it was a term of ridicule and reproach; as the years went on it became a title of honour which was familiar to the whole countryside, and extended far beyond the narrow confines of the village.
For the newcomer proved himself to be a capable surgeon and an accomplished physician. The practice of that district had been in the hands of Edward Rowe, the son of Sir William Rowe, the Liverpool consultant, but he had not inherited the talents of his father, and Dr. Lana, with his advantages of presence and of manner, soon beat him out of the field. Dr. Lana's social success was as rapid as his professional. A remarkable surgical cure in the case of the Hon. James Lowry, the second son of Lord Belton, was the means of introducing him to county society, where he became a favourite through the charm of his conversation and the elegance of his manners. An absence of antecedents and of relatives is sometimes an aid rather than an impediment to social advancement, and the distinguished individuality of the handsome doctor was its own recommendation.
His patients had one fault--and one fault only--to find with him. He appeared to be a confirmed bachelor. This was the more remarkable since the house which he occupied was a large one, and it was known that his success in practice had enabled him to save considerable sums. At first the local matchmakers were continually coupling his name with one or other of the eligible ladies, but as years passed and Dr. Lana remained unmarried, it came to be generally understood that for some reason he must remain a bachelor. Some even went so far as to assert that he was already married, and that it was in order to escape the consequence of an early misalliance that he had buried himself at Bishop's Crossing. And, then, just as the matchmakers had finally given him up in despair, his engagement was suddenly announced to Miss Frances Morton, of Leigh Hall.
Miss Morton was a young lady who was well known upon the country-side, her father, James Haldane Morton, having been the Squire of Bishop's Crossing. Both her parents were, however, dead, and she lived with her only brother, Arthur Morton, who had inherited the family estate. In person Miss Morton was tall and stately, and she was famous for her quick, impetuous nature and for her strength of character. She met Dr. Lana at a garden-party, and a friendship, which quickly ripened into love, sprang up between them. Nothing could exceed their devotion to each other. There was some discrepancy in age, he being thirty-seven, and she twenty- four; but, save in that one respect, there was no possible objection to be found with the match. The engagement was in February, and it was arranged that the marriage should take place in August.
Upon the 3rd of June Dr. Lana received a letter from abroad. In a small village the postmaster is also in a position to be the gossip-master, and Mr. Bankley, of Bishop's Crossing, had many of the secrets of his neighbours in his possession. Of this particular letter he remarked only that it was in a curious envelope, that it was in a man's handwriting, that the postscript was Buenos Ayres, and the stamp of the Argentine Republic. It was the first letter which he had ever known Dr. Lana to have from abroad and this was the reason why his attention was particularly called to it before he handed it to the local postman. It was delivered by the evening delivery of that date.......