Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

(Nie)rozsądne szepty - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
24 lutego 2023
35,90
3590 pkt
punktów Virtualo

(Nie)rozsądne szepty - ebook

Ona, on i ten trzeci - jaką tajemnicę skrywają? Rosemary Brandon to dwudziestoczteroletnia kobieta, która prowadzi całkiem zwyczajne życie, kończy studia położnicze, jest w długoletnim związku, miewa normalne problemy - opieka nad młodszą siostrą czy kiepski dzień w pracy. Wszystko zmienia się w dniu, w którym poznaje tajemniczego, seksownego Logana Hilla. Mężczyzna sprawia, że Rosie musi opierać się pokusie, aby nie zdradzić ukochanego - Ryana Archera. Sprawę komplikuje fakt, iż zachowanie partnera zaczyna niepokoić Rose, która ma podejrzenia, że Ryan może cierpieć na zaburzenia psychiczne. Kobieta spędza coraz więcej czasu z nowo poznanym kolegą i choć ma to być jedynie platoniczna znajomość, oboje zaczynają czuć coś więcej. Logan ma jednak wiele tajemnic, a jedną z nich jest wspólna przeszłość jego i Archera, której żaden z nich nie chce ujawnić. Rosemary jest rozdarta wewnętrznie, a gdy w końcu udaje się jej podjąć decyzję, którego z nich wybrać, los stawia na jej drodze kolejne trudności - kłamstwa, tajemnice, niedopowiedzenia i niespodziankę, która wywróci jej życie do góry nogami. Młodej kobiecie przyjdzie zmierzyć się z trudną sztuką wybaczania oraz z próbami połączenia ze sobą podpowiedzi rozumu i serca, co wcale nie jest takie proste. „Dylematy głównej bohaterki przypominają te, z którymi my sami często musimy się zmagać. Apetyt na tę książkę zaostrza niezwykła nuta pikanterii, która nie pozwoli wam się oderwać od lektury do ostatniej strony!” - _read_andzia_ „Kobieta, dwóch mężczyzn, przyjaźń, miłość oraz problemy dnia codziennego – to wszystko znajdziecie w tej nadzwyczajnej powieści, która mnie niesamowicie urzekła i pochłonęła bez reszty. Nie zawiedziecie się. Polecam z całego serca!” - ilonaneta_czyta „(Nie)rozsądne szepty” to historia pełna emocji i starć serca z rozumem. Autorka pokazała, że warto posłuchać tych kłótni i zrobić krok ku nieznanemu, by sięgnąć po szczęście. Ta książka porwie Was, mnie już porwała! Polecam!” - Złotowłosa i książki „Czasami zwyczajne życie potrafi w mgnieniu oka przerodzić się w trudną drogę pełną przeszkód, kłamstw oraz tajemnic. Gdy Rosemary poznała Logana, nie spodziewała się, że będzie musiała walczyć ze sobą i opierać się pokusie, żeby nie zdradzić ukochanego. Mężczyzna miał stanowić dla niej oparcie, a jednak z biegiem czasu ta dwójka zaczęła żywić względem siebie romantyczne uczucia. Co z tego wyniknie? Kogo wybierze Rosie – Ryana, z którym tkwi w związku od wielu lat, czy seksownego Logana, który bardzo szybko wywrócił do góry nogami cały jej świat? „(Nie)rozsądne szepty” to powieść pełna namiętności, sekretów oraz niebanalnych intryg. Victoria Black stworzyła niezwykłą historię, w której serce walczy z rozumem, a bohaterowie stają przed trudnymi decyzjami mogącymi zaważyć na ich przyszłości. Serdecznie polecam!” - werka_books

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67024-03-7
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Rozdział 37

Rozdział 38

Rozdział 39

Rozdział 40

Rozdział 41

Rozdział 42

Rozdział 43

Rozdział 44

Rozdział 45

Rozdział 46

Rozdział 47

Rozdział 48

Epilog

PodziękowaniaRozdział 1

Trzask!

Nagły dźwięk tłuczonego szkła wyrwał mnie ze snu. Wzdrygnęłam się na tę niezbyt przyjemną pobudkę i usłyszałam cichą wiązankę przekleństw. Spojrzałam na zegarek spod na wpół przymkniętych powiek i jęknęłam. Piąta rano.

– Zabiję cię, Ryan – wymamrotałam, przytulając się z powrotem do poduszki i nakrywając głowę kołdrą.

Jakie są plusy chodzenia z pilotem? Podniecające jest uprawianie seksu z facetem, który chwilę wcześniej miał na sobie mundur. Jakie są minusy? Wychodzi z domu i wraca o nieludzkich godzinach, co w połączeniu ze wspólnym mieszkaniem i jego delikatnością słonia w składzie porcelany równa się pobudce w środku nocy. Odkąd Ryan się do mnie wprowadził, pozbyłam się z sypialni wszystkich wazonów i bibelotów, więc co on, do kurwy nędzy, znowu stłukł?!

Poczułam, jak mój chłopak delikatnie przysiada na łóżku, zsuwa kołdrę i całuje mnie w policzek.

– Przepraszam, kochanie – powiedział. – Poleciała mi ramka z biurka.

Chyba powinnam pozbyć się także zdjęć.

– Zabiję cię – zagroziłam, wtulając się w poduszkę.

Ryan zaśmiał się, niezrażony moimi groźbami, i złożył pocałunek na moim odsłoniętym ramieniu. Spojrzałam na niego spode łba i próbowałam schować się pod nakryciem, lecz ani myślał mi na to pozwolić. W brzasku poranka widziałam jego ciemnoblond włosy ułożone w kolce, jasnoniebieskie oczy patrzące na mnie z rozbawieniem spod gęstych brwi i wąskie wargi wygięte w lekkim uśmiechu.

– O której zaczynasz staż? – zapytał.

– O czwartej – odparłam, sugerując z wyrzutem, że nie miałam zamiaru podnosić powiek wcześniej niż o dwunastej.

– Czyli wrócisz późno – rzekł smutno.

– Wrócę późno i obudzę cię w środku nocy – ostrzegłam.

– Kusząca wizja, zwłaszcza jeśli będziesz miała na sobie ten seksowny strój pielęgniarki – powiedział.

– A idź mi stąd – jęknęłam.

– Niestety muszę – odparł. – Kocham cię, Rose.

– A ja kocham tę poduszkę – mruknęłam. – Więc pozwól mi się nią jeszcze nacieszyć.

Ryan zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i wreszcie sobie poszedł, zostawiając mnie z moją odwieczną miłością – poduszką, kołdrą i materacem. Usłyszałam jeszcze, jak zamyka za sobą drzwi, po czym znów odpłynęłam w słodki niebyt.

***

Shot through the heart and you’re to blame. You give love a bad name!1

Kochałam Bon Joviego. Naprawdę go kochałam, ale w tym momencie zadałam sobie pytanie, czemu, do cholery, nigdy nie wyciszam na noc tego pieprzonego telefonu. Tego dnia najwyraźniej wszechświat zmówił się przeciwko mnie.

Zastanawiałam się, czy jeżeli zignoruję natarczywy dźwięk, to zniechęci to dzwoniącego, ale ledwo telefon umilkł, rozdzwonił się ponownie. Zirytowana sięgnęłam po to piekielne urządzenie i odebrałam, nie patrząc nawet na wyświetlacz.

– Halo?! – warknęłam do słuchawki.

– Och, cóż za urocze powitanie, skowroneczku. – Usłyszałam znajomy męski głos.

Czy wszyscy mężczyźni mojego życia postawili sobie dzisiaj za punkt honoru pozbawić mnie słodkiej rozkoszy, jaką jest sen? – zastanawiałam się.

– Czego chcesz, Will? – jęknęłam, przewracając się na plecy.

– Jakaś ty dzisiaj miła, Rosie – zadrwił. – Okres masz? W ciąży jesteś? A może zmieniłaś się w wiedźmę i zamierzasz straszyć dzieci, latając na miotle?

– Spieprzaj, Bennett!

– Rozchmurz się, stokroteczko, taki piękny dzisiaj dzień – powiedział mężczyzna, będąc aż nieprzyzwoicie wesoły.

– Byłby piękny, gdybyście wszyscy dali mi się wyspać! – odparłam z urazą w głosie.

– Jest dziesiąta, Rosie – zauważył Will.

– A ja zamierzałam wstać dopiero o dwunastej! – wyjaśniłam niezadowolona, że nikt tego nie rozumie.

Will zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony moim oburzeniem.

– No to zmiana planów, kwiatuszku, bo musisz mi w czymś pomóc – rzekł tajemniczo. – Przyjadę po ciebie za pół godziny i lepiej, żebyś była już gotowa do wyjścia, bo jak nie, to zwlekę cię z łóżka w piżamie.

– A co, jeżeli śpię nago? – spytałam.

– I tak to zrobię. Jesteś dla mnie jak siostra, twoje gołe cycki nie robią na mnie wrażenia – stwierdził, na co jedynie prychnęłam. – Pół godziny, Rosie. Później będziesz miała ze mną do czynienia.

– Dobra, dobra, zrozumiałam – mruknęłam. – A dokąd właściwie jedziemy i w czym mam ci pomóc?

– Zobaczysz – odrzekł Bennett. – Zbieraj się.

– No już…

Rozłączyłam się i odłożyłam komórkę na stolik nocny. Chyba nie było mi jednak dane rozkoszować się folgowaniem mojej naturze śpiocha.

Jeszcze przez chwilę pozwoliłam sobie cieszyć się miękką poduchą, po czym z westchnieniem odrzuciłam kołdrę na bok i podniosłam się z wygodnego łóżeczka, szukając na oślep kapci w kształcie zajączków, które dostałam na Gwiazdkę od mojej młodszej siostry Lily.

Moje mieszkanie nie wyróżniało się niczym szczególnym – dwa pokoje, salon, nieduża kuchnia i łazienka. Kiedy dwa lata temu Ryan wprowadził się do mnie, nalegał, abyśmy wynajęli coś większego, lecz ja byłam przyzwyczajona do tego gniazdka i ani myślałam się przeprowadzać. Zresztą na ostatnim roku położnictwa nie zarabiałam kokosów, odbywając staż w jednym ze szpitali w Chicago, podobnie Ryan jako początkujący pilot, więc ostatecznie zostaliśmy tutaj. Te bladoniebieskie ściany, meble z jasnego drewna, pamiątki rodzinne – to był mój mały zakątek. Całe liceum ciężko harowałam, by na studiach mieszkać sama, we własnym mieszkaniu, i byłam z tego dumna. Zawsze uważałam, że największą wartość ma to, na co sama sobie zapracowałam, a nie to, co dostawałam podane jak na tacy.

Z na wpół zamkniętymi powiekami poczłapałam do łazienki, gdzie zrzuciłam z siebie czarną koszulkę nocną i weszłam pod prysznic. Szampon o zapachu świeżych jabłek i strumienie ciepłej wody pomogły mi się rozbudzić. Przez chwilę relaksowałam się tym przyjemnym zabiegiem, lecz jeśli chciałam zdążyć wyszykować się przed przybyciem Willa, musiałam się pospieszyć. Zakręciłam wodę, wytarłam się i owinęłam włosy ręcznikiem. Złapałam szczoteczkę i pastę, po czym szczotkując zęby, udałam się do sypialni, by skompletować strój. Wybrałam jasną koszulkę bez rękawów, czarne dżinsy i sandały na koturnie. Byłam średniego wzrostu, więc mogłam sobie pozwolić na taki luksus. Wróciłam do łazienki, wypłukałam usta i wysuszyłam włosy. Odkąd ścięłam je tak, że ledwo dotykały ramion, o wiele łatwiej było mi je utrzymać w ryzach. Nie miałam już czasu na prostownicę, więc zwyczajnie je rozczesałam i pozwoliłam blond lokom otoczyć moją twarz. Szybko włożyłam na siebie wybrane ciuchy, po czym zrobiłam lekki makijaż. Na szczęście moja skóra nie wymagała tony podkładu, więc akurat skończyłam, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. W progu stał mój najlepszy przyjaciel, Will Bennett. Miał delikatnie kręcone ciemnoblond włosy, łagodne brązowe oczy, był wysoki, muskularny, a na jego twarzy gościł uśmiech małego łobuziaka. Był ubrany jak zazwyczaj – zwykła koszulka, dżinsy i sportowe buty. Znałam Willa całe swoje życie. Bawiliśmy się w piaskownicy, później razem poszliśmy do przedszkola, a następnie do szkoły. Teraz ja kończyłam położnictwo, a on studiował finanse i pracował jako barman.

– Widzę, że księżniczka zdążyła się ubrać – zadrwił, przytulając mnie na powitanie. – Jestem pod wrażeniem.

– Wisisz mi śniadanie – ostrzegłam.

– Jasne, ale najpierw załatwimy moją sprawę – powiedział, wyciągając mnie z mieszkania.

– A powiesz chociaż, co to za sprawa? – zapytałam. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym zeszłam za Willem po schodach.

– Potrzebuję twojej rady – wyjaśnił.

– Uważaj, żebyś przypadkiem nie umarł od tego natłoku informacji wypływającego z twoich ust – zażartowałam.

Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w stronę centrum Chicago.

– Powiem ci, ale obiecaj, że nie piśniesz o tym ani słowa nikomu innemu – rzekł Will.

Spojrzałam na niego wymownie.

– Czy kiedykolwiek zdradziłam jakiś twój sekret? – spytałam. – Wszystko, co mi powierzasz w tajemnicy, zabiorę ze sobą do grobu.

– Ale dramaturgia. – Bennett parsknął śmiechem.

– Przestań pieprzyć od rzeczy i gadaj! – warknęłam. Nie lubiłam, gdy ktoś się ze mną drażnił.

Will przewrócił oczami, choć przez tyle lat zdążył się już przekonać, że prawie zawsze stawiam na swoim.

– Chcę, żebyś pomogła mi wybrać pierścionek zaręczynowy – powiedział.

Zanim ta informacja dotarła do mojego mózgu, minęła chwila.

– Chcesz się oświadczyć Audrey? – zapytałam z niedowierzaniem.

– Owszem – potwierdził.

Audrey Mitchell była moją przyjaciółką od czasów liceum i jednocześnie dziewczyną Willa. Kiedy zaczęli się spotykać, sytuacja bywała niezręczna, zwłaszcza gdy obmacywali się przy każdej możliwej okazji, lecz później, na bardziej cywilizowanym etapie ich związku, byłam zadowolona, że są razem. Potem ja poznałam Ryana Archera, mojego obecnego chłopaka, i czasem nawet spotykaliśmy się we czwórkę.

– Odważna decyzja – stwierdziłam.

Wszyscy lada moment kończyliśmy studia i może rzeczywiście warto było pomyśleć o ustatkowaniu się. Co prawda mnie na razie nie ciągnęło do ołtarza, ale zamierzałam się cieszyć szczęściem Willa i Audrey.

– Stwierdziłem, że nie ma co dłużej czekać – powiedział. – Nie mam wątpliwości co do Audrey.

– Czyli będzie wesele. – Ucieszyłam się.

– Najpierw musisz mi pomóc znaleźć odpowiedni pierścionek i opracować scenerię – rzekł.

– Scenerię? A co, przedstawienie będziesz wystawiał? – spytałam ironicznie.

– Wiesz, o co mi chodzi – mruknął. – Muszę wiedzieć, jakie miejsce wybrać na ten moment. Rozumiesz, takie oświadczyny marzeń.

Obrzuciłam go sceptycznym spojrzeniem.

– Audrey raczej nie jest typem marzycielki – zauważyłam.

– Ale z pewnością ma jakieś określone wymagania, które ty znasz – powiedział mężczyzna. – Przecież wszystkie kobiety plotkują o takich rzeczach.

– Oczywiście. Szczególnie kobiety takie jak ja i Audrey – zadrwiłam.

Moja przyjaciółka nigdy nie bujała w obłokach. Zawsze była zdecydowana, stanowcza i zawzięta, co w przyszłości zapewne uczyni ją rozchwytywanym prawnikiem. Ja z kolei uważałam, że dopiero gdy przyjdzie odpowiedni czas, zastanowię się nad kwestią ślubu, bo często marzenia ostatecznie nie przystają do rzeczywistości i są powodem rozczarowań. W rezultacie, mimo iż dużo gadałyśmy o facetach, nigdy nie snułyśmy planów dotyczących zamążpójścia czy dzieci.

– Coś tam na pewno wiesz, nie uwierzę, że nie – nalegał Will.

– Nie stresuj się, coś wymyślimy – uspokoiłam go.

– Na to właśnie liczyłem – powiedział, obdarzając mnie swoim uśmiechem dziecka, które coś zbroiło, ale chce udawać niewiniątko.

– Wisisz mi duże śniadanie – ostrzegłam. – Albo nawet obiad.

– Jak wybierzemy pierścionek, pójdziemy coś zjeść i przedyskutujemy pomysły – obiecał.

– Chyba raczej ty będziesz siedział, jadł i liczył na to, że ja coś wymyślę – poprawiłam. – Jak zawsze, gdy robimy coś razem.

– Wiesz, że cię kocham, Rosie – odparł, posyłając mi całusa.

– Wiem. – Westchnęłam.

Mogłoby się wydawać dziwne, że chłopak (a już niebawem narzeczony) mojej przyjaciółki, wyznawał mi miłość albo nie miał oporów przed wyciąganiem mnie z łóżka, nawet jeśli byłabym naga. Ale tacy po prostu byliśmy. Nie zliczę, ile razy spaliśmy razem w łóżku, zostawaliśmy na noc u siebie albo widzieliśmy się w bieliźnie. Był dla mnie jak starszy brat, chociaż mieliśmy po tyle samo lat. Opiekował się mną, gdy byłam chora, krył mnie, kiedy coś narozrabiałam, pomagał z każdą pierdołą, jaka mi przyszła do głowy. Kiedyś, gdy mieszkałam jeszcze sama, bez Ryana, Will przyjeżdżał do mnie w środku nocy, bo było mi smutno i potrzebowałam towarzystwa. Tylko prawdziwy przyjaciel nie kazałby mi w takiej sytuacji się pieprzyć. Naprawdę nie miałam pojęcia, czym zasłużyłam sobie na kogoś takiego jak on.

------------------------------------------------------------------------

1 Cytat pochodzi z utworu You Give Love a Bad Name Bon Joviego.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij