- W empik go
Absztyfikant Gryzeldy z Brunszwiku - ebook
Absztyfikant Gryzeldy z Brunszwiku - ebook
„Absztyfikant Gryzeldy z Brunszwiku. Limeryki” Mariusza Parlickiego to książka dla tych wszystkich, którzy cenią sobie absurdalny humor ubrany w formę klasycznego limeryku. Przy zastosowaniu znanego podziału limeryków na takie, które można czytać przy cnotliwych pannach, przy księżach i wreszcie na prawdziwe limeryki, trzeba otwarcie powiedzieć, że utworki zamieszczone w niniejszej książeczce należą w przeważającej mierze do tej trzeciej kategorii.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-396-2 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Absurdalny limeryk trójmiejski
Gdańsk się zalecać zaczął do Gdyni,
bowiem tę Gdynię widział raz w mini,
gdy Monciakiem szła przez Sopot.
i z tym, że „szła przez” był kłopot
dotąd, aż Sopot przeszedł po Gdyni.
Brzykorzystewko
Mówił raz Stefan (Brzykorzystewko),
że widział dzisiaj trzy kozy z Ewką
i, że ta Ewka
z Brzykorzystewka,
szalała z tymi kozami krewko.
Cedynia
Człek samotny i sprytny z Cedyni
niezłą c… wyciął sobie raz z dyni
i powiedział że chce
z tej c… wydobyć C,
górne C. I zabrzmiało C dyni?
Ciąża
Szpetnie zaklął pan hrabia z Raciąża,
z czego znać, że znów żona zaciąża.
Hrabia wyjąć nie zdążył,
bo się w „temat” tak wdrążył.
On zazwyczaj nie zdanża (nie zdąża).
Donos
Starszy sierżant (komenda policji)
dostał donos od pewnej Alicji.
Czy go przyjąć, się waha,
bowiem słowa na „k”, „ch”,
dotyczyły rządzącej koalicji.
Gęg w Łęgu
Gdy na łąkach gęś gęga przy Łęgu
to wiadomo, że nastał czas lęgu.
Choć to wiem od Delągą,
złamanego szeląga
nie dam za to, bo znam się na gęgu.
Gorąca prośba
Pod Grunwaldem Jagiełło rzeķł: — Cholera!
Te Krzyżaki to praszczury są Hitlera!
Psia ich mać! Trza ich bić!
Opowieści tej nić
niech się snuje w telewizji z ust premiera.
Grajewo
Adam — muzyk uczący (Grajewo)
prosi Ewę stanowczo: — Graj Ewo!
Ewa, dość urodziwa,
zamiast grać, z nim pogrywa,
bo on Adam, a ona jest Ewą.
Grotołaz z Poronina
Grotołaz, który żył w Poroninie,
spuszczał się często, zawsze na linie.
Gdy, na prośbę dziewczyny,
raz się spuścił bez liny,
jego ciało przesłano rodzinie.
Imprezowicz
Znany z tego jest gość z Zawichostu,
że szaleje od postu do postu.
— Jakie ma przyjemności
człowiek ten, kiedy pości?
— Myśl, o bibie od postu do postu.
Jak z mosiądza
Brzdąca pewien ksiądz ma (Grudziądz),
bo w Grudziądzu raz, się nudząc,
spłodził go z Zosią —
własną gosposią,
o czym gada wciąż ten Grudziądz.
Kobieta z Niska
Upadła nisko kobieta z Niska,
co przed upadkiem była dość niska,
a to nie wszystko,
bo kobiecisko,
chociaż upadłe ciągle się ciska.
Laik
Cóż, algebraik ze wsi Gaik
to w ważnych sprawach straszny laik.
Mówił dziewczynie,
że widział w kinie:
„Pożądanko zwane tramwaik”.
Nad Drwęcę
Gdy Cecylia nad rwącą szła Drwęcę,
pod sukienkę jej Czesław swe ręce
włożył. Pannie Cecylii
było miło. Po chwili
zdjęła przed nim sukienkę w podzięce.
Nad Noteć
O facecie, co chodzi nad Noteć
powiadają, że zwykły jest to cieć.
Pociąg do tej Noteci
czują ciecie, choć dzieci
nad Notecią z nich szydzą: — Patrz to cieć!
Nawrócony do pewnego stopnia
Pewien grzesznik zatwardziały ze Staniątek
rok po roku je schabowe w Wielki Piątek,
lecz w tym roku księdzu słowo
dał, że w Środę Popielcową
zje schabowe, aby zrobić raz wyjątek.
Niecodzienny przybysz
Wylądowało (Airport Okęcie),
przeszło przez bramki — ludzkie pojęcie.
Celnik co to nie pojął.
Kiedy pojął już to jął
owo pojęcie gonić zawzięcie.
Morskie Oko
Pewien baca wybrał się nad Morskie Oko.
Patrzy — woda, wkoło góry, stwierdził: — spoko.
Usiadł i wyrzeźbił świątka,
zjadł oscypka, puścił bąka,
który uniósł się i pognał hen, wysoko.
Myśliwy z Sieradza
Kiedy pewien myśliwy z Sieradza
na grubego się zwierza zasadza,
wówczas odważne mrówki
gryzą go w czubek główki,
ale to wcale mu nie przeszkadza.
Obłuże
Pewien gbur, co był z Gdyni Obłuża
na Obłuże się strasznie oburza,
ba, ten gbur wręcz się burzy.
Wnet obłużan podburzy.
Nad Obłużem już zbiera się burza.
Orki w Czarnej Konekiej
Mamusia z dzieckiem w mieście Stąporków,
w Czarnej Koneckiej widzą pięć „orków”,
jednak we wtorek
widzą pięć orek,
no bo pięć „orków” nie lubi wtorków.
Podkuty
Do kowala raz rolnik z Gnojnika
poszedł podkuć własnego konika.
Ludzi we wsi choć garstka,
jednak cała rży, parska,
bo podkówka rdzewieje, jak sika.
Pornomaniak
Ma duszności pornomaniak pod Łopuszną,
kiedy parno w tej Łopusznej jest i duszno
Nie ogląda wtedy porno,
bo gdy parno, mu nie wolno.
Trudno uznać mu decyzję tę za słuszną.
Premier
Z Ujazdowskich Alei, nie z „Alej”
przyszedł premier i prosi mnie: — Nalej!,
Nalałem, on się zalał,
rząd swój wylał, oszalał,
choć błagałem: — Premierze nie szalej.
Radzyń
„Dzyń, dzyń!” — dzwonkiem z Podlasia Jan (Radzyń)
zrobił. Dzwonek wnet stanął mu na „dzyń”,
bo gdy Jan dzwonkiem dzwoni
za pomocą swej dłoni
staje dzwonek, a z dzwonkiem i Radzyń.
Reklama społeczna
Skacze królik na króliku w zagajniku
bez pruderii, bez kondoma i bez krzyku,
bez obrączki, bez żenady,
to prawicy są przykłady
dziś dla ciebie drogi polski katoliku.
Requiem w Cerekwi
Wykonał requiem chór męski w Cerekwi.
Po co wykonał, to każdy członek wi —
— e, a po co to requiem,
to ja, choć prosty człek, wiem —
cóż innego miał śpiewać w Cerekwi?
Swornegacie
Raz to mi mówił wspaniały sołtys (wieś Swornegacie):
— Te Swornegacie to Panie piorę w automacie,
wiruję ostro, nie ma kłopotów,
nastawiam tysiąc sześćset obrotów,
a potem suszę, daję do magla i po temacie.
Szlachcic herbu Odrowąż
Z Odrowąża szlachcic herbu Odrowąż.
to mąż mężny i ma żonę takowąż.
Ma mężnego też węża,
lecz go nie nadwyręża,
woli z żoną się zabawiać jako wąż.
Udziec z guźca
W Siedlcach kiedyś biskup Dudziec
zjadł na obiad z guźca udziec,
bowiem w Siedlcach Dudźce
z guźców jedzą udźce.
Nic, że guziec ten to chudziec.
Wakacyjny news z Lanckorony
Gdy z Karlskrony Szwed się zjawił w Lanckoronie,
dał każdemu z lanckoronian po koronie.
A był to czas wakacji,
więc ten akt „koronacji”
w każdej z gazet newsem był na pierwszej stronie.
W Cieszątkach
Gdy pieli grządki we wsi Cieszątki
to, jak się wypnie, widać zakątki
tak słodkie, że aż z obory
byk ryczy, jakby był chory.
To romansu są pewnie zaczątki.
We Wdzydzach
Pan redaktor spytał chłopa raz we Wdzydzach:
— Co pan myśli, żyjąc tu, o telewidzach?
— Ja to ich nienawidzę,
lubię cyce i Wdzydze
i nie widzę, żeby mogli żyć we Wdzydzach.
Wędkarskie szkolenie karpia