- W empik go
Ajax - ebook
Ajax - ebook
Z wprowadzenie tłumacza: „Tragedia ta czasem powstania bliską jest niewątpliwie Antygonie (441), należy więc do najwcześniejszych wśród sztuk Sofoklesa, które nam się zachowały. Przedstawia ona szał i samobójstwo tego przedniego bohatera spod Troi. — Oręż zabitego Achillesa przyznano nie Ajaxowi, lecz uczczono nim Odyseusza. Ajax popada wskutek tego w rozpacz, a wybuchy jego dumy obraziły kilkakrotnie boginię Atenę, która za karę zsyła nań obłęd. Sofokles nie tylko w tej tragedii, lecz również we „Filoktecie” i „Trachinkach” przedstawił nam i cierpienia fizyczne i szały umysłowe swych bohaterów. Patologiczne objawy wyraźnie go zajmowały, a w nowszych czasach starano się dowieść, że w opisie szału wykazał poeta zmysł spostrzegawczy wybitny i niepoślednie znajomości lekarskie.”
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-989-8 |
Rozmiar pliku: | 263 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tragedya ta czasem powstania blizką jest niewątpliwie Antygony (441), należy więc do najwcześniejszych wśród sztuk Sofoklesa, które nam się zachowały. Przedstawia ona szał i samobójstwo tego przedniego bohatera z pod Troi. — Oręż zabitego Achillesa przyznano nie Ajaxowi, lecz uczczono nim Odysseusza. Ajax popada wskutek tego w rozpacze, a wybuchy jego dumy obraziły kilkakrotnie bogini Athene, która za karę wymierza nań obłęd. Sofokles nietylko w tej tragedyi, lecz również we Filoktecie i Trachinkach przedstawił nam już to cierpienia fizyczne, już to szały umysłowe swych bohaterów. Patologiczne objawy wyraźnie go zajmowały, a w nowszych czasach starano się dowieść, że w opisie szału wykazał poeta zmysł spostrzegawczy wybitny i niepoślednie znajomości lekarskie. Bo poeta piastował był jakieś, w jego rodzinie dziedziczne, kapłaństwo w służbie boga leków Amynosa i w kaplicy owego boga zapewnił także nowemu bóstwu Asklepiosowi cześć i przytułek. Pean, ku czci Asklepiosa przez niego napisany zachował się nam w ułamkach. — Obok Ajaxa występuje w tej tragedyi żona bohatera, Tekmessa, zatroskana o los męża i wiernie kochająca małżonka. Sofokles uwielbił takie miłosne typy kobiece zarówno w Tekmessie, jak i w Dejanirze Trachinek; kobietę przebiegłą, przewrotną, wpędzoną przez demona namiętności na bezdroża, dopiero Eurypides wprowadził zapewne na scenę. — Sztuka nasza rozpada się na dwie połowy, z których pierwsza, silniejsza, kończy się samobójstwem bohatera; w części drugiej przedstawiono spór o pogrzebanie jego ciała, rzecz pierwszorzędnej w starożytności wagi, bo dusza zmarłego nie prędzej mogła spocząć w Hadesie, zanim ciała nie pogrzebiono na ziemi. Rozprawy między druhem i rzecznikiem Ajaxa, szermierzem jego czci Teukrosem, a Menelaosem i Agamemnonem nie przypadają tak do naszego smaku, jak się zapewne podobały rozmiłowanym w szermierce języków ludziom starożytnym. Odysseusz w końcu przechyla szalę na korzyść Teukrosa i ku czci zmarłego bohatera. Uczucie ludzkości zwycięża więc nad zamysłami wrogów, do których w starożytności współczucie, nawet pozgonne, nie znajdowało przystępu. Odysseusz wznosi się tedy na wyżyny moralne, rzadkie w starożytnym świecie. Jest to pokłon poety nie tyle może przed Odysseuszem, co przed Ajaxem, którego rodzinne Sofoklesa Ateny zaliczały do grona swoich narodowych chwał i bohaterów.
Osoby dramatu.
ATENA.
ODYSSEUSZ.
AJAX.
CHÓR, złożony z żołnierzy i wioślarzy Ajaxa.
TEKMESSA, żona Ajaxa.
EURYSAKES, syn Ajaxa i Tekmessy.
POSŁANIEC.
TEUKROS, brat przyrodni i towarzysz Ajaxa.
MENELAOS.
AGAMEMNON.
Scena przedstawia naprzód obóz Greków pod Troją, w szczególności miejsce przed namiotem Ajaxa, w drugiej połowie ostęp leśny i samotny na wybrzeżu Troady.
ATENA.
Ciągle ja, synu Laerta, cię śledzę,
Jako się czaisz podstępnie na wrogów,
I teraz widzę cię wedle namiotów
Morskich Ajaxa, co leżą na kraju,
Iż się zasadzasz i ślady odmierzasz
Stopami męża wyryte, by wiedzieć,
Czy on tu wewnątrz, czy wyszedł; a węszysz
Jak bystronosy lakoński pies umie.
Bo właśnie mąż ów w namiocie, a poty
Z głowy mu biją i z rąk mieczobójczych.
Więc już nic chyba nie przyjdzieć podpatrzyć
We wnętrzu; raczej mi wyjaw, dlaczego
Tutaj przyszedłeś, a wesprę cię radą.
ODYSSEUSZ.
Ateny mowo, najmilszej mi z bogów,
Jakżeż wyraźnie, choć ciebiem nie dojrzał,
Głos twój poznaję i sercem wyławiam
Niby tyrseńskiej dźwięk surmy miedzianej.
Trafnie odgadłaś, że wroga podchodzę,
A dziś tym wrogiem Ajax tarczonośny.
Wszak jego zdawna, nie innych, ja tropię.
On bowiem nocy tej spełnił szalony
Na nas występek, jeżeli on sprawcą,
Boć rzecz nie jasna, lecz snujem domysły;
I ja samochcąc ten na się trud wziąłem.
Świeżo pobite znaleźliśmy bowiem
Bydło zdobyczne i pomordowane
Od ludzkiej ręki wraz z trzód tych stróżami.
A winę wszyscy na niego składają
I to mi strażnik, co jego samego
Spostrzegł, jak bieżał przez pola z krwią zlanym
Dopiero mieczem, powiedział i doniósł.
Ja więc co żywo ruszywszy po śladach,
Jedne znalazłem, a w drugich się gubię. —
Ot, przyszłaś w porę; bo w każdej ty sprawie
Przeszłej i przyszłej mnie wiedziesz łaskawie.
ATENA.
Spostrzegłam ciebie Odyssie i chętnie
Z dawna opieką otaczam twe łowy.
ODYSSEUSZ.
A czyż, o pani, nie próżno się trudzę?
ATENA.
Ten mąż to spełnił, jak słusznie przypuszczasz.
ODYSSEUSZ.
Lecz jakiż szał mu podniecił tak ręce?
ATENA.
Gniew, którym płonął o bronie Achilla.
ODYSSEUSZ.
Skąd więc na trzody się rzucił z napaścią?
ATENA.
Mniemał, że w waszej krwi rękę ubroczy.
ODYSSEUSZ.
Więc na Argiwów te ukuł zamachy?
ATENA.
I byłby spełnił, gdyby mnie nie stało.
ODYSSEUSZ.
Skąd ta bezczelność, skąd tyle śmiałości?
ATENA.
Podstępnie nocą sam na was wyruszył.
ODYSSEUSZ.
I czyż nieledwie już stanął u celu?
ATENA.
Był tuż przy samych namiotach dwóch wodzów.
ODYSSEUSZ.
I jakże wstrzymał swą rękę krwi żądną?
ATENA.
Jam go wstrzymała, rzuciwszy na oczy
Puste mamidła powodzeń szalonych
I jam zwróciła na trzody i łupne,
Zmięszanych zwierząt niezdzielone stada;
Tam wpadłszy szerzył on rzezie rogate,
Tnąc wszystko w koło; i raz mu się zdało,
Iż własną ręką dwóch ubił Atrydów,
Raz znów, że innych dowódców krew toczy.
A ja zaś męża, którym szał zawładnął
Gnałam, zgrążałam w zaguby obieże.
Kiedy zaś później odetchnął po trudzie,
Żywe bydlęta, spętawszy więzami,
I wszystkie owce zaciąga do domu,
Jakoby mężów, nie łupy rogate,
I teraz pastwi się w domu nad łowem.
Wnet więc przedstawię ci szał oczywisty,
Abyś ujrzawszy to, zwieścił Argiwom.
Lecz bądź odważnym i w mężu tym klęski
Swej nie upatruj; bo mgłę ja zatoczę
Na jego oczy, by ciebie nie dojrzał. —
Ty więc, co jeńców dłoń pętasz dla sromu,
Ajaxie, słuchaj i wyjdźże tu z domu!
ODYSSEUSZ.
Cóż chcesz, Ateno? Nie wołaj go z wnętrza.
ATENA.
Czyż ty nie ścichniesz i strachu nie skryjesz?
ODYSSEUSZ.
Na bogów, błagam! Niech wewnątrz zostanie.
ATENA.
Skąd trwoga? przedtem nie byłże on mężem?
ODYSSEUSZ.
Wrogiem był moim i dotąd jest wrogiem.
ATENA.
Czyż nie najsłodszy śmiech, wrogów wyśmiewać?
ODYSSEUSZ.
Ale mnie starczy, by w domu on został.
ATENA.
Więc ty widoku szaleńca się boisz?
ODYSSEUSZ.
Gdyby nie szalał, stawiłbym się mężnie.
ATENA.
Lecz on i teraz ani cię dostrzeże.
ODYSSEUSZ.
Jakże? czyż dawnym swym wzrokiem nie włada?
ATENA.
Zdołam mu ściemnić źrenice, choć bystre.
ODYSSEUSZ.
Za wolą bogów wszystko stać się może.
ATENA.
Zmilknij i przystań na miejscu, gdzie jesteś.
ODYSSEUSZ.
Dobrze, lecz chętnie stanąłbym opodal.
ATENA.
O ty, Ajaxie, powtórnie cię wołam;
Cóż, o wspólniczkę tak mało się troszczysz?
AJAX.
Witaj Ateno, witaj Zeusa dziecię!
Dzielnieś mnie wsparła; więc wieniec ci złoty
Złożę na skroni z wdzięczności za łupy.
ATENA.
Dzięki ci, ale mi powiedz, czyś zbroczył
Miecz twój sowicie w szeregach Argiwów?
AJAX.
Uszczknąłem sławę; nie przeczę ja prawdy.
ATENA.
Czyś i w Atrydów twą godził prawicą?
AJAX.
Tak, że już nigdy nie skrzywdzą Ajaxa.
ATENA.
Więc legli, jeśli rozumiem twe słowa.
AJAX.
Niech teraz zmarli mi wyrwą broń moją.
ATENA.
Dobrze! lecz jakże ze synem Laerta?
Cóż się z nim stało? czyż uszedł twej ręki?
AJAX.
Czyż o los żmii tej szczwanej się pytasz?
ATENA.
Tak, o Odyssa, twego prześladowcę.
AJAX.
Ku mej radości, o pani, on w pętach
We wnętrzu leży, a śmierci niech czeka.
ATENA.
Cóż przedtem chciałbyś z nim zrobić, cóż zyskać?
AJAX.
Chcę go przywiązać w namiocie do słupa...
ATENA.
Potem cóż złego wyrządzisz nędznemu?
AJAX.
Do krwi chcę posiec rózgami przed zgonem.
ATENA.
Ależ nie znęcaj się tak nad nieszczęsnym.
AJAX.
We wszystkiem, pani, się poddam twej woli,
Ów jednak dozna tej, nie innej doli.
ATENA.
Więc, skoro taka cię nęci ochota,
Gwałtuj, nie zniechaj niczego, coś zmyślił.
AJAX.
Do dzieła tedy, a błagam dziś ciebie,
Byś popierała mnie w każdej potrzebie.
ATENA.
Widzisz Odyssie, co sprawi moc boża!
A któż mógł przedtem się mierzyć z tym mężem,
Czy w radzie, czy też w potrzebie, orężem?
ODYSSEUSZ.
Nie znam innego; a czuje ma dusza
Współ z tym nieszczęsnym, chociaż mi on wrogiem;
A, że dotknięty obłędem tak srogim,
Niemniej los jego, jak własny mnie wzrusza.
Bo pewnem, że my, co żyjem na świecie,
Marą i cieniem, któremi los miecie.
ATENA.
Więc widząc, jaką naukę to chowa,
Nie zwróć do bogów dumnego ty słowa,
Niech się myśl twoja w pyszalstwie nie zdębi
Ze sił przewagi, czy skarbów twych głębi.
Bo dzień poniży i znowu podźwiga
Wszystko co ludzkie; kto miarę zachowa,
Tego Bóg kocha, a gniewem złych ściga.
CHÓR.
—Telamona ty synu, co fali wśród sinej
Nadbrzeżną władniesz włością Salaminy,
Rad będę by ci się wiodło.
Lecz gdyby tknął cię razem bóg,
Lub słowo Danaów ubodło,
To wpadam w lęk i drżę od trwóg
Jak lotnych oko gołębi.
Bo, gdy po nocy błysnął świt,
Wraz głosów złych mnie doszedł zgrzyt
Hańbiący ciebie do głębi,
Żeś ty wśród koniopląsych błoń
W Danaów łup wymierzył broń
I na zdobytych bydło stad
Z błyszczącym mieczem wpadł.
A takie szepty i gawędy
Wymyśla, głosi Odys wszędy
I wnet przekona tłum,
A ten zbyt chyżo głosom wierzy
I słysząc to, co inny szerzy,
Kumowi zwierza kum,
A szyderstw wraz przymiesza.
Bo gdybyś w wielkich zmierzył strzał,
Nie chybisz snać ty celu,
Lecz chybisz, gdybyś na cel brał
Mnie, którym jeden z wielu;
Wszak zawiść się bogaczy wiesza.
A bez tych wielkich człek pośledni
Zawodnym twierdzy wałem,
Zaś słabych poprą ci co przedni,
A ci znów wzrosną z małym. —
Lecz próżnem tej mądrości wieść
Wśród głupich rzesze nieść,
A od tych ludzi idzie krzyk,
Wiedz zaś, nie stłumi go, o panie,
Bez ciebie tutaj nikt.
Bo takie poczną wnet krakanie,
Gdy wzrok odwrócisz w tył,
Jak ptaków rój, gdy minie bój,
A sęp się w górę wzbił.
Lecz starczy, byś się zjawił tu
A tym snać zbraknie tchu!
—Czyż Artemida, co turów dosiada,
Zeusowa córa — o straszna ty wieści,
Mej hańby matko! — cię pchnęła na stada
Wspólne te za to, że wyszła bez cześci
Z walki zwycięskiej, żeś broni jej w darze
Ani nie oddał łani na ołtarze?
Czyż Enyalios, w miedź twardą okuty,
Żeś niepamiętny był jego pomocy,
Nocną tą hańbą grzech skarał twej buty?
Boś przecie nigdy do dzisiejszej doby
Tak nie pobłądził synu Telamona,
Na bydło godząc; przyjść mogą choroby
Z bożych dopustów, lecz niechaj dokona
Zeus to i Febus, by strzedz cię niesławy!
Jeśli zaś królów to kłamstwo zbrodnicze
I syn Sisyfa je ukuł nieprawy,
Bacz, byś w namiocie ukrywszy oblicze
Nie sycił niecnej tej wrzawy.
Więc nuże, rusz się, bo dziś ci nie trzeba
W gnuśnym, w bój płodnym się zawrzeć spokoju,
Ażby żar klęski tknął nieba.
Wrogowie bowiem o hańbie twej roją
I gdzieś w ostępach, skrytych przed zawieją
Z twego nieszczęścia się śmieją.
I złością zieją oszczerce,
Aż moje krwawi się serce.
TEKMESSA.
—O wy pachołcy z Ajaxowej nawy
O z Erechtydów rodzimych spłodzona
Drużyno! jęk nasz rozbrzmiewa tu łzawy
Nad oddalonym domem Telamona,
Bo dziś ten wielki, ten straszny, potężny
Ajax ujęty
W burzy szalonej odmęty.
CHÓR.
Jakąż się szczęście wśród nocy tej siłą...........................