- W empik go
Anusia - ebook
Anusia - ebook
Wspomnienie o dziecięcych latach spędzonych u boku opiekunki Anusi. Panna Kowalska, bo tak się nazywała, mimo szlacheckiego pochodzenia, nie wiodła dostatniego życia. Osierocona ciężko pracowała na to, by wykształcić na księdza swojego brata. Jej ręce nie przypominały gładkich dłoni panienek, a popękana skóra dowodziła wielu godzin spędzonych przy igle i nitce. Dni mijały beztrosko i nikt nie spodziewał się tragedii, która zbliżała się wielkimi krokami.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-280-5515-1 |
Rozmiar pliku: | 157 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szlachcianką była i miała brata księdzem.
To jej dawało pewne przywileje. Niewielkie, ale dawało. Przedewszystkiem siadała do stołu; na szarym wprawdzie końcu i głównie dla utrzymania pomiędzy dziećmi rygoru, ale siadała. Powtóre, ojciec mówił jej: «panno Kowalska», a kucharka i pokojówka «paniuńciu»; wreszcie stróż, Paweł, któremu dziecko trzymała do chrztu, całował ją w rękę.
O, jakże pamiętam te ręce! Szczupłe były, zwiędłe, spracowane, siecią sinawych żył nabiegłe, mające na dłoniach odciski od prasowania a na palcach ślady licznych zakłóć igłą, stwardnienia od naparstka i nożyczek. Dziś jeszcze widzę te biedne ciemne ręce, które mnie codzień myły, czesały, obuwały, zachowując zawsze jakiś układ skulony, jakby się już nigdy swobodnie rozprostować nie mogły. Lewą wszakże mniej znałam niż prawą.
Bywała ona bowiem zazwyczaj wsunięta głęboko w pończochę, podczas gdy druga wodziła delikatnie igłą, nawleczoną na bardzo długą i bardzo białą nitkę mięciuchnej bawełny. Na tej to ręce, na serdecznym palcu, świecił się cienki, wytarty, złoty pierścioneczek z turkusowem nadtłuczonem z jednej strony serduszkiem, obok pustej oprawki, z której drugie takie samo serduszko wylecieć musiało. Pierścioneczek zsuwał się po zeszczuplałym palcu Anusi, zatrzymywał na zgiętym nieco od ciągłego szycia stawie, i znów opadał na dawne miejsce swoje, przy powolnym ruchu wyciągającej długą nitkę lub nabierającej drobne ściegi ręki.
Siadywałam wtedy zwykle na małym stołeczku drewnianym przy nogach Anusi, biednych, szczupłych, płaskich nogach, w saczkowe, na przodzie sznurowane trzewiki obutych, które większą część dnia przedreptać musiały po pokojach, kuchni, spiżarni, albo przestać przy desce od prasowania. Jeśli zachowanie się moje było bez zarzutu, dostawałam od Anusi takąż igłę, z takąż samą nitką bawełny, którą natychmiast zaczynałam na sobie zszywać majtki z pończochami, albo spódniczkę z fartuszkiem. Mówiono wówczas, że mam wielkie zdolności do robót ręcznych.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.