Apteka dla duszy - ebook
Apteka dla duszy - ebook
Poznaj siebie, zrozum własne ciało i umysł, a odnajdziesz drogę do innych.
Kolejna kultowa książka jednego z największych przewodników duchowych współczesności. Dowiesz się z niej, jakie korzyści przynosi medytacja. Osho uzmysłowi Ci, że aby docenić raj, najpierw trzeba go utracić. By umysł mógł dostrzec istotę absolutnego piękna, potrzebna jest mu cisza. Umysł trwający w stanie medytacji, jest w stanie odnaleźć nieskończoną krainę wieczności. Znajduje wszystko to, co można nazwać błogosławieństwem. Medytacja jest poszukiwaniem porozumienia z samym sobą. Jeżeli nie nauczysz się wsłuchiwać w swoje pragnienia, nie będziesz umiał porozumieć się z innymi.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8015-113-0 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Związek między stresem a chorobami ciała jest w naszych czasach powszechnie znany. W Stanach Zjednoczonych ocenia się, że stres jest odpowiedzialny za dwie trzecie wizyt w gabinetach lekarzy rodzinnych, a według Amerykańskiego Centrum Zapobiegania i Kontrolii Chorób jest przyczyną połowy zgonów Amerykanów poniżej sześćdziesiątego piątego roku życia. Przewiduje się, że do 2020 roku przyczyną pięciu z dziesięciu głównych problemów zdrowotnych na świecie będzie stres.
Obecnie ludziom trudno jest zrównoważyć wysokie wymagania, które stawiają im praca, rodzina i społeczeństwo, z koniecznością znalezienia czasu na własny odpoczynek i relaksację. Zbyt często nasze radzenie sobie ze stresem ogranicza się do wypicia po południu jednego lub dwóch drinków albo do łykania od czasu do czasu tabletek nasennych.
Apteka dla duszy oferuje bogaty zbiór prostych i naturalnych sposobów radzenia sobie ze stresem. Znajdziesz w niej lekarstwo na wszystko: od bólów głowy po bezsenność, od trudnego do określenia poczucia dyskomfortu, którego wszyscy czasem doświadczamy, po konkretne zagadnienia, takie jak próby rzucenia palenia lub zmiana podejścia do tego, co i ile jesz.
Wprowadzenie równowagi między pracą a zabawą, stresem a wypoczynkiem, zobowiązaniami a wolnością nie wiąże się bowiem jedynie z pokonaniem stresu; potrzebne jest także odkrycie i rozwinięcie wewnętrznej mądrości duszy, która wie, czego nam brak i powie nam, jak to osiągnąć, jeśli tylko znajdziemy czas, by się w nią wsłuchać. Zrozumienie tego jest głównym wątkiem Apteki dla duszy i struktura książki została mu podporządkowana. Każdy z nas jest niepowtarzalny i odpowiedzialny za swoje własne życie – i każdy z nas angażuje się w związki z wyjątkowymi i niepowtarzalnymi ludźmi w tym tańcu, w którym czasem zdarza się nadepnąć komuś na palce i wywołać czyjąś złość. Zdobycie wiedzy, jak kochać lepiej, ale także – jak walczyć lepiej, gdy jest to konieczne, jest częścią przywracania równowagi, wypośrodkowania i harmonii naszemu życiu.
Techniki, które przedstawiono w książce, dobrano z uwzględnieniem faktu, że wielu z nas nie ma po prostu czasu ani możliwości, aby poświęcać medytacji godzinę lub więcej dziennie. Większość przedstawionych tu ćwiczeń wymaga poświęcenia zaledwie kilku minut przed pójściem spać lub tuż po przebudzeniu. Są tu techniki, które z oczywistych powodów będziesz chciał praktykować w samotności, jak również mnóstwo takich, które możesz wykonywać przy biurku, w autobusie albo podczas spaceru przez park, i nikt nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie robisz. Są również takie, które możesz wykonywać z partnerem i które mogą wprowadzić do waszego związku nowy rodzaj bliskości.
Na koniec kilka rad, jak korzystać z lekarstw, które znajdują się na półkach tej Apteki: ćwiczenia mają być przede wszystkim źródłem rozrywki. Eksperymentuj, próbuj, szukaj tych, które ci odpowiadają, i stosuj je. Bądź przy tym szczery, ale nie nazbyt poważny. Nie wszystkie techniki są dobre akurat dla ciebie, Osho sugeruje więc, aby każdą wypróbowywać na początek przez trzy do pięciu dni – taki czas wystarcza zwykle na poznanie, czy dana technika odpowiada twojemu temperamentowi.
Sarito Carol Neiman, redaktor1. ROZLUŹNIENIE
Usuwanie napięcia dzięki odpuszczeniu i relaksacji
DIAGNOZA
Świadomość nie powinna być negatywnie nastawiona do ciała. Świadomość mieszka w ciele, więc nie mogą być swoimi wrogami. Zawsze wzajemnie się wspierają. Kiedy mówię do ciebie, moja ręka wykonuje gest, mimo że niczego jej nie nakazuję. Ja i moja ręka jesteśmy głęboko zsynchronizowani.
Chodzisz, jesz, pijesz i wszystkie te czynności świadczą o tym, że twoje ciało i twoja świadomość stanowią organiczną całość. Nie możesz torturować swojego ciała, a jednocześnie polepszać stanu swojej świadomości. Ciało musi być kochane – powinieneś być jego wielkim przyjacielem. Jest ono twoim domem, musisz oczyścić je ze wszystkich śmieci. Musisz pamiętać, że ono cały czas ci służy, dzień w dzień. Nawet gdy śpisz, twoje ciało nadal pracuje – trawiąc, zmieniając to, co zjadłeś, w krew, usuwając martwe komórki, dostarczając tlen… Tak, a ty śpisz sobie w najlepsze.
Robi wszystko, abyś przetrwał, abyś przeżył, choć ty jesteś tak niewdzięczny, że nigdy mu za to nie podziękowałeś. Wręcz przeciwnie, twoja religia nauczyła cię, abyś je torturował: „Ciało jest twoim wrogiem i musisz się uwolnić od niego i od tego, co cię z nim wiąże”.
Wiem, że jesteś czymś więcej niż tylko ciałem, i nie masz potrzeby być do niego przywiązanym. Ale miłość nie jest przywiązaniem; współczucie również nim nie jest. Miłość i współczucie są niezbędne dla twojego ciała i jego rozwoju. A im lepsze masz ciało, tym większe są możliwości rozwoju twojej świadomości. Jest to organiczna całość.
Światu potrzebny jest zupełnie nowy rodzaj edukacji, która wprowadziłaby wszystkich w ciszę ich serc – w medytację – i która uczyłaby szacunku dla swojego ciała. Ponieważ dopóki nie będziesz szanował swojego ciała, nie będziesz w stanie szanować innych. Ciało jest żywym organizmem, który nigdy nie wyrządził ci krzywdy. Służy ci od momentu twojego poczęcia i służyć będzie aż do śmierci. Zrobi wszystko, co chcesz, nawet rzeczy niemożliwe, i nie będzie ci nieposłuszne.
Stworzenie tak posłusznego i mądrego organizmu jest czymś niezwykłym. Jeżeli zdasz sobie sprawę ze wszystkich jego funkcji, będziesz zaskoczony. Nigdy nie myślałeś o tym, co się w nim dzieje, nigdy się w to nie zagłębiałeś. A to wszystko jest cudowne i tajemnicze. Nigdy nawet nie zadałeś sobie trudu, aby poznać lepiej swoje własne ciało. I ty chcesz kochać innych ludzi? Nie możesz, ponieważ innych ludzi również postrzegasz jako ciała.
Ciało jest największą tajemnicą egzystencji. Tajemnica potrzebuje twojej miłości – jej sekrety i funkcjonowanie pragną zostać w pełni poznane.
Religie, niestety, były zawsze całkowicie przeciwne ciału. Ta wrogość jest wskazówką. Jeśli człowiek poznaje mądrość i tajemnice ciała, nigdy nie będzie przejmował się księdzem ani Bogiem. Największą tajemnicę odkryje w swoim ciele, a w tajemnicy ciała – sanktuarium swojej świadomości.
Ciało jest największą tajemnicą egzystencji. Tajemnica potrzebuje twojej miłości.
Gdy już zdałeś sobie sprawę ze swojej świadomości, swojej istoty, nie ma nad tobą żadnego Boga. Tylko taka osoba może szanować innych ludzi, inne żyjące istoty, ponieważ one wszystkie są tak tajemnicze jak ona sama; różnią się sposobem ekspresji, wyglądem, ale to sprawia, że życie jest bogatsze. I kiedy człowiek znajdzie świadomość w sobie, znajdzie tym samym klucz do tego, co najwyższe. Nauka, która nie uczy cię kochać twojego ciała, nie uczy cię współodczuwania z twoim ciałem, nie uczy, jak zagłębić się w jego tajemnice, nie nauczy cię również, jak możesz wejść w swoją własną świadomość.
Ciało to drzwi – ciało to próg.
RECEPTY
Zrzucenie pancerza
Nosisz na sobie pancerz. Tak, to po prostu pancerz – nie jest do ciebie przyczepiony, to ty kurczowo się go trzymasz. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, będzie ci łatwo pozbyć się go. Twój pancerz to martwy przedmiot: jeśli przestaniesz go na sobie nosić, zniknie. A przecież ty nie tylko go nosisz, ty także nieustannie troszczysz się o niego i wzmacniasz go.
Każde dziecko jest płynne. Nie ma w sobie zesztywniałych części; całe jego ciało to organiczna jedność. Głowa nie jest najważniejsza, stopy nie są najmniej ważne. Właściwie podziały nie istnieją, nie ma ich. Tylko że stopniowo zaczynają się pojawiać. Głowa staje się władcą, staje się szefem, ciało zostaje podzielone na części. Niektóre z nich są akceptowane przez społeczeństwo, inne nie. Niektóre stanowią zagrożenie dla społeczeństwa i muszą być bojkotowane. Z tego rodzi się problem.
Zaobserwuj, w których miejscach w twoim ciele występują ograniczenia.
Zrób trzy rzeczy. Po pierwsze: gdy chodzisz, siedzisz lub gdy nic nie robisz, wydychaj głęboko powietrze. Nacisk powinieneś kłaść na wydech, nie na wdech. Wydychaj głęboko – wydychaj tyle powietrza, ile jesteś w stanie z siebie wyrzucić. Wydychaj ustami, ale rób to powoli, tak by trochę trwało. Im dłużej będziesz wydychał, tym lepiej, ponieważ wydech będzie głębszy. Gdy pozbędziesz się z ciała całego powietrza, ciało zrobi wdech; ciało, nie ty. Wydech powinien być powolny i głęboki, natomiast wdech szybki.
To zmiękczy pancerz wokół klatki piersiowej.
Po drugie: pomocne będzie bieganie. Nie musisz biegać na długie dystanse, wystarczy, że przebiegniesz kilometr lub dwa. Wyobraź sobie, że znika obciążenie z twoich nóg, że z nich spada. Jeśli twoja wolność była za bardzo ograniczana, jeśli nakazywano ci, abyś coś zrobił, a nie robił czegoś innego, abyś był tym, a nie tamtym, abyś szedł tu, a nie tam, na nogach pojawił się pancerz. Zacznij biegać i podczas biegu również skup się na wydechu. Gdy odzyskasz nogi oraz płynność ich ruchu, poczujesz niesamowity przepływ energii.
Po trzecie: w nocy, kiedy idziesz spać, zdejmuj z siebie ubranie, wyobrażając sobie, że ściągasz z siebie także ten pancerz. Zrób to. Zdejmij go i odetchnij głęboko, a potem idź spać nieuzbrojony, całkowicie nagi, bez żadnych ograniczeń.
Wolne upadki
Każdej nocy siadaj na krześle i pozwól swojej głowie opaść do tyłu, zrelaksuj się, odpoczywaj. Możesz użyć poduszki, żeby nie pojawiło się napięcie w szyi. Potem uwolnij dolną szczękę – zrelaksuj ją tak, żeby twoje usta otworzyły się szeroko, i zacznij oddychać ustami, nie nosem. Nie zmieniaj przy tym oddechu, musi pozostać naturalny. Kilka pierwszych oddechów będzie gorączkowych. Stopniowo uspokoją się i staną płytkie. Wdech i wydech będą niegłębokie – takie powinny być. Usta miej otwarte, oczy zamknięte. Odpoczywaj.
Poczuj, jak uwalniają się twoje nogi, tak jakby ktoś ci je zabrał, jakby odczepiły się ze stawów. Poczuj się tak, jakby ci je odebrano. Poczuj, że jesteś tylko górną częścią ciała. Nóg nie ma.
Kolej na ręce. Wyobraź sobie, że obie ręce stają się swobodne i zostały ci zabrane. Może nawet usłyszysz wewnątrz chrupnięcie, gdy będą się uwalniać. Nie jesteś swoimi rękami. Umarły, odebrano ci je. Zostały tylko głowa i tułów.
Teraz zacznij myśleć o swojej głowie – że ją zabrano, że pozbawiono cię jej, że głowa odpadła. Pozostaw jej swobodę: jakkolwiek się porusza – w prawo czy w lewo – ty nie możesz nic zrobić. Zostaw jej swobodę. Jest wolna, odebrano ci ją.
Wtedy będziesz miał już tylko tułów. Poczuj, że jesteś tylko nim – klatką piersiową, brzuchem i niczym więcej.
Rób tak co najmniej przez dwadzieścia minut, a kiedy skończysz, idź spać. Trzeba to robić tuż przed spaniem, przez co najmniej trzy tygodnie.
Twoje zmęczenie się zmniejszy. Traktowanie nóg, rąk i głowy jako oddzielnych od twojego ciała sprawi, że cała twoja energia przepłynie do najważniejszej części – do tułowia. Zrelaksuje się on, a wtedy energia znów zacznie płynąć przez twoje nogi, ręce i głowę, lecz tym razem dużo bardziej równomiernie i proporcjonalnie.
Czyszczenie gardła
Jeśli od dzieciństwa twoja ekspresyjność nie była taka, jak być powinna – nie byłeś w stanie wyrazić tego, co chciałeś wyrazić, ani zrobić tego, co chciałeś zrobić – energia, która nie znalazła ujścia, osadzała się w gardle. Gardło jest centrum ekspresji. Nie służy jedynie do połykania rzeczy, jest również ośrodkiem wyrażania rzeczy. Wielu ludzi używa gardła tylko do połykania. Wykorzystują je zatem w połowie i ta ważniejsza połowa jest przez nich niewykorzystana.
Powiem ci o kilku rzeczach, które możesz zrobić, by poprawić swoją ekspresyjność.
Jeśli kogoś kochasz, mów mu to, co chcesz powiedzieć, nawet jeśli miałoby to głupio zabrzmieć; czasem dobrze jest się wygłupić. Mów o rzeczach, które rodzą się w tobie w danej chwili, nie tłum tego. Jeśli kogoś kochasz, daj się całkowicie ponieść, nie kontroluj się. Jeśli zaś jesteś wściekły i chcesz coś powiedzieć, zrób to od razu, na gorąco! Zły, naprawdę niebezpieczny jest jedynie zimny gniew, natomiast ten gorący nie. Ludzi nauczono właśnie tego: zachowajcie chłodny spokój, nawet kiedy jesteście źli, zagniewani. Nie powiedziano im tylko, że wtedy ta trucizna pozostanie w nich. Czasem dobrze jest pokrzyczeć i wyrzucić z siebie emocje.
Zły jest jedynie zimny gniew, gorący – nigdy.
Każdej nocy przed snem usiądź na jakimś twardym podłożu i zacznij się kołysać na boki. Kiedy przechylasz się w jedną stronę, dotykaj podłoża tylko jednym pośladkiem, nie dwoma. To jeden ze starożytnych sposobów wydobycia energii z podstawy kręgosłupa.
Jeśli czujesz w gardle stłumioną energię i jesteś w stanie ją kontrolować, to znaczy, że potrzebujesz jej znacznie więcej. Trzeba sprawić, by kontrola uległa zmniejszeniu, a energii przybyło. Ma jej być tyle, żebyś nie mógł nad nią zapanować, żeby wypłynęła. Rób tak przez piętnaście do dwudziestu minut.
Mniej więcej w połowie tego ćwiczenia zacznij powtarzać słowo „Allah”. Mów „Allah”, gdy przechylisz się w jedną stronę, i „Allah”, gdy przechylisz się w drugą stronę. Stopniowo będziesz czuć coraz większą energię, słowo „Allah” będzie się stawać coraz głośniejsze. Moment kulminacyjny nadejdzie po dziesięciu minutach, gdy będziesz już prawie krzyczał: „Allah!”. Zaczniesz się pocić, energia stanie się gorąca. Słowa: „Allah! Allah!” będą brzmieć tak, jakby wymawiał je ktoś obłąkany. Gdy pęka tama (po angielsku: dam), człowiek czuje się jak obłąkany (po angielsku: mad).
Angielskie słowa: dam i mad są zbudowane z tych samych liter! Jeśli czytasz je w jedną stronę, otrzymujesz dam, a gdy w drugą – mad.
Sądzę, że to ćwiczenie ci się spodoba. Trochę cię to zdziwi, ale spodoba ci się! Wtedy możesz je robić dwa razy na dobę: dwadzieścia minut rano i dwadzieścia wieczorem.
Rozluźnij brzuch
Kiedy rano idziesz do toalety, weź suchy, szorstki ręcznik i masuj nim brzuch. Wciągnij brzuch i po wypróżnieniu się porządnie go wymasuj. Zacznij od prawej strony i pocieraj ruchem okrężnym wokół pępka, ale tak, aby go nie dotknąć. Rób to naprawdę mocno. Wciągnij brzuch, żeby wymasować także jelita. Rób to po każdym wypróżnieniu, a nawet dwa lub trzy razy dziennie.
Druga sprawa: w trakcie dnia, między wschodem a zachodem słońca – nigdy w nocy – oddychaj tak głęboko i tak często, jak tylko możesz. Im częściej, im głębiej oddychasz, tym lepiej. Ale pamiętaj o jednym: oddychaj brzuchem, nie klatką piersiową. To brzuch musi się unosić, nie klatka piersiowa. Kiedy wdychasz powietrze, unosi się brzuch, a kiedy wydychasz, brzuch się zapada. Zostaw klatkę piersiową, tak jakby nie miała z oddychaniem nic wspólnego. Oddychaj brzuchem – to będzie jak całodzienny delikatny masaż.
Zaobserwuj, jak oddycha małe dziecko… robi to we właściwy i naturalny sposób. Porusza się tylko jego brzuch, a klatka piersiowa pozostaje nieporuszona przepływem powietrza. Cała energia skupia się wokół pępka.
Stopniowo tracimy kontakt z pępkiem. Stajemy się coraz bardziej uzależnieni od głowy, nasz oddech staje się płytki. Więc w trakcie dnia, kiedy tylko sobie o tym przypomnisz, weź oddech tak głęboki, jak to tylko możliwe – i niech pracuje brzuch.
Każdy oddycha poprawnie podczas snu, ponieważ wtedy nie ingeruje umysł. Brzuch unosi się i opada automatycznie, oddech staje się głęboki; nie trzeba niczego wymuszać. Niech będzie naturalny, a stanie się głęboki. Głębia to konsekwencja bycia naturalnym.
Tańcz jak drzewo
Jeśli to możliwe, wyjdź na otwartą przestrzeń, stań między drzewami i stań się drzewem, pozwól, aby przenikał przez ciebie wiatr.
Poczucie jedności z drzewem wzmacnia i ożywia. Z łatwością docierasz do pierwotnej świadomości; drzewa wciąż tam pozostają. Rozmawiaj z nimi i obejmuj je. Jeśli nie możesz wyjść na zewnątrz, stań na środku pokoju i wyobraź sobie siebie jako drzewo – pośród deszczu i silnego wiatru – i zacznij tańczyć. Ale tańcz tak, jakbyś był drzewem, wtedy będziesz w stanie poczuć przepływ.
Jest to tylko kwestia nauczenia się sztuki utrzymania przepływu energii. To będzie twoim kluczem: zawsze będziesz mógł ją odblokować, gdy zostanie zablokowana.
Stwórz napięcie, następnie osuń się w sen
Każdej nocy przed pójściem spać stań na środku pokoju – dokładnie na środku – i spraw, by twoje ciało było jak najbardziej sztywne i spięte. Tak spięte, jakbyś miał pęknąć. Najpierw rób tak przez dwie minuty, później przez dwie minuty relaksuj się, stojąc. Powtórz całość dwa albo trzy razy i idź spać.
Musisz spiąć ciało najbardziej, jak to możliwe. Później nic już nie rób, aby przez noc relaksacja mogła się pogłębiać.
Bezdźwięczna cisza
Istnieje cisza, która ujawnia się w tobie tylko wtedy, gdy przestajesz się kontrolować; zstępuje ona na ciebie. Pamiętaj więc – przez kontrolowanie siebie zakłócasz swoją energię. Umysł jest wielkim dyktatorem; próbuje wszystko kontrolować. Jeśli nie potrafi nad czymś zapanować, zaprzecza temu, mówi, że to nie istnieje.
Medytuj tak każdej nocy przed pójściem spać. Usiądź na łóżku, zgaś światło – zakończ przed tym wszystko, co miałeś do zrobienia, ponieważ po tej medytacji powinieneś zasnąć. „Ten, który coś robi” po medytacji, ma zakaz pojawiania się. Po prostu zrelaksuj się i odpłyń w sen, ponieważ sen również na ciebie spływa – nie możesz go kontrolować. Sen i medytacja mają jedną wspólną wartość – ciszę. Przybywają wraz z nią. Dlatego tak wielu ludzi cierpi na bezsenność: próbują kontrolować nawet sen, stąd problem. Nie możesz z tym nic zrobić. Możesz tylko czekać, możesz wprowadzić się w stan odprężenia i akceptacji.
Tak więc po tej medytacji powinieneś się zrelaksować i pójść spać, tak aby zachować ciągłość. Wtedy medytacja będzie w tobie trwać. Przez całą noc te wibracje będą w tobie. Rano, gdy otworzysz oczy, poczujesz, że spałeś w zupełnie inny sposób. Zmieni się jakość. To nie był po prostu sen. Obecne było coś innego, coś głębszego niż zwykły sen. Spłynęło na ciebie coś; nie wiesz, co to jest, ani jak to określić.
Ta medytacja jest bardzo prosta. Siedź na łóżku, rozluźnij ciało, zamknij oczy i wyobraź sobie, że zagubiłeś się w górzystej krainie. Jest ciemna noc, nie ma księżyca, niebo jest bardzo zachmurzone. Nie możesz dostrzec nawet pojedynczej gwiazdy – jest całkowicie ciemno. Nie możesz zobaczyć nawet własnej ręki. Zgubiłeś się w górach i trudno ci odnaleźć drogę. Ciągle czyha na ciebie niebezpieczeństwo; w każdej chwili możesz zsunąć się w przepaść, odejść na zawsze. Uważnie badasz drogę. Jesteś czujny, ponieważ niebezpieczeństwo jest ogromne.
Wyobrażenie ciemnej nocy i górzystej krainy służy stworzeniu wrażenia niebezpiecznej sytuacji. A ty jesteś bardzo czujny. Nawet gdy upadnie szpilka, będziesz w stanie ją usłyszeć. Nagle dochodzisz do przepaści. Czujesz, że przed tobą nie ma drogi, i nie wiesz, jak głęboka jest przepaść. Bierzesz kamień i rzucasz go w dół, aby to sprawdzić.
Czekaj i nasłuchuj dźwięku kamienia spadającego na inne skały. Nasłuchuj, nasłuchuj, nasłuchuj… Nie ma żadnej odpowiedzi – zdaje się, że przepaść nie ma dna. Przez to, że wciąż nasłuchujesz, narasta w tobie ogromny strach. Oczywiste jest, że wraz z pojawieniem się strachu twoja czujność staje się płomieniem.
Pozwól, żeby to było tylko twoim wyobrażeniem. Rzucasz kamień i czekasz. Nasłuchujesz i nasłuchujesz; czekasz z mocno bijącym sercem, lecz nie ma dźwięku. Panuje absolutna cisza. W tej ciszy zapadnij w sen. W tej bezdźwięcznej ciszy zapadnij w sen.
Przepływ energii
Energia zawsze płynie w stronę obiektu, który kochamy.
Kiedy czujesz w jakimś miejscu zablokowanie energii, oto sekret, jak ją znów upłynnić: znajdź obiekt miłości. To może być cokolwiek, jest bowiem tylko pretekstem. Jeśli potrafisz dotknąć drzewa z miłością, energia popłynie, ponieważ gdy pojawia się miłość, energia zaczyna płynąć w jej stronę. To tak jak z rzeką – zawsze wybiera kierunek z góry ku poziomowi morza.
Gdziekolwiek znajduje się miłość, energia szuka jej poziomu – i zaczyna płynąć.
Masaż może pomóc, jeśli wykonujesz go z miłością. Wszystko może pomóc.
Z miłością i głęboką troską weź do ręki kamień. Zamknij oczy. Poczuj miłość do kamienia – wdzięczność za to, że istnieje i że akceptuje twoją miłość. Nagle poczujesz pulsowanie i energia zacznie się poruszać. Stopniowo przestaniesz potrzebować obiektu, naprawdę. Na samą myśl o tym, że kogoś kochasz, energia zacznie płynąć. Wtedy możesz odrzucić nawet myślenie o miłości; po prostu kochaj, a energia będzie płynąć.
Miłość to ruch, jesteśmy zamrożeni, ponieważ nie kochamy.
Miłość to ciepło. Kiedy jest ciepło, nie można zamarznąć. Gdy nie ma miłości, wszystko jest zimne. Zaczynasz spadać poniżej punktu zerowego.
Jedna z najważniejszych rzeczy, o których trzeba pamiętać, to ta: miłość jest ciepła, nienawiść także jest ciepła, obojętność jest zimna. Czasem nawet wtedy, gdy nienawidzisz, energia zaczyna płynąć. Oczywiście, jest ona destrukcyjna. W złości energia także przepływa. To dlatego ludzie po jej wyładowaniu czują się dobrze: coś uwolnili. Jest to bardzo destrukcyjne – mogłoby być kreatywne, jeśli uwalniałoby się za sprawą miłości – ale jest lepsze niż nieuwalnianie niczego.
Gdy jesteś obojętny, nie ma w tobie przepływu. Wszystko, co cię roztapia i ogrzewa, jest dobre. To nie masaż, działają tylko twoja troska i miłość. Teraz spróbuj tego samego z kamieniem: masuj go i zobacz, co się stanie. Bądź kochający. Spróbuj tego z drzewem. Gdy poczujesz, że to się dzieje, usiądź w ciszy i próbuj. Pomyśl o kimś, kogo kochasz – o mężczyźnie, o kobiecie, o dziecku, o kwiatach. Przypomnij sobie kwiat i nagle zobaczysz, że energia płynie.
Gdy jesteś obojętny, nie ma w tobie przepływu.
Wtedy odrzuć też wyobrażenie. Pewnego dnia siedź w ciszy i po prostu kochaj. Nikogo konkretnego. Siedź cicho i kochaj, a poczujesz ten przepływ. Wtedy będziesz już znać klucz. Jest nim miłość. Miłość jest przepływem.
Redystrybucja energii seksualnej
Usiądź prosto – na krześle lub na podłodze – z prostym, ale nie napiętym kręgosłupem.
Oddychaj powoli i głęboko. Nie śpiesz się, oddychaj bardzo powoli. Najpierw unosi się brzuch; ty dalej oddychasz. Następnie unosi się klatka piersiowa i wtedy nagle czujesz, że twoje ciało wypełnione jest powietrzem aż po samą szyję. Wtedy na moment lub dwa wstrzymaj oddech. Tak długo, jak tylko potrafisz, nie męcząc się. Potem wypuść powietrze. Wydychaj je również powoli, ale w odwrotnej kolejności. Gdy opróżnisz brzuch, wciągnij go tak, by pozbyć się całego powietrza. Musisz to powtórzyć siedem razy.
Następnie usiądź w ciszy i zacznij powtarzać „om… om… om…”. W trakcie powtarzania skup uwagę na miejscu między brwiami, w którym jest trzecie oko. Zapomnij o oddechu i powtarzaj wciąż „om… om… om…” sennym głosem, takim, jakim matka śpiewałaby kołysankę swojemu dziecku. Usta powinny być zamknięte, tak aby język dotykał podniebienia. Twoja uwaga ma się skupić na trzecim oku. Rób tak przez dwie minuty, a poczujesz, jak odpręża się cała głowa. Kiedy głowa zacznie się relaksować, natychmiast poczujesz, że wewnętrzne napięcie ustępuje.
Przenieś wówczas koncentrację niżej, w kierunku gardła. Powtarzaj „om”, tym razem koncentrując się na gardle. Zauważysz, że twoje ramiona, gardło i twarz odprężają się i że przytłaczające cię napięcie znika; stajesz się lekki jak piórko.
Następnie wejdź głębiej. Skup się na pępku i znów powtarzaj „om”. Wnikaj głębiej i głębiej, i głębiej. W końcu dotrzesz do ośrodka seksualnego. Potrwa to dziesięć, może piętnaście minut; nie spiesz się, masz czas.
Gdy przenikniesz do ośrodka seksualnego, całe ciało będzie zrelaksowane, a ty poczujesz blask, jakby otoczyła cię jakaś aura. Jesteś wypełniony energią, wielkim zapasem energii. Jesteś pełen spokojnej energii. W tym stanie możesz pozostać tak długo, jak zechcesz.
To koniec medytacji; teraz już tylko przedłużasz przyjemność. Przerwij mówienie „om” i po prostu siedź. Jeśli czujesz taką potrzebę, możesz się położyć, ale jeśli zmienisz pozycję, ten stan szybciej zniknie, więc siedź i korzystaj z niego.
Reasumując – gdy z jakiegokolwiek powodu poczujesz w swoim ciele zbyt duże napięcie, wykonaj to ćwiczenie, a całkowicie się odprężysz.
Anonimowi Obgryzacze Paznokci
Kiedy jest zbyt dużo energii i nie wiesz, co z nią zrobić, zaczynasz obgryzać paznokcie lub palić papierosy. Obgryzanie paznokci i palenie papierosów to przejawy tego samego problemu. Robisz cokolwiek, żeby znaleźć sobie zajęcie. Jeśli nie znajdziesz, twoja energia staje się trudna do zniesienia. Kiedy inni zaczynają to krytykować, mówią, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie! Należą do ciebie, a tobie nie wolno ich obgryzać. Wtedy ludzie wymyślają rzeczy zastępcze – choćby gumę do żucia… To przebiegły sposób: nikt nie będzie cię krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za bardzo sprzeciwiał. A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe – właściwie wcale nie jest szkodliwe. To nieszkodliwa przyjemność. Wygląda nieładnie i trochę dziecinnie, nic poza tym.
Musisz się nauczyć żyć bardziej energetycznie, a wszystkie te przyzwyczajenia znikną. Tańcz więcej, śpiewaj, pływaj, chodź na długie spacery. Wykorzystaj swoją energię w sposób kreatywny. Przejdź od minimum do maksimum. Żyj bardziej intensywnie. Kiedy się kochasz, rób to dziko, nie wstydliwie jak panienka. Panienka to ktoś, kto żyje minimalnie lub jedynie udaje, że żyje. Bądź dziki! Nie jesteś dzieckiem, więc wolno ci sprawiać kłopoty we własnym domu. Skacz, śpiewaj i biegaj.
Spróbuj tego przez kilka tygodni, a będziesz zaskoczony: obgryzanie paznokci zniknie. Teraz masz ciekawsze rzeczy do zrobienia – co cię obchodzą paznokcie? Zawsze patrz na przyczynę, a nie na to, co z niej wynika.
Po prostu powiedz „tak”!
„Nie” jest zazwyczaj naszą podstawową postawą. Dlaczego? Ponieważ z „nie” czujemy, że jesteśmy kimś. Matka czuje, że jest kimś – może powiedzieć dziecku „nie”. Dziecko zostaje zanegowane. Ego dziecka cierpi, ego matki zostaje podbudowane. „Nie” podbudowuje ego; jest dla niego pożywką. Dlatego szkolimy się w mówieniu nie.
„Nie” jest zazwyczaj naszą podstawową postawą. Dlaczego? Ponieważ z „nie” czujemy, że jesteśmy kimś.
Na każdym etapie życia znajdziesz ludzi mówiących: „nie”. Z „nie” czują swój autorytet – jesteś kimś, możesz odmówić. Powiedzenie: „Tak, proszę pana”, sprawia, że czujesz się zależny, czujesz się jak podwładny, czujesz się nikim.
„Tak” jest pozytywne, „nie” jest negatywne.
Pamiętaj o tym: „nie” podbudowuje ego; „tak” jest metodą na odkrycie siebie. „Nie” wzmacnia ego, „tak” je niszczy.
Najpierw sprawdź, czy potrafisz powiedzieć „tak”. Jeśli nie możesz powiedzieć „tak”, tylko wtedy mów „nie”.
Zazwyczaj najpierw mówimy „nie”. Gdy niemożliwe jest powiedzenie „nie”, wtedy, czując się pokonani, mówimy „tak”.
„Nie” podbudowuje ego; „tak” jest metodą na odkrycie siebie. „Nie” wzmacnia ego, „tak” je niszczy.
Wypróbuj to kiedyś. Potraktuj to jak ślubowanie, w którym w każdej sytuacji przez dwadzieścia cztery godziny będziesz zaczynać od „tak”. Spójrz, jakie głębokie odprężenie ci to przyniesie. Codzienne sprawy… Dziecko prosi cię, byś poszedł z nim do kina. Ono i tak pójdzie, twoje „nie” nic nie znaczy. Wręcz przeciwnie, twoje „nie” staje się wyzwaniem, staje się próbą sił. Gdy wzmacniasz w ten sposób swoje ego, dziecko próbuje wzmocnić swoje. Będzie się starało przeciwstawić twojemu „nie”. Ono zna sposoby na zamianę twojego „nie” w „tak”. Wymaga to odrobiny wysiłku, nalegania, ale twoje „nie” stanie się „tak”.
Przez dwadzieścia cztery godziny próbuj w każdej sytuacji zaczynać od „tak”. Będzie ci trudno, ponieważ uświadomisz sobie, że „nie” pojawi się pierwsze! We wszystkim „nie” pojawia się pierwsze – to stało się nawykiem. Nie używaj go; używaj „tak” i patrz, jak ono cię relaksuje.
We wszystkim „nie” pojawia się pierwsze – to stało się nawykiem. Nie używaj go; używaj „tak” i patrz, jak ono cię relaksuje.
Właściwe myślenie oznacza rozpoczynanie myślenia od „tak”. Nie oznacza to, że nie możesz używać „nie”; oznacza jedynie, że masz zacząć od „tak”. Patrz z umysłem nastawionym na „tak”. I dopiero jeśli „tak” jest niemożliwe, mów „nie”. Nie znajdziesz wielu sposobności na używanie „nie”, jeśli zaczniesz mówić „tak”. Jeśli zaczniesz z „nie”, nie będziesz miał możliwości często mówić „tak”. Dobry początek to dziewięćdziesiąt procent sukcesu. Początek nadaje kolor wszystkiemu, nawet zakończeniu. Myśleć właściwie oznacza myśleć, współodczuwając. Myśl z umysłem nastawionym na „tak”.
Wyśmiej swoje problemy
Siedząc w ciszy, wywołaj w swoim wnętrzu chichot, tak aby całe twoje ciało zaczęło się śmiać. Daj się ponieść śmiechowi. Pozwól mu rozprzestrzenić się od środka na całe twoje ciało – ręce się śmieją, stopy się śmieją. Wejdź w to szaleńczo. Śmiej się przez dwadzieścia minut. Pozwól, aby stało się to głośne i nieokiełznane. Jeśli stanie się to ciche albo raz ciche, raz głośne, poddaj się temu, bylebyś śmiał się dwadzieścia minut.
Następnie połóż się na brzuchu na ziemi lub na podłodze – ułóż ciało tak aby dotykało podłoża. Jeżeli jest ciepło i możesz zrobić to w ogrodzie, położyć się na ziemi, będzie o wiele lepiej. Jeżeli możesz to zrobić nago, będzie jeszcze lepiej. Poczuj kontakt z ziemią. Całe ciało leży. Czujesz, że ziemia jest matką, a ty jesteś dzieckiem. Zatrać się w tym uczuciu.
Dwadzieścia minut śmiechu, następnie dwadzieścia minut leżenia na ziemi, głębokiego kontaktu z nią. Oddychaj wraz z ziemią i czuj się z nią jednością.
Pochodzimy od ziemi i pewnego dnia do niej wrócimy. Po tych dwudziestu minutach energetyzowania się – ponieważ ziemia da ci tak dużo energii, że twój taniec będzie miał inną jakość – tańcz przez dwadzieścia minut jakikolwiek taniec. Włącz muzykę i tańcz.
Jeśli pada, zrób to w pokoju. Ale jeśli jest słonecznie, zrób to na zewnątrz. Kiedy jest bardzo zimno, owiń się w koc. Znajdź sposoby, aby to kontynuować, a w ciągu sześciu, ośmiu miesięcy zobaczysz w sobie wielkie zmiany.