Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Blast. W zgiełku uczuć Black. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
24 lutego 2023
34,90
3490 pkt
punktów Virtualo

Blast. W zgiełku uczuć Black. Tom 3 - ebook

Trzeci tom bestsellerowej serii Black! Veronica zbyt szybko przekonała się, że zaufanie to drogocenny skarb i jak łatwo można go stracić. Teraz jest bardziej ostrożna, ale czy wyjdzie jej to na dobre? Nie potrafi zdobyć się na otwartość, zamyka się w swoim świecie, nie chcąc znów poczuć ukłucia zdrady. Wtedy na jej drodze staje mężczyzna, o którym stara się zapomnieć, ale nie potrafi. Victor zawsze dostaje to, czego pragnie, i właśnie Veronica stała się jego nowym, kuszącym celem.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67024-17-4
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Głośna muzyka dudniąca w uszach zaczęła jej cholernie przeszkadzać i wydawało się jej niemożliwym, żeby nagle ogromny salon w willi przyjaciela Andrew skurczył się tak, że brakowało jej tchu. Ludzie jakby na nią napierali, dlatego chwiejnym krokiem podążyła w stronę tarasu. Gdzieś po drodze odstawiła kieliszek ze swoim niedopitym drinkiem. Nagle wszyscy poruszali się w zwolnionym tempie, a śmiechy i rozmowy słyszała, jakby leżała po czubek głowy zanurzona w wannie stojącej pośrodku salonu. Tuż przy marmurowych schodach prowadzących na piętro dostrzegła Andrew, ale wyglądał jakoś dziwnie. Wirował, a jego kształty rozmywały się jak w gabinecie krzywych luster.

– Hej, maleńka. – Uśmiechnął się, a jego głos brzmiał dziwnie tubalnie.

– Andrew, nie czuję się najlepiej. – Sama słyszała, jak bełkocze.

Zaniepokoiła się swoim stanem, ale czując, jak Andrew ją obejmuje, wiedziała, że nic jej nie grozi.

– Nic ci nie będzie. – Przycisnął ją do siebie.

– Chciałabym wyjść na taras.

– Innym razem – wyszeptał prosto do jej ucha, prowadząc ją do samochodu.

Pozwoliła mu zawieźć się do domu i jedyne, co pamiętała, to to, że z trudem wchodziła po schodach na swoje piętro. Później całkiem odleciała.

***

Rano otworzyła oczy i nieco spanikowała, sądząc, że się teleportowała z przyjęcia do mieszkania. Nie myślała, że wypiła aż tyle alkoholu, żeby urwał się jej film. Najwyżej dwa kieliszki szampana. Kiedy zorientowała się, że nie leży na łóżku sama, gwałtownie się odwróciła i odetchnęła z ulgą. Nie przypominała sobie nikogo, kto kręciłby się koło niej podczas wczorajszego przyjęcia, ale i tak ucieszyła się, widząc za sobą Andrew. Tylko dlaczego był rozebrany do naga, a ona niczego nie pamiętała?

Dwa tygodnie później…

Będąc na schodach piętro niżej, usłyszała dziwne odgłosy dochodzące z jej mieszkania. Ktoś ewidentnie tam był, choć powątpiewała, że to złodziej. W tej kamienicy i przy takich sąsiadach to niemożliwe, by przecisnął się ktoś obcy, a tym bardziej podejrzanie wyglądający. Jedyną osobą, która miała klucze do jej mieszkania, był Andrew, ale o tej porze powinien być w pociągu. Dziś miał wrócić z konferencji naukowej z drugiego końca kraju. Veronica współczuła mu długiej podróży. Kilka godzin w pociągu, a wokół nikogo, kto mógłby go zadowolić rozmową.

Andrew był specyficzny. Zawsze uważał, że ma rację, bo jego wysoki stopień naukowy świadczył o tym, że wszystko wie. Ale jeśli chodziło o związki z płcią piękną, to niewiele wiedział. Veronica już dłuższy czas myślała, jak bez wielkiego płaczu i lamentu zakończyć związek, który w zasadzie mało jej dawał. Na całe szczęście byli ze sobą dopiero pół roku, więc jeszcze nie łączyło ich nic, na czym któraś ze stron mogłaby stracić.

Sąsiadka z piętra na widok Veroniki wybałuszyła oczy i nie odpowiadając na „dzień dobry” dziewczyny, ominęła ją i zbiegła na dół, choć podobno ze względu na jakąś tajemniczą chorobę miała trudności z poruszaniem się. Wyglądało na to, że właśnie nastąpiło cudowne ozdrowienie. Zaskoczenie sąsiadki lekko zaniepokoiło Veronicę, dlatego resztę schodów pokonała w rekordowym tempie i nie czekając na nic, otworzyła drzwi swojego mieszkania.

Wiele razy w życiu widziała tę kobietę nagą, ale nigdy w takiej pozycji.

Veronica sama nie wiedziała, jak Kamasutra nazwałaby tę pozycję, jeśli tylko ktoś zainteresowany chciałby ją określić. Jakieś dziwne połączenie pająka z lotopałanką. A może ze stonogą? Albo bardziej z modliszką próbującą zagryźć swojego partnera po nieudanym akcie? W każdym razie gdzieś w tej plątaninie nóg i rąk zdołała dostrzec Andrew i Carlę w jakimś dziwnym połączeniu. Carla chyba była bliska szczytowania, bo otworzyła oczy, żeby ostatni raz spojrzeć na swojego partnera przed fantastycznym orgazmem. Zobaczywszy Veronicę stojącą na progu, ze szczęką gdzieś w okolicy kolan, zaklęła siarczyście i próbowała odepchnąć od siebie Andrew. Jednak on nie miał zamiaru wypuścić jej z miłosnego uścisku.

– O tak! Uwielbiam, jak jesteś agresywna – wysapał nawet. – Ugryź mnie tam, gdzie lubię. No dalej! – ponaglił Carlę, nie zdając sobie sprawy, że w mieszkaniu jest jeszcze ktoś.

Veronica nie mogła uwierzyć, że to ten sam mężczyzna, który co wieczór kładł się obok niej w łóżku i zagłębiał w lekturze swoich ukochanych pisemek naukowych, podczas gdy ona chciała, żeby w końcu kiedyś zaczęli uprawiać seks jak normalna para. Bo nigdy tego nie robili, choć Veronice wydawało się, że próbowała już wszystkiego. Teraz zobaczyła, że nie do końca wyłącznie w pisemkach lubił się zagłębiać. Zachowywał się jak wygłodniałe zwierzę, zdolne tylko do prokreacji. Zawsze gardził takimi zachowaniami.

Tak przynajmniej mówił.

Zaniepokojony brakiem reakcji ze strony Carli również otworzył oczy i dosłownie z niej spadł. I przy okazji z kanapy. Jego erekcja od razu smutno opadła, a na twarzy Andrew wymalował się szok.

– Vera, to nie tak jak myślisz – wysapał.

– Byłoby lepiej dla ciebie, gdybym właśnie w tym momencie zaczęła myśleć – syknęła.

– Vera… – odezwała się Carla.

Nie czekała na potok słów z ust nagiej kobiety, tylko z furią okrążyła kanapę, po drodze zbierając ich rzeczy z podłogi, i nadzwyczajną mocą otworzyła okno, które nigdy nie otwierało się za pierwszym razem, po czym wyrzuciła wszystko na ulicę.

– Wynoście się – odezwała się cicho.

– Ale… jak? – Carla z przerażeniem spojrzała na okno.

– Wynocha! – wrzasnęła z furią Veronica, idąc w stronę kuchni, gdzie na blacie stał stojak z nożami i choć oboje byli zupełnie nadzy, a Andrew na dodatek był mężczyzną, to wybiegli z mieszkania, nie oglądając się za siebie.

Veronica opadła na podłogę i schowała twarz w dłoniach. Była bliska rozpaczy. I to wcale nie dlatego, że kochała Andrew, bo go nie kochała. Nie zdążyła się w nim zakochać. Płakała dlatego, że zdradził ją najokrutniej, jak potrafił. I Carla też, bo była jej siostrą.

Dwa tygodnie później…

Jakim cudem do głowy przyszedł jej taki pomysł – sama nie wiedziała. Mogła żyć w błogiej nieświadomości, ale wolała iść za swoim przeczuciem i nogi same pokierowały ją do apteki na rogu.

A teraz siedziała na spuszczonej desce sedesowej i trzęsącymi się dłońmi trzymała podłużne plastikowe coś, a na tym czymś były dwie wyraźne czerwone kreski, które pojawiły się tam od razu po tym, jak postąpiła zgodnie z instrukcjami zawartymi w ulotce.

Jakim cudem?! Niepokalane poczęcie?! – pomyślała.

Zaczęła chodzić w jedną i w drugą stronę po mikroskopijnej łazience i rozbolała ją głowa. Kobieta automatycznie otworzyła szafkę z lustrem i sięgnęła po buteleczkę ze środkami przeciwbólowymi.

Zaraz! – Zatrzymała dłoń.

Nie była pewna, czy w takim stanie może je brać. Nagle dostrzegła fiolkę, na której nawet nie było etykiety. Ciekawe, nigdy wcześniej jej na tej półce nie widziała. Wtedy wspomnienie przyjęcia, które odbyło się miesiąc wcześniej, uderzyło w nią jak młot. Ta fiolka wypadła z marynarki Andrew, kiedy sprzątała kilka godzin po dziwnym poranku. Nigdy nie wspomniał Veronice, że musi coś brać. Bardzo podejrzane. Na szczęście Veronica zdążyła zakolegować się z jedną z pracownic laboratorium, w którym pracował Andrew. Zawsze może zrobić jej przysługę, zwłaszcza że Veronica zapoznała dziewczynę z jednym ze swoich ówczesnych współpracowników i stworzyli prześliczną parę.

***

Czekanie na wyniki analizy trwało parę dni, ale rezultat przewrócił życie Veroniki do góry nogami. A najgorsze było to, że nawet nie mogła udowodnić Andrew, że to on podał jej tę pigułkę gwałtu i że kiedy leżała nieprzytomna, uprawiał z nią seks. Przecież jedynym potwierdzeniem tego, że coś się mogło między nimi wydarzyć, było to, że leżał wtedy obok niej nagi. Ale czy to w ogóle może być jakiś argument, skoro byli parą i spali w jednym łóżku już od kilku miesięcy?

Zresztą to było nieważne. Nie chciała mieć z nim do czynienia. Spakowała wszystkie swoje rzeczy, których na szczęście miała niewiele, i wynajęła mieszkanie w zupełnie innej dzielnicy miasta. Wiedziała, że sobie poradzi.

Nie miała innego wyjścia.

Osiem miesięcy później…

Ból, jaki obudził ją w środku nocy, nie był znajomy, ale od razu wiedziała, że nie pomogą żadne z możliwych technik relaksacyjnych, żeby się go pozbyć. Wydawało się jej, że wstała w błyskawicznym tempie, ale z takim brzuchem błyskawicznie to mogła tylko zasnąć byle gdzie. Powoli ubrała się, czując następny skurcz, i na chwilę przestała się poruszać. Zacisnęła zęby i oczy, wypuszczając powoli powietrze. Sięgnęła szybko po telefon.

Mama natychmiast odebrała.

– Zaczęło się, Vera? – rzuciła zaspana, ale gotowa do akcji.

– Tak, mamo. – Veronica oparła się jedną ręką o ścianę, starając się zachować spokój.

Rodzice przyjechali dziesięć minut później. Po następnych dziesięciu minutach jazdy, podczas których Veronice odeszły wody, a skurcze stały się nawet bardziej niż regularne, dotarli do szpitala. Kilka godzin później Veronica już nie płakała z bólu, ale z radości, bo trzymała na rękach najpiękniejszą i najgłośniejszą istotę, jaką kiedykolwiek widziała. Wszystko to, co się stało do tej pory, i to, jak Veronica zaszła w ciążę, przestało mieć znaczenie. Mała Olivia była tym, co rekompensowało ból, upokorzenie i żal, jakie Veronica nagromadziła w sobie do tej pory.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij