- W empik go
Bob albo mężczyzna na łodzi - ebook
Bob albo mężczyzna na łodzi - ebook
Oto Bob albo mężczyzna na łodzi. Bob łowi ryby. O Bobie opowiada Bob – syn Boba. Syn Boba także ma syna, na którego wołają Bob. Bob – ten najstarszy - mieszka na rzece. Rzeka jest błotnista. Ale Bob widzi w rzece tak jak ryby. Bo Bob zjada rybie oczy. Żeby zobaczyć. Żeby złowić tę jedną rybę.
„Bob albo mężczyzna na łodzi jest prawdziwie awangardowym tekstem, w którym - co jest odświeżające – brak najmniejszego śladu pretensjonalności lub ironii. Oto zaklęcie w najczystszej postaci, oto mit. To zaprawdę: modlitwa.” Paste Magazine
„Jednym z największych darów, jaki może nam przekazać tekst literacki jest to, że może on odświeżyć nasz język. W powieści Bob albo mężczyzna na łodzi Petera Markusa język nie tylko zostaje odświeżony, ale całkowicie przebudowany.” The Brooklyn Rail
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66571-67-9 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bob.
Bob łowił ryby.
Oto, co robił Bob.
Przez cały czas.
Łowił i łowił.
Czasami Bob jadł ryby. Ale najczęściej Bob sprzedawał ryby.
Oto jak żył Bob.
Łódź. Rzeka.
Ryby.
Mężczyzna.
Bob.
Spójrz na ręce Boba. Jego kłykcie to rzeki. Skóra na rękach Boba pokryta łuską. Ręce Boba wyglądają jakby były umaczane w gwiazdach.
Kiedy Bob łowi ryby, łowi rękoma.
Bob łowi rękoma.
Ten, kto łowi rękoma, przepuszcza żyłkę tylko przez ręce.
Bob nie używa wędki, żeby pomagać sobie przy łowieniu ryb.
Nocą. Bob najbardziej lubi łowić ryby nocą. Rzeka nocą jest rzeką, jaką Bob lubi najbardziej.
Rzeka nocą jest jego.
Boba.
W dzień Bob śpi.
Rzeka, kiedy słońce jest nad rzeką, to rzeka, w której Bob nie lubi łowić.
Kiedy słońce jest nad rzeką, rzeka robi się zbyt błotnista od łodzi, które nie należą do Boba.
Bob jest mężczyzną, który żyje na swojej łodzi.
Bob nie lubi opuszczać swojej łodzi.
Bob jest swoją łodzią.
Łódź Boba jest jego domem.
Łódź Boba, jak większość łodzi, ma imię.
Bob.
To jej imię.
Słowo Bob nie zostało wymalowane na łodzi Boba.
Ale, kiedy widzisz łódź Boba na rzece, nawet jeśli nie widzisz na niej Boba, możesz powiedzieć: – Spójrz, to Bob.
Łódź Boba jest łodzią zrobioną z metalu.
Łódź Boba jest starsza od Boba.
Ojciec Boba był właścicielem łodzi zanim łódź stała się łodzią Boba.
Ojciec Boba był mężczyzną, który nauczył Boba, jak łowić ryby.
Ojciec Boba też był mężczyzną, który lubił łowić.
Ale nie tak bardzo jak Bob.
Ojciec Boba, kiedy nie łowił, to pracował w hucie.
Ojciec Boba był, jak mówimy w naszym mieście, człowiekiem z żelaza.
W naszym mieście jest huta, która wytwarzała stal z kamieni, które nazywamy rudą.
Ale huta, nasza huta, już nie jest hutą, która wytwarza stal.
Huta jest ciemna i cicha i ogień nie płonie w jej wnętrzu od czasów, kiedy Bob dorósł na tyle, żeby wytwarzać stal razem z ojcem.
Huta stoi wciąż tam, gdzie zawsze stała, na brzegu rzeki. Wrak rdzewiejący w nadrzecznym błocie.
Rzeka, tak jak błoto, zawsze tu będzie.
I Bob zawsze tu będzie, na rzece. Jak długo tutaj będzie rzeka. Jak długo będą w rzece ryby, które Bob będzie mógł łowić.
Łowić. Bob będzie łowić.
Bob będzie żył.
Oto on.
Przywitaj się z nim.
Podnieś swoją prawą rękę.
Bob nie odmacha.
Bob cię nie słyszy.
Nie, nie dlatego, że Bob jest głuchy.
Po prostu dlatego, że Bob woli nie słyszeć.
Są ludzie w tym mieście, którzy mówią o Bobie, że Bob rozmawia tylko z rybami. Że Bob słucha tylko ryb.
Ja nie jestem jednym z tych ludzi.
Bob nie rozmawia z rybami.
Tak właśnie, Bob nie rozmawia z rybami.
Bob śpiewa rybom.
Posłuchaj.
Wiem, wiem, to nie to samo.
Wiem, na czym polega różnica, bo ja jestem synem Boba.
Ja też jestem Bob.
Bob nie wie, że ja jestem jego synem.
Jestem jego synem, chociaż Bob o tym nie wie.
Ja także jestem Bobem, który lubi łowić.
Opowiadając ci o Bobie, jestem bardziej ojcem Boba niż Bob jest ojcem dla mnie.
Ale, w przeciwieństwie do Boba, ja nie żyję po to, żeby łowić.
Na tym polega różnica.
Ja mam swoje życie poza rzeką.
Mam żonę, którą kocham. Mam małego syna, który nie ma na imię Bob.
Mój syn ma na imię Robert.
Mówimy na niego Bobby.
Ale przyjaciele mówią na niego Bob.
Bobby nie wie, że Bob jest moim ojcem.
Bobby nie wie, że Bob jest jego dziadkiem.
Ale Bobby wie, kim jest ten Bob na rzece.
Wszyscy w tym mieście wiedzą, kim jest ten Bob.
Bob, jak mawiamy w tym brudnym, nadrzecznym mieście, jest rzecznym szczurem.
Człowiek rzeki.
Bob jest rzeką.
Bob jest rzecznego miasta rzecznym człowiekiem.
Bob zna tę rzekę lepiej niż ty i ja wiemy, że mamy dziesięć palców u rąk.
Bob wie, gdzie w tej rzece są ryby.
Bob wie, jakie jest dno rzeki i gdzie są miejsca, w których ryby lubią być rybami.
A rzeka to błotnista rzeka.
A rzeka to nie jedna z tych rzek, których dno możesz zobaczyć. Nawet stojąc po kolana w wodzie nie zobaczysz dna.
Są w mieście ludzie, którzy wierzą, że Bob potrafi zobaczyć dno rzeki.
Ja jestem jednym z tych ludzi.
Widziałem nieraz, jak Bob przechyla się przez burtę łodzi i widziałem, jak patrzy w dół, ku błotnistemu dnu rzeki.
Wszyscy wiedzą, że dno rzeki jest tam, gdzie duża ryba lubi być rybą.
Nawet ci z naszego miasta, którzy nie łowią, wiedzą o rybach na tyle dużo, żeby znać tę prawdę o nich.
Nawet kiedy Bob nie łowi, Bob myśli o łowieniu.
Jeśli Bob nie łowi ze swojej łodzi, to Bob właśnie przygotowuje się na łodzi do łowienia.
Na takiej łodzi jak łódź Boba są rzeczy, którymi trzeba się zająć, są rzeczy, które trzeba naprawić.
Łodzie takie jak Boba czasami przeciekają.
Łódź, która przecieka może czasami stać się łodzią, która tonie.
Jest taka opowieść o Bobie, że pewnej nocy, w kwietniu, wiatr uderzył w Boba z całą siłą od południa, rzeka zamieniła się nagle w jakby duże jezioro z falami tak wysokimi, jak Bob i tamtej nocy łódź Boba przewróciła się, ale nie zatonęła jak inne łodzie.
Nie znam nikogo, kto był na rzece tamtej nocy i kto mógłby powiedzieć, że ta historia nie jest zmyślona.
To nie była taka noc, kiedy ludzie, nie tacy jak Bob, wypływają na rzekę łowić.
Rzeka tamtej nocy cała należała do Boba.
Następnego ranka widziano, jak Bob wylewa z łodzi błotnistą, rzeczną wodę. Wiadro za wiadrem.
Kilku z rzecznych ludzi pytało, czy nie potrzebuje pomocy.
Bob nawet nie podniósł wzroku.
Bob nie przestał wylewać błotnistej, rzecznej wody ze swojej łodzi.
Tamtej nocy Bob znowu łowił na swojej łodzi.
Rzeka tamtej nocy znowu była rzeką, a nie jeziorem.
Kiedy następnego ranka Bob wrócił, łódź Boba była pełna, ale nie błotnistej, rzecznej wody. Była pełna ryb z błotnistej rzeki.
Nigdy nie usłyszysz, jak Bob woła, jak to robią niektórzy rybacy: – Ryba!
Kiedy Bob łowi, jeśli jego wargi w ogóle się poruszają, to Bob szepcze do ryb.
Co mężczyzna szepcze, kiedy szepcze do ryby?
Co mężczyzna, taki jak Bob, szepcze, kiedy szepcze do ryby?
O czym Bob szepcze, kiedy porusza wargami, żeby szeptać coś rzecznej rybie?
Tylko Bob i tylko ryba znają odpowiedź.
Są wśród łowiących ryby tacy, którzy całują złowioną rybę.
Są wśród łowiących ryby tacy, którzy mówią złowionej rybie: – Chodź do tatusia.
Bob nie jest jednym z tych ludzi.
Bob to Bob.
Bob chwyta ryby, które wyłowi z rzeki i wrzuca je do swojej łodzi.
Bob chwyta ryby, które wyłowi z rzeki i Bob sprzedaje ryby, ale nie po to, żeby jeść.
Bob chwyta ryby, które wyłowi z rzeki i Bob sprzedaje ryby, które wyłowi z rzeki, żeby Bob mógł łowić dalej.
Tak, żeby mógł dalej żyć.
Łowić.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------