- W empik go
Bóg mi świadkiem - ebook
Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
5 marca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Bóg mi świadkiem - ebook
Chrisowalandis jest bezrobotnym pięćdziesięciolatkiem, który choruje na cukrzycę, odwiedza psychiatrę, nie ma szczęścia w miłości i z trudem stara się związać koniec z końcem. Jego życie to pasmo udręk – od trudnego dzieciństwa wypełnionego przemocą i drwinami aż po dorosłość, która miała być wspaniała, ale okazała się rozczarowaniem. Tylko wiara w Boga sprawia, że ciągle ma nadzieję na poprawę swojej sytuacji.
Przekonany o tym, że jest gruby, głupi i do niczego się nie nadaje, Chrisowalandis ciągle próbuje zmienić swój los, ale szybko odczuwa na własnej skórze, że w oczach opinii publicznej zadłużenie jest gorsze od biedy.
Jak może widzieć świat ktoś, kogo obojętnie mijamy na ulicy? Jakie są jego lęki i tęsknoty? Makis Tsitas oddaje głos bohaterowi, który dotąd pozostawał niesłyszalny, a my mamy szansę zatrzymać się i go wysłuchać. Jeśli tego nie zrobimy, nie uda nam się zrozumieć zmieniającej się rzeczywistości.
Powieść została wyróżniona Nagrodą Literacką Unii Europejskiej.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65595-89-8 |
Rozmiar pliku: | 685 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ISTNIEJĄ CZTERY RODZAJE SZEFÓW: odnoszący sukcesy, zadłużeni, kanalie i świry. Mnie się trafił czwarty.
Wiele razy ze mną rozmawiał, a ja zawsze miałem wrażenie, że nie wie, czy to ja przed nim stoję, czy ktoś do mnie podobny. To znaczy, czy to byłem ja, Chrisowalandis – pracownik i przyjaciel – czy może mój brat bliźniak. Tyle że nie mam brata bliźniaka, lecz dwie siostry.
Tak więc zdarzało się, że spotykaliśmy się przy wejściu do firmy, a on krzyczał do mnie: „Leć, bo nie zdążysz!”, i pędził do windy, a gdy do niej wsiadał, wołał: „Nie kradnij!”, i zmuszał mnie, bym pokonał biegiem osiem pięter, głośno licząc sto czterdzieści cztery stopnie, a on wrzeszczał z windy: „Dawaj, grubasie! Brak ci animuszu?”.
Jego firmę zamknięto pod koniec lat osiemdziesiątych i ni stąd, ni zowąd zostałem bezrobotny. Pracowałem u niego jedenaście lat, ale niestety obudziłem się z ręką w nocniku, podczas gdy moi koledzy od miesięcy wysyłali swoje oferty pracy i natychmiast przeszli do innych pracowni graficznych. Oczywiście widziałem, że statek tonie, sprawy idą tylko ku gorszemu i że raczej nie ma przyszłości, ale nie chciałem w to uwierzyć. Dlatego że łyknąłem bajkę Czorta: „Choćby wszyscy inni odeszli, nie ma mowy, byś ty pozostał bez pracy”. Tak dałem się zrobić w konia.
Ujrzałem siebie walczącego z samym sobą w błocie. Jeden klął na drugiego i starał się go utopić. Równocześnie obaj nabożnie śpiewali hymn Kasji.
Następnie stali się innym Chrisowalandisem, teraz zwanym Psichowalandisem, który po trzykroć zakrzyknął: „Dławi mnie ten wiatr”. Z dołu niewyraźnie słychać było arię z Toski.
Przedziwny sen.
Nie potrafię sobie wyobrazić siebie samego jako żebraka lub dziecka ulicy. Podobnie nie jestem w stanie ujrzeć oczami wyobraźni moich rodziców, jak stają się ofiarami wykorzystywanymi przez obcych, a zwłaszcza przez jakąś przyszłą narzeczoną.
Mój ojciec ma teraz osiemdziesiąt sześć lat, jest emerytowanym oficerem wojska, człowiekiem poświęcającym się rodzinie, lekturze, Kościołowi. Wiedzie spokojny żywot. Zawsze o mnie dbał, pożyczał mi pieniądze i służył pomocą.
Mawiał mi: „Uważaj, uważaj, uważaj!”, ale ja byłem jak dziurawy garnek bez pokrywki, do którego wchodziło, co tylko chciało. Mój ojciec był srogi, ale i ustępliwy. Bo gdy ja go naciskałem, on się wycofywał. Tak.
„Tatusiu, jadę do Londynu, daj mi sto tysięcy”. Dał mi je.
„Tatusiu, mam mały dług w banku”. Spłacił go natychmiast.
„Tatusiu, mam problem, możesz mi pomóc?”. Przybiegł.
„Tatusiu, muszę zostać przyjęty do szpitala”. Pomógł mi.
W żadnej kwestii nie powiedział mi „nie”. Teraz, gdy o tym rozmyślam, wydaje mi się, że był jak pies, który szczekał, ale nie gryzł – ja jednak tego nie rozumiałem. Szanuję go i poważam. Do czasu, gdy skończyłem dwadzieścia lat, bardzo się go bałem. Potem po prostu szanowałem go, bo dużo przeszedł. To człowiek z doświadczeniem życiowym. Ojciec nigdy nie chce niczego złego dla swojego dziecka. Cieszył się, że od zawsze ciągnęło mnie do monasterów i kościołów, on również jest pobożnym człowiekiem. Cała nasza rodzina taka jest.
Kiedy w wieku osiemnastu lat poszedłem do szkoły oficerskiej w Trikali, powiedział mi: „Znakomicie”, ale gdy ją rzuciłem i odszedłem, bo już dłużej nie mogłem wytrzymać, nie wyraził żadnego sprzeciwu wobec mojej decyzji.
Nigdy nie stanął mi na drodze. Tak.
Być może, tak sobie myślę, właśnie dlatego nie wyprowadziłem się jeszcze z domu, choć skończyłem pięćdziesiątkę. Bo czuję bezpieczeństwo i ciepło.
Zadzwoniłem do dawnej koleżanki z pracy, by jej życzyć wszystkiego najlepszego i zapytać o jakieś możliwości współpracy, a ona ucięła krótko: „Chrisowalandisie, zastałeś mnie przy drzwiach, pogadamy innym razem”.
Patrzcie, patrzcie, paniusia już mnie nie potrzebuje, dobrze się ustawiła w projekcie Ateny 2004 i zgarnia dwa tysiące euro na miesiąc z bonusami, ale kiedyś festyn się skończy i wtedy zobaczymy…
Zresztą wielu moich dawnych kolegów, którym niegdyś wielokrotnie wyświadczałem przysługę, teraz, gdy poprosiłem ich o pomoc, zachowało się wobec mnie cynicznie. Podobnie niektórzy przedsiębiorcy prowadzący małe firmy: gdy byłem u Czorta, nadskakiwali mi, żebym im dawał zlecenia, a teraz, kiedy śmietanka się skończyła, udają, że mnie nie znają. Nie szkodzi, z Bogiem. Niech oni wszyscy mają się dobrze. To jest błogosławieństwo od mojego staruszka, że mówię „z Bogiem”, a nawet dodaję „dziękuję” – po to, by mieć czyste sumienie – tym, którzy mnie skrzywdzili. Na tyle, na ile mogę, słucham mojego staruszka. Powiedział mi, co powinienem robić w życiu, jak je kontrolować, by nie skończyć w psychiatryku.
Gdy ktoś biednieje, szuka sposobu, jak powiązać koniec z końcem bez pieniędzy. Pragnie napić się gdzieś kawy za darmo. Pragnie usiąść gdzieś i porozmawiać. Zrobiłem poważne badania na temat braku grosza przy duszy.
Z tego właśnie powodu w każdą niedzielę rano, po nabożeństwie u Świętej Ireny, na ulicy Eolou, wpadam do Kościoła anglikańskiego, gdzie podają kawę. Co więcej, jeśli wejdziesz do środka i weźmiesz udział w ich mszy, jako dodatkowy podarunek oferują ci religijną książkę. Oczywiście po angielsku. (Może i nie mówię w tym języku, ale żadna książka nie zmarnuje się przy mnie).
Staram się radzić sobie po kryjomu. Tak.
Moja matka to święty człowiek, kobieta niezwykle rodzinna i pomocna – strażniczka domostwa. Jednak przestraszona. Pamiętam, jak stoi wyprostowana za plecami ojca, gdy tylko postawiła przed nim na stole talerz, albo jak śmieje się z całej duszy, zupełnie sama, w ukryciu, na wpół schowana w szafie, rozwieszając jego wyprasowane koszule. Spoglądałem na nią z lękiem i rozmyślałem: „No tak, pewnie mama zwariowała”.
Moja starsza siostra jest wykładowczynią teologii. Dziewczyna oddana lekturze. Surowa i skromna. Wyróżniała się na tle całej rodziny i krewnych. Nadzwyczajnie pracowita. Ma dwa fakultety, a jeszcze do tego, w wieku pięćdziesięciu lat, zaczęła pisać doktorat. Zupełnie nie przejmuje się tym, że zmarnotrawiła już na to cztery lata, i nadal go pisze. Doprowadzi ją do obłędu ten Plotyn. Osobistego życia zero. Niestety.
Moja młodsza siostra to cały Chrisowalandis w wersji żeńskiej. (Mówię o dobrych cechach mojego charakteru, nie zaś o tych, które doprowadziły mnie do rozwiązłości i złego prowadzenia się). Teraz już zajmuje się domem. Brakuje poważnych prac dla chorowitej dziewczyny w wieku czterdziestu czterech lat. Ma się zatrudnić jako sprzedawczyni? Zaraz pewnie przyjdzie do niej jakiś facet, by ją zaprosić wieczorem na kawę. Gdy była w najlepszych latach, a mój ojciec starał się, by zatrudniono ją w sektorze publicznym, odmówiła. Na szczęście poprzestaje na małym.
Co do mnie, można by mnie określić słowami: „Zapłacz nade mną, matko, zapłacz nade mną”. Moje życie rozpościera się na bezkresnym polu pełnym czerwonych pikantnych papryk. Gdy upadam (zawsze na twarz), zostaję poparzony. Takie jest moje życie. Niezmiennie wpadam w jakieś sidła, ląduję w ciernistych chaszczach i pokrzywiskach, nie pamiętając, że jestem bosy. Zawsze zapominam wdziać obuwie. Nie mam nawet pantofli, choć z góry wiem, dokąd zmierzam. Niestety, taki właśnie jestem.Podziękowania
Dla pisarki i tłumaczki Beliki-Andonii Koumbareli za istotną pomoc na ostatnim etapie pisania książki, cenne wskazówki, zachętę i wspaniałomyślność.
Dla poety i krytyka Christosa Papageorgiou za tytuł książki, a także propozycję wydania nakładem wydawnictwa „Kichli”.
Dla Joty Papageorgiou, wydawcy „Kichli”, która od pierwszej chwili pokochała tę książkę i zredagowała ją wzorowo.
Część książki została napisana podczas moich pobytów (sierpień 2004, 2006, 2008) w wyjątkowo gościnnym Domu Literatury w Lefkes na wyspie Paros.W serii Greckie Klimaty dotychczas ukazały się:
� Amanda Michalopoulu, Dlaczego zabiłam moją najlepszą przyjaciółkę, przeł. Alicja Kotecka
� Nikos Dimou, Nieszczęście bycia Grekiem, przeł. Przemysław Kordos
� Léna Pappá, Bez daty. Kartki z dziennika, przeł. Ewa T. Szyler
� Kostas Akrivos, Pandemonium, przeł. Michał Bzinkowski
� Nikos Panagiotopoulos, Dzieci Kaina, przeł. Katarzyna Rowińska
� Alicja Kordos, Z dziećmi w Atenach. Subiektywny przewodnik rodzinny
� Alexis Panselinos, Tajemnicze inskrypcje, przeł. Alicja Biaduń
� Emilios Solomou, Dziennik zdrady, przeł. Ewa T. Szyler
� Tomasz Zaród, Zorba 50 lat później
� Yiannis Kalpouzos, Imaret. W cieniu zegara, przeł. Ares Chadzinikolau
� Kostas Hatziantoniou, Agrigento, przeł. Karolina Berezowska
� Andreas Staikos, Niebezpieczne związki kulinarne, przeł. Ewa T. Szyler
� Lena Kitsopoulou, Nietoperze. Aqua velva, przeł. Alicja Biaduń
� Pandelis Prevelakis, Kronika pewnego miasta, przeł. Janusz Strasburger
� Maira Papathanasopoulou, Judasz całował wspaniale, przeł. Ewa T. SzylerSIEJEMY FERMENT LITERACKI!
W Serii z winnicą każdej z książek przyporządkowany jest jeden z podstawowych kolorów wina – biały, różowy lub czerwony, tak by zasugerować charakter lektury, zaintrygować miłośników wina i skłonić książkożerców do wejścia w świat enologii.
Dziewięć książek, trzy kolory – mamy nadzieję, że mnóstwo rozmów i inspiracji!
Jakie wino najbardziej pasuje do tej powieści? Czekamy na odpowiedzi! Opisy, zdjęcia, historie. Najciekawsze nagrodzimy☺ promocja@ksiazkoweklimaty.pl, temat: Seria z winnicąW Serii z winnicą ukażą się (w 2018 i 2019):
� Makis Tsitas, Bóg mi świadkiem, przeł. Michał Bzinkowski
� Pierre Mejlak, Co pozwala powiedzieć noc, przeł. Krzysztof Szczurek
� Emilios Solomou, Nienawiść to połowa zemsty, przeł. Ewa T. Szyler i Beata Żółkiewicz-Siakantaris
� Radka Denemarková, Kobold, przeł. Katarzyna Dudzic-Grabińska i Olga Czernikow
� Max Blecher, Rozświetlona jama. Dziennik sanatoryjny, przeł. Joanna Kornaś-Warwas
� Peter Pišt’anek, Rivers of Babylon, przeł. Olga Stawińska
� Antonis Georgiou, Album opowiadań, przeł. Przemysław Kordos
� Edina Szvoren, Nie ma i niech nie będzie, przeł. Anna Butrym
� Miljenko Jergović, Bębny nocy. Studium, przeł. Magdalena PetryńskaKsiążki nagrodzone Europejską Nagrodą Literacką (EUPL) wydane dotychczas przez Książkowe Klimaty:
� Pavol Rankov, Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), przeł. Tomasz Grabiński
� Kostas Hatziantoniou, Agrigento, przeł. Karolina Berezowska
� Emilios Solomou, Dziennik zdrady, przeł. Ewa T. Szyler
� Kalin Terzijski, Czy jest ktoś, kto cię kocha, przeł. Hanna Karpińska
� Jan Němec, Historia światła, przeł. Katarzyna Bańka
Wiele razy ze mną rozmawiał, a ja zawsze miałem wrażenie, że nie wie, czy to ja przed nim stoję, czy ktoś do mnie podobny. To znaczy, czy to byłem ja, Chrisowalandis – pracownik i przyjaciel – czy może mój brat bliźniak. Tyle że nie mam brata bliźniaka, lecz dwie siostry.
Tak więc zdarzało się, że spotykaliśmy się przy wejściu do firmy, a on krzyczał do mnie: „Leć, bo nie zdążysz!”, i pędził do windy, a gdy do niej wsiadał, wołał: „Nie kradnij!”, i zmuszał mnie, bym pokonał biegiem osiem pięter, głośno licząc sto czterdzieści cztery stopnie, a on wrzeszczał z windy: „Dawaj, grubasie! Brak ci animuszu?”.
Jego firmę zamknięto pod koniec lat osiemdziesiątych i ni stąd, ni zowąd zostałem bezrobotny. Pracowałem u niego jedenaście lat, ale niestety obudziłem się z ręką w nocniku, podczas gdy moi koledzy od miesięcy wysyłali swoje oferty pracy i natychmiast przeszli do innych pracowni graficznych. Oczywiście widziałem, że statek tonie, sprawy idą tylko ku gorszemu i że raczej nie ma przyszłości, ale nie chciałem w to uwierzyć. Dlatego że łyknąłem bajkę Czorta: „Choćby wszyscy inni odeszli, nie ma mowy, byś ty pozostał bez pracy”. Tak dałem się zrobić w konia.
Ujrzałem siebie walczącego z samym sobą w błocie. Jeden klął na drugiego i starał się go utopić. Równocześnie obaj nabożnie śpiewali hymn Kasji.
Następnie stali się innym Chrisowalandisem, teraz zwanym Psichowalandisem, który po trzykroć zakrzyknął: „Dławi mnie ten wiatr”. Z dołu niewyraźnie słychać było arię z Toski.
Przedziwny sen.
Nie potrafię sobie wyobrazić siebie samego jako żebraka lub dziecka ulicy. Podobnie nie jestem w stanie ujrzeć oczami wyobraźni moich rodziców, jak stają się ofiarami wykorzystywanymi przez obcych, a zwłaszcza przez jakąś przyszłą narzeczoną.
Mój ojciec ma teraz osiemdziesiąt sześć lat, jest emerytowanym oficerem wojska, człowiekiem poświęcającym się rodzinie, lekturze, Kościołowi. Wiedzie spokojny żywot. Zawsze o mnie dbał, pożyczał mi pieniądze i służył pomocą.
Mawiał mi: „Uważaj, uważaj, uważaj!”, ale ja byłem jak dziurawy garnek bez pokrywki, do którego wchodziło, co tylko chciało. Mój ojciec był srogi, ale i ustępliwy. Bo gdy ja go naciskałem, on się wycofywał. Tak.
„Tatusiu, jadę do Londynu, daj mi sto tysięcy”. Dał mi je.
„Tatusiu, mam mały dług w banku”. Spłacił go natychmiast.
„Tatusiu, mam problem, możesz mi pomóc?”. Przybiegł.
„Tatusiu, muszę zostać przyjęty do szpitala”. Pomógł mi.
W żadnej kwestii nie powiedział mi „nie”. Teraz, gdy o tym rozmyślam, wydaje mi się, że był jak pies, który szczekał, ale nie gryzł – ja jednak tego nie rozumiałem. Szanuję go i poważam. Do czasu, gdy skończyłem dwadzieścia lat, bardzo się go bałem. Potem po prostu szanowałem go, bo dużo przeszedł. To człowiek z doświadczeniem życiowym. Ojciec nigdy nie chce niczego złego dla swojego dziecka. Cieszył się, że od zawsze ciągnęło mnie do monasterów i kościołów, on również jest pobożnym człowiekiem. Cała nasza rodzina taka jest.
Kiedy w wieku osiemnastu lat poszedłem do szkoły oficerskiej w Trikali, powiedział mi: „Znakomicie”, ale gdy ją rzuciłem i odszedłem, bo już dłużej nie mogłem wytrzymać, nie wyraził żadnego sprzeciwu wobec mojej decyzji.
Nigdy nie stanął mi na drodze. Tak.
Być może, tak sobie myślę, właśnie dlatego nie wyprowadziłem się jeszcze z domu, choć skończyłem pięćdziesiątkę. Bo czuję bezpieczeństwo i ciepło.
Zadzwoniłem do dawnej koleżanki z pracy, by jej życzyć wszystkiego najlepszego i zapytać o jakieś możliwości współpracy, a ona ucięła krótko: „Chrisowalandisie, zastałeś mnie przy drzwiach, pogadamy innym razem”.
Patrzcie, patrzcie, paniusia już mnie nie potrzebuje, dobrze się ustawiła w projekcie Ateny 2004 i zgarnia dwa tysiące euro na miesiąc z bonusami, ale kiedyś festyn się skończy i wtedy zobaczymy…
Zresztą wielu moich dawnych kolegów, którym niegdyś wielokrotnie wyświadczałem przysługę, teraz, gdy poprosiłem ich o pomoc, zachowało się wobec mnie cynicznie. Podobnie niektórzy przedsiębiorcy prowadzący małe firmy: gdy byłem u Czorta, nadskakiwali mi, żebym im dawał zlecenia, a teraz, kiedy śmietanka się skończyła, udają, że mnie nie znają. Nie szkodzi, z Bogiem. Niech oni wszyscy mają się dobrze. To jest błogosławieństwo od mojego staruszka, że mówię „z Bogiem”, a nawet dodaję „dziękuję” – po to, by mieć czyste sumienie – tym, którzy mnie skrzywdzili. Na tyle, na ile mogę, słucham mojego staruszka. Powiedział mi, co powinienem robić w życiu, jak je kontrolować, by nie skończyć w psychiatryku.
Gdy ktoś biednieje, szuka sposobu, jak powiązać koniec z końcem bez pieniędzy. Pragnie napić się gdzieś kawy za darmo. Pragnie usiąść gdzieś i porozmawiać. Zrobiłem poważne badania na temat braku grosza przy duszy.
Z tego właśnie powodu w każdą niedzielę rano, po nabożeństwie u Świętej Ireny, na ulicy Eolou, wpadam do Kościoła anglikańskiego, gdzie podają kawę. Co więcej, jeśli wejdziesz do środka i weźmiesz udział w ich mszy, jako dodatkowy podarunek oferują ci religijną książkę. Oczywiście po angielsku. (Może i nie mówię w tym języku, ale żadna książka nie zmarnuje się przy mnie).
Staram się radzić sobie po kryjomu. Tak.
Moja matka to święty człowiek, kobieta niezwykle rodzinna i pomocna – strażniczka domostwa. Jednak przestraszona. Pamiętam, jak stoi wyprostowana za plecami ojca, gdy tylko postawiła przed nim na stole talerz, albo jak śmieje się z całej duszy, zupełnie sama, w ukryciu, na wpół schowana w szafie, rozwieszając jego wyprasowane koszule. Spoglądałem na nią z lękiem i rozmyślałem: „No tak, pewnie mama zwariowała”.
Moja starsza siostra jest wykładowczynią teologii. Dziewczyna oddana lekturze. Surowa i skromna. Wyróżniała się na tle całej rodziny i krewnych. Nadzwyczajnie pracowita. Ma dwa fakultety, a jeszcze do tego, w wieku pięćdziesięciu lat, zaczęła pisać doktorat. Zupełnie nie przejmuje się tym, że zmarnotrawiła już na to cztery lata, i nadal go pisze. Doprowadzi ją do obłędu ten Plotyn. Osobistego życia zero. Niestety.
Moja młodsza siostra to cały Chrisowalandis w wersji żeńskiej. (Mówię o dobrych cechach mojego charakteru, nie zaś o tych, które doprowadziły mnie do rozwiązłości i złego prowadzenia się). Teraz już zajmuje się domem. Brakuje poważnych prac dla chorowitej dziewczyny w wieku czterdziestu czterech lat. Ma się zatrudnić jako sprzedawczyni? Zaraz pewnie przyjdzie do niej jakiś facet, by ją zaprosić wieczorem na kawę. Gdy była w najlepszych latach, a mój ojciec starał się, by zatrudniono ją w sektorze publicznym, odmówiła. Na szczęście poprzestaje na małym.
Co do mnie, można by mnie określić słowami: „Zapłacz nade mną, matko, zapłacz nade mną”. Moje życie rozpościera się na bezkresnym polu pełnym czerwonych pikantnych papryk. Gdy upadam (zawsze na twarz), zostaję poparzony. Takie jest moje życie. Niezmiennie wpadam w jakieś sidła, ląduję w ciernistych chaszczach i pokrzywiskach, nie pamiętając, że jestem bosy. Zawsze zapominam wdziać obuwie. Nie mam nawet pantofli, choć z góry wiem, dokąd zmierzam. Niestety, taki właśnie jestem.Podziękowania
Dla pisarki i tłumaczki Beliki-Andonii Koumbareli za istotną pomoc na ostatnim etapie pisania książki, cenne wskazówki, zachętę i wspaniałomyślność.
Dla poety i krytyka Christosa Papageorgiou za tytuł książki, a także propozycję wydania nakładem wydawnictwa „Kichli”.
Dla Joty Papageorgiou, wydawcy „Kichli”, która od pierwszej chwili pokochała tę książkę i zredagowała ją wzorowo.
Część książki została napisana podczas moich pobytów (sierpień 2004, 2006, 2008) w wyjątkowo gościnnym Domu Literatury w Lefkes na wyspie Paros.W serii Greckie Klimaty dotychczas ukazały się:
� Amanda Michalopoulu, Dlaczego zabiłam moją najlepszą przyjaciółkę, przeł. Alicja Kotecka
� Nikos Dimou, Nieszczęście bycia Grekiem, przeł. Przemysław Kordos
� Léna Pappá, Bez daty. Kartki z dziennika, przeł. Ewa T. Szyler
� Kostas Akrivos, Pandemonium, przeł. Michał Bzinkowski
� Nikos Panagiotopoulos, Dzieci Kaina, przeł. Katarzyna Rowińska
� Alicja Kordos, Z dziećmi w Atenach. Subiektywny przewodnik rodzinny
� Alexis Panselinos, Tajemnicze inskrypcje, przeł. Alicja Biaduń
� Emilios Solomou, Dziennik zdrady, przeł. Ewa T. Szyler
� Tomasz Zaród, Zorba 50 lat później
� Yiannis Kalpouzos, Imaret. W cieniu zegara, przeł. Ares Chadzinikolau
� Kostas Hatziantoniou, Agrigento, przeł. Karolina Berezowska
� Andreas Staikos, Niebezpieczne związki kulinarne, przeł. Ewa T. Szyler
� Lena Kitsopoulou, Nietoperze. Aqua velva, przeł. Alicja Biaduń
� Pandelis Prevelakis, Kronika pewnego miasta, przeł. Janusz Strasburger
� Maira Papathanasopoulou, Judasz całował wspaniale, przeł. Ewa T. SzylerSIEJEMY FERMENT LITERACKI!
W Serii z winnicą każdej z książek przyporządkowany jest jeden z podstawowych kolorów wina – biały, różowy lub czerwony, tak by zasugerować charakter lektury, zaintrygować miłośników wina i skłonić książkożerców do wejścia w świat enologii.
Dziewięć książek, trzy kolory – mamy nadzieję, że mnóstwo rozmów i inspiracji!
Jakie wino najbardziej pasuje do tej powieści? Czekamy na odpowiedzi! Opisy, zdjęcia, historie. Najciekawsze nagrodzimy☺ promocja@ksiazkoweklimaty.pl, temat: Seria z winnicąW Serii z winnicą ukażą się (w 2018 i 2019):
� Makis Tsitas, Bóg mi świadkiem, przeł. Michał Bzinkowski
� Pierre Mejlak, Co pozwala powiedzieć noc, przeł. Krzysztof Szczurek
� Emilios Solomou, Nienawiść to połowa zemsty, przeł. Ewa T. Szyler i Beata Żółkiewicz-Siakantaris
� Radka Denemarková, Kobold, przeł. Katarzyna Dudzic-Grabińska i Olga Czernikow
� Max Blecher, Rozświetlona jama. Dziennik sanatoryjny, przeł. Joanna Kornaś-Warwas
� Peter Pišt’anek, Rivers of Babylon, przeł. Olga Stawińska
� Antonis Georgiou, Album opowiadań, przeł. Przemysław Kordos
� Edina Szvoren, Nie ma i niech nie będzie, przeł. Anna Butrym
� Miljenko Jergović, Bębny nocy. Studium, przeł. Magdalena PetryńskaKsiążki nagrodzone Europejską Nagrodą Literacką (EUPL) wydane dotychczas przez Książkowe Klimaty:
� Pavol Rankov, Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), przeł. Tomasz Grabiński
� Kostas Hatziantoniou, Agrigento, przeł. Karolina Berezowska
� Emilios Solomou, Dziennik zdrady, przeł. Ewa T. Szyler
� Kalin Terzijski, Czy jest ktoś, kto cię kocha, przeł. Hanna Karpińska
� Jan Němec, Historia światła, przeł. Katarzyna Bańka
więcej..