- promocja
Cztery kroki do szczęśliwego życia - ebook
Cztery kroki do szczęśliwego życia - ebook
Czego naprawdę potrzebujemy, by wieść szczęśliwe życie?
Ponad dwa tysiące lat temu grecki filozof Epikur prosto odpowiedział na to pytanie: przyjemności. To wszystko, czego chcemy. Dzisiaj mamy tendencję do kojarzenia słowa „epikurejski” z rozkoszowaniem się wyśmienitym jedzeniem i piciem oraz dekadenckim dogadzaniem sobie. Ale, jak pokazuje filozof John Sellars, te rzeczy są dalekie od wizji przyjemnego życia opracowanej przez Epikura i jego zwolenników, którzy byli bardziej zainteresowani przyjemnościami psychicznymi i unikaniem bólu. Krótko mówiąc, ich celem było spokojne życie.
W żywej, eleganckiej prozie Sellars prowadzi nas przez historię epikureizmu, by odkryć zupełnie inny sposób myślenia o przyjemności, przyjaźni, naszym miejscu na świecie i znaczeniu śmierci. Czerpie ze starożytnej mądrości, która jest dziś niezwykle aktualna, oferując nowy sposób myślenia o tym, co naprawdę ma znaczenie w naszym życiu.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8252-006-4 |
Rozmiar pliku: | 1 015 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czego naprawdę potrzebujemy do szczęśliwego życia? Większość z nas nie szczędzi czasu i wysiłków, aby starać się o rzeczy, które w naszym mniemaniu są niezbędne do udanego życia. Ale kto z nas postanawia zatrzymać się i pomyśleć o tym, czego rzeczywiście potrzeba, by poczuć prawdziwe zadowolenie? Właśnie na coś takiego przed ponad dwoma tysiącami lat zdecydował się grecki filozof Epikur. Zastanowił się, czego tak naprawdę pragniemy i czego potrzebujemy, żeby nasze pragnienia zaspokoić. Jego odpowiedź na pozór wydaje się prosta. To przyjemność. Wszystko, czego faktycznie pragniemy, to przyjemność. Słowo „epikurejski” kojarzy nam się przez to dzisiaj z czerpaniem radości z dobrego jedzenia i wina, z niepohamowanym zaspokajaniem fizycznych potrzeb i z bezwstydną pobłażliwością wobec samych siebie.
Wszystkie te rzeczy odbiegają jednak niezwykle daleko od wizji przyjemnego życia stworzonej przez starożytnych epikurejczyków. Epikura zajmowały głównie wewnętrzne i umysłowe przyjemności, a nie te fizyczne. Pod pewnymi natomiast względami dużo bardziej zależało mu na unikaniu bólu niż na bezpośrednim dążeniu do przyjemności. Jego wizja idealnego ludzkiego życia nie koncentrowała się wokół zaspokajania fizycznych żądz, ale wiązała się z osiągnięciem stanu wolności od wszelkich cierpień wewnętrznych. Epikur nazywał to ataraksją, co dosłownie znaczy „brak zamętu”, ale lepszym tłumaczeniem jest tu „spokój wewnętrzny” lub „pogoda umysłu”. Filozof uważał, że właśnie do tego dążymy, i twierdził, że zna najlepszy sposób na osiągnięcie tego celu.
Jak mamy przezwyciężyć cierpienia i osiągnąć ten stan wewnętrznego spokoju? Epikur uważał, że przede wszystkim powinniśmy odkryć przyczyny naszych lęków, a następnie znaleźć argumenty przemawiające za tym, że te lęki są bezpodstawne. Że brak nam dobrych powodów, aby martwić się rzeczami, które nas martwią. Epikur wyróżnił cztery źródła niepokoju i zaproponował argumenty, które są wymierzone w każde z nich. Z tego powodu jeden z późniejszych zwolenników Epikura nazwał jego filozofię „poczwórnym lekarstwem”.
W ciągu wieków epikureizm nie zawsze cieszył się dobrą opinią. Wiązano go z ateizmem, niemoralnością i rozpasaniem zmysłów. W konsekwencji przez długi czas go demonizowano, uznawano za niebezpieczną, zepsutą teorię. To całkowicie fałszywy obraz. Epikur opowiadał się za skromnym życiem opartym na prostych przyjemnościach i nakierowanym na jeden cel – osiągnięcie pogody umysłu tu i teraz. Jego przesłanie jest następujące: wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, już masz, musisz to tylko dostrzec. Kiedy już raz to pojmiesz, wszystkie lęki po prostu ustąpią.
Książka, którą masz przed sobą, jest – zależnie od twojego punktu widzenia – albo kontynuacją, albo kontrpropozycją dla moich wcześniejszych _Lekcji stoicyzmu_. Epikur żył w tej samej epoce co Zenon, założyciel szkoły stoickiej, i w starożytności często postrzegano ich szkoły jako rywalizujące ze sobą filozofie. Tak było. Epikurejczycy i stoicy toczyli ze sobą liczne spory. Stoicy opowiadali się za kształceniem szlachetnego charakteru i dostrzegali racjonalny porządek w naturze, a epikurejczycy bronili przyjemności i uważali, że świat fizyczny jest przypadkowym wytworem chaosu. Mimo to bardzo wiele ich łączyło. Obie szkoły uznawały, że wszystkiego, co wiemy, dowiadujemy się dzięki naszym zmysłom, a także że wszystko, co istnieje, jest materialne, i wreszcie, że umieramy wraz ze śmiercią naszych ciał. Jedni i drudzy zapewniali, że do dobrego życia nie potrzeba wielu dóbr materialnych oraz że najważniejszą rzeczą jest osiągnięcie spokoju i pogody umysłu. Starożytny reprezentant stoicyzmu, Seneka, często cytował zarówno Epikura, jak i jego późniejszego rzymskiego zwolennika, poetę Lukrecjusza. Czynił tak za każdym razem, kiedy uznał, że powiedzieli oni coś, co ma uniwersalną wartość. Na początku XIX wieku zaś Johann Wolfgang von Goethe wyraził pogląd, że niektórzy ludzie są pod względem temperamentu pół epikurejczykami, pół stoikami. Sprzeciwił się tym samym tradycyjnemu poglądowi, że te dwie szkoły myślenia są ze sobą fundamentalnie sprzeczne. W naszych czasach Albert Ellis, twórca racjonalno-emotywnej terapii behawioralnej, wymienił Epikura właśnie obok stoików, Epikteta i Marka Aureliusza, jako jednego ze starożytnych prekursorów współczesnej psychoterapii poznawczej.
Epikureizm może nas dziś wiele nauczyć. W czasach pełnych lęku wskazuje drogę do spokoju wewnętrznego i pogody umysłu. W kulturze nadmiernej konsumpcji materialnej skłania nas do przemyślenia, ile tak naprawdę potrzebujemy do dobrego życia. W epoce rosnącej izolacji społecznej przypomina nam o wartości przyjaźni. Wreszcie, co chyba najistotniejsze, gdy zewsząd otacza nas dezinformacja, epikureizm upiera się przy tym, aby widzieć prawdę taką, jaka jest.„Puste są słowa filozofa, jeśli nie leczą żadnego z ludzkich cierpień”. To zdanie wypowiedział filozof Epikur, urodzony i wychowany na greckiej wyspie Samos w pierwszej połowie IV wieku przed naszą erą. Po raz pierwszy zainteresował się filozofią już jako nastolatek, a stało się tak, ponieważ poczuł się rozczarowany, że jego szkolny nauczyciel nie potrafi wytłumaczyć mu najważniejszych motywów w poezji Hezjoda. Jego rodzice pochodzili z Aten i Epikur odziedziczył po nich ateńskie obywatelstwo. Kiedy skończył osiemnaście lat, wraz z całą rodziną wybrał się do ojczystego miasta, prawdopodobnie w celu odbycia służby wojskowej, której wymagano od wszystkich obywateli. Gdy miał już z niej powrócić do domu na Samos, jego rodzina wraz z innymi ateńskimi osadnikami została wygnana z wyspy, a Epikurowi przyszło przez kilka lat wędrować to tu, to tam. Przez chwilę mieszkał w Mitylenie na wyspie Lesbos, gdzie zaczął uczyć filozofii i poznał Hermachosa, z którym związała go przyjaźń na całe życie. Miejscowi nie odnosili się przyjaźnie do ateńskiego zwyczaju publicznego filozofowania, więc Epikur, Hermachos i prawdopodobnie jeszcze kilku innych uczniów przeprowadzili się do Lampsakos w Azji Mniejszej – miasta znajdującego się w niezbyt dalekim sąsiedztwie starożytnej Troi. Właśnie tu w kolejnych latach Epikur stworzył własną szkołę i doczekał się gorliwych naśladowców, choć tym razem filozofowie, mądrzejsi o doświadczenia z Mityleny, trzymali się we własnym gronie. Ostatecznie ta wspólnota bratnich dusz zdecydowała się przenieść do Aten, gdzie Epikur zakupił kawałek ziemi tuż za murami miasta. Ich nowe miejsce pobytu zyskało z czasem prostą nazwę Ogrodu. Epikur, jego przyjaciele i coraz to nowi zwolennicy mieszkali w nim wspólnie, prowadząc proste, samowystarczalne życie. Ogród stał się kwitnącą wspólnotą filozofów na ponad dwieście lat. Jej koniec nastąpił najpewniej tuż po tym, jak Ogród został zniszczony w wyniku wielodniowego oblężenia Aten przez rzymskie wojska pod wodzą generała Sulli w początkach pierwszego stulecia przed naszą erą. Choć pozbawieni Ogrodu, epikurejczycy również potem wciąż mieszkali w mieście.
Epikur przewodził swej wspólnocie filozofów przez mniej więcej czterdzieści lat, dzieląc z innymi proste, wspólne życie. Chociaż inni antyczni filozofowie twierdzili, że przyjaciele powinni współdzielić ze sobą własność, to Ogród Epikurejski nie stanowił komuny i każda osoba zachowywała to, co do niej należało. Jak zobaczymy nieco dalej, było to bardzo istotne ze względu na wyjątkową teorię przyjaźni, którą stworzył Epikur. Kiedy filozof umarł, pozostawił zarówno Ogród, jak i zgromadzoną bibliotekę Hermachosowi, najdawniejszemu z przyjaciół, który przejął rolę przewodnika całej wspólnoty. Urodziny Epikura stały się odtąd dorocznym świętem, a na jego cześć stawiano nawet pomniki. Wokół jego osoby rozwinął się cały kult, podobnie jak stało się to w Indiach w przypadku Buddy. Pliniusz Starszy odnotowuje, że ten nabożny stosunek utrzymywał się również wśród rzymskich wielbicieli Epikura, którzy w dniu jego urodzin składali ofiary, a na co dzień nosili przy sobie niewielkie portrety mistrza. Może to sprawiać wrażenie, że epikureizm był raczej ruchem religijnym niż filozofią opartą na wolnym od emocji rozumie. Jednak zarówno w przypadku Epikura, jak i Buddy były to zwyczajnie gesty podziwu wobec śmiertelnego człowieka udzielającego rad, jak przezwyciężyć ludzkie cierpienie.
Żarliwość naśladowców Epikura przybierała czasem ekstremalne formy. Około pięciuset lat po tym, jak Epikur po raz pierwszy zawędrował do Aten, pewien starszy wiekiem zwolennik filozofa, pochodzący z małego miasteczka w Licji (dziś w południowo-zachodniej Turcji), wybudował wielki mur z kolumnadą, na którym wyrył słowa Epikura w taki sposób, aby wszyscy mogli je czytać. Mężczyzna miał na imię Diogenes. Ten mur już dziś nie istnieje, ale wiele składających się na niego kamieni leży rozrzuconych w ruinach miasta – Ojnoandy. Na ich podstawie zrekonstruowano poszczególne części pierwotnej inskrypcji. Szacuje się, że mur miał ponad czterdzieści metrów długości. Diogenes wykuł na nim zarówno swoje własne ujęcie filozofii epikurejskiej, jak i cytaty z samego Epikura. Dlaczego to zrobił? Koszt tego przedsięwzięcia musiał być przecież ogromny. Mamy to szczęście, że Diogenes sam nam się z tego tłumaczy na początku inskrypcji. Zrobił to, aby pomóc swoim współobywatelom, bo sądził, że mogą odnieść korzyść z epikurejskiej terapii. Większość ludzi, pisał, „cierpi na powszechną chorobę fałszywego pojęcia o rzeczach”. Ten brak zrozumienia nieustannie szerzy się wśród społeczeństwa. Diogenes dodawał, że ludzie zarażają się nim od siebie nawzajem jak schorowane owce. Inskrypcja, którą stworzył, miała dawać na to antidotum. Miała być lekarstwem, które ocala przed fałszywymi przekonaniami. Diogenes nie miał wątpliwości, że proponuje właściwy środek, ponieważ zarówno on, jak i inni epikurejczycy już go przetestowali:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki