Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dziwki, zdziry, szmaty - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
28 kwietnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Dziwki, zdziry, szmaty - ebook

A więc zostałaś nazwana dziwką?

Choć termin „slut-shaming” może wydawać się nowy, to samo zjawisko jest stare jak świat. To zawstydzanie, poniżanie, próba sprawowania kontroli i przede wszystkim – przemoc.

Ktoś nazwał cię dziwką? To właśnie slut-shaming. Ktoś za twoimi plecami opowiadał, jaka jesteś puszczalska? To również. A może usłyszałaś, że nie powinnaś się tak wulgarnie malować? Albo że taka sukienka to nie wypada? No właśnie.

Nieważne, czy to brutalne wyzwisko, czy subtelna, pozornie przyjacielska rada. Slut-shaming podany wszystko jedno w jakiej formie boleśnie odbija się na psychice dziewczynek, nastolatek i dorosłych kobiet.

Czy można z tym wygrać?

To jedno z pytań, na które odpowiedzi poszukują autorki książki. Wspólnie z psycholożkami, dziennikarkami, seks workerkami i seksuolożkami zastanawiają się, skąd bierze się slut-shaming, jak działa i w jaki sposób można się go pozbyć. Dziwki, zdziry, szmaty to również do bólu osobista i szczera opowieść o tym, jak każda z bohaterek książki doświadczyła tego rodzaju przemocy.

Na sam koniec autorki oddają głos kobietom, które cieszą się seksem na własnych zasadach. Erotyczne historie – prywatne, intymne, oszałamiające i podniecające – dodają odwagi i pokazują, jak nie dać się zawstydzić.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8143-594-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

A WIĘC ZOSTA­ŁAŚ NAZWANA SZMATĄ

_Sie­dzisz z kole­żan­kami na kawie, obok prze­cho­dzi młod­sza, piękna dziew­czyna, milk­nie­cie, a ty, zamiast sko­men­to­wać jej piękno, bur­czysz: „A to…”._

_Inna dziew­czyna idzie ulicą oble­piona oble­śnym cmo­ka­niem i gwiz­dami. Nie myśli o tym, że to źle świad­czy o ludziach, któ­rzy reagują w ten spo­sób. Myśli, że mogła ubrać się ina­czej._

_Ten moment, kiedy na randce robi się intym­niej, kiedy roz­ma­wia­cie o fan­ta­zjach i tych skry­tych pra­gnie­niach i myślisz, że oto spo­tka­łaś brat­nią duszę, z którą będziesz mogła zdo­by­wać szczyty unie­sie­nia. A po powro­cie do domu widzisz, że już czeka na cie­bie tęskny SMS od niego. Odblo­ko­wu­jesz drżą­cymi dłońmi tele­fon, a tam penis z wycie­ka­jącą spermą i jego pyta­nie: „Lubisz to, mała?”._

W jed­nej ręce trzy­mam _Cza­row­nice_, w dru­giej _Matkę Femi­nistkę_, a na sto­siku przede mną _Czwarty try­mestr ciąży_, _Kar­mie­nie pier­sią_ i _Jak zro­zu­mieć swoje dziecko_. Jestem w trzy­dzie­stym pierw­szym tygo­dniu ciąży i wyglą­dam przez okno na War­szawę, gdzie być może przyj­dzie mi wycho­wy­wać moje jesz­cze nie­na­ro­dzone dziecko. To wyjąt­kowy czas, w któ­rym radość i eks­cy­ta­cja prze­pla­tają się z nostal­gią, a nawet żałobą po utra­co­nej swo­bo­dzie. Trwają trans­for­ma­cja i syn­teza iden­ty­fi­ka­cji zawo­do­wej z iden­ty­fi­ka­cją rodzi­ciel­ską. Duży cię­żar gatun­kowy. Dodat­kowo lek­tura _Dzi­wek, zdzir, szmat_ przy­wo­łała wspo­mnie­nia tych wszyst­kich waż­nych (naj­waż­niej­szych) momen­tów w moim życiu. Są to wspo­mnie­nia osoby, która miała przy­wi­lej iden­ty­fi­ko­wa­nia się jako cis­dziew­czynka i bawie­nia się w pia­skow­nicy w dom, nasto­latki nakła­da­ją­cej swój pierw­szy make-up na nie­zno­śne prysz­cze, cis­dziew­czyny, stu­dentki kwe­stio­nu­ją­cej ste­reo­ty­powe role przy­pi­sy­wane kobie­tom oraz sprze­ci­wia­ją­cej się dys­kry­mi­na­cji kobiet w sfe­rze publicz­nej na rzecz spy­cha­nia ich w sferę pry­watną. I tak po wielu bólach doj­rze­wa­nia patrzę w lustro i widzę cisko­bietę, która pra­gnie wziąć odpo­wie­dzial­ność za świa­domą decy­zję o spro­wa­dze­niu na ten świat nowej osoby. W cza­sie tych retro­spek­cji rza­dziej niż czę­ściej w całej tej para­dok­sal­nej nor­ma­tyw­no­ści doświad­cza­łam poczu­cia ulgi! Pod­czas lek­tury tej książki nie mogłam oprzeć się ponow­nemu prze­ży­wa­niu zło­ści, smutku i nie­po­koju. Wśród tych wszyst­kich emo­cji, poja­wia­ją­cych się w oso­bie, którą byłam, którą jestem i którą się staję, prze­wa­żają złość, bez­rad­ność i strach.

Mamy XXI wiek i kolejne poko­le­nia osób z toż­sa­mo­ścią żeń­ską prze­cho­dzą przez życie bez zapew­nio­nych pod­sta­wo­wych praw do samo­sta­no­wie­nia, do auto­no­mii, do samo­re­ali­za­cji (to z tych wyso­kich potrzeb). Bra­kuje rze­tel­nej edu­ka­cji sek­su­al­nej, poczu­cia bez­pie­czeń­stwa w miej­scach publicz­nych, bra­kuje dostępu do kon­troli płod­no­ści, nie wspo­mi­na­jąc o dostę­pie do pomocy w sytu­acji doświad­cza­nia prze­mocy. Myśla­łam, że docze­kam rodzi­ciel­stwa w choć nieco lep­szych oko­licz­no­ściach!

Na stu­diach sek­su­olo­gicz­nych uczy­łam się, jak poma­gać kobie­tom się­gać po orga­zmy i satys­fak­cję rela­cyjno-sek­su­alną, tym­cza­sem w prak­tyce zawo­do­wej przy­cho­dzi mi pra­co­wać z bole­snym sek­sem i bra­kiem pożą­da­nia. Pra­cuję na wszyst­kich eta­pach goto­wo­ści jed­nostki, par czy kon­ste­la­cji rela­cyjno-sek­su­al­nych do zmiany tego, co nie działa. Na każ­dym z tych eta­pów zaczy­namy od roz­mowy o prze­ko­na­niach, czyli o tym, co dosta­ły­śmy/liśmy w pakie­cie od naj­bliż­szych, od spo­łe­czeń­stwa, od pierw­szych i tych póź­niej­szych roman­tycz­nych czy intym­nych pod­mio­tów, które kształ­to­wały nasze poczu­cie „sek­su­al­nego ja”. Jak zdą­ży­łam się prze­ko­nać, mity, ste­reo­typy i prze­ko­na­nia są repro­du­ko­wane z poko­le­nia na poko­le­nie bez względu na wiek moich odbior­czyń/ców! (Nie)bycie „nad­gry­zio­nym jabł­kiem”, „mate­ra­cy­kiem” czy „tą, która ma się sza­no­wać” to jakieś jede­na­ste przy­ka­za­nie! O sek­sie się nie mówi, ale w któ­rymś momen­cie seks ma być i już! Zagryź zęby i dasz radę. Póki suka nie da, to pies nie weź­mie. A w dodatku faceci to zwie­rzęta i trzeba ich regu­lar­nie kar­mić, bo się pójdą żywić do innego portu.

Odpo­wie­dzią na te powie­la­jące się w nie­skoń­czo­ność kalki jest publi­ka­cja _Dziwki, zdziry, szmaty_. Celem jest nie tylko odpar­cie ata­ków z inter­netu, ale też stwo­rze­nie oka­zji do spo­koj­nego i świa­do­mego przyj­rze­nia się sobie. Pod­czas lek­tury wywia­dów z boha­ter­kami tej książki warto zada­wać sobie pyta­nia: „A jak to jest u mnie?”, „Czy to, co czy­tam, jest mi skądś znane? I co mogę w związku z tym zro­bić?”. Być może już nie jeste­śmy w sta­nie przejść obok slut-sha­mingu obo­jęt­nie. Kiedy zja­wi­sko zawsty­dza­nia sek­su­al­no­ścią zostaje nazwane i widzimy tę sub­tel­ność wpływu spo­łecz­nego pod lupą, możemy reago­wać. To jakby wzrok nabie­rał ostro­ści i pozwa­lał nam na decy­do­wa­nie o tym, co w swoim kra­jo­bra­zie chcemy zosta­wić takim, jakie jest, a co możemy i chcemy zmie­nić. To pro­ces naby­wa­nia spraw­czo­ści i zwią­za­nego z nią poczu­cia mocy. Mnie _Dziwki_ wzmoc­niły i pomo­gły mi wyjść z poczu­cia samot­nej bez­rad­no­ści wobec panu­ją­cego sta­tus quo.

O moim doświad­cze­niu slut-sha­mingu prze­czy­ta­cie w roz­dziale _Do czego pro­wa­dzi slut-sha­ming?_ To, że ten spe­cy­ficzny rodzaj zawsty­dza­nia i pięt­no­wa­nia był moim udzia­łem, zro­zu­mia­łam po latach, a ana­liza jego wpływu na mnie trwa do dzi­siaj. Nie wiem, czy była­bym tą samą osobą, gdyby nie te wszyst­kie komu­ni­katy, które wsią­kły we mnie jak w gąbkę w okre­sie, kiedy nie mia­łam całej tej wie­dzy i tych wszyst­kich narzę­dzi, żeby sobie z tym pora­dzić. Emo­cje z tam­tego czasu tkwią głę­boko w moim ciele i przy­po­mi­nają mi, jak istotne są dba­nie o sie­bie i tro­ska o osoby, które z róż­nych powo­dów nie dys­po­nują zaso­bami, by nie dopusz­czać do sie­bie tre­ści ranią­cych i tkwią­cych w nas jak drza­zgi. Skoro piszę to ja i widzę tę całą wyko­naną pracę i wysi­łek potrzebny, żeby to unieść, to śmiem twier­dzić, że ana­liza skła­do­wych „kobie­co­ści” w naszym kręgu kul­tu­ro­wym byłaby marna.

Czy­ta­jąc _Dziwki_, myśla­łam o sobie jako o jed­nej z wielu o podob­nych doświad­cze­niach, co dawało mi wra­że­nie wspar­cia, a jed­no­cze­śnie powo­do­wało nie­zgodę. Nie czuję się „ofiarą” i nie lubię tego słowa, ale zasta­na­wia mnie ten wspólny mia­now­nik, jakim dla ogrom­nej liczby kobiet jest wzra­sta­nie w świe­cie, w któ­rym nawet nie wiesz, kiedy ktoś prze­kra­cza twoje gra­nice¹. Pamię­tam swoje kry­tyczne prze­my­śle­nia na temat ruchu #MeToo (#jateż). Roz­ma­wia­łam wtedy z wie­loma kobie­tami, które nie chciały publi­ko­wać na swo­ich face­bo­oko­wych wal­lach nic, co „pro­wo­ko­wa­łoby” plotki, domnie­ma­nia czy _gasli­gh­ting_². Moż­li­wość krzyk­nię­cia #jateż oka­zała się kolej­nym przy­wi­le­jem pew­nej grupy kobiet (do któ­rych sama należę…). Moż­li­wość przej­ścia ulicą bez ukry­wa­nia swo­jej sek­su­al­no­ści, pew­no­ści sie­bie czy atry­bu­tów płci (czy sek­su­al­no­ści, w tym orien­ta­cji sek­su­al­nej) też ozna­cza pod­ję­cie ryzyka. Smutne jest, jak czę­sto towa­rzy­szy nam strach w tym kon­tek­ście. WARTO JED­NAK PAMIĘ­TAĆ, ŻE W PORZĄDKU JEST SIĘ BAĆ I NIE MA NIC ZŁEGO W DECY­ZJI, ŻEBY NIE OUTO­WAĆ SIĘ ZE SWO­IMI DOŚWIAD­CZE­NIAMI, PRZE­KO­NA­NIAMI CZY SWOIM ŚWIA­TO­PO­GLĄ­DEM.

Mie­siące póź­niej sły­szę od coraz młod­szych osób, jak cenną wie­dzę zdo­były dzięki coming outom star­szych kole­ża­nek – opi­sane doświad­cze­nia uświa­do­miły im sub­tel­ność nie­któ­rych form prze­kro­czeń i prze­mocy. Zakres zna­cze­niowy słowa „prze­moc” dzięki temu ewo­lu­uje i posze­rza się, a w kon­se­kwen­cji wię­cej osób, które doświad­czają nad­użyć, mogą je w ogóle nazwać, co jest nie­zbęd­nym eta­pem w pro­ce­sie reago­wa­nia. Kolej­nym kro­kiem może być szu­ka­nie wspar­cia u bli­skich czy pomocy w wyspe­cja­li­zo­wa­nych insty­tu­cjach.

Żyjemy w świe­cie, w któ­rym za otwarte mówie­nie o sek­sie płaci się cenę, czego wciąż uczę się na nowo, dla­tego choć publi­ka­cja książki na ten temat nie powinna róż­nić się od wyda­nia porad­nika pozy­tyw­nego myśle­nia, to jed­nak stwo­rze­nie tej publi­ka­cji należy zakwa­li­fi­ko­wać jako akt hero­izmu. Dzię­kuję Autor­kom za tę ini­cja­tywę! My, osoby, przy oka­zji kobiety, zaj­mu­jące się pro­mo­cją i afir­ma­cją edu­ka­cji sek­su­al­nej (też tej pozy­tyw­nej, ale nie tylko), codzien­nie mamy pełne ręce roboty, bo niczym siłaczki budu­jemy fun­da­menty dla przy­szłych poko­leń ludzi, któ­rzy chcie­liby być wolni od wdzie­ra­ją­cych się w ich życie intymne opre­syw­nych dys­kur­sów, z któ­rymi zma­gamy się my.

Marzy mi się świat, w któ­rym kolejne poko­le­nia kobiet będą potra­fiły roz­po­znać tre­ści o cha­rak­te­rze prze­mo­co­wym i depre­cjo­nu­ją­cym, mające poka­zy­wać im ich (gor­sze) miej­sce. Roz­po­znać, zare­ago­wać, kry­tycz­nie prze­two­rzyć i oddać spraw­com czy spraw­czy­niom w for­mie pytań: „Co twoje dzia­ła­nie ma na celu?”, „Chcesz, żebym prze­stała być sobą?”, „Chcesz, abym była taka, jak ty sobie tego życzysz?”, „Co cię to obcho­dzi, jak jestem ubrana?”, „Co takiego w moim wyglą­dzie, zacho­wa­niu, w moich decy­zjach wpływa na cie­bie? I jak?”, „Czy chcesz mnie zra­nić, żeby poczuć się lepiej?”, „Czy myślisz, że twoje dzia­ła­nia spra­wią, że kobiety zaczną się ina­czej zacho­wy­wać?”; pod­su­mo­wa­nych jasnym komu­ni­ka­tem: „Nie muszę ci się tłu­ma­czyć!”. Jest tyle róż­nych modeli kobie­co­ści, tyle róż­nych repre­zen­ta­cji róż­no­rod­no­ści płcio­wej czy gen­de­ro­wej, pozwól mi być sobą, nie musimy się kochać, lubić ani się sobie podo­bać. Wybierz sobie kogoś innego, kogoś, kto ci będzie bar­dziej paso­wał. Wyzwi­skami i napraw­czymi prze­kro­cze­niami kobie­cej auto­no­mii nie dokona się zmiana w kie­runku więk­szej… skrom­no­ści, moral­no­ści, nie skłoni się nikogo do bycia „porząd­niej­szą”. Szcze­rze mówiąc, sku­tek jest odwrotny. Stłam­szone, zdep­tane kobiety w końcu się bun­tują i odzy­skują pod­mio­to­wość w rewo­lu­cji. Szmaty, które widzisz na co dzień, już płacą cenę za swoją odwagę, za swoją widocz­ność. Mam prze­ko­na­nie, że naj­nie­bez­piecz­niej­sze są kobiety, które na co dzień pie­lę­gnują swój wize­ru­nek popraw­nych matek, żon i córek. Pod tymi zapię­tymi pod szyję stro­jami zbiera się trans­ge­ne­ra­cyjny wkurw za te wszyst­kie matki, żony i córki, które przy­pła­ciły pokorę zdro­wiem i życiem. To jest tyka­jąca bomba.

Bycie dziwką, szmatą, zdzirą czy pusz­czal­ską to nic złego. Chroń się przed prze­mocą i poma­gaj w tym innym!

Żyj i daj żyć.

_#stop­slut­sha­ming_

Agata Loewe

dla CarliOd auto­rek

KRÓTKA HISTO­RIA DZI­WEK, ZDZIR, SZMAT

_Slut-sha­ming_ to zja­wi­sko, z któ­rym naj­praw­do­po­dob­niej zetknęła się więk­szość z was. My rów­nież mia­ły­śmy z nim stycz­ność, wła­ści­wie od naj­młod­szych lat, już jako dziew­czynki i póź­niej nasto­latki, choć wtedy nie zna­ły­śmy jesz­cze tego okre­śle­nia ani nie rozumia­ły­śmy w pełni mecha­ni­zmów kry­ją­cych się za nim. _Slut-sha­ming_, czyli co wła­ści­wie?

Sam ter­min jest rela­tyw­nie nowy i nie ma jesz­cze swo­jego pol­skiego odpo­wied­nika, _slut-sha­ming_ nie docze­kał się rów­nież do tej pory wielu opra­co­wań, badań czy publi­ka­cji – szcze­gól­nie w rodzi­mej lite­ra­tu­rze. Jed­no­cze­śnie warto pod­kre­ślić, że wcale nie jest to zja­wi­sko nowe, a obecne w kul­tu­rze od wie­ków. _Slut-sha­ming_, czyli zawsty­dza­nie, naj­czę­ściej kobiet, ze względu na ich sek­su­al­ność, może przy­bie­rać naj­róż­niej­sze formy. Nie­stety, wła­ści­wie każde dzia­ła­nie, które spra­wia, że nie wpi­su­jemy się w sztywny zestaw wymo­gów wobec kobiet, może skut­ko­wać przy­pię­ciem nam metki „dziwki”, nega­tyw­nym odwo­ła­niem się do naszej sek­su­al­no­ści, by spro­wa­dzić nas do par­teru, zdy­scy­pli­no­wać, zamknąć nam usta. Cza­sem _slut-sha­ming_ jest wyjąt­kowo bru­talny, ale tym samym łatwy do ziden­ty­fi­ko­wa­nia, innym razem może poja­wiać się pod posta­cią „dobrej rady” i stać się na swój spo­sób prze­zro­czy­sty.

Zja­wi­sko to jest tak powszechne, że nie­raz nie zwra­camy uwagi na utarte spo­soby myśle­nia czy komen­ta­rze – w końcu funk­cjo­nują od poko­leń i jest ich tak wiele, że mogą wyda­wać się ele­men­tem rze­czy­wi­sto­ści, który jest po pro­stu nie do rusze­nia. Ale tak być nie musi. I po to jest ta książka. Żeby opo­wie­dzieć wię­cej o slut-sha­mingu, zapre­zen­to­wać róż­no­rodne per­spek­tywy i zosta­wić każ­dej i każ­demu z was miej­sce na indy­wi­du­alną reflek­sję i ocenę sytu­acji wokół.

Co spra­wiło, że posta­no­wi­ły­śmy zająć się tym tema­tem? Zarówno ze względu na obszary naszej pracy zawo­do­wej, jak i wła­sne doświad­cze­nia był nam on od dawna bli­ski. Jed­nak w cen­trum naszych zain­te­re­so­wań zna­lazł się w 2018 roku. Wła­śnie wtedy doszło do wła­ma­nia na zamknięte grupy kobiece na Face­bo­oku. Zro­biono scre­eny z postów i komen­ta­rzy, w któ­rych dziew­czyny mówiły o swoim życiu intym­nym, swo­ich rela­cjach sek­su­al­nych i związ­kach, a w sieci poja­wił się Slu­tWatch – spis zdzir. Jego twórcy ujaw­nili imiona i nazwi­ska kobiet wraz z ich wypo­wie­dziami, które były pier­wot­nie prze­zna­czone dla wąskiej grupy zaufa­nych inter­nau­tek. Spis miał zawsty­dzać, upo­ka­rzać, a także zachę­cać do nęka­nia, w tym wysy­ła­nia pry­wat­nych wia­do­mo­ści, wypi­sy­wa­nia pogró­żek, a nawet gwał­ce­nia auto­rek wypo­wie­dzi „za karę” za ich życie ero­tyczne. Wśród nęka­nych osób zna­lazły się zarówno doj­rzałe kobiety, jak i lice­alistki, które w tych gru­pach szu­kały porad z zakresu edu­ka­cji sek­su­al­nej. Obu­rzone posta­no­wi­ły­śmy dzia­łać. Zale­żało nam nie tyle na mul­ti­pli­ko­wa­niu wza­jem­nych oskar­żeń, ile na zama­ni­fe­sto­wa­niu siły i soli­dar­no­ści. W ramach akcji, która odbyła się pod hasłem „Nie da się zawsty­dzić kobiety jej sek­su­al­no­ścią, gdy ona sama się jej nie wsty­dzi”, Kamila Raczyń­ska-Cho­myn zebrała ano­ni­mowe wyzna­nia kobiet na temat seksu, ciała, fan­ta­zji ero­tycz­nych i tego wszyst­kiego, co część spo­łe­czeń­stwa chcia­łaby zepchnąć na mar­gi­nes. Następ­nie opu­bli­ko­wa­ły­śmy je ano­ni­mowo w ramach naszej akcji anty­slut-sha­min­go­wej, którą znaj­dzie­cie w mediach spo­łecz­no­ścio­wych maga­zynu @grls_room pod hash­ta­giem #_aga­inst-slut-sha­ming._ Wię­cej na ten temat piszemy w roz­dziale _Nie prze­sta­waj_, który jest zara­zem naszym mani­fe­stem (część tych wyzwań może­cie prze­czy­tać na wewnętrz­nej stro­nie okładki!).

Na akcji jed­nak się nie skoń­czyło. Odzew był ogromny, część z was wysłała nam swoje histo­rie, wia­do­mo­ści, pisała liczne komen­ta­rze, prze­sy­łała swoje prace zain­spi­ro­wane akcją. Poru­szy­ły­śmy więc temat pod­czas dwóch dys­ku­sji zor­ga­ni­zo­wa­nych w War­sza­wie, wciąż czu­ły­śmy jed­nak, że powin­ny­śmy zro­bić coś jesz­cze – że jest olbrzy­mia potrzeba, by mówić wię­cej o zja­wi­sku. I tak w końcu naro­dził się pomysł książki. Od początku zale­żało nam na wie­lo­gło­sie, który odsłoni róż­no­rod­ność doświad­czeń. Posta­no­wi­ły­śmy więc podzie­lić się nie tylko swo­imi reflek­sjami, ale także oddać głos eks­pert­kom i kobie­tom, które padły ofia­rami slut-sha­mingu, oraz jed­nemu męż­czyź­nie. W tej książce znaj­dzie­cie rów­nież histo­rie, które zostały do nas nade­słane w ramach akcji anty­slut-sha­min­go­wej.

Zale­żało nam, aby w publi­ka­cji zna­la­zło się miej­sce na wszyst­kie te ele­menty. Nad książką pra­co­wa­ły­śmy we trójkę, co odzwier­cie­dlone zostało w podziale na czę­ści, które oddają także róż­no­rod­ność naszych spoj­rzeń na sprawę, bo choć świa­to­po­glą­dowo jest nam do sie­bie bar­dzo bli­sko, to jed­nak każda ma tro­chę inne doświad­cze­nia i odmienne obszary zain­te­re­so­wań. Każda z nas dołą­czyła też do swo­jego roz­działu prze­pro­wa­dzone przez sie­bie wywiady, które pogłę­biają poru­szane w naszych tek­stach tematy.

I tak w pierw­szym roz­dziale _Czym jest slut-sha­ming?_ Kamila cha­rak­te­ry­zuje zja­wi­sko slut-sha­mingu i poka­zuje para­doks, który się z nim wiąże – nie­za­leż­nie od tego, jak reali­zo­wa­ły­by­śmy swoją sek­su­al­ność, zawsze jeste­śmy nara­żone na nega­tywną ocenę. Per­spek­tywa, z któ­rej o slut-sha­mingu opo­wiada Kamila, zostaje uzu­peł­niona w roz­mo­wach z sek­su­oloż­kami, kobie­tami pra­cu­ją­cymi sek­su­al­nie oraz ano­ni­mo­wym męż­czy­zną, który dzieli się swo­imi doświad­cze­niami bycia zawsty­dza­nym na tle sek­su­al­nym. Z dru­giego roz­działu _Długa histo­ria slut-sha­mingu_, któ­rym zajęła się Alek­san­dra Nowak, dowie­cie się wię­cej o slut-sha­mingu w per­spek­ty­wie histo­rycz­nej oraz o tym, w jaki spo­sób _slut-sha­ming_ był i jest obecny w kul­tu­rze – w fil­mach, książ­kach, sztuce czy deba­cie poli­tycz­nej. Roz­dzia­łowi towa­rzy­szą wywiady z kobie­tami zaj­mu­ją­cymi się w swoim życiu zawo­do­wym wymie­nio­nymi obsza­rami kul­tury i życia spo­łecz­nego. W roz­dziale trze­cim _Do czego pro­wa­dzi_ slut-sha­ming_?_ Pau­lina Kle­pacz poru­sza temat skut­ków psy­cho­lo­gicz­nych, poli­tycz­nych, a także praw­nych slut-sha­mingu. Boha­ter­kami wywia­dów dołą­czo­nych do tej czę­ści są akty­wistki i eks­pertki w tych dzie­dzi­nach.

Wresz­cie w ostat­nim roz­dziale znaj­dzie­cie już zupeł­nie inną opo­wieść – nie tyle sku­pioną na arty­ku­ło­wa­niu pro­ble­mów, ile afir­ma­cyjną, rado­sną, bez­wstydną. _Nie prze­sta­waj_ to dla nas forma mani­fe­stu i ide­alne zakoń­cze­nie tej publi­ka­cji. Roz­dział ten stwo­rzy­ły­śmy wspól­nie z wami – pre­zen­tuje on histo­rie i prace gra­ficzne, które otrzy­ma­ły­śmy w ramach akcji anty­slut-sha­min­go­wej. Poka­zuje, że każda z nas ma prawo cie­szyć się swoją sek­su­al­no­ścią na wła­snych zasa­dach, że można reali­zo­wać ją na mnó­stwo spo­so­bów (albo i nie reali­zo­wać wcale) – wszystko zależy od nas. Ten roz­dział może­cie czy­tać jako zwień­cze­nie książki, ale także jako część nie­za­leżną. Jeśli w któ­rymś momen­cie poczu­je­cie się przy­tło­czone nega­tyw­nymi emo­cjami, które mogą poja­wić się w trak­cie czy­ta­nia o licz­nych nad­uży­ciach o cha­rak­te­rze slut-sha­mingu, może­cie dla wytchnie­nia prze­sko­czyć na chwilę na koniec.

Posta­no­wi­ły­śmy pod­jąć w tej książce tak wiele wąt­ków i zapro­sić do współ­pracy tak różne osoby, bo _slut-sha­ming_ jest zja­wi­skiem bar­dzo zło­żo­nym, nie funk­cjo­nuje w próżni – jest zanu­rzony w kul­tu­rze i sple­ciony z wie­loma innymi zja­wi­skami. W związku z tym opo­wieść o nim to rów­nież opo­wieść o mecha­ni­zmach wła­dzy, histo­rii, poli­tyce, reli­gii. O lite­ra­tu­rze, kinie, sztuce. O pożą­da­niu i przy­jem­no­ści sek­su­al­nej (lub braku przy­zwo­le­nia na nią). To też histo­ria o spo­łecz­nych podzia­łach, wyklu­cze­niu, nie­na­wi­ści. O ste­reo­ty­pach i sys­te­mie edu­ka­cji, w któ­rym wiele musi się jesz­cze zmie­nić. To opo­wieść o hej­cie i prze­mocy oraz spo­so­bach reago­wa­nia na nie. Jed­nak może to być rów­nież histo­ria zmiany, soli­dar­no­ści, przy­jaźni, wspar­cia, afir­ma­cji i miło­ści, w tym tej wła­snej. Wszystko zależy od tego, czy uda się obna­żyć mecha­ni­zmy sto­jące za slut-sha­min­giem i pójść nową ścieżką. Na to wła­śnie liczymy i ogrom­nie dzię­ku­jemy wszyst­kim oso­bom, które podzie­liły się z nami swoją wie­dzą i swo­imi doświad­cze­niami. Bez was napi­sa­nie tej książki nie byłoby moż­liwe.

Zanim zapro­simy was do lek­tury, pozo­staje nam jesz­cze się przed­sta­wić:

PAU­LINA KLE­PACZ – przede wszyst­kim śmiało i bez ogró­dek nazy­wam sie­bie femi­nistką – w mojej ide­al­nej wizji świata wszy­scy nie­za­leż­nie od toż­sa­mo­ści płcio­wej, orien­ta­cji, rasy, wyzna­nia czy spraw­no­ści mamy równe prawa. W tej mojej ide­al­nej wizji nie ma też kultu piękna – panuje kult czło­wieka. A co za tym idzie, dba się od naj­młod­szych lat, by taki poje­dyn­czy czło­wiek wzra­stał w miło­ści i sza­cunku – do sie­bie i innych. Uczy się go aser­tyw­no­ści, empa­tii, zapew­nia mu edu­ka­cję anty­dy­skry­mi­na­cyjną i rze­telną edu­ka­cję sek­su­alną. To tak pokrótce. Co jesz­cze o mnie? Kilka lat temu ukoń­czy­łam polo­ni­stykę na Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim i zaczę­łam pra­co­wać jako dzien­ni­karka. Szczę­śli­wie moje drogi połą­czyły się z Alek­san­drą Nowak i Mał­go­rzatą Sto­liń­ską, z któ­rymi stwo­rzy­ły­śmy femi­ni­styczno-ero­tyczny maga­zyn „G’rls ROOM”. Udało nam się zbu­do­wać wokół niego dziew­czyń­ską, sio­strzeń­ską wspól­notę – bez­pieczne miej­sce do wymiany doświad­czeń, w tym tych sek­su­al­nych, bo takiej prze­strzeni według nas bra­ko­wało w pol­skich mediach. Poza tym jestem redak­torką pro­wa­dzącą Gla­mour.pl i piszę głów­nie o pozy­tyw­nej sek­su­al­no­ści czy cia­ło­po­zy­tyw­no­ści, a także o pra­wach kobiet czy osób LGBT+. Na swoim kon­cie mam jedną powieść, ale i publi­ka­cje porad­ni­kowe – _#gir­sl­talk_ (z Karo­liną Cwa­liną-Stęp­niak) czy doty­czące cie­le­sno­ści i sek­su­al­no­ści jak _CIP­KO­no­tes_ (z Alek­san­drą Nowak) czy _Sexy zaczyna się w gło­wie_. Nagry­wam też pod­cast „Samo­MI­ŁOŚĆ”, w któ­rym opo­wia­dam o czu­łym podej­ściu do swo­jego ciała, o pro­fi­lak­tyce oraz o auto­ero­tycz­no­ści.

ALEK­SAN­DRA NOWAK – jestem dzien­ni­karką i redak­torką, od kilku lat wraz z gro­nem wspa­nia­łych osób two­rzę maga­zyn „G’rls ROOM”, w ramach któ­rego sta­ramy się m.in. zde­kon­stru­ować róż­no­rodne ste­reo­typy i wpro­wa­dzić nową, afir­ma­tywną opo­wieść o kobie­cej sek­su­al­no­ści, z uwzględ­nie­niem róż­no­rod­nych doświad­czeń, któ­rymi dzielą się z nami osoby nas czy­ta­jące. Zakres moich dzia­łań jest dość sze­roki – piszę tek­sty, pro­wa­dzę spo­tka­nia i dys­ku­sje, mam na kon­cie współ­pracę z róż­nymi mediami i insty­tu­cjami kul­tury (na przy­kład Mię­dzy­na­ro­do­wym Festi­wa­lem Fil­mo­wym Nowe Hory­zonty, Azja­tyc­kim Festi­wa­lem Fil­mo­wym Pięć Sma­ków, Festi­wa­lem Skrzy­żo­wa­nie Kul­tur, war­szaw­skim Teatrem Stu­dio czy kra­kow­skim Teatrem Sta­rym). Prze­wa­ża­jącą więk­szość tych dzia­łań łączy jedno: choć pisząc czy pro­wa­dząc dys­ku­sje, podej­muję róż­no­rodne tematy kul­tu­ralne (w tym czę­sto zwią­zane z fil­mem) i spo­łeczne, naj­czę­ściej sku­piam się na poka­za­niu ich z femi­ni­stycz­nej czy też sze­roko poję­tej rów­no­ścio­wej per­spek­tywy. Szcze­gól­nie inte­re­sują mnie zagad­nie­nia zwią­zane z sek­su­al­no­ścią i wzor­cami, które na nią wpły­wają, oraz twór­czo­ścią kobiet – tym, jakie tematy i w jaki spo­sób podej­mują artystki, pisarki czy reży­serki, z jakimi wyzwa­niami się zma­gają, co wno­szą do debaty publicz­nej. Jestem absol­wentką dzien­ni­kar­stwa i komu­ni­ka­cji spo­łecznej na Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim, stu­diuję też kul­tu­ro­znaw­stwo ze spe­cja­li­za­cją media i kul­tura cyfrowa na war­szaw­skim SWPS.

KAMILA RACZYŃ­SKA-CHO­MYN – z wykształ­ce­nia jestem peda­gożką reso­cja­li­za­cyjną, tre­nerką umie­jęt­no­ści psy­cho­spo­łecz­nych, edu­ka­torką sek­su­alną i men­stru­acyjną oraz nauczy­cielką wycho­wa­nia do życia w rodzi­nie. Przez trzy­na­ście lat pra­co­wa­łam w szko­łach gim­na­zjal­nych i ponadgim­na­zjal­nych, pro­wa­dzi­łam warsz­taty dla rodzi­ców i szko­le­nia dla rad peda­go­gicz­nych w całej Pol­sce oraz zaję­cia dla stu­den­tek i stu­den­tów, aż… wypa­li­łam się zawo­dowo. Ponie­waż od dwu­dzie­stego roku życia stale zwią­zana jestem z orga­ni­za­cjami femi­ni­stycz­nymi, dzia­ła­ją­cymi m.in. na rzecz pro­mo­cji praw repro­duk­cyj­nych i zdro­wia, zde­cy­do­wa­łam, że chcę pra­co­wać wyłącz­nie z doro­słymi kobie­tami w obsza­rze ich zdro­wia sek­su­al­nego. Zaczę­łam pracę w gabi­ne­cie fizjo­te­ra­pii uro­gi­ne­ko­lo­gicz­nej jako instruk­torka tre­ningu mię­śni dna mied­nicy, zosta­łam doulą, czyli towa­rzyszką kobiety pod­czas ciąży, w poro­dzie oraz połogu. Wspie­ram też kobiety pod­czas ronie­nia i abor­cji oraz pra­cuję z oso­bami po doświad­cze­niu prze­mocy i traumy. Od 2015 roku pro­wa­dzę pro­jekt Dobre Ciało, a jakiś czas temu zosta­łam nazwana przez klientki „Panią od Cipek” i uwa­żam, że ta nazwa ide­al­nie oddaje to, czym fak­tycz­nie się zaj­muję. Wszystko w moim zawo­do­wym życiu kręci się wokół femi­ni­zmu i dobro­stanu kobiet, bez względu na to, jaką płeć miały przy­pi­saną po uro­dze­niu.„Świa­dome pusz­cza­nie się” to dla mnie roz­bro­je­nie kon­struktu kul­tu­ro­wego

ROZ­MOWA Z MARTĄ NIEDŹ­WIECKĄ, psy­cho­lożką i sex coachem. Obszary jej pracy to sek­su­al­ność, ciało i rela­cje intymne. Popu­la­ry­zuje świa­domą sek­su­al­ność, napi­sała książkę _Slow Sex – uwol­nij miłość_, pro­wa­dzi pod­cast o sek­sie i sen­sie życia _O Zmierz­chu_.

KAMILA RACZYŃ­SKA-CHO­MYN: PAMIĘ­TAM CZAS, MIA­ŁAM WTEDY PEW­NIE OKOŁO DWU­DZIE­STU DWÓCH LAT, GDY PRÓ­BO­WA­ŁAM DIA­GNO­ZO­WAĆ SWOJE „PUSZ­CZAL­STWO”, BY POTEM LECZYĆ JE U SEK­SU­OLOGA. BYŁAM PRZE­KO­NANA, ŻE MUSI BYĆ COŚ ZE MNĄ NIE TAK, SKORO LUBIĘ SEKS I NIE POTRZE­BUJĘ DO OSIĄ­GNIĘ­CIA SATYS­FAK­CJI GŁĘ­BO­KIEJ RELA­CJI EMO­CJO­NAL­NEJ.

ZAKŁA­DAM, ŻE DO CIE­BIE TEŻ TRA­FIAJĄ KOBIETY Z ODWIECZ­NYM PYTA­NIEM: „CO JEST ZE MNĄ NIE TAK, SKORO… ?” I TU PEW­NIE MOŻNA WSTA­WIĆ DOWOLNE ZAKOŃ­CZE­NIE:

- MASTUR­BUJĘ SIĘ,
- FAN­TA­ZJUJĘ,
- ROZ­WA­ŻAM OTWAR­CIE ZWIĄZKU…

MARTA NIEDŹ­WIECKA: Hola, hola, o jakim otwie­ra­niu związku mówimy?! Zacznijmy od kobiet, które potrze­bują omó­wić ze mną, jako ich tera­peutką, sytu­ację, w któ­rej mastur­bują się, fan­ta­zju­jąc o kimś innym niż ich part­ner. Mogą to być rów­nież fan­ta­zje doty­czące postaci tak nie­za­gra­ża­ją­cej ich związ­kowi jak aktor czy pio­sen­karka. Cza­sem to w ogóle jest pyta­nie o to, czy sam fakt upra­wia­nia mastur­ba­cji, gdy jest się w mono­ga­micz­nym związku, jest w porządku.

Moje doświad­cze­nie z gabi­netu jest takie (a zazna­czam, że naj­czę­ściej tra­fiają do mnie tak zwane „nor­malne”, czy też „popraw­nie socja­li­zo­wane” Polki żyjące w hetero-mono rela­cjach, posia­da­jące dzieci), że „puścić się” w przy­padku takiej kobiety nie­jed­no­krot­nie ozna­cza wła­śnie danie sobie zgody na to, żeby mastur­bo­wać się, myśląc o kimś innym niż mąż. I to może być taka zmiana para­dyg­matu w jej myśle­niu o sek­su­al­nej przy­jem­no­ści, że oka­zuje się, że żaden dziki seks nie da jej tyle, ile pozwo­le­nie sobie samej na decy­do­wa­nie o wła­snym ciele i orga­zmie.

KR-CH: TO POWIEDZ MI, CZYM DLA CIE­BIE JEST PUSZ­CZAL­STWO. CO DLA CIE­BIE ZNA­CZY „PUŚCIĆ SIĘ”?

MN: „Świa­dome pusz­cze­nie się” to dla mnie roz­bro­je­nie kon­struktu kul­tu­ro­wego, w który jeste­śmy od małego wmon­to­wy­wane, a na który skła­dają się nastę­pu­jące prze­ciw­sta­wione sobie ramy poję­ciowe: święta matka-kar­mi­cielka-Polka-czy­sta-umę­czona-mono­ga­miczna ver­sus wywłoka-szmata-pusz­czal­ska-bez­dzietna. Czyli kul­tu­rowo mamy dwa wzorce kobie­co­ści wyty­cza­jące ide­alną opo­zy­cję. Nie ma nic pośrodku, dla­tego kobiety, które chcą żyć „nor­mal­nie”, tak bar­dzo boją się stra­cić pozy­cję w świe­cie przy­zwo­ito­ści. Bo jak z tego obszaru wypadną, to jedyną alter­na­tywą jest dziwka. Z dru­giej strony te, które zma­gają się z jaki­miś wyzwa­niami – nie­he­te­ro­sek­su­alną orien­ta­cją czy akcep­ta­cją swo­jego pożą­da­nia – od początku nie mają wstępu do świata przy­zwo­ito­ści. Taki układ gene­ruje nie­praw­do­po­dobne napię­cie. Co cie­kawe, nie tylko w kobie­tach. Bo męż­czyźni też mają swój żeń­ski aspekt, w Pol­sce kom­plet­nie wyparty i upo­ko­rzony. Czyli każda płeć kul­tu­rowa musi się przej­rzeć w obra­zie żeń­sko­ści, który obo­wią­zuje w danej kul­tu­rze. A on u nas raczej przy­po­mina kary­ka­turę niż dzieło rene­san­so­wego mistrza. Ma dwa wymiary, co spro­wa­dza każdą reflek­sję do okre­śla­nia cech obu grup oraz zasta­na­wia­nia się, czy nale­żymy do szmat, czy matek.

Według mnie tylko wypię­cie się z tego kon­struktu może przy­wró­cić kobie­cie auto­no­mię wobec wła­snego ciała, umoż­li­wić jej wyj­ście z tej nie­woli kul­tu­ro­wej i bio­wła­dzy. Poza tym, gdy kobieta świa­do­mie i w zgo­dzie ze sobą „puści się”, cokol­wiek to dla niej ozna­cza, testu­jąc wła­sne gra­nice i pre­fe­ren­cje, może bez poczu­cia utraty uznać: „OK, już wiem o sobie, że jestem stwo­rzona do mono­ga­micz­nej rela­cji, nie kręcą mnie eks­pe­ry­menty ani prze­bie­ranki, naj­lep­szy seks mam z wła­snym part­ne­rem pod koł­drą i nikomu nic do tego. Nie zamie­rzam się tego wsty­dzić”. Ale uznaje to ŚWIA­DO­MIE, bo tego się o sobie dowie­działa, a nie dla­tego, że ktoś jej każe reali­zo­wać sek­su­alny poten­cjał w dany spo­sób: mama, tata, ksiądz, kul­tura – to jest ogromna róż­nica!

Widzę też, że kobiety, które decy­dują się „men­tal­nie pusz­czać”, czyli na przy­kład decy­dują o sobie, wie­dzą i umieją powie­dzieć bez poczu­cia wstydu, co je pod­nieca, o czym fan­ta­zjują, tym samym bio­rąc odpo­wie­dzial­ność za wła­sną sek­su­al­ność, fan­ta­stycz­nie impre­gnują się na _slut-sha­ming_! Nie twier­dzę, że są nie­znisz­czalne, bo to nie­prawda, zawsze da się kogoś zra­nić i upo­ko­rzyć, zwłasz­cza w kon­tek­ście sek­su­al­no­ści, ale są w sta­nie sta­wiać czoła ata­kom.

Zauważ, że czę­sto naj­sroż­szymi kry­tycz­kami życia kobiet są nie­stety ich matki, na przy­kład przez komen­to­wa­nie faktu, że córka spo­tyka się z kolej­nym part­ne­rem, nie zakłada rodziny czy ubiera się w kon­kretny spo­sób. Gdy kobieta potrafi powie­dzieć wła­snej matce: „To już nie jest twoja sprawa”, tak naprawdę sta­wia czoła wła­śnie slut-sha­min­gowi w naj­czyst­szej postaci, i to ze strony bli­skiej osoby. Takie posta­wie­nie gra­nicy jest naprawdę trudne!

Nie­stety okre­śle­niem „pusz­czal­ska” sza­fują zarówno męż­czyźni, jak i kobiety wobec innych kobiet.

KR-CH: TAK. JA ZAWSZE NAZY­WA­ŁAM JE AMBA­SA­DOR­KAMI PATRIAR­CHATU. WIDZĘ W NICH KOBIETY, KTÓRE OCE­NIA­JĄC W TEN SPO­SÓB INNE I STA­WIA­JĄC SIĘ JED­NO­CZE­ŚNIE W OPO­ZY­CJI DO NICH, POKA­ZUJĄ ŚWIATU, ŻE MAJĄ TEN PATRIAR­CHALNY PODZIAŁ „ŚWIĘTA I LADACZ­NICA” GŁĘ­BOKO ZIN­TER­NA­LI­ZO­WANY. A PONIE­WAŻ WIE­DZĄ, CO SPO­TYKA „LADACZ­NICE”, TO ODCI­NAJĄ SIĘ OD NICH I SĄ PRZE­KO­NANE, ŻE CHRO­NIĄ SIĘ PRZED ZGWAŁ­CE­NIEM, BO „PORZĄD­NYM KOBIE­TOM” NIE DZIEJĄ SIĘ TAKIE RZE­CZY…

MN: To też, ale jed­no­cze­śnie jest to „ozna­cze­nie się” – jeśli wra­camy do tej dycho­to­mii święta vs dziwka. Zazna­czają, że są inne niż te „brudne”; są „czy­ste” i „porządne” – „lep­sze” . Czyli „jestem lep­sza od cie­bie, kobieto, która padłaś ofiarą gwałtu, i tak się zapre­zen­tuję światu”. Amba­sa­dorki czy też straż­niczki patriar­chatu czują, że dzięki odcię­ciu się od „zepsu­tych” kobiet są chro­nione, mają immu­ni­tet w zamian za oddaną służbę Męskiemu Władcy.

Inna kwe­stia to poten­cjalna obawa tych „porząd­nych kobiet” o swo­ich part­ne­rów, któ­rzy, a nuż, będą się oglą­dali za wyde­kol­to­wa­nymi sin­giel­kami. Wiesz, nie lubimy patrzeć na ptaki na wol­no­ści, gdy same sie­dzimy w klatce. Zwłasz­cza gdy ta klatka nas tak naprawdę uwiera.

KR-CH: NO DOBRZE, A CO Z TYMI KOBIE­TAMI, KTÓRE ROZU­MIEJĄ, ŻE PRZE­MOC SEK­SU­ALNA MOŻE SPO­TKAĆ KAŻDĄ Z NAS: TĄ ROZ­WIĄ­ZŁĄ I NIE, BRZYDKĄ I ŁADNĄ, STARĄ I MŁODĄ; SAME ŻYJĄ ŚWIA­DO­MIE W SZCZĘ­ŚLI­WYCH MONO­GA­MICZ­NYCH RELA­CJACH, A I TAK OCE­NIAJĄ KOBIETY ŻYJĄCE PO SWO­JEMU, ZAMIAST PO PRO­STU STWIER­DZIĆ: „OK, TY MASZ TAK, JA MAM INA­CZEJ I CZEŚĆ”?

MN: Według mnie to jest opo­wieść o jakimś ugrun­to­wa­niu tej mono­ga­micz­nej kobiety w jej rela­cji z part­ne­rem i z samą sobą. Bo jeśli jej świat ma chwiejne pod­stawy, jej poczu­cie wła­snej war­to­ści oraz spraw­czo­ści jest mierne, jeśli w tej rela­cji tak naprawdę kurki trzyma męż­czy­zna i to on wszyst­kim zarzą­dza, to ona fak­tycz­nie będzie się oba­wiała każ­dej atrak­cyj­nej kobiety w ich oto­cze­niu. Będzie chciała skon­tro­lo­wać, a nawet ogra­ni­czyć wszel­kie dzia­ła­nia innych kobiet, które poja­wiają się na hory­zon­cie, żeby przy­pad­kiem któ­raś z nich nie wpa­dła jak meteor mię­dzy nią i part­nera. Zatem to tak naprawdę jest pyta­nie o jakość tej mono­ga­micz­nej rela­cji. Czy ta kobieta czuje się trak­to­wana pod­mio­towo i po part­ner­sku? Czy uważa się za auto­no­miczną jed­nostkę mimo bycia w rela­cji? Czy ma poczu­cie wła­snej war­to­ści i god­no­ści? Bo jeśli nie, to dla niej zdrada jest czymś, co zmie­cie całą jej rze­czy­wi­stość spo­łeczno-emo­cjo­nalną z powierzchni ziemi. Dla niej to będzie praw­dziwa kata­strofa.

Co gor­sza, te czę­sto nie­uświa­do­mione obawy kobiet i idące za nimi ataki na inne kobiety kon­sty­tu­ują i utrzy­mują w dobrym zdro­wiu bar­dzo wiele norm patriar­chal­nych, które są prze­cież skraj­nie opre­syjne wobec nas! Zatem czę­sto to kobiety two­rzą wię­zie­nie z norm spo­łecz­nych dla swo­ich przy­ja­ció­łek, sióstr i córek. I chyba to jest w naszej roz­mo­wie naj­smut­niej­sze.Zaj­rzyj do środka i nie oce­niaj tego, co tam znaj­dziesz

ROZ­MOWA Z ALEK­SAN­DRĄ JÓZE­FOW­SKĄ, edu­ka­torką sek­su­alną, tre­nerką i psy­cho­te­ra­peutką. Zało­żyła grupę edu­ka­to­rów sek­su­al­nych Pon­ton przy Fede­ra­cji na rzecz Kobiet i Pla­no­wa­nia Rodziny i koor­dy­no­wała jej pracę przez szes­na­ście lat. Pro­wa­dzi warsz­taty z zakresu umie­jęt­no­ści psy­cho­spo­łecz­nych i edu­ka­cji psy­cho­sek­su­al­nej dla mło­dzieży i doro­słych. Jako psy­cho­te­ra­peutka współ­pra­cuje mię­dzy innymi z Bli­skim Miej­scem w War­sza­wie.

KAMILA RACZYŃ­SKA-CHO­MYN: PRZE­PRO­WA­DZI­ŁAM JUŻ KILKA ROZ­MÓW Z TERA­PEUT­KAMI I SEK­SU­OLOŻ­KAMI I CORAZ BAR­DZIEJ PRZE­KO­NUJĘ SIĘ, ŻE POD­STA­WOWY PRO­BLEM, BEZ WZGLĘDU NA WIEK, JEST TAKI, ŻE CIĄ­GLE ZADA­JEMY SOBIE PYTA­NIE: „CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?!”. PORÓW­NU­JEMY SIĘ Z INNYMI, WSZYSTKO JEDNO, CZY MAMY TRZY­NA­ŚCIE LAT I ZASTA­NA­WIAMY SIĘ CZEMU INNE KOLE­ŻANKI MAJĄ JUŻ OKRES, A MY NIE; DWA­DZIE­ŚCIA TRZY LATA I ZESTA­WIAMY SWOJE ŻYCIE ERO­TYCZNE Z ŻYCIEM INNYCH; CZY TRZY­DZIE­ŚCI TRZY LATA I PORÓW­NU­JEMY NASZ ZWIĄ­ZEK I POMYSŁ NA DORO­SŁOŚĆ Z POMY­SŁAMI INNYCH KOBIET. I Z JAKIE­GOŚ POWODU NIE UMIEMY POWIE­DZIEĆ: „WIDZĘ, ŻE TY MASZ TAK, JA MAM INA­CZEJ, TO CIE­KAWE, OPO­WIEDZ MI O TYM”, TYLKO OD RAZU OKO­PU­JEMY SIĘ NA SWO­JEJ POZY­CJI. Z TEGO SIĘ NIE WYRA­STA? DLA­CZEGO TAK SIĘ DZIEJE?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1.

Pole­cam frag­ment dru­giego sezonu serialu Sex Edu­ca­tion, gdy boha­terki pró­bują się poro­zu­mieć i oka­zuje się, że jedyne, co mają wspól­nego, to… #spo­ile­ral­lert.

2.

Gasli­gh­ting – forma psy­cho­lo­gicz­nej mani­pu­la­cji, w któ­rej osoba lub grupa osób umyśl­nie two­rzy w osą­dzie ofiary wąt­pli­wo­ści wobec wła­snej pamięci czy per­cep­cji, czę­sto wywo­łu­jąc u niej dyso­nans poznaw­czy i inne stany, takie jak niskie poczu­cie wła­snej war­to­ści (zob. https://bit.ly/2G9ZfUg, dostęp: 28.10.2020).

3.

Pole­cam wystą­pie­nie Stelli O’Mal­ley w TEDx Talk: We Need to Talk about Slut-Sha­ming Among Teena­gers, youtube.com, https://bit.ly/2GPWg3I, dostęp: 29.10.2020.

4.

Prze­moc wobec kobiet. Bada­nie na pozio­mie Unii Euro­pej­skiej, europa.eu, https://bit.ly/35Oxh9e, dostęp: 29.10.2020.

5.

„Where it's wrong to call a girl a skank for sho­wing off her tits, ass, and camel toe in public; but a man is auto­ma­ti­cally per­vert, a creep, or a poten­tial rapist for get­ting a public erec­tion after being aro­used by pre­vio­usly men­tio­ned skank. Many femi­ni­sts dislike slut-sha­ming because they think it's deme­aning and degra­ding to the slutty girls but appa­ren­tly suc­king lots of dick, porking lots of guys or pas­sing lots of nudes and porn some­how isn't”. Zob. slut-sha­ming, urban­dic­tio­nary.com, https://bit.ly/3fA0VDz, dostęp: 25.11.2020. Prze­kład wła­sny.

6.

„Guy: Damn, that girl is so despe­rate for atten­tion that she'll blow any­one in school. What a ho. Femi­nist: Hey, don’t be slut sha­ming and cal­ling that poor girl a ho just because she sucks dick to get atten­tion or try and act cool. It’s her right as a female to suck a lot of dick and pass her­pes all over school if she wants”. Tamże.

7.

Zob. Łukasz Kot­kow­ski, Ważne roz­strzy­gnię­cie w Wiel­kiej Bry­ta­nii – revenge porn jest prze­stęp­stwem, spi­der­sweb.pl, https://bit.ly/31TIkwU, dostęp: 29.10.2020.

8.

Mur­der of Bianca Devins, wiki­pe­dia.org, https://bit.ly/2TEVObm, dostęp: 30.10.2020.

9.

Cathe­rine Blac­kledge, Wagina. Kobieca sek­su­al­ność w histo­rii kul­tury, tłum. K. Bar­tuzi, Pró­szyń­ski i S-ka, War­szawa 2006, poli­tyka.pl, https://bit.ly/3oFFjZY, dostęp: 11.12.2020.

10.

Zob. Mówią o niej „pani od cipek”. Gdy poja­wił się „Spis Zdzir”, poka­zała, jak naprawdę może wyglą­dać kobiecy seks, noizz.pl, https://bit.ly/2TEv1fe, dostęp: 30.10.2020.

11.

Kor­win-Mikke o mał­żeń­skich zdra­dach: Nie wolno mar­no­wać plem­ni­ków, fakt.pl, https://bit.ly/2HRPGtP, dostęp: 30.10.2020.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: