Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Emerytki w akcji - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 czerwca 2025
47,90
4790 pkt
punktów Virtualo

Emerytki w akcji - ebook

Emerytki w akcji to historia dwóch seniorek. Halina Marchwicka z domu Konfitura wraz ze swoim mężem Stanisławem przeprowadza się do małego miasteczka o nazwie Emerytowice. Jej epizod w odcinku popularnego serialu sprawił, że podpisała umowę na cały sezon. Dojazdy na miejsce nagrań jednak bardzo ją męczyły i stąd pomysł na zmianę miejsca zamieszkania. Stanisław miał zupełnie inne zdanie na ten temat, ale czego się nie robi dla ukochanej żony, prawda? Anna Stańczyk, nie mogąc dłużej mieszkać obok Gabrieli Wąsek, sprzedaje swoje mieszkanie i kupuje nowe, również w Emerytowicach. Jak na złość jej sąsiadką, i to najbliższą, jest Halina. Kobiety nie potrafią się dogadać, lecz pewna sytuacja sprawia, że są zmuszone połączyć siły. W Mysi Polu wydarzyła się tragedia! W nieoczekiwanych okolicznościach zaginęła Gabriela Wąsek! Czyżby została zamordowana? A może ktoś ją porwał? Halina i Anna będą starały się rozwiązać tę zagadkę. Tylko czy to faktycznie była zbrodnia? A może coś innego? Emerytki w akcji to kontynuacja, a zarazem połączenie dwóch poprzednich komedii. Nie da się ich czytać oddzielnie! 1. Osiedlowy monitoring 2. Osiedlowy monitoring. Powrót Halinki 3. Babcie w sieci miłości 4. Biuro matrymonialne. Razem aż do setki 5. Emerytki w akcji Znacie to uczucie, kiedy żegnajcie się z ulubioną bohaterką, a po jakimś czasie dowiadujecie się, że ponownie o niej przeczytacie? Tak było w tym przypadku! Już myślałam, że nie usłyszę o Halince i Annie, ale są, i to razem! Ta książka jest dla mnie jak gorąca kawa o poranku! Czysta przyjemność i poprawa nastroju – ulubione postacie, śmieszne sytuacje i zagadka! Polecam każdemu, kto chce, aby uśmiech zagościł na jego twarzy. Aldona Smal, @the.cover.of.my.life Dwie z pozoru różne historie łączą się w jedną. Znani i lubiani bohaterowie z poprzednich serii autorki spotkają się w tej powieści, by rozwikłać tajemnicę. Emerytki w akcji to pełna ciepła i humoru komedia akcji. Dawno żadna lektura nie wywołała u mnie tyle uśmiechu i wzruszenia. Jest to wspaniała książka o tym, że warto otwierać się na drugiego człowieka, bo przyjaźń to wielki dar. Polecam gorąco! Agnieszka Sobczak, @pani_pisarzowa Jeżeli szukacie zabawnej książki napisanej w dobrym stylu, to zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po Emerytki w akcji. By zrozumieć tę historię, musicie przeczytać poprzednie serie autorki, ale gwarantuję, że nie pożałujecie i będziecie się dobrze bawić z tymi bohaterkami! Jak już wiadomo – z Haliną Marchwicką z domu Konfitura nie ma nudy! Spokój i stabilność Anny jednak ciekawie współgrają z jej szalonym usposobieniem. Halina jak zawsze bez problemu nawiązuje nowe znajomości, Anna natomiast pozostaje spokojna i skryta. Co może wyjść z tej mieszanki? Przekonajcie się sami. Zdecydowanie warto. Podczas lektury nie będziecie się nudzić. chwila_pauli

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8290-780-3
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tej autorki w Wydawnictwie WasPos

CYKL Osiedlowy monitoring

Osiedlowy monitoring. Tom 1

Osiedlowy monitoring. Tom 2

CYKL Równe babki

Babcie w sieci miłości. Tom 1

Biuro matrymonialne. Razem aż do setki. Tom 2

KONTYNUACJA CYKLI Osiedlowy monitoring I Równe babki

Emerytki w akcji

POZOSTAŁE POZYCJE

Spotkanie po latach

Podaruj mi uśmiech

Zmowa rodzin

W PRZYGOTOWANIU

Zeszyt w skórzanej oprawie (październik 2025 r.)

Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-bookaRozdział 1

Halina Marchwicka z domu Konfitura

Bardzo nie lubiłam zmian, bo każda wiązała się z poznawaniem zarówno nowych ludzi, jak i otoczenia. Ja doskonale wiedziałam, że nowe otoczenie to nowi sąsiedzi, a co za tym idzie – nowe intrygi, plotki i wiele innych, ale dobrze mi było w tym moim starym miasteczku.

Miałam tam przyjaciółkę Jadwigę, z którą praktycznie codziennie się widywałam. Mieliśmy ze Stanisławem działkę z mnóstwem kwiatów, owoców i warzyw. To właśnie na niej mój Stasiek odpoczywał po całym dniu w pracy. Sąsiedzi byli wredni – oczywiście nie wszyscy, ale większość – mimo to byłam do nich przyzwyczajona, a oni do mnie. Było mi tam naprawdę fajnie. Mogłam pracować od rana do wieczora. To znaczy siedzieć przy oknie i patrzeć, co robią ludzie, ale to właśnie była moja praca, i to na cały etat, a nawet więcej…

To ja złapałam złodzieja, to ja pilnowałam porządku na osiedlu, to ja miałam układy w policji, a teraz oni zostali tam bez ochrony. Mieszkańcy musieli czujnie spać, bo nie wiadomo czy za rogiem jakieś licho się nie czaiło.

Doskonale wiedziałam, że awansowałam, i to przez zupełny przypadek. Wystarczyło kupić zdrapkę w sklepie u tej jędzy Kryśki i… A nie! Przepraszam! Wystarczyło zrobić zakupy według określonego regulaminu, wtedy dostawało się zdrapkę. Wygrałam i się ucieszyłam! W końcu mogłam pojechać do Sandomierza, czyli miasta, w którym kręcono mój ulubiony serial Ojciec Mateusz. Traf chciał, że tu się pokręciłam, tam się zakręciłam i cyk, pyk, rachu-ciachu – Halina Marchwicka z domu Konfitura zaczęła występować w praktycznie każdym odcinku.

Według kogoś tam, kto śledził te różne cyferki – odkąd zaczęłam występować na szklanym ekranie, oglądalność podskoczyła im dziesięciokrotnie!

No dobra! Nie wiedziałam, czy aż tyle, ale wiedziałam, że jest lepsza, niż była.

Byłam dumna z siebie, mój Stanisław był dumny i oczywiście mieszkańcy naszego osiedla. Skąd wiedziałam? Ano stąd, że zaczepiali mnie na ulicy i gratulowali, ściskali, całowali. Czułam się jak królowa, jak gwiazda telewizji, jak celebrytka na wielką skalę. Pisali o mnie nawet na tym psim portalu. Ratlerek, Kundelek czy Pudelek. Zawsze mi się to myliło… ale właśnie tam był artykuł o mnie. Nawet na ściankę mnie wzięli i miałam zdjęcia ze wszystkimi aktorami serialu. Mój Stasiek również, bo starałam się go wszędzie ze sobą ciągać.

Dlaczego to robiłam? Sprawa była prosta. Ja byłam znakomitą aktorką serialową, a on zwykłym ochroniarzem w sklepie. Ja czułam ten klimat, wiedziałam, jak się zachować, nie mówiąc już o tym, ile razy uścisnęłam dłoń Arturowi Żmijewskiemu.

A mój Stanisław? Szkoda gadać! On ściskał co najwyżej trzonek od haczki czy grabek. W momencie gdy ja powtarzałam swoje kwestie na planie, on siedział na działce z tyłkiem w górze. W końcu pomyślałam, że to tak być nie będzie! Stanisław musiał zaznać trochę kultury, musiał liznąć celebryckiego świata. I oczywiście załatwiłam mu to! A co! Ja bym nie załatwiła? W końcu nazywałam się Halina Marchwicka z domu Konfitura! Ja mogłam wszystko, albo jeszcze więcej!

Co prawda Stasiek nie chciał nigdzie się wybierać. On wolał siedzieć w domu albo na działce w tym zapierdziałym dresie, ale ze mną nie było tak łatwo! Skoro ja byłam twarzą serialu, on musiał być twarzą naszej rodziny. No cóż, czasami jest tak, że to kobieta robi karierę, a mężczyzna siedzi w domu i… Szkoda słów! Dobrze, że chociaż potrafił robić weki, to na zimę byliśmy przygotowani.

I gdy w końcu zgodził się, aby ze mną uczestniczyć w różnych imprezach firmowych czy tam serialowych, jak zwał, tak zwał, to korzystając z okazji, zapoznałam go z tymi osobami, co trzeba.

Ale był zadowolony! Tak to nie chciał iść ze mną, a gdy przyszło co do czego, to z każdym robił sobie zdjęcie, a później wysyłał do kolegów. Robił to specjalnie, aby mu zazdrościli żony. Tak, ja rozumiałam, że wysyłał zdjęcia, na których mnie nie było, ale przecież dzięki temu, że stałam się krajową gwiazdą, on miał możliwość zobaczyć, jak wygląda prawdziwy świat. Nie bardzo mu się podobało, ale po czasie przestał narzekać. Szczególnie wtedy, gdy zaproponowano mu wywiad za pokaźną sumkę.

Czy Stanisław stawał się celebrytą? Nie wydawało mi się. Udzielił kilku wywiadów, porobił zdjęcia ze sławnymi ludźmi i stwierdził, że to nie dla niego. Nie zmuszałam go do niczego, bo dzięki temu miałam spokój i nikt mi nad uchem nie marudził.

Zdjęcia do seriali trwały w najlepsze, a ja zaczynałam mieć dość jeżdżenia w tę i z powrotem. Przez miesiąc miałam więcej wyjazdów niż przez całe życie!

Stasiek zaczynał narzekać, że ciągle mnie w domu nie ma i na starość czuje się samotny. Poniekąd go rozumiałam, bo ileż można siedzieć na tej działce. Ja to miałam poważne zajęcie, więc mnie nudno nie było, ale on… Szkoda słów. Narzekał, marudził, czasami też płakał, że on chce mieć mnie obok siebie, a nie gdzieś… nie wiadomo gdzie.

Zdziwiłam się, bo… Stasiek i łzy? To do niego niepodobne! Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. Pogadałam, z kim trzeba, i… przeraziłam się! Jedyną możliwością była przeprowadzka do innego miasta!

Nie wiedziałam, jak mam o tym powiedzieć mojemu mężowi. Koniec końców jakoś powiedziałam i zdziwiła mnie jego odpowiedź. Jaka ona była? Słowo w słowo jej nie przytoczę, ale chodziło o to, że on za mną pojedzie nawet na koniec świata. Ten Stanisław to mnie kochał normalnie jak jakiś nastolatek! I dobrze! Niech kocha, bo przynajmniej nie pójdzie mi gdzieś w bok do jakiejś młodej!

Skoro Stasiek się zgodził, to trzeba było wszystko szczegółowo obgadać, przegadać, przeanalizować. Mieliśmy pełne wsparcie ekipy serialu, to jej członkowie pomagali nam załatwiać różne dokumenty.

Na starość zachciało nam się przeprowadzki. Sprzedaliśmy mieszkanie, rzewnie płacząc przy tym. Pożegnaliśmy się ze znajomymi i sąsiadami i ruszyliśmy w podróż, można powiedzieć, naszego życia.

Tak w skrócie to chętnych na nasze mieszkanie było sporo, mimo iż wystawiliśmy je za dość wysoką cenę. W międzyczasie szukaliśmy czegoś nowego w tym naszym nowym miasteczku. Znaleźliśmy po jakimś tygodniu. Pojechaliśmy, obejrzeliśmy i kupiliśmy. Spodobało nam się i osiedle, i mieszkanie. W jakiś dziwny sposób poczułam się, jakbym była u nas, na tych naszych starych śmieciach, jak to się mówi.

Na początku było fajne, ale później… Chciałam wracać do tego, co było. Do moich sąsiadów, za którymi nie bardzo przepadałam, do obserwowania z okna, do… dosłownie wszystkiego! Nie wiedziałam, jaki diabeł nas do tego podkusił! Przecież mogliśmy coś wynająć, a tamto mieszkanie trzymać i zawsze moglibyśmy wrócić, a teraz… teraz to woda po ziemniakach!

I taka to, oczywiście w wielkim skrócie, jest historia tego, jak Halina i Stanisław przeprowadzili się na wioskę o dość dziwnej nazwie Emerytowice. Matko! Tak jakbym o kimś obcym mówiła, a to przecież o nas!
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij