Gargantua i Pantagruel (Wybór) - ebook
Gargantua i Pantagruel (Wybór) - ebook
Gargantua i Pantagruel to fantastyczno-groteskowy utwór, który ukazał się drukiem w latach 1532–1564. Arcydzieło jest parodią epiki rycerskiej i zawiera szyderczy obraz współczesnego autorowi społeczeństwa. Utwór, czerpiący wątki z tradycji średniowiecznej literatury francuskiej, łączy ogromne bogactwo wyobraźni pisarza z realizmem postulatów wszechstronnego rozwoju człowieka zgodnie z prawami natury.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66837-58-4 |
Rozmiar pliku: | 5,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KSIĘGA PIERWSZA
Przedmowa autora
IO genealogii i starożytności rodu Gargantui
IIIJako Gargantua jedenaście miesięcy pozostawał w żywocie matki
VIJako Gargantua przyszedł na świat w sposób bardzo osobliwy
VIIJakim sposobem Gargantua otrzymał imię i jak zwąchał się z winkiem
VIIIJak odziewano Gargantuę
XIMłode lata Gargantui
XIIIJak Tęgospust poznał bystrość dowcipu Gargantui po jego wynalazku nowego utrzyjzadka
XIVJako Gargantua kształcony był przez pewnego teologa w alfabecie łacińskim
XVJako Gargantuę powierzono innym pedagogom
XVIO podróży Gargantui do Paryża, o ogromnej kobyle, która go dźwigała, i jako ta wytępiła wszystkie muchy w okolicy
XVIIJako Gargantua oblał swoje powitanie z paryżanami i jako zabrał wielkie dzwony z kościoła Najświętszej Panny
XXINauki i obyczaje Gargantui wedle dyscypliny jego profesorów Sorbonosłów
XXIIZabawy Gargantui
XXVJako między piekarzami kołaczy z Lerny a pasterzami z kraju Gargantui wszczęły się wielkie swary, z których zasię zrodziły się długie wojny
XXVIJako mieszkańcy Lerny z rozkazania swego monarchy Żółcika napadli niespodzianie pasterzów króla Tęgospusta
XXIXTreść listu napisanego do Gargantui przez Tęgospusta
XXXIVJako Gargantua opuścił miasto Paryż, aby ratować swój kraj, i jak Gymnastes spotkał się z nieprzyjaciółmi
XXXVIIJako Gargantua czesząc włosy, wyczesał siła kul armatnich
XXXIXJak Gargantua podejmował mnicha, który zabawiał się przy wieczerzy wdzięcznymi pogwarki
XLVIIJako Tęgospust zwołuje swoje legiony i jako Kogutek zabił Krewkosza, po czym sam zginął z rozkazu Żółcika
XLVIIIJako Gargantua obległ Żółcika w Skale Klermonckiej i jako wytracił armię tegoż Żółcika
XLIXO tym, jako Żółcik uciekając, popadł w rozmaite nieszczęścia, i o tym, co począł Gargantua po bitwie
LPrzemówienie Gargantui do zwyciężonych
LIIJako Gargantua dał zbudować dla mnicha klasztor Telemski
LIIIJakim kształtem wzniesiono i uposażono klasztor Telemitów
LVIIJaki był ustanowiony sposób życia Telemitów
KSIĘGA DRUGA
IO pochodzeniu i starożytności rodu wielkiego Pantagruela
IIO urodzeniu bardzo straszliwego Pantagruela
IVO dzieciństwie Pantagruela
VIIJako Pantagruel przybył do Paryża i jakie piękne księgi widział w księgarni św. Wiktora
VIIIJako Pantagruel przebywając w Paryżu, otrzymał list od ojca swego, Gargantui, którego to listu kopia jest załączona
IXJako Pantagruel spotkał Panurga, którego pokochał na całe życie
XVJako Panurg przedstawia sposób bardzo nowy zbudowania murów Paryża
XVIO obyczajach i sposobie życia Panurga
XXIIIO tym, jak Pantagruel opuścił Paryż, odebrawszy nowiny, iż Dipsodzi zajechali krainę Amaurotów, i o tym, dlaczego mile są tak małe we Francji
XXIVList, który przyniósł Pantagruelowi posłaniec od jednej damy z Paryża, i wytłumaczenie słówka wyrytego wewnątrz pierścienia
XXVJako Panurg, Karpalim, Eustenes i Epistemon, towarzysze Pantagruela, bardzo zmyślnie przyprawili o zgubę sześćset sześćdziesiąt jazdy
XXVIIJako Pantagruel wzniósł trofej na pamiątkę ich dzielności, Panurg zaś drugi na pamiątkę zajączków; jako z pierdnięcia Pantagruelowego poczęli się mali człowieczkowie, a z bździn małe kobietki i jako Panurg złamał gruby kij na dwóch szklankach
XXVIIIJako Pantagruel bardzo osobliwym sposobem odniósł zwycięstwo nad Dipsodami i olbrzymami
XXIXJako Pantagruel rozgromił trzystu olbrzymów uzbrojonych w kamienie ciosowe i Wilkołaka, ich hetmana
XXXJak Epistemon, który miał uciętą głowę, ozdrowiał dzięki sztuce Panurga i jakie przyniósł wieści o diabłach i potępieńcach
XXXIIIJako Pantagruel zachorował i w jaki sposób przyszedł do zdrowia
XXXIVZakończenie niniejszej księgi i uniewinnienie się autoraKSIĘGA PIERWSZA
Żywot WIELCE PRZERAŹLIWY WIELKIEGO GARGANTUI
OJCA PANTAGRUELOWEGO
NIEGDY SKOMPONOWANY
PRZEZ MISTRZA ALKOFRYBASA
ABSTRAKTORA PIĄTEJ ESENCJI
KSIĘGA PEŁNA PANTAGRUELIZMU
DO CZYTELNIKA
Przyjacielu, coś jął się tej Księgi,
Wszelki smutek chciej rozpędzić z czoła
I czytając, nie gorszyć się zgoła:
Zła tu nie masz ni szpetnej mitręgi,
Choć nauczyć niewiele was zdoła,
Jeno śmiechu da nieco czasami;
To lekarstwo najlepszym się zda mi
Na zgryzotę, co sercu dopieka:
Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami,
Śmiech to szczere królestwo człowieka
ŻYJCIE W WESELU!Przedmowa autora
Opilce bardzo dostojne i wy, wielce znamienite przymiotniki (wam bowiem, a nie inszym poświęcone są pisma moje), słuchajcie! Owóż w dialogu Platona zamianowanym Uczta Alcybiades, sławiąc swego nauczyciela Sokratesa, bez sprzeczki książęcia filozofów, wśród innych słów powiada o nim, iż był podobny Sylenom. Syleny były to niegdyś małe puzderka, takie jak widzimy dzisiaj w kramach aptekarzów, pomalowane z wierzchu w ucieszne a trefne figurki, jako harpie, satyry, gąski, zające rogate, osiodłane kaczki, kozły latające, jelenie srokate i inne takie malowidła przedstawione uciesznie, aby ludzisków pobudzić do śmiechu, jako był zwykł Sylen, nauczyciel dobrego Bachusa; zasię we wnątrzu zamykano tam zmyślne lekarstwa, jako to balsamy, ambry, amomon, muszkat, zywety, szlachetne kamienie i insze kosztowne rzeczy. Takim ów Alcybiades mienił być Sokrata; ile że, patrząc nań z wierzchu i sądząc z zewnętrznego kształtu, nie dalibyście zań ani łupiny z cebuli, tak był szpetny z członków i pocieszny z postawy: nos spiczasty, spojrzenie jakoby u byka, oblicze, rzekłbyś, głupka, grubaśny w obyczajach, niechlujny w odzieży, ubogi w dostatki, niefortunny u płci białej, niezdatny do publicznych urzędów, zawżdy pośmiechujący się, zawżdy przepijający do każdego pełną miarką, zawżdy wykręcający się sianem, zawżdy tający swoje boskie rozumienie. Ale, otwarłszy ono puzdro, naleźlibyście wewnątrz niebiański i nieopłacony specyfik, pojęcie więcej niż ludzkie, przedziwną cnotę, nieomylną pewność, niepojętą wzgardę wszystkiego tego, dla czego ludzie tyle czuwają, biegają, pracują, żeglują a borykają się.
Ku czemu, wedle waszego mniemania, mierzy owa przegrywka i owo wymacywanie? Ku temu, iż wy, moi mili uczniowie i niektóre inne pomyleńce, czytając ucieszne nadpisy niektórych ksiąg naszego wymysłu, jak to Gargantua, Pantagruel, Trąbiflasza, Dostojeństwo rozporka, O grochu ze słoniną cum commento, sądzicie nazbyt łacno, iż wewnątrz rzecz stoi jeno o błaznowaniach, figielkach i łgarstwach uciesznych: ile że zewnętrzne godło (to jest tytuł) bez inszego pogłębiania wykłada się zazwyczaj ku śmiechowi a trefności. Wszelako nie przystoi z taką lekkością oceniać dzieło człowiecze: toć sami powiadacie, że habit nie czyni jeszcze mnicha, i ten lub ów, chocia odziany mniszym kapturem, może być wewnętrznie bardzo daleki od mnichostwa; toż inny może mieć na grzbiecie hiszpański płaszczyk, zasię, co do swego męstwa, zgoła nie z Hiszpanii się wiedzie. Owo dlaczego trzeba otworzyć tę księgę i pilnie zważyć, co w niej jest wywiedzione. Wówczas poznacie, że kordiał zawarty wewnątrz cale inszej jest wartości niż to, co zwiastowało puzdro: to znaczy, iż roztrząsane materie nie są tak bardzo płoche, ile to sam nadpis obiecywał.
A przypuściwszy nawet, iż w dosłownym rozumieniu najdziecie tu dość materyj cale uciesznych i dobrze wiernych swojemu nadpisowi, to i wówczas nie należy dać się temu omamić jakoby śpiewom syrenim; jeno w wyższym rozumieniu wykładać sobie to, co zrazu zdawałoby się rzeczone z pustej jeno wesołości. Zdarzyło się wam kiedy odkorkowywać jaką butelczynę? Prosit! Owo przywiedźcie sobie na pamięć zachowanie wasze przy tej czynności. A widzieliście kiedy psa, gdy mu popadnie kiedy na drodze w łapy kość ze szpikiem? Oto, jak powiada Platon w księdze II de Rep., zwierzę najbardziej filozoficzne pod słońcem. Jeśliście widzieli, mogliście zauważyć, z jakim nabożeństwem on ją obchodzi, jak czujnie jej strzeże, jak chciwie dzierży, jak bacznie ją napoczyna, jak chytrze kruszy i jak pilnie wysysa. Co każe mu tak czynić? Jaką nadzieję żywi w tej pilnej pracy? Co mniema osiągnąć? Nic, jeno trochę szpiku: prawda, że ta trocha rozkoszniejsza tu jest niż wiele w innych rzeczach, jako że szpik jest to pożywienie najdoskonalej ze wszystkich wypracowane przez naturę, o czym powiada Galenus, III, Facult. nat. i XI, de Usu partium.
Za przykładem tego zwierza przystoi wam owa roztropność, abyście umieli węszyć, czuć i oceniać owe piękne księgi, suto kraszone omastą, niewinne a zwinne, celne a strzelne. Później zasię, przez pilne wgłębianie się a baczne rozmyślanie, uda się wam skruszyć kość a wyssać posilny szpik, czyli to, co rozumiem przez one pitagorejskie symbole, w nadziei, iż jesteście dość bystrzy a sposobni do takiego czytania: wówczas cale inny smak w nim najdziecie i bardziej wysoką wiedzę, która wam objawi co nieco o bardzo wysokich sakramentach i przeraźliwych misteriach, tak co się tyczy naszej religii, jak również polityki i życia społecznego.
Czy wy naprawdę sumiennie mniemacie, iż kiedykolwiek Homer, pisząc Iliadę i Odyseję, miał na myśli owe alegorie, w jakie go ustroili Plutarch, Heraklides poncki, Eustatius, Phornutus, i to, co z nich ukradł Policjan? Jeżeli tak mniemacie, nie zbliżacie się ani rękami, ani nogami do mego mniemania; ja bowiem sądzę, iż tak samo nie śniło się o nich Homerowi, jak Owidiuszowi w jego Metamorfozach nie śniło się o tajemnicach Ewangelii, co niejaki brat Obżora, szczery liżypółmisek, wysilał się dowieść, skoro zdarzyło mu się spotkać tak głupich jak on sam, niby (powiada przysłowie) pokrywę godną garnka.
Jeżeli w to nie wierzycie, dla jakiej przyczyny nie mielibyście uczynić tak samo z tymi uciesznymi i nowymi kroniczkami, mimo iż dyktując je, nie więcej myślałem o tym niż wy, którzy oto popijacie nie gorzej ode mnie. Na układanie bowiem tej wspaniałej książki nie więcej obróciłem czasu ani też nie inny, jak tylko ten, który był przeznaczony ku pokrzepieniu ciała, to znaczy kreśliłem je, pijąc a jedząc. Owo też jest to właściwa pora do spisywania onych wysokich materiów a głębokich nauk, jako to dobrze umiał czynić Homer, zwierciadło wszystkich uczonych w piśmie, i Eneasz, ojciec poetów łacińskich, o czym zaświadcza i Horacy, mimo iż jakiś ciemięga powiedział, że pieśni jego więcej trącą winem niż oliwą.
Toż samo powiada pewien mądrala o moich księgach; wszelako us…ać się na niego. Ha! o ileż zapach wina więcej jest luby, śmiejący, kuszący, o ileż bardziej niebiański a rozkoszny niż zapach oliwy! I tyleż będę szukał w tym chluby, aby mówiono o mnie, iż więcej wydaję na wino niż na oliwę; ile jej czuł Demostenes, kiedy mówiono o nim, iż więcej wydaje na oliwę niż na wino. Co do mnie, znajduję w tym jeno cześć i chlubę, kiedy o mnie powiadają, iż jestem tęgim bibułą i dobrym kompanem: z tego też tytułu jestem mile widziany w zacnej kompanii Pantagruelistów. Demostenowi zarzucał jakiś zrzęda, iż jego mowy trącą jakoby zgrzebnym płótnem plugawego a brudnego wózka na oliwki. Dlatego wykładajcie wszystkie moje słowa i uczynki jak najdoskonalej, miejcie w estymie ową serowatą mózgownicę, która was pasie tymi pięknymi koszałkami-opałkami, i ile tylko sił starczy, dzierżcie mnie i siebie w nieustannej pogodzie a wesołości.
Owo tedy radujcie się, mili barankowie, i wesoło czytajcie resztę, z uciechą dla ciała a pożytkiem dla lędźwi. Hoc, hoc, mili kmoterkowie, ażeby wam w gardle nie zaschło. Kto z brzegu, niech przepije do mnie, a ja puszczę dzbanuszek w kolej jak przystało.I
O genealogii i starożytności rodu Gargantui
Ku poznaniu genealogii i starożytności rodu, który wydał nam Gargantuę, odsyłam was do wielkiej kroniki pantagrueliańskiej. Z niej dowiecie się obszerniej, w jaki sposób olbrzymy zrodziły się na tej ziemi i jako z tych, w linii prostej, począł się Gargantua, ojciec Pantagruela. Owo niechaj was nie mierzi, iż na razie pominę te sprawy, mimo iż rzecz jest taka, że im szerzej by ją rozprowadzić, tym więcej udałaby się Waszym Wielmożnościom, jako zaświadcza autorytet Platona, in Philebo i Gorgias, i Flakka, który powiada, iż niektóre gawędy (a ta jest niewątpliwie w ich rzędzie) tym bardziej są ucieszne, im częściej się je powtarza.
Dałby Bóg, aby każdy znał tak pewnie swą genealogię od arki Noego aż do naszych czasów! Tak rozumiem, iż wielu dziś jest na ziemi cesarzów, królów, diuków, książąt i papieży, którzy wiodą się od niejakich bosiaków i chamów. Jako znów, na odwrót, wielu jest dziś dziadami w przytułkach, w nędzy i plugastwie, którzy poczęli się ze krwi i z rodu wielkich królów i cesarzów; zważywszy zadziwiające przeobrażenie królestw i mocarstw:
Asyryjskiego w Medyjskie,
Medyjskiego w Perskie,
Perskiego w Macedońskie,
Macedońskiego w Rzymskie,
Rzymskiego w Greckie,
Greckiego we Francuskie.
Aby zaś wam dać wyobrażenie o mnie, który to mówię, to mniemam, iż pochodzę od jakiegoś bogatego króla albo książęcia dawnych czasów. Nie zdarzyło się wam pewnie spotkać człowieka, który by większą ode mnie miał ochotę zostać królem albo bogaczem: żyć sobie suto, nie pracować, nie kłopotać się i dobrze opatrywać swoje przyjacioły i wszelkie godne a uczone ludzie. Ale tym się pocieszam, że na tamtym świecie otrzymam to wszystko, ba, nawet więcej, niżbym obecnie śmiał pragnąć. Za czym i wy taką albo i lepszą nadzieją krzepcie się w niedoli i pijcie smacznie, jeżeli macie co.
Wracając do materii, powiadam wam, iż dzięki szczególnej łasce niebios zachowała się nam genealogia starożytnego rodu Gargantui, bardziej zupełna niż jakakolwiek inna z wyjątkiem Mesjaszowej, o której nie mówię, jako iż mi to nie przystoi; toteż diabły (to jest świętoszki i okapturzone łby) sprzeciwiają się temu. A znalazł ją niejaki Jan Odo na swej łące wpodle Galeńskiego Wzgórza, poniżej Oliwy, idąc ku Narsaj. Tam, gdy kazał kopać rowy, rydel kopiący trafił na wielki sarkofag z brązu, długi bez miary; tak iż nie znaleźli jego końca, szedł bowiem daleko aż poza śluzy Wieny. Skoro go otworzyli, wówczas w pewnym miejscu, w którym był wyryty i wyobrażony kubek, dokoła zaś niego wypisane było etruskimi głoskami: Hic bibitur, znaleźli dziewięć flaszek w takim porządku, w jakim ustawia się kręgle w Gaskonii. Ta, która była w środku, mieściła dużą, tłustą, pękatą, omszoną, zmurszałą książeczkę, silniej, ale nie wdzięczniej woniejącą niż róże.
W tej znaleziono rzeczony rodowód, wypisany kursywą, kaligraficznym pismem, nie na papierze, nie na pergaminie, nie na wosku, ale na korze wiązu. Tak wszelako litery były zużyte od starości, iż ledwie można było rozpoznać trzy obok siebie w rządku.
Za czym przywołano tam i mnie (chocia tak niegodnego); i zużywszy wielki zapas szkieł, posługując się sztuką, za pomocą której da się czytać niewidoczne litery, o czym poucza Arystoteles, wyłożyłem je, jak to ujrzycie, pantagruelizując po trosze, to znaczy przepijając do smaku i czytając o niesłychanych czynach Pantagruela.
III
Jako Gargantua jedenaście miesięcy pozostawał w żywocie matki
Tęgospust był to w swoim czasie zdrowy kpiarz, zaglądający do dzbana tak chętnie jak mało kto na świecie, bo też i jadał rad słono i korzennie. K’czemu miał zazwyczaj dobry zapasik magenckich i bajońskich szynek, siła wędzonych ozorów, obfitość kiszek (gdy była na nie pora) i solonej wołowiny z musztardą; takoż zapas ikry rybiej, pokaźną ilość kiełbasy, nie bolońskiej (lękał się bowiem trutek lombardzkich), ale z Bigory, z Lankony i z Breny. W męskich latach pojął Gargamelę, córkę króla Parpajlosów, tęgą dziewuchę rumianą na gębie. I często we dwoje przestawali ze sobą, czyniąc kształt jakoby zwierza o dwóch grzbietach, radośnie pocierając wzajem swoje sadła, aż poczęła stąd Gargamela pięknego synalka i nosiła go w żywocie aż do jedenastu miesięcy.
Tak długo bowiem, a nawet dłużej, może niewiasta nosić dziecię w żywocie, zwłaszcza jeżeli to jest jakieś arcydzieło i osoba mająca w swoim czasie dokazać nie lada rzeczy. Jakoż powiada Homer, iż dziecię, które Neptun zaszczepił nimfie, urodziło się w pełny rok później, to znaczy w dwunastu miesiącach. Bowiem (jako powiada Aulus Gellius, lib. III) majestat Neptuna wymagał tak długiego czasu, iżby dziecię mogło być wykończone w całej doskonałości. Dla podobnej przyczyny Jowisz kazał trwać czterdzieści ośm godzin nocy, którą przespał z Alkmeną. W krótszym bowiem czasie nie byłby zdołał ukuć Herkulesa, który oczyścił świat z potworów i tyranów.
Starożytni panowie Pantagrueliści potwierdzili to, co powiadam, i oświadczyli, że nie tylko możebne jest, aby dziecię urodziło się z niewiasty w jedenastym miesiącu po śmierci męża, ale że dziecię takie ma być uważane za prawowite: Hipokrates, lib. de Alimento; Pliniusz, lib. VII, cap. V; Plautus, in Cistellaria; Markus Varro, w satyrze zatytułowanej Testament, powołując się na powagę Arystotelesa w tym względzie; Cenzorinus, lib. de Die natali; Arystoteles, lib. VII, cap. III i IV de Natura animalium; Gellius, lib. III, cap. XVI; Servius, in Egl., wykładając ten wiersz Wergilego:
Matri longa decem, etc.
i siła innych mózgowców, których liczba pomnożyła się ciżbą uczonych w prawie, ff. de Suis, et legit. l. intestato. § fin. I takoż in authent. de Restitut. et ea quae parit in undecimo mense.
Ba, nawet nagryzmolili k’temu swoje trzęsionkowate prawa Gallus, ff. de Lib. et posthum. et l. septimo, ff. de Stat. homin. i paru innych, których na razie nie śmiem wymienić.
Dzięki tym prawom mogą owdowiałe białe głowy śmiało zadzierać podogonia, ile zapragną i więcej, a to całe dwa miesiące po śmierci mężów. Proszę was, jeśli łaska, moje poczciwe kmotry, jeżeli najdziecie wśród takich którą godną poszturchania, dosiadajcież jej żywo i przywiedźcie mi ją co rychlej. Jeśli bowiem w trzecim miesiącu zastąpi, owoc jej będzie dziedzicem nieboszczyka. A gdy się już rozpozna ciążę, dopieroż folgują sobie śmiało i jazda na całego, skoro już bandzioch nabity! Jako przykładem Julia, córka cesarza Oktawiana, która wówczas dopiero oddawała się swoim rypałom, kiedy uczuła się brzemienną, tym obyczajem jak sternik nie wprzódy siada na okręt, aż gdy jest dobrze obciążony balastem i sumiennie naładowany.
A jeśli im kto przygani, że tak dają sobie wybijać hołubce po swoim brzemieniu, ile że zwierzęta ciężarne nie dopuszczają nigdy do się jurnego samczyka, odpowiedzą, że to są zwierzęta, zasię one są białe głowy dobrze rozumiejące niektóre piękne i lube prawa o zapładnianiu, jako niegdyś odpowiedział Populiusz, wedle podania Makroba, lib. II Saturnal.
Jeśli diabeł nie życzy, aby zaszły w ciążę, tedy nie ma, jak skręcić szpunt ze ścierki, i cicho sza.