- W empik go
Huragan - ebook
Huragan - ebook
"Alfred Duquese został w tym roku doktorantem zoologii w Sarbonie. Pracował nad rozprawądoktorską, a że zamierzał ubiegać się o katedrę na jednym z uniwersytetów francuskich chciał napisać pracę orginalną i poważną. Po długim namyśle postanowił pojechać do Marokka, zamieszkać w jakiejś odludnej wiosce berberyjskiej na brzegu morza i tu pracować. Zamierzał bowiem opracować temat o pasożytach ryb morza Śródziemnego. Pożegnał swego profesora, kolegów, wpadł na parę dni do rodziców, mieszkających w Breatonii i z małą walizką oraz pudłem z mikroskopem wsiadł na statek płynący przez Giblartar do Tangeru, melilli, Oranu i dalej na wschód aż do Bizerty. Z Oranu Alfred przerzucił się do Maroka i zamieszkał w małej berberyjskiej "bled" (wioska) Dżurf tuż przy ujściu rzeki Muluji, w chacie rybaków Beni Husseim. Było ich dwóch braci - Brahimi Mhammed. Nie bardzo przypadali oni do serca wesołemu studentowi Sorbony, gdyż ich ponure, skupione twarze i mrocznie połyskujące oczy nigdy się nie rozjaśniały usmiechem ..."
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-116-6251-9 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I.
Alfred Duquesne został w tym roku doktorantem zoologii w Sorbonie. Pracował nad rozprawą doktorską, a że zamierzał ubiegać się o katedrę na jednym z uniwersytetów francuskich, chciał napisać pracę oryginalną i poważną. Po długim namyśle postanowił pojechać do Marokka, zamieszkać w jakiejś odludnej wiosce berberyjskiej na brzegu morza i tu pracować. Zamierzał bowiem opracować temat o pasożytach ryb Atlantyku.
Pożegnał swego profesora, kolegów, wpadł na parę dni do rodziców, mieszkających w Bretonji, i z małą walizką oraz pudłem z mikroskopem wsiadł na statek „Gaulois“, płynący przez Gibraltar do Tangeru, Melilli, Oranu i dalej na wschód aż do Bizerty.
Z Oranu Alfred przerzucił się do Marokka i zamieszkał w małej berberyjskiej „bled“, wiosce, Dżurf, tuż przy ujściu rzeki Muluji, w chacie rybaków Beni Husseim.
Było ich dwóch braci — Brahim i Mhammed. Nie bardzo przypadli oni do serca wesołemu studentowi Sorbony, gdyż ich ponure, skupione twarze i mrocznie połyskujące oczy nigdy się nie rozjaśniały uśmiechem. W „nuala“, chacie, Beni Husseimów mieszkała leszcze jedna istota.
Alfred wiedział o niej tylko tyle, że była ona siostrą rybaków i że miała na imię Adżaż. Widział zaś ją ciągle i wszędzie, lecz jednocześnie i nie widział, bo Adżaż nigdy nie zjawiała się bez burnusu i bez zasłony na twarzy.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.