Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jak zostać Wielkim Szopenistą - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 lipca 2023
Ebook
17,00 zł
Audiobook
17,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak zostać Wielkim Szopenistą - ebook

Profesor Zbigniew Szruba jest pierwszym polskim wymyślonym profesorem, który poświęcił się muzyce i edukacji. W podręczniku wyjawia początkującym artystom niezbędne minimum, żeby mogli trafić do panteonu Wielkich Szopenistów. Niezrównany pedagog uczy dostojności, elegancji, wysublimowanej gracji oraz jak nie dać się podejść łysym oszustom, tylko doprowadzić ich do zasłużonej nędzy. Bohater może liczyć na Izę Stępień, kulturystkę dwojga znaczeń. Pani zajmuje się z tą samą biegłością sztuką, co i dźwiganiem ciężarów. Lubi muzykę, ale z równą przyjemnością podejmuje walkę wręcz.

Kategoria: Komiks i Humor
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788396815989
Rozmiar pliku: 5,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Nazywam się profesor Zbigniew Szruba. Jeżeli moje nazwisko nic Ci nie mówi, koniecznie poczytaj encyklopedię. W żadnym razie nie przyznawaj się do owej niewiedzy w towarzystwie, a podczytując niniejszy podręcznik w księgarni, zmień szybko grymas zdumienia na minę podziwu, jeśli zależy Ci choć odrobinę na reputacji człowieka będącego za pan brat z kulturą wyższą.

Jestem bojownikiem sztuki pianistycznej i najlepszym Szopenistą, jakiego znam. Trudno sobie wyobrazić, żeby wśród tylu galaktyk, gwiazd i planet, i niewątpliwie licznych inteligentnych cywilizacji, istniała jakakolwiek istota, mająca taką biegłość w Szopenizmie jak ja, a szczególnie w mazurkach, a szczególnie w takim jednym. Najbardziej pod koniec.

Od maleńkości chciałem być Szopenistą. Pamiętam, jak stawałem za filarami w ogromnych salach koncertowych i nieśmiało wyglądałem, obserwując mistrzów. Któż wtedy mógł przypuszczać, że ten skromny, ubrany w sweterek trzydziestoparolatek sięgnie szczytów, o jakich marzył.

Przede wszystkim obowiązek moralny, odpowiedzialność za przyszłe pokolenia (a i niewielka dotacyjka z Ministerstwa, za którą pięknie dziękuję) skłoniły mnie do napisania tego podręcznika.

Oczami wyobraźni (te prawdziwe mam przymknięte, ledwo piszę) widzę naszą ukochaną Ojczyznę pełną muzycznego geniuszu... Na każdym rogu, w każdym barze, na każdym straganie, na co drugim drzewie – Szopeniści. Ech, piękny to obrazek. Niestety płonny.

Pewnego razu, zaraz po codziennej, rekreacyjnej przejażdżce tramwajem, wyjrzałem zza okularów i spostrzegłem przerażony, że muzyka jest w głębokim kryzysie. Ani na rogu, ani w barze, ani na straganie, ani nawet na najlichszym drzewie Szopenisty nie zauważyłem. Jedynie mignięcie własnego odbicia w mijanych właśnie szklanych drzwiach uratowało mnie przed paniką.

Postanowiłem działać.

Oddaję w Wasze ręce ciepły jeszcze (niosłem go pod pachą) tomik. Znajdziecie w nim całą wiedzę potrzebną do tego, by sięgnąć szczytów, samodzielnie osiągnąć najwyższy poziom kultury i na koniec, jako nagrodę, wejść do elitarnego grona Wielkich Szopenistów.

Jeśli go przeczytacie, to sceny wszystkich sal koncertowych staną przed Wami otworem, powstaną pomniki na Waszą cześć, w miłości spotka Was szczęście i nigdy do Waszego pokoju nie wleci nietoperz.

Niniejszym doskonałym podręcznikiem daję też prztyczka w nos samozwańczym, łysym niby-Szopenistom, jakich namnożyło się ostatnio jak pcheł.Instrument

Pojawieniu się w domu pianina (fortepian może by wlazł, ale są same czarne, ponure i nie komponują z chodnikiem) towarzyszy zawsze niesłychana gorączka z jednej strony i strach z drugiej. Zaznaczmy, że zaraźliwe. Najpierw rozpala się przyszły Szopenista, staje się podekscytowany, gorączka trawi jego ciało i – jak głęboko wierzy – artystyczną duszę.

W tym czasie rodzina zwykle odczuwa przerażenie. Po kilku dniach wytrwałego ogrywania instrumentu przerażenie udziela się i sąsiadom, aby po paru kolejnych ustąpić miejsca narastającej gorączce. W niekontrolowanych warunkach dochodzi do starcia sił, z tendencją do eskalacji w razie uporu muzyka.

Zdarzają się na przykład: rozpraszanie adepta niezręcznym wtórowaniem na kaloryferze (jeśli mieszkamy w budownictwie wielorodzinnym), straszenie fizycznym kontaktem z klawiaturą albo pozostawianie u sąsiadów głośno grającej muzyki pod nieobecność właścicieli. Szczególnie okrutne jest wystawianie wschodzącego artysty na dźwięki np. Kapeli Czerniakowskiej czy piosenkarskich gwiazd internetu. Przerażenie ogarnia naszego bohatera i, podkreślmy, często może skutecznie podciąć skrzydła sztuce, która akurat miała chęć wydać na świat Szopenistę przez duże „Sz”.

Dlatego, zanim uderzymy w pierwszy klawisz, warto zapobiegliwie – każdy poważny wykonawca to wie i praktykuje – zgromadzić wiedzę o sposobie życia sąsiadów. Nie tylko po to, by czas prób ustalać na godziny o największej absencji mimowolnych słuchaczy. Bardzo pożyteczne okazują się informacje o śmieceniu przez sąsiada niedopałkami, zrzucaniu jedzenia i niepotrzebnych już rurek z papieru toaletowego do ogródka innego sąsiada, regularnym dreptaniu o drugiej w nocy i chlupotaniu czymś w sedesie, posiadaniu nielegalnych odbiorników AGD i RTV itp.

To trzeba wiedzieć i wiedzę swą manifestować zainteresowanym. Bezcenne i niezwykle przydatne są zwłaszcza nagrania utworów wokalnych, wykonywanych przez oponentów, a to podczas kąpieli, a to przy dłuższych nasiadówkach w toalecie, rejestrowane telefonem komórkowym włożonym do szybu wentylacyjnego. Z takiego nagrania robimy sobie dzwonek w telefonie i w przypadku, gdy domorosłemu piosenkarzowi nie podoba się nasza pasja, odtwarzamy go, manipulując klawiszami aparatu w kieszeni, a następnie nalegamy „przepraszam najmocniej, porozmawiajmy kiedy indziej, ktoś do mnie dzwoni” i nie czekając na odpowiedź, zamykamy drzwi.

Jeżeli autor rozpozna się, nie będzie miał już zastrzeżeń do naszych ćwiczeń, a przynajmniej do rozmowy nie wróci.

O niezwykłym szczęściu może mówić aspirujący artysta, jeżeli wejdzie w posiadanie dowodów, że jego sąsiad co noc kradnie samochody albo przemienia się w krwiożerczego potwora. Kiedy załomoce do drzwi, wrzaskiem żądając ciszy i próbując zagłuszyć ćwiczenie gamy, odkrzykujemy „jakie auto?!”, tudzież „jaki trup pod piętnastką?!”. Uderzenia momentalnie osłabną, gdyż najbardziej aktywną częścią ciała natarczywca stanie się ucho. Po kilku podobnych zdaniach, zamiast hałasu usłyszymy oddalające się szuranie kapci.

Przestępcy nie musimy się bać. Złodziej ma honorowe zasady terytorialne, zakazujące włamań w najbliższym otoczeniu. W związku z tym logiczne jest, że nie możemy grać za głośno, żeby nie było nas słychać w sąsiednim bloku.

Na wszelki wypadek na drzwiach wejściowych naklejamy dużą nalepkę z napisem „WIĘZIENIE” i karteczkę „Przepraszamy za pchły. Po wejściu proszę nie otwierać ust, bo wskakują”, działających odstraszająco na ciemne charaktery.

Opisana procedura pomaga przejść kluczowy etap rozczarowania aktywnym i solidarnym brakiem wsparcia ze strony otoczenia.

***

Ustawienie instrumentu w prywatnym domku, w lesie, może skutkować początkowo licznymi protestami miłośników zwierząt, ale porozkładane wokół gospodarstwa wnyki, nie dalej niż w trzy tygodnie po rozpoczęciu ćwiczeń pozwolą cieszyć się ciszą, mąconą tylko szumem drzew, śpiewem ptaków i włączającej się co pół godziny lodówkozamrażarki.

Warto wspomnieć przy tej okazji, że jeśli Szopenista posiada domek, może on podnieść swą klasę, sadząc wokół posesji wierzby – stare, próchniejące, romantycznie zwieszające gałązki. W ostateczności plastikowe, grające melodyjki, kiedy wykryją ruch w pobliżu.

Wiadoma rzecz jakie melodyjki – rzewne.

***

Wróćmy do pianina lub fortepianu. Te dwa instrumenty nie różnią się niczym. Pianino to taki fortepian z mniejszym bagażnikiem. Ich tożsamość daje nam pole do uproszczenia. Od tej pory skupimy się na jednym z nich – dostojniejszym, klasycznym, bogatszym w tradycję muzyczną i jedynym z tych dwóch, na którym da się usiąść okrakiem – pianinie.

Fortepian nie zniknął z rynku, gdyż skromne kiesy państwowych zespołów, orkiestr i szkół zmuszają do zakupu sprzętu bardziej topornego, niezgrabnego, ale dosyć dobrze spełniającego funkcje muzyczne. Fortepian doskonale nadaje się tylko dla dzieci przedszkolnych. W razie znudzenia nauką gry, łatwo go przy pomocy dostępnych w domu przedmiotów i wyobraźni przekształcić w wigwam, jaskinię czy udawany szpital dla księżniczek i strażaków.Każdy z instrumentów, które nas interesują, posiada bagażnik. Otwiera się go podobnie jak w samochodzie, podnosząc do góry klapę. Doświadczeni kierowcy mogą być w pierwszym momencie zdezorientowani brakiem świateł stopu. Nie przejmujcie się tym w ogóle. W salach koncertowych, tam gdzie ma zagrać Szopenista, nie ustawia się nigdy dwóch instrumentów, więc do stłuczek nie dochodzi. W każdym razie nigdy mi się coś podobnego nie zdarzyło. Zdecydowanie wymyśloną, głupią plotką jest historia o muzyku, który wjechał innemu w tył fortepianem. Przynajmniej nie w czasie występu.

Bagażnik w instrumencie jest ważny i użyteczny, mimo że pełni rolę prawie wyłącznie ozdobną. Nie należy doń wkładać zapasowej bielizny, naczyń, starych kłódek ani innych przydatnych skądinąd towarów. Jest już on i tak w dużej mierze zajęty przez mechanizmy grające. Napisałem „prawie wyłącznie ozdobną”, bo ma on też swoje zastosowania praktyczne, które wyjaśnię za chwilę. Najpierw jednak ważna zasada.

Nie wolno zostawiać bagażnika z w pół uchyloną klapą! Nie wolno! W tejże pozycji, nawet jeśli jakimś sposobem sprawimy, że postawiony nań talerz z zupą się nie zsunie, to zupa się zsunie. A przecież musi tam stać, jak i kopytka, goloneczka, kawałek śledzia i owoce.

Są jeszcze na świecie przedstawiciele starej szkoły grania, którzy twierdzą, że jak grać to na głodniaka. Zapytuję: w imię niby czego? Obumierający artysta często słania się przy instrumencie, musi się go przytrzymywać, żeby pokłonić publiczności, razi bladością. Nie wygląda to efektownie, grozi także omdleniem, wpadnięciem do orkiestronu i przygnieceniem jakiegoś faceta (zawsze jest ich tam pełno).

Jako że stare nawyki zakorzenione są jeszcze w branży koncertowej i ciężko z nimi walczyć merytorycznie, ja z Kolegami i Koleżankami z naszego Instytutu poszliśmy na ustępstwo w żądaniach i zgodziliśmy się, żeby tymczasowo, podczas Konkursu Szopenowskiego, wykonawcy mieli wykładane przed sobą wyłącznie kanapki oraz wodę mineralną. Po to oczywiście, aby mogli posilać się przed trudniejszymi partiami utworu.

***

Instrument klawiszowy wymaga swoistej higieny. Nie wolno pozostawiać go samemu sobie, wierząc, że przetrwa samodzielnie w bezwzględnym dla muzyki środowisku naturalnym. Nasze biedactwo narażone jest na liczne zagrożenia, nadchodzące z rozmaitych stron.

Pierwsza rzecz, o którą musimy się zatroszczyć to drewno, z którego zrobiono pianino. Drewno rozsycha się i wypacza instrument. Jeśli trafimy na zaniedbany egzemplarz, ze zwichrowaną klawiaturą, niekiedy będziemy zmuszeni grać pod kątem, a pasaże w jedną stronę będą łatwiejsze niż w drugą. Wiadomo, pod górkę będzie ciężej. Choć z drugiej strony wyrabia to solidniejszą muskulaturę palców, dając jednocześnie podwaliny ewentualnej karierze i sukcesom podczas szopenistycznych konkursów kulturystycznych, idących w parze z konkursami muzycznymi.

Aby zapobiec osobliwej skoliozie, musimy zadbać o właściwą wilgotność warsztatu pracy oraz wnętrza pianina. Nie nastręcza to większych trudności, ale wymaga systematycznych działań. Raz w tygodniu zaopatrujemy się w kilogram jednego z gatunków owoców: jabłek, gruszek, śliwek, moreli, w najgorszym przypadku nabywamy arbuza. Zjadamy je, a ogryzki lub pestki wrzucamy do otwartego na tę okazję bagażnika instrumentu. Można także raz na miesiąc wstawić niewypróżniony słoik po korniszonach, lecz pierwsza metoda jest lepsza, bo twórcza – podczas nawilżania instrument gra, jeśli trafimy w strunę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: