- W empik go
Juliusz Cezar - ebook
Juliusz Cezar - ebook
„Juliusz Cezar” to dramat Szekspira oparty na prawdziwych wydarzeniach rozgrywających się w początkach naszej ery w Rzymie. Tytułowa postać nie gra jednak głównej roli – akcja skupia się na wątku spisku przeciwko dyktatorowi. Za spiskiem stoi Brutus, którego rozterki wewnętrzne doprowadzą do czynów, dzięki którym zapisze się – wcale nie złotymi zgłoskami – w historii.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65776-25-9 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
JULIUSZ CEZAR
OKTAWIUSZ CEZAR – triumwir po śmierci Cezara
MAREK ANTONIUSZ – triumwir po śmierci Cezara
MAREK EMILIUSZ LEPIDUS – triumwir po śmierci Cezara
CYCERO – senator
PUBLIUSZ – senator
POPILIUS LENA – senator
MAREK BRUTUS – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
KASJUSZ – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
KASKA – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
TREBONIUSZ – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
LIGARIUSZ – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
DECJUSZ BRUTUS – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
METELLUS CYMBER – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
CYNNA – sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
FLAWIUSZ – trybun ludu
MARULLUS – trybun ludu
ARTEMIDORUS – sofista z Knidos
WRÓŻBIARZ
CYNNA – poeta
INNY POETA
LUCYLIUSZ – przyjaciel Brutusa i Kasjusza
TYTYNIUSZ – przyjaciel Brutusa i Kasjusza
MESSALA – przyjaciel Brutusa i Kasjusza
MŁODY KATO – przyjaciel Brutusa i Kasjusza
WOLUMNIUSZ – przyjaciel Brutusa i Kasjusza
WARRO, KLITUS, KLAUDIUSZ, STRATO, LUCJUSZ, DARDANIUSZ – słudzy Brutusa
PINDARUS – sługa Kasjusza
KALPURNIA – żona Cezara
PORCJA – żona Brutusa
SENATOROWIE, OBYWATELE, STRAŻE itd.
Scena najpierw w Rzymie, później w Sardes, na koniec pod Filippi.Akt pierwszy
Scena I
Ulica w Rzymie
Wchodzą: Flawiusz, Marullus i tłum Pospólstwa
FLAWIUSZ
Precz stąd, próżniaki, wracajcie do domów,
Alboż dziś święto? Jak to, czy nie wiecie,
Że w dniu roboczym nie wolno czeladzi
Bez znamion swego rzemiosła wychodzić?
Ty pierwszy powiedz, z jakiegoś jest cechu?
1. OBYWATEL
Ja, panie, jestem cieśla.
MARULLUS
A gdzie twój liniał i skórzany fartuch?
Czemuś w świąteczne wystroił się szaty?
A ty co robisz?
2. OBYWATEL
Jużci, panie, w porównaniu z majstrem pięknego rzemiosła, jestem niewiele, bo, jak byś powiedział, jestem tylko partaczem.
MARULLUS
Twoje rzemiosło? Odpowiedz natychmiast.
2. OBYWATEL
Co do mojego rzemiosła, panie, spodziewam się, że mogę je praktykować ze spokojnym sumieniem; jestem, panie, łataczem dziurawych podeszew.
FLAWIUSZ
Ale twoje rzemiosło, hultaju? Obrzydły hultaju, twoje rzemiosło?
2. OBYWATEL
Tylko, panie, nie pęknij ze złości, choć na ten przypadek potrafiłbym cię może naprawić.
MARULLUS
Co rozumiesz przez twoje: naprawić, zuchwalcze?
2. OBYWATEL
Co rozumiem, panie? Rozumiem: załatać.
FLAWIUSZ
To, widzę, jesteś szewcem łataczem, czy nie prawda?
2. OBYWATEL
Prawda, panie. Żyję z szydła i nie mieszam się do cudzych interesów, ani ludzi, ani kobiet, dość mi na Szydłowieckich. Tak jest, panie, jestem chirurgiem starych chodaków, bo gdy są w wielkim niebezpieczeństwie, przywracam je do zdrowia. Wszyscy uczciwi ludzie, co kiedykolwiek na wołowej skórze chodzili, chodzili na mojej robocie.
FLAWIUSZ
Lecz czemu dzisiaj warsztat opuściłeś?
Czemu z tym tłumem włóczysz się po mieście?
2. OBYWATEL
Żeby prędzej obuwie schodzili, a mnie przysporzyło się roboty. Ale rzetelnie mówiąc, panie, świętujemy, żeby zobaczyć Cezara i radować się z jego triumfu.
MARULLUS
Z czego się cieszyć? Gdzie jego podboje?
Gdzie jeńcy tłumem wiedzeni do Rzymu,
Triumfalnego ozdoba rydwanu?
O, tępe głowy, stokroć bydląt gorsze,
O, serca twarde, twardsze od kamienia,
Czy wam nieznane imię Pompejusza?
Ileż to razy ubiegł wam dzień cały
Na murach, dachach, na kominach domów,
Z dziećmi na ręku, w cierpliwej nadziei,
Że Pompejusza wielkiego ujrzycie?
Zaledwo rydwan jego się pokazał,
Ileż to razy na wasze okrzyki
W swoich głębinach zadrżał Tybr schowany
Na rozgłos echa swych brzegów skalistych?
A teraz szaty bierzecie świąteczne,
Tłumnie warsztaty wasze opuszczacie,
Sypiecie kwiaty na drogę zwycięzcy,
Co z Pompejusza krwi dziś triumfuje.
Idźcie do domów, a tam, na kolanach,
Błagajcie bogów, by w swym miłosierdziu,
Raczyli od was plagi te odwrócić,
Które niewdzięczność wasza ściągnąć musi.
FLAWIUSZ
Słuchajcie rady tej, Obywatele,
A, żeby grzech wasz do reszty okupić,
Ze wszystkich ulic zgromadźcie biedaków,
Nad brzegiem Tybru idźcie wspólnie płakać,
Aż fale jego, łez potokiem wzdęte,
Dosięgną znaku największych wylewów.
Wychodzą Obywatele.
Patrz, jak zły kruszec słowem dał się zmiękczyć;
Uciekli milczkiem w swej winy uczuciu.
Ty idź tą stroną do wzgórz Kapitolu,
Ja tamtą pójdę; gdy znajdziesz po drodze,
Zdzieraj z posągów świąteczne ozdoby.
MARULLUS
Będzież nam wolno? Wszak dziś, jak wiesz dobrze,
Obchodzą w Rzymie święto Luperkaliów.
FLAWIUSZ
Nie zważaj na to; niechaj żaden posąg
Nie nosi znamion Cezara trofeów.
Ze wszystkich ulic pozmiatam hołotę,
I ty, gdzie znajdziesz, porozganiaj tłumy,
Z skrzydeł Cezara rwij rosnące pióra,
Ażeby średnim podlatywał szlakiem;
Inaczej bowiem w chmurach z ócz nam zniknie,
Zegnie nam karki niewolniczą trwogą.
Wychodzą.