- W empik go
Król Edyp - ebook
Król Edyp - ebook
Teby dotyka straszliwa zaraza. Aby ratować miasto, król Edyp wysyła swojego szwagra Kreona po poradę do wyroczni delfickiej. Okazuje się, że w mieście przebywa zabójca Lajosa, dawnego władcy Teb. Dopiero zemsta na zbrodniarzu sprawi, że miasto odzyska spokój. Edyp obiecuje, że zabójca zostanie schwytany. Nie zdaje sobie sprawy, jaka klątwa wisi nad nim i jego rodem...
„Król Edyp" Sofoklesa należy do cyklu powieści tebańskich i jest jedną z najbardziej znanych tragedii antycznych. To opowieść o bezsilności jednostki wobec własnego losu.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-281-1062-1 |
Rozmiar pliku: | 335 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
edyp
O dzieci, Kadma starego potomstwo,
Czegoście na tych rozsiedli się progach,
Trzymając w ręku te wiązki błagalne ?
Czemuż nad miastem dym wonnych kadzideł
Wznosi się razem z modlitwą i jękiem?
Ja, że nie chciałbym przez usta posłańców
O tym zasłyszeć, sam tutaj przybyłem,
Ja, Edyp, sławą cieszący się ludzi.
— Rzeknij więc, starcze, boś ty powołany
Za innych mówić, co was tu zebrało,
Strach czy cierpienie? Wyjaw to mężowi,
Co chce wam ulżyć; bo byłby bez serca,
Gdyby ten widok mu serca nie wzruszył.
kapłan
O Panie, który ziemicą tą władasz,
Widzisz, jak garnie się wsze pokolenie
Do twych ołtarzy; jedni, to pisklęta
Długiego lotu niezdolne, a drugich
Wiek już pogarbił; ja służę Zeusowi
A tamci innym bogom; równe tłumy
Siadły gdzie indziej, gdzie chramy Pallady
I tam, gdzie ołtarz Ismena popielny,
Bo miasto — jak ty sam widzisz — odmęty
Złego zalały i lud bodaj głowę
Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi,
Mrąc w ziemi kłosach i ziemi owocach,
Mrąc w stadach bydła i niewiast porodach,
Płonnych od kiedy bóg ogniem zionący
Zaciążył srogą nad miastem zarazą,
By grody Kadma pustoszyć, a jękiem
Czarne Hadesu wzbogacić ostępy.
Choć więc my ciebie nie równamy bogom,
Ani te dzieci, siedliśmy w tych progach,
Bo ciebie pierwszym mienimy wśród ludzi,
Wśród ciosów życia i wśród nieba gromów.
Tyś bo przybywszy, gród stary Kadmosa
Od strasznych ofiar dla Sfinksa wyzwolił,
Nic od nas wprzódy się nie wywiedziawszy,
Ni pouczony; nie, z ramienia bogów
Dałeś nam życia ochłodę i ulgę.
A więc ku tobie, któryś nam najdroższym,
Ślemy, Edypie, tę prośbę błagalną,
Byś nas ratował, czy z bogów porady
Znajdując leki, czy z ludzi natchnienia.
Bo przecież widzę, jako doświadczonych
Rady najlepszym poprawy zadatkiem.
Nuże więc, mężom ty przoduj, skrzep miasto,
Nuże, rozważnie działaj, bo ta ziemia
Zbawcą cię mieni za dawną gotowość.
Niechbyśmy rządów twych tak nie pomnieli,
Iż po naprawie upadek nas zgrążył;
Ale stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu;
Z ptakiem tu dobrej nastałeś ty wróżby
I dziś dorównaj tej szczęsnej przeszłości.
Bo jeśli nadal zachowasz ster rządów,
Piękniej ci mężom przewodzić, niż próżni.
Ni gród, ni okręt nic przecie nie waży,
Jeśli nie stanie męża dla ich straży.
edyp
O biedna dziatwo! Nazbyt ja świadomy
Próśb waszych celu; wiem, że wszystkie domy
Gnębi choroba, lecz wśród zła powodzi
Najgorsza nędza w mą osobę godzi.
Bo was jedynie własne brzemię dręczy,
Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,
Za miasto całe; ze snu się nie budzę
Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię
I częstym troski błąkaniem się trudzę,
By co obmyślić ku ludu obronie.
I uczyniłem, co dobrem się zdało,
Syna Menojka , a żony mej brata
Do Apollina pytyjskich wyroczni
Posłałem, aby Kreon się wywiedział,
Co czyniąc, mówiąc, zbawiłbym to miasto.
A odmierzając dzień jego odejścia,
Już spokój tracę, bo nad miarę czasu
Zwykłą nie widać go w domu z powrotem.
Lecz skoro wróci — to byłbym przewrotnym,
Gdybym za głosem nie postąpił boga.
kapłan
Mówisz nam z duszy, a właśnie zwiastują
Okrzyki ludzi Kreona przybycie...
edyp
O Apollinie! Niechby on ze słowem
Tak zbawczym przyszedł, jak wygląd ma jasny.
kapłan
Dobrą nowinę ja wróżę, bo czyżby
Inaczej wieńczył swą głowę wawrzynem ?
edyp
Wnet się dowiemy, już słyszeć nas może. —
O książę, krewny mi synu Menojka,
Jakież przynosisz nam wieści od bóstwa!
kreon
Dobre, bo mniemam, że i ciężkie sprawy
Z dobrym obrotem szczęsnymi się stają.
edyp
Jakież jest słowo? bo z tej oto mowy
Strachu bym nie mógł wysnuć, ni otuchy.
kreon
Czy chcesz, bym mówił od razu przed ludźmi,
Lub wszedł do domu; na wszystko ja gotów.
edyp
Mów tu, wszem wobec; bo tamtych katusze
Bardziej mnie dręczą, niż strach o mą duszę.
kreon
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.