Książeczka rodzaju - ebook
Książeczka rodzaju - ebook
"Książeczka rodzaju" to taki dekameronik, komedyjka, okrągła setka małych narracyjnych i kreacyjnych eksplozji. Wyobraźnia, która się nie krępuje, śmiało korzysta z uciech oferowanych przez słowo. I jeszcze coś: zdumiony Czytelnik w niejednym zaułku miasteczka Z. odkryje niespodziewane „tu byłem”, które sam wydrapał przez sen.
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-65778-69-7 |
| Rozmiar pliku: | 694 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie jest tutaj tak źle. W kuchni na stole zawsze znajdzie się coś do zjedzenia, więc nie narzekam. Tyle że trzeba uważać na to Coś, co ze świstem spada człowiekowi na łeb, że tylko miazga zostaje. Nie dalej jak wczoraj Grzesiek wycierał sobie pysk oblepiony czymś słodkim (wszyscy lubimy słodycze), wycierał tak zapamiętale, że nie zdążył przed tym uciec. Pech. Nie ma już Grześka, jest tylko szybko schnąca, czarna, nieregularna plama na ścianie. Przykro na to patrzeć, zwłaszcza że był on jedynym rozsądnym facetem w całym tutejszym towarzystwie. Ci durnie potrafią tylko kreślić wielokąty pod lampą albo uganiać się po całym mieszkaniu. Ja tam tego nie lubię. Zawsze wolałem spędzać czas na długich rozmowach z Grześkiem. Opowiadałem mu o moim marzeniu. Moje marzenie jest wielkie, okrągłe, i świeci tak mocno, że wprost nie można na nie patrzeć. Czasem nie mogę się powstrzymać i lecę, lecę w jego kierunku. I za każdym razem rozbijam głowę o stwardniałe nagle powietrze, które Grzesiek nazywał szybą.ZANIM WYBIERZESZ SIĘ W PODRÓŻ
Kajetan widzi dokładnie, stojąc w oknie naprzeciw:
Najpierw kolekcjonerzy chwil wybiegają z domów, z hukiem zatrzaskując drzwi. Jakby mieli już tego dość, tych panoszących się wszędzie wspomnień. Wszystko przez niedające się domknąć wieka kuferków z najcenniejszymi egzemplarzami, które trzymają na wymianę.
A potem zasmarkany ośmioletni syn sąsiada kuca obok trzepaka i, rozglądając się, czy nikt nie patrzy, patykiem trąca małą szamoczącą się chwilę, którą złapał rano. Chwila ma poobrywane skrzydełka.PORANEK KAJETANA
Miasteczko Z. bezszelestnie wstępuje w fale świtu. Pracownicy miejskiej ciepłowni długimi drągami wydłubują słońce zza horyzontu, do bazy wracają ostatnie cysterny z rosą. Gońcy z magistratu pospiesznie obiegają podmiejskie podwórka i wręczają kogutom ponaglenia od burmistrza.
Mały, jeszcze nieoswojony promień słonecznego światła przysiadł na obtłuczonym gzymsie kamienicy. W jej trzewiach powoli dogorywa sen, mrok wsysa się za szafy, lustra wracają do rutynowych procedur. Obok promienia przysiadł ptaszek i zobaczył, jak przez szparę w oknie wypełza smutny sen Kajetana. Widząc to, ptaszek wykrzyknął tę jedyną sylabę, jaką znał na pamięć, po czym odfrunął do swych codziennych morderstw.
Kajetan ocknął się, usiadł na brzegu łóżka, pogmerał palcem w oku i zastygł w bezruchu. Przecież każde działanie jest jak podpis pod nieprzeczytanym wyrokiem. A przecież nie ma żadnych dowodów, rozprawa trwa.
– Aż do wieczora, kiedy nowy sen na mnie się rozplaśnie – mówi Kajetan.PIERWSZY ŻYWIOŁ
Deptania, plecionka z deptań. Ta sieć ma oka: stania, leżenia przedmiotów, wielkich betonów i małych kapsli do góry ząbkami, i w tych okach wielkie wyrastania, wrastania, spadania, uderzenia nasion, łechtania korzonków i inne mirony.
Koronki i ażury iłów, daremne błotne wizje z zapachem werbeny, skalne bąbelki, biczyk z piasku. Żagle z lawy, żagle z granitu. Korytarze, tunele, sztolnie, żar na głębokościach, szlaki dżdżownic i kretów, półtorusy pędraków, mnożenie się tego wszystkiego w pokładach, warstwach.
Zwłoki i odchody, oto z czego jest czarnoziem i żyzność, i życiu dajność, wzdrygnął się Kajetan.LETNIE WIECZORY W MIASTECZKU Z.
Księżyc z wysoka chlusta srebrem, z ciemnych zakątków parku dobiega rytmiczne dyszenie. Mieszkańcy miasteczka Z. świętują długie letnie wieczory. Pod kolorowymi parasolami na tarasach kawiarń chłepczą syntetyczną mgłę z kieliszków i żując kandyzowane sekundy, opowiadają dowcipy o umieraniu. Osoby niepożądane winny popełniać samobójstwa – taki wniosek wyciąga szeptem barman i poczyna przetrząsać kieszenie pijanych klientów w poszukiwaniu brzytwy. Ten goły pan na rynku, co w spoconych dłoniach trzyma połamane drzewce, to burmistrz intonujący hymn miasteczka Z. i bohaterskie strofy miejscowej epopei.
Ale Kajetan pamięta, że bohaterowie też miewają przyżółcone gacie. Z jedną ręką w kieszeni i drugą bezwładnie zwisającą z łóżka, spaceruje alejkami parku, depcząc porzucone tu i ówdzie części garderoby. Może przed świtem wyjaśni się ta powikłana fabuła, myśli, czując ciarki na lędźwiach. Zza horyzontu dobiegają pierwsze przeciągłe pierdnięcia burzy.nota biograficzna autora
Wojciech Czaplewski (ur. w 1961 r. w Gliwicach) – nauczyciel, filozof, poeta, publicysta. Zwycięzca Ogólnopolskiego Konkursu na Prozę Poetycką im. Witolda Sułkowskiego (2017). Mieszka w Kołobrzegu. Wydał książki: Filozofia z przyległościami. Skrypcik szkolny dla użytkowników mózgu (2000), Pochwała niezrozumiałości. Eseje filozoficzno-literackie (Nagroda im. A.K. Waśkiewicza za najlepszy debiut krytycznoliteracki, 2013) oraz tomy wierszy: Próba czytania (2014) i Odzyskane rzeczy (2018).w serii piętnastka ukazały się:
Henryk Bereza „Względy”, „Zgłoski”, „Zgrzyty”
Kazimierz Brakoniecki „Dziennik berliński”
Maciej Cisło „Błędnik”
Wojciech Czaplewski „Książeczka rodzaju”
Jan Drzeżdżon „Łąka wiecznego istnienia”
Anna Frajlich „Czesław Miłosz. Lekcje”, „Laboratorium”
Paweł Gorszewski „Niecierpiące zwłoki”
Małgorzata Gwiazda-Elmerych „Czy Bóg tutaj”
Tomasz Hrynacz „Noc czerwi”
Lech M. Jakób „Do góry nogami”, „Poradnik grafomana”, „Poradnik złych manier”, „Rzeczy”,
Paweł Jakubowski „Kopuła”
Zbigniew Jasina „Drzewo oliwne”
Jolanta Jonaszko „Bez dziadka. Pamiętnik żałoby”
Gabriel Leonard Kamiński „Pan Swen (albo wrocławska abrakadabra)”
Bogusław Kierc „Cię-mność”
Artur Daniel Liskowacki „Capcarap”, „Kronika powrotu”, „Ulice Szczecina”, „Ulice Szczecina (ciąg bliższy)”
Krzysztof Lisowski „Czarne notesy (o niekonieczności)”, „Motyl Wisławy. I inne podróże”
Krzysztof Maciejewski „Dziewięćdziesiąt dziewięć”, „Osiem”
Tomasz Majzel „Opowiadania w liczbie pojedynczej”, „Treny Echa Tropy”
Piotr Michałowski „Cisza na planie”
Mirosław Mrozek „Odpowiedź retoryczna”
Ewa Elżbieta Nowakowska „Merton Linneusz Artaud”
Halszka Olsińska „Bliskie spotkania”, „Małostki”, „Złota żyła”
Paweł Orzeł „Cudzesłowa”
Mirosława Piaskowska-Majzel „(Po)między”
Karol Samsel „Jonestown”, „Prawdziwie noc”, „Więdnice”
Bartosz Sawicki „Krucha wieczność”
Eugeniusz Sobol „Killer”
Ewa Sonnenberg „Wiersze dla jednego człowieka”
Wojciech Stamm „Pieśni i dramaty patriotyczne i osobiste”
Grzegorz Strumyk „Re _ le rutki”
Leszek Szaruga „Kanibale lubią ludzi”
Wiesław Szymański „Skrawki”
Michał Tabaczyński „Legendy ludu polskiego. Eseje ojczyźniane”
Paweł Tański „Glinna”, „Kreska”
Maria Towiańska-Michalska „Akrazja”, „Engram”, „Z Ameryką w tle”
Andrzej Turczyński „Źródła. Fragmenty, uwagi i komentarze”
Miłosz Waligórski „Długopis”
Henryk Waniek „Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994)”
Leszek Żuliński „Suche łany”